ďťż
  Nasze narciarstwo Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Batorz - Ośrodek Narciarski w Batorzu Rzeczka - Stacja Narciarska Rzeczka ANKIETA-turystyka narciarska w Polsce-ANKIETA Wypadek narciarski w Austrii + Proces cywilny w Austrii Szkoleni Narciarskie w Austrii 7-11.11.2008 kurs narciarski 27.12-01.01 Szczyrk Wypadek narciarski w Austrii. Austriak podaje mnie do sądu. Szczyrk 27.12 - 01.01 kurs narciarski Szczyrk - 01.02 - 06.02 - kurs narciarski Wyjazd narciarski z instruktorem, Val di Fassa - Vigo di Fassa w Lutym.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Witam
    Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny).
    To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja,
    raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności,
    W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami.
    Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera.
    Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia.
    Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy.
    Pozdrawiam


    Witam

    Ja w czoraj bylem na nartach no z racji poniedzialku bylo sporo starszych ludzi 60- 70 lat az milo bylo patrzec na ich jazde a i zazdrosc brala jaka maja swietna technike .

    Lata praktyki , chcialbym jak bede mial tyle lat byc w tak swietnej formie i z taka lekkoscia i latwoscia zjezdzac z czarnych tras.

    Pozdrawiam

    Witam
    Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny).
    To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja,
    raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności,
    W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami.
    Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera.
    Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia.
    Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy.
    Pozdrawiam
    Fakt ludzie się ślizgają nie zjeżdżają. Ale może sprawia im to przyjemność?
    A może stok nie był przygotowany dla niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? Tylko dla mistrzów muld i lodu? Co do drogi zdobywania umiejętności to dopóki szkolenia w Polsce będą tak drogie i na takim poziomie jak widziałem to nie dziwę się, że "własna droga" jest tak popularna.

    Nie rozumiem dlaczego powstała na forum grupa atakująca niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? W czym są oni gorsi?
    Nie jeżdżą technicznie? Nie "czują" krawędzi? - jest im to bez znaczenia! Zjadą bezpiecznie z większości tras i to sprawia im przyjemność.
    Naprawdę umiejętności niektórych nie są wielkie, może dlatego przeszkadza im nie przygotowany stok ich ubrania niestety nie wytrzymują -20 wiatru 100km/h i padającego deszczu dlatego może narzekają na pogodę.
    Witam

    Fakt ludzie się ślizgają nie zjeżdżają. Ale może sprawia im to przyjemność?
    A może stok nie był przygotowany dla niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? Tylko dla mistrzów muld i lodu? Co do drogi zdobywania umiejętności to dopóki szkolenia w Polsce będą tak drogie i na takim poziomie jak widziałem to nie dziwę się, że "własna droga" jest tak popularna.

    Nie rozumiem dlaczego powstała na forum grupa atakująca niedzielnych czy siedmio dniowych narciarzy? W czym są oni gorsi?
    Nie jeżdżą technicznie? Nie "czują" krawędzi? - jest im to bez znaczenia! Zjadą bezpiecznie z większości tras i to sprawia im przyjemność.
    Naprawdę umiejętności niektórych nie są wielkie, może dlatego przeszkadza im nie przygotowany stok ich ubrania niestety nie wytrzymują -20 wiatru 100km/h i padającego deszczu dlatego może narzekają na pogodę.
    Napisałem kompletnie. Stoki były odbrze przygotowane jak na te porę.
    Bardzo duzo jest dyskusji na forum i nie tylko o bezpieczeństwie i dlatego załozyłem ten temat. Naricarze o których piszę to potencjalni klienci szpitali ewentualnie ich ofiary.
    Zawsze bede pietnował zachowania niebezpieczne na stokach a ich powód - czy ktos jest zawodowcem czy jest jedno- czy siedmiodniowy mnie nie interesuje.
    Narciarstwo to równiez odpowiedzilność - nie tylko za siebie ale, może przede wszystkim za innych uzytkowników stoków. Ja tej odpowiedzilności nie widziałem u większości uzykowników stokw o których piszę.

    Niewiedza nie jest okolicznościa łagodzącą. Ciekawe czy równiez będziesz taki chetny do obrony jak ktoś z tych slizgających się pewnych swych umiejetności ludzi walnie w Twojego syna czy córkę.
    Pozdrawiam



    Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy. Jezeli chodzi o "widoki nartowania" to rowniez Spindlerov Mlyn.
    Wiekszosc przypadkow mozna sie naogladac jezdzacych dobrze i BARDZO DOBRZE.
    Duzo osob "szkolkowych" i "instruktorowych" oraz "zawodnikowych" (piekna polszczyzna mi wyszla :D).

    Powiem szczerze ze nie widzialem jeszcze w osrodku alpejskim tyle dobrze jezdzacych osob co w Spindlu. (nie tarfilem jeszcze na moment cwiczenia kadry APS w Alpach niestety:rolleyes:)

    Caly zeszly sezon podgladalem i "odgapialem" :p
    Witam

    Jezeli chodzi o "widoki nartowania" to rowniez Spindlerov Mlyn.
    Wiekszosc przypadkow mozna sie naogladac jezdzacych dobrze i BARDZO DOBRZE.
    Duzo osob "szkolkowych" i "instruktorowych" oraz "zawodnikowych" (piekna polszczyzna mi wyszla :D).

    Powiem szczerze ze nie widzialem jeszcze w osrodku alpejskim tyle dobrze jezdzacych osob co w Spindlu. (nie tarfilem jeszcze na moment cwiczenia kadry APS w Alpach niestety:rolleyes:)

    Caly zeszly sezon podgladalem i "odgapialem" :p
    Juice żebysmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi o dobra czy bardzo dobra jazdę. Chodzi mi o jazdę bez żadnej techniki, do tego bezmyslną, z predkościa nie pozwalająca na żaden praktycznie manewr, absolutnie nie dostosowana do umiejetności.
    Pare dni temu dziewczyna zamieściła filmik z własnej jazdy w Białce z zastrzeżeniem że to dopiero 10dni na nartach. To była piekna kontrolowana jazda, prędkośc dostosowana do stoku i umiejetności po prostu wzór.
    Nie chodzi o to że wszyscy maja jeździc doskonale. Chodzi o to że trzeba mieć świadomośc tego co sie umie i jeździc tak żeby siebie albo kogos nie zabic. To co widziałem temu przeczy statystycznie a to juz tragiczny obraz.
    Pozdrawiam
    sie masz Mitek,
    problemu tego nie rozwiążemy ani nawet nie wpłyniemy na zmianę takiej sytuacji.
    Nie wiem, czy zauważyłeś ale co drugi narciarz uważa się za dobrego jeźdźca, a instruktor to ew. może słuchać jego rad.. ;) - a efekty wszyscy widzimy na stokach.. - no radośnie przynajmniej jest :), trzeba podejść do tego z poczuciem humoru.. - oczywiście masz rację - dopóki nikt ni przypieprzy w twojego dzieciaka.. :/.

    Ja również ostatnio rozwiązałem ten problem wyjazdami poza nasze Kurorty, to chyba jedyna, skuteczna metoda zabezpieczania się..

    pozdro
    jahu
    Witam

    sie masz Mitek,
    problemu tego nie rozwiążemy ani nawet nie wpłyniemy na zmianę takiej sytuacji.
    Nie wiem, czy zauważyłeś ale co drugi narciarz uważa się za dobrego jeźdźca, a instruktor to ew. może słuchać jego rad.. ;) - a efekty wszyscy widzimy na stokach.. - no radośnie przynajmniej jest :), trzeba podejść do tego z poczuciem humoru.. - oczywiście masz rację - dopóki nikt ni przypieprzy w twojego dzieciaka.. :/.

    Ja również ostatnio rozwiązałem ten problem wyjazdami poza nasze Kurorty, to chyba jedyna, skuteczna metoda zabezpieczania się..

    pozdro
    jahu
    Tak Wojtuś ale co z tymi co z róznych przyczyn za granice nie pojadą a chca sobie spokojnie nie ryzykując pojeździć.
    Wierz Mi że po tym co zobaczyłem po prostu wymiękłem.
    Pozdrawiam

    Witam
    Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny).
    To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja,
    raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności,
    W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami.
    Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera.
    Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia.
    Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy.
    Pozdrawiam
    Mitek - odwiedziłeś stoki odpowiednie do umiejętności omawianych - za rok 2 część z Nich spotkasz w Alpach.
    Mnie to nie dziwi bo co niby mają zrobić????
    ""instruktor"" powiedział, że nie ma czego moich dzieci uczyć :eek: (postaram się filmik zamieścić - wg mnie duuużo jest do nauczenia) ""instruktor"" pokazuje pług i patrzy na zegarek kiedy następny pacjent - na palcach jednej ręki można policzyć aby ktoś się odezwał i powiedział "pędzisz chłopie makabrycznie źle i źle się to skończy..." A kto ma uświadomić gościa, że tylko mu się wydaje, że "jedzie na nartach"???
    Z innej beczki - gdyby nie Ci 7dniowi niedzielni narciarze 3/4 stacji musiałaby zwinąć żagle
    Mamy małe góry dla "małych" narciarzy
    90% to niedziela i ferie,
    i zapewne nic się przez wiele lat nie zmieni

    Witam

    Napisałem kompletnie. Stoki były odbrze przygotowane jak na te porę.
    Bardzo duzo jest dyskusji na forum i nie tylko o bezpieczeństwie i dlatego załozyłem ten temat. Naricarze o których piszę to potencjalni klienci szpitali ewentualnie ich ofiary.
    Zawsze bede pietnował zachowania niebezpieczne na stokach a ich powód - czy ktos jest zawodowcem czy jest jedno- czy siedmiodniowy mnie nie interesuje.
    Narciarstwo to równiez odpowiedzilność - nie tylko za siebie ale, może przede wszystkim za innych uzytkowników stoków. Ja tej odpowiedzilności nie widziałem u większości uzykowników stokw o których piszę.

    Niewiedza nie jest okolicznościa łagodzącą. Ciekawe czy równiez będziesz taki chetny do obrony jak ktoś z tych slizgających się pewnych swych umiejetności ludzi walnie w Twojego syna czy córkę.
    Pozdrawiam
    Dużo jest dyskusji jedna bardziej jałowa od drugiej :o ale jak widzisz nie przekłada się to na rzeczywistość. Mi nie chodzi o obronę niebezpiecznie jeżdżących narciarzy! Bronię tych co nie jeżdżą pięknie technicznie ale panują nad swoją jazdą. To duża grupa. Co do reszty Twojej wypowiedzi oczywiście się zgadzam.
    Cześc

    Mitek - odwiedziłeś stoki odpowiednie do umiejętności omawianych - za rok 2 część z Nich spotkasz w Alpach.
    Mnie to nie dziwi bo co niby mają zrobić????
    ""instruktor"" powiedział, że nie ma czego moich dzieci uczyć :eek: (postaram się filmik zamieścić - wg mnie duuużo jest do nauczenia) ""instruktor"" pokazuje pług i patrzy na zegarek kiedy następny pacjent - na palcach jednej ręki można policzyć aby ktoś się odezwał i powiedział "pędzisz chłopie makabrycznie źle i źle się to skończy..." A kto ma uświadomić gościa, że tylko mu się wydaje, że "jedzie na nartach"???
    Z innej beczki - gdyby nie Ci 7dniowi niedzielni narciarze 3/4 stacji musiałaby zwinąć żagle
    Mamy małe góry dla "małych" narciarzy
    90% to niedziela i ferie,
    i zapewne nic się przez wiele lat nie zmieni
    Na każdym stoku mozna się fajknie na nartach pobawic. Nie ma stoków dla gorszych i lepszych. Mnie tez zdarzało sie nie raz jeździc na stoku, na stoku na którym mozna zrobic było powiedzmy dwa skrety.
    Ludzie o których pisze przyb tej motoryce i sprawności jeździliby całkiem fajnie w moment gdyby dopuścili do sibie mysl że jednak nie umieją. I nie trzeba wcale instruktora wystarczy troszke chęci, podpatrzenia lepszych i juz zapewniam.
    Ale jak taka swiadomości zmienic nie wiem.
    Pozdrawiam
    Przeczytałem wszystkie posty i nie wiem o co wam chodzi ? Sami sobie zaprzeczacie:cool:
    Witam
    Gdzies ci "biedni" przyszli narciarze musza sie przeciez uczyc a ,ze chetnych lawinowo przybywa to i tak to wyglada na naszych stokach. Najczesciej ucza sie sami ale nieraz slyszalem jak po lekcji instruktor mowil: idz teraz trenowac co cwiczylismy jak sie objezdzisz i poczujesz predkosc to wrocimy do doskonalenia techniki. A cwiczenie polega na zjechaniu kilka razy przykladnym plugiem a za kazdym nastepnym razem plug jakby sie prostowal i w koncowce dnia to wychodza klasyczne krechy i wiatr we wlosach. Na poczatku przygody z nartami nikt nie podglada innych tylko zaaferowany jest utrzymaniem sie w pionie na sniegu. Dopiero po wspomnianym "objezdzeniu" przychodzi refleksja jak to robia inni i chec doskonalenia techniki. Tak to najczesciej wyglada. Nikt nie wykupuje lekcji na caly dzien jak wykupi to na 2 max na 4 godziny potem cwiczy sam.

