ďťż
  Dziwny śnieg? Jak glina czy piach...coraz częściej na stokach? Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne 192cm / 90kg - narty na muldy i głębszy śnieg Niekomercyjny Wyjazd Studencki - Pierwszy śnieg We Francji Snieg+Woda - Defi Foly 2008 gdzie na wielkanoc bedzie snieg? Włochy? Śnieg sztuczny, gorsze warunki? Jest śnieg w Zell am See - Kaprun? Stubai snieg na dolnej stacji ? Śnieg w proszku ...po prostu go zalej Bardzo niebezpieczny śnieg Warunki na stokach - zima 2008/2009/2010
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    WitajCIE:)

    W tym sezonie pierwszy raz miałem taką przygodę. Na Jaworzynie Krynickiej przez pierwsze 3 godziny było super. Pogoda cały czas była słoneczna, ale nie było upału. Nagle wszyscy zaczeli HAMOWAĆ, nawet paru (ja też prawie) wyskoczyli z butów gdy zjeżdżając na dół ze sporą predkością nagle śnieg zrobił się jak klej.
    To samo stało się niedawno na Rohaczach, i co ciekawe w górnej części a na samym dole na dojazdowej oślej łączce było ok mimo że tam śnieg był najmiększy.
    Czego to wina?
    W pierwszym przypadku miałem narty nasmarowane w serwisie, zapewne na minusowe temp, ale działały przy plusowej.. do czasu. Póżniej przesmarowałem płynnym TOKO od życzliwego na stoku co właśnie wyskoczył z wiązań i ciut było lepiej, ale w sumie głównie dało się jeżdzić na I-ce gdzie najwięcej nart obracało śnieg i na V-tce gdzie naturalny spad troche to hamowanie ograniczał.
    Generalnie kicha...
    To samo przydarzyło się mi na Rohacach...i smarowanie toko nic już nie dało
    Wiem sztuczny śnieg... może dodają więcej jakiegoś dziadostwa co wchodzi w jakąś reakcję? W poprzednich sezonach nie zdarzało mi się to. Naewet raz jeżdziłem przy plus 18 i owszem przypalony wyraźnie o szarym zabarwieniu snieg hamował, ale już przeszurany zdecydowanie nie.
    W CZYM problem?
    Dodam że zdecydowana większość narciarzy miała ten problem (część dała spokój, część poszła do serwisu, części się /jak memu koledze/ podobało że się nie rozpędza hehe:P
    Odrobinę jazda na krawędziach dodawała prędkości, ale przy zmianie stron był kosmos, jakby się na asfalt wjechało.Widać było że zasuwanie powoduje szarpania narciarza jakby miał zepsuty gażnik czy przepustnice...
    Ktos miał taki problem? Jakieś rozwiązanie? sugestie?
    POZDRAWIAM



    Jakieś rozwiązanie? sugestie? Dostosować technikę do warunków. :)
    Pozdr
    Marcin
    Generalnie problem ten nie wiąże się tylko ze sztucznym śniegiem, choć przy sztucznym jest dłużej odczuwalny.
    Tego typu spowalniający snieg występuje głównie przy przejściu temperatur z ujemnych na dodatnią, kiedy to podłoże nagrzewa się, śnieg nie jest już zmrożony. Przy naturalnym sniegu stan taki nie utrzymuje się krócej, ponieważ śnieg naturalny szybciej się topi (wg. obliczeń 3 razy szybciej niż sztuczny - ze względu na sposób powstawania i formę) to ten stan nie trwa długo - przy utrzymujących się dodatnich temperaturach - w ciągu 2-5 dni śnieg przechodzi w kryształki, które to już nie powodują spowolnień - albo nie w takim stopniu.
    W przypadku sztucznej pokrywy śnieg tego typu utrzymywać się może znacznie dlużej - nim przejdzie w formę kryształków. Przyspiszyć ten proces może paradoksalnie np. deszcz wraz z nocnym przymrozkiem.

    Co do tego, że jest coś dodawane do śniegu, to jest to marginalny % stacji, może stacje położone bardzo nisko, gdzie jest problem z mocno ujemnymi temperaturami, ale raczej w górach mało gdzie stosuje się jakieś dodatkowe substancje.

    Dostosować technikę do warunków. :)
    Pozdr
    Marcin
    Mondrala...tralala
    Chciałbym cię wtedy tam widzieć. Zastanawiaem się po co na tym forum zabierają głos czasem ludzie którzy nic nie wnoszą w temat :(


    Generalnie problem ten nie wiąże się tylko ze sztucznym śniegiem, choć przy sztucznym jest dłużej odczuwalny.
    Tego typu spowalniający snieg występuje głównie przy przejściu temperatur z ujemnych na dodatnią, kiedy to podłoże nagrzewa się, śnieg nie jest już zmrożony. Przy naturalnym sniegu stan taki nie utrzymuje się krócej, ponieważ śnieg naturalny szybciej się topi (wg. obliczeń 3 razy szybciej niż sztuczny - ze względu na sposób powstawania i formę) to ten stan nie trwa długo - przy utrzymujących się dodatnich temperaturach - w ciągu 2-5 dni śnieg przechodzi w kryształki, które to już nie powodują spowolnień - albo nie w takim stopniu.
    W przypadku sztucznej pokrywy śnieg tego typu utrzymywać się może znacznie dlużej - nim przejdzie w formę kryształków. Przyspiszyć ten proces może paradoksalnie np. deszcz wraz z nocnym przymrozkiem.

    Co do tego, że jest coś dodawane do śniegu, to jest to marginalny % stacji, może stacje położone bardzo nisko, gdzie jest problem z mocno ujemnymi temperaturami, ale raczej w górach mało gdzie stosuje się jakieś dodatkowe substancje.
    To przejście może tłumaczyć tylko chyba określona temperatura która się utrzymała w danym momencie i dodatkowo słońce.
    Rozumiem że w Laskowej nie ma takich problemów:)
    Mnie się w każdym razie nie zdarzyły tam ani na KW gdzie jest naturalny nawet jak grzało i się żarem z nieba lało.
    Swoją drogą to dziwne jednak, bo po paru sezonach dopiero teraz w 2 przypadkach zaistniała taka sytuacja, i jak mówię wymiotła ludzi ze stoku. Nawet Ci co teoretycznie nie zauważali jeżdąąc pługiem mieli kłopoty.
    Rozmawiałem w knajpie z paroma narciarzami, i byli równie zdziwieni. Perfidii dodaje fakt iż stało się to w ciągu 10-15 minut! czyli po 1 wjeździe wyciągiem.
    Być może smar na 0- plus 10 stopni by pomógł.. tylko kto taki teraz ma?:P
    Pozdrawiam ja..K:)



    Chciałbym cię wtedy tam widzieć. No niestety. Następnym razem napisz przed faktem, gdzie chiałbyś mnie widzieć, może się uda ;) Albo poczekaj do przyszłorocznych zawodów skiforum- tam się pojawię, jeśli tylko będę mógł. Jak "szczęście" dopisze to i może taka "glina" się trafi? :)

    Zastanawiaem się po co na tym forum zabierają głos czasem ludzie którzy nic nie wnoszą w temat :( Napisałeś przecież:

    "Odrobinę jazda na krawędziach dodawała prędkości, ale przy zmianie stron był kosmos, jakby się na asfalt wjechało.Widać było że zasuwanie powoduje szarpania narciarza jakby miał zepsuty gaźnik czy przepustnice..."

    Z mojej rady i twojego opisu można wysnuć wnioski że:
    - niekoniecznie dobrym pomysłem jest jazda na krawędzi w takich warunkach
    - zasuwanie też nie jest wskazane

    Dostosowanie techniki do warunków to podstawowa lecz często ignorowana sprawa- ludzie ćwiczą tylko jedną technikę (czyli skręt na krawędzi- nieważne jak go kto nazywa) ignorując (i deprecjonując) inne techniki skrętu. A te inne akurat sprawdzają się doskonale właśnie w trudnych warunkach.

    Pozdr
    Marcin

    Pozdr
    Marcin

    Generalnie problem ten nie wiąże się tylko ze sztucznym śniegiem, choć przy sztucznym jest dłużej odczuwalny.
    .

    efekt taki przy zupelnie NATURALNYM sniegu jest minimalny
    przy sniegu sztucznym , zalezy od tego, w jakim stopniu woda, uzyta do produkcji sniegu, byla zanieczyszczona.
    A ja miałem jeszcze inny problem przy silnie dodatnich temperaturach, narty były posmarowane smarem uniwersalnym toko -30-0C, w nocy była ujemna temp w dzień słońce mocno świeciło do 10stopnie na plusie mogło być,
    faktycznie jakoś wolno się jeździło, aż nagle spostrzegłem u kolegi że żółty ślizg narty jest czarny:eek: przy krawędziach nie wiele ale po środku było coś takiego jakby czarny klej/guma coś plastycznego, patrzę na swoje u mnie to samo, myślałem że może na stoku coś było jakiś smar czy coś ale śnieg wszędzie biały:confused: powiedziałem o tym obsłudze stacji, mówili że to ze smarem coś się stało w dodatnich temp, ale ślizgi mi scyklinowali:D, u innych użytkowników stoku też coś takiego zaobserwowałem(głównie u siedzących na śniegu snowboardzistów)
    Spotkał się ktoś kiedyś z czymś takim?
    Cześc

    A ja miałem jeszcze inny problem przy silnie dodatnich temperaturach, narty były posmarowane smarem uniwersalnym toko -30-0C, w nocy była ujemna temp w dzień słońce mocno świeciło do 10stopnie na plusie mogło być,
    faktycznie jakoś wolno się jeździło, aż nagle spostrzegłem u kolegi że żółty ślizg narty jest czarny:eek: przy krawędziach nie wiele ale po środku było coś takiego jakby czarny klej/guma coś plastycznego, patrzę na swoje u mnie to samo, myślałem że może na stoku coś było jakiś smar czy coś ale śnieg wszędzie biały:confused: powiedziałem o tym obsłudze stacji, mówili że to ze smarem coś się stało w dodatnich temp, ale ślizgi mi scyklinowali:D, u innych użytkowników stoku też coś takiego zaobserwowałem(głównie u siedzących na śniegu snowboardzistów)
    Spotkał się ktoś kiedyś z czymś takim?
    Brud ze śniegu przykleja sie do slizgów - normalna sytuacja. za gruba warstwa smaru i do tego jeszcze pewnie niedostosowanego do warunków.
    Pozdro

    Cześc


    ...Być może smar na 0- plus 10 stopni by pomógł.. tylko kto taki teraz ma?:P
    Pozdrawiam ja..K:)
    Grafitrowe TOKO ale trzeba posmarowac nie za grubo a pózniej najlepiej wystawić narte na słońce - idealnie wchłanianie - i dobrze scyklinowac.
    Pozdrwienia

    efekt taki przy zupelnie NATURALNYM sniegu jest minimalny
    przy sniegu sztucznym , zalezy od tego, w jakim stopniu woda, uzyta do produkcji sniegu, byla zanieczyszczona.
    A właśnie... czyli można wnioskować że Jaworzyna ma fuj wodę a Rohace też?
    Tylko w tej drugiej sytuacji coś mi się nie zgadza: Bo jak pisałem: na dole gdzie była największa dodatnia temp i najmiększy śnieg, miejscami szary właśnie nawet, jeździło się NORMALNIE, bez szarpania...

    Czyli wychodzi na to że różne warunki, temperatura, słońce wiatr.. wszytsko do kupy, zanieczyszczony śnieg... mają coraz większe znaczenie.

    DODAM, że właśnie jak się to hamowanie zaczęło, to narty wydawały dziwny odgłos, jakby ktoś szurał po ortalionie, ten śnieg zmienił się w maź... miał konsystencję tłustego ciasta do wypieku. Temperatura była 5 stopni (mam zdjęcia).

    PS> a co do tej techniki jazdy, to zastanów się co piszesz.... ciekawe jak Chcesz zmienić krawędz w krawedz ze skretu w skret? Chyab tylko skokiem bez dotykania całym ślizgiem śniegu. A przy większej prędkości na stromszym stoku jest to praktycznie niemożliwe. TŁUMACZĘ że Żadna technika jazdy NIE ZDAWAŁA Egzaminu, a próbowałem wszystkich możliwych znanych i ich łączenia.
    Kosmos.

    COŚ dzieje się nie tak, bo nie było tego wcześniej jak mówie.


    No niestety. Następnym razem napisz przed faktem, gdzie chiałbyś mnie widzieć, może się uda ;) Albo poczekaj do przyszłorocznych zawodów skiforum- tam się pojawię, jeśli tylko będę mógł. Jak "szczęście" dopisze to i może taka "glina" się trafi? :)

    Napisałeś przecież:

    "Odrobinę jazda na krawędziach dodawała prędkości, ale przy zmianie stron był kosmos, jakby się na asfalt wjechało.Widać było że zasuwanie powoduje szarpania narciarza jakby miał zepsuty gaźnik czy przepustnice..."

    Z mojej rady i twojego opisu można wysnuć wnioski że:
    - niekoniecznie dobrym pomysłem jest jazda na krawędzi w takich warunkach
    - zasuwanie też nie jest wskazane

    Dostosowanie techniki do warunków to podstawowa lecz często ignorowana sprawa- ludzie ćwiczą tylko jedną technikę (czyli skręt na krawędzi- nieważne jak go kto nazywa) ignorując (i deprecjonując) inne techniki skrętu. A te inne akurat sprawdzają się doskonale właśnie w trudnych warunkach.

    Pozdr
    Marcin

    Pozdr
    Marcin

    Jedyna jazda to była na wyciagu i ew. orczyku pod gore!
    Cześć

    A właśnie... czyli można wnioskować że Jaworzyna ma fuj wodę a Rohace też?
    Tylko w tej drugiej sytuacji coś mi się nie zgadza: Bo jak pisałem: na dole gdzie była największa dodatnia temp i najmiększy śnieg, miejscami szary właśnie nawet, jeździło się NORMALNIE, bez szarpania...

    Czyli wychodzi na to że różne warunki, temperatura, słońce wiatr.. wszytsko do kupy, zanieczyszczony śnieg... mają coraz większe znaczenie.

    DODAM, że właśnie jak się to hamowanie zaczęło, to narty wydawały dziwny odgłos, jakby ktoś szurał po ortalionie, ten śnieg zmienił się w maź...

    PS> a co do tej techniki jazdy, to zastanów się co piszesz.... ciekawe jak Chcesz zmienić krawędz w krawedz ze skretu w skret? Chyab tylko skokiem bez dotykania całym ślizgiem śniegu. A przy większej prędkości na stromszym stoku jest to praktycznie niemożliwe. TŁUMACZĘ że Żadna technika jazdy NIE ZDAWAŁA Egzaminu, a próbowałem wszystkich możliwych znanych i ich łączenia.
    Kosmos.

    COŚ dzieje się nie tak, bo nie było tego wcześniej jak mówie.
    Na wiosennych miękkich śniegach krawędzi się nie używa - jedzie się ślizgiem własnie.
    Pozdrawiam

    a co do tej techniki jazdy, to zastanów się co piszesz.... ciekawe jak Chcesz zmienić krawędz w krawedz ze skretu w skret? Chyab tylko skokiem bez dotykania całym ślizgiem śniegu. A przy większej prędkości na stromszym stoku jest to praktycznie niemożliwe. TŁUMACZĘ że Żadna technika jazdy NIE ZDAWAŁA Egzaminu, a próbowałem wszystkich możliwych znanych i ich łączenia. Żadna z tych, co próbowałeś. Tak jak Mitek napisał- zmiana z krawędzi na krawędź nie stanowi problemu, gdy się jej nie wykonuje. Techniki ześlizgowe na prawdę są przydatne- im trudniejsze warunki tym bardziej. Do tego bezdyskusyjna jest prawidłowa postawa i balans- bez tego każde "zakłócenie" będzie tobą miotać. A chodzi o to żeby te "zakłócenia" zostały wybrane przez nogi.
    Pozdr
    Marcin
    Ja się ostatnio z tym zjawiskiem spotkałem we Francji, gdy wjechałem na zamkniętą trasę, która była ratrakowana 2 dni wcześniej. Co ciekawe była to trasa z raczej naturalnym śniegiem i jako jedyna dawała taki nieprzyjemny efekt.
    Dokładnie . Za czasów gdy ratraków nie znano, taki hamujący snieg na wiosne (nie chodzi o firn)
    spotykało sie często. Jezdzilismy wtedy do maja
    (4 maja zamykano wyciągi).
    Gdy brakowało chłodnych nocy, gdy temp. sniegu była 0 stop., snieg był wilgotny, wystarczył opad sniegu (snieg o płatkach bez struktury pięknych snieżynek) przy nagłym ochłodzeniu powietrza.
    Początkowo jazda na takim sniegu była przyjemnoscia. Ale gdy temp. w ciągu dnia sie podnosiła lub zaswieciło słonce , snieg bardzo szybko nasycał się parą wodną. Stawał sie podatny na zbrylanie , klejenie i często stawał sie bardzo hamującym.

    Stosowalismy wtedy rozpuszczalniki - terpentyne , naftę a nawet glikol.

    Czysciło to slizgi a równoczesnie tworzyło emulsję do której snieg się nie przyklejał.

    Efix a to chrobotanie to zgniatanie sniegu ,który slizgi nart ciagną przez zwiekszone tarcie. Smarowanie nart parafiną zapobiega przyklejaniu się sniegu, ale nie eliminuje siły tarcia.

    Pozdrawiam!

    Cześć

    Na wiosennych miękkich śniegach krawędzi się nie używa - jedzie się ślizgiem własnie.
    Pozdrawiam
    "Się nie używa..." to raczej zależy od preferencji jeźdźca, na wąskiej narcie to faktycznie niewygodnie w mokrym miękkim śniegu bo narty dosłownie toną, ale na szerszym sprzęcie jak najbardziej, ja przechodzę w ześlizg tylko na stromym zmuldzonym(wiem że to bardzo subiektywna ocena stoku), w innych warunkach- na krawędziach.
    Cześć

    "Się nie używa..." to raczej zależy od preferencji jeźdźca, na wąskiej narcie to faktycznie niewygodnie w mokrym miękkim śniegu bo narty dosłownie toną, ale na szerszym sprzęcie jak najbardziej, ja przechodzę w ześlizg tylko na stromym zmuldzonym(wiem że to bardzo subiektywna ocena stoku), w innych warunkach- na krawędziach. Wybacz ale chyba nie bardzo wiesz o czym pisze i nie bardzo również wiesz w jaki sposób jedziesz. W miękkim łebokim sniegu opierasz się na całości ślizgu choć mechanika ruchów jest praktycznie identyczna jak przy jeźzie na krawędzi - prawidłowej. Przejście ze skretu w skręt jest zdecydowanie płynniejsze, szerokość sprzętu nie ma tu specjlego znaczenia, chyba, że śnieg jest tak głęboki i miękki, że nie starcza wyporności narty ale to też mozna techniką zniwelowac. O żeślizgu nigdzie nie pisałem cho c praktycznie mamy tu do czynienia ze śladem lekko ślizgowym ( ale nie z ześlizgiem).
    Pozdro
    Ehh było do przewidzenia że mnie objedziesz...
    Zgadza się zauważyłem to ostatnio jak miałem okazję jeździć w takich warunkach i narta 65mm pod butem podczas wycinania łuku na krawędzi zostawiała za sobą ślad szerokości narty i przy mocniejszym dociśnięciu czułem wręcz coś w rodzaju obsuwania się narty razem ze zwałem śniegu
    Po kilku zjazdach założyłem narty 2cm szersze i 15cm dłuższe i różnicę od razu poczułem(nie było efektu "tonięcia" narty i od czasu do czasu wbijania się czubem w muldę) i widać ją było również w śladzie na śniegu jaki narta zostawia, nie piszę tu o śniegu miękkim w sensie nieubity/puch tylko o takim jak w temacie mokrym wiosennym ratrakowanym śniegu mającym konsystencję kaszy/cukru/piachu(wiesz o co chodzi)
    Co do tego że nie wiem jak jeżdżę-wiem kiedy jadę na krawędziach a kiedy się ześlizguję i do ześlizgu przechodzę w sposób świadomy(pomijam sytuacje kiedy puści krawędź z powodu błędu) Piszesz że o ześlizgu nigdzie nie pisałeś więc wobec tego nie wiem co to są "techniki ześlizgowe" i nie będę o nich dyskutował.
    W każdym bądź razie ja pisząc o jeździe ześlizgiem mam na myśli każdy inny sposób w którym za nartami zostaje coś innego niż dwa "rowki" bądź jak w przypadku mokrego śniegu "rowy" o pewnym promieniu.
    Cześć

    Ehh było do przewidzenia że mnie objedziesz...
    Zgadza się zauważyłem to ostatnio jak miałem okazję jeździć w takich warunkach i narta 65mm pod butem podczas wycinania łuku na krawędzi zostawiała za sobą ślad szerokości narty i przy mocniejszym dociśnięciu czułem wręcz coś w rodzaju obsuwania się narty razem ze zwałem śniegu
    Po kilku zjazdach założyłem narty 2cm szersze i 15cm dłuższe i różnicę od razu poczułem(nie było efektu "tonięcia" narty i od czasu do czasu wbijania się czubem w muldę) i widać ją było również w śladzie na śniegu jaki narta zostawia, nie piszę tu o śniegu miękkim w sensie nieubity/puch tylko o takim jak w temacie mokrym wiosennym ratrakowanym śniegu mającym konsystencję kaszy/cukru/piachu(wiesz o co chodzi)
    Co do tego że nie wiem jak jeżdżę-wiem kiedy jadę na krawędziach a kiedy się ześlizguję i do ześlizgu przechodzę w sposób świadomy(pomijam sytuacje kiedy puści krawędź z powodu błędu) Piszesz że o ześlizgu nigdzie nie pisałeś więc wobec tego nie wiem co to są "techniki ześlizgowe" i nie będę o nich dyskutował.
    W każdym bądź razie ja pisząc o jeździe ześlizgiem mam na myśli każdy inny sposób w którym za nartami zostaje coś innego niż dwa "rowki" bądź jak w przypadku mokrego śniegu "rowy" o pewnym promieniu.
    Spodziewałem się mniej więcej takiej odpowiedzi.
    Długość i szerokość narty NIE MA NIC DO RZECZY tym bardziej że piszesz o śniegu:"jak w temacie mokrym wiosennym ratrakowanym śniegu mającym konsystencję kaszy/cukru/piachu(wiesz o co chodzi)"
    wystarczy miękko jechać. Uwielbiam takie śniegi, warunki, gdy jadąc musisz decydowac o skakaniu z placka na placek, gdzie trawa jest mokra i puści a gdzie przytrzyma itd. życzę szczęścia na krawędzi i w zostawianiu śladów gdy śniegu jest 2-3 cm.
    Nigdzie nie pisałem o "technikach ześlizgowych" tylko o "śladzie ślizgowym" a rowy czy rowki zostawmy oraczom na wiosnę - mają większą praktykę.:);)
    Pozdro

    Cześć

    Na wiosennych miękkich śniegach krawędzi się nie używa - jedzie się ślizgiem własnie.
    Pozdrawiam
    Na wiosennych sniegach jezdzi sie na tylach .. racja ze z balansem, ale sory pisanie ze sie nie używa krawędzi to lekko mówiąc naciągana teoria:P Może należałoby się tego nauczyć:P A poważniej to krawedzi używa się jak najbardziej chyba ze ktoś tego nie umie:P A skoro organ nieużywany zanika, to ja bym uważał z tym nieużywaniem:P
    Ina sprawa ze krawędź wchodzi z nartą do polowy w śnieg głęboko , a nie jak na betonie czy lodzie b.płytko. Ale to są sprawy oczywiste - przynajmniej dla mnie.

    Dziwne to bo wydaje mi się że koledzy jakiś front zawiązali i zaczynają się wypowiadać w nie temacie.. czyli może jak powinienem jeździć na nartach, dokonują się przegadywania czy dogadywania.Potem się dziwić że z forum uciekają ludzie.
    Szkoda bo dalej chodzi o śnieg... i tłumaczę że ZEŚLIZG w tym śniegu był NIEMOŻLIWY. czytaj jazda na ślizgu w żadnej postaci prócz jazdy pod gore na orczyku - nie była możliwa. powtórzę dotyczyło to wszystkich na stoku narciarzy.. stad stok wyglądał tak jak na zdjęciu.
    Czy to jest niewyraźnie napisane?
    Dlatego najbardziej w temacie i najbliżej wypowiedział się shuger, za co mu podziękowałem.
    Jeśli ktoś ma coś jeszcze do dodania NA TEMAT problemu a nie jazdy na nartach (odsyłam do odpowiednich wątków co moderatorzy czynią) będę wdzięczny.

    Pozdrawiam.


    Ja się ostatnio z tym zjawiskiem spotkałem we Francji, gdy wjechałem na zamkniętą trasę, która była ratrakowana 2 dni wcześniej. Co ciekawe była to trasa z raczej naturalnym śniegiem i jako jedyna dawała taki nieprzyjemny efekt. A właśnie.... czyli śnieg się przytopił warunkami atmosferycznymi, a nie był przejeżdżony, i nei zdążył się rekrystalizować...
    To samo było na Rohacach. Byłęm w piątek, stok przez 4 dni od pn do czwartku nei był ratrakowany a później przy ociepleniu słońcu itp zrobiło się to co się zrobiło...
    Zatem przygotowanie trasy ma znaczenie, bo ratrakowanie mieli ten śnieg i jest on już inny niż przeleżony i przypalony...
    zaczynamy dochodzić do sedna sprawy:)


    Cześć

    Wybacz ale chyba nie bardzo wiesz o czym pisze i nie bardzo również wiesz w jaki sposób jedziesz. W miękkim łebokim sniegu opierasz się na całości ślizgu choć mechanika ruchów jest praktycznie identyczna jak przy jeźzie na krawędzi - prawidłowej. Przejście ze skretu w skręt jest zdecydowanie płynniejsze, szerokość sprzętu nie ma tu specjlego znaczenia, chyba, że śnieg jest tak głęboki i miękki, że nie starcza wyporności narty ale to też mozna techniką zniwelowac. O żeślizgu nigdzie nie pisałem cho c praktycznie mamy tu do czynienia ze śladem lekko ślizgowym ( ale nie z ześlizgiem).
    Pozdro
    Z tymi krawędziami to jest kwestia chyab już niedoprecyzowania wypowiedzi.
    Na miękkim śniegu narta nie wspiera się na samej krawędzi ale też na ślizgu który się zakopuje głęboko. AAle nie możesz powiedzieć ze na krawędzi nie jeździsz, bowiem to ONA jest na samym dole. Wiec to już zaczyna być dyskurs akademicki.
    Dlatego dodawanie epitetów 'nie wiesz o czym piszesz' jest chyba nie potrzebne, choć ubarwia dyskusję i pod koniec sezonu ożywia forum, jednak moim zdaniem w niemiłym świetle.
    Proponuję więc dać sobie siana i pomagać w dyskusji która przyda się wielu narciarzom.
    Ważne że doszliśmy do prawie sedna. Pogoda i ŚWIEŻE ratrakowanie jest istotne w temacie.
    Pozdrawiam

    Cześć

    Spodziewałem się mniej więcej takiej odpowiedzi.
    Długość i szerokość narty NIE MA NIC DO RZECZY tym bardziej że piszesz o śniegu:"jak w temacie mokrym wiosennym ratrakowanym śniegu mającym konsystencję kaszy/cukru/piachu(wiesz o co chodzi)"
    wystarczy miękko jechać. Uwielbiam takie śniegi, warunki gdy jadąc musisz decydowac o skakaniu z placak na placek, gdzie trawa jest mkra i puści a gdzie przytrzyma itd. życzę szczęścia na krawędzi i w zostawianiu śladów gdy śniegu jest 2-3 cm.
    Nigdzie nie pisałem o "technikach ześlizgowych" tylko o "śladzie ślizgowym" a rowy czy rowki zostawmy oraczom na wiosnę - mają większą praktykę.
    Pozdro
    Tylko w temacie nie pisałem że NIE BYŁO ŚNIEGU że placki że skitoury, tylko jak na załączonym wcześniej zdjęciu 80 cm śniegu na przygotowanej trasie jeszcze w sezonie!
    So nie zbaczajmy my zboczeńcy z tematu... :)
    Ale zgadzam się że jazda na mokrym wcale nie jest zła a czasme może być zdecydowanie lepsza niż ta po betonie na gładkiej trasie.


    Dokładnie . Za czasów gdy ratraków nie znano, taki hamujący snieg na wiosne (nie chodzi o firn)
    spotykało sie często. Jezdzilismy wtedy do maja
    (4 maja zamykano wyciągi).
    Gdy brakowało chłodnych nocy, gdy temp. sniegu była 0 stop., snieg był wilgotny, wystarczył opad sniegu (snieg o płatkach bez struktury pięknych snieżynek) przy nagłym ochłodzeniu powietrza.
    Początkowo jazda na takim sniegu była przyjemnoscia. Ale gdy temp. w ciągu dnia sie podnosiła lub zaswieciło słonce , snieg bardzo szybko nasycał się parą wodną. Stawał sie podatny na zbrylanie , klejenie i często stawał sie bardzo hamującym.

    Stosowalismy wtedy rozpuszczalniki - terpentyne , naftę a nawet glikol.

    Czysciło to slizgi a równoczesnie tworzyło emulsję do której snieg się nie przyklejał.

    Efix a to chrobotanie to zgniatanie sniegu ,który slizgi nart ciagną przez zwiekszone tarcie. Smarowanie nart parafiną zapobiega przyklejaniu się sniegu, ale nie eliminuje siły tarcia.

    Pozdrawiam!
    Nie no jasne co jest powodem chrobotania, tylko niezwyczajny śmieszny dźwięk dawał znać że wszystko to co pod nartą zmieniło się z tego co znaliśmy zwykle w coś zgoła innego:) w każdym razie było fuj tłuste:P
    nie wiem, czy dobrze rozumuję ale mnie w krynicy zdarzyło się coś podobnego -
    tylko że w sezonie, coś koło 2-3 stycznia.

    nie pamiętam jakie były temperatury, ale raczej bardzo mocno ujemne, bo jeszcze w takim zimnie nie jeździłam -15-20 stopni.

    i drugiego dnia po wjeździe gondolą stanęliśmy na głównej trasie i na samym szczycie i okazało się, że w ogóle nie możemy jechać w dół.

    moje narty jeszcze jakoś jechały ale mąż - to masakra. na tym słynnym wypłaszczeniu - musiał zdjąć narty i dojść do spadku by w ogóle dotrzeć na dół. a na dole poszliśmy od razu do serwisu.

    pan szybko "zeskrobał" żółte toko i przygotował narty, tak by dało się jeździć.

    ale to uczucie, że za chwilę wyskoczę z butów zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. miałam takie wrażenie, że śnieg jest masakrycznie tępy, w zasadzie to chyba mogłabym iść pod górę i się nie ześlizgiwać.

    nie dociekałam co to było, bo serwis mi pomógł skutecznie - dodam, że nie zauważyłam by inni mieli podobne problemy jak my.
    a i nie podejrzewam też kwestii dodawania czegoś do sztucznego śniegu - wówczas był świeżutki opad. w pełni zimy.

    Na wiosennych sniegach jezdzi sie na tylach .. Ależ skąd, to proszenie sią o kłopoty. Czasem można zastosować ten zabieg, ale przez 99% (aproksymacja własna) powinno się jechać na równomiernie (w sensie przód- tył) obciążonych nartach.


    Szkoda bo dalej chodzi o śnieg... i tłumaczę że ZEŚLIZG w tym śniegu był NIEMOŻLIWY. czytaj jazda na ślizgu w żadnej postaci prócz jazdy pod gore na orczyku - nie była możliwa. powtórzę dotyczyło to wszystkich na stoku narciarzy.. stad stok wyglądał tak jak na zdjęciu.
    Czy to jest niewyraźnie napisane?
    Jeździłem w warunkach przez Cibie opisanych w tym roku i zapewniam cie że nie miałem z tym najmniejszego problemu. Chyba że mamy rozjechane terminologie, albo źle dopasowałem twój opis do moich doświadczeń, co tez jest możliwe. W takim śniegu (już nie będę pisał o krawędziach i ześlizgach, bo to mylące a może ja tych terminów źle używam) ja osobiście staram się jeździć ostrożniej, bardziej miękko, z mocnym odciążeniem nart przy przechodzeniu ze skrętu w skręt- czasem nawet z oderwaniem nart od śniegu.

    Czasem też trafiam na warunki w których coś mi nie wychodzi. Ale nie uważam że to coś nie jest możliwe, po prostu ja jeszcze tego nie umiem.

    Pozdr
    Marcin

    nie wiem, czy dobrze rozumuję ale mnie w krynicy zdarzyło się coś podobnego -
    tylko że w sezonie, coś koło 2-3 stycznia.

    nie pamiętam jakie były temperatury, ale raczej bardzo mocno ujemne, bo jeszcze w takim zimnie nie jeździłam -15-20 stopni.

    i drugiego dnia po wjeździe gondolą stanęliśmy na głównej trasie i na samym szczycie i okazało się, że w ogóle nie możemy jechać w dół.

    moje narty jeszcze jakoś jechały ale mąż - to masakra. na tym słynnym wypłaszczeniu - musiał zdjąć narty i dojść do spadku by w ogóle dotrzeć na dół. a na dole poszliśmy od razu do serwisu.

    pan szybko "zeskrobał" żółte toko i przygotował narty, tak by dało się jeździć.

    ale to uczucie, że za chwilę wyskoczę z butów zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. miałam takie wrażenie, że śnieg jest masakrycznie tępy, w zasadzie to chyba mogłabym iść pod górę i się nie ześlizgiwać.

    nie dociekałam co to było, bo serwis mi pomógł skutecznie - dodam, że nie zauważyłam by inni mieli podobne problemy jak my.
    a i nie podejrzewam też kwestii dodawania czegoś do sztucznego śniegu - wówczas był świeżutki opad. w pełni zimy.
    Wrażenia zatem podobne, choć domniemuje że to była kwestia złego smarowania, albo jego braku, al;bo starego smaru na ślizgach, bo inni mogli jeżdzić oraz serwis w końcu wam pomógł:)
    W moim przypadku było plus 5 na górze 19 marca a narty miałem po serwisie - struktura +smar... tylko ten smar pewnie był nie na te warunki... Ludzie poszli do serwisów, ale w większości nic to nie dało więc stok zrobił się od 13 PUSTY, jedynie na 5tej trasie można było wykorzystać naturalny spadek terenu i na 1ce gdzie jakiś narciarz od czasu do czasu przeszurał śnieg.


    Ależ skąd, to proszenie sią o kłopoty. Czasem można zastosować ten zabieg, ale przez 99% (aproksymacja własna) powinno się jechać na równomiernie (w sensie przód- tył) obciążonych nartach.

    Jeździłem w warunkach przez Cibie opisanych w tym roku i zapewniam cie że nie miałem z tym najmniejszego problemu. Chyba że mamy rozjechane terminologie, albo źle dopasowałem twój opis do moich doświadczeń, co tez jest możliwe. W takim śniegu (już nie będę pisał o krawędziach i ześlizgach, bo to mylące a może ja tych terminów źle używam) ja osobiście staram się jeździć ostrożniej, bardziej miękko, z mocnym odciążeniem nart przy przechodzeniu ze skrętu w skręt- czasem nawet z oderwaniem nart od śniegu.

    Czasem też trafiam na warunki w których coś mi nie wychodzi. Ale nie uważam że to coś nie jest możliwe, po prostu ja jeszcze tego nie umiem.

    Pozdr
    Marcin
    Po tym co Piszesz sądzę że się nie rozumiemy w kwestii warunków jakie mnie spotkały. Potraktowałeś wątek i mnie jak gostka co tam sobie coś napisał na forum by zwiększyć może oglądalność, a widać że jednak coś w temacie jest. Jakby więcej ludzi zaglądało to pewnie jeszcze sporo w tym temacie by się napisało. Być może w następnym sezonie:) odgrzebiemy wątek.
    Jeżdziłem śmiem twierdzić w każdych możliwych warunkach, 7 maja na gipsie na Łomnicy nie dało się skręcać płynnie tylko trzeba było z 30 cm warstwy świeżego przewianego gipsu wyrywać narty do skrętu - a na Łomnicy to nie jest taka sielanka, na KW 5 rodzajów śniegu na 600 m różnicy wysokości i śnieg ni etaki jak wyglądał z pozoru:). I Wydawało mi się że nic mnie nie zaskoczy.. a tu Masz, klej zamiast śniegu. Powtarzam KLEJ, a gościu bdb zasuwający na nartach na moich oczach jak to się zaczęło dziać, wyskoczył z nart do przodu, bo zaczęło się od dołu i nikt nie przypuszczał że w ciągu 10 min śnieg na dole zmieni się w klej bez ostrzeżenia. Nie zmienił barwy - nie dało się go rozróżnić. Nie było żadnych symptomów, Stąd zachowałem ostrożność, jednak w ciągu następnego kwadransa stał się taki na całym stoku. I spotkałem od paru lat jak jeżdże na nartach pierwszy raz coś takiego, dlatego założyłem wątek poważny na forum bo był tego warty, a nie dlatego że mi się nudziło czy miałem jakieś subiektywne wrażenia.
    Stąd wniosek że taki śnieg nie nadaje się po prostu do jazdy.. chyba że narty za radą doświadczonego kolegi potraktujemy parafiną czy glkolem. Muszę sprobować:)
    Cześc

    Z tymi krawędziami to jest kwestia chyab już niedoprecyzowania wypowiedzi.
    Na miękkim śniegu narta nie wspiera się na samej krawędzi ale też na ślizgu który się zakopuje głęboko. AAle nie możesz powiedzieć ze na krawędzi nie jeździsz, bowiem to ONA jest na samym dole. Wiec to już zaczyna być dyskurs akademicki.
    Dlatego dodawanie epitetów 'nie wiesz o czym piszesz' jest chyba nie potrzebne, choć ubarwia dyskusję i pod koniec sezonu ożywia forum, jednak moim zdaniem w niemiłym świetle.
    Proponuję więc dać sobie siana i pomagać w dyskusji która przyda się wielu narciarzom.
    Ważne że doszliśmy do prawie sedna. Pogoda i ŚWIEŻE ratrakowanie jest istotne w temacie.
    Pozdrawiam
    W temacie sniegu wypowiedziałem się na poczatku. Cytujesz posty, które nie były pisane do Ciebie, mnożysz własne odpowiedzi zmieniając ich sens. Sugeruję, żebys spokojnie przeczytał całość poprzedzających Twój post wpisów i wtedy odpowiedział bo tak robi sie troszeczke bałaganu.

    Tak jak "ślizg" z "ześlizgiem" nie ma nic wspólnego (oprócz etymologii) tak w jeździe na mokrym sniegu uzycie krawędzi zawsze będzie prowadziło do szarpania i zakopywania się. Ważny jest tor jazdy - po łuku opierając się na całej powierzchni slizgu. To troche tak jak z jazda po slalomie na płaskim: sa tacy którzy to umieją, dozowanie krawędzi i wypuszaczanie i tacy, którzy tego nie umieją - jadą zbyt agresywnie. Na takim sniegu jazda powinna właśnie przypominac jazdę po slalomie na płaskim.
    A więc delikatna jazda to pierwszy element.
    Zgadzam się z Toba, że gdy narta jest nieprzygotowana jak nalezy - sam napisałeś że miałes narte świeżo po serwisie ale posmarowana nie na te warunki - to jechac się czasami nie da i - tak jak napisał Niko - trzeba narte zazwyczaj przygotować od nowa pod specyficzne warunki a nie tylko pojechac cykliną - ślizg wchłania smar i trzeba go w jakis sposób wyczyścic aby połozyć nowy.

    Miałem ciekawy przypadek związany ze zmiana konsystencji sniegu tylko, że poza trasą. Na oko jechałeś po idealnym nieruszonym snieżnym polu - poezja. W pewnym momencie znikała wypornośc sniegu - po prostu wpadaleś w dziurę i nie mozna byo zrobić nic. Jechało 9 doświadczonych narciarzy (sami instruktorzy a przynajmniej połowa z duzym dośidczeniem pozatrasowym) i tylko jedna osoba nie strzeliła orła. Po prostu max odchylenie na tyły i na wprost. Wszyscy pozostali choc dokładnie wiedzieli gdzie nastepuje zmiana walili gleby jak na zawołanie.
    Analizowalismy to miejsce i snieg był praktycznie identyczny - nie było widac żadnej zmiany - jedynym elemetem, ktory sie zmieniał byla temperatura. Na zdjęciu jakieś 50 metrów poniżej wyloty źlebu - zdjęcie robione innego dnia. Gdy jechalismy zbocze było nasłonecznione.
    Temat jest fajny i może odezwałby sie na przykład KubaR bo zna się na sniegu?
    Pozdrowienia
    [QUOTE=Mitek;298029]Cześc

    Cytujesz posty, które nie były pisane do Ciebie, mnożysz własne odpowiedzi zmieniając ich sens. Sugeruję, żebys spokojnie przeczytał całość poprzedzających Twój post wpisów i wtedy odpowiedział bo tak robi sie troszeczke bałaganu.

    Cytuje posty bo do niech się odnoszę - gdzie więc ten bałagan?

    tak w jeździe na mokrym sniegu uzycie krawędzi zawsze będzie prowadziło do szarpania i zakopywania się.

    ABSOLUTNIE NIE. To zależy jak sam napisałeś poniżej JAK będziesz wykorzystywał te krawędzie. Oczywiście że dociskanie przodów - w zależności od modelu nart - może spowodować nurkowanie i też efekt wylecenia z wiązań przez przód:P

    Na takim sniegu jazda powinna właśnie przypominac jazdę po slalomie na płaskim.
    A więc delikatna jazda to pierwszy element.

    Właśnie: w zależności od warunków dostosowujesz styl i technike jazdy do niej.
    TYlko jest jedno małe ale:
    TU NIE BYŁO WARUNKÓW do jazdy i nie zależało to od smarowania.
    Czemu nie czytasz tego co zostało przedstawione, tylko wląsnie Ty tworzysz jakieś wątki pozatematowe...:(

    Zgadzam się z Toba, że gdy narta jest nieprzygotowana jak nalezy - sam napisałeś że miałes narte świeżo po serwisie ale posmarowana nie na te warunki - to jechac się czasami nie da i - tak jak napisał Niko - trzeba narte zazwyczaj przygotować od nowa pod specyficzne warunki a nie tylko pojechac cykliną - ślizg wchłania smar i trzeba go w jakis sposób wyczyścic aby połozyć nowy.

    to mogła być przyczyna ale niekoniecznie. nie wiem na jakie warunki zrobił serwis nartę, zakładam żę na niższe temp. i takie też były rano.Warunki się zmieniają i de facto trzeba by było smarować nartę ze 3 razy w ciągu dnia..
    Tak czy siak nigdy nei było takiego problemu... do czasu opisanego przeze mnie.

    Miałem ciekawy przypadek związany ze zmiana konsystencji sniegu tylko, że poza trasą. Na oko jechałeś po idealnym nieruszonym snieżnym polu - poezja. W pewnym momencie znikała wypornośc sniegu - po prostu wpadaleś w dziurę i nie mozna byo zrobić nic. Jechało 9 doświadczonych narciarzy (sami

    Analizowalismy to miejsce i snieg był praktycznie identyczny - nie było widac żadnej zmiany - jedynym elemetem, ktory sie zmieniał byla temperatura.

    CZYLI sentencja jednak są WARUNKI (nasłonecznienie, rekrystalizacja, rodzaj śniegu wysokość > temperatura, de facto to już ustaliliśmy. Tylko żę do tej pory na różnych rodzajach śniegu: firn, mokry, beton, lodoszreń, szreń, łamliwa czy też nie, gips, przewiany, puch lód i połączone rodzaje DAŁO SIĘ jeździć - to znaczy ślizg zawsze szedł do przodu niezależnie od smarowania jego rodzaju etc. a tym razem NIE. Trzeba może dodać nowy rodzaj śniegu: KLEJONY albo OLEISTY kosmos...

    Zdarza się jak pisał przedmówca od naftaliny:P że śnieg się klei do nart (gdy podniesiesz nartę) ale jak się po nim jedzie narta idzie bez problemu...
    Cześc
    Co do krawędzi to chyba sie porozumiemy na stoku dopiero bo podświadomie czuje, że myslimy podobnie tylko inaczej rozumiemy pewne okreslenia. Popatrz na zdjęcie poniżej, dla mnie to jazda na ślizgu - byc może to złe okreslenie ale oddaje istotę.

    Określenie śnieg oleisty bardzo mi sie podoba.
    Pozdrowienia
    No tak
    Mnie się wydawało że to narty w ześlizgu.... czyli to samo?
    ale w sumie jeśli brać pod uwagę fakt że np przy biegu zjazdowym gość chce wytracić prędkość i z pełnego trzymania krawędzi wpuszcza narty w ześlizg to w sumie to samo. Na zdjęciu to już całkiem ekstremalna wizja ześlizgu prawie pionowego - warunkowanego stromizna stoku (choć zdjęcie trochę chyba przekrzywione;)

    Ale Popatrz tak w sumie to można rzecz że on też zarazem na krawędziach... tylko nie jedzie ale się właśnie ślizga:P
    Co za dysputy akademickie:P

    Pozdrawiam

    Co za dysputy akademickie:P Akademickie nie akademickie, ale mogące być źródłem wielu nieporozumień, dlatego bez śniegu i spotkania na żywo nie można mieć pewności że wszyscy piszą o tym samym ;)
    Pozdr
    Marcin
    Cześć

    No tak
    Mnie się wydawało że to narty w ześlizgu.... czyli to samo?
    ale w sumie jeśli brać pod uwagę fakt że np przy biegu zjazdowym gość chce wytracić prędkość i z pełnego trzymania krawędzi wpuszcza narty w ześlizg to w sumie to samo. Na zdjęciu to już całkiem ekstremalna wizja ześlizgu prawie pionowego - warunkowanego stromizna stoku (choć zdjęcie trochę chyba przekrzywione;)

    Ale Popatrz tak w sumie to można rzecz że on też zarazem na krawędziach... tylko nie jedzie ale się właśnie ślizga:P
    Co za dysputy akademickie:P

    Pozdrawiam
    Nie wiem czy przekrzywione, to nie moje zdjęcie, kolegi, ale bardzo Mi sie podoba i dotyczy tego o czym mówimy.
    Mechanika skretu tor jazdy itd to nic inego jak skret cięty ale prowadzony na slizgu narty a nie na krawędzi narty - tak to rozumiem. Byc może jest tam element śladu slizgowego (wtedy pietka narty wykonuje dłuższą droge niz jej dziób) prawie napewno jest ale nie ma to znacenia dla jazdy i wynika własnie ze specyfiki warunków.
    Dysputy może i akademickie ale jak ujednolicimy pojęcia to będzie łatwiej sie porozumiec a nie jak politycy: jeden o zupie a drugi o .....;):)
    Pozdrawiam

    Cześc
    Co do krawędzi to chyba sie porozumiemy na stoku dopiero bo podświadomie czuje, że myslimy podobnie tylko inaczej rozumiemy pewne okreslenia. Popatrz na zdjęcie poniżej, dla mnie to jazda na ślizgu - byc może to złe okreslenie ale oddaje istotę.

    Określenie śnieg oleisty bardzo mi sie podoba.
    Pozdrowienia
    Na slizgu, bez slizgu a moze jeszcze cos sie wymysli.
    Zdjecie pokazuje jazde sytuacyjna i w takim ujeciu trzeba bylo i tylko tak mozna bylo skutecznie pojechac.
    Co do "tepego" sniegu to najlepsze jest mydlo, kiedys mydlo szare bo bylo najtansze i mama pozwalala (nie mylic z przypowiescia o wedkarzach).
    Wierze, ze jeden z najprawdziwszych forumowych narciarzy MisterK
    chetnie tu cos napisze.

    No tak
    Mnie się wydawało że to narty w ześlizgu.... czyli to samo?
    ale w sumie jeśli brać pod uwagę fakt że np przy biegu zjazdowym gość chce wytracić prędkość i z pełnego trzymania krawędzi wpuszcza narty w ześlizg to w sumie to samo. Na zdjęciu to już całkiem ekstremalna wizja ześlizgu prawie pionowego - warunkowanego stromizna stoku (choć zdjęcie trochę chyba przekrzywione;)

    Ale Popatrz tak w sumie to można rzecz że on też zarazem na krawędziach... tylko nie jedzie ale się właśnie ślizga:P
    Co za dysputy akademickie:P

    Pozdrawiam
    kleisty oleisty - nie wiem o czym mowicie, naprawde. moze dlatego ze inaczej dobieram smary?
    zdarza sie ze np jest wytopiony troche snieg , na ktorym lezy masa igiel z drzew i wtedy przychamuje. oczywiscie wiosna, wyjscie z cienia na nasloneczniona powierzchnie tez spowoduje przychamowanie.
    ale zeby zaraz mowic o oleju?
    no nie wiem
    Zgadzam się z kovalem, to kwestia warunków pogodowych - mokry śnieg - tak jak pisałem wyżej, najczęściej spotykany z poczatkami wiosny, ale przy ociepleniach kilkudniowych również się zdarza, a fakt, że zjawisko jest spotęgowane na sztucznym śniegu i może przez to bardziej odczuwalne niż dawniej.
    No dzień dobry, dzień dobry w znowuuuponiedziałek...No Powiem wam że pojechałem w bardzo zmienne warunki do Plesa w piątek.
    I tam była normalna regularna zima. Rano betonik, minus i wiatr, śnieżyca (powtórzyła się w okolicach południa), ale były też przejaśnienia i mokry śnieg na dole przez godzinę a wyżej normalny.
    Jak zaświeciło słonko i zaczął mokry niżej padać, to sie zaczęło zjawisko stopowania (dodam że wyczyściłem wcześniej narty terpentyną z resztek smarów) ;) I przy 2 zjazdach (30 min. na górę i na dół) dało się odczuć że ten klej (nie tępy śnieg igły itp. bo to co innego - często się zdarza na wiosnę na nartostradzie z KW), tylko kleisty oleisty:P śnieg był za 1ym razem tylko na dole, a za drugim już coraz wyżej. Jednak za 3cim razem temperatura się obniżyła znowu i zawiało i się oziębiło i narty dostały przyspieszenia..
    Może i też to kwestia smarów, ale wcześniej zdarzało mi się wcale nie smarować w sezonie nart i nigdy nie miałem takich problemów z wyjątkiem Mosornego2 lata temu, ale po 3 zjazdach narty zaczęły się pchać do przodu.
    SO, warunki to na pewno kluczowa sprawa, smary na pewno też.
    Tylko czemu wcześniej jakoś oba czynniki nie sprawiały że się z nart wyskakiwało, a teraz nie ma gwarancji że nagle nie wyskoczysz./
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne