zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljagu93.xlx.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
witam, wczoraj będąc na czantorii uznałem że na czerwonej trasie powinno się ustawić znak "zakaz postoju i zatrzymywania" 100 metrów przed i za przewężeniem - najtrudniejszym fragmentem. wielkie czerwone tablice i napisy dużymi literami . Nie jeżdżę zbyt dobrze i pokonanie tego miejsca w "jakimś stylu" i tak żeby zabawa z tego była wymaga pewnych założeń np: " a pojade sobie lewą stroną , dwa skręty na stromym itd. .." a tu kurde omal nie wpadam na towarzystwo co ucina sobie pogawędkę i zajmuje pół szerokości trasy, ludzie hamują jakoś ich omijają - słuszne pretensje budzą emocje i w powietrzu wisi awantura , o możliwym ciężkim wypadku już nie wspomnę. Nie piszę o ludziach co zaliczyli "glebę" bo im może być ciężko się pozbierać, najczęściej ktoś im pomaga i usuwa z linii zjazdu. Problemem są "kółka dyskusyjne" zakładane w nieodpowiednich miejscach. A poniżej jest gdzie się zatrzymać, pecika zapalić i pogadać "jak to Ania ładnie śmigiem jedzie ..."
pozdrawiam walklim
Ewidentny pzrzykład pernamentnego łamania zasad, albo nie znajomości Kodeksu Narciarskiego, albo jeszcze inaczej EGOIZM !!!:eek:
Co tu się rozpisywać :mad: Jak to mówią "głupich nie sieją" . A wprowadzenie zakazu zatrzymywania i tak było by olewane przez takich debili jak opisał walkilm! Wystarczy przestrzegać zasad zachowaniu na stoku FIS.
Ewidentny pzrzykład pernamentnego łamania zasad, albo nie znajomości Kodeksu Narciarskiego, albo jeszcze inaczej EGOIZM !!!:eek:
Słusznie, ze poruszyliście ten problem, bo to jest nie tylko egoizm, ale przede wszystkim brak kultury i nieznajomość zasad… O świadomym lub mniej świadomym stwarzania zagrożenia już nie wspomnę...
R :)
A ja bym powiedział, że to zwykła głupota i brak wyobraźni! I macie rację - brak przestrzegania elementarnych zasad: http://www.skiforum.pl/showpost.php?p=27588&postcount=2
Kiedyś spotkałem policjantów na nartach na Czyrnej w Szczyrku i na Soszowie,może gdyby ich posłać na Czantorię,to wprowadzili by trochę pożądku,bo wprowadzanie zakazów i nakazów na pewno nic nie da żaden półmózg nawet go nie przeczyta.
Kodeks FIS wymaga zachowania ostrożności przez obie strony (zjeżdżającego i stojącego) co niestety w przypadku kolizji/wypadku skutkowałoby prawdopodobnym orzeczeniem winy obu stron.
Czy tak powinno być? Wg mnie nie.
Czy wprowadzić zakaz zatrzymywania się na stoku w określonych miejscach? Jak najbardziej tak.
Na pewno znajdą się nieprzestrzegający zakazu, ale dla pozostałych użytkowników stoku będzie to gwarant bezpieczeństwa prawnego (nie będzie można orzec współwiny).
witam, wczoraj będąc na czantorii uznałem że na czerwonej trasie powinno się ustawić znak "zakaz postoju i zatrzymywania" 100 metrów przed i za przewężeniem - najtrudniejszym fragmentem. wielkie czerwone tablice i napisy dużymi literami . Nie jeżdżę zbyt dobrze i pokonanie tego miejsca w "jakimś stylu" i tak żeby zabawa z tego była wymaga pewnych założeń np: " a pojade sobie lewą stroną , dwa skręty na stromym itd. .." a tu kurde omal nie wpadam na towarzystwo co ucina sobie pogawędkę i zajmuje pół szerokości trasy,
To normalne, że w trudniejszych miejscach ludzie się zatrzymują. Po prostu "dojrzewają" do pokonania tego odcinka. Oczywiście nie powinni tego robić, w szczególności "ucinać pogawędek", ale wprowadzanie zakazów, to wylanie dziecka z kąpielą. Np będzie zakaz, ale ktoś o minimalnych umiejętnosciach będzie pomalutku jechać pługiem. IHMO, dla mnie bardziej groźni są Ci, którzy w takim miejscach jadą szybko, czyli za szybko, więc proponuję zamiast zakazu zatrzymywania, ograniczenie prędkości i ....foto radar.
Nie znam miejsca, o którym dyskutujecie i nie wiem,jak wygląda tam sytuacja. W zwiazku z tym mam pytanie - czy ci ludzie stają na niewidocznym miejscu, tuż za zakrętem, za załamaniem terenu....? Czy problemem jest to, że nagle sie na nich wpada, czy to, ze zajmują kawałek (kawał) trasy i ciężko ich ominąć?
pozdrawam k.
Nie znam miejsca, o którym dyskutujecie i nie wiem,jak wygląda tam sytuacja. W zwiazku z tym mam pytanie - czy ci ludzie stają na niewidocznym miejscu, tuż za zakrętem, za załamaniem terenu....? Czy problemem jest to, że nagle sie na nich wpada, czy to, ze zajmują kawałek (kawał) trasy i ciężko ich ominąć?
pozdrawam k.
praktycznie wszystko naraz :D
Nie znam miejsca, o którym dyskutujecie i nie wiem,jak wygląda tam sytuacja. W zwiazku z tym mam pytanie - czy ci ludzie stają na niewidocznym miejscu, tuż za zakrętem, za załamaniem terenu....? Czy problemem jest to, że nagle sie na nich wpada, czy to, ze zajmują kawałek (kawał) trasy i ciężko ich ominąć?
pozdrawam k.
Typowe miejsce przed nieco bardziej stromym fragmentem trasy, ludzi widać z daleka. Problem pewnie polega na tym, że przejechać można często jedynie po ściśle okreslonym torze. Reszta trasy na tym odcinku to kamienie wystające z lodu... Zwykle ktoś stoi na 'optymalnym torze'.... ;). A to coś mu nie wyszło, a to 'asekuruje' towarzyszkę koleżankę, a to podziwia wygibasy następnych.... Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że w weekend nie da sie przejechać tego miejsca 'na raz'.
oj, tego punktu to parapeciarze chyba nigdy się nie nauczą i nigdy nie będą go przestrzegać, nie mówię o wszystkich bo jak ze wszystkim są wyjątki od reguły- część parapeciarzy jeździ w porządku :D
No tak nie ma ni lepszego niż sztapel parapetów na środku stoku:) Ale ta na poważnie to nie dość, że takie postoje są bardzo niebezpieczne to jak już ktoś wspomniał brak znajomości przepisów. No i dla tych, co już muszą się zatrzymać róbcie to po bokach trasy, a najlepiej w knajpie:)
Pozdrawiam
to jak już ktoś wspomniał brak znajomości przepisów.
Pozdrawiam
Jakich przepisów ? W rozumieniu obowiązującego prawa.
Jakich przepisów ? W rozumieniu obowiązującego prawa.
przepisów Dekalogu Narciarskiego, zwanego także kodeksem FIS
niestety cytowany wyżej jeszcze nie stanowi w Polsce prawa-jest:) to zbiór zasad dźenteleńskich i kulturalnego i nieegoistycznego zachowania na stoku
przepisów Dekalogu Narciarskiego, zwanego także kodeksem FIS
niestety cytowany wyżej jeszcze nie stanowi w Polsce prawa-jest:) to zbiór zasad dźenteleńskich i kulturalnego i nieegoistycznego zachowania na stoku
Nie tylko w Polsce, ale na całym cywilizowanym świecie. I bardzo dobrze. Dobrze, że jest to system kulturalnego zachowania się, a nie prawo. A wracając do opisanej sytuacji, jest zwężenie, stromiej, naturalne, że ludzie zatrzymują się i co w tym dziwnego i niebezpiecznego ? A może niebezpieczni są ci, co wymuszają nieracjonalne zachowanie ? Presje szybkiego zjazdu ? Zastanówcie się. Stok nie jest Wasz. Jest również tych "wolniejszych". To ostatnie odnosi się do "nieogoistycznego zachowania się".
A wracając do opisanej sytuacji, jest zwężenie, stromiej, naturalne, że ludzie zatrzymują się i co w tym dziwnego i niebezpiecznego ?
Po pierwsze, w ostatnich postach wątku dyskutujemy nad Nikt nie może się zatrzymywać w miejscach niewidocznych dla jadących z góry lub zza zakrętu.
Po drugie, przepisy ruchu drogowego mówią, że: Nie wolno się zatrzymywać na jezdni oznaczonej linią ciągłą -> miejscami gdzie jezdnia jest oznaczona linią ciągłą są m.in odcinki za wzniesieniami oraz za ostrymi zakrętami -> ERGO [b]nie wolno się zatrzymywać za ostrymi zakrętami oraz za wzniesieniami[b]
Analogia jest b. prosta.
Nikt mi nie powie, że można bezpiecznie omijać siedzących za wzniesieniem snowboardzistów/narciarzy, no chyba, że zatrzymując się przed każdym wzniesieniem.
Przepisy kodeksu drogowego są przepisami (tzn obowiązującym prawem). Kodeks FIS tym nie jest. Na opisanym stoku ( nie byłem tam) nie jest to miejsce niewidoczne. Z jednej strony zasady (bo nie przepisy) zabraniają zatrzymywać się w miejscach niewidocznych, z drugiej strony te same zasady nakazują panowanie nad nartami. Reasumując, opisane miejsce jest widoczne, czyli zatrzymujący nie łamią zasad (tym bardziej przepisów). Więc nie bardzo rozumiem, o co pretensje. Po prostu trzeba zwolnić, wręcz się zatrzymać i ominąć bezpiecznie stojących w tym trudniejszym miejscu. Autor wątku postawił tezę wprowadzenia zakazu zatrzymywania się, ja dokładam zakaz wyprzedzania i ograniczenie prędkości. I co ? Będzie jak na drodze ? Nic nie zastąpi kulturalnego zachowania się. Z jednej strony wyrozumiałość dla zatrzymujących się, z drugiej ograniczanie zatrzymywania się w miejscach wąskich. Bo takie jest tu opisywane.
Przepisy kodeksu drogowego są przepisami (tzn obowiązującym prawem). Kodeks FIS tym nie jest. (...)
O ile pamietam to chyba jednak jest - to przekonanie ...graniczace z pewnoscia ;) Wg mnie jest obowiazujace rozporzadzenie ministra nt. regulacji ruchu turystycznego w górach, nad woda itp. Sa tam np. opisane rodzaje tras, jakie warunki musza spelniac itp. - i jest takze akapit opisujacy zasady na stoku - wprost odwoluje sie do kodeksu FIS. Nie widzialem tego rok czy dwa - ale tak to zapamietalem. Niestety nie mam pod reka linka, i nie pamietam nazwy dokumentu. Jest pewnie do odnalezienia (moze w wolnej chwili sie uda).