    Ci , ktorzy poznali juz "tajniki" jazdy i czerpia z tego tylko przyjemnosci a nie strach musza po prostu bardzo uwazac na adeptow narciarstwa a na prawdziwe jezdzenie uciekac w prawdziwe gory.

    pozdrawiam
    Zygi
    Ciężko mi teraz będzie odnieś się do wszystkiego, ale konkluzja jest taka,ze wam narciarze na stoku przeszkadzają i musicie jechać w Alpy. Ludzie bez kijów na karwingowych nartach to chyba normalne. Narobili nar do szybkiego jeżdżenia, to nie ma się co dziwić ,że ludzie próbują (albo ich ponosi, bo nie umieją) wykorzystać ze swoim przeznaczeniem. Potrzebują do tego całej szerokości stoku, a u nas niestety polany i zaraz przecinki.
    Ludzie nie korzystają z instruktorów , bo to są złodzieje ( w większości), i wiem co mówię bo mam jaki taki kontakt z tym procederem :o Po prostu tak jak to wcześniej ktoś powiedział " patrzy się na zegarek". Nie ma się co dziwić :cool: Wszak to są żniwa. Piszecie też ,że można podpatrywać i naśladować , i to rozsądni ludzie próbują właśnie robić.

    Na razie tyle

    Pozdro.

    Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny). Hmm, nie bardzo wiem gdzie byłeś (poza Gorcami i Pieninami) ale jak byłeś w Gorcach, Pieninach i być może na Podhalu to czemu się nie odezwałeś?

    Co do reszty się zgadzam.


    na palcach jednej ręki można policzyć aby ktoś się odezwał i powiedział "pędzisz chłopie makabrycznie źle i źle się to skończy..." A kto ma uświadomić gościa, że tylko mu się wydaje, że "jedzie na nartach"??? Parokrotnie zwracałem uwagę jakimś potencjalnym zabójcom i z reguły odpowiedzią był bluzg. Pasowałoby gościa dogonić, wrzucić do lasu i tam naprostować ale jakby nie pasuje.

    Pozdrawiam,

    Kuba
    Swoja droga ciekawy jestem jak wygladaly wlasnie Wasze "pierwsze szusy" czy tylko i wylacznie z instruktorem? I co bylo pierwsze plug czy krecha?

    Zadaje to pytanie bo idealnie pasuje do temau

    pozdrawiam
    Zygi

    Swoja droga ciekawy jestem jak wygladaly wlasnie Wasze "pierwsze szusy" czy tylko i wylacznie z instruktorem? I co bylo pierwsze plug czy krecha?

    Zadaje to pytanie bo idealnie pasuje do temau

    pozdrawiam
    Zygi
    To ja napisze:

    Pierwszy raz jechałem z instruktorem na totalnej oślej łączce.
    Dość długo pod pilnym okiem instruktora jeździłem pługiem. (hamowałem pługiem, zakręcałem pługiem itp)
    Ale miałem oczywiście pomysły na doskonalenie swoich umiejętności gdy jeździłem sam bez instruktora.
    Nie obyło się bez upadków, narty zdarzyło się, że poniosły :D
    Witam

    Ciężko mi teraz będzie odnieś się do wszystkiego, ale konkluzja jest taka,ze wam narciarze na stoku przeszkadzają i musicie jechać w Alpy. Ludzie bez kijów na karwingowych nartach to chyba normalne. Narobili nar do szybkiego jeżdżenia, to nie ma się co dziwić ,że ludzie próbują (albo ich ponosi, bo nie umieją) wykorzystać ze swoim przeznaczeniem. Potrzebują do tego całej szerokości stoku, a u nas niestety polany i zaraz przecinki. . Jeżeli ktoś jeździ niebezpiecznie bez kontroli to rzeczywiście mi przeszkadza i nic takiej jazdy nie usprawiedliwia. To czy ktos jeźzi bez kijków czy z kijkami nie ma tu znaczenia (choć żeby jeździć fajnie bez kijków to juz naprawdę trzeba byc dobrym) to prywatna sprawa każdego z osobna. Podałem przykład który czesto rzucał mi się w oczy. Tu nie chodzi o to jak kto jeździ ale o sposób jazdy w odniesieniu do umiejetności.

    Ludzie nie korzystają z instruktorów , bo to są złodzieje ( w większości), i wiem co mówię bo mam jaki taki kontakt z tym procederem :o Po prostu tak jak to wcześniej ktoś powiedział " patrzy się na zegarek". Nie ma się co dziwić :cool: Wszak to są żniwa. Piszecie też ,że można podpatrywać i naśladować , i to rozsądni ludzie próbują właśnie robić. . Nie generalizowałbym bo mozna kogos na przykład obrazić. Znam tez sporo instruktorów - myslę, że z 10 razy więcj niz Ty i nie powiedziłabym, że wiekszośc z nich to zlodzieje - nieładnie! Lepiej opisac konkretny przypadek niz wysnuwac daleko idące i nieprwadziwe wnioski.

    Hmm, nie bardzo wiem gdzie byłeś (poza Gorcami i Pieninami) ale jak byłeś w Gorcach, Pieninach i być może na Podhalu to czemu się nie odezwałeś?
    Kuba
    Baze miałem w Sromowcach ale byłem całkowicie uzalezniony od organizatorów i syna (to był jego obóz karate a Ja opiekowałem się uczstnikami pod katem narciarskim - zero czasu).
    Ale co sie odwlecze...- dam znac jak bedę cos planował bo narzie wszystkie wyjazdy musiałem odwołac.
    Pozdrowienia serdeczne
    Nie będę się z tobą licytował, kto ilu zna instruktorów, ale z mojego podwórka, to 3 na 10 to wykonuje swoją pracę z sercem, reszta tylko zarabia, co nie znaczy ,że nie uczą . Ale zaręczam Ci , nie chciałbyś mieć takich nauczycieli. Trzeba umieć rozróżniać , kto ma gadane, a kto umiejętny dar przekazywania wiedzy i zastosowania jej w praktyce.

    Pozdro.
    Witam

    Swoja droga ciekawy jestem jak wygladaly wlasnie Wasze "pierwsze szusy" czy tylko i wylacznie z instruktorem? I co bylo pierwsze plug czy krecha?

    Zadaje to pytanie bo idealnie pasuje do temau

    pozdrawiam
    Zygi
    Temat nie dotyczy poczatkujących, tylko takich którzy jeżdżą bezmyslnie i nie potrafią ocenic własnych umiejętności a to dotyczyc może każdego poziomu.
    Co do poczatków? To gdzies pod Koszalinem, narty bobo na paski, stok wydeptany przez tatę, podejście zjazd upadek, później znowu podejści itd.
    A w górach to chyba Szklarska Poreba, najpierw nieduże stoki miejskie a później Szrenica.
    Pierwszy kontakt z instruktorem na obozie na pomocnika po jakichś 15 latach - wtedy dopiero zrozumiałem jak sie powinno jeździc i ile jeszcze musze się nauczyć. No i tak sie uczę juz chyba bedzie ze 20 lat:)
    Pozdrawiam
    Bobo powiadasz... przeciez to moje narty takie piekne blekitne z gumowa pietka ;) ale i tak najmilej wspominam narty marki Zakopane metaliki 210cm te dawaly dopiero frajde. Ja niezmala tez 10 lat sam cwiczylem zjazdy zanim trafilem na oboz narciarski. Nikt wtedy nie wiedzial co to ratrak ale za to jodelka w celu ubicia stoku to juz chyba kazdy ;). I tak najmilej wspominam czasy kiedy to wlasnorecznie i mozolnie budowalismy trasy z muldami, zeby nie bylo nudno. Teraz to zostalo tylko wozenie po stoku i zbyt krotkie wypady na narty.

    pozdrawiam
    Zygi
    [QUOTE=zygwaz;202186]Bobo powiadasz...

    czyam ten watek i az mi ciarki przechodza po plecach jak to zle w tej posce jest..........
    kazdy wyjazd na narty jest jakims skokiem w przepasc???? lub z podobnym prawdopodbienstwem zabica przez kogos???

    a juz na powaznie; sytuacja sie zmieni dopiero (SAMA) jezeli jakis idiota wpoadnie na kogos i rozwali, apozniej bedzie pociagniety do odpowiedzialnosci i np zasadzi sie pokrycie WSZYSTKICH kosztow leczenia, straty czau, dzialalnosci zawodowej. po kilkudziesieciu sytuacjach jak takie, swaidomsoc MUSI sie zmienic.

    jestem absolutnie przeciwny ciaganiu po sadach, ale powinno sie nareszcie domagac ukarania sprawcy i powetowania strat ofiary.
    dopoki zycie i zdrowie nie bedzie mialo ceny wymiernej, bedzie ono lekcewazone.......

    Gorce
    To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy ...
    Może to zabrzmi jak reklama ale trzeba było wpaść do Lubomierza. Tam na prawdę dobrze jeżdżą. :) Przyczyna jest bardzo prozaiczna: spore nachylenie i do wyciągu trzeba podejść ze 100, 200 metrów pod górkę - to chyba odstrasza tych, co nie lubią kontrolować swojej prędkości. Zimą odwiedzam sporo stoków, w Lubomierzu jestem często, i na tle innych ośrodków, tam przeważają nieźli zawodnicy, często można spotkać też kluby. Czyli RĘCE PRECZ OD GORCÓW! :D ;)
    Ostatnimi czasy pozwiedzałem troszkę ”pagórków” u nas plus Słowacja, Austria.
    Swoja drogą to jakbym na nartach w styczniu był o jeden dzień więcej, to wówczas mniej bym był w domu niż na stokach.

    To co piszecie to oczywiście prawda.
    Ludzie jeżdżą tak jak umieją a umieją mało bo nie mają czasu na szkolenie, ponadto szkolenie jest drogie więc.... jeżdżą jak umieją.
    Ważne by było bezpiecznie i.... radośnie.
    Narty dla przeważającej grupy użytkowników stoków to po prostu relaks, odpoczynek, sposób na spędzenie ferii z dziećmi etc. .... dla większości jest to-to samo co tydzień nad morzem.
    Ludzie nie jadą na narty, jada tam gdzie na nartach, też można pojeździć ..... jadą po prostu odpocząć.
    Ile osób czynnych zawodowo, lat temu 10, wyjeżdżało w ferie gdziekolwiek?
    Wówczas tylko dzieci wyjeżdżały ... dorośli urlopy wykorzystywali w lato.
    Od momentu gdy rozwój/postęp technologiczny, pozwolił na dość szybkie opanowanie podstaw jazdy na nartach, ludzie zaczęli garnąc się do tego rodzaju sportu/wypoczynku .... może to też rodzaj mody, trendu?
    Na stokach w okresie ferii dominują ci, którzy na co dzień nie odrywają czterech literek od krzesełka a jedyny wysiłek fizyczny, to cotygodniowe zakupy i spacer po markiecie.
    Ludzie na ferie wyjeżdżają na tydzień. Ile dni przeznaczają na przypomnienie sobie (pod okiem instruktora) to co prze rok zapomnieli i udoskonalenie swojej techniki? ... żadnego.
    Jeśli już, to wykorzystuje się instruktora do nauki podstaw a później „ja siam/siama”.
    Więcej czasu przeznaczają na robienie zdjęć, niż na zastanawianie się nad tym jak jeździć lepiej.
    Czy to złe?..... jeśli jest bezpiecznie i wesoło, jazda i przebywanie na stoku sprawia radość to wg mnie, nie.
    Oczywiście, wiadomym jest, iż większy poziom umiejętności generuje wzrost poziomu bezpieczeństwa, ale czy w tym wypadku da się zamienić / przekonać kogoś do tego by czas wypoczynku zamienił na czas samodoszkalania?
    Już kiedyś o tym pisaliśmy / pisałem – gro osób na stoku jeździ jakoś czyli tak, że nie musi co chwila go ”całować” ale daleko im, do byle jakiej szkółki narciarskiej dzieci, będących na tym stoku.
    Bo oni nie są tam by bić rekordy, są tam po to by .....odpoczywać .
    Na nartach się jest .....nie koniecznie jeździ.

    Większość nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie niesie za sobą narciarstwo.
    Może tu, wzrost świadomości, będzie stymulatorem dalszego postępu umiejętności.

