ďťż
  Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku? - ankieta... Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Sprzedam buty dla dziecka Diabello CX Equipe 2 rozm. 30 FISCHER rc 4 dla dziecka 100cm+buty+kask+Kurtka Sprzedam buciki(małe) narciarskie dla dziecka Rossignol Axium 200 XPS dla dziecka? atrakcyjny wyjazd z dzieckiem w dobrej cenie Narty dla 5,5 letniego dziecka - jakie wybrać?? Narty na początku marca z półrocznym dzieckiem (s) narty dla dziecka nordica tanio Kupię nart i buty dla dziecka narty dla dziecka - prosze o pomoc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.

    Znalazlem takie nosidło:
    Deuter Kid Comfort III
    http://www.swistak.pl/a5277185,Nosid...fort-III.html#

    czy sie nada? Czy ktos ma wogole doswiadczenie w zjezdzaniu w dol z dzieckiem na plecach? Zdecydowanie odpuscic? Czy jednak probowac z małą? Miejsce: Val Gardena na poczatku stycznia.
    Jeżdzę na nartach regularnie od 20 lat. Poziom nie zawodowy, ale mocny amatorski.
    pzdrw
    T



    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.
    Oj zielony z Ciebie pomidor, zielony aż strach ...

    Zdravim :-)
    konkretniej prosze..
    Dla mnie jeżdżenie z dzieckiem na plecach to szczyt nieodpowiedzialności. Umiejętności tu nic nie pomogą jak ktoś w Ciebie wiedzie. Zastanów się dwa....


    Pytanie po co ? Dziecko z tego zadnej przyjemnosci czerpac nie bedzie, rodzic tez chyba raczej... Przynajmniej ja bym spokojnie z takim dzieckiem na plecach nie zjechal :rolleyes: Nie ma przypadkiem jakichs zlobkow czy cus w ten desen w takich osrodkach ?
    No ja jednak namawiam do wybrania wariantu:
    1.Mamusia jeździ a tatuś zajmuje się dzieckiem.
    2.Potem tatuś jeździ a mamusia się opiekuje.
    Tak na chłopski rozum to moim zdaniem ryzyko jest zbyt duże,a bąbel zbyt mały.Myśle że na rodzinne narciarstwo jeszcze przyjdzie czas czego z całego serca życzę.
    Pozdrawiam Wojtek
    Pommidor... Prawda jest taka, ze jak trafisz na mroz ponizej -5*C to po dwoch - trzech godzinach dziecko bedzie mialo odmrozona twarz i byc moze konczyny...
    Rozumiem ten ped rodzicow ku nowoczesnosci i byciu oryginalnym... Jestem tez zwolennikiem aktywnego zycia... Ale wszystko ma swoje granice... Pomijajac fakt zagrozem nawijmy to "mechanicznych", czyli zwiazanych z upadkiem, to powinienes wziasc pod rozwage caly szereg uwarunkowan fizjologicznych... Wychlodzenie organizmu to jedno... Glod to drugie - przeciez takie dziecko pewnie musi jesc zo 2-3 godziny, a na mrozie jeszcze czesciej... Strach to trzecie - w tym nosidle dziecko siedzi twarza zwrocina w strone twoich plecow, a katem wzroku widzi umykajacy swiat, nawet jesli dla ciebie predkosc jest slimacza...
    Moim zdaniem dzieci na stok mozna brac jak juz same stac potrafia... Ale wtedy nie w nosidlo, ale na narty... Wczesniej to tylko sanki w rachube wchodza...
    Miałem zamiar napisać dokładnie to, co Chemik.
    Popieram w 100%.

    Odpuść Pommidor póki nikomu nie stała się krzywda i udaj się po rozum do głowy.
    Mialem wrazenie ze to jakas prowokacja ale Kolega Pommidor naprawde chce cos "takiego zrobic". A gdzie ...rozsadek??
    Witam Pomidor.
    Gdybym Cie zobaczył na stoku z takim nosidełkiem i nawet 2 letnim dzieckiem to chyba bym podjechał i palnął Cie w łeb. Byłbyś bardzo nieodpowiedzialny gdybyś chciał tak jeździć. Tak jak pisal kolega tatuś jeździ mama pilnuje mama jeździ tata pilnuje.

    konkretniej prosze.. nie - no powiedz, że jaja sobie robisz.. :)

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.

    Znalazlem takie nosidło:
    Deuter Kid Comfort III
    http://www.swistak.pl/a5277185,Nosid...fort-III.html#

    czy sie nada? Czy ktos ma wogole doswiadczenie w zjezdzaniu w dol z dzieckiem na plecach? Zdecydowanie odpuscic? Czy jednak probowac z małą? Miejsce: Val Gardena na poczatku stycznia.
    Jeżdzę na nartach regularnie od 20 lat. Poziom nie zawodowy, ale mocny amatorski.
    pzdrw
    T
    Kochasz chłopie swoje dziecko? Jak czytam co piszesz to odnoszę wrażenie, że niekoniecznie. :D:D:D
    Wojtek
    ecchh.. nie rozumiem dlaczego probuje sie mnie tutaj obrazic
    Szukalem konkretnej opinii, kogos kto mial byc moze ze sprawa stycznosc. Gdzie jesli nie na skiforum?
    Jesli komus pomysl sie nie podoba, wystarczy zwykle 'odradzam'.

    Naprawde nigdy nie widzieliscie osoby z nartami na nogach i dzieckiem na plecach???
    dwa pierwsze linki z youtube:
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=STHop0_L2uA&NR=1"]YouTube - Ski with baby carrier 2007~2009 ??????????[/ame]
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=yFqb7_Zpwng"]YouTube - Baby ski with back carry[/ame]

    pozdrawiam

    Pommidor
    Pomidor, nie ksztaltuj swego swiatopogladu na podstawie filmikow z YT... Jako kontrargument moge ci tu wkleic kilka filmikow jak koles oblewa sie benzyna i podpala? Postapilbys tak samo? Uwazasz, ze to madre?
    W swojej "karierze" na stokach tylko jeden jedyny raz widzialem dwojke rodzicow z tak malymi dziecmi... Facet wiozl malenstwo w nosidle na brzuchu, a kobieta drugie w chuscie, rowniez na brzuchu... W czeskich Rokietnicach to bylo... Zatem ma podstawy stwierdzic, ze to wcale nie jest tak popularne zjawisko...

    Do tego co innego dzien, czy popoludnie na stoku, a co innego 6-7 dni...
    Filmy ładne i co z tego?
    Potrafisz samodzielnie przemyśleć przytoczone wyżej argumenty?

    Wykonaj próbę na sobie : wsiądź na motor i pojeździj sobie ze 2-3 godzinki w temperaturze nawet 0C. Frajda? Nie sądzę. Jedziesz, ale się nie ruszasz czyli marzniesz.
    Dociera?

    ecchh.. nie rozumiem dlaczego probuje sie mnie tutaj obrazic
    Szukalem konkretnej opinii, kogos kto mial byc moze ze sprawa stycznosc. Gdzie jesli nie na skiforum?
    Jesli komus pomysl sie nie podoba, wystarczy zwykle 'odradzam'.

    Naprawde nigdy nie widzieliscie osoby z nartami na nogach i dzieckiem na plecach???
    dwa pierwsze linki z youtube:
    YouTube - Ski with baby carrier 2007~2009 ??????????
    YouTube - Baby ski with back carry

    pozdrawiam

    Pommidor
    Widziałem takich. Powinni odbierać im prawa rodzicielskie. Poważnie nie kumasz dlaczego?
    Tu nie chodzi o obrażanie Cię, nikt nie ma zamiaru tego robić. Tylko zastanów się nad swoim pytaniem. Pomyśl co się stanie z dzieckiem jak się wywrócisz, jak ktoś w Ciebie wjedzie.:) Nosidełka dla dzieci jak sama nazwa wskazuje są do noszenia dzieci, a nie do wożenia ich na nartach.:)
    Pozdrawiam i życzę sukcesów i zdrowia podczas zimowych wakacji.
    Wojtek
    Witam
    Ale Ci się dostało Pomidor. Moim zdaniem niezasłużenie. Pisałeś o zjeżdząniu a nie jeżdzeniu więc rozumiem, że chodzi o pojedyńczy zjazd czy zjazdy.
    Jeżeli przeprowadzisz akcję w sposób bezpieczny i przemyślisz sprawę to czemu nie.
    Warunki są nastepujące:
    - musisz być 100% pewny swoich umijetności więc żadne tam solidne amatrstwo tylko zawodowiec
    - stok raczej płaski i krótki
    - będziesz musial jechać bardzo wolno, dziecko nie zna uczucia pędu powietrza i może się zacząć dusić
    - pogoda musi byc dobra
    - traktowac to nalezy jako pojedyńczy zjazd dla zabawy a nie jeżdżenie calodniowe.
    Istnieje niebezpieczeństwo, że ktos może w cieie trafić więc wybór stoku ma kluczowe znaczenie.
    Zjeżdżąłem parę razy z kacperkiem w nosidełku - miła roczek - i bawił się znakomicie więc chyba to dozwolone. Uważaj tylko zeby na stoku nie było Szybalskiego bo mozesz dostać.
    A teraz do napastliwych kolegów. Jak w prespektywie Waszych postów oceniacie tak popularne przeciez jeżdżenie z dziećmi w nosidełku na rowerach, często w terenie czy też po ruchliwych ulicach, na długich dystansach itd.
    Pozdrowionka
    Tez widziałam jedna parę (we Włoszech) i to tylko raz w życiu. Tata miał nosidło z około rocznym maleństwem na plecach, mama i starsze dziecko jechali na nartach. Fakt, że tata jeździł wręcz zawodniczo, cóż to jednak zmienia?
    Nie pamięta jednak nikogo, kto widząc tych ludzi patrzył na nich z aprobatą.
    Poczekajcie jeszcze dwa sezony i wsadźcie potem malucha na narteczki, będzie miało wielka frajdę, a Ty czyste sumienie:)

    Witam
    Ale Ci się dostało Pomidor. Moim zdaniem niezasłużenie. Pisałeś o zjeżdząniu a nie jeżdzeniu więc rozumiem, że chodzi o pojedyńczy zjazd czy zjazdy.
    Jeżeli przeprowadzisz akcję w sposób bezpieczny i przemyślisz sprawę to czemu nie.
    Warunki są nastepujące:
    - musisz być 100% pewny swoich umijetności więc żadne tam solidne amatrstwo tylko zawodowiec
    - stok raczej płaski i krótki
    - będziesz musial jechać bardzo wolno, dziecko nie zna uczucia pędu powietrza i może się zacząć dusić
    - pogoda musi byc dobra
    - traktowac to nalezy jako pojedyńczy zjazd dla zabawy a nie jeżdżenie calodniowe.
    Istnieje niebezpieczeństwo, że ktos może w cieie trafić więc wybór stoku ma kluczowe znaczenie.
    Zjeżdżąłem parę razy z kacperkiem w nosidełku - miła roczek - i bawił się znakomicie więc chyba to dozwolone. Uważaj tylko zeby na stoku nie było Szybalskiego bo mozesz dostać.
    A teraz do napastliwych kolegów. Jak w prespektywie Waszych postów oceniacie tak popularne przeciez jeżdżenie z dziećmi w nosidełku na rowerach, często w terenie czy też po ruchliwych ulicach, na długich dystansach itd.
    Pozdrowionka
    Uważaj Mitek bo za jakiś czas ktoś do Ciebie zapuka do drzwi i poprosi o wypłacanie renty dziecku.:)
    A tak poważnie to nie chodzi o to czy to zabronione czy dozwolone. Chodzi o zdrowy rozsądek. Żałuję, że nie nakręciłem 2 zimy temu jednego gościa jeżdżącego z dzieckiem w Małym Cichym. Takich "artystów" jest coraz więcej.
    Pozdrawiam,
    Wojtek
    Z siedmiomiesięcznym dzieckiem na rowerze też nie widziałem(może mało widziałem) bo o takim tu mowa.

    Jak w prespektywie Waszych postów oceniacie tak popularne przeciez jeżdżenie z dziećmi w nosidełku na rowerach, często w terenie czy też po ruchliwych ulicach, na długich dystansach itd. Tak samo jak w nosidle na nartach... Poki dziecko nie jest swiadome predkosci i tego co sie z nim dzieje to nie jest to dla niego zadna frajda...

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku??? ...odpowiedz sobie na dwa pytania,
    - po co???
    - dla kogo to ma by radość i przyjemność ???

    .... odpowiedzi pomogą Ci podjąć właściwa decyzję.
    Cześć
    To, że coś się nam nie mieści w głowie to nie znaczy, że jest niewykonalne.
    Nie dziwię się reakcjom bo skoro większość uważa że dobry narciarz się przewraca to znaczy, ze rzeczywiście nie ma mowy i jeżdżeniu z dzieckiem w nosidełku.
    Ja uważa, zę dobry narciarz sie nie przewraca więc potrafię to sobie wyobrazić.
    Znam ludzi, którzy chodżą z dziecmi po gorach, znam takich, którzy wypłynęli w trejs dookoła świata i wrócili z dwojką dzieci po 4 latach, znam tez takich, którzy wozili swoje dziecko w nosidełku z przyjemnością dla obojga - to ja.
    Czy 7 miesięcy to wiek, który dyskwalifikuje taką decyzję nie wiem. Kacperion miał rok i znakomicie się bawił.
    Szczegółów nie bede opisywał, żeby mi któryś z kolegów albo nadgorliwa koleżanka nie próbowali odbrac praw rodzicielskich.
    Pomidorro to Ty jesteś rodzicem i Ty decydujesz co jest dla Twojego dziecka dobre a co nie. Nie bacia, dziadek czy teściowa albo koledzy z forum. Ty i Twoja żona. Wizje masz, decyzję podejmij sam.
    Pozdrawiam
    Pozdrawiam

    Nie dziwię się reakcjom bo skoro większość uważa że dobry narciarz się przewraca to znaczy, ze rzeczywiście nie ma mowy i jeżdżeniu z dzieckiem w nosidełku. Nie mieszaj dwoch watkow... Tam, w watku o upadkach dobrego narciarza wypowiadalo sie niewielu ludzi z tego watku...
    sie ma,
    - to 2 różne sprawy - to że czasem się większość przewraca - to wynika z faktu (jak dla mnie, chyba ..), że trochę stara się przekraczać granice swoich umiejętności - tak rozumiem chęć rozwijania się narciarsko :), inaczej się chyba nie da rozwijać.. .
    Sam zwoziłem z połowy stoku na rękach córę jadąc na dechach (incydent narciarski) - zdaża się - normalka :).., ale nigdy by mi nie przyszło do głowy świadomie robić to tylko dla przyjemności wożonego czy mojej (wiozącego).. :).

    pozdro
    jahu

    Cześć
    To, że coś się nam nie mieści w głowie to nie znaczy, że jest niewykonalne.
    Nie dziwię się reakcjom bo skoro większość uważa że dobry narciarz się przewraca to znaczy, ze rzeczywiście nie ma mowy i jeżdżeniu z dzieckiem w nosidełku.
    Ja uważa, zę dobry narciarz sie nie przewraca więc potrafię to sobie wyobrazić.
    Znam ludzi, którzy chodżą z dziecmi po gorach, znam takich, którzy wypłynęli w trejs dookoła świata i wrócili z dwojką dzieci po 4 latach, znam tez takich, którzy wozili swoje dziecko w nosidełku z przyjemnością dla obojga - to ja.
    Czy 7 miesięcy to wiek, który dyskwalifikuje taką decyzję nie wiem. Kacperion miał rok i znakomicie się bawił.
    Szczegółów nie bede opisywał, żeby mi któryś z kolegów albo nadgorliwa koleżanka nie próbowali odbrac praw rodzicielskich.
    Pomidorro to Ty jesteś rodzicem i Ty decydujesz co jest dla Twojego dziecka dobre a co nie. Nie bacia, dziadek czy teściowa albo koledzy z forum. Ty i Twoja żona. Wizje masz, decyzję podejmij sam.
    Pozdrawiam
    Pozdrawiam
    Całe szczęście Mitek ze nie miałeś bliźniaków ....a tak na serio trzeba jeszcze brac pod uwagę że możesz zostać trafiony przez innego użytkownika stoku ..
    Ja uważam że nie ma problemu z jazdą z dzieckiem lecz ja bym się zastanowił nad takim nosidełkiem gdzie dziecko jest na brzuchu ( ja osobiście czułbym się bezpieczniej w miarę je widząc:)). Ale przychylam się do wypowiedzi mitka jeżeli jeździsz dobrze i pewnie to czemu nie ?.Pomyśl jeżeli będziesz jechał spokojnie w miarę powoli to sam się poruszasz i możesz sprawić dziecku przyjemność , za 10 lat obejrzysz zdjęcia z dzieckiem jak to było jak miało 7 miesięcy. Dziecko 7 miesięcy to przecież nie roślina , też czuje , widzi słyszy itp, i jak będzie płakać to nie ma co na siłę ale ja tam bym się pewnie śmiał i cieszył ^^. A tak na poważnie Ci co nie spróbują się nie dowiedzą . Według mnie możesz spróbować i sam zobaczysz jakie będą ekfekty.
    Miłej zabawy
    pozdr

    Co do przewracania jahu rację ma :)
    ps2. ja tam dzieci nie mam :) zamłody mój wiek , lecz z pkt widzenia jako narciarza piszę to wyżej.
    ps3. to nosidełko co podałeś wydaje się w miarę solidne i bezpieczne
    Każdy decyduje o tym, co jest dobre dla jego dziecka - to jest ideał. Niestety znamy przypadki głupich rodziców, którzy nieświadomie spowodowali tragedię, której ofiarami były ich dzieci. Uważam, że wszystko ma swoje miejsce i porę. Widok "rozkosznego" rodzica zjeżdżającego z 8 miesięcznym dzieckiem na plecach z 1000 metrowej trasy przy minus 10 stopniach jest dowodem na to, że ten rodzic kocha siebie, a nie dziecko

    Każdy decyduje o tym, co jest dobre dla jego dziecka - to jest ideał. Niestety znamy przypadki głupich rodziców, którzy nieświadomie spowodowali tragedię, której ofiarami były ich dzieci. Uważam, że wszystko ma swoje miejsce i porę. Widok "rozkosznego" rodzica zjeżdżającego z 8 miesięcznym dzieckiem na plecach z 1000 metrowej trasy(poza tym 1000 metrów to nie jakiś kolos są tracy kilka kilometrów i widzi się na nich rodziców z dziećmi w nosidełkach) przy minus 10 stopniach jest dowodem na to, że ten rodzic kocha siebie, a nie dziecko i dowodem na to, że jest głupi. Takie uwagi są zbędne kto powiedział że będzie jechał z1000 metrowej trasy przy - 10? może być np koło 0 świecić słońce stok mieć 400 metrów i być to na zasadzie "zamiast spaceru zimowego"

    Takie uwagi są zbędne kto powiedział że będzie jechał z1000 metrowej trasy przy - 10? może być np koło 0 świecić słońce stok mieć 400 metrów i być to na zasadzie "zamiast spaceru zimowego" A kto powiedział, że nie będzie.
    a kto powiedział że będzie jest głupi itp itd ... "nie oceniaj książki po okładce " tj dlaczego oceniasz zanim zobaczysz/dowiesz się o czymś

    a kto powiedział że będzie jest głupi itp itd ... "nie oceniaj książki po okładce " tj dlaczego oceniasz zanim zobaczysz/dowiesz się o czymś Przykro mi ale nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Wyraźnie określiłem długość trasy i temperaturę. Człowiek, który zjeżdża z dzieckiem w takich warunkach jest głupi. Nie mówiłem o słoneczku i 300-400 metrowej trasie i temperaturze 0 stopni.

    Pozdrawiam cię serdecznie.
    a co to ma za różnicę ? może być według mnie trasa 6000m i też będzie dobrze;)

    a co to ma za różnicę ? może być według mnie trasa 6000m i też będzie dobrze;) Czy jest na sali lekarz ?

    Zdravim :-)

    a co to ma za różnicę ? może być według mnie trasa 6000m i też będzie dobrze;) I minus 20 stopni i dalej jest dobrze (dla dziecka). Kolego nie napisałem swojego postu, po to by się kłócić. Chciałem tylko zwrócić uwagę na pewne patologie. Wszystko ma swoje granice, a zdrowy rozsądek powinien być na pierwszym miejscu. Czy uważasz, że osoba zjeżdżająca z ośmiomiesięcznym dzieckiem z 1000 metrowej trasy przy temperaturze minus 10 stopni ma zdrowy rozsądek ?

    Jeszcze raz pozdrawiam

    I minus 20 stopni i dalej jest dobrze (dla dziecka). Kolego nie napisałem swojego postu, po to by się kłócić. Chciałem tylko zwrócić uwagę na pewne patologie. Wszystko ma swoje granice, a zdrowy rozsądek powinien być na pierwszym miejscu. Czy uważasz, że osoba zjeżdżająca z ośmiomiesięcznym dzieckiem z 1000 metrowej trasy przy temperaturze minus 10 stopni ma zdrowy rozsądek ?

    Jeszcze raz pozdrawiam
    ok jak już jesteśmy na Ty "kolego" to czy widzisz mój post gdzie piszę przy słońcu i temp około 0stopni ?Co do rozsądku jeżeli nie czuje się na siłach nie zjeżdża jeżeli wie że da radę są do tego warunki to czemu nie ? . Ja swoje zdanie wyraziłem i koniec dyskusji z mojej strony .
    ps. Widzę że mieszkasz na mazurach , ja bliżej gór więc wydaje mi się że częściej jestem na stoku i częściej widuje takie sytuacje ( no ale może mi się wydaje) pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
    ps2 co do kolegi szukającego lekarza, źle się czujesz?:> "zdravim" śmieszny tekst pozdr;]
    Z tego co mi wiadomo jazda na rowerze z dzieckiem w nosidełku jest zabronione,
    a na podobną jazdę na nartach też jakiś paragraf by się znalazł.
    Hmm... Jeśli by przyjąć, jak założył Mitek, że autor wątku chce jednorazowo zjechać z dzieckiem - bo np. pojechali całą rodziną gondolką do góry, ale chcą zjechać trasą, żeby być bliżej domu, miałoby to rację bytu, o ile oczywiście pojedzie niebieską, możliwie najbardziej pustą trasą (zakładamy racjonalność i rozsądek).

    Ale żeby jeździć z dzieckiem non stop? Prawdę powiedziawszy - rozumiem starania o wychowanie i rozwój sportowy dziecka, ale jaka jest przyjemność z jazdy z nosidełkiem? Jak słusznie zauważyli przedmówcy, nikt rozsądny nie pojedzie szybko, a i równowaga będzie zachwiana (niezależnie, czy dziecko z przodu, czy na plecach). Niektórzy jeżdzą z plecakami, ale plecakiem można zazwyczaj przywalić w stok bez konsekwencji...
    Cześć

    Tak samo jak w nosidle na nartach... Poki dziecko nie jest swiadome predkosci i tego co sie z nim dzieje to nie jest to dla niego zadna frajda... Chemiku i Jarku a skąd wiecie co jest fajne a co nie fajne dla siedmioiesięcznego dziecka. Możesz to sprawdzić tylko wtedy gdy spróbujesz i reakcje dziecka odczytasz prawda?!
    Gordasz - młody chłopiec (sorry Gordasz jak chcesz to wal) - bardzo rozsądnie napisał. Dziecko które ma 7 miesiecy to już czlowiek z którym mozna nawiązać bardzo szczegółowy kontakt i w moment określic co musie podoba a co nie.

    Cześć

    Każdy decyduje o tym, co jest dobre dla jego dziecka - to jest ideał. Niestety znamy przypadki głupich rodziców, którzy nieświadomie spowodowali tragedię, której ofiarami były ich dzieci. Uważam, że wszystko ma swoje miejsce i porę. Widok "rozkosznego" rodzica zjeżdżającego z 8 miesięcznym dzieckiem na plecach z 1000 metrowej trasy przy minus 10 stopniach jest dowodem na to, że ten rodzic kocha siebie, a nie dziecko i dowodem na to, że jest głupi. A jak dziecku sprawia to przyjemność to też będziesz taki kategoryczny? Osobiście nie raz szalalem z dziećmi przy temparaturach niższych znacznie. Nie obrażaj mnie kolego bo zgłoszę to moderatorom a oni w takich sytuacjach nakładają sankcje.
    Widzę, że jesteś z Mazur więc jak z wodą. Czy też od pewnego wieku jest możliwa kąpiel?

    Cześć

    Z tego co mi wiadomo jazda na rowerze z dzieckiem w nosidełku jest zabronione,
    a na podobną jazdę na nartach też jakiś paragraf by się znalazł.
    Masz rację chylę czoło. Chodziło mi o fotelik rowerowy. Nie jeste rowerzystą i dlatego pomyliłem pojęcia - bardzo przepraszam. W znaczący sposób przeinaczyło to pytanie - mój błąd.

    Cześć

    Hmm... Jeśli by przyjąć, jak założył Mitek, że autor wątku chce jednorazowo zjechać z dzieckiem - bo np. pojechali całą rodziną gondolką do góry, ale chcą zjechać trasą, żeby być bliżej domu, miałoby to rację bytu, o ile oczywiście pojedzie niebieską, możliwie najbardziej pustą trasą (zakładamy racjonalność i rozsądek).... Nie On nie robi tego z musu. Możę to będzie dla młodziezy przyjemnośc?
    Dlaczego ma jechać nibeiską czy jakąkolwiek - jak jeźzi to zjedzie i koniec.


    Ale żeby jeździć z dzieckiem non stop? Prawdę powiedziawszy - rozumiem starania o wychowanie i rozwój sportowy dziecka, ale jaka jest przyjemność z jazdy z nosidełkiem? Jak słusznie zauważyli przedmówcy, nikt rozsądny nie pojedzie szybko, a i równowaga będzie zachwiana (niezależnie, czy dziecko z przodu, czy na plecach). Niektórzy jeżdzą z plecakami, ale plecakiem można zazwyczaj przywalić w stok bez konsekwencji... Myslę, że to też jest wykonalne ale nie chcę zginąć. POdstawa to czy jazda sprawia przyjemnośc dziecku i czy umiemy pewnie jeździć.
    Plecak zachwieje równowagę no co Ty - wygłupiasz się jakbys jeździł na nartach pare lat. ;) :)
    Pozdrawiam

    Sa miejsca gdzie jeździ się z dziecmi bo to standard od lat. W górach to normalka jeszcze teraz i zabawnym jest jak teoretycy z Warszawy, Wrocławia lub Mazur znający narty jedynie z feryjnego wyjazdu próbują tworzyć kanony górskich zachowań. Pisał o tym Gordasz ale jakoś się nie przebił. A On jest z dużego miasta. Dla ludzi na wsiach to normalka, teraz może zanika bo są dostepne kłady i skutery ale kiedyś, jeszcze niedawno...
    Pozdrawiam serdecznie teoretyków. Sam do nich należę ale mam ta swiadomość w przeciwieństwie do niektórych kolegów.
    Pozdrawiam
    Podstawowe pytanie czy ktos jest w stanie swiadomie poniesc ryzyko ewentualnych obrazen dziecka? Czy bedzie sobie w stanie wybaczyc?
    Nawet jak zalozymy ze narciarz "idealny" sie nie wywraca, to co sie stanie jesli dostanie skurczu w nogach, przepukliny, dysk mu wyskoczy itd.?

    Na poczatku proponowalbym trening z nosidelkiem i "kapusta", dla sprawdzenia ewentualnych zmian rownowagi itd. plus przecwiczenie upadkow (i innych sytuacji awaryjnych). Jak ktos to opanuje to mozna powiedziec, ze robi swiadomie.

    (...)
    Myslę, że to też jest wykonalne ale nie chcę zginąć. POdstawa to czy jazda sprawia przyjemnośc dziecku i czy umiemy pewnie jeździć.
    Plecak zachwieje równowagę no co Ty - wygłupiasz się jakbys jeździł na nartach pare lat. ;) :) (...)
    Dzieci w tym wieku zazwyczaj bardzo dobrze reagują na tego typu atrakcje ruchowe, chyba że mają problemy z błędnikiem, więc jeśli narciarz pewny, to czemu nie...
    Źle się wyraziłem. Plecak równowagi nie zachwieje, to oczywiste, ale jeśli dziecko nagle zacznie płakać czy szamotać się w nosidełku, to zupełnie co innego - wtedy już łatwiej o utratę koncentracji i błąd, którego konsekwencje mogą być przykre.


    (...) Nie On nie robi tego z musu. Możę to będzie dla młodziezy przyjemnośc?
    Dlaczego ma jechać nibeiską czy jakąkolwiek - jak jeźzi to zjedzie i koniec. (...)
    Teoretycznie może nawet i na heliskiing z dzieckiem się wybrać :) Ale sam, jako fachowiec przyznaj - jak byś popatrzył na faceta, który leci na krechę po czarnej, z dzieckiem na plecach?

    Pozdrawiam, J.

    Chemiku i Jarku a skąd wiecie co jest fajne a co nie fajne dla siedmioiesięcznego dziecka. Możesz to sprawdzić tylko wtedy gdy spróbujesz i reakcje dziecka odczytasz prawda?! Mietku, mam takie w domu... Jego odczucia przyjemne/nieprzyjemne przewiduje ze 100% trafnoscia... I zapewniam cie, ze nie wszystkiego trzeba probowac aby sprawdzic czy to fajne, czy nie...


    Sa miejsca gdzie jeździ się z dziecmi bo to standard od lat. W górach to normalka jeszcze teraz i zabawnym jest jak teoretycy z Warszawy, Wrocławia lub Mazur znający narty jedynie z feryjnego wyjazdu próbują tworzyć kanony górskich zachowań. Pisał o tym Gordasz ale jakoś się nie przebił. Z tym Wroclawiem to troszke przesadziles... Stad do najblizszych gor jest 70-80km...
    Nawet czlowiek z Mazur czy Warszawy moze znac "kanony gorskich zachowan"... To nie kwestia odleglosci od gor, a raczej ilosci spedzonych w nich dni, a zapewanim cie, ze jest wielu warszawiakow, ktorzy w gorach nie sa tylko z okazji ferii...


    Nawet jak zalozymy ze narciarz "idealny" sie nie wywraca, to co sie stanie jesli dostanie skurczu w nogach, przepukliny, dysk mu wyskoczy itd.? Lucas, wtedy przestanie byc narciarzem idealnym... Dobremu narciarzowi nie ma prawa na stoku sie nic stac... ;)

    Pomidorze, a ja chetnie dowiedzialbym sie jaka decyzje podjales... I jesli byla pozytywna to chetnie poczytalbym o twoich wrazeniach w styczniu, jak juz wrocisz z Alp...

    Chemiku i Jarku a skąd wiecie co jest fajne a co nie fajne dla siedmioiesięcznego dziecka. Możesz to sprawdzić tylko wtedy gdy spróbujesz i reakcje dziecka odczytasz prawda?! Mitku ...
    mój post w tym temacie brzmi ...

    ...odpowiedz sobie na dwa pytania,
    - po co???
    - dla kogo to ma by radość i przyjemność ???

    .... odpowiedzi pomogą Ci podjąć właściwa decyzję.
    nigdzie nie napisałem, że z góry zakładam co czuje taki mały człek .... to wiedzą rodzice i to oni decydują o tym gdzie i jak ustawić granice dobra i zła ....
    jeśli odpowiedzą sobie na te dwa pytania, które zadałem - sami bez problemu znajdą właściwą drogę
    stąd moja taka, a nie inna odpowiedź ....

    różni jesteśmy i różnie każdy z nas wychowuje swoje dzieci .... to co dobre dla jednych, może zwyczajnie być krzywdą dla innych.
    ... a jedną z gorszej rzeczy, jest zmuszanie dzieci do realizacji ambicji rodziców.

    to tylko moje zdanie - każdy ma swoje

    jarek
    :)
    Pommidor, taki 7-mio miesięczny niemowlak jest jeszcze bardzo "mięciutki".
    Zapytaj się pediatrów i ortopedów czy można narażać go na dynamiczne wstrząsy. Moim zdaniem możesz się wyłącznie powoli zsuwać pługiem po łagodnej "oślej łączce". Ryzyko ogromne nawet jak będzie piękna ciepła pogoda i pusto na stoku. Na forach dotyczących niemowlaków jest mnóstwo informacji, sprawdź jaka będzie za 2 miesiące. Mitek jeździł z rocznym dzieckiem a to w tym wieku ogromna różnica (jego Kacperion był prawie 2 razy starszy od twojej małej). A nosidło jest extra ale przeznaczone do ambitnych spacerów.
    Pzdr.
    tatmak
    Czesc

    nie podjalem decyzji jeszcze. Jesli zdecyduje sie zjechac z małą - to daje slowo ze wrzuce tutaj filmik z tego zjazdu.

    Za wszystkie merytoryczne posty dziekuje. Za te sugerujace, ze chce z premedytacją zrobic krzywde mojemu dziecku - mniej.

    pzdrw
    Pommidor
    Cześć

    Dzieci w tym wieku zazwyczaj bardzo dobrze reagują na tego typu atrakcje ruchowe, chyba że mają problemy z błędnikiem, więc jeśli narciarz pewny, to czemu nie...
    Źle się wyraziłem. Plecak równowagi nie zachwieje, to oczywiste, ale jeśli dziecko nagle zacznie płakać czy szamotać się w nosidełku, to zupełnie co innego - wtedy już łatwiej o utratę koncentracji i błąd, którego konsekwencje mogą być przykre.

    Teoretycznie może nawet i na heliskiing z dzieckiem się wybrać :) Ale sam, jako fachowiec przyznaj - jak byś popatrzył na faceta, który leci na krechę po czarnej, z dzieckiem na plecach?

    Pozdrawiam, J.
    Mam wrazenie, że mówimy o dwóch róznych rzeczach. Dlaczego zakładacie, że osoba, która jeździ z dzieckiem w nosidełku jest idiotą. Przeciez to oczywiste że trzeba jechac wolno - nawet bardzo wolno, ze trzeba najpierw spróbowac itd. Jak jedziesz z kims to nie ma miejsca na błędy. Po prostu jedziesz z takim zapasem że błąd jest wykluczony. To tak jak z instruktorem skoków spadochronowych - sam skacze robiąc szalone wydawałoby sie rzeczy. Skacząć z kimś leci zupełnie inaczej. Tak jak kierowca rajdowy jadąc na odcinku ociera sie o granicę a jadąc z kims pokazówke jedzie z zapasem - choć wozonemu wydaje się, że zaraz zginie.

    Cześć


    Mietku, mam takie w domu... Jego odczucia przyjemne/nieprzyjemne przewiduje ze 100% trafnoscia... I zapewniam cie, ze nie wszystkiego trzeba probowac aby sprawdzic czy to fajne, czy nie...... Właśnie. Sam mam dwójke już troche starszą i tez jestem tego samego zdania. Zrozumieć sie z malym człowieczkiem można bez problemu. Pokazywac i probowac jednak trzeba bo skąd mały czlowiek ma wiedzieć że cios jest fajne jak tegom nie zna.

    Z tym Wroclawiem to troszke przesadziles... Stad do najblizszych gor jest 70-80km...
    Nawet czlowiek z Mazur czy Warszawy moze znac "kanony gorskich zachowan"... To nie kwestia odleglosci od gor, a raczej ilosci spedzonych w nich dni, a zapewanim cie, ze jest wielu warszawiakow, ktorzy w gorach nie sa tylko z okazji ferii.
    OK przyłozyłem swoja miarę - przepraszam. W górach spędzałem w swoim czasie całe miesiące i niesmiałbym sie nawet próbowac nazwac czlowiekiem gór. Co innego byc tam czasowo - nawet w pracy - a co innego spędzac tam całe zycie.
    Wrocław to rzeczywiście Karkonoski kurort ;) :)


    Lucas, wtedy przestanie byc narciarzem idealnym... Dobremu narciarzowi nie ma prawa na stoku sie nic stac... ;). Przeczytaj odpowiedź dla Wueresa.

    Cześć

    Mitku ...
    mój post w tym temacie brzmi ...

    nigdzie nie napisałem, że z góry zakładam co czuje taki mały człek .... to wiedzą rodzice i to oni decydują o tym gdzie i jak ustawić granice dobra i zła ....
    jeśli odpowiedzą sobie na te dwa pytania, które zadałem - sami bez problemu znajdą właściwą drogę
    stąd moja taka, a nie inna odpowiedź ....

    różni jesteśmy i różnie każdy z nas wychowuje swoje dzieci .... to co dobre dla jednych, może zwyczajnie być krzywdą dla innych.
    ... a jedną z gorszej rzeczy, jest zmuszanie dzieci do realizacji ambicji rodziców.

    to tylko moje zdanie - każdy ma swoje

    jarek
    :)
    Właśnie Jarku. Dziekuje ci za ten głos w dyskusji. Wystarczyło zamiast obrzucać gościa błotem napisac takich parę zdan i zakończyc temat. Szacunek dla Pana Wielki.
    Ja kocham swoje dzieci i chce z nimi dzielić sie wszystkim co jest dla mnie fajne i sprawia mi przyjemność - myślę, że tym kieruje się Pomidorro. Dziecko w tym wieku jest komunikatywne i natychmiast przekaże informacje czy mu ta forma aktywności odpowiada czy nie. Jak nie to pozostaje wózeczek pod stokiem a jak tak to super.
    Pozdrawiam
    Mitku. Nie chcę się bawić w "łapanie za słowa", ale sam napisałeś:


    (...) Dlaczego ma jechać nibeiską czy jakąkolwiek - jak jeźzi to zjedzie i koniec. (...) ;)

    Ja od początku twierdziłem, że owszem - można jeździć/ zjechać, jeśli dziecko pozytywnie zareaguje na taką atrakcję, byle tylko upewnić się, że na stoku jest bezpiecznie. Osobiście mógłbym w ten sposób zjechać, gdyby na stoku nie było tłumu i oblodzonych miejsc - w innym wypadku po prostu nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności, choćbym jeździł jak Bode... W końcu jeśli zwozi się swoje dziecko, to jakby nie patrzeć - nic cenniejszego na świecie nie ma!
    Pozdrawiam, J.
    Cześć

    Mitku. Nie chcę się bawić w "łapanie za słowa", ale sam napisałeś:

    ;)

    Ja od początku twierdziłem, że owszem - można jeździć/ zjechać, jeśli dziecko pozytywnie zareaguje na taką atrakcję, byle tylko upewnić się, że na stoku jest bezpiecznie. Osobiście mógłbym w ten sposób zjechać, gdyby na stoku nie było tłumu i oblodzonych miejsc - w innym wypadku po prostu nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności, choćbym jeździł jak Bode... W końcu jeśli zwozi się swoje dziecko, to jakby nie patrzeć - nic cenniejszego na świecie nie ma!
    Pozdrawiam, J.
    Tak sie zstanowiłem i myslę, że cięzko nam o porozumienie bo większośc z Was tego nie robiła i ma wizje jak to nie powinno wyglądać analizuej zagrożenia itd. czyli spojrzenie negatywne. Ja jeźziłem z kacperkiem i wiem jak to wyglądało i myślę, że własnie tak powinno aby było bezpieczne i dawało przyjemnśc uczestnikom. Stąd pewne aspekty takiej eskapady sa dla mnie po prostu oczywiste.
    Czy niebieska - ma byc bezpieczna a nie niebieska prawda.
    Pozdrawiam serdecznie

    Cześć

    Tak sie zstanowiłem i myslę, że cięzko nam o porozumienie bo większośc z Was tego nie robiła i ma wizje jak to nie powinno wyglądać analizuej zagrożenia itd. czyli spojrzenie negatywne. Ja jeźziłem z kacperkiem i wiem jak to wyglądało i myślę, że własnie tak powinno aby było bezpieczne i dawało przyjemnśc uczestnikom. Stąd pewne aspekty takiej eskapady sa dla mnie po prostu oczywiste.
    Czy niebieska - ma byc bezpieczna a nie niebieska prawda.
    Pozdrawiam serdecznie
    Swego czasu, jeszcze jeżdżąc na snowboardzie (spokojnie 9 pkt umiejętności w naszej skali...) zwoziłem ludziom ok. półtoraroczne dziecko w nosidełku - gondola nie jeździła z uwagi na wiatr, a ludzie nie jeździli najlepiej, więc poprosili "sąsiada z hotelu". Powiem Ci szczerze - 3/4 łagodnej nartostrady przejechałem ześlizgiem. Nie dość, że wiało jak diabli, porobiły się przetarcia, to w dodatku ludzie zupełnie nie patrzyli, że na plecach mam "cenny pakunek" i przejeżdzali bardzo blisko z bardzo dużymi prędkościami... W dodatku chłopczyk zaczął płakać, szamotać się i krzyczeć "mama" :rolleyes:
    Ten jeden, ostatni zjazd tego dnia, zmęczył mnie bardziej niż kilkugodzinne szaleństwa w snowparku i freeride. Właśnie dlatego podchodzę do tej kwestii bardzo ostrożnie. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi, a dzieci trzeba jakoś do nart przekonać ;)
    Pozdrawiam, Jarek.
    Mnie przeraża ten załączony na pierwszej stronie filmik z yT..... Facet sobie jezdzi z dzieckiem wcale nie bardzo wolno... i zdecydowanie nie po łagodnym stoku... Na jednym z ujęć widać, że stok jest średnio przygotowany i w pewnym momencie "wyskakuje" mu jedna narta - MASAKRA!! :eek:
    Poza tym w tych jego krótkich skrętach to dzieciaka musi strasznie rzucać... mam wątpliwosci, dla kogo to jest przyjemność...
    Cześc

    Mnie przeraża ten załączony na pierwszej stronie filmik z yT..... Facet sobie jezdzi z dzieckiem wcale nie bardzo wolno... i zdecydowanie nie po łagodnym stoku... Na jednym z ujęć widać, że stok jest średnio przygotowany i w pewnym momencie "wyskakuje" mu jedna narta - MASAKRA!! :eek: ... Bo ma za krótkie narty. Do tego źle sie wyważa - cały czas odchylenie i nie do końca uwzględnił, że jedzie z obciążeniem z tyłu - pisał o tym wueres.
    Po prostu jest kiepskim narciarzem i stąd problemy. To włąsnie dobry przyklad jak tego nie robic. Ten człowiek napewno nie jedzie z wystarczającym zapasem.


    Poza tym w tych jego krótkich skrętach to dzieciaka musi strasznie rzucać... mam wątpliwosci, dla kogo to jest przyjemność... Wiesz to akurat taka trzęsiawka dzieciom sie podoba zazwyczaj. Jak jeździłem gdzies po jakichs wertepach samochodem to zawsze byłem poganiany a uśmiechnięte głowy z tyłu regularnie waliły w sufit. Teraz są starsi ale też jest to pewna atrakcja, więc możę o to chodzi.
    Pozdrawiam
    Każde dziecko jest inne jednemu podoba się jazda po wybojach innemu nie.
    Moje młodsze np. nie lubi jeździć samochodem.
    Ja osobiście nie zdecydowałbym się na zjazd z 7 miesięcznym dzieckiem w nosidełku po pierwsze z powodu braku umiejetności po drugie właśnie przez ograniczony kontakt z dzieckiem.
    Pojawił się tu też wątek wożenia dziecka w foteliku rowerowym na to też bym się nie zdecydował. Moja umiejętność jazdy na rowerze jest wystarczająca, to jednak 7 miesięczne dziecko jest za małe nie ma z nim wystarczającej komunikacji.
    Jeszcze tylko dodam, że przewożąc dziecko w foteliku rowerowym będąc naprawdę niezłym rowerzystom nie uniknąłem upadku gdy samochód wymusił na nas pierwszeństwo.
    Dodatkowe obciążenie zmienia wiele, zarówno na rowerze jak i na nartach.

    Cześc

    Bo ma za krótkie narty. Do tego źle sie wyważa - cały czas odchylenie i nie do końca uwzględnił, że jedzie z obciążeniem z tyłu - pisał o tym wueres.
    Po prostu jest kiepskim narciarzem i stąd problemy. To włąsnie dobry przyklad jak tego nie robic. Ten człowiek napewno nie jedzie z wystarczającym zapasem.
    Dokładnie. Dlatego właśnie mnie to przeraża.


    Wiesz to akurat taka trzęsiawka dzieciom sie podoba zazwyczaj.
    Pozdrawiam
    Nie wątpię, ale chyba niekoniecznie spodoba się 7miesięcznemu maluszkowi... Jest tez kwestia ile trwa taka trzesawka... bo przez 10 minut moze byc dziecku fajnie,ale potem juz niekoniecznie. Taki np. półtoraroczny szkrab to rzeczywiście powinien być zadowolony :-)
    Ja myślę, że jest ogromna różnica z wożeniem dziecka 7 a kilkunastomiesiącznego- ale nie mam swoich dzieci,wiec może tylko mi sie wydaje.
    Niezły temat z tego powstał . Piszecie że co jeżeli dziecko zacznie płakać będzie się szamotać itp (pisaliście to wyżej troche). Dlatego mówię że jeżeli nosidełko będzie na brzuchu to po 1 jak ktoś w nas wpadnie np od tyłu to nie wpada najpierw na dziecko a potem na nas tylko na nas. Po 2 jak zacznie płakać i się szamotać trzeba się zatrzymać w dobrze widocznym i bezpiecznym miejscu i jeżeli będzie na brzuchu to je widzimy i po zatrzymaniu można sprawdzić co i jak . Gdy mamy je na plecach to jest troche trudniej .

    Co do wypięcia się narty podczas jazdy... jeżeli narciarz jest pewny siebie i umiejętności to wiązania są tak ustawione że bez powodu przy spokojnej jeździe się nie wypną.

    Mitek napisał że nie ważne po jakiej trasie i tu też się zgodzę ( może nie jakiś las i freeride ^^) ale nawet po czerwonej czy po czarnej jeżeli jest pewny i dobry w tym co robi to zjedzie z każdej trasy zachowując bezpieczeństwo . A przecież nikt nie wie czy akurat jest mu przeznaczone że ktoś w niego wpadnie dlaczego mamy zakładać od złego ? . Może ja też przestane jeździć na nartach bo ktoś we mnie wpadnie i będę kaleką lub skoczę i uszkodze sobie kręgosłup . Jeżeli ludzie by tak podchodzili do tego to nikt nigdy w swoim życiu by niczego nie spróbował . Może przestańcie jeździć samochodami bo ktoś może w was wjechać albo coś się stanie i też może jechać z wami dziecko ... Taki jest świat że nie wiadomo co gdzie i jak nam się przydarzy , należy zachować rozsądek ale nie można się wszystkiego bać trzeba próbować.

    Co do miejscowości z których pochodzimy ,zdarzają się wyjątki że jeżdżą dużo i często ale sam mam znajomych w warszawie i wiem jak to wygląda a z mazur to jeszcze dalej . Więc na zdrowy rozum jeżeli ja mam powiedz 30-40 min do jakiegoś stoku to ja nawet w sobotę biorę i wsiadam z kolegami w autobus i jedziemy ... potem najwyżej trzeba przejść 0,5km na nogach i pamiętać żeby nie spóźnić się na autobus.( z wawy masz powiedzmy kilka set km a w górach masz kilkadziesiąt/kilkanaście to zwykła matematyka podpowiada że ten co ma bliżej będzie jeździł częściej. Dlaczego światowej klasy narciarze pochodzą z gór ? właśnie między innymi dlatego )

    ps2. nie gniewam się mitek o to że napisałes że jestem młody :)
    Widziałem kiedyś w Pecu parę Czechów zjeżdżających z dzieckiem w nosidełku na plecach i w dodatku z wózkiem dziecięcym ,który zamiast kół miał zamocowane narty :eek: Wyglądało to dość zabawnie i jakoś nie budziło we mnie specjalnej grozy. Uważam ,że dziecko jadące samo na nartach w Białce w ferie jest dużo bardziej narażone niż to w nosidełku.