PS. Jednak znalazlem - dobrze pamietalem - Zalacznik nr , par. 9.1: § 9. 1. Użytkowników narciarskich tras zjazdowych popularnych i wyczynowych obowiązują zasady regulacji ruchu narciarskiego, zgodne z regułami Międzynarodowej Federacji Narciarstwa (FIS) i przyjęte przez Polski Związek Narciarski, GOPR i TOPR oraz Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, w formie kodeksu narciarskiego. http://www.abc.com.pl/serwis/du/1997/0358.htm ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 6 maja 1997 r. - troche stare - moze cos sie zmienilo, ale chyba nie to, bo po co? :)
Autor wątku postawił tezę wprowadzenia zakazu zatrzymywania się, ja dokładam zakaz wyprzedzania i ograniczenie prędkości. I co ? Będzie jak na drodze ? Nic nie zastąpi kulturalnego zachowania się. Z jednej strony wyrozumiałość dla zatrzymujących się, z drugiej ograniczanie zatrzymywania się w miejscach wąskich. Bo takie jest tu opisywane.
Dopelnil bym, aby zakaz zatrzymania się dzialal na srodku trasy, z bokow niech się zatrzymują, ale tak, aby nie zagradzac przejazdu dla innych i nie spowodowac korku. Prędkosc na takich odcinkach na pewno trzeba przystosowac do swych umiejętnosci, aby mozna byloby się zatrzymac.;):)
co by tu nie mówić i jakich nie przywoływać uregulowań .... większość z tych, którzy 'organizują' pikniki na środku stoku, zrozumie swój błąd wówczas gdy ktoś w takiego piknikowicza wjedzie .... .... to takie nasze ....; jak nie zaboli to nie zrozumie
j.:)
O ile pamietam to chyba jednak jest - to przekonanie ...graniczace z pewnoscia ;)
PS. Jednak znalazlem - dobrze pamietalem - Zalacznik nr , par. 9.1: § 9. 1. Użytkowników narciarskich tras zjazdowych popularnych i wyczynowych obowiązują zasady regulacji ruchu narciarskiego, zgodne z regułami Międzynarodowej Federacji Narciarstwa (FIS) i przyjęte przez Polski Związek Narciarski, GOPR i TOPR oraz Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, w formie kodeksu narciarskiego. http://www.abc.com.pl/serwis/du/1997/0358.htm ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 6 maja 1997 r. - troche stare - moze cos sie zmienilo, ale chyba nie to, bo po co? :)
Żebyśmy się dobrze rozumieli, Kodeks FIS nie jest obowiązującym prawem a zaleceniem. Albowiem prawo w Polsce stanowi Sejm, a nie FIS. Zasady kodeksu FIS są uwzględniane przez sądy w przypadku np wypadku (zderzenia), ale tylko uwzględniane.Nie zmienia to oczywiście faktu, że należy się stosować się do kodeksu FIS. Jark, masz rację, ale pamiętaj, jeżeli to Ty wjedziesz w taki piknik, to prawie napewno zostaniesz uznany za sprawcę wypadku. Znam takie orzeczenia.
Albowiem prawo w Polsce stanowi Sejm, a nie FIS.
W Polsce Sejm ustanawia tylko najważniejsze akty prawne np. ustawy.
Cytowane rozporządzenie jest jak najbardziej obowiązującym aktem prawnym na terenie RP.
co by tu nie mówić i jakich nie przywoływać uregulowań .... większość z tych, którzy 'organizują' pikniki na środku stoku, zrozumie swój błąd wówczas gdy ktoś w takiego piknikowicza wjedzie .... .... to takie nasze ....; jak nie zaboli to nie zrozumie
j.:)
powiedz Polakowi ,że jest milion gwiazd na niebie, to uwierzy. Ale napisz ,że coś jest świeżo malowane ..........nie uwierzy, musi dotknąć........:)
Widzę że rozkwita kolejna dyskusja na temat prawa. Moim zdaniem jest już wystarczające uregulowanie - Kodeks FIS - dobrze byłoby tylko zacząć go respektować, we własnym zresztą interesie. Myślę, że jeśli w regulaminie stacji narciarskiej pojawiłby się zapis mówiący o zakazie "pikników" w obrębie trasy (zwłaszcza jej środka), to w oczywistych i niepodważalnych przypadkach zatrzymanie kilku karnetów szybko zdyscyplinowałoby "piknicowców" czy "fotoamatorów". Dokładam do tego też niektóre grupki z instruktorami - rok temu we Włoszech taki jeden zatrzymał się z grupką w wąskim miejscu, słabo widocznym, zaraz za garbem i po kolei ćwiczyli śmig, blokując (stojąca grupa) 2/3 trasy -nie byli widoczni z góry trasy. Na sugestie różnych innych narciarzy odparł, że mu wolno, bo jest "u siebie":(. Oczywiście nie piszę o przypadkach wywrotki, kontuzji czy innych zdarzeń.
Co by nie mówić, zatrzymywanie się w nietypowych miejscach nie jest tylko i wyłącznie polską specjalnością, to jest ogólnie właściwość ludzka. Nie zmienią tego żadne kodeksy, ustawy, mandaty, zabieranie karnetów itd. Bo zawsze może się stać tak że zatrzymanie w danym miejscu może być uzasadnione. Nartostrady nie należy mylić z autostradą. Dlatego przed miejscami niebezpiecznymi (zwężenie trasy, garb itd) należy po prostu zwolnić, żeby mieć czas na sprawdzenie co się dzieje na odcinku który na przykład staje się widoczny w ostatnim momencie. Poza tym zauważyłem, że najczęściej na "postojowiczów" nie klną osoby dobrze jeżdżące, które potrafią panować nad prędkością i torem jazdy w każdych warunkach i dostosowują prędkość do warunków i ukształtowania trasy. Zamiast kląć, lepiej popracować nad swoimi umiejętnościami. Oczywiście zdarzają się przypadki totalnej beztroski i lekkomyślności, ale ich nigdy się nie wyeliminuje, więc po co się denerwować? Pozdr Marcin
Tu nie chodzi o to, czy sobie ktoś poradzi z ominięciem ludzi czy nie - osobiście nie mam z tym problemu. Piszemy o zatrzymaniu niewymuszonym warunkami czy sytuacją na stoku.
Ale jeśli instruktor propaguje takie zachowanie na stoku, to jakiego narciarza/snowboardzistę wychowuje? Nie dziwmy się zatem w przyszłości, że jeden z drugim będzie siedzieć czy stać na trasie gdzie mu się podoba, bo przecież z instruktorem tak było. Kolejny przykład - jedzie grupka kilkunastu ludzi wężykiem całą szerokością trasy - przecież można zostawić dla innych korytarz kilku metrów do wyprzedzenia. Myślę, że nie powinno się w żaden sposób usprawiedliwiać czy nawet o zgrozo milcząco zgadzać się na dowolne zatrzymywanie się bez potrzeby w miejscach niewidocznych. Sam kiedyś (z głupoty - chciałem koledze zrobić fajną fotkę) - na wąskiej trasie (niebieski trawers we Francji) jechałem przed nim kilkanaście metrów i nagle zatrzymałem się, bo był fajny plener :o- i o mało na mnie nie wjechał - fakt, nie panował nad nartami wystarczająco dobrze - myślałem że da radę i przejedzie obok mnie i będzie miał fajne ujęcie. Skończyło się na niezłej fotce jak leży, pół metra przede mną
Dla ścisłości - zawsze zwalniam przed nieznanym/źle widocznym miejscem, bo przecież np. tam może leżeć dziecko, grupa ludzi itt.
Ale jeśli instruktor propaguje takie zachowanie na stoku, to jakiego narciarza/snowboardzistę wychowuje?
Widzisz a może od podejścia "absolutnie nie wolno się zatrzymywać" lepsze jest podejście "panuj nad nartami i patrz co się dzieje na stoku"? Ów instruktor mógł postępować właśnie według tej drugiej filozofii- mogę się zatrzymać bo inni narciarze są rozsądni, mają oczy i dopasowują prędkość i tor jazdy do miejsca po którym jadą. Może nie mieściło mu się w głowie że ktoś może nie zwolnić przed garbem i nie sprawdzić co się za nim dzieje? Może on opisuje teraz na włoskim forum "kretynów co mnie chcieli wygonić ze stoku/rozjechać jak ja prowadziłem normalną lekcję"? :)
Pozdr Marcin
Poza tym zauważyłem, że najczęściej na "postojowiczów" nie klną osoby dobrze jeżdżące, które potrafią panować nad prędkością i torem jazdy w każdych warunkach i dostosowują prędkość do warunków i ukształtowania trasy. Zamiast kląć, lepiej popracować nad swoimi umiejętnościami. Oczywiście zdarzają się przypadki totalnej beztroski i lekkomyślności, ale ich nigdy się nie wyeliminuje, więc po co się denerwować? Pozdr Marcin
Ja klnę jak cholera. Zamiast jechać swoim torem, muszę go zawęzić, lub wejść w ześlizg, a to psuje mi zabawę :D Po dłuższym czekaniu nareszcie łapiesz dziurę między narciarzami, ciągniesz na krawędzi równiutkie, długie skręty, wreszcie masz prawdziwą radość z nart, a tu na środku trasy leżący cholerni parapeciarze... Szlag by ich trafił :mad:
Ja klnę jak cholera. Zamiast jechać swoim torem, muszę go zawęzić, lub wejść w ześlizg, a to psuje mi zabawę :D Po dłuższym czekaniu nareszcie łapiesz dziurę między narciarzami, ciągniesz na krawędzi równiutkie, długie skręty, wreszcie masz prawdziwą radość z nart, a tu na środku trasy leżący cholerni parapeciarze... Szlag by ich trafił :mad:
Wiesz co, denerwowanie się z tego powodu to tak jakby się denerwować że jest w lecie za gorąco. Natury ludzkiej (jak i praw natury) nie zmienisz, wyluzuj się ;) Pozdr Marcin
Wiesz co, denerwowanie się z tego powodu to tak jakby się denerwować że jest w lecie za gorąco. Natury ludzkiej (jak i praw natury) nie zmienisz, wyluzuj się ;) Pozdr Marcin
Co nie zmienia faktu, o ile przyjemniej jeździłoby sie gdyby nie takie pikniki :) Albo gdyby zima u nas trwała 8 miesięcy :D
Co nie zmienia faktu, o ile przyjemniej jeździłoby sie gdyby nie takie pikniki :) Albo gdyby zima u nas trwała 8 miesięcy :D
A tak szczerze mówiąc to już nie pamiętam kiedy ostatni raz trafiłem na piknik. Może ja po dziwnych górkach jeżdżę? :) Dla mnie większym problemem często jest to, że wyciągi są coraz bardziej wydajne ale trasy nie. I duża ilość jadących w tym samym czasie ludzi powoduje u mnie więcej dyskomfortu, niż ktoś, kto się zatrzymał. Pozdr Marcin
No i jak w życiu, każdy ma swoje racje - ten co boi się pojechać dalej, bo stromo, ten co instruuje początkujących, bo nie będzie potem darł się z dołu, ten co chce płynnie przejechać cały stok ... czyli trzeba robić tak, żeby każdemu dać po trochu
niech ludzie się zatrzymują, ale robią to tak, że staja z jednej strony, albo zatrzymują się 10 metrów wcześniej - jak stoją to im to nie przeszkadza,a np. lewa strona zostaje wolna do zjazdu, a co co gnają to niech zwalniają, ponieważ stojący i siedzący na stoku to rzeczywistość.
mniej stojących jest na stromych czarnych, więc tam niezadowoleni mogą się tam wyżyć
Widzisz a może od podejścia "absolutnie nie wolno się zatrzymywać" lepsze jest podejście "panuj nad nartami i patrz co się dzieje na stoku"? Ów instruktor mógł postępować właśnie według tej drugiej filozofii- mogę się zatrzymać bo inni narciarze są rozsądni, mają oczy i dopasowują prędkość i tor jazdy do miejsca po którym jadą. Może nie mieściło mu się w głowie że ktoś może nie zwolnić przed garbem i nie sprawdzić co się za nim dzieje? Może on opisuje teraz na włoskim forum "kretynów co mnie chcieli wygonić ze stoku/rozjechać jak ja prowadziłem normalną lekcję"? :)
Pozdr Marcin
Jeśli tak kolega instruktor (polski czy włoski) prowadzi "normalną"" lekcję, że zatrzymuje się w niewidocznych miejscach, i liczy na rozsądek innych, to dziękuję bardzo i gratuluję pomysłowości. Nie oddałbym nigdy dziecka w ręce takich "fachowców" - tym bardziej, że w Alpach jest naprawdę dużo miejsc do bezpiecznego nauczania - chyba, że wynajmuje się stok i go zamyka. Nie uważam się za "kretyna", i nie zamierzam nikogo wyganiać ze stoku (zresztą, to inni z nim rozmawiali). Ciekawe, czy ten sam instruktor nie miał by uwag do grupki np. narciarzy lub deskarzy ucinających sobie pogawędki na stoku. wszystkich obowiązuje ten sam dekalog, nie ma znaczenia czy jest ktoś instruktorem polskim, włoskim czy francuskim - nie wolno zatrzymywać się w miejscach niewidocznych, niebezpiecznych i tyle w temacie. Jeśli ktoś uważa inaczej, to cóż, nie będę się "kopał z koniem".
Jeszcze raz podkreślę - ja sobie radzę, i zawsze zwalniam gdy nie jestem pewien bezpiecznego zjazdu dalej, ale nie wszyscy tak mają.
Nie uważam się za "kretyna"
I ja cie też za takiego nie uważam. To była tylko interpolacja tego, co mógł ów instruktor napisać.
Jeśli ktoś uważa inaczej, to cóż, nie będę się "kopał z koniem".
Własnie o to mi chodzi- cały ten temat to kopanie się z koniem. Nie można wprowadzić jakiś zakazów zatrzymywania, bo byłby to zakaz martwy. Po pierwsze ze względu na ludzką naturę, po drugie zawsze się znajdzie sytuacja w której zatrzymanie się, nawet w najgorszym do tego miejscu, będzie uzasadnione.
Jeszcze raz podkreślę - ja sobie radzę, i zawsze zwalniam gdy nie jestem pewien bezpiecznego zjazdu dalej
I to jest najważniejsze. I to należy propagować. Pozdr Marcin
...........
niech ludzie się zatrzymują, ale robią to tak, że staja z jednej strony, albo zatrzymują się 10 metrów wcześniej - jak stoją to im to nie przeszkadza,a np. lewa strona zostaje wolna do zjazdu, a co co gnają to niech zwalniają, ponieważ stojący i siedzący na stoku to rzeczywistość.
mniej stojących jest na stromych czarnych, więc tam niezadowoleni mogą się tam wyżyć
I o to właśnie chodzi - nie o totalny zakaz zatrzymywania się, ale jeśli ktoś się zatrzymuje, to niech robi to w miejscu bezpiecznym i wszystko będzie ok
pozdrawiam
A tak szczerze mówiąc to już nie pamiętam kiedy ostatni raz trafiłem na piknik. Może ja po dziwnych górkach jeżdżę? :) Dla mnie większym problemem często jest to, że wyciągi są coraz bardziej wydajne ale trasy nie. I duża ilość jadących w tym samym czasie ludzi powoduje u mnie więcej dyskomfortu, niż ktoś, kto się zatrzymał. Pozdr Marcin
A może dlatego że poza trasami jeździsz i czasem tylko kozicę spotkasz? :):)
A może dlatego że poza trasami jeździsz i czasem tylko kozicę spotkasz? :):)
No nie bardzo właśnie ;) Inna sprawa że wybieram raczej trudne stoki i jeżdżę rano, żeby zdążyć się zwinąć ze stoku przed południowym szczytem. Pozdr Marcin
Tak ogolnie dorzuce: zasada ograniczonego zaufania - to sie sprawdza takze na nartach :)
Nawiazujac do analogii drogowych - dialog (w uproszczeniu ale mniej wiecej prawdziwy): Kolega: "Ten Pan mial wlaczony migacz, sygnalizowal, ze zjedzie z ronda, a zajechal mi droge - dlatego w niego palnalem" Policja: "Temu Panu migacz mogl sie zaciac... wymierzam mandat karny w wys. ... itd." :)
Coraz więcej zakazów w naszym życiu. Za niedługo oddychać nie będzie można. A co jak sobie jadę i się zmęczę na chwilę przystanę ale na boku... Wg mnie zakazy nic nie pomogą. Raczej jakaś akcja informacyjna.
Coraz więcej zakazów w naszym życiu. Za niedługo oddychać nie będzie można. A co jak sobie jadę i się zmęczę na chwilę przystanę ale na boku... Wg mnie zakazy nic nie pomogą. Raczej jakaś akcja informacyjna.
Zgadzam sie - wole formule "kodeksu dzentelmenskiego" niz surowe prawo.
... a na boku, jak najbardziej, ci wolno :)
Coraz więcej zakazów w naszym życiu. Za niedługo oddychać nie będzie można. A co jak sobie jadę i się zmęczę na chwilę przystanę ale na boku... Wg mnie zakazy nic nie pomogą. Raczej jakaś akcja informacyjna.
Tu nie chodzi o zakazy tylko o zasady, podstawy bezpiecznego współistnienia :) na stoku...
takie to jest proste ... 'nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe' a ile to problemów .... ... nieprawdaż ???
jarek:)
Jarek, to by wystarczyło za wszystkie zakazy i nakazy świata, ale to niestety utopia...
No chyba, że trafisz na masochistę... :p
A co jak sobie jadę i się zmęczę na chwilę przystanę ale na boku...
Zawsze możesz zatrzymać się na skraju trasy :) W tej dyskusji chodzi o tych, którzy w nieusprawiedliwionych okolicznościach robia sobie piknik na środku trasy, na zwężeniach, lub w miejscach słabowidocznych.
Mnie osobiście trochę śmieszą (bo już nie irytują) takie pretensje i uwagi: "Jestem zajesuperowym narciarzem/-arką, jeżdżę pięknie, na krawędziach i wogóle, tylko nie mogę tak jechać, bo ludzie na stoku stoją."
No kurde - ja nie jestem superzajefajnym narciarzem, ale mi nie przeszkadza, ze ktoś stoi na stoku. Jeżdżąc staram się przewidywać, rozglądać, myśleć, a w razie potrzeby zwolnić, albo się zatrzymać. Zwłaszcza jak widzę, ze ktoś może sobie słabiej radzi i potrzebuje więcej miejsca lub czasu, żeby pokonać jakiś kawałek. Jaki w tym problem? Osobiście z nartami mam do czynienia ponad 20 lat, jestem generalnie młody, wiec bywa, ze zapitalam zdrowo, ale jakoś nigdy nie przydarzyło mi się wypaść na kogoś z za górki, zakrętu itp. Szczęście? Może - a może prewencja i przewidywanie....? (Przyznaję, raz prawie ściąłem gościa na stoku, ale to tylko z mojej głupoty, bo wymyśliłem sobie skręt powyżej niego, ale relatywnie blisko. Wszystko szło dobrze, tylko nie przewidziałem, że akuratnie na tym kawałku, gdzie skręt wypadał, będzie lód. Nic sie nie stało, skręt się udał, ale chwilę, kiedy przez moment narty się uśliznęły i przestraszyłem się, ze gościa zetnę, do dzisiaj mam w głowie i do dzisiaj skutecznie studzi on moje zapędy.)
Z drugiej strony jestem prawie pewien, ze większość z tutaj (nas) piszących, jak by tak te opisywane sytuacje i ludzi zestawić i zobaczyć, kto gdzie był, to by się okazało, że ci narzekający, nie raz byli powodem narzekania innych. Bo stanęli nie tam, gdzie akuratnie innemu pasuje, bo ruszyli "tuż" przed jadącym z góry (mimo, ze odległość była ze 200m) itd.
:D:D
Może po prostu nie trafiłeś na odpowiednio trudny (wąski, oblodzony) stok?
No i problem jest w tym, że nie każdy postępuje tak jak Ty.
Może po prostu nie trafiłeś na odpowiednio trudny (wąski, oblodzony) stok?
Widzisz, takie miejsca są naturalnym miejscem postoju, szczególnie słabszych narciarzy. Nie wiem na czym to polega, ale one działają jak magnes :) Ale, podobnie jak kurm28, nie uważam żeby należało się denerwować i takiego delikwenta ochrzanić. Ja dam radę go ominąć. A zamiast ochrzaniać może warto byłoby spytać się czy wszystko w porządku i ewentualnie wtedy zwrócić uwagę że nie powinno się zatrzymywać w takim miejscu ze względu na swoje bezpieczeństwo? Pozdr Marcin
Mnie osobiście trochę śmieszą (bo już nie irytują) takie pretensje i uwagi: "Jestem zajesuperowym narciarzem/-arką, jeżdżę pięknie, na krawędziach i wogóle, tylko nie mogę tak jechać, bo ludzie na stoku stoją."
Nie "nie mogę tak jechać, bo ludzie stoją na stoku", bo mogę... i zawsze na krawędziach :) tylko przez "piknikowców" nie mogę pojechac swoim, równym torem. Przecież najlepsza zabawa jest gdy ciągniesz długie, równe skręty, idziesz na krawędzi i czujesz jak narta przyspiesza. Po prostu "płyniesz" na nartach i wchodzisz w skręt jak od cyrkla. To jest dla mnie prawdziwa frajda z jazdy :D Gdy stoją na stoku to zmuszają do zmiany toru, a to psuje zabawę :mad:
I nie chodzi mi o ludzi zatrzymujących się na chwilę, bo to się zdarza, choć powinien zatrzymać sie z boku trasy, ale o tych co leżą i uprawiają sobie pogaduchy na środku stoku. A słaby narciarz powinien szukać stoku dostosowanego do swoich umiejetności. I jesli nie radzi sobie na czerwonej trasie, i zatrzymuje się co chwilę, bo jest dla niego za stromo, to powinien wrócić na niebieską. Po to sa oznaczenia kolorystyczne żeby wiedzieć jakiego stoku sie spodziewać.
Nie "nie mogę tak jechać, bo ludzie stoją na stoku", bo mogę... i zawsze na krawędziach :) tylko nie mogę pojechac swoim, równym torem. Przecież najlepsza zabawa jest gdy ciągniesz długie, równe skręty, idziesz na krawędzi i czujesz jak narta przyspiesza. Po prostu "płyniesz" na nartach i wchodzisz w skręt jak od cyrkla. To jest dla mnie prawdziwa frajda z jazdy :D Gdy stoją na stoku to zmuszają do zmiany toru, a to psuje zabawę :mad:
Masz do wyboru w takim razie trzy opcje: - jeździć tylko tam gdzie nie ma tłoku - zmienić technikę jazdy na taką, w której tor jazdy nie zależy tylko od tego, jak się narta wygnie - zmienić źródło przyjemności (nie piszę o rezygnacji z narciarstwa oczywiście, tylko o czerpaniu przyjemności z innych jego aspektów) W innym przypadku będziesz się zawsze denerwować ;) Spokoju i opanowania na stoku wszystkim życzę! Pozdr Marcin
Widzisz, takie miejsca są naturalnym miejscem postoju, szczególnie słabszych narciarzy. Nie wiem na czym to polega, ale one działają jak magnes :) Ale, podobnie jak kurm28, nie uważam żeby należało się denerwować i takiego delikwenta opieprzać. Ja dam radę go ominąć. A zamiast opieprzać może warto byłoby spytać się czy wszystko w porządku i ewentualnie wtedy zwrócić uwagę że nie powinno się zatrzymywać w takim miejscu ze względu na swoje bezpieczeństwo? Pozdr Marcin
Oczywiście, ******* jest ostatecznością (w dodatku ryzykowną :D ). Tu powinno natąpić (tak jak piszesz) kulturalne zwrócenie uwagi i uświadomienie zagrożenia/utrudnienia jakie taka osoba powoduje. I zaproponowanie, żeby chociaż przesunąć się na skraj stoku. Co innego, gdy taką sytuację prowokuje instruktor z podopiecznymi. W takich wypadkach ręce opadają i grubsze słowo same ciśnie się na usta...
Pozdrawiam
Co innego, gdy taką sytuację prowokuje instruktor z podopiecznymi. W takich wypadkach ręce opadają i grubsze słowo same ciśnie się na usta...
Do tego bym mógł się odnieść jakbym przytaczaną sytuację widział osobiście. Niestety nie wiem na jakim ta sytuacja miała miejsce a od tego zależałaby moja ocena tej sytuacji. Bez tej wiedzy niestety sytuacja ta jest dla mnie niejednoznaczna i muszę się zachowywać jak "adwokat diabła" :) Pozdr Marcin
Przecież najlepsza zabawa jest gdy ciągniesz długie, równe skręty, idziesz na krawędzi i czujesz jak narta przyspiesza. Po prostu "płyniesz" na nartach i wchodzisz w skręt jak od cyrkla. To jest dla mnie prawdziwa frajda z jazdy :D Gdy stoją na stoku to zmuszają do zmiany toru, a to psuje zabawę :mad:
Ha, dobre! ludzie wypad z drogi , bo skręt od cyrkla robię :D
Może po prostu nie trafiłeś na odpowiednio trudny (wąski, oblodzony) stok?
żartujesz nie? ;):D:D
]Nie "nie mogę tak jechać, bo ludzie stoją na stoku", bo mogę... i zawsze na krawędziach tylko przez "piknikowców" nie mogę pojechac swoim, równym torem. Przecież najlepsza zabawa jest gdy ciągniesz długie, równe skręty, idziesz na krawędzi i czujesz jak narta przyspiesza. Po prostu "płyniesz" na nartach i wchodzisz w skręt jak od cyrkla. To jest dla mnie prawdziwa frajda z jazdy Gdy stoją na stoku to zmuszają do zmiany toru, a to psuje zabawę
No nie wiem, czy to najlepsza zabawa - na pewno najłatwiejsza. Pojechać na kreskę, albo "gdy ciągniesz długie, równe skręty, idziesz na krawędzi" to ta łatwiejsza część zabawy i być może na początku cieszy najbardziej. Być może cieszy najbardziej również później, jak nic innego się jechać nie potrafi, ale jak się potrafi pojechać np śmigiem (jakimkolwiek), to daje to taką samą radość (jak nie większą), o wychwalanego "długiego od cyrkla". Poza tym dobry narciarz, potrafi płynnie przejść z długiego skrętu, do kilku szybkich/krótkich, żeby za chwilę znowu jechać "długim jak od cyrkla". Może wtedy trochę zwolnić, zawęzić tor jazdy, ominąć spokojnie innych – no problem, bez nerwów.
Przeto należy sie może zastanowić, czy aby zdenerwowaniem nie pokrywamy swoich braków technicznych. ;):D
pzdr k
no to wątek rozkręciłem na całe 3 strony ;) dzięki za opinie , poszerzyło się przy tym i moje spojżenie na sprawę (choć zdania nie zmienię) pozdrawiam wszystkich i życzę wspólnej, udanej zabawy na stoku . walklim
Śmigiem też potrafi ;) Ale najwiekszą radość sprawia mi "pływanie" na śniegu. Jeśli to Cie nie cieszy, to trudno. Jadę odpocząć, a nie zajeździć się, czy wyżyć :D Jak mam ochotę na harówkę, to jadę na czarną. Jakoś sobie radze na nartach i nie sprawia mi najmniejszych trudności mijanie ludzi na stoku, tylko zmiana rytmu psuje mi tą największa przyjemność. Tak ciężko to zrozumieć??? I tak jak pisałam, nie przeszkadza mi jak ktoś sie zatrzymuje na chwilę, bo była taka konieczność... Trudno. Trzeba minać i koniec. Wkurzaja mnie Ci co to siedzą sobie na środku i uprawiają pogaduchy, jakby nie mogli tego robić na skraju trasy. I tacy, co to nie mierzą sił na zamiary i pchają sie na trasy, na których ratują się przed upadkiem i w takich warunkach nic się nie nauczą, na dodatek przeszkadzają innym najeżdzając w ich tor i kompletnie nie panują nad swoim.
Wydaje mi się, że forowicze, którzy bronią osób zatrzymujących się w niewidocznych miejscach odeszli od tematu. Kodeks narciarski wyrażnie określa, gdzie nie należy sie zatrzymywać. Przecież nie chodzi tu o ludzi stojących pojedynczo lub w małych grupach na szerokim stoku w widocznym miejscu. Ci nikomu nie zagrażają i maja prawo sią zatrzymać. Moim zdaniem nic nie usprawiedliwia grupy 10 osób, które na stoku o szerokosci 10 metrów zajmują 8m szerokości, bo akurat w tym miejscu chcą zrobić grupową fotografię. Nic nie usprawiedliwia 4 parapeciarzy, którzy na stoku o szerokości 10 m, za garbem siedzą zajmujac połowę szerokości bo właśnie mają natchnienie aby pogadać. Usprawiedliwione jest wyłącznie zatrzymanie się na skraju trasy lub w miejscu z daleka widocznym i oczywiście zatrzymanie wskutek wypadku.
Śmigiem też potrafi ;) Ale najwiekszą radość sprawia mi "pływanie" na śniegu. Jeśli to Cie nie cieszy, to trudno. Jadę odpocząć, a nie zajeździć się, czy wyżyć :D Jak mam ochotę na harówkę, to jadę na czarną. Jakoś sobie radze na nartach i nie sprawia mi najmniejszych trudności mijanie ludzi na stoku, tylko zmiana rytmu psuje mi tą największa przyjemność. Tak ciężko to zrozumieć??? I tak jak pisałam, nie przeszkadza mi jak ktoś sie zatrzymuje na chwilę, bo była taka konieczność... Trudno. Trzeba minać i koniec. Wkurzaja mnie Ci co to siedzą sobie na środku i uprawiają pogaduchy, jakby nie mogli tego robić na skraju trasy. I tacy, co to nie mierzą sił na zamiary i pchają sie na trasy, na których ratują się przed upadkiem i w takich warunkach nic się nie nauczą, na dodatek przeszkadzają innym najeżdzając w ich tor i kompletnie nie panują nad swoim.
Wybacz, ale z Twoich postów wyziera postawa kogoś, kto uważa, zę super jeździ, ale jednocześnie okazuje się, ze wszyscy na stoku przeszkadzają, bo albo źle stoją, albo źle jadą. Osobiście nie mam z tym takiego problemu, więc być może dlatego nie mogę Cię zrozumieć. Nie stanowią dla mnie większej przeszkody ludzie stojący (bo ich omijam na pełnym gazie, jak jest miejsce, lub ledwo ledwo, jak miejsca nie ma), jadący wolniej niż ja (bo jak wyżej). Wkurzają mnie tylko ci, co jadą szybciej i lepiej (ale to z zazdrości ;):D ).
Poza tym, narzekasz, ze ludzie stają w trudnych miejscach (wąskich, za zakrętami itd) i ze nie możesz tam jechać szybko. Po pierwsze w takich miejscach to chyba - nawet jak jest pusto, należało by zwolnić. Po drugie - ile takich miejsc na naszych stokach jest? Kilka? Ile w jednym miejscu?
Na koniec - wcale nie przejmujesz się potencjalnym niebezpieczeństwem, tylko wkurza Cie to, ze na tym kawałeczku stoku, nie możesz jechać wg własnego widzimisię. Czyli zwykły egoizm.
To daje do myślenia. ;):D
pzdr k
Zaraz, zaraz - przestaję "kumać":D czyżby pojawiła się na forum frakcja broniąca ludzi bezmyślnie stojących/siedzących/leżących z własnej inicjatwy i bez konieczności w miejscach trudnych i niebezpiecznych (często niewidocznych)?? Tu nie ma nic do rzeczy czy ktoś inny ich ominie z czy bez problemów - kodeks FIS ewidentnie zakazuje zatrzymywania się w takich miejscach i koniec - jeśli Instruktorzy bronią takich ludzi - to ja dziękuję, cieszę cię, że w praktycznie nie jeżdżę w Polsce. (per analogia - zezwólmy zatrzymywać się samochodom za zakrętem (niewidocznym), w tunelu, na zwężeniu - bo przecież ktoś inny musi umieć jeździć i przewidywać:eek:)
Piętnujmy ludzi zatrzymujących się w miejscach niebezpiecznych z własnej woli - inaczej, ludzie poczytają na forum i dojdą do wniosku, dlaczego nie, skoro nawet instruktorzy tego nie potępiają
Piętnujmy ludzi zatrzymujących się w miejscach niebezpiecznych z własnej woli - inaczej, ludzie poczytają na forum i dojdą do wniosku, dlaczego nie, skoro nawet instruktorzy tego nie potępiają
Widzisz, może po prostu patrzymy na problem z kompletnie różnych stron, wyolbrzymiając trochę inne rzeczy. Dla mnie, od osób zatrzymujących się (nieważne z jakiego powodu, zawsze może to być zatrzymanie się uzasadnione nawet w najbardziej niekorzystnym miejscu), gorsi są ci, co pędzą po stoku myśląc że panują nad nartami, podczas gdy ich brak umiejętności w planowaniu toru jazdy, panowaniu nad prędkością i przewidywaniu niebezpiecznych sytuacji jest dla mnie przerażający. Takie osoby zazwyczaj najczęściej wyrażają głośno swoje niezadowolenie i awanturują się, bo ktoś śmiał się zatrzymać w miejscu, gdzie oni akurat chcieli jechać. Nie twierdzę że któraś z piętnujących "przystankowiczów" w tym wątku jest przedstawicielem tego typu ludzi, mam nadzieję że nie. Bo właśnie ten drugi typ jest wg mnie bardziej niebezpieczny.
Wracając do problemu instruktora. Postaw się na jego miejscu. Abstrahując od tego czy zrobiłeś dobrze czy źle, zatrzymując się z grupą w danym miejscu, to jak będzie wyglądał twój autorytet w oczach grupy, jak dasz się zbesztać pierwszemu lepszemu przejeżdżającemu?
Pozdr Marcin
PS: Analogie motoryzacyjne są bardzo mocno nietrafione. W motoryzacji mamy wydzielone pasy, kierunki ruchu i mnóstwo innych rzeczy, które na stoku nie występują. Na jednym pasie ruchu mieści się zazwyczaj jeden samochód, rzadko zaś spotyka się stoki, na których mieści się tylko jeden narciarz.
(...) Wracając do problemu instruktora. Postaw się na jego miejscu. Abstrahując od tego czy zrobiłeś dobrze czy źle, zatrzymując się z grupą w danym miejscu, to jak będzie wyglądał twój autorytet w oczach grupy, jak dasz się zbesztać pierwszemu lepszemu przejeżdżającemu? (...)
Co ma do rzeczy autorytet gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo i zdrowie jego podopiecznych? Jeśli jeden z nich złamie nogi przez lekkomyślność instruktora właśnie to co, będzie się cieszył że nikt go nie *******? :eek:
Co ma do rzeczy autorytet gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo i zdrowie jego podopiecznych? Jeśli jeden z nich złamie nogi przez lekkomyślność instruktora właśnie to co, będzie się cieszył że nikt go nie *******? :eek:
Instruktor też człowiek i niestety też działa wg takich samych schematów jak inni ludzie. Jak już podjął decyzję o zatrzymaniu, to nie się z niej nie wycofa. Po pierwsze dlatego że pewnie uważa że mógł się tam zatrzymać, po drugie, nawet jeśli zatrzymanie się wynikło przypadkowo, to i tak będzie robił dobrą minę do złej gry. On ma być samcem alfa dla tego stada i jego decyzje mają być niepodważalne. Nie twierdzę że tak powinien się zachowywać. Ale tak się zachowa. Ktoś kto oczekuje że upomni instruktora przy grupie a ten przyzna mu rację i będzie się tłumaczył, jest wielkim naiwniakiem. Pozdr Marcin
Jak już podjął decyzję o zatrzymaniu, to nie się z niej nie wycofa. Po pierwsze dlatego że pewnie uważa że mógł się tam zatrzymać, po drugie, nawet jeśli zatrzymanie się wynikło przypadkowo, to i tak będzie robił dobrą minę do złej gry.
Błądzić jest rzeczą ludzką a trwać w błędzie głupotą /Seneka/
To odróżnia wielkich od maluczkich.
I proszę, nie wrzucajmy do tego śmietnika autorytetu, bo się nam całkowicie zdeprecjonuje.
Błądzić jest rzeczą ludzką a trwać w błędzie głupotą /Seneka/ To odróżnia wielkich od maluczkich. I proszę, nie wrzucajmy do tego śmietnika autorytetu, bo się nam całkowicie zdeprecjonuje.
Nazwij to jak chcesz w takim razie. Może "posłuch w grupie" będzie lepszy? Przeprowadź taki eksperyment na sobie. Kieruj grupą i daj sobie "zmyć głowę" osobie postronnej. Zobaczymy czy grupa dalej będzie cie tak chętnie słuchać. Od pewnych psychologicznych aspektów nie uciekniesz. Jesteśmy było nie było, zwierzętami stadnymi i prawa kierujące zwierzętami w stadzie dotyczą i nas. Na trochę innym poziomie, ale jednak. Pozdr Marcin
Kolego bocian: Twoje ostatnie wypowiedzi świadczą o tym,że mniej interesuje Cię racja, bezpieczeństwo niż "autorytet" instruktorski. Otóż jesteś w wielkim błędzie, uważam nawet że takie poglądy "nieomylności" są szkodliwe. Dla mnie właśnie w ten sposób najłatwiej stracić autorytet. Nie oczekuję nigdy, że instruktor będzie się tłumaczył przed grupą - w zasadzie nawet na stoku nie zwracam mu uwagi - ale przecież przynajmniej na tym forum nie powinno się bronić tych (nielicznych mam nadzieję) bezmózgich "maszynek do robienia pieniędzy a nie nauczycieli prawidłowego zachowania się na stoku" - narciarz później tak będzie się zatrzymywał, bo przecierz instruktor też tak robił!! Szukanie uzasadnień swoich błędów tym, że ktoś inny jest bardziej niebezpieczny, bo jeździ szybko tam gdzie nie powinien (oczywiście masz rację, jest niebezpieczny, ale nie o tym jest temat wątku) nie zmniejsza absolutnie szkodliwości grupki "piknikowców". Zapewniam, że grupa ludzi zawsze lepiej zinterpretuje jak ktoś przyzna się do błędu i wytłumaczy, że może ktoś inny ma rację, niż będzie uparcie trwać przy swoim z definicji i kodeksu błędnym założeniu. (sam jestem wykładowcą na uczelni i wiem, że jeśli czasem czegoś nie wiem lub zrobię błąd w zadaniach, przykładzie czy wykładzie, to przyznanie się do tego w żadnym wypadku nie umniejsza mojego autorytetu, wręcz przeciwnie - buduje wzajemne relacje zaufania - oczywiście nie piszę tu o oczywistej niewiedzy, ale błędach, które wszyscy popełniamy).
Kolego bocian: Twoje ostatnie wypowiedzi świadczą o tym,że mniej interesuje Cię racja, bezpieczeństwo niż "autorytet" instruktorski.
Nie, staram się powiedzieć że ktoś kto oczekuje, że po upomnieniu instruktora na oczach grupy, ten przyzna mu rację, jest naiwny. Nawet jeśli ten sam instruktor powie grupie 5 sekund wcześniej "źle zrobiliśmy, nie powinniśmy tu stać, zróbmy więc co mamy zrobić jak najsprawniej i zmykajmy stąd".
Natomiast jeśli miałbym oceniać szkodliwość "piknikowców" i "ścigantów", to tych ostatnich oceniam o wiele wyżej, jeśli chodzi o stwarzanie niebezpiecznych sytuacji na stoku. Co nie oznacza że "piknikowcy" są też bez winy, ale, powtórzę jeszcze raz, zawsze może się zdarzyć taka okoliczność która spowoduje, że będziesz musiał się zatrzymać w najgorszym do tego miejscu.
Pozdr Marcin
Gwoli wyjaśnienia - nie jestem instruktorem i nigdy się za takiego nie podawałem.
Wracając do tematu: Mnie osobiście chodzi bardziej o to, żeby nie popaść w taki chóralny sposób wyrażania opinii, który pozwala przypisać całą winę innym, samemu się oczyszczając zupełnie. Ktoś napisał, ze gdzieś ktoś stał nie tam gdzie trzeba i zaraz odezwały się kolejne głosy, bezkrytycznie popierające to - byc może nie do końca niesłuszne - zdanie. Prawie nikt jednak nie zatrzymał się i nie spojrzał na sprawę z drugiej strony.
Jako uczestników tej relatywnie niebezpiecznej zabawy na stoku, obowiązuje nas również zasada ograniczonego zaufania, przewidywania, dostosowywania prędkości do warunków (w tym do zachowania szczególnej ostrożności w miejscach niebezpiecznych) itp. Pomstując na tych "onych" co stoją nie tam, jadą nie tak, patrzą nie tam itp, mam wrażenie, że odpychamy od siebie odpowiedzialność, a podpierając sie kodeksem FIS (który żadnej mocy prawnej nie ma, a jedynie jest zbiorem zaleceń - słusznych wprawdzie, ale tylko zaleceń) staramy się stworzyć pozory podstaw prawych.
Poza tym wszystkim kolejny raz zapytam: Ile miejsc tak bardzo niebezpiecznych - niewidocznych - wąskich itp jest na naszych stokach? W ilu miejscach wypada się za zakrętu 180stopni, na grupy koczujących? Jaki jest problem, żeby je przejechać spokojnie? Zajmie to pewnie jakiś promil czasu spędzonego na nartach. Powtórzę również, bo jakoś ta kwestia nie jest podejmowana przez oponentów - przecież we własnym dobrze pojętym interesie, zbliżając się do miejsca, gdzie nie idzi się co jest za/powyżej/poniżej należało by zwolnić i bezpiecznie to miejsce przebrnąć. Chociaż oczywiście można wbić sie tam na pełnym gazie i później w razie wypadku, szukać winnych dookoła. Dla mnie osobiście to bzdura.
Na koniec - nie wierzę, ze wszyscy pomstujący tutaj na innych, sami zawsze i wszędzie staja z boku, w widocznych miejscach itd. Sam staram się tak właśnie robić, pamiętać o tym itd, ale założę się, ze bywało, ze nie raz stanąłem w miejscu, w którym pewnie stać nie powinienem. Taka już natura ludzka i specyfika tego sportu.
pozdrawiam k
Wybacz, ale z Twoich postów wyziera postawa kogoś, kto uważa, zę super jeździ, ale jednocześnie okazuje się, ze wszyscy na stoku przeszkadzają, bo albo źle stoją, albo źle jadą. Osobiście nie mam z tym takiego problemu, więc być może dlatego nie mogę Cię zrozumieć.
Gdzie napisałam że wszyscy?? Wręcz przeciwnie... pisałam, że jesli ktoś sie zatrzyma na chwilę bo jest taka koniecznośc, to ja taką sytuacje rozumiem.
Poza tym, narzekasz, ze ludzie stają w trudnych miejscach (wąskich, za zakrętami itd) i ze nie możesz tam jechać szybko. Po pierwsze w takich miejscach to chyba - nawet jak jest pusto, należało by zwolnić. Po drugie - ile takich miejsc na naszych stokach jest? Kilka? Ile w jednym miejscu?
Gdzie napisałam, że jadę szybko w miejscach niebezpiecznych?? Pisałam o piknikowcach na środku stoku i ludziach którzy pchaja się tam gdzie sobie nie radzą. A to niebezpieczne.
Na koniec - wcale nie przejmujesz się potencjalnym niebezpieczeństwem, tylko wkurza Cie to, ze na tym kawałeczku stoku, nie możesz jechać wg własnego widzimisię. Czyli zwykły egoizm.
To daje do myślenia. ;):D
pzdr k
Przejmuje sie bezpieczeństwem i dlatego uważam, że to skrajna nieodpowiedzialność i egoizm własnie tych opisanych przeze mnie wyżej narciarzy czy snowboardzistów. I jesli ja wybieram stoki dostosowane do moich umiejętności, szanuję czyjś tor jazdy i na niego nie najeżdżam, nie zatrzymuje sie na środku trasy zeby porozmawiać z koleżanką, a gdy zmusza mnie do tego sytuacja, natychmiast zjeżdżam na skraj trasy, omijam w bezpiecznej odległości innych, dostosowuję swoją predkość do umiejętnosci, zwalniam gdy tego wymaga sytuacja, to oczekuję od innych, ze będa postępować tak samo zgodnie z zasadami bezpieczeństwa na stoku. Jeżdżę tak, żeby nie przeszkadzac i nie zagrażać innym.
I jeszcze jedno... każdy jeździ według własnego widzimisię. Ty też. Bo narciarstwo to sport indywidualny, a nie gra zespołowa. A zachowywać trzeba sie tylko tak, aby nie przeszkadzac innym. I jesli egoizmem nazywasz moje postepowanie, to jak nazwiesz, to co robią Ci przeszkadzający faktycznie na stoku?
pistacja - wybacz, ale nie dogadamy się. ja zwyczajnie nie rozumiem pojęcia "ci, co przeszkadzaja na stoku". mnie nikt na stoku nie przeszkadza. najwyżej jak jest gęsto, to chwilę poczekam, aż będzie więcej miejsca i wtedy sobie jadę co i jak chcę.
tyle masz bezpieczeństwa na stoku, ile go sobie sama zapewnisz. reszta to tylko szczęscie i zbiegi okoliczności.
pzdr k
czytam ten wątek i tak sobie myślę .... skoro to narciarstwo to same problemy, to po jakiego anioła pchać się na stok... ??? ....ale zdaje się, iż permanentne narzekanie na wszystko - to nasz wkład w dziedzictwo kultury europejskiej
j.:D
czytam ten wątek i tak sobie myślę .... skoro to narciarstwo to same problemy, to po jakiego anioła pchać się na stok... ??? ....ale zdaje się, iż permanentne narzekanie na wszystko - to nasz wkład w dziedzictwo kultury europejskiej
j.:D
...same problemy to są na forum, my tu Panie ten teges i na stoki wszyscy wyjadą wyedukowani, poinformowani i naprostowani na jedyny słuszny pogląd!
czytam ten wątek i tak sobie myślę .... skoro to narciarstwo to same problemy, to po jakiego anioła pchać się na stok... ??? ....ale zdaje się, iż permanentne narzekanie na wszystko - to nasz wkład w dziedzictwo kultury europejskiej
i tu się w 100% zgadzam przestańmy narzekać a zacznijmy czerpać przyjemność z jazdy na nartach i z moich obserwacji takich narciarzy jest coraz mniej , a coraz więcej jest narzekań na mokre kanapy,nierówne trasy itp.
pistacja - wybacz, ale nie dogadamy się. ja zwyczajnie nie rozumiem pojęcia "ci, co przeszkadzaja na stoku".
Bo tolerujesz taki stan jaki jest. A o ile przyjemniej i bezpieczniej by się jeździło, gdyby każdy starał się przestrzegać zasad kodeksu FIS oraz mierzył siły na zamiary. Tylko tyle, i jak wynika z doświadczenia, aż tyle.
A o ile przyjemniej i bezpieczniej by się jeździło, gdyby każdy starał się przestrzegać zasad kodeksu FIS oraz mierzył siły na zamiary.
Hmmm, a może jednak warto się zmierzyć z rzeczywistością, która jest taka że to nigdy nie nastąpi? Nie przy takiej masowości. Pozdr Marcin
Bo tolerujesz taki stan jaki jest. A o ile przyjemniej i bezpieczniej by się jeździło, gdyby każdy starał się przestrzegać zasad kodeksu FIS oraz mierzył siły na zamiary. Tylko tyle, i jak wynika z doświadczenia, aż tyle.
Idźmy zatem na wojnę.... zero tolerancji dla przeszkadzaczy w jedynie słusznym torze jazdy.... :D
Możesz mi uwierzyć, im prędzej to zrobisz tym bedzie Ci łatwiej- na stoku: Zawsze byli, są i zawsze będą 'przeszkadzacze'. Trzeba to polubic lub przestać zauważać!
Pozdrawiam Michał
Wkurzaja mnie Ci co to siedzą sobie na środku i uprawiają pogaduchy, jakby nie mogli tego robić na skraju trasy. I tacy, co to nie mierzą sił na zamiary i pchają sie na trasy, na których ratują się przed upadkiem i w takich warunkach nic się nie nauczą, na dodatek przeszkadzają innym najeżdzając w ich tor i kompletnie nie panują nad swoim.
Pistacja, możesz nam powiedzieć jak często bedąc na dechach się wkurzasz, jesteś wściekła na przeszkadzaczy i denerwują Cię piknikowcy? Raz na kilka wyjazdów, raz na wyjazd, kilka razy w ciągu dnia?
tak, z czystej ciekawości:)
Fox... nie robię statystyk :) Ale piknikowców spotykam bardzo wiele razy, nie mówiąc już o najeżdżających w tor. A, że na nartach spędzam każdy wolny dzień, to w skali sezonu robi sporą ilość. I jak po kolejnej nieudanej próbie, wreszcie znajde sobie dziurę między falą narciarzy i ciesze się, ze mam luz i jadę jak chcę, a nie jak muszę, a tu ktoś zepsuje moja radośc z wyczekiwanej długo zabawy, to owszem, jestem zirytowana. Kwestia piknikowców, to tak jakby ktoś zaparkował na środku drogi samochód nie dlatego, ze sie zepsuł, ale po to żeby zrobic sobie zakupy. Musisz zwolnić lub zatrzymać się i poczekac, aż samochody z naprzeciwka przejadą żebyś mógł go minąć. Nie uwierzę jesli kierowca będąc w takiej sytuacji nie zirytuje się, że bez powodu zepsuto mu płynną jazdę. Owszem na stoku możesz przeszkodę minąć z kazdej strony, ale to również oznacza zmianę toru i tempa jazdy, i musisz pomyśleć o tych nad Tobą, czy przypadkiem nie wjedziesz komuś w tor. A wystarczyłoby, zeby ludzie zatrzymywali się na skraju trasy. I nikomu by nie przeszkadzali. I bezpiecznie ogladali sobie to samo, co siedząc na srodku stoku. Nie chodzi o wściekanie się na kogoś, tupanie nóżkami i awanturowanie na stoku, bo tego nie robię i mijałoby się to z celem, ale jak przy kolejnym zjeździe widzę tych samych piknikowców, to delikatnie zwracam im uwagę żeby jednak dla ich dobra zeszli na skraj trasy. Oczywiście w większosci przypadków bez skutku, choc czasem mnie zaskakują przepraszając, że nie pomysleli :) Jakbyście zapytali ludzi na stoku jakie są zasady, to śmiem twierdzić, że zdecydowana większość z nich zapyta "A są jakieś?".
Idźmy zatem na wojnę.... zero tolerancji dla przeszkadzaczy w jedynie słusznym torze jazdy.... :D
Możesz mi uwierzyć, im prędzej to zrobisz tym bedzie Ci łatwiej- na stoku: Zawsze byli, są i zawsze będą 'przeszkadzacze'. Trzeba to polubic lub przestać zauważać!
Pozdrawiam Michał
Co rozumiesz przez jedynie słuszny tor?? Bo ja uważam, że własnie Ci co najeżdżają lub blokują, traktują stok jak własne pole, na którym moga robić co chcą, bez ogladania się na innych.
Czesc
No nie bardzo właśnie ;) Inna sprawa że wybieram raczej trudne stoki i jeżdżę rano, żeby zdążyć się zwinąć ze stoku przed południowym szczytem. Pozdr Marcin
I masz odpowiedz na zagadke...na trudniejszych stokach jezdza zwykle odpowiedzialniejsi/bardziej doswiadczeni userzy...a CI wiedza czy pachnie biwakowanie na srodeczku...a i rzadziej spotykaja sie z matka ziemia :)
Czesc
Jakbyście zapytali ludzi na stoku jakie są zasady, to śmiem twierdzić, że zdecydowana większość z nich zapyta "A są jakieś?".
I mysle ze tu jest glowny problem - dekalog FIS jest znany nielicznym, na stokach jest masa "niedzielnych" userow ktorych celem jest przemiescic sie z konca wyciagu na jego poczatek - w jednym kawalku...a oni nie maja bladego pojecia o zasadach bo i skad???. Oprocz tego lans, masa lansu...bo lans to nie tylko rozmowy o sprzecie przy piwku, (sory parapeciarze ale wielu z Was bryluje tylko w kolejkach i barach) ale i trend do wspinania sie tam skad sie nie uda zjechac kiedy brak podstawowych umiejetnosci - nawet jak sprzet kosztowal 10 000 pln . A spedzajac troche czasu w kolejkach slysze czesto takie historie ze zastanawiam sie jak to mozliwe ze mam 10 letnie narty i ze na nich da sie zjechac z gorki.:):):)
Mnie podobnie jak "Pistacje" wpienia mnie kiedy dojezdzajac do niebezpiecznego miejsca musze w zasadzie stanac i lawirowac wsrod siedzacych piknikowiczow. Ale tylko klne sobie pod nosem i jade na trudniejszy stok :)
odnoszę wrażenie, ze niektórzy z nas jeżdżą na stokach o szerokości 5m, zatłoczonych do niemożliwości, gdzie cięgle ktoś im zajeżdża drogę. :eek:
mimo to pozostanę przy swoim - dobry narciarz zawsze znajdzie sobie trasę, na której pojedzie to co chce, ewentualnie po drodze - płynnie - zmieni rytm, skróci lub wydłuży skręt, objedzie zawalidrogę i pomknie w dół wśród szumu wiatru we włosach.:D reszta - no cóż, musi się wściekać i szukać winnych dookoła.
pozdrawiam i życzę szusów na szerszych i pustych stokach. ;)
k.
P.S. bez urazy, ale jeszcze jedna uwaga mi się nasunęła. często ci, którzy maja najmniej do pokazania na stoku, najbardziej są skorzy do egzekwowania zasad. taka dziwna zależność, chociaż oczywiście nie reguła. k.
Siemka
mimo to pozostanę przy swoim - dobry narciarz zawsze znajdzie sobie trasę,... ...reszta - no cóż, musi się wściekać i szukać winnych dookoła. pozdrawiam i życzę szusów na szerszych i pustych stokach. ;) P.S. bez urazy, ale jeszcze jedna uwaga mi się nasunęła. często ci, którzy maja najmniej do pokazania na stoku, najbardziej są skorzy do egzekwowania zasad. taka dziwna zależność, chociaż oczywiście nie reguła. k.
Oczywiscie ci odpowiedzialni dostosowuja sie to panujacych warunkow i pomimo brakow technicznych cudem omijaja piknikowiczow...potem zdaja sobie sprawe ze cienkie z nich bolki... ale niestety w doszlifowaniu techniki okoniem staje im pospolity tumiwisizm i ponadprzecietne polskie umilowanie dziadostwa ktore powoduje tlumne zasilanie najgorszych stokow...
Siemka Oczywiscie ci odpowiedzialni dostosowuja sie to panujacych warunkow i pomimo brakow technicznych cudem omijaja piknikowiczow...potem zdaja sobie sprawe ze cienkie z nich bolki... ale niestety w doszlifowaniu techniki okoniem staje im pospolity tumiwisizm i ponadprzecietne polskie umilowanie dziadostwa ktore powoduje tlumne zasilanie najgorszych stokow...
1) nie trzeba żadnych cudów. wystarczy świadomość swoich możliwości i dostosowanie do tego całej reszty - prędkości, odległości itd. antycypacja, chciało by się powiedzieć. 2) nie pomstował bym tak specjalnie na rodaków w kwestii jakości techniki nartowania. w tzw krajach alpejskich też nie widziałem jakichś specjalnych tabunów ekstra jeżdżących narciarzy. ot każdy orze jak może. kupa jest nowych narciarzy, co to na deskach 2-3 sezony, trochę równolegle pojeździli i już im sie wydaje, ze wszystko potrafią, a jak coś nie wychodzi to winny śnieg, narty (za twarde/za miękkie), stok (za stromy/za płaski), kijki (bo są/bo ich nie ma), buty (bo za ciasne/za luźne), ludzie na stoku (bo jadą/bo stoją) itd. tutaj raczej bym upatrywał problemu. kiedyś, żeby jako tako ładnie pojechać, trzeba było jednak poszlifować jazdę. teraz McNarty i w dół. mnie nic do tego - skoro im tak wygodnie, tylko bawi mnie, jak zaczynają polowania na czarownice.
pzdr k
Śledzę ten wątek, biorę w nim nawet troszke udział:) ale za cholere nie wiem o co walka. Jeżdżę ok 2 razy w tyg na narty do Polski i Czech, dodając jakieś dwa/trzy wyjazdy kilkudniowe w alpy w sezonie - trochę tego jest i naprawdę nigdy jeszcze nie miałem problemu z ludźmi, którzy całymi hordami stoją na stoku, tarasując przejazd, uniemożliwiając jazdę czy dobrą zabawę.
Albo muszę sobie podnieść forumową ocenę umiejętności albo ktoś tu wyszukuje takie sytuacje na siłę - generalnie temat trąci malkontenctwem.
Ha, dobre! ludzie wypad z drogi , bo skręt od cyrkla robię :D
Temat się zrobił baaardzo długi, a Ty tym jednym krótkim zdaniem opisałeś wszystko co trzeba. Czapki z głów. :p:D
... na dodatek przeszkadzają innym najeżdzając w ich tor i kompletnie nie panują nad swoim.
... czy przypadkiem nie wjedziesz komuś w tor....
Kurcze, a ja myślałem, że po torach to pociągi i tramwaje jeżdżą... ;) Sporo już czasu po różnych stokach się szlajam i żadnego toru jeszcze nie widziałem...;)
Bo jeśli chodzi o tor jazdy na nartach, to jak już przedmówcy pisali, można go dowolnie zmieniać...;)
Dlatego droga Pistacjo (mam nadzieję, że się nie pogniewasz za tę poufałość), czy mogła byś dokładnie opisać, jak wygląda to "najeżdżanie na Twój tor" (gdzie Ty, gdzie przeszkadzacz, jakie prędkości Twoje i przeszkadzacza itd.).
Z poważaniem, szczerze rozbawiony... Tadek :)
Fo Co rozumiesz przez jedynie słuszny tor?? .
"Jedynie słuszny' to taki, którego delikwent nie potrafi zmienić - przy swoich umiejętnościach, a w dodatku wydaje mu się - że potrafi.....
Co do reszty- Patrz post Tadeusza
"Jedynie słuszny' to taki, którego delikwent nie potrafi zmienić - przy swoich umiejętnościach, a w dodatku wydaje mu się - że potrafi..... Co do reszty- Patrz post Tadeusza
szach-mat
:D
Zakładacie, że nie potrafię jeździć. No cóż... Nigdy nie twierdziłam, ze jeżdżę doskonale, cały czas się uczę, ale dostosowuję prędkość i wybór stoku do swoich umiejętności. I zanim wydałabym sobie ocenę w skali forum to chciałabym mieć punkt odniesienia do doskonałej jazdy, więc chciałąbym zobaczyć Was i ewentualnie wtedy odnieśc się do naszych umiejętności. Nie oceniam techniki po wypowiedziach.
Tadeusz... oczywiście, ze tak... ale przeczytaj jeszcze raz moje posty. Nigdzie nie pisze, ze nie potrafię go zmienić, czy sprawia mi to trudność, tylko że jestem do tego zmuszona niepotrzebnie (jeśli wg Ciebie potrzebnie, to rozumiem, że też jesteś częstym piknikowcem), co psuje mi zabawę. I gdyby piknikowcy zastosowali się do zasad, tak jak ja się stosuję, to nie musiałabym tego robić. A pisałam o wyjątkowych chwilach kiedy na stoku wyłapię przerwę miedzy narciarzami, żebym mogła pojechać tak jak chcę, a nie jak zmusza mnie do tego sytuacja. I jak ktoś mi to zepsuje, to mnie to irytuje. I mam do tego niezbywalne prawo. Wystarczy czytać ze zrozumieniem, a nie próbować dostosować do swoich teorii :)
Co do najeżdżania, jeśli naprawdę to takie trudne dla Ciebie do zrozumienia, to posłużę sie analogią motoryzacyjną: wymuszenie pierwszeństwa lub niezachowanie bezpiecznej odległości.
Tak dla przypomnienia zasad:
Wybór kierunku jazdy Narciarz zjeżdżając z góry, dysponując większą możliwością wyboru trasy zjazdu musi ustalić taki tor jazdy, aby nie zagrażać narciarzowi przed nim jadącemu.
Wyprzedzanie Wyprzedzać można zarówno po stronie dostokowej jak i odstokowej, po stronie lewej lub prawej, lecz w takiej odległości, która nie ograniczy wyprzedzanemu swobody.
Teraz rozumiesz co znaczy najechać komuś w tor jazdy?? Niezastosować się do powyższych zasad. Więc od teraz stosuj się do tego jeśli nie dla swojego bezpieczeństwa to dla innych :)
Przejazd przez skrzyżowanie tras narciarskich Narciarz zaczynając zjazd na trasie lub pólku narciarskim powinien sprawdzić patrząc w górę, w dół, czy nie sprowokuje tym niebezpieczeństwa dla siebie i dla innych. Identyczne postępowanie obowiązuje po każdym, nawet chwilowym zatrzymaniu się na trasie lub stoku.
Zatrzymanie się Należy unikać zatrzymania się na trasie zjazdu, zwłaszcza w miejscach zwężeń i miejscach o ograniczonej widoczności. Po ewentualnym upadku narciarz winien usunąć się z toru jazdy możliwie jak najszybciej
A to powyzej dla Kurma... coby przypomniał sobie też i nie biwakował na środku trasy :)
A tak na marginesie... 2-3 lata temu owszem zaczęłam... ale 35 rok jazdy na nartach.
Przepraszam, że zawiodłam Kurma, i jednak odpowiedziałam... ale byłam na nartach :D Opłaciło się, bo był luz na stokach, no i nikomu nie chciało się stac w takiej temperaturze na srodku trasy. Bawiłam się pysznie :D
Zakładacie, że nie potrafię jeździć. No cóż...
Droga Pistacjo! Nie tylko tego nie zakładam, ale jestem pewien, że jeździsz lepiej niż ja. :)
... Nigdzie nie pisze, ze nie potrafię go zmienić, czy sprawia mi to trudność, tylko że jestem do tego zmuszona niepotrzebnie ...
Też nie piszę, że nie potrafisz. Ty po prostu nie chcesz....:D. A zmuszana jesteś bardzo potrzebnie. Tam przecież stoją ludzie... (albo siedzą - deskarze też ludzie :D) Twoją postawę widoczną we wszystkich postach doskonale opisał Fox - jeszcze raz go zacytuję:
Ludzie wypad z drogi , bo skręt od cyrkla robię :D
Napisałem poprzednio, że mnie rozbawiłaś, bo Twoje narzekania przypominają narzekania na morze, że faluje. Morze będzie falowało, a ludzie będą stali.
Prosiłem Cię o podanie dokładnego opisu sytuacji, gdy ktoś Ci najeżdża na "twój tor". Wykpiłaś się przytoczeniem "regulaminu". Ale mi chodziło o sytuacje, a nie przepisy. Też je znam i ku Twojemu zaskoczeniu stosuję... :D
Chciałem dać Ci radę, żebyś piknikowców traktowała jak kamienie, albo podpory wyciągu, armatki czy inne przeszkody naturalne. Po co się denerwować. :) Ale wiem - kobiety maja alergię na facetów udzielających rad, wiec niepotrzebnie się podkładam :D.
Dlatego dedykuję Ci wspaniały film -szczególnie od 20 sekundy do 1 min. 20 sekundy. (koniecznie powiększ na cały ekran) [ame="http://www.youtube.com/watch?v=siWlnbqmm9w"]YouTube- 4ce cut the wind[/ame] Zobacz z jaką radością i swobodą ci faceci zmieniają "tor jazdy". A wszystkie zakręty od cyrkla. I te ciasne i te długie. A stok jakby trudny :rolleyes: i słabo przygotowany :D.
Życzę Ci z całego serca, żebyś jeździła równie wspaniale jak oni, a radosnym pretekstem do ich naśladowania byli piknikowcy :) Pozdrawiam serdecznie. Tadek. PS. A w te 35 lat jazdy nie wierzę. :)
Tadeusz pokazujesz film, gdzie cieszą się jazdą, bo jadą tak jak chcą, bo stok jest pusty. I do tego się własnie odnoszę. Mój byłby w tym fragmencie pusty, gdyby nie piknikowcy i również sprawiałoby mi to taką samą radość :) Co nie znaczy, ze nie bawię się gdy jest tłok na stoku. Również zjeżdżam, ale najbardziej cieszy mnie własnie taka jazda, jak pokazałeś na filmie, tylko brak mi odwagi żeby zejśc poza trasy :) A co do ich stylu... naprawdę fajny filmik.
To nie tak, że zakładamy brak umiejętności narciarskich. Ten 'brak' siedzi w głowie. W tolerowaniu innych i a raczej nie zauważaniu problemu. Oczywiście, że byłoby lepiej gdyby nikt nie stał na trasie, by deskarze nie siedzieli ławą na pół stoku, by szkółki zostawiały przejazd do wyprzedzenia, by fotograf polował na ujęcia bliżej krawędzi trasy, by, by, by,,,,, ale nie jest tak i raczej nie będzie. Na koniec tych wypocin fotka z Istebnej sprzed 8 dni. Zauważ że (prawie) wszyscy jadą a nie stoją ... każdy w swoim 'niepowtarzalnym' stylu - i zapewne maja z tego radoche. Bez wqq.. sie na innych. Ot taki piknik na nartach. A pojeżdzić po swojemu? to juz trzeba na inny stok... (np. fot 2) lub ten sam w tygodniu.. ;)
Pozdrawiam
A w te 35 lat wierzyć nie musisz :) Tak jak ja nie wierzę, że nie ma nic co przeszkadzałoby Ci na stoku :)
A co do sytuacji najechania w tor jazdy innego narciarza, to nie jest łatwo opisać to słowami osobie, która chce udowodnić mi, ze to z mojej winy się wydarza. Bo przeciez taki masz zamiar :) Jesli nie miałes sytuacji gdy katem oka widzisz, że ktoś z góry własnie pedzi na Ciebie i musisz uciekać i masz zdecydować w ułamkach sekund czy kontrować czy przyspieszyć, bo inaczej Cie zgarnie po drodze, to jak mam Ci to wytłumaczyc? Jak wychodząc na kiju nagle widzisz kogoś kto ładuje wprost na Ciebie, bo stwierdził, że ma miejsce? Przełożenie w takiej fazie skretu nie jest łatwym manewrem i równocześnie możesz, komuś innemu, kto nie był na taki Twój nagły manewr przygotowany, zamknąc tor z drugiej strony. Jak będe miała chwilę czasu na szukanie w necie, to może znajdę filmik to obrazujący. Oczywiście w wiekszości przypadków da sie z tego wyjść cało, ale tylko dzieki temu, ze zareagujesz szybko.
A swoją drogą... jaki jest cel udawadniania mi, ze cienko jeżdżę, w sposób jednoznacznie popierający piknikowców i osoby które wybierają stok niedostosowany do swoich umiejętności? Bo z Waszych wypowiedzi wynika takie przesłanie: - stujcie tam gdzie wam pasuje... papierosek na środku stoku, rozmowa z koleżanką, amfiteatr na stoku... możecie, bo inni i tak muszą Was ominać, przecież nie wjadą Wam w d... specjalnie, a jak ktoś wam powie, ze przeszkadzacie to znaczy, że ta osoba słabo jeździ i nie powinniście się przejmować, siedźcie jeszcze dłuzej, na złość jej - jedźcie zaraz na czarną trasę, to nic, ze jeszcze wyjeżdżają spod Was narty i nie panujecie nad nimi wystarczająco, jedźcie szybko, przynajmniej będziecie mieć o czym opowiadac, reszta to nie wasza broszka, niech was nic nie interesuje, bo przecież to tylko ten lepszy musi uważać na Was i mieć oczy dookoła głowy, potrafi więcej, więc to on jest odpoowiedzialny za wszystkich na stoku, nawet tych za sobą.
Jesli uważacie, ze nieuzasadnione stanie na stoku i jazda na trasach niedostosowanych do swoich umiejętności jest w porządku, to zastanawiam się czy przypadkiem w tym momencie sami siebie nie usprawiedliwiacie za takie postepowanie :)
To nie tak, że zakładamy brak umiejętności narciarskich. Ten 'brak' siedzi w głowie. W tolerowaniu innych i a raczej nie zauważaniu problemu. Oczywiście, że byłoby lepiej gdyby nikt nie stał na trasie, by deskarze nie siedzieli ławą na pół stoku, by szkółki zostawiały przejazd do wyprzedzenia, by fotograf polował na ujęcia bliżej krawędzi trasy, by, by, by,,,,, ale nie jest tak i raczej nie będzie. Na koniec tych wypocin fotka z Istebnej sprzed 8 dni. Zauważ że (prawie) wszyscy jadą a nie stoją ... każdy w swoim 'niepowtarzalnym' stylu - i zapewne maja z tego radoche. Bez wqq.. sie na innych. Ot taki piknik na nartach. A pojeżdzić po swojemu? to juz trzeba na inny stok... (np. fot 2) lub ten sam w tygodniu.. ;)
Pozdrawiam mam przymusowy urlop... nie wiem czy się cieszyć ... ;)
Mig... pokazujesz poletko do jazdy (chyba, ze to tylko takie wrażenie i aparat "spłaszcza")... a ja pisze o trasach trudniejszych, gdzie ruch jest podobny jak na tej fotce. I jeszcze raz napisze: nie wq... się, czasem sie zirytuję, a to róznica :)
Znaczna część narciarzy jest zirytowana jak stok jest pusty i nie mogą się popisywać.
Jesli nie miałes sytuacji gdy katem oka widzisz, że ktoś z góry własnie pedzi na Ciebie i ...
Pędzący z góry na ciebie piknikowicz przed którym trzeba uciekać??? Mieszanie do tematu pędzących szaleńców (którzy są wg mnie o wiele gorsi od postojowcy) chyba jeszcze bardziej zaciemni obraz tego, o co ci chodzi. Pozdr Marcin
Mig... pokazujesz poletko do jazdy (chyba, ze to tylko takie wrażenie i aparat "spłaszcza")... a ja pisze o trasach trudniejszych, gdzie ruch jest podobny jak na tej fotce. I jeszcze raz napisze: nie wq... się, czasem sie zirytuję, a to róznica :)
Stromo czy nie (tu akurat to dolny poziom niebieskiej - łączka na Zagroniu w Istebnej) - 'problem' jest identyczny: Irytować się, czy może nie zauważać? Ja wybieram drugą wersje, bo zupełnie nie nadaję się na 'pouczacza' i w dodatku kompletnie nie wierze w skuteczność takich działań... A tak na serio: stroma trasa i taki nawał ludzi? Wtedy idę na piwo..... ok. niech bedzie poprawnie: na sprite'a ;) ;)
gdzieś w sieci widziałem filmik z zakończenia zawodów pucharu świata w zjezdzie (wyglądało jak początkowa ścianka w Kitzbuehel?), gdzie po otwarciu trasy kibice próbowali zjechać tamtędy..... Totalna masakra! Niezła ilustracja do Twoich obaw.
Pędzący z góry na ciebie piknikowicz przed którym trzeba uciekać??? Mieszanie do tematu pędzących szaleńców (którzy są wg mnie o wiele gorsi od postojowcy) chyba jeszcze bardziej zaciemni obraz tego, o co ci chodzi.
Bocian... czytaj całość, a nie pojedyncze posty :) Bo ten fragment o najeżdżaniu w tor, to odpowiedź na pytanie Tadeusza.
Stromo czy nie (tu akurat to dolny poziom niebieskiej - łączka na Zagroniu w Istebnej) - 'problem' jest identyczny: Irytować się, czy może nie zauważać? Ja wybieram drugą wersje, bo zupełnie nie nadaję się na 'pouczacza' i w dodatku kompletnie nie wierze w skuteczność takich działań...
Czyli uważasz, ze niezauważanie problemu i "nic nierobienie" zdecydowanie bardziej poprawi sytuację na naszych stokach? Ja tam wolę grzecznie zwrócić uwagę, tak dla dobra wszystkich. A nuż się uda i zrozumie, ze nie jest sam na stoku :)
A tak na serio: stroma trasa i taki nawał ludzi? Wtedy idę na piwo..... ok. niech bedzie poprawnie: na sprite'a ;) ;)
A dlaczego, skoro jesteś dobrym narciarzem i mozesz między nimi posmigać?
Bocian... czytaj całość, a nie pojedyncze posty :) Bo ten fragment o najeżdżaniu w tor, to odpowiedź na pytanie Tadeusza.
OK, nie zauważyłem faktycznie tego wątku pobocznego. Co nie zmienia faktu że chyba jednak częściej się można zdenerwować przez nieodpowiedzialne "obiekty" ruchome niż nieruchome, prawda? Pozdr Marcin
>>Czyli uważasz, ze niezauważanie problemu i "nic nierobienie" zdecydowanie bardziej poprawi sytuację na naszych stokach? Ja tam wolę grzecznie zwrócić uwagę, tak dla dobra wszystkich. A nuż się uda i zrozumie, ze nie jest sam na stoku
I chwała Ci za to. Może faktycznie pomoże. Oby. Ja nie mam tyle zacięcia pedagogicznego. Zapewne jednak będzie tak, jak juz pisałem 2 razy, ze piknikowcy byli, są i bedą... są niezniszczalni, wszechobecni, i wieczni jak np. kamienie na czerwonej trasie z Czantorii, czy brak dojazdu na Stożek..:D ;) .
>>>A dlaczego, skoro jesteś dobrym narciarzem i mozesz między nimi posmigać?
Serio myślisz, że jazda w takim tłumie po czarnej jest możliwa? Hm... ja jednak wymiękam... :eek:
Serio myślisz, że jazda w takim tłumie po czarnej jest możliwa? Hm... ja jednak wymiękam... :eek:
Czyżbyśmy nie potrafili zmieniac toru jazdy na tyle szybko, aby zmiescić sie miedzy narciarzami?? Przecież to proste. Dobry narciarz w każdych warunkach da sobie radę. I zawsze sprawia mu to największą radość :p ;) ;)
To taka złosliwość, w odpowiedzi na Twoje docinki :D I zastrzegam... wierzę, ze jeździsz dobrze i potrafiłbyś, tylko nie czerpałbys z tego przyjemności.
OK, nie zauważyłem faktycznie tego wątku pobocznego. Co nie zmienia faktu że chyba jednak częściej się można zdenerwować przez nieodpowiedzialne "obiekty" ruchome niż nieruchome, prawda? Pozdr Marcin
Oczywiście, ze częściej. Ale to wątek o zatrzymywaniu się :) Piknikowców się nie boję, choć mi czasem przeszkadzają. Natomiast tych drugich, i owszem.
podoba mi się ten bój... o nic :)
jarek:)
Pistacio Twoja walka jest słuszna, brawo. Fakt że przez piknikowców można mieć problemy, jestem tego dobrym przykładem, a raczej moje zerwane więzadło... Nie widzę problemu jeśli ludzie sobie stają z boku trasy, nawet na ściance, to normalne może to być wynikiem chodź by kiepskiej kondycji, przyznam że sam tak miałem w tym sezonie że na trasie musiałem się przynajmniej raz zatrzymać, bo w nogach ogień a w płucach brak tlenu ;). Co tyczy się natomiast ludzi porywających się na trudne trasy z kiepskimi umiejętnościami, to nie możemy ich tak jedno znacznie oceniać. Na przykład jedzie ekipa ludzi na narty i zabierają ze sobą ziomka który był dopiero 2 razy na nartach, jadą na stok gdzie jest jedna trasa, a gość i tak jedzie bo przecież jak tu sobie odmówić wyjazdu, jakoś przetrwa. Nart to jest WOLNOŚĆ, umiesz jeździć, czerpiesz z tego radość, szczęście w końcu to kochasz, jedziesz tak jak TY chcesz nie jak MUSISZ, ludzie nie sprawiają Ci problemu, są jak tyczki które musisz ominąć, to jest piękne.
Na przykład jedzie ekipa ludzi na narty i zabierają ze sobą ziomka który był dopiero 2 razy na nartach, jadą na stok gdzie jest jedna trasa...
Zawsze się zastanawiam co takimi ludźmi kieruje. Wrodzony sadyzm? Obserwuję takie sytuacje dość często- czarna trasa a niej ktoś, kto jeszcze dobrze skrętu pługiem nie umie wykonać (wiem, można zaczynać bez pługu :)). A przed nim "kolega" udzielający światłych, lecz niezrozumiałych i niemożliwych do zastosowania przez delikwenta. A wszystko to dzieje się tuż obok pięknej talerzóweczki dla początkujących, do tego na ten sam karnet... Pozdr Marcin
Bylem w Czarnej Gorze luty 2010 r i na czeronych Trasach spotykalem cale gromady gawedziarzy . Wkurza mnie to - bo nie zawsze moglem ich skutecznie ominac gawedzxirzy -pzrez ktorych raz sie wywalilem .uwazam sie nadal za poczatkujacego -choc daje rade na trudnych trasach . Dla mnie to wiekszy problem niz dla profesora jazdy .. ..prosze Was nie ucinajcie sobie pogaduszek nigdzie na stokach.. w KNAJPIE WIECZOREM . Kyronis
Zawsze się zastanawiam co takimi ludźmi kieruje. Wrodzony sadyzm? Obserwuję takie sytuacje dość często- czarna trasa a niej ktoś, kto jeszcze dobrze skrętu pługiem nie umie wykonać (wiem, można zaczynać bez pługu :)). A przed nim "kolega" udzielający światłych, lecz niezrozumiałych i niemożliwych do zastosowania przez delikwenta. A wszystko to dzieje się tuż obok pięknej talerzóweczki dla początkujących, do tego na ten sam karnet... Pozdr Marcin
lub światły rodzić tłumaczący 4-5 letniemu dziecku, że ma trzymać narty *rownolegle*, a kije *skośnie*, potem narty ustawić *pod katem do* i cała seria wskazówek z zastosowaniem wyższej geometrii. Oczy dziecka robią się coraz większe i większe... w końcu się rozpłacze lub oleje pseudoinstuktora i pojedzie skutecznie po swojemu.... ;)
Pozdrawiam
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|