    ... a może?
    Troszkę desperacji.

    Skoro ludzie chcą wypoczywać na stokach, to może spróbować zapewnić im bezpieczeństwo, poprzez ograniczenie ich ilości w danym miejscu?
    Możliwe że, wyeliminowało by to w znaczny sposób, ilość zderzeń z innymi użytkownikami.
    Więcej miejsca do samokształcenia.
    Więcej miejsca do jazdy pod okiem instruktorów.
    Więcej czasu dla instruktora na doszkalanie jednej osoby.
    Etc.
    No tak a .... dudki?

    Troszkę to zagmatwane ..... a może nie?
    Przecież wiadomym od lat iż, jak nie wiadomo o co chodzi..... .

    Dudkom z radością jest po drodze, ale z bezpieczeństwem, to już nie koniecznie.

    ..... pozostaje ”tułaczka” po alpejskich stokach / tylko czy tam bezpieczniej?

    Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do zobaczenia na stokach .... ja ruszam pojutrze.

    jarek

    PS. Początki?...... było dawno.
    Nie pamiętam czy był pług czy na krechę, pamiętam tylko że, było bardzo, bardzo ............ radośnie / ta radość z każdym sezonem potężnieje.
    Witam
    Strasznie sie cieszę!!!;)
    Pozwól, że posłużesię Twoim postem, i wytne z niego nadzwyczaj ważne zdanie:
    "Większość nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie niesie za sobą narciarstwo."
    To niestety jest prawda i chocbysmy nie wiem jak bardzo chcieli to nie tylko radośc ale tez świadomośc tego faktu musi nam na nartach towrzyszyc.
    Ja należę do tych desperatów Jarku, którzy wierza że moga cos zmienic.
    Pozdrawiam serdecznie i miłej jazdy.
    PS Jak Ty to robisz, że masz na to czas?:confused:

    Witam

    Może to zabrzmi jak reklama ale trzeba było wpaść do Lubomierza. Tam na prawdę dobrze jeżdżą. :) Przyczyna jest bardzo prozaiczna: spore nachylenie i do wyciągu trzeba podejść ze 100, 200 metrów pod górkę - to chyba odstrasza tych, co nie lubią kontrolować swojej prędkości. Zimą odwiedzam sporo stoków, w Lubomierzu jestem często, i na tle innych ośrodków, tam przeważają nieźli zawodnicy, często można spotkać też kluby. Czyli RĘCE PRECZ OD GORCÓW! :D ;) Górka piekna a i z zaproszenia warto skorzystac tym bardziej, że w weekend festyn ma być dla dzieci i nie tylko. Naprawdę warto pojechac.
    Pozdrawiam i dzieki
    hmm..,
    z chęcią kształcenia, ze świadomością takich potrzeb, ze wszystkim co się wiąże z tym tematem w kontexcie kasy - to chyba wbrew pozorom prosta sprawa i przewinęła się już w kilku postach powyżej.. - a efektem to co widzimy na naszych stokach.

    To nieprawda, że narciarze nie chcą się kształcić, doskonalić swoich umiejętności - nawet ci, którze wsiadają z za biurek na tydzień w roku - gro z nich chce się doskonalić.
    A skąd to wiem? :) - b. często coś tam podpowiadam i ludzie sami podchodzą, pytają.. - mam z czego żyć, nie muszę "okrakiem", tyłem do stoku jak na razie jeździć a chęć doskonalenia widzę w wielu, nawet tych, których bym o to "nie posądzał" :D.
    Problem leży zwyczajnie w "kasie".
    Sezon zimowe coraz krótsze, instruktorzy w 90% spędzają zarobkowo czas na stokach - wię "cisną" ile wlezie - żadnemu Instruktorowi nie jest na rękę spotkać się na stoku na pół godziny - zrobić kilka przejazdów z uczącym się narciarzem - zwrócić mu uwagę na rzeczy pierwszoplanowe i spotkać się z takowym na następny dzień lub za dwa dni na pół godzinki.. - tyle w zupełności wystarczy !, przecież nikt za nas się nie nauczy jeździć za nas samych ;)! - czas między instruktarzem jest tak samo ważny jak spędzony z Instruktorem. Nauczanie to proces niestety rozłożony w czasie, nie da się wszystkiego w "pigułce" podać w całodniowym szkoleniu, wymaga "obycia" z nowymi elementami, "przespania" się z nimi ;) i 6 godzin non stop z Instruktorem to świetny pomysł - dla Instruktora, dla uczącego się kupa kasy - więc dalej będziemy oglądać szalejących miłośników nart na stokach.. :)

    pozdro
    jahu

    Nauczanie to proces niestety rozłożony w czasie, nie da się wszystkiego w "pigułce" podać w całodniowym szkoleniu, wymaga "obycia" z nowymi elementami, "przespania" się z nimi ;) Jahu jak Ty to pięknie ująłeś (pewnie mi przeleci koło nosa darmowe szkolenie:D ale co się odwlecze ..:D;))

    Witam
    Baze miałem w Sromowcach...
    Szkoda, bardzo szkoda... W Sromowcach mam "drugi dom". Byłem tam tydzień w styczniu. Gdybym miał jakąkolwiek informację, przycisnął bym deczko i w dwie godzinki byłbym na miejscu. Szkoda, bo preteks do wyjazdu byłby świetny.

    Jahu jak Ty to pięknie ująłeś (pewnie mi przeleci koło nosa darmowe szkolenie:D ale co się odwlecze ..:D;)) sie ma,
    nie - no Ryś - źle mnie zrozumiałeś.. :D - ja nie szkolę.
    Jeżdżą dla siebie ;), ale pogadać na stoku ze mną zawsze można.. :)

    pozdro
    jahu

    ale pogadać na stoku ze mną zawsze można.. :) no ale przecież gadanie na stoku nie koniecznie z instruktorem no i oczywiście wymiana doświadczeń to tez jakieś szkolenie - chyba:confused:

    Dziwi mnie że początkujący a nawet zaawansowani narciarze nie korzystają z doświadczeń lepiej jeżdżących i doświadczonych kolegów ze stoku. Ja korzystam jak tylko mogę i jeżdżę tak jak jeżdżę – oczywiście nie powiem że super i extra –ale zawsze się można doszkolić.
    Dołączam się do polemiki...

    Powód tego, że na "naszych" stokach panuje taki, a nie inny poziom jazdy jest oczywisty... Polskie stoki służą nam do nauki jazdy, gdy już zaczynamy łapać o co w tym sporcie biega i reprezentujemy sobą jakiś poziom, szukamy bardziej wymagających stoków które są lepiej przygotowane, zagospodarowane itp.

    Dopiero gdy potrafimy w miarę dynamicznie jeździć, to sprawia nam to przyjemność (są wyjątki potwierdzjące regułę), więc wybieramy się do ośrodków narciarskich i noclegów które tą przyjemność wzmagają, a takich jest zdecydowanie więcej w Austrii, Szwajcarii, Francji, Włoszech itp.

    Co do kształcenia narciarzy bywa różnie... są ambitni którzy dążą do poprawy swojej techniki, a są też tacy którym swój poziom jazdy zupełnie wystarczy mimo że mają wiele do poprawienia (moi rodzice:D). Z całego grona narciarzy jakie znam (większość znajomych jeździ), znam tylko 3-4 którzy poprawiają swoją jazdę, próbują nowych stylów i wyzwań... to o czymś świadczy.
    Witam

    Przygladam sie waszej rozmowie no i wszyscy maja racje choc nie moge sie z Mitkiem zgodzic zupelnie .

    Dlatego ze :

    Kazdy kto kupuje bilet jest takim samym uzytkownikiem stoku i ma prawo jezdzic plugiem , na jednej narcie , na 50cm albo 2 metrowych pod warunkiem ze zachowa i dostosuje sie do regulaminu na stoku , ktory jest napisany jak byk w bazie , na biletach , na samych
    stokach .Regulamin nic nie wspomina o jezdzie plugiem , wiec jesli komus to frajde sprawia niech sobie nim jedzie nawet z czarnej trasy , tymbardziej regulamin nie okresla techniki zjazdu .
    Nie wiem czy wszedzie w Polsce ,ale na stoku sa miejsca osobne male wyciagi przy bazie , karpety przeznaczone do nauki i jazdy bardzo wolnej tam sa dzieci ,ich rodzice obserwuja ich postepy ,dzidkowie ktorzy dopinguja a nie jezdza na nartach i dorosli stawiajacy 1 kroki na nartach .

    Tam krzywdy sobie nikt nie robi bo jest gorka bardzo plaska i i nie zadluga i
    nikt kto umie lepiej sobie radzic na nartach nie pojdzie tam bo po co ,ma na tyle kultury by nie przeszkadzac uczacym sie.

    Sa wyciagi rowniez dla poczatkujacych ale juz takich ktorzy umieja pare skretow , jak rowniez na calym stoku sa miejsca wolnej jazdy (dolne partie - zielone ) gdzie jak byk pisze GO FAST LOSE YOU PASS czyli jesli w tych strefach jezdzisz szybko niewazne jaka technika zostajesz wyproszony ze stoku i karnet na caly dzien przepada.

    Instruktor jest sprawa kazdego , ktos chce robic postepy i go stac bierze instruktora , a ktos nie chce nie musi i nie mozna ludzi na stoku szufladkowac , kazdy ma prawo do przyjemnosci z jazdy jesli kupil bilet i zostal wpuszczony na stok.

    Mitku wiec bardziej promuj i do potegi zwracaj uwage na kulture na stoku i zachowanie sie narciarzy , bo technika i kultura osobista to 2 rozne rzeczy .

    Pozdrawiam
    Mitek, wywołałeś temat który tak naprawdę może skręcać w wiele stron i w każdej będzie racja:rolleyes:. Narciarstwo po latach zmieniło się z "elite" na "egalite" i wszyscy odczuwamy skutki tej zmiany. Nie mam zdania czy to źle czy dobrze, stało się i już. Prawdą jest jak pisał jark, że gro osób traktuje zimowy odpoczynek jako "wyjazd na narty" co niekoniecznie oznacza wyjazd z uprawianiem narciarstwa, właściwie jest to tożsame z wyjazdem nad morze gdzie nie oznacza to wcale że w tymże morzu bedziemy pływać a co najwyżej taplać bo nie umieją pływać:eek:. Narty stały się modą ale przy okazji stała się rzecz o tyle niedobra że:
    Co do pierwszego zdania to powiedziałbym od siebie że "zdecydowana większość" co do drugiego "błogosławione nadzieje".
    Cóż, jest jak zauważyłem tak że wielu podchodzi do tego lekką ręką, wystarczy na omlecie poczytać wpisy dotyczące np. Białki Tatrzańskiej i mnóstwo osób pobytem tam jest zachwyconych. Mało tego, górka ta uchodzi za wyjątkowo łatwą i z dobrą infrastruktura, rzecz w tym że tam masa (masa ludzi oczywiście) przekroczyła swoją wartośc krytyczną. To jeśli chodzi o wypadkowość ośrodek bijący wszelkie rekordy ale w tych wpisach rzadko kto napisze o tym a bardziej o kolejkach, że Pan źle podsunął talerzyk, że u Tych czy Tamtych w tym roku zdrożało na kwaterkach itd. ale o bezpieczeństwie, niemal cisza !!!.
    Może przewrotnie będzie tak, że ta ilośc tragedii które się ostatnimi czasy zdarzyły Kimś wreszcie wstrząśnie, że pójdzie świadomość że to sport przyjemny ale też że ubezpieczyciele lokują go w sportach wysokiego ryzyka.
    Nie ma obowiązku ubezpieczania to i przy okazji większośc to lekceważy (tu ukłon do jana_kovala).

    No i trochę wspominków.

    Sam kiedyś zanim przypiąłem pierwszy raz narty, fascynowałem się tym sportem bardzo. Cóż warunki finansowe i inne jeszcze spowodowały że stało się to dopiero jak miałem 19 lat i wziąłem pierwszy urlop specjalnie na ten wyjazd. Kolega z którym byłem trochę juz jeździł, więc na Jego barkach przyszło Mu mnie szkolić ale pamietam że pomocne było u Mnie oglądanie wcześniej w TV seriali instruktażowych z Karlem Schranzem i "Ałusiem" Bachledą (heh, były takie:)). Kolega coś Mi tam mówił a Ja tak sobie przypominałem co w tych filmikach pokazywali. No i jakoś poszło. Jakoś !!!. Po kilku latach ponownie byłem na nartach tym razem już ze swoim sprzetem. Wśród naszych kolegów z pracy była grupa z Rzeszowa a wśród Nich dwóch z papierami instruktorskimi i pierwsze dwa dni na zmianę "obrabiali" Nas nowicjuszy. Skutek był taki że ostatniego dnia (a wtedy jechało się na narty na 2 tygodnie) pomykaliśmy już sobie po Bieńkuli. Może miałem to szczęście że tak Mi przyfarciło ale daleki jestem od tego by nawet po tylu latach o Sobie mówic że jeżdże dobrze, co to to nie i za każdym razem cos nowego sobie trenuję a i obecnie w TV oglądam sobie króciutkie filmiki instruktażowe na Travel.
    Nauki nigdy dość.

    pzdr
    Witam

    Witam

    Przygladam sie waszej rozmowie no i wszyscy maja racje choc nie moge sie z Mitkiem zgodzic zupelnie .

    Dlatego ze :

    Kazdy kto kupuje bilet jest takim samym uzytkownikiem stoku i ma prawo jezdzic plugiem , na jednej narcie , na 50cm albo 2 metrowych pod warunkiem ze zachowa i dostosuje sie do regulaminu na stoku , ktory jest napisany jak byk w bazie , na biletach , na samych
    stokach .Regulamin nic nie wspomina o jezdzie plugiem , wiec jesli komus to frajde sprawia niech sobie nim jedzie nawet z czarnej trasy , tymbardziej regulamin nie okresla techniki zjazdu .
    Widzę, że nie do końca przjżyście napisałem więc wyjasnie. Pług jest moim zdaniem raczej za rzadko niz za czesto uzywany i jeżeli ktoś twierdzi że juz nie jeździ pługiem więc dobrze jeździ to nic bardziej mylnego.
    Pług jednak słuzy do kontroli jazdy przy nieiwielkich prędkościach a przy przekroczeniu pewnej krytycznej nart pługiem sie po prostu kontrolowac dobrz nie da. Zdanie o pługu slizgowym dotyczyło właśnie tych osobników, którzy mimo, że jadą szybko uzywają do kontroli prędkości pługu, która to technika przy tych prędkościach jest raczej niebezpieczna. Ktoś kto sunie pługiem slizgowym z dużą prędkością jest niestetrowny i nie do zatrzymania na krótkim odcinku i jednozancznie nie dostosowauje prędkości do swoich umijetności i kwalifikuje się zgodnie z tym co napisałeś i czym się zgadzam do relegowania ze stoku.

    Mitku wiec bardziej promuj i do potegi zwracaj uwage na kulture na stoku i zachowanie sie narciarzy , bo technika i kultura osobista to 2 rozne rzeczy .

    Pozdrawiam
    Włąsnie to sie staram robic i dzieki że nie jestem sam.
    Pozdrawiam

    Szkoda, bardzo szkoda... W Sromowcach mam "drugi dom". Byłem tam tydzień w styczniu. Gdybym miał jakąkolwiek informację, przycisnął bym deczko i w dwie godzinki byłbym na miejscu. Szkoda, bo preteks do wyjazdu byłby świetny. Tu sie mowi po czasie, w rodzaju, ze bylem tydzien, miesiac, rok wszystko objezdzilem znam widzialem i pisze a wy czytajcie bo to takie madre.
    Gdyby bylo bede tam i tam to moze ktos by chcial sie spotkac a wtedy kicha,
    wiec lepiej, ze bylem i dbam o swoj wirtualny wizerunek
    Witam

    Przyznam ze malo co jezdzilem w Polsce na nartach, bo mieszkalem w woj wielkopolskim a do gor kawalek bylo i niestety brakowalo pieniedzy na czeste wyjazdy . W usa w obrebie gdzie mieszkam mam gorek mniejszch wiekszych do wyboru i koloru , wiec staram sie uczyc podejscia do tego sportu od tutejszych i starszych narciarzy.

    PO 1

    Ucze sie pokory do sportu i wiem ze dopiero po latach na stoku moge powiedziec ze cos tam umiem .

    Po 2

    Zawsze widze ze jak ktos na kogos przypadkiem wjedzie czy przejedzie po nartach zawsze przeprasza i pyta sie czy jest wporzadku .

    3

    Szacunek do starszych na stoku czyli ustepowanie w kolejkach podanie reki przy wywrotce .
    w zamian starsi zawsze udziela dobrej rady ktora skutkuje.

    4

    Nie wywyzszanie sie na stoku - tu nikt po 5 razach nie udaje znawcy nart a w poziomie umiejetnosci wpisze 1 .( sorry ale czytalem w forum jak ktos po 4 dniach na nartach dawal sobie 6 a po tygodniu 7 )

    Powyzsze punkty powinny byc przestrzegane na kazdym stoku nie tylko w usa ale tymbardziej w Polsce gdzie mamy stoki niezaszerokie i zawsze przepelnione . I wtenczas takim podejsciem mozemy zapobiec sporo wypadkom .

    A i jeszcze jedno jezdzimy na nartach po calym swiecie i bierzmy przyklad z dobrych stokow i wcielajmy go u nas.
    Nie rozumiem do czego wogole zmierza ten temat, chcecie postawic policje przed wyciagiem zeby sprawdzala poziom jazdy narciarzy ? A moze prawo jazdy na narty ?
    Ludzie, chcecie jezdzic na nartach to sie przyzwyczajcie do tego, ze jest ryzyko a wokol Ciebie ludzie, ktorzy jezdza dobrze, srednio, kiepsko, gowno jezdza. Wychodzac na stok swiadomie podejmujesz ryzyko, bo narciarstwo to nie zawsze rurki z kremem.

    Nie rozumiem do czego wogole zmierza ten temat, chcecie postawic policje przed wyciagiem zeby sprawdzala poziom jazdy narciarzy ? A moze prawo jazdy na narty ?
    Ludzie, chcecie jezdzic na nartach to sie przyzwyczajcie do tego, ze jest ryzyko a wokol Ciebie ludzie, ktorzy jezdza dobrze, srednio, kiepsko, gowno jezdza. Wychodzac na stok swiadomie podejmujesz ryzyko, bo narciarstwo to nie zawsze rurki z kremem.
    Myśle że ten temat jak wiele innych ma spowodowac żeby każdy na stoku nie tylko jeżdził,ale i myślał.Jak najbardziej zgadzam się z Mitkiem,ale niestety chyba to co napisał Jan Kowal może to spowodowac.Czyli - wyżądziłeś komuś krzywde,to teraz pora na zadośuczynienie.A kieszeń zawsze boli najbardziej.Pozdrawiam Wojtek.

    Nie rozumiem do czego wogole zmierza ten temat, chcecie postawic policje przed wyciagiem zeby sprawdzala poziom jazdy narciarzy ? A moze prawo jazdy na narty ?
    Ludzie, chcecie jezdzic na nartach to sie przyzwyczajcie do tego, ze jest ryzyko a wokol Ciebie ludzie, ktorzy jezdza dobrze, srednio, kiepsko, gowno jezdza. Wychodzac na stok swiadomie podejmujesz ryzyko, bo narciarstwo to nie zawsze rurki z kremem.
    No ewidentnie nie rozumiesz.
    Uwaga - tłumaczę:
    Chodzi o to, że w związku z tym, ze ludzie/ my narciarze, jeżdżą "dobrze, srednio, kiepsko, gowno jezdza" na forum takim jak to, plus przy każdej nadarzającej sie okazji, promować konieczność/zasadność podnoszenia swoich umiejętności. Robić to należy po to, żeby w efekcie, otrzymać jakiś % lepiej jeżdżących, bardziej świadomych narciarzy, a przez to poprawić bezpieczeństwo na stokach i zminimalizować ryzyko.
    Mam nadzieję, ze teraz juz zrozumiesz.

    Paradoksalnie, mam takie wrażenie, że im ktoś słabiej jeździ, tym bardziej jest za niczym nieskrępowaną wolnością w kwestii techniki i prędkości, a przeciw potrzebie szkolenia itp.
    Uprzedzając złośliwe komentarze wyjadaczy ;) - nie twierdze, ze jak ktoś twierdzi powyższe, to cienias narciarski.

    pzdr
    k.

    [michciu99]
    pomysł jana zacny, jeno pomyśl ile czasu zajmują w Polsce procesy i jaki jest % ściągalności takich kar.
    to nie USA niestety i wcześniej umrzesz z głodu nie mogąc pracować po wypadku, niż zobaczysz jakieś grosze z odszkodowania.
    k.
    Przeczytawszy wszystkie posty dochodzę do wniosku Mitek i proszę nie zrozum mnie źle że czasami (choroba zawodowa) bierze górę. Insrukor jest potrzebny i tego nie neguję. Lecz aby nauczyć się jeżdźić na narach trza czasami przesadzać(z szybkością itd.) wiem że brak techniki powoduje zagrożenie. Ale właśnie tutaj na Skiforum powinniśmy właśnie mówić o wyobraźni i myśleniu(stok pusty szalej)stok pelny uważaj. Prędkość zawsze wiąże się z ryzykiem Wprost proporcjonalnie do prędkości i umięjętności.

    Dlaego ja napiszę rym co mi przyszedł do głowy:
    Predkość i wyobraźnia są parą.
    Którą na Skiforum polecają i chwalą.:D

    Ja myślę że każdy się musi uczyć(fajnie jak korzysta z pomocy zawodowca) ale zrozumienie ludzi którym sprawia radość jeżdżenie to moja dewiza w końcu nie każdy jeździ od dziecka (tak jak np ja) i trza im się gdzieś pozwolić nauczyć.
    I choć jeżdże od dziecka pewnie jak się spotkamy powiesz że się ślizgam.Ale już teraz zaklepuje se lekcje jazdy. Pamiętaj poza kolejnością hahahah:D


    "pomysł jana zacny, jeno pomyśl ile czasu zajmują w Polsce procesy i jaki jest % ściągalności takich kar.
    to nie [/I]USA niestety i wcześniej umrzesz z głodu nie mogąc pracować po wypadku, niż zobaczysz jakieś grosze z odszkodowania."

    Zdaje sobie sprawe że to tylko pobożne życzenie,ale jakoś nie widze lepszego rozwiązania.Chyba to jest jedyny sposób żeby czasami ostudzic naszą "ułańską fantazje"
    A ja zauważyłem na naszych stokach coś takiego że Ci co chcą pojezdzić szybko i w dobrych warunkach (zazwyczaj dobrze jeżdzący) to są pierwsi pod wyciągiem .Zaraz po otwarciu tras cieszą sie jazdą po sztruksie.Patrząc np na Azotach w Krynicy ludzie naprawdę ładnie jezdzili.Po dwóch godzinach stok był nadal równy a jedynie pocięty śladami po krawędziach.Pózniej zrobiło się tłoczno i zaczeło się narzekanie że muldy się robią...ale dlaczego??? przecież same nie powstają..:) Ci którzy chcieli pojezdzić pojezdzili a potem spokojnie odpoczywali i podziwiali popisy innych...umawiając się na wieczorne jeżdzenie w trudniejszych warunkach dla doskonalenia swojej techniki...

    A ja zauważyłem na naszych stokach coś takiego że Ci co chcą pojezdzić szybko i w dobrych warunkach (zazwyczaj dobrze jeżdzący) to są pierwsi pod wyciągiem .Zaraz po otwarciu tras cieszą sie jazdą po sztruksie.Patrząc np na Azotach w Krynicy ludzie naprawdę ładnie jezdzili.Po dwóch godzinach stok był nadal równy a jedynie pocięty śladami po krawędziach... No fakt, spodziewałam się jadąc do Zieleńca, że jak zajadę moją karocą na parkingi, to miejsce znaleźć (miejsce. niekoniecznie dobre) to będzie graniczyło z cudem. Szalenie miło się zaskoczyłam, bo na parkingach stały max 2-3 auta i stoki były puste. Szalałam sobie do 12.00 - wtedy nastąpił jakiś boom na ludziska. Od tego czasu nie widziałam już ani śladu sztruksiku. O 15.30 zebrała się mgła, i od wtedy już nic nie widziałam ;)
    W 100% zgadzam się Mitkiem! Każdy z nas się uczył, ale najpierw na małych górkach najpierw podejścia z jak mówimy z buta, później wyrwirączki, talerzyki, orczyki i tak po kolei az do kanapy i gondoli.
    Dam przykład z Czech Harachov Czarna Góra jadę na kanapie i słyszę rozmowę dwóch nastoletnich rodaczek "umiesz skręcać? Pokażesz mi jak się skręca?"
    Często dominuje zasada, że jak zjadę z czerwonej to jestem dobrym narciarzem i po godzinnej jeździe z instruktorem śmiało jadą na czerwoną i stylem sedesowo-klozetowym walcząc o przeżycia jadą w dół.
    W minionym tygodniu widziałem dwóch młodych w dżinsach i nartach z nalepkami jak pojechali z Szymoszkowej całe szczęście, że ich szybkie upadki nie uniemożliwiły dalsze nabieranie szybkości. Na tym stoku było sporo dzieci i co by było gdyby taki "przecinak" trafił w takie trzyletnie dziecko.
    Wygląd narciarzy i dyskusja już na kanapie sugerował, że jest to ich pierwsza przygoda z nartami.
    Jak kiedyś ktoś na tym forum napisał "kask są ważny i stanowi ważną ochronę, ale pod warunkiem, że jest na co założyć"
    Doskonalić jazdę poprawiać umiejętności można samemu, bez instruktorów podpatrując innych, korzystając z odpowiednich górek tak by zjazd umożliwiał doskonalenie umiejętności, a nie stanowił walki o przeżycie.

    Tu sie mowi po czasie, w rodzaju, ze bylem tydzien, miesiac, rok wszystko objezdzilem znam widzialem i pisze a wy czytajcie bo to takie madre.
    Gdyby bylo bede tam i tam to moze ktos by chcial sie spotkac a wtedy kicha,
    wiec lepiej, ze bylem i dbam o swoj wirtualny wizerunek
    Wirtualny wizerunek.... tulu tu świetnych narciarzy a na stoku....tak jak Mitek pisał. Pewnie w Alpy wyjechali albo w Dolomity.
    :DWitam

    Przeczytawszy wszystkie posty dochodzę do wniosku Mitek i proszę nie zrozum mnie źle że czasami (choroba zawodowa) bierze górę. Insrukor jest potrzebny i tego nie neguję. Lecz aby nauczyć się jeżdźić na narach trza czasami przesadzać(z szybkością itd.) wiem że brak techniki powoduje zagrożenie. Ale właśnie tutaj na Skiforum powinniśmy właśnie mówić o wyobraźni i myśleniu(stok pusty szalej)stok pelny uważaj. Prędkość zawsze wiąże się z ryzykiem Wprost proporcjonalnie do prędkości i umięjętności.

    Dlaego ja napiszę rym co mi przyszedł do głowy:
    Predkość i wyobraźnia są parą.
    Którą na Skiforum polecają i chwalą.:D

    Ja myślę że każdy się musi uczyć(fajnie jak korzysta z pomocy zawodowca) ale zrozumienie ludzi którym sprawia radość jeżdżenie to moja dewiza w końcu nie każdy jeździ od dziecka (tak jak np ja) i trza im się gdzieś pozwolić nauczyć.
    I choć jeżdże od dziecka pewnie jak się spotkamy powiesz że się ślizgam.Ale już teraz zaklepuje se lekcje jazdy. Pamiętaj poza kolejnością hahahah:D

    Jasne masz rację i z dwuwuerszem się zgadzam. Tylko, że czasami ta prędkośc nie ma do pary.
    Wygląda to tak jak w poniższej historii:
    Gdy zacynałem przygodę z nartami podczas drgiego narciarskiego pobytu w Karkonoszach na poczatku tata porowadzał mnie na jakąstaką małą górkę bez wyciagu (Jelenia Góra) gdzie szlifowałem jazdę na wprost i skret stop;):D
    Górka była narciarsko, saneczkarsko, butowa i miała gdzieś z 60-70 metrów stoku zakończonego wypłaszczeniem (jakieś 10m) i laskiem, którego fragment (gdzieś 1/4 stoku był oddzielony płotem z drutu kolczastego.
    Wszyscy wiedzieli gzdie jest ten płot i nikt w tamtą strone nie zjeżdżał chyba, że najlepsi.
    W pewnym momencie pojawiła się Pani z małyl dzieciczkiem na sanaczkach. Dziecko miał pewnie z 1,5 roku max i siedziało zakutane w kocyk. Pani wciągnęła dziecko na górę i z radością z samej góry je puściła. Gdy było w połowie zrozumiała, że puściła swoją pociechę dokładnie na ten kawałeczek z drutem.
    Do tej pory pamietam jak leciała na dół i sie darła w niebogłosy. Sanek nie złapała ale na szczęście skończyło sie na paru niegroźnych rankach (jak niefortunny saneczkarz reagował później na zabawy na sniegu nie wiem)

    Mam wrażenie, że często nieświadomośc na nartach jest własnie tego typu:
    narty to zabawa, bawimy się jedziemy, dopiero później albo gdy juz panikujemy albo gdy juz w kogos wlanęlismy i nas wiozą przychodzi refleksja.
    Narciarstwo czy tego chcemy czy nie to sport techniczny do, którego bezpiecznego uprawiania potrzeba troche wiedzy. Naprawdę niedużo, że by było w miare bezpiecznie ale jednak.
    Tam gdzie gina ludzie a ostatnie doniesienia chyba nie pozostawiają złudzeń trzeba sie zastanawiac co i jak sie robi.
    Jeżeli otwieramy takie tematy to przeciez nie dla siebie ale głównie dla tych, którzy śa przeświadczeni, że wszystko wiedzą i znakomicie jeżdzą. Może chwila zastanwienia pozwoli cieszyć sie im narciarstwem a nie sterylną czystościa naszych szpitali.
    Pozdrawiam
    PS A tu temat świeżo przez koleżanke otworzony apropos szybkości i kontroli. Bo o reszcie zachowań przytoczonych to nawet nie ma co pisac tylko kałacha kupic.

    :

    Mam wrażenie, że często nieświadomośc na nartach jest własnie tego typu:
    narty to zabawa, bawimy się jedziemy, dopiero później albo gdy juz panikujemy albo gdy juz w kogos wlanęlismy i nas wiozą przychodzi refleksja.
    Narciarstwo czy tego chcemy czy nie to sport techniczny do, którego bezpiecznego uprawiania potrzeba troche wiedzy. Naprawdę niedużo, że by było w miare bezpiecznie ale jednak.
    Tam gdzie gina ludzie a ostatnie doniesienia chyba nie pozostawiają złudzeń trzeba sie zastanawiac co i jak sie robi.
    Jeżeli otwieramy takie tematy to przeciez nie dla siebie ale głównie dla tych, którzy śa przeświadczeni, że wszystko wiedzą i znakomicie jeżdzą. Może chwila zastanwienia pozwoli cieszyć sie im narciarstwem a nie sterylną czystościa naszych szpitali.
    Pozdrawiam
    Nic dodac, nic ująć, zgadzam się całkowicie, tylko Mitek z tą sterylną czystościa naszych szpitali to przesadziłeś :D;)
    Pozdrawiam:)
    [I]Mitek ja się z Tobą zgadzam w 99%.Sam staram się czytać i douczać w końcu nikt nie jest doskonały. Ale... w końcu mamy 2009 rok i każdy ma dostęp o sprzetu, możemy pomagać radźić,zwracać uwagę.Tylko każdy gdzieś się musi uczyć.

    Dla przykładu powiem słowa mojej dziewczyny. Jeździ pługiem nawet już szybkim moim zdaniem już nic więcej nie da się z pługu wykrzesać. "Wiesz przeszkazają mi ludzie którzy wolniej jeżdżą ode mnie"

    Więc jej wytłumaczyłem żę Ci ludzie sa 3 dni w technice prze nią:D:D:D::D
    Samo życie !!

    Racja trza uczyć ludzi jeździć i myśleć !!To koniczność.
    Teraz jadę w polskie góry i mam nadzieje że nie zmienie swojego zdania.
    Pozdrawiam i mam nadzieje że dostane kidyś rabat na lekcję!!!:D

    Cóż, jest jak zauważyłem tak że wielu podchodzi do tego lekką ręką, wystarczy na omlecie poczytać wpisy dotyczące np. Białki Tatrzańskiej i mnóstwo osób pobytem tam jest zachwyconych. Mało tego, górka ta uchodzi za wyjątkowo łatwą i z dobrą infrastruktura, rzecz w tym że tam masa (masa ludzi oczywiście) przekroczyła swoją wartośc krytyczną. To jeśli chodzi o wypadkowość ośrodek bijący wszelkie rekordy ale w tych wpisach rzadko kto napisze o tym a bardziej o kolejkach, że Pan źle podsunął talerzyk, że u Tych czy Tamtych w tym roku zdrożało na kwaterkach itd. ale o bezpieczeństwie, niemal cisza !!!.
    .
    O miłym lepiej się pisze, ale własnie tu jest pies pogrzebany - ludzie problemu bezpieczeństwa nie dostrzegają no bo co im się np. w takiej Białce może stac? To niedostrzeganie bardzo szybko przechodzi w bezmyślność a często i w brawurę no i efekty są takie że śmigłowiec ma z Białki kogo zabierac. Tych co się "bezstylowo" telepią po stokach ale zdają sobie z tego sprawę możemy zostawić w spokoju, nie wezmą lekcji to trochę dłużej będą się "telepać", ci wczesniej wymienieni są zagrożeniem. W nartach to jest chyba coś takiego co zdrowy rozsądek niedzielnym (bo o nich raczej mowa)narciarzom wyłącza, rowerem będzie taki jeździł całe lato po wytyczonych ścieżkach i go nie korci żeby zjechac z jakiejś góry "na łeb, na szyję", pojedzie na narty to hamulca nie ma.
    Uważam, że bezmyślność, to nasza cecha narodowa. Objawia się wszędzie, nie tylko na stokach. Ile razy widzieliśmy na parkingu osoby, które zajmują jednym samochodem teren, na którym można zaparkować trzy pojazdy. Ile razy byliśmy zastawieni przez inny pojazd bez możliwości wyjazdu (6 lutego na parkingu w Wierchomli gość, zastawił mój samochód na 4 godziny, musiałem czekać aż wróci, gdy zwróciłem mu uwagę, to zaczął na mnie krzyczeć, że się czepiam). Podobnych przykładów można wmienić więcej (autobus, supermarket, każda kolejka itp,itd). Statystycznie większość Polaków, to bezmyślne istoty. I to widać na stokach. Nadmierna prędkość, zatrzymywanie się w najmniej odpowiednich miejscach, przepychanki w kolejce do wyciągu. Takie mamy narciarstwo, jakie społeczeństwo i musi sto lat upłynąć aby statystyczny Polak zaczął rozumieć i przestrzegać prawo, np. "dekalog narciarza". Ktoś kiedyś powiedział, że gdy Szwed widzi np. znak ograniczenia prędkości, to go przestrzega bez zastanowienia, a Polak powie "na jaką cholerę stoi tu ten znak". Nasze narciarstwo w niczym nie odbiega od tego, co prezentujemy na co dzień.
    Witam

    Uważam, że bezmyślność, to nasza cecha narodowa. Objawia się wszędzie, nie tylko na stokach. Ile razy widzieliśmy na parkingu osoby, które zajmują jednym samochodem teren, na którym można zaparkować trzy pojazdy. Ile razy byliśmy zastawieni przez inny pojazd bez możliwości wyjazdu (6 lutego na parkingu w Wierchomli gość, zastawił mój samochód na 4 godziny, musiałem czekać aż wróci, gdy zwróciłem mu uwagę, to zaczął na mnie krzyczeć, że się czepiam). Podobnych przykładów można wmienić więcej (autobus, supermarket, każda kolejka itp,itd). Statystycznie większość Polaków, to bezmyślne istoty. I to widać na stokach. Nadmierna prędkość, zatrzymywanie się w najmniej odpowiednich miejscach, przepychanki w kolejce do wyciągu. Takie mamy narciarstwo, jakie społeczeństwo i musi sto lat upłynąć aby statystyczny Polak zaczął rozumieć i przestrzegać prawo, np. "dekalog narciarza". Ktoś kiedyś powiedział, że gdy Szwed widzi np. znak ograniczenia prędkości, to go przestrzega bez zastanowienia, a Polak powie "na jaką cholerę stoi tu ten znak". Nasze narciarstwo w niczym nie odbiega od tego, co prezentujemy na co dzień. Zgadzam się Slakam. Czy to nasza cecha narodowa to nie wiem ale wiem, że taką bezmyslność trzeba tępić.
    Koleś który tak zastawia samochodem po prostu nie odjeżdża o własnych siłąch. Ja nie ale on też. Tylko to daje efekt - kodeks Hammurabiego w czystym wydaniu działa na chamów i tępaków - wielokrotnie sprawdzone.
    Popdrawiam
    Mnie przeraża bezmyslnosc rodziców takich małych szkrabów.
    Wiem, że to słodko wygląda jak taki maluch jedzie na kreche, obciąża tyły i skacze na muldach...tylko, że często dziecko pędzi tak na "jezusa" i w ogole nie panuje nad tym jak i gdzie jedzie, a rodzic pedzi za nim. I ok, gdyby to była ośla łaczka, ale takich małych kamikadze widziałam ostatnio na Słotwinach II z czego jeden uderzył prawie we mnie, na szczescie sie obejrzałam i w ostatniej sekundzie uciekłam przed tą "bomba". Tylko ze ja ważę 55 kg a taki 5 letni szkrab?

    Mnie przeraża bezmyslnosc rodziców takich małych szkrabów.
    Wiem, że to słodko wygląda jak taki maluch jedzie na kreche, obciąża tyły i skacze na muldach...tylko, że często dziecko pędzi tak na "jezusa" i w ogole nie panuje nad tym jak i gdzie jedzie, a rodzic pedzi za nim. I ok, gdyby to była ośla łaczka, ale takich małych kamikadze widziałam ostatnio na Słotwinach II z czego jeden uderzył prawie we mnie, na szczescie sie obejrzałam i w ostatniej sekundzie uciekłam przed tą "bomba". Tylko ze ja ważę 55 kg a taki 5 letni szkrab?
    Dzisiaj na nartach, jutro samochodem...
    Oby bez ofiar.
    Rodzice, którym brakuje rozsądku i krytyki wobec swoich dzieciaków sami są winni ich wypadkom. Proponuję też w okresie zimowym w każdą środę zamiast bajki na dobranoc czytać im dekalog fisu dopowiadając historyjki ku rozwojowi wyobraźni i lepszemu zrozumieniu pewnych spraw. Bo inaczej proszę państwa będzie coraz gorzej. A mi nikt nie płaci "niańkowego" za pouczanie i opindalanie takich bezczelnych szczeniaków przy wyciągu/na stoku...
    Witam
    Pamietajcie, że dzieci to dzieci. Często są bardzo aktywne, nieokiełznane i ciężko nad nimi zapanowac. W kolejkach niestety widac to nadzywczaj obrazowo, ale czy zawsze te dzieci się przepychają.
    W kolejce do krzeseł w takim np. Kamieńsku trzeba wiedzieć gdzie stanąć, i jak się poruszać - tu nie chodzi o pchanie się bo wszyscy sie pchają - tylko o taktykę pchania - po prostu trzeba zrozumieć kolejke i stawać tam gdzie idzie ona najszybciej, A czasani decyduje o tym 10 -15 cm lub jedna osoba.
    Pozdrawiam
    Czytam ten wątek i słyszę tylko ten jeździ tak a tamten tak i powodują zagrożenie. Zawsze miałem takie samo zdanie jednak zdałem sobie sprawę że sam czasem stwarzam zagrożenie. W tym sezonie zacząłem jeździć na łyżwach (od zera) i okazuje się że zachowuje się podobnie jak krechowcy na stoku. Po kilkunastu godz. na lodzie jeżdżę szybciej niż większość ludzi a tak naprawdę to ja nic nie umiem (no może potrafię hamować i jako tako omijać innych). Ostatnio miałem szyty łuk brwiowy i to mnie trochę otrzeźwiło, sam byłem sobie winien - brawurowa jazda przy nikłych umiejętnościach.
    Proponuje zastanowić się czy sami dbamy o bezpieczeństwo swoje i innych?
    Zamieszczam taką małą listę pytań do zastanowienia (przyznam że zainspirowała mnie ankieta):

    1. Znam kodeks FIS?
    2. Czy zawsze jeżdżę wystarczająco WOLNO (np. jak jest tłok)?
    3. Rozglądam się w czasie jazdy i przewiduje co się może stać (również zwracam uwagę na wariatów)?
    4. Zawsze mam dobrze wyregulowane wiązania, ostre narty i kask/ochraniacze?
    5. Nie pije i nie jaram na stoku?(ani nie jeżdżę zaraz po grubszej imprezie)?
    6. Zawsze rozgrzewam się przed jazdą?
    7. Jadąc off-piste znam teren, komunikat pogodowy, posiadam odpowiedni sprzęt lawinowy/ inny i umiem się nim posługiwać?

    Proponuje zastanowić się czy sami dbamy o bezpieczeństwo swoje i innych?
    Zamieszczam taką małą listę pytań do zastanowienia (przyznam że zainspirowała mnie ankieta):

    1. Znam kodeks FIS?
    2. Czy zawsze jeżdżę wystarczająco WOLNO (np. jak jest tłok)?
    3. Rozglądam się w czasie jazdy i przewiduje co się może stać (również zwracam uwagę na wariatów)?
    4. Zawsze mam dobrze wyregulowane wiązania, ostre narty i kask/ochraniacze?
    5. Nie pije i nie jaram na stoku?(ani nie jeżdżę zaraz po grubszej imprezie)?
    6. Zawsze rozgrzewam się przed jazdą?
    7. Jadąc off-piste znam teren, komunikat pogodowy, posiadam odpowiedni sprzęt lawinowy/ inny i umiem się nim posługiwać?
    Bardzo ciekawa lista pytan.
    Odpowiem za krag moich bliskich znajomych w tym siebie.
    ad1. Tak
    ad2. Nie
    ad3. Czesciowo.
    ad4. Tak
    ad5. Nie
    ad6. Nie
    ad7. Tak

    Odpowiedzi sugeruja, ze pol na pol dbamy o bezpieczenstwo innych i wlasne.
    jak inni?

    (...)

    1. Znam kodeks FIS?
    2. Czy zawsze jeżdżę wystarczająco WOLNO (np. jak jest tłok)?
    3. Rozglądam się w czasie jazdy i przewiduje co się może stać (również zwracam uwagę na wariatów)?
    4. Zawsze mam dobrze wyregulowane wiązania, ostre narty i kask/ochraniacze?
    5. Nie pije i nie jaram na stoku?(ani nie jeżdżę zaraz po grubszej imprezie)?
    6. Zawsze rozgrzewam się przed jazdą?
    7. Jadąc off-piste znam teren, komunikat pogodowy, posiadam odpowiedni sprzęt lawinowy/ inny i umiem się nim posługiwać?
    To teraz ja:
    Ad 1. Tak
    Ad 2. Nie
    Ad 3. Tak
    Ad 4. Tak
    Ad 5. Bywa, że małe piwo, albo grzane wino w schronisku (ale nie mieszam!)
    Ad 6. Tak
    Ad 7. Nie
    Śpiochowi:) :
    1. Tak
    2. Nie
    3. Tak
    4. Tak
    5. Nie
    6. Czasami
    7. Nie bo nie jeżdżę off-piste

    Witam
    Pamietajcie, że dzieci to dzieci. Często są bardzo aktywne, nieokiełznane i ciężko nad nimi zapanowac.

    No i ja rozumiem fakt, że trudno zapanowac nad szkrabem. Moje Młode też kiedyś było nieokiełznane, co nie oznaczało ,że może innym jeździć po nartach, pędzic na złamanie karku w dół. Jak juz Ci rodzice nie martwią się o innych mogliby zatroszczyc sie o bezpieczeństwo malucha.

    A za wpychanie się do kolejki to kiedyś komuś przyłoże (ostatnio byłam bliska by dowalic tatusiowi własnie z takim siedmiolatkiem, który na chama właził przed wszystkich...skończyło sie tylko na stanowczym zwróceniu uwagi i tata juz mnie omijał...ale innych nie. I to jest ten przykład rodzicielski) i dopiero będzie awantura:mad:

    No i ja rozumiem fakt, że trudno zapanowac nad szkrabem. Moje Młode też kiedyś było nieokiełznane, co nie oznaczało ,że może innym jeździć po nartach, pędzic na złamanie karku w dół. Jak juz Ci rodzice nie martwią się o innych mogliby zatroszczyc sie o bezpieczeństwo malucha.

    A za wpychanie się do kolejki to kiedyś komuś przyłoże (ostatnio byłam bliska by dowalic tatusiowi własnie z takim siedmiolatkiem, który na chama właził przed wszystkich...skończyło sie tylko na stanowczym zwróceniu uwagi i tata juz mnie omijał...ale innych nie. I to jest ten przykład rodzicielski) i dopiero będzie awantura:mad:

    Moje 7 letnie dziecko jeździ szybko, nawet bardzo szybko bez problemu zakręca hamuje itp. Ma tylko jedną wadę nie lubi jeździć wolno :D
    I co mam zrobić? Tłumaczę, błagam, straszę, krzyczę i co ...nic. Dla niej narciarstwo to szybki zjazd z góry i tyle, musi być pierwsza. Ostatnio gdy udało mi się ją dogonić na zamuldzonej okrutnej trasie usłyszałem, że sobie podśpiewuje :eek: ojciec walczy o życie a ona sobie podśpiewuje! Co mam zrobić nie zabierać jej na narty?
    Co do stania w kolejce to wpychają się dzieci i dorośli. Ostatnio zauważyłem, że moja córka objechała kolejkę i wepchnęła się zwróciłem jej uwagę, że wszyscy tu stoimy i żeby czekała razem ze mną niechętnie przyszła i czekała
    za chwilę słyszę:
    - tato długo jeszcze?
    - okropna ta kolejka
    - tato długo jeszcze?
    - nudzę się
    - tato długo jeszcze?
    staram się udzielić rzeczowej odpowiedzi, że w kolejce trzeba stać, że nie wolno się wpychać itp. aż tu nagle podjeżdża parka i wpycha się dokładnie w to samo miejsce z którego wyciągnąłem córkę.
    Słyszę:
    -Tato dlaczego oni się wepchnęli ja nie chcę czekać!
    Wiec zwracam jaśnie państwu uwagę, że koniec kolejki jest dalej ale ...cóż zostaje zignorowany :( za daleko stoję, a kolejka nie udziela mi wsparcia, milcząc przyzwala na takie zachowanie :o
    Witam

    No i ja rozumiem fakt, że trudno zapanowac nad szkrabem. Moje Młode też kiedyś było nieokiełznane, co nie oznaczało ,że może innym jeździć po nartach, pędzic na złamanie karku w dół. Jak juz Ci rodzice nie martwią się o innych mogliby zatroszczyc sie o bezpieczeństwo malucha.: Co to znaczy pędzic na złamanie karku? Odpowiem trochę tak jak Piotrek. Mój synek choc nie ma jeszcze 7 lat jeźdi na nartach dobrze. Powiedziałbym, że na stoku jest doroslejszy od 90% jego uzytkowników. Też często jeździ szybko, nie stwarzając żadnego zagrożenia. Czy tylko z tego powodu że jest dzieckiem mam mu tego zabronić? Jest świadomym dorosłym narciarzem i wiek nie ma tu nic do rzeczy.


    A za wpychanie się do kolejki to kiedyś komuś przyłoże (ostatnio byłam bliska by dowalic tatusiowi własnie z takim siedmiolatkiem, który na chama właził przed wszystkich...skończyło sie tylko na stanowczym zwróceniu uwagi i tata juz mnie omijał...ale innych nie. I to jest ten przykład rodzicielski) i dopiero będzie awantura:mad: Jeżeli rodzicę dają taki przykład dzieciom to jest to straszne. Niestety wraz z popularyzacją i umasowieniem narciarstwa poziom etyczny spadł znacznie - tak zresztą jest zawsze.

    Witam
    Pamietajcie, że dzieci to dzieci. Często są bardzo aktywne, nieokiełznane i ciężko nad nimi zapanowac. W kolejkach niestety widac to nadzywczaj obrazowo, ale czy zawsze te dzieci się przepychają.
    W kolejce do krzeseł w takim np. Kamieńsku trzeba wiedzieć gdzie stanąć, i jak się poruszać - tu nie chodzi o pchanie się bo wszyscy sie pchają - tylko o taktykę pchania - po prostu trzeba zrozumieć kolejke i stawać tam gdzie idzie ona najszybciej, A czasani decyduje o tym 10 -15 cm lub jedna osoba.
    Pozdrawiam
    Takie wpychanie to zatykanie dziur w kolejce.
    Ale jak stoją sobie dwa rządki ludzików w kolejce do wyciągu. Bramki są dwie. Wszystko wygląda idealnie. I nagle środkiem depcząc po nartach i podtrzymując się rękami co rusz to innego narciarza przedziera się do bramki dzieciak?

    Albo podjeżdża zamiast do kolejki to pod samą bramkę wjeżdżając mi w poprzek nart i zatrzymując się na czytniku? I próbując się na bezczela wepchnąć?

    Ja rozróżniam naturalne zagęszczanie kolejek z wpychaniem się - jak to się mówi - "na krzywy ryj". Dlatego wiem kiedy można przymknąć oko, a kiedy już potrzebna jest krótka wypowiedź.

    Skoro rodzice nie potrafią dawać przykładu i wpajać dzieciakom pewnych zasad, to kto ma to robić? Szkoła? Przedszkole? Ludzie przy wyciągu?

    Oczywiście zdarzają się też miłe sytuacje, żeby nie było, że widzimy tylko co złe. W sobotę na kanapę do jednej bramki równo staliśmy ja i jakieś dziecko. Pomyślałam, że stoi grzecznie to przepuszczę, niech jedzie. A patrzę na tego dzieciaka, a on szarmanckim gestem ręki wskazuje bramkę i mówi "Proszę". Mały, może nie najszczuplejszy piegus. Ale jaki dżentelmen :D Podziękowałam z uśmiechem i ulokowałam się w bramce. Brawa dla dziecka, brawa dla rodziców.

    W Jańskich z kolei, w kolejce do wyciągu sport stała dość drobna kobieta, której zaczęły się zsuwać narty w stronę rowu do lasu. Nie umiała nad nimi zapanować. Jakieś dziecko (nie jej) złapało ją za kurtkę i zaczęło "ratować". Widok pierwsza klasa. No i co za bohater...

    Innym razem w Zieleńcu na talerzyku był ojciec z synem. Synek przeszedł przez bramkę, tata stał gdzieś za mną i moim Przemkiem. Dziecko się odwróciło patrząc na tatę, a tata powiedział "Jedź Pawełku i już na górze poczekasz na tatusia, idź idź, bo tu kolejka, tatuś zaraz dojedzie". Dziecko widać wolałoby z tatą, ale posłusznie dreptało ku talerzykom. Przepuściliśmy tatę. Niech się dziecko czuje pewniej. Widać, że uczą małego zdrowych zachowań. A mi nie zaszkodzi jeden tata więcej przede mną ;)

    To tak dla wybielenia wizerunku dzieciaków w kolejkach ;) :)
    Mój pierwszy post w tym watku mówi o jeżdzie szybkiej gdy dziecko NIE PANUJE nad tym gdzie i jak jedzie i pędzi na kreche wprost na ludzi bo skręcać go nikt nie nauczył. Takich sytuacji widze na stoku masę.
    Przypominam, że jeżdżenie na krechę jest zabronione na większości polskich stoków jeśli argument o rozsądku i bezpieczeństwie pociech nie przemawia do rodzicielskich głów.
    Podstawową umiejętnością w jaką należy wyposażyć narciarza (nie tylko małoletniego) jest umiejętność skręcania i hamowania. W każdym bądź razie tak mnie uczono i tego uczyłam swoje Młode. To, że ona chce jak najszybciej...ok. Tylko z głowa bo wszyscy mamy prawo do tego by być bezpieczni i nie mam ochoty wpadać pod narty na pędzącego ale nie umiejącego "kierować nartami" tatusia, ani pod dziecie z takimi samymi (nie)umiejętnościami.
    Nie jestem przeciwniczką prędkości ...o nie. Ba, imponują mi niektórzy jadący bardzo dynamicznie i jednoczesnie umiejący zapanować nad nartami które jadą tam gdzie chce narciarz a nie tam gdzie "deski poniosą".

    A co do wpychania się bez kolejki. Chamstwo w populacji rozłożone jest symetrycznie i niestety nie mają patentu na kulture ani rodzice, ani dzieci, ani bezdzietni, ani narciarze, ani deskarze itd.
    A skoro brak w kolejce reakcji na wpychanie się, to nie dziwmy się, ze dajemy na to przyzwolenie. Z dziecmi problem jest tylko taki, ze jak rodzice takiej "kultury" nauczą to taka bedzie przejawiać i nie ma zmiłuj.

    To tak dla wybielenia wizerunku dzieciaków w kolejkach ;) :) :) Swietny post
    Kiedyś stojąc w Mrągowie do wyciągu dziewczyna uczyła jeździć sie na orczyku. Jako, że to miał być jej pierwszy raz domyślacie się jak to wyglądało (coś jak w opowieści Gulliwera :-) ). Kolejka w postaci kilku starszych pań klęła pod nosem bo uroczy i niezmiernie cierpliwy pan z obsługi który zawsze zwalnia w takim momencie na wyciag, wsadza po raz kolejny, tłumaczy i uczy (ukłony wielkie bo podziwiałam to już któryś raz z kolei jako, że czasem na kilka godzin jadę tam z Warszawy) pomagał dziewczynce. Zwróciłam uwagę na to, że każdy z nas kiedyś się uczył i nikt "alfa i romeą" się nie urodził :-)
    Po czym podjechał taki bajtel na desce do wyciągu bo była jego kolej i głosem znawcy powiedział do dziewczęcia o dwie głowy wyższego "wchodź przede mnie i się nie martw, jak byłem mały tez nie umiałem" :-))))

    Padłam ze śmiechu :-)

    Witam
    Pamietajcie, że dzieci to dzieci. Często są bardzo aktywne, nieokiełznane i ciężko nad nimi zapanowac. W kolejkach niestety widac to nadzywczaj obrazowo, ale czy zawsze te dzieci się przepychają.
    W kolejce do krzeseł w takim np. Kamieńsku trzeba wiedzieć gdzie stanąć, i jak się poruszać - tu nie chodzi o pchanie się bo wszyscy sie pchają - tylko o taktykę pchania - po prostu trzeba zrozumieć kolejke i stawać tam gdzie idzie ona najszybciej, A czasani decyduje o tym 10 -15 cm lub jedna osoba.
    Pozdrawiam

    Kolejka w Kamieńsku jest naprawdę dość specyficzna :D
    Cześć

    Kolejka w Kamieńsku jest naprawdę dość specyficzna :D Do krzeseł - raczej paranoiczna:). Ale tak poważnie to w każdej kolece jest tak że jest jakis nurt, który idzie i boki które stają.
    Pozdro
    Pamiętam , w Wiśle do niektórych wyciągów były wejścia komercyjne. Bilet do nich był dwa razy droższy, a buła przy bramce taka sama jak do "normalnego" wejścia, ha ha ha

    Witam
    Pamietajcie, że dzieci to dzieci. Często są bardzo aktywne, nieokiełznane i ciężko nad nimi zapanowac. W kolejkach niestety widac to nadzywczaj obrazowo, ale czy zawsze te dzieci się przepychają.
    W kolejce do krzeseł w takim np. Kamieńsku trzeba wiedzieć gdzie stanąć, i jak się poruszać - tu nie chodzi o pchanie się bo wszyscy sie pchają - tylko o taktykę pchania - po prostu trzeba zrozumieć kolejke i stawać tam gdzie idzie ona najszybciej, A czasani decyduje o tym 10 -15 cm lub jedna osoba.
    Pozdrawiam
    Mitku : bardzo Ci dziekuje za ten post :)
    oczywiscie nie popieram wpychania sie do kolejki przez dzieci .
    ale te dzieci najczesciej biora przyklad z nagannego zachowania doroslych w czynach i slowach......
    pozdrawiam


    1. Znam kodeks FIS?
    2. Czy zawsze jeżdżę wystarczająco WOLNO (np. jak jest tłok)?
    3. Rozglądam się w czasie jazdy i przewiduje co się może stać (również zwracam uwagę na wariatów)?
    4. Zawsze mam dobrze wyregulowane wiązania, ostre narty i kask/ochraniacze?
    5. Nie pije i nie jaram na stoku?(ani nie jeżdżę zaraz po grubszej imprezie)?
    6. Zawsze rozgrzewam się przed jazdą?
    7. Jadąc off-piste znam teren, komunikat pogodowy, posiadam odpowiedni sprzęt lawinowy/ inny i umiem się nim posługiwać?
    Witam
    1.TAK
    2.TAK
    3.TAK
    4.NIE
    5.NIE
    6.TAK
    7.TAK
    Dzieki

    Witam
    Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny).
    To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja,
    raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności,
    W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami.
    Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera.
    Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia.
    Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy.
    Pozdrawiam
    Nie przeczytałem całego tematu więc mogę się powtarzać, ale...

    Podzielam dramatyczne spostrzeżenie kolegi i, choć nigdy nie byłem w Alpach, to stwierdzam, że jest u nas co raz gorzej.
    Nie jestem zwolennikiem elitaryzmu, ale popularyzacja narciarstwa powierzchownego jest chyba tego przyczyną. Widać to szczególnie na Podhalu. Taki trochę snobizm.
    Stwierdzenie "Byłem na nartach na Kotelnicy" jest dobrze widziane.
    Jeżdżą prawie wszyscy, i jak czasami widzę, nawet bez szczególnej przyjemności, a na pewno bez woli poprawy stylu. Wizyta na stoku jest tylko epizodem całego wyjazdu.
    Np. tak moja Małżonka - kurteczka, ładny kask, nartki pod kolor i jest fajnie ( załamała się jak zobaczyła dziewczynę identycznie ubraną, ale jak jej powiedziałem, że tamta jeździ lepiej więc się nie pomylą to się tylko obraziła i stwierdziła, że musi kupić nową kurtkę ;-)
    A moja małżonka to i tak całkiem niezły przykład bo w sumie miała z osiem godzin lekcji.
    Większość jest bardzo zadowolona i nie ma zamiaru nic poprawić. Często nie widzi różnicy w lepszym i gorszym stylu, a dotarcie w całości na dół jest sukcesem.
    Brak pasji i zaangażowania.

    Może dlatego nie przeszkadzają im 30min kolejki w Białce, gdy w tym samym czasie można raz za razem dusić Jurgów czy, dla mniej wymagających, Kozieniec?
    witam
    podzielam opinie mareja, faktycznie narciarstwo, jak i również inne formy aktywnego spędzania czasu jest obecnie cholernie popularne, weżmy choćby lato wiekszość powie byłem w Tatrach, ale tak szczerze wycieczki kończyły się na Krupówkach lub byłem nad morzem, ale nie pływałem tylko smażalnie i kupowanie pierdół na straganach. takie przypadki mozna mnożyć i nic z tego nie wynika, a co do jazdy na nartach, to tak jak ktoś wcześniej wspominał, jeżeli ktoś jeździ słabo technicznie, ale potrafi panować nad dechami i wie jak bezpiecznie się zachować oraz nie wykazuje chęci poprawy stylu to też dobrze, podobnie jest choćby z kierowcami są tak zwani z ikrą i również kierowcy niedzielni dojadą, ale brak im dynamiki i spostrzegawczości. Osobiście mnie najbardziej uderza brak jakiejkolwiek kultury, typu ktoś sie przewróci czy ma problem z zapięciem nart wszyscy wkoło jeżdżą tylko czuć podmuchy, a pomocy nie widać, każdy z nas kiedys się uczył jazdy i wie jakie są trudne początki: powinnismy to uszanować. Reasumując moją troche nieskładną wypowiedź faktycznie jest kiepsko, ale z bezpieczeństwem na stokach wynikającym zarówno z braku doświadczenia jeżdżących co i z nadużywania alkoholu. Ostatnio byłem w Małym Cichym i jak zobaczyłem chyba kolonie, gdzie kto żyw narty na nogi i krecha (z przerażającą szybkością) stylem pług i nie wiadomo co to dreszcze przechodzą, zreszta taki wariat staranował moją zonę i co i nic, pojechał szukać innej ofiary swojej niewiedzy :o
    No to skoro wróciliście do tematu i ja dodam swoje 3 grosze.
    Masowośc = obniżenie poziomu, to nie nowośc i występuje w każdej dziedzinie życia. I w prawie każdej dziedzinie są zawodowcy, hobbyści, amatorzy i początkujący (tacy "katechumeni") oraz masa "wąchających temat". I tak chyba jest też w narciarstwie (tylko, że najniższe "warstwy" są trochę przemieszane).
    Masowośc jest na rękę producentom i usługodawcom. Na stokach trochę przeszkadza bardziej zaawansowanym.
    Tą "masowośc" trzeba z pewnością okiełznac. Nie ograniczac tylko wychowac.
    Sam mam problem z 5-latkiem co "wali" na krechę z minimalną kontrolą, bo jest mu fajnie pomimo, że umie skręcac i w pełni kontrolowac zjazd jak jest pod nadzorem.
    On jeszcze nie czuje, że największa przyjemnośc z narciarstwa to poczucie kontroli nad własnym ciałem, sprzętem, terenem, warunkami śniegowymi i pogodowymi i itd (takie małe poczucie wolności). I tak jest chyba z wieloma "dorosłymi" narciarzami.
    Tylko kto ma im uświadomic co tracą "waląc" na krechę?
    Przystokowi "Instruktorzy na godzinę" nie mają szansy, bo klient płaci i wymaga, chce jeździc i już. Tak naprawdę klient nie wie czego wymagac (no bo skąd, skoro jest "wąchającym temat").
    Masowe szkolenia dla początkujących w wielodniowych i wielogodzinnych cyklach to abstrakcja w naszych warunkach społeczno-ekonomicznych (obozy szkolne, obozy dla zamoznych zapaleńców to margines tej amatorskiej masowości).
    Przepraszam znudzonych tym przydługim wstępem.
    Uważam, że:
    1. Masowośc narciarstwa jest piękna i groźna ale po to jest to Forum, zeby coś poradzc a nie tylko narzekac (ulga po "ponarzekaniu" może i jest ale tylko na krótko)
    2. Dużą winę za brak bezpieczeństwa na stokach ponoszą producenci i mass-media (szybko, łatwo, dla wszystkich, narty same pojadą itd). Mass-media ogólnodostępne kreują wizerunek narciarskiego wypoczynku bez stresu i ograniczeń.
    3. "Instruktorzy na godzinę" są bazą narciarstwa "masowego" i tu chyba duża rola "wykładowców", uczyc ich jak i czego uczyc innych. Przypuszczam, że problem weryfikacji instruktorów i szkółek narciarskich jest duży z uwagi na wolnośc w działalności gospodarczej.
    4. "Świadomi" uzytkownicy stoków niczego w sprawach kultury i bezpieczeństwa nie zrobią sami w skali masowej (w przypadkach indywidualnych to działa i ma sens, ale wymaga samozaparcia). Potrzebna jest zmasowana akcja uświadamiająca.
    5. Mass-media powinny pójśc "za ciosem" i poza reklamą "łatwego" narciarstwa dodac parę słów o konsekwencjach i odpowiedzialności za tą "łatwośc". Ja nie mam takich kwalifikacji ale jest tu chyba parę takich osób, które dały by radę zorganizowac grupę i uderzyc do mass-mediów z kampanią pod tytułem np. "Bezpieczne stoki", "Krecha-decha-kupa śmiecha" albo coś w tym rodzaju. Tylko masowa, publiczna i multimedialna akcja z przykrymi przykładami na czele (ludzie lubią pokrzywdzonych i się z nimi utożsamiają) może dac rezultaty, nie zniechęcac ale uświadomic. Trudne ale możliwe. Forum z pewnością wesprze.
    6. Usługodawcy (ośrodki narciarskie, wypożyczalnie, szkoły przystokowe) dla własnej, przyszłej (może jeszcze teraz nieuświadomionej) korzyści powinny na pierwszym miejscu na "bilbordach" reklamowych, poręczach i plecach kanap, bramkach wyciągów itd. promowac DUZYMI LITERAMI zasady bezpieczeństwa i kultury na stoku. I niech to będzie podpisane jako porady "Żywca", RMF, producenta sprzętu, dopalaczy, kogokolwiek, niech ma swoją reklamę ale niech udaje, że dba o bezpieczeństwo stoku. To i tak będzie więcej niż zwykła reklama. Jak będzie masowe, to może zadziała na "masy".
    7. Co do stylu i podnoszenia umiejętności, to się nie wypowiadam. Widoki na stokach bywają rzeczywiście żałosne ale zależy kto patrzy (tak było jest i będzie, tylko skala się zmieniła). Może wzrost świadomości co to jest narciarstwo wywoła u niektórych chęc rozwoju. Z kazdym sportem związana jest pewna "etykieta" i "ideologia" wyznawana zazwyczaj przez zaawansowanych amatorów i hobbystów. Zarazic tym "masy" jest trudno.

    Bardzo szanuję i doceniam "masy" i "masowośc", nie używałem tu tych terminów w znaczeniu pejoratywnym. To baza, złoże przyszłych narciarskich autorytetów.
    Porzebna nam "Fundacja na rzecz bezpieczeństwa i kultury na stokach" z dobrymi sponsorami i siłą przebicia w mediach, no i wieloletnia kampania reklamowa (reklama trudności może byc trudna).
    Doszedłem do fazy "science-fiction", więc już kończę.
    Pzdr, tatmak.

    Sam mam problem z 5-latkiem Proponuje najpierw zająć się "młodym", a jak już się z tym uporasz to wtedy naprawiaj dalej Cały Świat
    hmm, kurcze ilu to chce poprawić świat ( szkoda,że zawsze u kogoś):)

    Przypominam, że jeżdżenie na krechę jest zabronione na większości polskich stoków jeśli argument o rozsądku i bezpieczeństwie pociech nie przemawia do rodzicielskich głów. eeee... że co proszę? :eek:
    a to od kiedy, bo chyba mi coś umknęło....?????
    od wtorku, od godziny 9,36 rano:)

    Proponuje najpierw zająć się "młodym", a jak już się z tym uporasz to wtedy naprawiaj dalej Cały Świat
    hmm, kurcze ilu to chce poprawić świat ( szkoda,że zawsze u kogoś):)
    Spoko, "młodym" się właśnie zajmuję i z pewnością szybko pójdzie. Całego Świata, to nie dam rady poprawic ale MÓJ Narciarski Świat to mogę próbowac. Tylko, masz rację, jak potrenuję na "młodym" to z resztą pójdzie łatwiej. Co się "u kogoś" dzieje specjalnie mnie nie obchodzi, jestem egoistą.
    Pzdr, tatmak

    P.S.
    No ale co sądzisz, abstrahując od "naprawiactwa" ? Taka zmasowana akcja propagandowa byłaby bez sensu ?
    tatmak

    ...No ale co sądzisz, abstrahując od "naprawiactwa" ? Taka zmasowana akcja propagandowa byłaby bez sensu ?
    tatmak
    Przepraszam, że się wtrącę.
    Moim zdaniem akcja propagandowa ma sens ... ale z pewnością nie byłaby łatwa do przeprowadzenia (i myślę tu raczej o stronie finansowej - kto miałby za to płacić? Może ministerstwo zdrowia, może NFZ,może a może PFRON?)

    A dlaczego taka akcja ma sens?
    Może na własnym przykładzie:
    Jestem zielony, zacząłem jeździć w tym roku. W sumie katalizatorem mojego działania był szwagier, który zaczął jeździć w zeszłym roku. Ale od czego zacząłem? Nie zacząłem od pojechania na górkę tylko zacząłem od teorii (między innymi od tego forum) i trochę poczytałem. Na początek przeczytałem Dekalog FIS, temat "Co mnie wkurza na nartach" i o wypadkach na nartach... I dopiero wtedy pojechałem na narty.
    A szwagier? Jeździ już drugi rok ale o istnieniu dekalogu czy też ogólnie przyjętych zwyczajach dowiedział się ode mnie (z tym, że jako człek myślący i wychowany zachowywał się poprawnie nawet nie znając dekalogu).
    No i teraz pytanie: Ile osób zaczyna od teorii? Ile osób jest wprowadzane w temat przez świadomych narciarzy? Sądzę, że niewiele... takie "pobieżne" czasy nastały:confused:
    Oczywiście celowo pomijam tu kwestię rozpoczynania przygody z narciarstwem od instruktora bo to jeszcze mniej uświadomiona potrzeba, a i instruktorzy są różni i nie zawsze mają możliwość i czas skupić się na czymś więcej niż tylko aspektach technicznych.
    Niestety postęp cywilizacyjny wymusza niejako pauperyzację różnych dziedzin życia ... smutne to trochę ale chyba nieuniknione.

    od wtorku, od godziny 9,36 rano:) a to przepraszam....:)
    Niestety postęp cywilizacyjny wymusza niejako pauperyzację różnych dziedzin życia ... smutne to trochę ale chyba nieuniknione.[/QUOTE]

    nonie, to czy sie spauperyzujesz czy nie , jednak zalezy od ciebie.............. od twojego punktu widzenia, w koncu tego co w twoim zyciu dokonales........ ale to juz zatraca o filozofie za duzo............:):)
    Witajcie ponownie...

    przekleję swój post z innego forum bo nie chce mi sie pisać drugi raz tego samego, a tematyka stoi niedaleko tu poruszanej:

    "Czasem odnoszę wrażenie, że przydałaby się jakaś akcja promująca korzystanie z usług instruktorskich przez naszych rodaków...

    Dlaczego ?

    W zeszłym roku (stąd wziął się pomysł tego co robię dziś) kilkanaście razy zwoziłem na kijach naszych rodaków, ponieważ nie potrafiąc zjechać schodzili w butach narciarskich w dół kilkukilometrowego stoku, z nartami w rękach, bo "jest stromo", a język niemiecki do najlepiej znanych przez nas języków nie należy...

    W zeszłym roku to byli głównie dorośli ludzie.. Pal licho... Dorośli mają tą przewagę nad dziećmi, że decydują sami za siebie...

    Dziś jeżdżąc po czarnej trasie w Katschbergu z 6 letnią Polą (nota bene byliśmy na stoku serwisem pomocy narciarskiej ?najbardziej spektakularne było zatrzymanie Niemki, która zdążyła po wywrotce przejechać prawie 300 metrów głową w dół/, bo orzeł siał się gęsto, a Pola pod względem techniki jazdy mieści się raczej w czołówce stokowej) zobaczyliśmy w pewnym momencie jak pewien Pan wiezie między nogami małe dziecko, które najwyraźniej bardzo się boi... Zjeżdżając z góry spotkaliśmy ich niemal w tym samym miejscu... Sytuacja powtórzyła się jeszcze 3 razy... Dopiero kiedy zobaczyliśmy, że Pan zdjął narty sobie i dziecku i oboje zamierzają rozpocząć wędrówkę "na nogach" (a zostało im jeszcze ...set metrów po dużej stromiźnie), a przy tym nachyleniu po każdym kroku następował ślizg , podjechaliśmy z Polą i po angielsku zaproponowaliśmy pomoc. Wówczas dopiero okazało się, że my rodacy , a chłopczyk jest pierwszy dzień na nartach... Zwiozłem małego na dół i zaproponowałem Panu, żeby może wynajął w miejscowej szkółce instruktora, ale odpowiedź nie była jakaś entuzjastyczna, więc nie sądzę, żeby rzecz miała w najbliższym czasie miejsce.

    I tu właśnie żal mi dzieci... Takie wydarzenia nie nastrajają optymistycznie na przyszłe nartowanie dzieciaka...

    Jeśli Pan spotkany na stoku, to jakiś nieznany mi forumowicz, to proszę, żeby nie brał do siebie mojej tu pisaniny...

    Użyłem tego wydarzenia jedynie jako przykładu na zobrazowanie pewnego rodzaju - brak mi słowa - trendu... Ze "sami sobie poradzimy"...

    Nie jest to pierwsze dziecko spotkane przeze mnie w sytuacji dla niego dość ekstremalnej..."

    Pozdrawiam
    Konrado, witaj.
    Czytałem coś napisał i powiem tak, opisałeś skutki a te wynikają z przyczyn które krótko opisał był jan_koval.
    No i cóż więcej można tu dodać.
    pozdrawiam
    berry,więcej optymizmu:)Polak potrafi:)

    :D widać że bez kijków to ani rusz:)

    PS. a cóż to za Cudowna Pola ?

    berry,więcej optymizmu:)Polak potrafi:)

    :D widać że bez kijków to ani rusz:)

    PS. a cóż to za Cudowna Pola ?
    ten mail był napisany zaraz po wydarzeniu, więc emocje itd. :D...

    A Pola jest tu :D... tyczki, muldy, krawędzie... perełka :D narciarska:
    http://instruktorzywaustrii.pl/apresski.jpg
    apres ski :D

    i ma rodziców którym się chce :D
    daj jakieś zdjęcie jak jedzie:) bo w "puchu" jest dobra:)

    daj jakieś zdjęcie jak jedzie:) bo w "puchu" jest dobra:) i tu jest kłopot, ponieważ jeszcze nie zacząłem zbierać zdjęć :D od uczestników, a sam nie robię... jedynie filmy... do miesiąca czasu wszystko, albo chociaż część powinno byc na stronie... linków nie omieszkam podać :D

    a już w kwietniu będzie można ją na żywo obejrzeć, prawdopodobnie na Molltalerze...

    ...nonie, to czy sie spauperyzujesz czy nie , jednak zalezy od ciebie.............. od twojego punktu widzenia, w koncu tego co w twoim zyciu dokonales........ ale to juz zatraca o filozofie za duzo............:):) Jan, o siebie się nie boję;) Zawsze staram się dowiedzieć co, jak i dlaczego. Ale mentalnie to ja już stary pierdziel jestem (kalendarzowe też nie najmłodszy):D
    Bardziej martwię się o moje dzieci - czy potrafię im wpoić pewne zasady czy też "ruszą z lawiną postępu".
    Dopóki "pobieżne" podejście kogoś do tematu nie wpływa zbytnio na moje życie to mnie to lotto, gorzej jak ktoś "luzacko olewający" zasady zagraża mojemu zdrowiu. Np. spotkane wczoraj dwie laseczki, które najspokojniej w świecie stały sobie w najwęższym miejscu trasy - a że warunki były niesympatyczne to glebę przez nie parę osób zaliczyło - i usunęły się dopiero po delikatnym zwróceniu uwagi, że nie jest to najlepsze miejsce na pogaduchy. I wcale nie były pierwszy raz na nartach bo jeździły całkiem fajnie:confused:
    To właśnie dla mnie jest wadą masowości.... to tak jakby nauczyć się jeździć samochodem bez znajomości podstawowych przepisów czy znaków.

    A czy to trąca o filozofię? Tak, o filozofię życia;)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne