zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsarenka.htw.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Mam narty Volkl Carver z sezonu 03/04 (chyba) długość 170cm taliowanie 107-65-95. Trzy lata temu nauczyli mnie na obozie jazdy klasycznej (narty blisko siebie, kolano w kolano, ciężar na dolnej narcie itd.). Tak się zastanawiam czy jazda klasyczna to teraz wstyd i czy moje narty nadają się do carvingu.
Próbowałem trochę carvingu i odniosłem wrażenie, że to znacznie bardziej obciąża kolana. Czy to możliwe?
Z góry dzięki!
Jazda klasyczna to absolutnie nie wstyd - każdy jeździ jak mu się podoba i już :).
Co do obciążeń kolan przy carvingu - przy poprawnej technice obciążenia są nieco inne niż przy jeździe klasycznej - niekiedy nieco większe, ale za to w bardziej naturalnej płaszczyźnie dla kolana niż w przypadku jazdy klasycznej. Wynika to m.in. z tego, że przy jeździe klasycznej skręt był inicjowany przez obrócenie narty, co obciąża kolana skrętnie. Natomiast w carvingu skręt jest inicjowany przez ustawienie narty na krawędzi i kompensację sił - kolana są obciążane głównie w płaszczyźnie pionowej (czyli podobnie jak przy chodzeniu, jeździe na rowerze itd.).
W każdym razie często widuję osoby, które na stoku próbują jeździć carvingowo, ale robią to niepoprawnie - albo nienaturalnie się odchylają, albo siedzą na tyłach... - w takich wypadkach faktycznie obciążenia są dużo większe i istnieje spore ryzyko kontuzji. Dlatego jeśli już próbować to albo po solidnym przygotowaniu teoretycznym ("wiem co robię"), albo z instruktorem ("ktoś mi powie jak to robić") i będzie w porządku :).
P.S. co do nart - Teoretycznie powinny pozwolić pojechać na krawędzi, ale ze względu na ich dość spory promień skrętu na początku będzie ciężko to wyczuć. Na nartach o większym taliowaniu jest o wiele łatwiej to "załapać" (co nie znaczy, że instruktor nie jest potrzebny ;) ).
Witam Tak naprawdę czegos takiego jak jazda klasyczna nie ma. Technika jazdy na nartach ewoluuje i pewne jej elementy staja sie nieaktualne zamieniane innymi itd. ale to jest ciągły proces, którego nie można dzielić na "klasykę" i "carving". Jazda wąskim sladem tak modna w latach 70 już od dawna nie jest uznawana za konon z powodu jej nienaturalności. Przeciez jak chodziśz to nie chodzisz jak modelka na wybiegu tylko naturalnie ze stapami rozstawionymi na szerokośc bioder. Do tego dochodzi sztuczne zawężenie pola podstawy a co za tym idzie niestablność. Podobnie sprawa ma sie z "kolanko w kolanko" - to pozycja która blokuje ruch w stawach kolanowych praktycznie cłakowicie. Wystarczy stanąć w pozycji wąskiej i popróbowac jak mozna ugiąć nogi w satwach kolanowych w róznych płaszczyznach a póxniej zrobic to samo w pozycji szerszej - naturalnej, na sdzerokośc bioder - różnica straszna. Ciężar ciał na dolnej narcie jest cłay czas aktualny. To jak dociążamy narty zalezy od rodzaju ewolucji jaką jedziemy, momentu skretu, warunków, naszego samopoczucia itd. W tej chwili praktycznie każdy rodzaj jest dopuszczalny nawet cały cieżar na wewnetrznej czasami. A więc ktos przekazał ci po prostu błędne nawyk, które trzeba poprawic i będzie dobrze. Jeżeli poprawisz ślad i wyeliminujesz to kolanko (a jedno z drugim w ścisłym związku) to stąd tylko moment do jazdy cietym skrętem, poprzez bardziej równomierne obciążenie obu nart oraz wyeliminowanie rotacji stóp. Dobrze opanowany skręt ciety obciąża kolan znacznie mniej niż ślizgowy - mówimy oczywiście o jeźzie rekreacyjnej. Jeżeli natomiast bedziesz próbował fun lub ambitnijeszej jazdy sportowej to usisz sie liczyc z większymi obciążeniami tak jak w każdym sporcie gdy wchodzisz na wyższy poziom. Pozdrawiam serdecznie Mitek Pozdrawiam
Ja rozrozniam. Dla mnie carving to jest nowa agresywna ewolucja narciarska a reszta to jest zwyczajne narciarstwo. Najpierw o narciarstwie odnosze sie do postu Mitka. Jazda najwezszym z mozliwych sladem to byla pewna maniera majaca na celu pokazanie ze kicham na naturalna postawe i bede jezdzil jak chce a wy "lamagi" patrzcie i podziwiajcie. Tak jezdzilo tylko kilka % narciarzy. Nie byla nigdy nauczana. Naturalnie wielu probowalo do srodowiskowych zawodow, ze zwiazanymi w kostce nogami wlacznie. Jazda kolanko w kolanko to jest co innego, polega rowniez na waskim prowadzeniu nart, ale dzioby narty nie sa ze soba, tylko narta gorna jest tak daleko wysunieta to przodu aby kolano narty dolnej moglo wejsc pod gorne. Obydwie maniery mialy ze cel igranie ze srodkiem ciezkosci na pokaz i zarazem swiadczyly o "lepszym narciarzu". Ktokolwiek byl na kursie narciarskim badz mial lekcje z instruktorem nie stosowal w/w manier. Bylo tyle roznych ewolucji ladniejszych od wymnienionych i kazdy sobie je dobieral a i te rozne ewolucje mialy swoje przaznaczenia. Carving rozumiem jako jazde na krawedziach ktorej dominacja jest szybkosc i przeciazenia. Pelny carving rozpoczyna sie dla mnie dopiero przy pewnej predkosci kiedy w skrecie czuje to wgniatanie a ono jest dla mnie przyjemne. Nic nie wiem o bolach w kolanach podczas jazdy na nartach i dotychczas sie ani razu na tem temat nie wypowiadalem. Takich skretow nie robie duzo mysle ze max 6-7 bo zawsze cos sie po drodze wydarza i trzeba bylo wyjsc z carvingu w jakis tam skret albo "carwingowe bujanie". Moze niektorzy robia po 100 skretow na jeden raz tego nie wiem. Tego w moim pojeciucarvingu nie robie na nierownym zboczu, bo chwilowy ale jednak brak kontaktu ze sniegiem wytraca mnie z "wylozenia". i wtedy byc moze jade co wykladowca PZN nazwal by skretem cietym o szerokim promieniu. Dla mnie to nie jest juz carving.
Ja rozrozniam. Jazda kolanko w kolanko to jest co innego, polega rowniez na waskim prowadzeniu nart, ale dzioby narty nie sa ze soba, tylko narta gorna jest tak daleko wysunieta to przodu aby kolano narty dolnej moglo wejsc pod gorne. Obydwie maniery mialy ze cel igranie ze srodkiem ciezkosci na pokaz i zarazem swiadczyly o "lepszym narciarzu". Ktokolwiek byl na kursie narciarskim badz mial lekcje z instruktorem nie stosowal w/w manier. Dla mnie to nie jest juz carving.
Wydaje mi się, że jazda wąska była nie manierą ale skutkiem działajacych na narciarza sił. Kiedy na starych nartach cieżar ciała spoczywał na dużym palcu dolnej stopy, w czasie ześlizgu, luźna górna noga siłą odśrodkową dopychna była do dolnej. Nie występowało to w sytuacji kiedy skręt zapoczątkowywany był z odbicia czy z oporu. A tak jeździli słabiej wyszkoleni narciarze. Pewnie stąd wąska jazda kojarzyła się ze szpanem. Z kolankiem ta sama sprawa: wypadało na zewnatrz przy rozluźnionej górnej narcie, choć czesto dochodziło do pewnej maniery. Górna narta nie była wysunięta dla szpanu, czy w sprawie "kolanko przed kolanko" tylko skutkiem znacznego odciażenia górnej narty. Chcąc odciążyć podnoszę nogę i wtedy narta idzie do przodu. Narta z przodu to kontrola czy narciarz nie obciaża górnej narty. Mówiło się wysuń górna nartę do przodu ( co znaczyło jedz na dolnej, górną odciąż) Było jeszcze jedno zjawisko: unoszenie piętki górnej narty. dzis powiemy maniera a kiedyś to był niezły sposób na pełne obciażenie dolnej narty np w przypadku jazdu na zlodzonym śniegu.
Wszystkie te zabiegi miały sens na nartach których już dawno sie nie produkuje i bardzo dobrze.
Technika jazdy na nartch zmienia się, bo zmienia się sprzęt.
Mam narty Volkl Carver z sezonu 03/04 (chyba) długość 170cm taliowanie 107-65-95. Trzy lata temu nauczyli mnie na obozie jazdy klasycznej (narty blisko siebie, kolano w kolano, ciężar na dolnej narcie itd.). Tak się zastanawiam czy jazda klasyczna to teraz wstyd i czy moje narty nadają się do carvingu.
Próbowałem trochę carvingu i odniosłem wrażenie, że to znacznie bardziej obciąża kolana. Czy to możliwe?
Z góry dzięki!
Chopie (jakby powiedział mój instruktor od nart ze śląska)
Wstyd to jest wtedy jak ktoś jedzie na stoku i ma osikane spodnie (2006 Włochy - Polski spec od carvingu pijany jak bela śpiewający szła dzieweczka). Myślę, że niezależnie od dyskusji szanownych ekspertów jak się dobrze czujesz na nartach to najważniejsze. Jasne, że im więcej się nauczysz i zdobędziesz wiedzy tym lepiej dla Ciebie. Tym samym Twój subiektywny wybór stylu jazdy i będzie bardziej świadomy a zadowolenie z jazdy większe.
[QUOTE=fredowski;175933]Ja rozrozniam. Dla mnie carving to jest nowa agresywna ewolucja narciarska a reszta to jest zwyczajne narciarstwo.
ja dziele narciarzy na dobrych i przecietnych. dobry to taki , ktory w odpowiednim momencie wybierze optymalny sposob jazdy w danych warunkach i w zasadzie jest mi obojetnie, jak sie to nazwie. i nawet plug w pewnych warunkach jest najbardziej skutecznym sposobem jazdy. owszem lubie rozumiec co robie na nartach, ale wazniejsze jest wyegzekwowanie tego na sniegu i obojetne mi sa nazwy. natomiast nazwy, klasyfikacje i posdzialy sa potyrzebne, kiedy chcemy rozmawiac o roznicach czy detalach
Wydaje mi się, że jazda wąska była nie manierą ale skutkiem działajacych na narciarza sił. Kiedy na starych nartach cieżar ciała spoczywał na dużym palcu dolnej stopy, w czasie ześlizgu, luźna górna noga siłą odśrodkową dopychna była do dolnej. Nie występowało to w sytuacji kiedy skręt zapoczątkowywany był z odbicia czy z oporu. A tak jeździli słabiej wyszkoleni narciarze. Pewnie stąd wąska jazda kojarzyła się ze szpanem. Z kolankiem ta sama sprawa: wypadało na zewnatrz przy rozluźnionej górnej narcie, choć czesto dochodziło do pewnej maniery. Górna narta nie była wysunięta dla szpanu, czy w sprawie "kolanko przed kolanko" tylko skutkiem znacznego odciażenia górnej narty. Chcąc odciążyć podnoszę nogę i wtedy narta idzie do przodu. Narta z przodu to kontrola czy narciarz nie obciaża górnej narty. Mówiło się wysuń górna nartę do przodu ( co znaczyło jedz na dolnej, górną odciąż) Było jeszcze jedno zjawisko: unoszenie piętki górnej narty. dzis powiemy maniera a kiedyś to był niezły sposób na pełne obciażenie dolnej narty np w przypadku jazdu na zlodzonym śniegu.
Wszystkie te zabiegi miały sens na nartach których już dawno sie nie produkuje i bardzo dobrze.
Technika jazdy na nartch zmienia się, bo zmienia się sprzęt.
Kolego wkradlo sie tobie pare przeklaman mojego tekstu i to bardzo instotnych. "Jazda najwezszym z mozliwych sladem" byla mniera a to nie jest to samo co jazda waskim sladem. " Wkladanie kolana pod kolano" bylo tez maniera a to nie ma nic wspolnego z nieobciazaniem gornej narty czego koronnym dowodem bylo podnoszenie pietki narty gornej przy jednoczesnym obowiazkowym pozostawieniu dziobu na sniegu. Wszystkie te zabiegi maja tez dzis sens i mozna je spokojnie na potrzeby nauczania czy watku wspomnieniowego pokazac
Coś troszkę zrobił się mały bałagan w ocenie "stylu klasycznego". Jazda "kolanko w kolanko" , buciki równolegle i wąziutko to zawsze była maniera a nie styl klasyczny!!, wyłączając oczywiście sportową jazdę na muldach. W klasyku należało wysunąć lekko górną nartę do przodu, dolne kolano docisnąć do prawej nogi poniżej górnego kolana, biodrem dociskać do stoku i skręt wykonywać ześlizgując tył dolnej narty a jednocześnie tył górnej odciążać, robiąc nartami lekkie V (przody bliżej siebie niż tyły). Następnie po zabiciu kija inicjacja następnego skrętu z wyjściem biodrami do góry i zejście obciążając dolną nartę i jak wyżej aż do następnej kupy nawozu zostawionej przez górala jesienią!!!! Umiejętność jazdy klasykiem niezbędna jest podczas jazdy poza trasowej, na zmuldzonej trasie, w puchu itp. Nie wyobrażam sobie jazdy carvingiem w śniegu głębokim powyżej kolan. Oczywiście nie jest to pewnik ale jedynie moja opinia.
Witam
Coś troszkę zrobił się mały bałagan w ocenie "stylu klasycznego". Jazda "kolanko w kolanko" , buciki równolegle i wąziutko to zawsze była maniera a nie styl klasyczny!!, wyłączając oczywiście sportową jazdę na muldach. W klasyku należało wysunąć lekko górną nartę do przodu, dolne kolano docisnąć do prawej nogi poniżej górnego kolana, biodrem dociskać do stoku i skręt wykonywać ześlizgując tył dolnej narty a jednocześnie tył górnej odciążać, robiąc nartami lekkie V (przody bliżej siebie niż tyły). Następnie po zabiciu kija inicjacja następnego skrętu z wyjściem biodrami do góry i zejście obciążając dolną nartę i jak wyżej aż do następnej kupy nawozu zostawionej przez górala jesienią!!!!
Jeszcze raz proszę niemwcie o stylach bo to nie pływanie!! To co opisujesz to nie jakiś rodzaj skretutylko jakieś jego wynaturzenie. Oserwowalismy czesto tego typu jazdę z żona np. w Szczyrku, nazwalismy takich narciarzy: cyzelancik. To nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek szkołą czy skretem technicznym. To prywatne wariacje na temat jazda; eleganca jazda na nartach. Pozdrawiam
Kolego wkradlo sie tobie pare przeklaman mojego tekstu i to bardzo instotnych. "Jazda najwezszym z mozliwych sladem" byla mniera a to nie jest to samo co jazda waskim sladem. " Wkladanie kolana pod kolano" bylo tez maniera a to nie ma nic wspolnego z nieobciazaniem gornej narty czego koronnym dowodem bylo podnoszenie pietki narty gornej przy jednoczesnym obowiazkowym pozostawieniu dziobu na sniegu. Wszystkie te zabiegi maja tez dzis sens i mozna je spokojnie na potrzeby nauczania czy watku wspomnieniowego pokazac
Przepraszam, moim celem nie było przeklamywanie Twojego tekstu. Być może źle go zrozumiałem. Generalnie wąska jazda i specyficzny układ kolan odebrany był przeze mnie, w Twoim poscie, jako maniera, a nie zjawisko zwiazane z jazdą na nartach starego typu. Stąd mój post. Pewnie nie takie były Twoje intencje. Trudno omówić to precyzyjnie. Kolanko w kolanko, kolanko przed kolanko, czy kolankow pod kolanko, do tego wkładanie kolana , czy wysuwanie kolana przed. Robi się z tego Kamasutra. Ja byłem zwolenikiem kolanka przed kolankiem a reszta jest podjerzana.
Teraz jestem zwolennikiem szerszej jazdy, bo mam inne narty. Takie jak wszyscy teraz mają. Troche fotek z widokiem kolan i szerszej lub węższej jazdy można znaleźć na http://www.skionline.pl/austria-skit...r_zdj=1&sezon= galerie World Ski Test 07/08
Coś troszkę zrobił się mały bałagan w ocenie "stylu klasycznego". Jazda "kolanko w kolanko" , buciki równolegle i wąziutko to zawsze była maniera a nie styl klasyczny!!, wyłączając oczywiście sportową jazdę na muldach. W klasyku należało wysunąć lekko górną nartę do przodu, dolne kolano docisnąć do prawej nogi poniżej górnego kolana, biodrem dociskać do stoku i skręt wykonywać ześlizgując tył dolnej narty a jednocześnie tył górnej odciążać, robiąc nartami lekkie V (przody bliżej siebie niż tyły). Następnie po zabiciu kija inicjacja następnego skrętu z wyjściem biodrami do góry i zejście obciążając dolną nartę i jak wyżej aż do następnej kupy nawozu zostawionej przez górala jesienią!!!!
Umiejętność jazdy klasykiem niezbędna jest podczas jazdy poza trasowej, na zmuldzonej trasie, w puchu itp. Nie wyobrażam sobie jazdy carvingiem w śniegu głębokim powyżej kolan. Oczywiście nie jest to pewnik ale jedynie moja opinia.
Szerokie narty z miękkimi przodami a ostatnio z rockerem, jadą po puchu a nie w puchu. Technika skretu przypomina carving. Popatrz na filmy o FR. Jadą szeroko i po powierzni z dziobami na wierzchu. A nie kicają po pas w puchu.
Qrcze - góry muszą być pełne tych martwych ( zabitych ) kijów. ;) A co do kolan - u wielu ludzi występuje naturalny układ X w kolanach, więc te kolanka chowają się "niechcący" gdy zewnętrzna narta jest obciążona i zacina wewnętrzną krawędzią w śnieg, a górna jedzie luźno, lekko wysunięta do przodu. A skręt z odbicja nie jest raczej techniką słabo jeżdżących narciarzy, bo jak sama nazwa wskazuje, służy zwiększaniu prędkości. Howgh!
Witam
Teraz jestem zwolennikiem szerszej jazdy, bo mam inne narty. Takie jak wszyscy teraz mają.
Ale co do szerokości śladu maja narty?
Nie występowało to w sytuacji kiedy skręt zapoczątkowywany był z odbicia czy z oporu. A tak jeździli słabiej wyszkoleni narciarze. Pewnie stąd wąska jazda kojarzyła się ze szpanem. .
Jak susznie zauważył W.W. skręt z odbicia a także z oporu narta górną sa skretami przyspieszającymi więc raczej ich stsowanie świadczy o większym zaawansowaniu. Wąska jazda bardzo dawno przestała byc szpanem, myslę, że to będzie z 20 lat minimum jeżeli nie więcej. natomiats kolanko pod kolanko było błędem zawsze - wyłączam przypadki, o których pisał W.W. nazwijmy je anatomicznymi. Kolana były nigdy nie powinny byc ściskane czy wkładane jedno pod drucgie bo to prowadzi do blokady. Wąsko tak z podniesieniem pietki ale bez zablokowanych kolan - tak wyglądał kanon i zalecienia w szkoleniu. Pozdrawiam
Szerokie narty z miękkimi przodami a ostatnio z rockerem, jadą po puchu a nie w puchu. Technika skretu przypomina carving. Popatrz na filmy o FR. Jadą szeroko i po powierzni z dziobami na wierzchu. A nie kicają po pas w puchu.
Zakładam, że mówimy tutaj o zwykłej reakreacyjnej jeździe, w tym przypadku popieram kajo50, bo napewno taki styl ułatwa jazdę po zmuldzonych lub nieprzygotowanych stokach. Natomaist goście z filmów FR nie jeżdzą trasami dla "zwykłych śmiertelników" tylko ostro nachylonymi zboczami, które w przypadku innego rodzaju jazdy byłyby zbyt niebezpieczne z powodu możliwości podcięcia lawiny.;) Pozdr Siwir
Witam
Ale co do szerokości śladu maja narty?
Pozdrawiam
Teraz nic nie mają, pisałem o zaszłościach, starych czasach i manierach z tych czasów. Może niepotrzebnie, bo dziś te sprawy wyglągają inaczej, zmienił sie sprzęt i technika. Dawne programy i techiki niech trafią do IPNu. Wychodzę z założenia, że na nartach na których do zainicjowania skretu wystarczy zmiana krawędzi łatwiej jeździ się szerszym śladem niż w równoległej technice na starych nartach. Myślę, że wężej do NWN na starej narcie, niż do śmigu skrętami ciętymi na obowiazującej obecnie slalomce.
Skręt z odbicia czy z oporu na starych nartach był zdecydowanie łatwiejszy od techniki równoległej, dlatego napisałem, że jeździli nim słabiej wyszkoleni narciarze, w domyśle rekreacyjni. Zawodnicy chcąc przyspieszyć, a o to chodziło, jechali z odbicia oczywiście.
Zakładam, że mówimy tutaj o zwykłej reakreacyjnej jeździe, w tym przypadku popieram kajo50, bo napewno taki styl ułatwa jazdę po zmuldzonych lub nieprzygotowanych stokach. Natomaist goście z filmów FR nie jeżdzą trasami dla "zwykłych śmiertelników" tylko ostro nachylonymi zboczami, które w przypadku innego rodzaju jazdy byłyby zbyt niebezpieczne z powodu możliwości podcięcia lawiny.;) Pozdr Siwir
Mam nadzieje zobaczyć za jakiś czas filmik z jadzą zwykłego śmiertelnika, po zwykłej trasie pełnej puchu na nartach szerokich i długich. Obiecuje wstawić linka. Słyszałem, że one jadą wierzchem i można na nich jechać inaczej niż opisał to kajo50. Na ostatnim filmiku jechałeś na Progresorze martwiąc się o skałki pod śniegiem. Może na dłuszszej i szerszej narcie jechałbyś wierzchem a Twoje zmartwienia byłyby mniejsze.
Cześć
Teraz nic nie mają, pisałem o zaszłościach, starych czasach i manierach z tych czasów. Może niepotrzebnie, bo dziś te sprawy wyglągają inaczej, zmienił sie sprzęt i technika. Dawne programy i techiki niech trafią do IPNu..
Nie do końca właśnie. Są rzeczy, które cały czas są aktualne jak np przestepowanie choć maja ze 100 lat albo i więcej.
Wychodzę z założenia, że na nartach na których do zainicjowania skretu wystarczy zmiana krawędzi łatwiej jeździ się szerszym śladem niż w równoległej technice na starych nartach. Myślę, że wężej do NWN na starej narcie, niż do śmigu skrętami ciętymi na obowiazującej obecnie slalomce. ..
Na każdych nartach do zainicjowania skrętu wystraczy zmiana krawędzi, pytanie tylko jakiego skrętu. Ślad powinien byc naturalny i dostosowany do warunków i techniki jaka jedziesz - narty nie mają tu nic do tego. Tak samo mozna jechać wąsko na slalomse jak i szeroko NW czy tez NWN. Ostatnio ćwiczylismy z kolegami skret telemarkowy na nartach zjazdowych ze sztywnymi wiązaniami i zapewaniam, że bardzo fajnie wychodzi. Oczywiście jest troche trudniej bo nie możęsz oderwac piety ale mechanika taka sama. Sprzet nie ma nic do rzeczy a juz napewno jeżeli chodzi o szerokość prowadzenia nart.
Skręt z odbicia czy z oporu na starych nartach był zdecydowanie łatwiejszy od techniki równoległej, dlatego napisałem, że jeździli nim słabiej wyszkoleni narciarze, w domyśle rekreacyjni. Zawodnicy chcąc przyspieszyć, a o to chodziło, jechali z odbicia oczywiście.
No to chyba nie bardzo sie rozumiemy jeżeli opór górą był dla Ciebie łatwiejszy od NWN. Podobnie odbicie. Znacznie więcej ruchów, znacznie wiecej problemów koordynacyjnych i zazwyczaj sprawiał wszystkim kłopoty ale może nie o tym samym mówimy. Pozdrawiam
Ludzieee nie wymyslajcie. Nie trzeba byc zadnym znawca gor i sniegu, zeby zauwazyc ze wymienione przez kilku piszacych skalki to zadne skalki. To sa zawiane i lekko przysypane slady nart z poprzedniego dnia!
Mam narty Volkl Carver z sezonu 03/04 (chyba) długość 170cm taliowanie 107-65-95. Trzy lata temu nauczyli mnie na obozie jazdy klasycznej (narty blisko siebie, kolano w kolano, ciężar na dolnej narcie itd.). Tak się zastanawiam czy jazda klasyczna to teraz wstyd i czy moje narty nadają się do carvingu.
Próbowałem trochę carvingu i odniosłem wrażenie, że to znacznie bardziej obciąża kolana. Czy to możliwe?
Z góry dzięki!
Stary…. Troszkę podjudziłeś tym tematem starych wyjadaczy i tak defacto zapomnieli o Tobie , Twoim pytaniu i przeszli na kwestie sporne które Ciebie chyba nie interesuję…. Jest takie powiedzenie „gdzie dwóch prawników tam tyle samo opinii” . Się okazuje że nie tylko wśród prawników hehehe. Generalnie wg mnie to żaden oczywiście wstyd, najważniejsze żeby jazda sprawiała Ci przyjemność. Jazda na skijach to nie jazda figurowa na lodzie czy taniec z gwiazdami… nie musi się komuś podobać, grunt żeby Tobie pasiło…. Poprawność jakiejś jazdy klasycznej czy carvingowej… kogo to obchodzi… na nartach ma być fajnie, przyjemnie , czasem śmiesznie, zawsze bezpiecznie…. I to jest najważniejsze… A czy ty będziesz jeździła tak czy owak , kolankiem w te czy we w te, nawet do góry nogami …kogo to…. Ma być super. Tak dodam jeszcze że warto też próbować nowych rzeczy żeby się nie znudzić więc próbuj carvingu….. potem funu a za kilka lat będziesz może robił salta w powietrzu i śmiał się z wszystkiego….
Stary…. Troszkę podjudziłeś tym tematem starych wyjadaczy i tak defacto zapomnieli o Tobie , Twoim pytaniu i przeszli na kwestie sporne które Ciebie chyba nie interesuję…. Jest takie powiedzenie „gdzie dwóch prawników tam tyle samo opinii” . Się okazuje że nie tylko wśród prawników hehehe. ............
sir t'OMEN, przesadzasz, nikt o niczym nie zapomniał i nie przeszedł obojętnie nad pytaniem. Jak przeczytasz uważnie post Devastatora i potem nastepnych kolegów, to znajdziesz tam odpowiedzi na pytania mkaczmar86, koledzy poszli dalej rozwijając swoje odpowiedzi, a później wiadomo temat się rozwinął.
Pozdrawiam:)
sir t'OMEN, przesadzasz, nikt o niczym nie zapomniał i nie przeszedł obojętnie nad pytaniem. Jak przeczytasz uważnie post Devastatora i potem nastepnych kolegów, to znajdziesz tam odpowiedzi na pytania mkaczmar86, koledzy poszli dalej rozwijając swoje odpowiedzi, a później wiadomo temat się rozwinął.
Pozdrawiam:)
Nie przesadzam…. Chłopak zapytał się o dwie rzeczy z czego na jego pytanie odpowiedział Devastator, Alfiski i Mitek z czego pierwszy i trzeci zaczęli rozwijać tak ten temat że kolejne osoby skupiły się na kombinowaniu kolanko, carving, stara technika, nowa technika itp. itd…. A autor zadał tylko dwa pytanie , na które później nikt nie zwracał już uwagi…. pozdro ….
Tyle na ten temat
Witam
Nie przesadzam…. Chłopak zapytał się o dwie rzeczy z czego na jego pytanie odpowiedział Devastator, Alfiski i Mitek z czego pierwszy i trzeci zaczęli rozwijać tak ten temat że kolejne osoby skupiły się na kombinowaniu kolanko, carving, stara technika, nowa technika itp. itd…. A autor zadał tylko dwa pytanie , na które później nikt nie zwracał już uwagi…. pozdro ….
Tyle na ten temat
Kolega zadający pytanie w swoim poście zawarł parę informacji, które śą nieprawdziwe i chocby z tego prostego powodu odpowiedź nie była prosta. Pozdrawiam
Mkaczmar86 jazda klasyczna to zaden wstyd jesli sprawia ci ona radosc mozesz tak jezdzic przez cale zycie.dodam ze w mojej subiektywnej opini klasyka jest o niebo atrakcyjniejsza estetycznie od carvingu.
carvig / klasyk - najważniejsze by skręcić, zatrzymać się wtedy kiedy trzeba i tam gdzie chcemy a nie tam gdzie się uda. Wtedy zapewnimy bezpieczeństwo sobie i innym miłośnikom białego szaleństwa.
co jest lepsze / skuteczniejsze? - wystarczy obejrzeć zawody w PŚ, jakim stylem jadą zawodnicy co jest ładniejsze? - podobno o gustach się nie dyskutuje, wybór jest indywidualny Pozdrawiam, dzidek :)
Witam
co jest lepsze / skuteczniejsze? - wystarczy obejrzeć zawody w PŚ, jakim stylem jadą zawodnicy
Pozdrawiam, dzidek :)
] No właśnie np. dzisiejszy gigant. Jakim stylem jechali? Przewrotne z Mojej strony ale to nie Ja style wywlokłem na wierzch. Pozdrawiam
Witam ] No właśnie np. dzisiejszy gigant. Jakim stylem jechali? Przewrotne z Mojej strony ale to nie Ja style wywlokłem na wierzch. Pozdrawiam
Jechali stylem najszybszym. "Sponsor nie wie co to style, chce wyniki miec i tyle"
Jechali stylem najszybszym. "Sponsor nie wie co to style, chce wyniki miec i tyle"
No i Fredowski jak zwykle, kawę na ławę. A może niektórzy chcieliby dalej wierzyć w piękno czystego sportu?
Pozdrawiam:)
No i Fredowski jak zwykle, kawę na ławę. A może niektórzy chcieliby dalej wierzyć w piękno czystego sportu? Pozdrawiam:)
Napewno chca i beda wierzyc w piekno sportu. Wynika to z napisanych postow: Body w skrecie robi salto mortale aby przyspieszyc i ma to opanowane w malym /palcu/. Hermann cale lato przygotowywal sie aby w Nagano oddac skok od razu na najwyzsze podium. Cuche prowadzi na lodzie skret na gornej narcie co przez pare lata cwiczyl a litym lodowcu. Potu zawodnikow nie czuc, lata wyrzeczen i stresow na twarzy nie widac z powodu gogle. Czyz sport wyczynowy nie jest piekny?
Napewno chca i beda wierzyc w piekno sportu. Wynika to z napisanych postow: Body w skrecie robi salto mortale aby przyspieszyc i ma to opanowane w malym /palcu/. Hermann cale lato przygotowywal sie aby w Nagano oddac skok od razu na najwyzsze podium. Cuche prowadzi na lodzie skret na gornej narcie co przez pare lata cwiczyl a litym lodowcu. Potu zawodnikow nie czuc, lata wyrzeczen i stresow na twarzy nie widac z powodu gogle. Czyz sport wyczynowy nie jest piekny?
Jest piękny, do tego trzeba dołożyć koszt leczenia różnego rodzaju zwyrodnień na pięknej sportowej emeryturze, tego też nie widać, to jest wtedy kiedy reflektory już zgasną..... Tylko po co my o tym?..... A miało być tak pięknie, medale, hymny ...... Mam w rodzinie gimnastyczkę, młoda dziewczyna a lekarze nie wiedzą jak ją leczyć...
Pozdrawiam
Cześć Moje pytanie do Dzidka skierowane który styl zawodniczy zna jak z postu wynika. Nie dla Was więc jest teraz miejsce na zdanie Choć mądrośc jego do szpiku przenika;) Pozdrawiam
Cześć Moje pytanie do Dzidka skierowane który styl zawodniczy zna jak z postu wynika. Nie dla Was więc jest teraz miejsce na zdanie Choć mądrośc jego do szpiku przenika;) Pozdrawiam
Mitku, dzięki za komplement, nie dość, że wierszem piszesz, to jeszcze usta nam z fredowskim zatkałeś, jak z Tobą polemizować?
Pozdrawiam
Cześć Moje pytanie do Dzidka skierowane który styl zawodniczy zna jak z postu wynika. Nie dla Was więc jest teraz miejsce na zdanie Choć mądrośc jego do szpiku przenika;) Pozdrawiam
Styl. Jak zapewne każdemu znany, najłatwiej wszystkim przyswajany, styl a jakże, Barowym nazywany :)
No właśnie np. dzisiejszy gigant. Jakim stylem jechali?
Na muj gust był to styl JKM, czyli Jak Kto Może :) Pozdrawiam Marcin
Nie jak kto może. Wszyscy zawodnicy jeżdżą prawie identycznie. Wystarczy przeanalizować zwolnione filmy. Zapoczątkowanie skrętu jest dokładnie w tym samym miejscu przed bramką, prowadzenie go dalej jednakowe u wszystkich. Oczywiście z mojego punktu widzenia. Doświadczony trener coś tam rozróżni. Różnice czasowe w postaci dziesiątych części sekundy biorą się z mikro "błędów". Bo nawet tych błędów nie widać, ale na mecie czas jest gorszy, na co się nacinają czasami doświadczeni sprawozdawcy Euro Sportu. Styl jaki prezentują zawodnicy jest i był na danym etapie rozwoju danej dyscypliny(nie tylko zjazdów) zawsze stylem najlepszym, bo gwarantuje jakieś tam sukcesy. Każdy ambitniejszy amator chciałby jeździć po stoku z taką szybkością i pewnością jak nawet niezbyt wysokiej klasy zawodnik. Reszta jest tylko pustym gadaniem, czy to jest carving, karwing, klasyka, fun-jako "prawdziwy" skręt cięty itd. To wszystko mogą tylko być bardzo przydatne ćwiczenia do "stylu zawodniczego". Ćwiczenia, które instruktorzy mogą i powinni implikować swoim podopiecznym.
Nie jak kto może. Wszyscy zawodnicy jeżdżą prawie identycznie. Wystarczy przeanalizować zwolnione filmy...
Ale ale, nie zauważono uśmieszka na końcu mojej wypowiedzi? Warunki na trasie były takie że trzepało i najlepszymi, o ile rozmawiamy o tym samym gigancie. Tak więc były skręty na krawędzi jak i ratowanie się każdym dostępnym środkiem. Stąd mój żart.
Natomiast polemizował ze stwierdzeniem że każdy ambitny amator chciałby tak jeździć. Ja na ten przykład mam ambicję żeby jeździć dobrze i ładnie w każdych warunkach, natomiast wyleczyłem się już z obserwacji i analizowania klatka po klatce w którym to momencie dany zawodnik układa narty tak i tak. Do jazdy nawet ambitnego amatora dalej ma się to jak prom kosmiczny do awionetki. Chociażby z tego powodu że nawet najbardziej ambitny amator nie będzie miał potrzebnych do takiej jazdy warunków fizycznych, ani nie spędza wystarczającej do takiego opanowania nart ilości dni na śniegu. Polecam więc każdemu- zawody oglądać dla emocji z nimi związanymi a podczas jazdy skupić się na przyjemności z jazdy. Pozdrawiam Marcin
PS: Taka mnie myśl naszła- styl zawodniczy jest stylem najlepszym do jazdy zawodniczej :)
Że odległość amatora od nawet przeciętnego zawodnika jest kosmiczna to ja wiem. To nie chodzi o to, aby być zawodnikiem. Ale jak się czasami jeździ po trudniejszych stokach. Przykład to FIS na Skrzycznym. To rzuca się w oczy jazda zawodnika. Czasami sobie trenują tam, albo zwykle zjeżdżają. Nie są to jacyś wielcy zawodnicy. Może biorą udział w mistrzostwach Polski i zajmują miejsca w drugiej dziesiątce, albo jeszcze dalej. Oni jeżdżą bardzo ładnie.
Stosunkowo łatwo jest jeździć bardzo ładnie i pewnie na łatwym stoku. Zapewne wielu forumowiczów tak jeździ. Dawniej mówiono-nie trudno jest być mistrzem na Kalatówkach(zbierał się tam dawniej "kwiat" polskich amatorów, gdy nie było wystarczającego śniegu na Kasprowym). O wiele trudniej na Kasprowym. Zawodnicy z PŚ jeżdżą wszyscy bardzo ładnie, nawet pięknie. A że na zawodach to jest w pewnych momentach ekwilibrystyka to inna sprawa. Zawody to dla nich ekstremum.
Że odległość amatora od nawet przeciętnego zawodnika jest kosmiczna to ja wiem. To nie chodzi o to, aby być zawodnikiem. Ale jak się czasami jeździ po trudniejszych stokach. Przykład to FIS na Skrzycznym. To rzuca się w oczy jazda zawodnika. Czasami sobie trenują tam, albo zwykle zjeżdżają. Nie są to jacyś wielcy zawodnicy. Może biorą udział w mistrzostwach Polski i zajmują miejsca w drugiej dziesiątce, albo jeszcze dalej. Oni jeżdżą bardzo ładnie.
Co nie zmienia faktu że są to zawodnicy. Dlatego ich zawodniczy sposób jazdy odciska się na nich nawet jak jeżdżą dla przyjemności. Oczywiście można i należy ich podziwiać, jednak niekoniecznie trzeba naśladować- także z tego powodu że dla większości taki sposób jazdy jest nieosiągalny z powodu na przykład warunków fizycznych.
Stosunkowo łatwo jest jeździć bardzo ładnie i pewnie na łatwym stoku. Zapewne wielu forumowiczów tak jeździ. Dawniej mówiono-nie trudno jest być mistrzem na Kalatówkach(zbierał się tam dawniej "kwiat" polskich amatorów, gdy nie było wystarczającego śniegu na Kasprowym). O wiele trudniej na Kasprowym. Zawodnicy z PŚ jeżdżą wszyscy bardzo ładnie, nawet pięknie. A że na zawodach to jest w pewnych momentach ekwilibrystyka to inna sprawa. Zawody to dla nich ekstremum.
Bardziej chodziło mi o to, że niekoniecznie trzeba sugerować się jazdą zawodniczą aby jeździć ładnie, pewnie i w każdych warunkach. Owszem, można coś tam sobie podpatrzeć, ale i tak trzeba przyjąć poprawkę że te wiadomości i tak wykorzysta się w łatwiejszym terenie. Zapatrzenie się na jazdę zawodników podczas zawodów to zakładanie sobie klapek na oczy. Człowiek potem stara się, szlifuje, gubiąc gdzieś po drodze całą przyjemność z dnia na nartach. Pozdrawiam Marcin
Ależ nie! Nie gubi. Nie należy tego traktować tak poważnie. Niemniej, nie dla wszystkich, ale przychodzi taki moment, że już dobrze jeździmy po nawet średnio trudnych stokach, ale gdy przychodzą jeszcze trudniejsze, coś nam nie idzie. Nie jesteśmy z siebie zadowoleni. Patrząc na nas z zewnątrz, może się wydawać, że wszystko jest w porządku, ale wewnętrznie już nie ma tej pewności jazdy. Czasem czujemy, że narty na moment wymknęły się z pod naszej kontroli. Opanowaliśmy sytuację, ale przez głowę przemknęła myśl-musisz w takich sytuacja poprawić coś tam.
Kto nam pomoże. Bo może kolega instruktor, ale on jeździ tak samo jak ja. On też potrzebuje rad w pewnych momentach. A może sam jestem instruktorem. Wypadałoby jeszcze poduczyć kilka dni pod okiem jakiegoś uzdolnionego pedagogicznie kadrowicza. Ale to kosztowne i kłopot.
Może jeszcze napisać parę słów o nudzie na stoku. Za łatwy! Można zjechać szusem, gdyby nie ludzie i "łopatowate" narty. Można za to poćwiczyć pewien element "zawodniczy". W trudniejszych warunkach może się przyda!
Ja zawsze miałem ciąg do poprawy swojej techniki. Jak grałem tenisa, to też chciałem poprawiać ciągle swoją technikę. Choć w tenisie przy grze na punkty liczy się też, a może więcej, psychika. Zresztą psychika liczy się też bardzo na zawodach narciarskich. O czym świadczy wywiad Bachledy juniora opublikowany jakiś czas temu w "Wyborczej". Trema usztywnia i traci się luz potrzebny nartom, aby jechały.
To co napisałem to tylko swobodna wymiana myśli.
Pozdrawiam
Gienek
Bo co się liczy w sportach sprawnościowych? 10000000000000000000 powtórek aż do pełnej automatyki i perfekcji a wtedy umysł można prawie wyłączyć. Jak umysłu nie obciąża się tym co trzeba robić to można myśleć nad taktyką przejazdu, gry itd Cóż nam ze wspaniałego stylu , taktyki jak nie mamy podstaw. Tylko na stadoil mają fantazje i pieniądze :)
Pozdrawiam, dzidek
Rozumiem Dziadka Kuby u mnie tka bylo z koszykowka ktore amatorsko uprawiam ponad 15lat.chcac byc lepszym poznac nowe ruchu czy zwody sleczalem nat powtorkami meczow setki godzin wzorujac sie na najlepszych koszykarzach NBA.Pamietam jak wielka satysfakcje daje wykonanie poprawnego zwrotu podczas meczu.Tak samo na stoku, podczas moich pierwszych probach na czarnych trasach nogi mialem jak z galarety.Pamietam ze jakis procent mnie mowil zeby odpuscic ale druga zdecydowanie silniejsza strona mowila:"wroc i cwicz,jak upadniesz wstan i zwieksz wysilek a potem sprobujemy jeszcze raz" Radosc i satysfakcja z pierwszej "bezblednie" przejechanej czarnej byla nagroda warta wielu godzin cwiczen prob.
Dziadek Kuby pisze same mądre rzeczy, może właśnie dlatego tak trudne do przełknięcia. Wszyscy którzy wyjeździli swoje godziny czy kilometry na stoku, wiedzą, że - ciągły postep w doskonaleniu jazdy - to proces naturalny. Są takie chwile kiedy wszystko co robiliśmy dotychczas staje się nudne i potrzebujemy urozmaicenia, tym urozmaiceniem są nowe wyzwania i o tym pisze Dziadek Kuby, nazywa się to dążeniem do ideału, a ideału jak wiadomo nigdy się nie osiągnie.
Ależ nie! Nie gubi. Nie należy tego traktować tak poważnie. Niemniej, nie dla wszystkich, ale przychodzi taki moment, że już dobrze jeździmy po nawet średnio trudnych stokach, ale gdy przychodzą jeszcze trudniejsze, coś nam nie idzie. Nie jesteśmy z siebie zadowoleni. Patrząc na nas z zewnątrz, może się wydawać, że wszystko jest w porządku, ale wewnętrznie już nie ma tej pewności jazdy. Czasem czujemy, że narty na moment wymknęły się z pod naszej kontroli. Opanowaliśmy sytuację, ale przez głowę przemknęła myśl-musisz w takich sytuacja poprawić coś tam.
Oczywiście, przy zdroworozsądkowym podejściu jak najbardziej. Ja tylko chciałem zwrócić uwagę że są takie osoby, które robią to wręcz maniakalnie i poprawianie techniki jest celem samym w sobie, nawet jeśli osiągną już 99% tego, co mogą osiągnąć. Ten brakujacy 1% zazwyczaj jest najcięższy, więc katują się próbując go osiągnąć. Nie lepiej w takiej sytuacji wrzucić na luz i cieszyć się z tych 99%?
Kto nam pomoże. Bo może kolega instruktor, ale on jeździ tak samo jak ja. On też potrzebuje rad w pewnych momentach. A może sam jestem instruktorem. Wypadałoby jeszcze poduczyć kilka dni pod okiem jakiegoś uzdolnionego pedagogicznie kadrowicza. Ale to kosztowne i kłopot.
I to jest już lepsze wyjście niż siedzenie przed telewizorem i analizowanie z pilotem w ręku. Zawsze jestem zwolennikiem kontaktu z żywym człowiekiem. A że to może kosztować? Trudno, na pewno będzie szybciej.
Może jeszcze napisać parę słów o nudzie na stoku. Za łatwy! Można zjechać szusem, gdyby nie ludzie i "łopatowate" narty. Można za to poćwiczyć pewien element "zawodniczy". W trudniejszych warunkach może się przyda!
Jestem zdania że w trudniejszych warunkach bardziej przyda się śmig lub tez NW niż element zawodniczy, a tych elementów obserwując zawody raczej się człowiek nie nauczy. Tego można się anuczyć prędzej od instruktora lub kolegi/koleżanki na stoku.
Ja zawsze miałem ciąg do poprawy swojej techniki. Jak grałem tenisa, to też chciałem poprawiać ciągle swoją technikę. Choć w tenisie przy grze na punkty liczy się też, a może więcej, psychika. Zresztą psychika liczy się też bardzo na zawodach narciarskich. O czym świadczy wywiad Bachledy juniora opublikowany jakiś czas temu w "Wyborczej". Trema usztywnia i traci się luz potrzebny nartom, aby jechały.
To co napisałem to tylko swobodna wymiana myśli.
Pozdrawiam
Gienek
I cieszę się że jest taka swobodna, mam nadzieję że nie jestem też interpretowany zbyt ekstremistycznie :) Doskonalić technikę oczywiście warto, próbować nowych rzeczy też, jednak niekoniecznie moim zdaniem za cel należy stawiać sobie styl zawodniczy. Pozdrawiam Marcin
...... I cieszę się że jest taka swobodna, mam nadzieję że nie jestem też interpretowany zbyt ekstremistycznie :) Doskonalić technikę oczywiście warto, próbować nowych rzeczy też, jednak niekoniecznie moim zdaniem za cel należy stawiać sobie styl zawodniczy. Pozdrawiam Marcin Hehehehe, przecież obaj piszecie to samo, a zadręczacie się grą słów, różnica zdań jaka się tutaj uwidacznia, to już sądzę kwestia wieku i doświadczenia. Dziadek Kuby przeżył trochę więcej i trochę więcej nabył doświadczenia, tego narciarskiego również, na stoku nie spotyka na co dzień ludzi którzy mogliby mu coś podpowiedzieć, więc skąd ma czerpać pomysły na nowe wyzwania? Podgląda zawodników! bo jeszcze tam, a nie na stoku znajduje dla siebie coś nowego. Narciarstwo ma sprawiać nam radość i radość tą potęguje pokonywanie nowych barier.
Pozdrawiam:)
Hehehehe, przecież obaj piszecie to samo, a zadręczacie się grą słów, różnica zdań jaka się tutaj uwidacznia, to już sądzę kwestia wieku i doświadczenia. Dziadek Kuby przeżył trochę więcej i trochę więcej nabył doświadczenia, tego narciarskiego również, na stoku nie spotyka na co dzień ludzi którzy mogliby mu coś podpowiedzieć, więc skąd ma czerpać pomysły na nowe wyzwania? Podgląda zawodników! bo jeszcze tam, a nie na stoku znajduje dla siebie coś nowego. Narciarstwo ma sprawiać nam radość i radość tą potęguje pokonywanie nowych barier. Pozdrawiam:)
I właśnie to jest różnica- ja twierdzę że po osiągnięciu poziomu, który jest wysoki można "wrzucić na luz" i czerpać przyjemność bez konieczności oglądania się na zawodników, bo jazda zawodnicza najlepiej sprawdza się na zawodach. Wyzwania zawsze się kończą, nie można ich szukać w nieskończoność :) A różnica zdań na pewno wynika z doświadczeń życiowych. Moje mnie uczą że czasem, zamiast cały czas gnać do przodu, warto się zatrzymać, porozglądać i cieszyć tym co się widzi. Pozdrawiam Marcin
I właśnie to jest różnica- ja twierdzę że po osiągnięciu poziomu, który jest wysoki można "wrzucić na luz" i czerpać przyjemność bez konieczności oglądania się na zawodników, bo jazda zawodnicza najlepiej sprawdza się na zawodach. Wyzwania zawsze się kończą, nie można ich szukać w nieskończoność :) A różnica zdań na pewno wynika z doświadczeń życiowych. Moje mnie uczą że czasem, zamiast cały czas gnać do przodu, warto się zatrzymać, porozglądać i cieszyć tym co się widzi. Pozdrawiam Marcin
Super! i tak właśnie trzeba, cieszyć się jak najwięcej, tylko potem przychodzi dzień kiedy znowu chce się czegoś więcej, u Dziadka Kuby jest to, jazda zawodnicza (a może to tylko przykład?), ktoś inny realizuje się ucząc innych, rożne są wyzwania... na pewno nie tylko jazda zawodnicza. Wyzwania nigdy się nie kończą, tylko się zmieniają.
Pozdrawiam:)
Mister K mnie wyczuł. Niektórzy zaś myślą, że na stare lata chcę zostać zawodnikiem, np. w Pucharze Familijnym. Lubię bardzo narty, bo jak kiedyś napisałem na jakimś forum, narty dają kopa tak jak seks. A może nawet więcej. I dzięki nartom czuję się jeszcze młody. Od nart bardziej jeszcze lubię góry, szczególnie skaliste z lodowcami. Jeżdżę na narty dla gór, bo na przykład jazda w hali ze sztucznym stokiem na dłuższą metę by mnie zanudziła.
Mamy różne doświadczenia i pewne sprawy trudno jest zrozumieć ludziom, którzy byliby moimi synami, a nawet wnukami. Zachęcam jednak do ciągłego doskonalenia swoich umiejętności. Mogą się kiedyś jeszcze bardzo przydać. Dobra technika rekompensuje w dużym stopniu ubytek sił witalnych. A to każdego czeka.
Mister K mnie wyczuł............Dobra technika rekompensuje w dużym stopniu ubytek sił witalnych. A to każdego czeka.
Wyczuł czy nie, myślę podobnie, w chwili obecnej mam spore zaległości, jak pojadę na jakiś stok, to męczę się okrutnie zanim sobie przypomnę jak się daną rzecz jeździ, ale jak trochę pojeżdżę, to z kolei zaczyna mi się nudzić i "wymyślam" cokolwiek, żeby tylko urozmaicić sobie jazdę i zupełnie nie jest ważne co wymyślę, ważne żeby wykonanie tej rzeczy wymagało, wysiłku i przyłożenia się, nie widzę powodu dla którego, nie mogłaby być to, jazda zawodnicza.....
pozdrawiam:)
Cieszę się, że moje pytanie wywołało taką burzliwą dyskusję. Powiedzcie mi jeszcze proszę czy wspomniane przeze mnie narty (Volkl Carver z sezonu 03/04 (chyba) długość 170cm taliowanie 107-65-95) nadają się do carvingu.
Cieszę się, że moje pytanie wywołało taką burzliwą dyskusję. Powiedzcie mi jeszcze proszę czy wspomniane przeze mnie narty (Volkl Carver z sezonu 03/04 (chyba) długość 170cm taliowanie 107-65-95) nadają się do carvingu.
Oczywiście, że nadają się do carvingu. Tylko co to jest carving. Walter Kuchler napisał "carving to sposób jazdy na nartach w czasie której od początku wejścia w skręt do wyjścia ze skrętu jedziemy na krawędziach nart, bez ześlizgu... narty same jadą po łuku, wystarczy im na to pozwolić. Pozwolić nartom samym jechać, to znaczy wykorzystywać ich naturalne właściwości, a nie walczyć z nimi." Jeżeli wykorzystasz taliowanie nart, to pojedziesz skrętem carvingowym, o promieniu w przybliżeniu takim, jaki odpowiada konstrukcji nart. Tylko czy taki promień skrętu będzie ci odpowiadał. Dla mnie, początkującego narciarza, odpowiadają narty o jak najmniejszym promieniu (miałem fischery R=10m teraz atomici R=11,5 m obie przy długości 155cm, narty dłuższe będą miały większe promienie). Jeżeli chcesz wykonywać skręty w sposób opisany przez Kuchlera, to na swoich nartach wykonasz skręty na krawędzi bez ześlizgu i będzie to carving.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|