    Mitek napisał że nie ważne po jakiej trasie i tu też się zgodzę ( może nie jakiś las i freeride ^^) ale nawet po czerwonej czy po czarnej jeżeli jest pewny i dobry w tym co robi to zjedzie z każdej trasy zachowując bezpieczeństwo . A przecież nikt nie wie czy akurat jest mu przeznaczone że ktoś w niego wpadnie dlaczego mamy zakładać od złego ? . Może ja też przestane jeździć na nartach bo ktoś we mnie wpadnie i będę kaleką lub skoczę i uszkodze sobie kręgosłup . Jeżeli ludzie by tak podchodzili do tego to nikt nigdy w swoim życiu by niczego nie spróbował . Może przestańcie jeździć samochodami bo ktoś może w was wjechać albo coś się stanie i też może jechać z wami dziecko ... Taki jest świat że nie wiadomo co gdzie i jak nam się przydarzy , należy zachować rozsądek ale nie można się wszystkiego bać trzeba próbować. A kto powiedzial, ze nie trzeba probowac? Trzeba byc swiadomy ryzyka i miec przetrenowane sytuacje awaryjne. Im bardziej niebezpieczne zajecia tym mocniej.

    Widziałem kiedyś w Pecu parę Czechów zjeżdżających z dzieckiem w nosidełku na plecach i w dodatku z wózkiem dziecięcym ,który zamiast kół miał zamocowane narty :eek: Wyglądało to dość zabawnie i jakoś nie budziło we mnie specjalnej grozy. Uważam ,że dziecko jadące samo na nartach w Białce w ferie jest dużo bardziej narażone niż to w nosidełku. no dokładnie tak ( co do dzieci ) lecz wózek zamiast kół miał płozy... to według mnie już troche nie bezpieczne bo ciężej nad tym zapanować ( przynajmniej z mojego pkt widzenia nie wiem jak to dokładnie wyglądało w praktyce)
    Czytając te wypowiedzi nasuwa mi się takie Góralskie powiedzonko .
    Prowdy są trzy :Święto prowda,Tyż prowda i G***o prowda.
    Ja odradzam. Wszystko fajnie do czasu... wypadku. Tego się nie da przewidzieć, zaradzić. POtem tylko człowiek składa modły, że jakby mógł cofnąc czas.... ale się nie da....
    Ja bym tak nie zjeżdżał nawet na pustym stoku, po co kusić licho?

    Ja odradzam. Wszystko fajnie do czasu... wypadku. Tego się nie da przewidzieć, zaradzić. POtem tylko człowiek składa modły, że jakby mógł cofnąc czas.... ale się nie da....
    Ja bym tak nie zjeżdżał nawet na pustym stoku, po co kusić licho?
    I tym postem , moim zdaniem, powinno sie zamknac ten temat.

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.
    Proponuje zastanowić się co dzieje się z 7 miesięcznym dzieckiem na które spada dynamicznie np 80 kilogramowy mężczyzna.
    To powinno wystarczyć.

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku??? (... ) Pommidorze. Znasz już wszystkie "za" i "przeciw" dotyczące Twojego pomysłu [dyskusję wywołałeś niezłą, jak widać... :)] Jeśli zdecydujesz się jechać z córką, dołączam się do głosu Chemika: daj znać, jak poszło - w szczególności jak zareagowała pociecha na tą rozrywkę :) Oczywiście życzę, aby zjazd odbył się tylko na krawędziach i bez najmniejszych przeszkód :D
    Jeśli jednak nie pojedziesz, to miej świadomość, że nikt nie krytykował wyłącznie dlatego, żeby Cię obrazić czy na siłę odwieść od pomysłu. Taka rola forum, takie efekty wolności słowa ;) Pozdrawiam, J.

    Ja odradzam. Wszystko fajnie do czasu... wypadku. Tego się nie da przewidzieć, zaradzić. POtem tylko człowiek składa modły, że jakby mógł cofnąc czas.... ale się nie da....
    Ja bym tak nie zjeżdżał nawet na pustym stoku, po co kusić licho?
    poto "kusić" że jakby nikt nie kusił to by niczego nie było na świecie ... Poco kusisz licho pisząc na tym forum ? może Ci się komputer spalić a tego nie przewidzisz potem będzie tylko gdybym mógł cofnąć czas ... ( to miałbym komputer ) tak jak 2 kolegów nademną wypowiedzi nie można słuchać bo nikt nigdy nic nie osiągnie !!!!!

    ps. 2 kolegów którzy o tym pisali

    poto "kusić" że jakby nikt nie kusił to by niczego nie było na świecie ... Poco kusisz licho pisząc na tym forum ? może Ci się komputer spalić a tego nie przewidzisz potem będzie tylko gdybym mógł cofnąć czas ... ( to miałbym komputer ) tak jak 2 kolegów nademną wypowiedzi nie można słuchać bo nikt nigdy nic nie osiągnie !!!!!

    ps. 2 kolegów którzy o tym pisali
    Szansa na przezycie strzalu z rewolwera z 1 kula wynosi 5/6, jakos nie widze zeby kazdy sie bawil - adrenalinka itd.
    Jak ktos nie rozumie problemow zarzadzania ryzykiem i wypowiada sie o postepie, to jest po prostu smieszny.
    Dla przykladu w nurkowaniu na duze glebokosci w planowaniu uzwzglednia sie np. zgubienie butli, uszkodzenia automatow itd. Ryzyko wciaz jest, ale zostalo zminimalizowane, wiec mozna podjac decyzje o nurkowaniu. Podczas gdy gosc skacze i nurkuje na 100m bez zadnego przemyslenia i wiedzy, to najwyzej jego zwloki moze do czegos sie przydadza postepowi...
    Gordasz to nie chodzi o kuszenie losu, tylko o zwykłą odpowiedzialność.Nawet autor wątku pisał że zagrożenia są oczywiste.A skoro są zagrożenia to czy warto podejmować ryzyko.Moim zdaniem NIE, bo ryzyko jest zbyt duże w stosunku do tego co możemy zyskać. Zresztą Jark ujął to bardzo trafnie stawiając dwa pytania na które autor musi odpowiedzieć sobie sam.
    Kolego pommidor chyba nikomu nie chodziło o to żeby Cię obrazić.Choć czasami posty były pisane ostro, to raczej z obawy o Twojego bąbla.
    Pozdrawiam Wojtek

    Proponuje zastanowić się co dzieje się z 7 miesięcznym dzieckiem na które spada dynamicznie np 80 kilogramowy mężczyzna.
    To powinno wystarczyć.
    Dokładnie Wiesio to jest tak zwana ocena ryzyka jazdy z maluchem. Trzeba ocenić wszystkie „ZA” po jednej stronie tabeli i oczywiście wszystkie „NIE” po drugiej. Na podstawie takiej tabelki trzeba się zastanowić i porównać te ZA i NIE i czy warto ryzykować czy nie???

    Pamiętajmy: Czasu niestety cofnąć się nie da (jeszcze)

    Osobiście wychodzi mi, że nie:confused:
    zdadzam się lecz osoba dowiedziała się właśnie jak powienien jeździć gdzie kiedy itp i to jest zminimalizowanie niebezpieczeństwa :) po 2 nie jestem śmieszny bo mówie wszystko całkiem na serio i to nie jest kuszenie losu tylko po prostu spróbowanie czegoś nowego . Pomidor przemyśl to sam pod względem tego że to Ty będziesz jeździł z dzieckiem czy twoje umiejętności są ok itp , gdzie bedziesz jeździł .. wszystko przemyśl. Tutaj wiele osób jest pesymistami lecz jak nie spróbujesz to się nigdy nie dowiesz . pozdrawiam
    Uważam ,że akurat w tej sytuacji nie ma co do przemyślenia brania pod uwagę za i przeciw tutaj pozostaje tylko i wyłącznie PRZECIW!!!Przed wszystkim fotelik w którym chcesz dzieciaka przewozić jest urządzeniem przeznaczonym do turystyki a nie do wożenia dzieci na nartach,w samochodach czy na rowerze (te spełniają normy i muszą mieć atest do czego są przeznaczone).Druga sprawa iż dziecko pozostaje bezbronne podczas upadku nie ma żadnej możliwości samoobrony w razie najazdu przez inną osobę lub upadek jest na stałe przytroczone do nosidełka ,pleców,brzucha wiozącego.Kolejnym argumentem przeciw jest temperatura czy to będzie 0,-5,-10 stopni dziecko taką temperaturą inaczej odczuwa(mniejszy organizm wychładza się wolniej ale nie oto mi chodzi)wożący jest w ruchu jemu jest ciepło a nawet gorąco dzieciaczek pozostaje bez ruchu i przemarza odmrożenia pewne ,przytykanie na mrozie i wietrze (max 15 min)zakłócenia błędnika.Myślę że malec nie będzie miał z tego radości raczej będzie przerażony .A czy ty się czujesz pewnie na nartach to ok. weż pod uwagę balast dziecko ok. 9-11 kg plus nosidło 2-3 masz obciązenie które wybija cie z rytmu przy każdym skręcie.Zabierz dzieciaka na pływalnię będzie szczęśliwe,a na narty jak samo będzie pewnie chodziło i do porządnej szkółki.Pozdrawiam
    P.S P. GORDASZ z tymi prawie górami to nie przeginaj pan i z tą częstotliwością bycia na nartach. I tym biadoleniem na temat autobusów . Bo to ja miałem pod górkę jak trzeba było dojechać na narty np. do Krępnej Rymanowa Iwonicza a do Ustrzyk D. lub Kasiny W.to już wyprawa z tygodniowym przygotowaniem

    ...mniejszy organizm wychładza się wolniej... Na odwrot... Mniejszy organizm wychladza sie szybciej gdyz ma wieksza powierzchnie ciala w stosunku do jego objetosci...
    Panie i Panowie - myślę, że w tej dyskusji padło już tyle argumentów za i przeciw, że dalej prowadzenie tej dyskusji jest mieleniem tych samych argumentów, które jak widać i tak nie przekonują oponentów.
    Każdy decyduje o swoim losie i bezpieczeństwie - szkoda, że to dziecko nie może samo o sobie zadecydować, bo to ono może w razie najgorszego (odpukać!!!) ponosić życiowe tego konsekwencje.
    W dyskusji - ja jestem osobiście na nie. Prawie na pewno niewiele to dziecko będzie z tego pamiętać, a ryzyko,moim,zdaniem, jest zbyt duże.

    Pozdrawiam, życzę podjęcia odpowiedzialnej decyzji.

    O - BTW - nie wiedziałem, że stuknęła mi setka - nie staram się nabijać postów!

    może Ci się komputer spalić a tego nie przewidzisz potem będzie tylko gdybym mógł cofnąć czas ... ( to miałbym komputer ) Dziecko, szczególnie to małe, bezbronne niemowlę zmuszone jest zaufać swemu opiekunowi - to nie jest komputer, w którym z powodu awarii - nawet poważnej - wymienisz pamięć, albo płytę główną ... Czaisz ?


    Tutaj wiele osób jest pesymistami lecz jak nie spróbujesz to się nigdy nie dowiesz . pozdrawiam To tak jak z z rosyjską ruletką. Przykład podany powyżej jest idealny :-)
    Spróbuj tak, a może się uda też śmignąć z niewinnym niemowlęciem po pięknej z pozoru, a pod spodem oblodzonej trasie ? Będziesz zwycięzcą ! Cześć i chwała ! Może jakieś zakłady porobimy, albo - po całości - zorganizujemy jakieś zawody ! Kafka do kwadratu, jak Boga kocham !

    Czytając Twoje posty, w większości infantylne i mocno zajeżdżające prostotą wnioskuję, że nie masz najmniejszego pojęcia o dzieciach i ich chowaniu, a wiek Twój oscyluje w granicach 20 lat. Mogę się założyć.

    Zdravim :-)

    ...a wiek Twój oscyluje w granicach 20 lat. Mogę się założyć. No i przegrales...
    Szczesliwy numerek to 16... ;)
    Gordasz, nie obrazaj sie, ale my, "stare ramole" troszke inaczej pojmujemy swiat... Nie kazdy z nas chce byc "hardcorem"... Potrafimy sobie odpuscic niektore rzeczy bez ich probowania... Autor tego watku tez - ma watpliwosci wiec pyta, szuka zrodla informacji, aby na podstawie doswiadczen i opinii innych wyciagnac wlasne wnioski...

    No i przegrales...
    Szczesliwy numerek to 16... ;)
    Nie no, powiedz Chemik, że sobie robisz jaja ...
    Proszę ... ;-)))

    Zdravim :-)

    Nie no, powiedz Chemik, że sobie robisz jaja ...
    Proszę ... ;-)))
    Rzeczywiscie... Pomylilem sie... 15 (slownie: pietnascie):


    Witam, zastanawiam się czy nie zmienić nart tylko nie wiem na jakie:) Teraz użytkuje fischery rc4 sl dł 145cm (model jest jeden ze starszych takie czarne ) Poszukuje nart dla mnie czyli 160cm wzrostu 55kg wagi(14lat)... itd. itp. ... napisane 07-11-08, 18:30...
    PANOWIE!! Nie zasadzajcie się na gordasza! Chłopak młody to i "młodo" pisze ale jak na jego wiek to to i tak się wydaje że jest większy niż jest:)

    Co do tematu to uważam że ryzyko związane z przekraczaniem takich barier jest zdecydowanie za duże, a czasu jak ktoś już nadmienił cofnąć się nie da. Po wyczerpaniu tego tematu można by się zacząć zastanawiać o ile np. można obniżyć wiek dziecka które mozna do tego nosidełka wsadzić.
    Niebezpieczne takie eksperymenty.

    A jeszcze na marginesie
    Ostatnio nowi użytkownicy to potrafią jednym postem nieźle forum rozruszać....

    ale my, "stare ramole" troszke inaczej pojmujemy swiat... Nie kazdy z nas chce byc "hardcorem"... no mów za Siebie :D:D:D, ja to nawet "fikołka" jeszcze zrobię.. ;) ...chyba.. :D - interpretacja dowolna ;)

    Po wyczerpaniu tego tematu można by się zacząć zastanawiać o ile np. można obniżyć wiek dziecka które ... ... może się wypowiadać na tym forum - jakby nie patrzeć, dorosłych userów.
    Może jakieś "przedszkole" forumowe, albo ochronkę ;-))))

    Zdravim :-)
    Mam w domu 9-miesięcznego brzdąca. Pojedzie z nami na narty za 3 miesiące czyli juz będzie mial roczek i nawet nie myślimy o tym aby go wozic ze sobą. Dla jego bezpieczenstwa i zdrowia każdy z nas jest w stanie zrezygnować z nart (będziemy się wymieniać). Nie jesteśmy takimi ryzykantami. A saneczki też sa dobrym wynalazkiem ;) i w każdym momencie można iść ogrzać się, nakarmić, przebrać (w tym celu mamy hotel na stoku).
    Na oswajanie z nartami przyjdzie jeszcze pora :)
    Szczerze mówiąc to nie wiem po co ta dyskusja - absolutnie nie można jeździć z dzieckiem w nosidełku ! i to nie ważne gdzie, kiedy, w jakich warunkach i czy narciarz jest zwycięscą pucharu świata w gigancie. Niestety widziałam kilkakrotnie delikwentów z takimi nosidełkami i uważam, że to nie tylko nieodpowiedzialne zachowanie ale już po prostu głupota! Panowie, trzeba mieć trochę wyobraźni i to zarówno w wieku lat 40, jak i...14.

    Szczerze mówiąc to nie wiem po co ta dyskusja - absolutnie nie można jeździć z dzieckiem w nosidełku ! i to nie ważne gdzie, kiedy, w jakich warunkach i czy narciarz jest zwycięscą pucharu świata w gigancie. Niestety widziałam kilkakrotnie delikwentów z takimi nosidełkami i uważam, że to nie tylko nieodpowiedzialne zachowanie ale już po prostu głupota! Panowie, trzeba mieć trochę wyobraźni i to zarówno w wieku lat 40, jak i...14. Ta dyskusja jest po to aby pewnym ludziom uzmysłowić że nie można jeździć na nartach z dzieckiem na plecach. (nawet jak ktoś jest zwycięscą pucharu świata w gigancie)

    Ta dyskusja jest po to aby pewnym ludziom uzmysłowić że nie można jeździć na nartach z dzieckiem na plecach Ani na klatce piersiowej, jak postulowali co niektórzy ...


    Dla jego bezpieczenstwa i zdrowia każdy z nas jest w stanie zrezygnować z nart (będziemy się wymieniać). Nie jesteśmy takimi ryzykantami Czy KTOŚ chce coś dodać ?
    z dzieckiem na plecach ?!?!??! :eek::eek::eek:
    Ktoś chce tanim kosztem sprawić sobie osobliwego żółwika ?!
    Ja rozumiem, że dla nart wszystko, ale to chyba tylko takie powiedzenie, a nie wprowadzana w życie zasada?!
    W życiu by mi do głowy nie przyszło narażać dziecko na tragedię wożąc je na plecach. Jeśli ktoś chciałby sprawić malcowi frajdę, proszę bardzo - niech zakłada biegówki i traskami totalnie wypłaszczonymi, tak zwanymi widokówkami nich ciągnie malucha na jakich saneczkach z nosidelkiem.
    Ale gdzie na plecach?! :eek::eek::eek::eek:
    Cześć
    Napisałem w temacie swoje i zdanie nie zmienię. Proszę przeczytać wcześniejsze posty.
    Otsik - ocenienie sensownośći wypowiedzi i obrażanie tylko ze względu na wiek nie przystoi.
    Już kolejny raz ktoś określił tutaj wożenie dziecka w nosidełku jako głupotę i jestem przekonany, ze nie do końca wie o co chodzi i jak można to zrealizowac bezpiecznie i z przyjemnością dla dziecka. Jeszcze jedna "głupota" i rewanżuje się tym samym.
    Pozdrawiam

    Otsik - ocenienie sensownośći wypowiedzi i obrażanie tylko ze względu na wiek nie przystoi. Siema Mitek !
    Jakbyś wczytał się uważnie w mojego posta, tobyś się zorientował, że ja sobie zagrałem va banque ( z tym wiekiem) i szedłem o zakład z innymi (mogąc naturalnie przegrać ...), że osobą, która dla wielu w tym temacie jest/była prawie wyrocznią (i podpierały się jej wypowiedziami) jest ...14-letni chłopiec.
    Nic więcej ...
    Skądinad dalej uważam, że może trzeba by stworzyć np. w Hyde Parku - jakąś formułę do nieszkodliwego wyrażania myśli przez naszych Następców ;-)
    A niech się uczą i depczą "ramolom" po piętach :-))

    Zdravim :-)
    Zdarzyło mi się zjechać z moim synem przez Goryczkową z Kasprowego. Chcieliśmy, aby bawił się na dole przy wyciągu, gdzie było cieplej. Nosiłem go wtedy dość dużo po Tatrach Zachodnich w nosiłku i spał mi na plecach. W tym czasie nikt w górach nie nosił dziecka w nosiłkach. Ludzie czasami z dziećmi malutkimi chodzili, niosąc na barana, albo na rękach.

    To nie jest jeżdżenie z dzieckiem. To, jak pisze Mitek, tylko zwiezienie dziecka. Wolno, oglądając się na wszystkie strony, bokiem trasy. Należy jeździć bardzo pewnie na nartach i jak trzeba to zrobić skręt nawet z pługa, czy oporu. Trzeba też być przyzwyczajonym do jazdy z ciężkim plecakiem. Ja nie miałem trudności, aby zjeżdżać z Kasprowego z plecakiem ponad 20 kg i to robiąc skręty równoległe.

    Nie polecam jednak takich zjazdów, bo to nie jest zabawa, szpan, tym bardziej dzisiaj na wariacko zatłoczonych stokach. Należy naprawdę być bardzo dobrze objeżdżonym i mimo, że szokuje ludzi taki zjazd, to nie sądzę, że ryzyko wywrotki i zrobienia krzywdy dziecku jest większe niż w czasie noszenia dziecka po górach. Też się można potknąć.

    Pozdrawiam
    Uważam ,że jeżeli zwiezienie dziecka z górki na plecach ktoś uważa za jakieś szalone niebezpiczeństwo to nigdy nie powinien pozwolić temu dziecku samodzielnie jeździć na nartach. Wiem co piszę bo mam trójkę dzieciaków , które niestety już samodzielnie śmigają ,często w ferie po zatłoczonych polskich stokach. Ba powiem więcej sama droga na narty w samochodzie jest dużo bardziej ryzykowna niż zwiezienie dzieciaka z górki w nosinełku w wózku czy czymkolwiek innym. Chcę jednocześnie zaznaczyć ,że nie jestem zwolennikim cołodniowych szaleństw na nartach z oseskiem na plecach .We wszyskim najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek.

    Uważam ,że jeżeli zwiezienie dziecka z górki na plecach ktoś uważa za jakieś szalone niebezpiczeństwo to nigdy nie powinien pozwolić temu dziecku samodzielnie jeździć na nartach. Wiem co piszę bo mam trójkę dzieciaków , które niestety już samodzielnie śmigają ,często w ferie po zatłoczonych polskich stokach. Ba powiem więcej sama droga na narty w samochodzie jest dużo bardziej ryzykowna niż zwiezienie dzieciaka z górki w nosinełku w wózku czy czymkolwiek innym. Chcę jednocześnie zaznaczyć ,że nie jestem zwolennikim cołodniowych szaleństw na nartach z oseskiem na plecach .We wszyskim najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek. Naprawde prosze mi pokazac wyliczenia, ktore udowodnia z upadek dziecka samodzielny z nart vs z wysokosci (z plecow) bedzie bezpieczniejszy? Jedynie zderzenie z innym narciarzem prawdopodobnie byloby korzystniejsze w wersji na wysokosci (ze wzgledu na potencjalna amortyacje przez rodzica).
    Czy ktos co tu sie wypowiada wiec na jakie predkosci sa projektowane kaski narciarskie, rowerowe itd.?

    Naprawde prosze mi pokazac wyliczenia, ktore udowodnia z upadek dziecka samodzielny z nart vs z wysokosci (z plecow) bedzie bezpieczniejszy? Jedynie zderzenie z innym narciarzem prawdopodobnie byloby korzystniejsze w wersji na wysokosci (ze wzgledu na potencjalna amortyacje przez rodzica).
    Czy ktos co tu sie wypowiada wiec na jakie predkosci sa projektowane kaski narciarskie, rowerowe itd.?
    Chyba się nie rozumiemy :rolleyes: Chodzi mi o prawdopodobieństwo zdażenie ,które jest dużo większe w przypadku gdy dziecko zjeżdża samodzielnie (poniważ jest dużo bardziej nieprzewidywalne) ,a nie o sutek zderzenia czy upadku bo tego się nie da przewidzieć.

    Uważam ,że jeżeli zwiezienie dziecka z górki na plecach ktoś uważa za jakieś szalone niebezpiczeństwo to nigdy nie powinien pozwolić temu dziecku samodzielnie jeździć na nartach. Wiem co piszę bo mam trójkę dzieciaków , które niestety już samodzielnie śmigają ,często w ferie po zatłoczonych polskich stokach. Ba powiem więcej sama droga na narty w samochodzie jest dużo bardziej ryzykowna niż zwiezienie dzieciaka z górki w nosinełku w wózku czy czymkolwiek innym. Chcę jednocześnie zaznaczyć ,że nie jestem zwolennikim cołodniowych szaleństw na nartach z oseskiem na plecach .We wszyskim najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek. Ale chyba widzisz różnicę w np "niebezpiecznym dojeździe na narty samochodem" a ciągnięciem za samochodem sanek z dziećmi?

    Ale chyba widzisz różnicę w np "niebezpiecznym dojeździe na narty samochodem" a ciągnięciem za samochodem sanek z dziećmi? Nigdy nie ciągnąłem sanek z dzieciakami do Austrii ,bo pewnie w okolicach Monachium już by zamarzły;)
    moim zdaniem jest to nieodpowiedzialne, niezależnie od tego jak się jeździ, czy dobrze czy nie. Wystarczy, że ktoś w Ciebie wjedzie. Moim zdaniem to jest nieodpowiedzialne. Na rodzinne zjeżdżanie będzie na pewno jeszcze czas, radzę się wstrzymać, tak uważam
    Moim zdaniem lepiej poczekać aż maluch zacznie dreptać i wtedy wsadzić go na ranty i uczynić z tego przednią zabawę. Przeciwnikiem czegoś takiego nie jestem, lecz sam nigdy w życiu bym nie zjechał tak z dzieckiem. Mój synek ma rok i 2 m-ce drepcze jak zawodowiec:) I jak będę na weekend w górach (naszych) to na pewno prócz sanek zakupie mu małe plastikowe narty i sie trochę zabawimy na śniegu:)

    Pozdrawiam

    Dziecko, szczególnie to małe, bezbronne niemowlę zmuszone jest zaufać swemu opiekunowi - to nie jest komputer, w którym z powodu awarii - nawet poważnej - wymienisz pamięć, albo płytę główną ... Czaisz ?

    To tak jak z z rosyjską ruletką. Przykład podany powyżej jest idealny :-)
    Spróbuj tak, a może się uda też śmignąć z niewinnym niemowlęciem po pięknej z pozoru, a pod spodem oblodzonej trasie ? Będziesz zwycięzcą ! Cześć i chwała ! Może jakieś zakłady porobimy, albo - po całości - zorganizujemy jakieś zawody ! Kafka do kwadratu, jak Boga kocham !

    Czytając Twoje posty, w większości infantylne i mocno zajeżdżające prostotą wnioskuję, że nie masz najmniejszego pojęcia o dzieciach i ich chowaniu, a wiek Twój oscyluje w granicach 20 lat. Mogę się założyć.

    Zdravim :-)
    mam prawie 16 lat ;] widać że nie umiesz czytać misał mitek że jestem dzieckiem ... co do awarii komputera to był przykład czaisz ?

    a to twoje "Zdravim" jest żałośnie denerwujące (jeżeli już mam się czepiać)
    ps. moje wypowiedzi są proste za to twoje są bardzo krzywe ...
    Cześć

    Siema Mitek !
    Jakbyś wczytał się uważnie w mojego posta, tobyś się zorientował, że ja sobie zagrałem va banque ( z tym wiekiem) i szedłem o zakład z innymi (mogąc naturalnie przegrać ...), że osobą, która dla wielu w tym temacie jest/była prawie wyrocznią (i podpierały się jej wypowiedziami) jest ...14-letni chłopiec.
    Nic więcej ...
    Skądinad dalej uważam, że może trzeba by stworzyć np. w Hyde Parku - jakąś formułę do nieszkodliwego wyrażania myśli przez naszych Następców ;-)
    A niech się uczą i depczą "ramolom" po piętach :-))

    Zdravim :-)
    Czyli Twoim zdaniem 14 letni chłopiec nie może mówić sensownie?
    Ja z przyjemnością rozmawiam z ludźmi młodymi na każdy temat. Raz Oni sie mylą raz ja. Byc może rzeczywioście Oni cześciej ale to nie powód żeby spychac ich na margines i odbierac prawo wypowiedzi. To forum narcirskie i jest na tym forum niejeden młody człowiek, który jeździ lepiej nie tylko technicznie ale i taktycznie oraz wie o nartach więcej niż Ty naprzykład.
    Tworzenie getta dla młodych czyni nas starszych jeszcze starszymi i jest wyjątkowo głupim (widzisz chemik - uczę się;))pomysłem.
    Przepraszam za nie na temat przez chwilę.

    Cześć

    Co do samego wożenia dzieci na nartach to specjalnie zrobiłem małą ankiete w pracy mojej żony wsród jeżdżących na nartach dziewczyn - wszystkie doświadczone matki. Wyniki były nastepujące:
    - żadna nie stwierdziła, że to głupota i jest karygodne
    - dwie mało doświadczone narciarki - 4 i 6 sezonów stwierdziły że wogóle nie brały tego pod uwagę że względu na to że sa jedynymi narciarkami w rodzinie i jak narzie nie ma napięcia na narty.
    - dwie bardziej doświadczone około 10 sezonów stwierdziły, że by tego nie robiły ze względu na brak gościa z dostatecznymi umiejętnościami jazdy w rodzinie a obcemu by dziecka nie powierzyły za nic
    - dwie doświadczone narciarki (powyżej 20 sezonów) miały do czynienia z takim wożeniem dzieci i nie widziały w tym głupoty. Zastrzeżenia były co do formy - niewielki krótki stok, baza w zasięgu wzroku, małe prędkości, wożący narciarz pewny - minimum instruktor lub zawodnik.
    Jako, że pytanie wywołało bardzożywiołową ocenę będę się starł rozwinąc temat zasięgając rady w miarę mozliwości doświadczonych narciarzy.
    Myslę, że większośc z surowo oceniajćych ten pomysł nie wie dokładnie o czym mówimy i w jaki sposób mozna to zrealizować. Mam wrażenie róznież, że rodzice wypowiadają sie tu troszke (nie obraźcie się ) na zasadzie odruchowej egzaltacji a nie po spokojnym przemysleniu.

    Ja woziłem kacperka, który miał dokładnie rok na nartach w nosidełku. Było to na Bani w Białce w trakcie dnia i po zmroku. Moge jednoznacznie potwierdzić, że była to dla niego duża radocha - zwłaszcza w godzinach wieczornych gzy mógł oserwowac przesuwające się lampy. jechałem wolno lub nawet bardzo wolno aby uniknąć szoku wywołanego pędem powietrza. Jeździła z nami Moja żona która jednoznacznie potwierdziła że taka forma ruchu bardzo mu sie podobała. Mozna tak zjechac zupełnie spokojnie i z Kasprowego - tak jak to opisał Gienek - wystarczy, że będzie ładna pogoda a jaący będzie dobrym narciarzem.
    Nie bądźmy więc tak kategoryczni bo cos co nam może sie wydawac niemożliwe do zrealizowania dla innych może byc prostą sprawą. Dla mnie jazda z dużą prędkością po szutrowej krętej drodze jest szaleństwem - wypadam na drugim zakręcie. Dla dobrego rajdowca to norma, standard czuje sie na tyle pewnieże moze na poklad zabrac widzów i 100% ręczyc za ich życie i zdrowie.
    Pozdrawiam serdecznie

    Cześć

    Ale chyba widzisz różnicę w np "niebezpiecznym dojeździe na narty samochodem" a ciągnięciem za samochodem sanek z dziećmi? Tu nie mozna widzieć róznicy bo to dwie rzeczy, których nie da sie porównać. Co to znaczy niebezpieczny dojazd Wiesiu. Każdy dojazd może byc niebezpieczny jeżeli samochód prowadzi ktos kto tego nie umie. Podobnie za samochodem, moża jeźzić w sposób bezpieczny i niebezpieczny. Jak jest róznica między jazdą za samochdem a za koniem na przyklad?
    Pozdrawiam

    Siema Mitek !
    Jakbyś wczytał się uważnie w mojego posta, tobyś się zorientował, że ja sobie zagrałem va banque ( z tym wiekiem) i szedłem o zakład z innymi (mogąc naturalnie przegrać ...), że osobą, która dla wielu w tym temacie jest/była prawie wyrocznią (i podpierały się jej wypowiedziami) jest ...14-letni chłopiec.
    Nic więcej ...
    Skądinad dalej uważam, że może trzeba by stworzyć np. w Hyde Parku - jakąś formułę do nieszkodliwego wyrażania myśli przez naszych Następców ;-)
    A niech się uczą i depczą "ramolom" po piętach :-))

    Zdravim :-)
    taki już 15 letni chłopiec może i pewnie ma większe doświadczenie pod tym względem od Ciebie ( nie chodzi mi o wychowanie) nie raz widziałęm w górach takie sytuacje i jak ludzie jeździli bez problemu. Sam przy swoich umiejętnościach zjechałbym z tym dzieckiem spokojnie na dół . Więc jak ktoś jest odemnie większy i starszy (mocniejsza budowa) i umie jeździć to zjedzie bezpiecznie i bez problemu. koniec mojej wypowiedzi
    To jeszcze ja sie wtrącę :D

    Zwoziłem już na przestrzeni ostatnich 10 lat przynajmniej kilkadziesiąt dzieciaków w wieku 2.5, 4 lat na rękach (jeśli były ku temu warunki, to również zwoziłem dziecko jadące na nartach, ale to inna bajka)... było to niemal zawsze w sytuacji (często na trasie czarnej), gdy spotykałem na stoku rodzica, który przecenił swoje i dziecka umiejętności, skutkiem czego oboje schodzili na nogach w dół stoku, taszcząc narty pod pachą, a do końca było jeszcze x km...

    Niemal zawsze w takich sytuacjach prosiłem rodzica, ażeby jechał za nami, robiąc skręty poprzez które inni narciarze :D musieli nas wyprzedzać szerszym łukiem (a i tak przejeżdżali niebezpiecznie blisko)...

    da się, ale na odpowiednich warunkach...

    nie jestem zwolennikiem kilkugodzinnej jazdy z dzieckiem w nosidełku, ale zjechać/zsunąć się, ażeby zobaczyło jak to jest jak najbardziej... a jak mu się spodoba i wszystkie warunki bezpieczeństwa są zachowane, to dlaczego tego nie powtórzyć...

    oczywiście najbezpieczniej jest tego nie robić :D
    Cześć

    To jeszcze ja sie wtrącę :D

    Zwoziłem już na przestrzeni ostatnich 10 lat przynajmniej kilkadziesiąt dzieciaków w wieku 2.5, 4 lat na rękach (jeśli były ku temu warunki, to również zwoziłem dziecko jadące na nartach, ale to inna bajka)... było to niemal zawsze w sytuacji (często na trasie czarnej), gdy spotykałem na stoku rodzica, który przecenił swoje i dziecka umiejętności, skutkiem czego oboje schodzili na nogach w dół stoku, taszcząc narty pod pachą, a do końca było jeszcze x km...
    Schodzenie to najgorsze co mozna robić takiej sytuacji. Ja dwa razy miałem okazje zwozic dorosłe kobiety na barana - to była zabawa.:)


    oczywiście najbezpieczniej jest tego nie robić :D Najbezpieczniej jest nic nie robic.:)

    Pozdrawiam

    nie jestem zwolennikiem kilkugodzinnej jazdy z dzieckiem w nosidełku, ale zjechać/zsunąć się, ażeby zobaczyło jak to jest jak najbardziej... a jak mu się spodoba i wszystkie warunki bezpieczeństwa są zachowane, to dlaczego tego nie powtórzyć... oczywiście najbezpieczniej jest tego nie robić :D Nie mam nic przeciwko jednorazowemu ZSUNIĘCIU się bokiem trasy z zachowaniem maksymalnej ostrożności z dzieciakiem na barkach, czy na plecach ... np. w sytuacji, gdy nie można powrócić inaczej (wyłączyli gondolę, za daleko do krzesła itp) Powtarzam jednorazowy zjazd. Ewentualnie jakiejś wspólnej zabawie na "oślej łączce". To jak najbardziej logiczne i rozsądne.

    Ale jak ktoś pisze, że można śmigać po czarnych i czerwonych trasach, a dziecko jest z tego powodu szczęśliwe, to jest tutaj coś "niehalo" ...

    Kolejne posty w temacie będą tylko już tylko powtarzaniem dziwnie brzmiących i pustych sloganów, więc w tym momencie - dziękując wszystkim, również oponentom - kończę tą dyskusję.

    Zdravim :-)

    Cześć

    Schodzenie to najgorsze co mozna robić takiej sytuacji. Ja dwa razy miałem okazje zwozic dorosłe kobiety na barana - to była zabawa.:)

    Pozdrawiam
    tak... schodzenie to najgorsze... ale niektórym nie wytłumaczysz :D...

    dorosłe kobiety (bo takie też były :D... zresztą mężczyźni również :D :D) zwoziłem tylko na kijach (czasem na dziobach :D)...
    na barana... znaczy na pomysł z baranem :D :D nie wpadłem... ale ja wątły jestem :D

    (...)

    Nie polecam jednak takich zjazdów, bo to nie jest zabawa, szpan, tym bardziej dzisiaj na wariacko zatłoczonych stokach. Należy naprawdę być bardzo dobrze objeżdżonym i mimo, że szokuje ludzi taki zjazd, to nie sądzę, że ryzyko wywrotki i zrobienia krzywdy dziecku jest większe niż w czasie noszenia dziecka po górach. Też się można potknąć.

    Pozdrawiam
    Zwiększone jest natomiast prawdopodobieństwo, że ktoś wpadnie na nas, a co za tym idzie także na malca...

    P.S.
    Właśnie tu doczytałam, jak niegrzecznie wobec gordasza zaopiniował otisk. Chłopak może i ma niespełna 16 lat, ale czy jego wiek jest powodem do wyłączenia go z dyskusji? Jeśli kogoś boli, że można mieć 16 lat i na dodatek miewać rację, to problem nie leży w chłopaku, ale w tym, co to go tak boli...
    Poza tym może gordasz ma 2 rodzeństwa, i wie o malcach więcej niż niejeden dorosły grubo po 20stce co to nie miał ani rodzeństwa ani też własnego potomstwa nie doczekał się jeszcze?
    Każdy - niezależnie od wieku - kto tu pisze swoją opinię propos zwożenia dziciaków wyraża swoją OPINIĘ i stanowisko w sprawie. Nie ważne czy na dzieci, czy nie ma, jakąś opinię ma, może ją poprzeć argumentami, i do póki te argumenty mają sens i nie brzmią "BO TAAAAK!!!" to każdy głos jest wart uwagi i poszanowania.
    Czy to 16 letni gordasz, czy 44 letni (od niedawna) mitek ;)

    Cześć
    Schodzenie to najgorsze co mozna robić takiej sytuacji.
    Cześć
    Mógłbyś to rozwinąć i wyjaśnić dlaczego? I przy okazji : co robić w takiej sytuacji?
    Po pierwsze nie dopuścić:). Ale jak już się zdarzy...?
    To może być ciekawy temat na nowy wątek, żeby tego nie zaśmiecać.
    Tak jako doświadczenie na przyszłość.

    Dzięki
    Pozdrawiam

    Nie mam nic przeciwko jednorazowemu ZSUNIĘCIU się bokiem trasy z zachowaniem maksymalnej ostrożności z dzieciakiem na barkach, czy na plecach ... np. w sytuacji, gdy nie można powrócić inaczej (wyłączyli gondolę, za daleko do krzesła itp) Powtarzam jednorazowy zjazd. Ewentualnie jakiejś wspólnej zabawie na "oślej łączce". To jak najbardziej logiczne i rozsądne.

    Ale jak ktoś pisze, że można śmigać po czarnych i czerwonych trasach, a dziecko jest z tego powodu szczęśliwe, to jest tutaj coś "niehalo" ...

    Zdravim :-)
    zgadzam się z Tobą, ale z tematem, to już nie wiem czy się zgodzić, bo mój niewielkiej sprawności umysł go nie chwyta :D :D

    Zwiększone jest natomiast prawdopodobieństwo, że ktoś wpadnie na nas, a co za tym idzie także na malca...

    P.S.
    Właśnie tu doczytałam, jak niegrzecznie wobec gordasza zaopiniował otisk. Chłopak może i ma niespełna 16 lat, ale czy jego wiek jest powodem do wyłączenia go z dyskusji? Jeśli kogoś boli, że można mieć 16 lat i na dodatek miewać rację, to problem nie leży w chłopaku, ale w tym, co to go tak boli...
    Poza tym może gordasz ma 2 rodzeństwa, i wie o malcach więcej niż niejeden dorosły grubo po 20stce co to nie miał ani rodzeństwa ani też własnego potomstwa nie doczekał się jeszcze?
    Każdy - niezależnie od wieku - kto tu pisze swoją opinię propos zwożenia dziciaków wyraża swoją OPINIĘ i stanowisko w sprawie. Nie ważne czy na dzieci, czy nie ma, jakąś opinię ma, może ją poprzeć argumentami, i do póki te argumenty mają sens i nie brzmią "BO TAAAAK!!!" to każdy głos jest wart uwagi i poszanowania.
    Czy to 16 letni gordasz, czy 44 letni (od niedawna) mitek ;)
    Czy Ty mnie może znasz? mam dwójkę rodzeństwa dobrze jeżdżącego na nartach :) po 2 dajcie spokój nie dziele do nikogo urazy :) , za bardzo lubie narty żeby przejmować się 1 czy 2 postami ;]

    Co do pomidora to masz już tutaj wiele informacji , tak jak mówiłem możesz próbować tylko myślę że nie do końca z tym nosidełkiem z twojego linku może poszukaj coś jeszczę?

    Tu nie mozna widzieć róznicy bo to dwie rzeczy, których nie da sie porównać. Co to znaczy niebezpieczny dojazd Wiesiu. Każdy dojazd może byc niebezpieczny jeżeli samochód prowadzi ktos kto tego nie umie. Podobnie za samochodem, moża jeźzić w sposób bezpieczny i niebezpieczny. Jak jest róznica między jazdą za samochdem a za koniem na przyklad?
    Pozdrawiam
    Myślałem, że to moje zdanie było zrozumiałe, ale jeśli nie to:
    chodziło mi o to że pewnych niebezpieczeństw nie możemy uniknąć (jazda samochodem) a pewnych możemy (ciągnięcie dzieci na sankach za samochodem)
    Czy teraz napisałem dostatecznie jasno?
    A swoją drogą ciekawe co zrobił by prokurator po (odpukać) nieszczęśliwym wypadku.
    Cześć


    Ale jak ktoś pisze, że można śmigać po czarnych i czerwonych trasach, a dziecko jest z tego powodu szczęśliwe, to jest tutaj coś "niehalo" ...

    Kolejne posty w temacie będą tylko już tylko powtarzaniem dziwnie brzmiących i pustych sloganów, więc w tym momencie - dziękując wszystkim, również oponentom - kończę tą dyskusję.

    Zdravim :-)
    Nikt tu czegos takiego nie napisał albo nie przeczytałem całego tematu a wydawało mi się że śledzę.
    Takich sytuacji są dzisiątki kiedy to dobre rozwiązanie.
    - trzeba szybko zjechać bo dziecku chce się siusiu albo źle się czuje
    - koledze ukradli narty
    - ktoś uległ kontuzji ale wzywanie pomocy nie ma sensu
    itd itd. Wtedy po prostu zwozisz i koniec. Rozwiążanie najszybsze, najbezpieczniejsze i najbradziej ekonomiczne.

    Cześć

    Cześć
    Mógłbyś to rozwinąć i wyjaśnić dlaczego? I przy okazji : co robić w takiej sytuacji?
    Po pierwsze nie dopuścić:). Ale jak już się zdarzy...?
    To może być ciekawy temat na nowy wątek, żeby tego nie zaśmiecać.
    Tak jako doświadczenie na przyszłość.

    Dzięki
    Pozdrawiam
    Yuki sam zacznij temat, rozwiniemy go wszyscy napewno bo to jeden ze stokowych koszmarów. Przecież to oczywiste. Stromy oblodzony stok. Na czym pewniej stoisz na długiej narcie z krawędzią czy w narciarskim bucie.
    itd.

    Cześć

    Myślałem, że to moje zdanie było zrozumiałe, ale jeśli nie to:
    chodziło mi o to że pewnych niebezpieczeństw nie możemy uniknąć (jazda samochodem) a pewnych możemy (ciągnięcie dzieci na sankach za samochodem)
    Czy teraz napisałem dostatecznie jasno?
    A swoją drogą ciekawe co zrobił by prokurator po (odpukać) nieszczęśliwym wypadku.
    Tak teraz rozumiem o co chodziło i dziekuje. Tylko, że idąc dalej to lepiej nie jeźzić na nartach - przeciez też nie musimy.
    Mam w rodzinie malżeństwo, które stosuje tę zasaę unikania niebezpieczeństw w wychowaniu dzici za wszelką cenę. Dochodzi do tego, że ich pięcioletnia córka nigdy się nie kąpała w morzu czy w jeziorze. Nie umie chodzic po drabinie, po schodach nauczyła się chodzic niedawno. A jak kiedyś - w wieku mniej więćej trzech lat upadła u nas w domu i boleśnie uderzyła się w buzię to sie okazalo, że to byl jej pierwszy upadek i nie wiedziła że nalezy chronić buzię lecąc. Wiem, zę to przykląd ekstermalny ale ludzi w ten sposób wychowujących swoje dzieci jest dużo i mają do tego pełne prawo.
    Tutaj mówimy o świdomym podejmowaniu ryzyka prze osoby do tego przygotowane i w sposób przemyslany więc czemu nie.
    A powracając do przyklądu to czy zabronisz swojemu dziecku udziału w kuligu?
    Pozdrawiam

    Cześć

    Yuki sam zacznij temat, rozwiniemy go wszyscy napewno bo to jeden ze stokowych koszmarów. Przecież to oczywiste. Stromy oblodzony stok. Na czym pewniej stoisz na długiej narcie z krawędzią czy w narciarskim bucie.
    itd.
    rozwiń, rozwiń :d... a o.tisk przetłumaczy na czeski :D :D... W sobotę na Mollu zwoziłem czeszkę :D... dziewczynkę znaczy... bo "ona potrafi, ale nie chce", że zacytuję mamę tejże...

    Nota bene jak niewiele trzeba spędzić czasu z dzieckiem, żeby poznać czy rzeczywiście potrafi i czy miało instruktora, który uczył zgodnie z jakimiś :D kanonami :D

    Myślałem, że to moje zdanie było zrozumiałe, ale jeśli nie to:
    chodziło mi o to że pewnych niebezpieczeństw nie możemy uniknąć (jazda samochodem) a pewnych możemy (ciągnięcie dzieci na sankach za samochodem)
    Czy teraz napisałem dostatecznie jasno?
    A swoją drogą ciekawe co zrobił by prokurator po (odpukać) nieszczęśliwym wypadku.
    A mnie ciekawi jak taka sytuacja byłaby rozwiązana przez towarzystwo ubezpieczeniowe, w razie odpukac wypadku. Czy opcja ubezpieczenia niemowlęcia w nosidle na plecach ubezpieczonego ojca jest do załatwienia?



    Tak teraz rozumiem o co chodziło i dziekuje. Tylko, że idąc dalej to lepiej nie jeźzić na nartach - przeciez też nie musimy.
    Mam w rodzinie malżeństwo, które stosuje tę zasaę unikania niebezpieczeństw w wychowaniu dzici za wszelką cenę. Dochodzi do tego, że ich pięcioletnia córka nigdy się nie kąpała w morzu czy w jeziorze. Nie umie chodzic po drabinie, po schodach nauczyła się chodzic niedawno. A jak kiedyś - w wieku mniej więćej trzech lat upadła u nas w domu i boleśnie uderzyła się w buzię to sie okazalo, że to byl jej pierwszy upadek i nie wiedziła że nalezy chronić buzię lecąc. Wiem, zę to przykląd ekstermalny ale ludzi w ten sposób wychowujących swoje dzieci jest dużo i mają do tego pełne prawo.
    Tutaj mówimy o świdomym podejmowaniu ryzyka prze osoby do tego przygotowane i w sposób przemyslany więc czemu nie.
    A powracając do przyklądu to czy zabronisz swojemu dziecku udziału w kuligu?
    Pozdrawiam
    Mitek
    Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy samodzielnym jeżdżeniem przez dziecko na nartach a jeżdżeniem z dzieckiem na plecach?
    Pomyśl co zrobiła by Ci żona (i co sam sobie byś zrobił) gdyby jazda z Kacperionem skończyła się wypadkiem (nie odpukuję bo oczywiście nic się nie stało).
    Pozdrawiam
    Cześć

    Mitek
    Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy samodzielnym jeżdżeniem przez dziecko na nartach a jeżdżeniem z dzieckiem na plecach?
    Pomyśl co zrobiła by Ci żona (i co sam sobie byś zrobił) gdyby jazda z Kacperionem skończyła się wypadkiem (nie odpukuję bo oczywiście nic się nie stało).
    Pozdrawiam
    Wiesiu ale dlaczego miałaby sie skończyc wypadkiem. Opisałem całą sytaucję dośc dokladnie aby wyjaśnic w jaki sposób podszedłem do tematu aby było bezpiecznie.
    W którym momencie popełniłem błąd że wypadkiem to mogłoby sie skończyć.
    Mam troszke wrazenie że piszesz - tak jak i spora część kolegów trochę na zasadzie nie co nie.
    Pozdrawiam

    Cześć

    Wiesiu ale dlaczego miałaby sie skończyc wypadkiem. Opisałem całą sytaucję dośc dokladnie aby wyjaśnic w jaki sposób podszedłem do tematu aby było bezpiecznie.
    W którym momencie popełniłem błąd że wypadkiem to mogłoby sie skończyć.
    Mam troszke wrazenie że piszesz - tak jak i spora część kolegów trochę na zasadzie nie co nie.
    Pozdrawiam
    Bo wypadki się zdarzają. Nawet mistrzom. Nikt na świecie nie jest nieomylny.
    A nawet jak nie Ty popełnisz błąd, to może zrobić to ktoś inny. I nie pisz, proszę, że to się nie może zdarzyć.
    Rozpisaliscie sie umiejetnosciach narciarskich lub ich braku w przypadku rodzica... A ja powtarzal bede jak katarynka - wazne sa tez inne uwarunkowania:

    1. Dziecko dopoki samo nie siedzi pewnie i stabilnie nie powinno byc noszone w nosidelkach pionowych... To opinia lekarzy ortopedow, wiec niech jej nie podwazaja narciarze... Nawet ci najlepsi... Niespelna siedmiomiesieczny maluch ma szanse na spelnienie tego warunku mniej wiecej 50/50...

    2. W instrukcji uzytkowania kazdego nosidla, ktore ogladalem (chicco, baby bjorn, K7, X-carrier oraz prezentowany deuter) jest wyrazny zapis "Do uprawiania turystyki pieszej. Nie nadaje sie do uprawiania sportow (lyzwiarstwo, jogging, narciarstwo, kolarstwo i inne)" - cytat z pamieci...

    3. Prezentowane nosidlo jest dla dzieci raczej duzych... Nie wiemy jakie gabaryty ma corka autora, ale niespelna siedmiomiesieczny malych moze wazyc zarowno 6kg, jak i 10kg... Jesli jest drobniutki w owe nosidlo "wpadnie" i nie bedzie go widac z pomiedzy tylnej i przedniej sciany... dziecko bedzie moglo patrzec tylko na boki... Aby to zobrazowac - to nosidlo ma wielkosc mniej wiecej plecaka 80l... Jego wysokosc to 87cm (dla porownania blat kuchenny wiekszosc z was ma na wysokosci 80cm)... A niespelna siedmiomiesieczny maluch ile ma "wzrostu"? 70cm? Odliczcie nozki, ktore swobodnie zwisaja po bokach... Widzicie (oczyma wyobrazni przestrzennej) jak ono w tm wyglada? Co prawda siedzi wtedy "na szczycie" ale i tak takie nosidlo wydaje sie mocno za obszerne...
    Mitek.
    A ja powtórzę swoje słowa z jednego z pierwszych postów.
    Dałeś przykład jazdy rowerem z dzieckiem,a ja powtórze, bo autor postu dokładnie się określił i chodzi o dziecko które ma niespełna pół roku.
    Watek sie rozkręcił, zaczęły się mnożyć przykłady i przeszedł na dyskusję ogólna czy można zjeżdzać z dzieckiem.
    Sam dałeś swój przykład jazdy z Kacprem,ale on miał rok jak sam powiedziałeś,a nie pół. A to u dzieci wielka różnica 6m-c toż to niemowlę jeszcze i większości chodziło po husteczkę takowe dziecię wozić po stoku.

    Mówisz że zrobiłeś ankiete.To mam pyt. powiedziałeś dokładnie że mowa o sześciomiesięcznym dziecku,czy ogólnie o jeżdzie z dzieckiem,bo ciekaw jestem.
    Pozdrowionka.
    Cześć

    Mitek.
    A ja powtórzę swoje słowa z jednego z pierwszych postów.
    Dałeś przykład jazdy rowerem z dzieckiem,a ja powtórze, bo autor postu dokładnie się określił i chodzi o dziecko które ma niespełna pół roku.
    Watek sie rozkręcił, zaczęły się mnożyć przykłady i przeszedł na dyskusję ogólna czy można zjeżdzać z dzieckiem.
    Sam dałeś swój przykład jazdy z Kacprem,ale on miał rok jak sam powiedziałeś,a nie pół. A to u dzieci wielka różnica 6m-c toż to niemowlę jeszcze i większości chodziło po husteczkę takowe dziecię wozić po stoku.

    Mówisz że zrobiłeś ankiete.To mam pyt. powiedziałeś dokładnie że mowa o sześciomiesięcznym dziecku,czy ogólnie o jeżdzie z dzieckiem,bo ciekaw jestem.
    Pozdrowionka.
    Orzeczytaj cały wątek a zobaczysz że większośc postów jednoznacznie okresla sam fakt jako głupotę niepotrzebne ryzyko itd. Wiek dziecka jest ważny dla nielicznych a niektórzy piszą o dzieciach rocznych i starszych.
    Co do wieku to ma on duże znaczenie i - tu dzieki dla Chemika - tak jak nie ma sensu stawiać na nartach dzicka które nie umie pewnie chodzic tak nie ma sensu wkladac do nosidełka dzicka które nie umie samodzielnie pewnie siedzieć. Tylko, że to są oczywistości - przynajmniej dla mnie.
    Staram się polemizowac z tymi, którzy negują samą mozliowść takiej zabawy.
    Pozdrawiam
    Bo ja wciąż się zastanawiam,czemu miało by służyc wożenie takiego niemowlaka(dwoje rodziców jeżdzi i nie ma z kim zostawić dziecka,czy co??)
    Jak wcześniej koleżanka napisała -w takim przypadku trzeba dobierać tak kompanów,żeby miał kto się zaopiekować.
    To tak samo jak iść do knajpy na imprezę i zabrać malucha w wózku ze sobą.
    Bo po prostu nie miał kto bliski z nim zostać.

    Cześć

    Wiesiu ale dlaczego miałaby sie skończyc wypadkiem. Opisałem całą sytaucję dośc dokladnie aby wyjaśnic w jaki sposób podszedłem do tematu aby było bezpiecznie.
    W którym momencie popełniłem błąd że wypadkiem to mogłoby sie skończyć.
    Mam troszke wrazenie że piszesz - tak jak i spora część kolegów trochę na zasadzie nie co nie.
    Pozdrawiam
    Rozumiem, że na 100% nie było w pobliżu "zawodowca na desce" z 2 sekwencji załączonego filmu:
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=frPocdCUeG8&NR=1"]http://www.youtube.com/watch?v=frPocdCUeG8&NR=1[/ame]
    Cześć

    Rozumiem, że na 100% nie było w pobliżu "zawodowca na desce" z 2 sekwencji załączonego filmu:
    http://www.youtube.com/watch?v=frPocdCUeG8&NR=1
    Wiesiu czy wiesz jak wygląda stok na Bani w Białce. Nparwdę szczegółowo opisalem zdarzenie i ... tak takiego gościa tam nie bylo i byc nie moglo. Uprzedzając powiem inaczej.
    Podejmując takie decyzje oprócz analizy umiejetności wlasnych i weliminowania elementow niebezpiecznych od nas zaleznych, eliminujemy to co jest od nas niezależne:
    - wyborem miejsca
    - zastoswaną techniką
    - stosując asekurację lub aseurację podwójną
    - jeżeli to możliwe robią symulacje lub póbe danej sytuacji itd
    Celowo piszę ogólnikami bo to dotyczy każdego niebezpiecznego przedsięwzięcia.
    W wypadku zabaw z udziałem dzieci staramy się niebezpieczeństwa eleimnowac do minimum - to chyba oczywiste.
    Możliwośc zderzenia na stoku nie jest taka sama na całej jego powierzchni są miejsca gdzie jest to bardziej parwdopodobne są takie gdzie mniej a są takie gdzie takiego parwdopodobieństwa nie ma lub jest bliskie 0.
    Jak się stoi na środku stoku i robi film to prawdopodobieństwo, ze ktoś Cie trafi jest spore czyli bohaterowie filmu sa tak naprawdę w dużej mierze sami sobie winni. Nie zdejmuje to odpowiedzialności za zdarzenie z deskarza ale mozna było tego wypadku uniknąc.
    I do tego zmierzamy.
    Pozdro
    Pozdrawiam
    Wy tak gadu,gadu- a dzieciak już ma 7 m-cy i jeden dzień:D
    Jak tak dalej pójdzie, to zaczym skończycie to sam narty założy:D

    Wy tak gadu,gadu- a dzieciak już ma 7 m-cy i jeden dzień:D
    Jak tak dalej pójdzie, to zaczym skończycie to sam narty założy:D
    I to będzie dla niego najlepsze:)

    Wy tak gadu,gadu- a dzieciak już ma 7 m-cy i jeden dzień:D
    Jak tak dalej pójdzie, to zaczym skończycie to sam narty założy:D
    ... a przed założeniem, sam machnie mały tuning krawędzi o samrowanku ślizgów nie wspominając....
    :D:D:D
    Cześć

    I to będzie dla niego najlepsze:) Spróbuje wstawić zdjęcia Amelki jak dokładnie w tym wieku, no nie miała pół roku i tydzień pływała w jeziorze Ustrych - tej radości nic Ci nie zastąpi. Gdybym miał zdjęcia Kacperiona z jazdy to też bym wstawił. Tak jak tu ktoś ambitnie wykrzyczał - dla radości naszych dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko.
    Pozdrawiam

    Cześć


    Myślałem, że to moje zdanie było zrozumiałe, ale jeśli nie to:
    chodziło mi o to że pewnych niebezpieczeństw nie możemy uniknąć (jazda samochodem) a pewnych możemy (ciągnięcie dzieci na sankach za samochodem)
    Czy teraz napisałem dostatecznie jasno?
    A swoją drogą ciekawe co zrobił by prokurator po (odpukać) nieszczęśliwym wypadku.
    Wiciu, unikasz odpowiedzi. Czy kulig to rzecz w której nigdy nie brałeś udziału, Ty, Twoje dzieci a może wnuki?
    Żałuj.
    Pozdro

    Cześć

    Bo ja wciąż się zastanawiam,czemu miało by służyc wożenie takiego niemowlaka(dwoje rodziców jeżdzi i nie ma z kim zostawić dziecka,czy co??) Przyjemności wspólnego spędzania czasu.
    My na przykłąd jesteśmy w takiej sytuacji że spędzamy z dziećmi praktycznie każdy dzień od ich urodzenia. Jest to dla nas naturalne i chcemy im pokazac to co nas cieszy. Jak sparwdzilismy w tej formie dzieci cieszy też. Skąd ten jednoznaczny chór krytykantów naprawdę nie wiem ale mam pewne podejrzenia.

    Spróbuje wstawić zdjęcia Amelki jak dokładnie w tym wieku, no nie miała pół roku i tydzień pływała w jeziorze Ustrych - tej radości nic Ci nie zastąpi. A jaki to ma zwiazek z nartami? Woda to "naturalne" srodowisko dla dziecka... Dopoki dziecko nie skonczy 1 roku to ma odruchy "plywania" z zycia plodowego... Dopiero pozniej w psychike wkrada sie strach przed woda... Dlatego nie dziw sie, ze sie cieszyla... 99,99% dzieci tak ma... To tak jakbys argumentowal, ze cieszyla sie na widok butli pelnej cieplutkiej kaszki...
    Narty juz sa mniej "naturalne" dla takiego dziecka... Niekoniecznie musi mu sie podobac...

    Do watku na prosbe forumowiczow dokladam ankiete... Ankieta jest jednokrotnego wyboru (mozesz wybrac tylko jedna odpowiedz) i anonimowa (nikt nie widzi na jaka opcje oddales glos)...

    Skąd ten jednoznaczny chór krytykantów naprawdę nie wiem ale mam pewne podejrzenia. Ja też mam pewne podejrzenia:
    pewnie wszyscy są masonami albo ż.........:D

    Czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.

    Znalazlem takie nosidło:
    Deuter Kid Comfort III
    http://www.swistak.pl/a5277185,Nosid...fort-III.html#

    czy sie nada? Czy ktos ma wogole doswiadczenie w zjezdzaniu w dol z dzieckiem na plecach? Zdecydowanie odpuscic? Czy jednak probowac z małą? Miejsce: Val Gardena na poczatku stycznia.
    Jeżdzę na nartach regularnie od 20 lat. Poziom nie zawodowy, ale mocny amatorski.
    pzdrw
    T
    jeszcze raz przytoczę wam 1 post... pisze tutaj autor "ŻE ZAGROŻENIA SĄ OCZYWISTE". On rozumie jakie są zagrożenia a mimo to chce spróbować i pyta o radę co do nosidełka i radę co do tego czy ktoś już ma w tym doświadczenie ... z tego wszystkiego widzę że tylko mitek ma doświadczenie i może się wyrazić bo woził dziecko w podobnym wieku. Zanim będzie styczeń to mała będzie miała 7 miesięcy . Człowiek jeździ 20 lat więć myślę tak jak pisałem wyżej że spokojnie sobie doradzi...

    Czy Wy wszyscy którzy piszecie że nie i inne epitety pod kątem wychowania czy rodziców takiego dziecka macie w tym doświadczenie ? Czy chociarz raz widzieliście taką sytuacje ? ( nie mówię już o zjeżdżaniu bo prawie nikt tego nie robił)
    pomidor myślę że wyciągniesz z tego tematu odpowiednie wnioski i dobrze zdecydujesz.

    czy zjezdzac z dzieckiem w nosidelku???
    Zagrozenia sa oczywiste. Mała bedzie miała niecale 7 miesiecy.

    Znalazlem takie nosidło:
    Deuter kid comfort iii
    http://www.swistak.pl/a5277185,nosid...fort-iii.html#

    czy sie nada? Czy ktos ma wogole doswiadczenie w zjezdzaniu w dol z dzieckiem na plecach? Zdecydowanie odpuscic? Czy jednak probowac z małą? Miejsce: Val gardena na poczatku stycznia.
    Jeżdzę na nartach regularnie od 20 lat. Poziom nie zawodowy, ale mocny amatorski.
    Pzdrw
    t
    nigdynigdy

    nigdynigdy Ale co "nigdy"? Nigdy nie odpuszczac? Nigdy nie probowac? Uargumentuj...

    jeszcze raz przytoczę wam 1 post... pisze tutaj autor "ŻE ZAGROŻENIA SĄ OCZYWISTE". On rozumie jakie są zagrożenia a mimo to chce spróbować i pyta o radę co do nosidełka i radę co do tego czy ktoś już ma w tym doświadczenie ... z tego wszystkiego widzę że tylko mitek ma doświadczenie i może się wyrazić bo woził dziecko w podobnym wieku. Zanim będzie styczeń to mała będzie miała 7 miesięcy . Człowiek jeździ 20 lat więć myślę tak jak pisałem wyżej że spokojnie sobie doradzi...

    Czy Wy wszyscy którzy piszecie że nie i inne epitety pod kątem wychowania czy rodziców takiego dziecka macie w tym doświadczenie ? Czy chociarz raz widzieliście taką sytuacje ? ( nie mówię już o zjeżdżaniu bo prawie nikt tego nie robił)
    pomidor myślę że wyciągniesz z tego tematu odpowiednie wnioski i dobrze zdecydujesz.
    Odwracając - czy Ty masz doświadczenia na tak z dzieckiem 7 miesięcznym, że tak odważnie się wypowiadasz? Pamiętaj, że przejmujesz część moralnej odpowiedzialności za (odpukać) ewentualne skutki takiego działania (zarówno Pommidora, jak i potencjalnie innych zachęconych tym wątkiem)
    Bo ja mam dziecko, które też miało 7 miesięcy i wiem, jakie delikatne, wiotkie jest w tym wieku. Woda - to całkiem inna bajka, tam nie ma wstrząsów, możliwości uderzenia itd.
    Co do epitetów - oczywiście nie są potrzebne, zawsze powinno się prowadzić dyskusję na argumenty a nie epitety (choć akurat w tym wątku nie znalazłem obrażających tekstów poz słowami głupota, młody wiek - ale nie było wpisu typu "jesteś głupi")
    czytam, czytam i....
    Wybacz gordasz ale zadam to pytanie; czy w takim samym tonie w jakim tu się wypowiadasz zwracasz się również do swoich rodziców ???
    pytam, bo mając lat 15 winieneś się już dawno zorientować, że dyskutujesz w temacie gdzie głos zabierają ludzie będący w wieku Twoich rodziców .... w moim odczuciu raczej należało by być wdzięcznym, za to że dużo starsi traktują Cię w tej dyskusji (w innych też) jak osobę dorosłą - część z nas, ma swoje dzieci w Twoim wieku - a Ty zaczynasz pouczać.
    Rozumiem, Twój młodzieńczy zapał ale nie może to być usprawiedliwieniem, nietaktownego zachowania ....
    w moim odczuciu, odrobina pakory by nie zawadziła .... a i samokrytycyzm byłby wskazany

    w temacie;
    -zjazd z dzieckiem (coś się wydarzyło) - tak ... sytuację traktować jako szczególną... zjazd z asekuracją drugiej osoby /... robiłem to kilkakrotnie.
    -jazda z dzieckiem ??? .... nie .... niebezpieczeństwo, duży stres etc. wolałbym wybrać sanki
    ... to tylko moje zdanie .... każdy rodzic sam wie co dobre dla jego maleństwa.

    jarek
    Dwa słowa pozwole od siebie dodać
    W przeciwieństwie do dyskutantów widziałem wypadek kiedy w faceta jadącego z dzieckiem na plecach gruchnął z tyłu inny facet.
    Widoku wielkiej , czerwonej plamy na śniegu nie zapomne do końca życia.
    Okazało się na szczęście tylko rozbitym nosem i ogólnym wystraszeniem dzieciaka.
    Ale mogło być wieeeeele gorzej.
    I to że ojciec był prawdopodobnie niezłym narciarzem w niczym mu nie pomogło.
    Kliknąłem ankiete na tak, wyobrażając sobie, że doswiadczony narciarz przyszedł z nosidełkiem na łączke pod płaskim talerzykiem i zamiast huśtać dziecko w wózku (zgroza) postanowił zjechać z nim skrajem tej łączki.... Przy dużej ścisku należałoby rozważyć asekuracje przez drugą osobę.... Aktywnośś minimalna, taka by nie przesiedzieć dnia... Prawdopodobieństwo upadku jest mniejsze lub podobne jak przy spacerze bez nart... a i predkość niewiele wieksza.
    Zupełnie zaś nie mogę sobie wyobrazić czegoś takiego jak na filmikach z pierwszej strony... a strachliwy w stosunku do dzieci (swoich) nie jestem....

    ... to tylko moje zdanie .... każdy rodzic sam wie co dobre dla jego maleństwa.

    jarek
    Sytuacja idealna. W praktycw tak wcale nie musi być.
    A co np z pijanymi "tatusiami" wożącymi swoje dzieci samochodem. Czy oni również wiedzą lepiej co jest dobre dla ich dzieci?
    Z resztą twojej wypowiedzi się zgadzam.
    Pozdrowienia

    Sytuacja idealna. W praktycw tak wcale nie musi być.
    [...]
    Już widze jeden mały krok do tego, by temat zjechał na kaski.... ;) :D

    Pozdrawiam
    znasz odpowiedź na to pytanie i.... czytając Twoje posty, zaręczam Ci, że moja jest identyczna ....

    Wybacz, ale pisząc powyżej o rodzicach i ich wiedzy, na temat dobra ich dzieci, nie brałem pod uwagę sytuacji tak skrajnych , jakiej dałeś tu przykład, ani patologicznych.... raczej odnoszę to do normalnego funkcjonowania mamy i taty oraz ich latorośli ...
    :)


    Wybacz, ale pisząc powyżej o rodzicach i ich wiedzy, na temat dobra ich dzieci, nie brałem pod uwagę sytuacji tak skrajnych , jakiej dałeś tu przykład, ani patologicznych.... raczej odnoszę to do normalnego funkcjonowania mamy i taty oraz ich latorośli ...
    :)
    Podany przykład jest dlatego tak skrajny aby odpowiedź była jednoznaczna.
    Ale są też rodzice którzy po prostu nie zdają sobie sprawy z tego co mogą zrobić małemu dziecku (tacy po prostu bez wyobraźni).
    Pewnie sam znasz wiele przykładów nieodpowiedzialności rodziców (wcale nie wynikających ze złej woli). Przyznaję się że ja też nie zawsze miałem mądre pomysły i jak teraz o nich myślę to resztka siwych włosów mi staje na głowie.

    Odwracając - czy Ty masz doświadczenia na tak z dzieckiem 7 miesięcznym, że tak odważnie się wypowiadasz? Pamiętaj, że przejmujesz część moralnej odpowiedzialności za (odpukać) ewentualne skutki takiego działania (zarówno Pommidora, jak i potencjalnie innych zachęconych tym wątkiem)
    Bo ja mam dziecko, które też miało 7 miesięcy i wiem, jakie delikatne, wiotkie jest w tym wieku. Woda - to całkiem inna bajka, tam nie ma wstrząsów, możliwości uderzenia itd.
    Co do epitetów - oczywiście nie są potrzebne, zawsze powinno się prowadzić dyskusję na argumenty a nie epitety (choć akurat w tym wątku nie znalazłem obrażających tekstów poz słowami głupota, młody wiek - ale nie było wpisu typu "jesteś głupi")
    Odważnie się wypowiadam bo znam sytuacje to chyba oczywiste ... oczywiste że nie mam doświadczenia z dziećmi pisałem to juz... lecz ja widziałem takie sytuacje nie raz np ja sobie śmigałem i obok człowiek z dzieckiem w nosidełku ;)

    jark tzn w jakim tonie ? nie pouczam tylko stawiam swoje zdanie i jeżeli oto chodzi to tak rozmawiam z rodzicami bo jeżeli mam na to co oni robią inny pomysł/ lub wiem jak to zrobić inaczej to można to nazwać że wtedy ich pouczam , ale ja bym to nazwał dobrą radą:) a co samokrytyki jest u mnie ona duża nie znasz mnie więc nie możesz tego ocenić... a czemu tutaj mam się krytykować jeżeli według mnie mówię to co jest prawdą... samokrytyki nie mają ludzie którzy nie widzieli , nie mają doświadczenia i powiedzą nie bo inni tak mówią i prą w to dalej
    to mamy sedno sprawy .... rozumiem, że Ty widziałeś i masz doświadczenie ... oczywiście mówimy tu (w tym temacie) o rodzicielstwie, a tak dokładniej o odpowiedzialnym rodzicielstwie ....
    ... jeśli masz na tym polu własne doświadczenia, to przepraszam - faktycznie Cię nie znam.

    oczywiście, że tak ....
    co do alkoholu w aspekcie przez Ciebie podnoszonym to odpowiedź jest jedna - NIE - i nie ma tu żadnego odstępstwa.

    j.

    to mamy sedno sprawy .... rozumiem, że Ty widziałeś i masz doświadczenie ... oczywiście mówimy tu (w tym temacie) o rodzicielstwie, a tak dokładniej o odpowiedzialnym rodzicielstwie ....
    ... jeśli masz na tym polu własne doświadczenia, to przepraszam - faktycznie Cię nie znam.
    Jark. Wyluzuj (jak mówi młodzież). Jak miałeś 16 lat to też pewnie wszystko lepiej wiedziałeś, a zjazd czarną w Kitzbühel na krechę to był "mały pikuś".
    Młodzież "tak ma"
    Pozdrowienia
    ok..... masz rację
    ... zapewne mnie też poniósł lekko ten młodzieńczy zapał.
    :)

    Jark. Wyluzuj (jak mówi młodzież). Jak miałeś 16 lat to też pewnie wszystko lepiej wiedziałeś, a zjazd czarną w Kitzbühel na krechę to był "mały pikuś".
    Młodzież "tak ma"
    Pozdrowienia
    Zgadza się - młodzież tak ma, ale jeśli zaczyna się wypowiadać w sprawie dotyczącej świadomej opieki nad tak małym dzieckiem, to rozumiem, że ma w tym doświadczenie (swoje dziecko, ewentualnie rodzeństwo itp.)- inaczej, to tak samo jak ci doradzający dobór nart, którzy nigdy na nich nie jeździli (tzn. na tych modelach) - czysta teoria, warta tyle co .......

    W zasadnie - możemy sobie dać już chyba spokój, wyniki ankiety są przynajmniej na razie jednoznaczne

    [..]
    W zasadnie - możemy sobie dać już chyba spokój, wyniki ankiety są przynajmniej na razie jednoznaczne
    Konsultacje społeczne przeprowadzono- ... :D:D
    Witam
    Kolega Moris ma rację. Temat chyba został wyczerpany. Ankieta dla mnie nie ma za bardzo sensu - nie głosowałem - bo większość osób wypowiadających się w temacie nie zna go praktycznie.
    Ja tez mogę napisac na przykład: że jazda na nartach 200 km/h jest szaleństwem ale moje zdanie będzie nic nie warte bo tego nie próbowałem i nie mam pojęcia jak podejść do problemu.
    Pozdrawiam

    Witam
    Kolega Moris ma rację. Temat chyba został wyczerpany. Ankieta dla mnie nie ma za bardzo sensu - nie głosowałem - bo większość osób wypowiadających się w temacie nie zna go praktycznie.
    Ja tez mogę napisac na przykład: że jazda na nartach 200 km/h jest szaleństwem ale moje zdanie będzie nic nie warte bo tego nie próbowałem i nie mam pojęcia jak podejść do problemu.
    Pozdrawiam
    ...idąc dalej tym tokiem rozumowania - jesli ktoś zapyta Ciebie, czy skok do pustego basenu ( bez wody ) na główkę jest szalenstwem to też powiesz, że nie wiesz bo nie skakałeś, więc nie możesz sie na ten temat wypowiadać - no prosze Cię, po to mamy mózg, żeby go używać.
    Tak jak już napisałam wcześniej trzeba mieć troche wyobraźni. Zagrożeń czy sytuacji ryzykownych należy w miare możliwości unikać a nie sprawdzać je za każdym razem empirycznie - takie jest przynajmniej moje zdanie.
    Witam,

    A może zapytać 7-miesięczne dziecko czy ma ochotę na kilkugodzinną jazdę w nosidełku w temperaturach minusowych, bez możliwości ruchu i ciągle podskakując i podrygując w tymże nosidełku?
    Nie odpowie?
    Szkoda. Bo przecież rodzice wiedzą lepiej. Ale czy rzeczywiście w sposób odpowiedzialny podejmują takie decyzje?
    Raczej dla zaspokojenia własnego ego i pokazania innym swojej indywidualności.

    Już widze jeden mały krok do tego, by temat zjechał na kaski.... ;) :D

    Pozdrawiam
    A wiez co - masz 100% racji.
    W całej dyskusji zapomnieliśmy o jednym (na szczęście mig nie zapomniał) - KASK!!!
    Pommidor i inni zwolennicy zjazdów z dzieckiem (przypominam - rzecz ma mieć miejsce w Val Gardena - czyli chyba Włochy??) - jak zamierzacie zrealizować obowiązek jazdy dziecka w kasku (jak mnie pamięć nie myli we Włoszech jest obowiązek - do 14 czy 16 lat jazdy w kasku)? Chyba nie włożycie takiemu maleństwu do tego nosidełka kasku:eek: (atestowanego!) - czy w ogóle takie małe kaski istnieją?
    Miałem już tu nie pisać, ale przyszedł mi ten argument do głowy.

    W związku z tym Mitek też ma rację pisząc, że ankieta nie ma sensu - każda inna niż pierwsza odpowiedź w przypadku krajów z obowiązkiem jazdy w kasku potwierdza nie przestrzeganie wymogów prawa!
    Cześć

    ...idąc dalej tym tokiem rozumowania - jesli ktoś zapyta Ciebie, czy skok do pustego basenu ( bez wody ) na główkę jest szalenstwem to też powiesz, że nie wiesz bo nie skakałeś, więc nie możesz sie na ten temat wypowiadać - no prosze Cię, po to mamy mózg, żeby go używać.
    Tak jak już napisałam wcześniej trzeba mieć troche wyobraźni. Zagrożeń czy sytuacji ryzykownych należy w miare możliwości unikać a nie sprawdzać je za każdym razem empirycznie - takie jest przynajmniej moje zdanie.
    Kazdy człowiek inaczej postrzega sytuacje stresowe. Cos co jest stresem dla jednego dla innego jest normą. Granice tego co jest ryzykiem a co nie okreslamy zazwyczaj sami i jest ona dla każego inna. Co więcej jest ona zmienna w zależności od warunków, aktualnej formy, zdrowia, posiadanego sprzętu itd.

    Wypowiedź poparta własnym doświadczeniem jest ma dla mnie znacznie wyższą wartość niz teoretyzowanie.
    Pozdrawiam
    szkoda że mówicie że sobie moge i nie mam doświadcznia ... Mam rodzeństwo w tym młodsze lecz 10 lat temu to po 1 nie było tyle sprzętu itp itd po 2 nie było takiego dostępu do rzeczy typu nosidełka aby nadawały się do jazdy na nartach .

    Mam jedno i ostatnie pytanie ile osób z was którzy wypowiadają się na "nie" widziało podobną sytuacje lub samo próbowało ??

    z góry dziękuje i pozdrawiam sedecznie

    ...lecz 10 lat temu to po 1 nie było tyle sprzętu itp itd po 2 nie było takiego dostępu do rzeczy typu nosidełka aby nadawały się do jazdy na nartach . O jakim sprzecie piszesz? Narciarskim? Bylo go mniej wiecej tyle samo...
    Nosidelka tez istnialy... A nawet te wspolczesne, wdlug zapewnien producentow nie nadaja sie do jazdy na nartach... Pisalem o tym wczesniej...

    Mam jedno i ostatnie pytanie ile osób z was którzy wypowiadają się na "nie" widziało podobną sytuacje lub samo próbowało ??

    z góry dziękuje i pozdrawiam sedecznie
    Widziałem i pisałem o tym.
    widziałem takie sytuacje, ale nie one są ważne ... tu, ważne są własne doświadczenia ... osobiście zwiozłem na własnych barkach/rękach kilkanaście osób, w różnych okolicznościach i warunkach ... w tym dzieci.

    j.:)
    oke to jest was 2 :) a nie było takich nosidełek jak teraz :), te które się widzi też są ważne bo jak widzisz jak ktoś to robi i jesteś pewny swoich umiejetności to da się to połączyć przynajmniej takie moje zdanie.

    pozdr
    Gordasz, zapewniam ci, ze jesli ktos ma doswiadczenie "dziecko w nosidelku, a calosc bez nart" oraz "narty bez dziecka w nosidelku" to jako istota rozumna potrafi polaczyc te dwa doswiadczenia w calosc... Moze nie wyobrazi sobie calej istoty zagadnienia, ale 70-90% na pewno...
    jeżeli jesteś tego tak pewny to ok ... wasze zdanie itp ...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne