zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkryskadryska.xlx.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Jacy sportowcy najbardziej wam imponują i dlaczego? Temat założyłem aby dowiedzieć się czegoś o zawodowcach, dopiero teraz zacząłem obserwować zawodników i chciałbym czegoś się o nich dowiedzieć :)
Witam Narciarscy jak rozumiem: Hermann Maier - całokształt. Nieprawdopodobny talent poparty tytaniczna praca i zwierzęcą psychiką. Gdyby nie niemiecki emeryt miał szansę zostać najlepszym alpejczykiem w historii. Absolutnie pewny styl jazdy, znakomita sharmonizowana sylwetka, zero przypadkowości w jeździe. Nieprawdopodobny hart ducha w walce z kontuzja która każdego innego sportowca raczej by wyeliminowała z życie sportowego. Nigdy nie zapomne jak płakał gdy wygrał supergigant w Kitz już po powrocie na stoki. W dzisiejszym zjeździe zajął 6 miejsce.
Ole Einar Bjoerndalen - jedyny obecnie narciarz mający szansę pobic rekard Stenmarka w ilości zwycięstw w Pucharze Świata. Pozdrawiam
Ingemar Stenmark, za absolutną swobodę w jeżdzie na nartach. On umie wszystko. Często wygrywał o 2 sekundy lub nawet więcej, popełniał błędy ale nie dlatego że brakowało mu umiejętności ale dlatego że jechał o wiele, wiele szybciej niż jakikolwiek śmiertelnik był w stanie jechać. Testował i przekraczał granice. Jego jazda to było szybowanie nad śniegiem, nie zwykłe krojenie na krawędziach.
Janica Kostelić - 4-krotna mistrzyni olimpijska, 5-krotna mistrzyni świata, 3-krotna zdobywczyni Pucharu Świata (2001, 2003, 2006). Brązowa medalistka mistrzostw świata juniorów w supergigancie (1998). Największą zaletą Janicy była jej wszechstronność i wspaniała technika, dzięki temu jeździła we wszystkich konkurencjach narciarskich i to z sukcesami. Debiutowała już w wieku 16 lat w Cortinie. Odniosła 30 zwycięstw w Pucharze Świata, co daje jej 8 miejsce w historii pod względem wygranych. Niestety z powodu licznych kontuzji (kolan) i innych problemów zdrowotnych, zakończyła karierę w 2007.:( Dla mnie absolutnie fantastyczna postać w narciarstwie alpejskim.:):):) Ps. Moim zdaniem - brat jej Ivica - jest znacznie mniej utalentowany. Ale to moja subiektywna ocena.:D:rolleyes:
Ingemar Stenmark to był idol mojej młodości a tak naprawdę dzieciństwa (ostatnie lata podstawówki w latach siedemdziesiątych), podobnie zresztą jak Annemarie Moser-Proel, Hanni Wenzel. Ech co to były za czasy, jeździło się na drewnianych nartach, rzemienne "wiązania" i nikt nie narzekał, że sobie nie pojeździł bo flex buta o 10 za niski;) Jednak nie wiem co powiedziałbym o tych zawodnikach teraz, dawno nie widziałem jak oni jeżdżą. Dlaczego tak piszę ? Otóż parę dni temu oglądałem w telewizji jakiś stary pojedynek Arthura Ashe'a i Borga. Byli także moimi idolami. I teraz pomyślałem sobie: Boże jak oni grają, przecież z taką grą obecnie nie mieliby szans nawet na pierwszą setkę ATP. Wszystko zmieniło się sprzęt, technika przygotowanie siłowe i kondycyjne. To są inne światy. W ostatnich dziesięciu latach największe wrażenie zrobił na mnie Bode Miller. Wiem, że są różne opinie na jego temat. Wydaje mi się że jest najbardziej utalentowany, naturalny a przy tym najbardziej wszechstronny. A może po prostu go lubię:)
Pozdrawiam Wojtek
W większości się zgadzam z poprzednimi typami. Może będziecie się śmiać ale dopisałbym jeszcze Alberto Tombę - La Bombę:) (1966) Chyba 50 zwycięstw pucharowych, trzy złote medale olimpijskie... lista osiągnięć jest naprawdę imponująca i obejmuje okres 10 lat! (87-97) Jedyne co można powiedzieć negatywnego o nim to, że był mistrzem tylko slalomu. Nie był zawodnikiem wszechstronnym ale takich jest bardzo niewielu. Natomiast to co najbardziej mnie do niego przekonuje to jego specyficzny sposób bycia, życia i tycia :D Mam wrażenie, że podchodził na luzie do sportu, jazda sprawiała mu wielką przyjemność i nigdy nie podporządkował się rygorom narzucanym sportowcom przez sztab szkoleniowy. W końcu jeździmy dla przyjemności czy nie?;)
Witam
W większości się zgadzam z poprzednimi typami. Może będziecie się śmiać ale dopisałbym jeszcze Alberto Tombę - La Bombę:) (1966) Chyba 50 zwycięstw pucharowych, trzy złote medale olimpijskie... lista osiągnięć jest naprawdę imponująca i obejmuje okres 10 lat! (87-97) Jedyne co można powiedzieć negatywnego o nim to, że był mistrzem tylko slalomu. Nie był zawodnikiem wszechstronnym ale takich jest bardzo niewielu. Natomiast to co najbardziej mnie do niego przekonuje to jego specyficzny sposób bycia, życia i tycia :D Mam wrażenie, że podchodził na luzie do sportu, jazda sprawiała mu wielką przyjemność i nigdy nie podporządkował się rygorom narzucanym sportowcom przez sztab szkoleniowy. W końcu jeździmy dla przyjemności czy nie?;)
Jak to smiać. Był wielkim mistrzem i przecież nie tylko slalomu ale i giganta. Miłaem okazję kiedyś rozmaiwć ze trzy godizny z jego serwismanem z czasów startów. Wariatem to był totalnym i wszyscy się go troche bali. On za to nie jeździł konkurencji szybkościowych bo sie bał. Napewno w każdym razie jest w 10 wilekich mistrzów narciarstwa. Pozdrawiam
Jean-Claude Killy... Nie tylko dokonania, wiek w jakim zdobył to co zdobył, ale także (jeśli nie przede wszystkim) to jak wykorzystał swoją popularność by stworzyć coś wartościowego dla innych. W wielkiej mierze przyczynił się m.in. do tego, że w 1992 olimpiada zimowa odbyła się w Albertville.
Dziwakashi doczytałam i dopisuję bo rozumiem że, mieli być czynni narciarze
z jeżdzących to: - Bode Miller - uwielbiam go, :D za jego humory, nie przejmowanie się tym co myślą inni, jak chce to robi jak nie chce to nie, za to że nic do głowy nie bierze, a moim zdaniem jest jednym z najbardziej ryzykownie jeżdżących zawodników. - Aksel Lund Svindal - Zdobywca Pucharu Świata i Małej Kryształowej Kuli w superkombinacji i gigancie, a do tego strasznie przystojny ;) i świetny w konkurecjach szybkościowych - jego powrót i zwycięstwo w zjeździe Beaver Creek, po tym jak się tam rozwalił poprostu jest powalające. :cool:
z jeżdżących babeczek to nie mam wyboru - wszystkie są świetne ;):D
Dla mnie Ivica Kostelic jest jednym z najlepszych zawodników (na ten czas) jego technika i doświadczenie dają mu 1 miejsce w ogólnej klasyfikacji pucharu świata może nie jest specjalistą od konkurencji szybkościowych ale to z jaką precyzją,spokojem i koncentracją;) jeździ slalomy oraz giganty jest naprawde zdumiewające nikt tak nie jeździ. Poza tym jeszcze jednym z moich faworytów jest Mario Matt który też jeździ wspaniale nawet jego wzrost (190cm) nie przeszkodziło mu w zdobyciu 3-krotnego mistrzostwa oraz wicemistrzostwa świata.
Naprawde ci dwaj panowie zasługują na szacunek.
Jeśli chodzi jeszcze o kogoś kogo mógłbym wymienić z najlepszych napewno bedzie to Didier Cuche który zdobył w tym roku mistrzostwo świata w supergigancie, bardzo cenie tego zawodnika nie boi się prędkości i lubi ją:D, pozatym jego słynny wymach nartą. Ahh ten Didier...:p
Cenię go tak samo jak Ivice obydwaj to wspaniali zawodnicy, nie zapominając oczywiście o Mario:)
oczywiście cenię również innych zawodników np. Bode który swoimi wypowiedziami i zartami rozbawia nie do łez ale sądzę że każdy zasługuje na szacunek i na to jak jeździ bo moich faworytów mógłbym tu wymieniac i opisywac co mi sie w nich podoba a co nie ale byłoby tego naprawde dużo
Pozdrawiam wielki fan narciarstwa alpejskiego oraz nart fischer Maciek:)
Liczyłem że ktoś poda Lindsey Vonn, 25 lat, 2 Kryształy w pucharach, 2 Złota w mistrzostwach i ambicje na jeszcze więcej... jej wywiady mówią same za siebie, to co robi sprawia jej wielką frajdę.
Uwielbiam oglądać jej zjazdy i super giganty, obłędna determinacja, jeździ jak opentana, prędkość i brak wachań czyni z jej jazdy poezję... jak na kobietę rzecz jasna :D
Beni Raich,Massimiliano Blardone(tylko gigant).Wszyscy o których tu pisaliście to fantastyczni sportowcy.To od nich trzeba uczyć się jazdy na nartach.Choćby tylko patrząc. Pozdrawiam.:)
Kjetil André Aamodt jeździł wszystko i wygrywał we wszystkich konkurencjach i jeszcze jeździł na fajnych nartach:D i Lasse Kjus
Andrzej Bachleda-Curuś...Tata szkolił go na narciarza, a dziadek tenor, w genach przekazał mu bakcyla muzyki. I tak od 31 lat w Andrzeju Balchedzie walczą te dwie pasje. Dzięki pierwszej wywalczył piąte miejsce w narciarstwie alpejskim na olimpiadzie w Nagano, dzięki drugiej właśnie nagrał swoją pierwszą płytę "Od Gibraltaru do Tatr"!
Pirmin Zurbriggen, szwajcarska precyzja. Koleś który złamał nogę na zawodach PŚ na 3 tygodnie przed Mistrzostwami Świata w Bormio następnie poskładany do kupy;) zdobył 3 medale - 2 złote i 1 srebrny. P.S. Napisał Mitek Oooo, pamietam Tombę z Igrzysk Zimowych w Lillehammer. Po pierwszym przejeździe był pod koniec 3-ej dziesiątki. Drugi przejazd pojechał po swojemu czyli bez hamulców i wyśrubował czas do takiego poziomu że następni albo jechali znacznie gorzej albo chcąc Mu choć trochę dorównać, wypadali z trasy. Dopiero Thomas Stangassinger mając bodaj ponad 3 sekundy przewagi z I przejazdu zdołał Go pokonać o 0,15 sek.
Pirmin Zurbriggen, szwajcarska precyzja. Koleś który złamał nogę na zawodach PŚ na 3 tygodnie przed Mistrzostwami Świata w Bormio następnie poskładany do kupy;) zdobył 3 medale - 2 złote i 1 srebrny. P.S. Napisał Mitek
Oooo, pamietam Tombę z Igrzysk Zimowych w Lillehammer. Po pierwszym przejeździe był pod koniec 3-ej dziesiątki. Drugi przejazd pojechał po swojemu czyli bez hamulców i wyśrubował czas do takiego poziomu że następni albo jechali znacznie gorzej albo chcąc Mu choć trochę dorównać, wypadali z trasy. Dopiero Thomas Stangassinger mając bodaj ponad 3 sekundy przewagi z I przejazdu zdołał Go pokonać o 0,15 sek.
Przejazd slalomu wówczas ustawiał trener Tomby.:D
Alberto śmigał jak baletnica - z gracja-ehh co za czasy....
1.Sebastian Kawa 2.Wszyscy piloci z Red Bull Air Race 3.Sebastian Loeb, Herman Maier, Alessandro Zanardi
Spoza "białego" sportu, bo Ci wszyscy juz zostali wymienieni, to...
1.Lance Armstrong 2.Ayrton Senna 3.Roger Federer :)
Spoza białego sportu ale góry: Dan Osman - szaleństwo. Chris Sharma - skuteczność i skromność.
Dan Osman - szaleństwo.
Oglądałem filmy z Dan'em Osman'em i myślę że słowo "szaleństo" to za mało żeby określić to co robił, zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale wzorem do naśladowania to on nie jest :D
Witam
Oglądałem filmy z Dan'em Osman'em i myślę że słowo "szaleństo" to za mało żeby określić to co robił, zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale wzorem do naśladowania to on nie jest :D
A to widziałeś Darek? [ame="http://www.youtube.com/watch?v=Fpm0m6bVfrM"]YouTube - Dan Osman speed climbing a cliff[/ame] Czy jest wzorem do nasladowania? Myslę, że to kwestia wyboru. Jeżeli decydujesz się na coś swiadomie wiedząc co robisz, jesetś do tego przygotowany fizycznie i psychicznie to czemu nie. Ja osobiscie zazdroszcze tego szaleństwa wszystkim którzy są w stanie robic rzeczy wydawałoby sie niemozliwe. Zuwaz że Dan zginął nie prze błąd techniczny a raczej poprzez połączenie niezachowania procedur z wadliwym sprzętem. Tak niestety ginie większość ludzi robiących rzeczy, które wydają się szaleństwem. Nie przez błędy techniczne ale nieszczęsliwe wypadki: Shane McConkey tez nie przywalił w jakąś skałe jadąc tylko nie otworzył mu sie spadochron. Pozdrowienia
Lance Armstrong......dla wyjaśnienia , też jest mocno związany z górami. Nie miał sobie równych w wyścigach kolarskich na etapach górskich min. dlatego wygrał 7 razy Tour de France, który biegnie w większości przez Alpy :)
Mariusz Pudzianowski- Nie ma sobie równych i dzięki niemu Strong Man jest aż tak rozsławione. The Stig :)- Kierowca wyścigowy Top Gear :) Adam Małysz- wielu już w niego nie wierzy, ale nadal gdy widzimy, że ktoś ogląda skoki to nie pytamy "Jak poleciał Stoch?" tylko "Małysz już skakał?" #Sencei
Witam
A to widziałeś Darek? YouTube - Dan Osman speed climbing a cliff Czy jest wzorem do nasladowania? Myslę, że to kwestia wyboru. Jeżeli decydujesz się na coś swiadomie wiedząc co robisz, jesetś do tego przygotowany fizycznie i psychicznie to czemu nie. Ja osobiscie zazdroszcze tego szaleństwa wszystkim którzy są w stanie robic rzeczy wydawałoby sie niemozliwe.
Otóż właśnie ten filmik mnie zaszokował, ten moment wyskoku i uchwytu dosłownie palcami był niesamowity, poczytałem o nim trochę i wiem, że w wieku 35 lat zerwała się lina na której "jechał", to właśnie przez tragiczną śmierć nie jest dla mnie wzorem, mimo błędu technicznego którego też trzeba się spodziewać. Trafne porównanie z McConkey'em...
The Stig :)- Kierowca wyścigowy Top Gear :)
Świetny przykład, facet potrafi wszystkim jeździć... Wiesz może kiedy mogę trafić na Top Gear w TVN Turbo? :)
Herminator
W gmatwaninie nazwisk zapełniających olimpijskie „listy obecności” można znaleźć diament. Przekonuje nas o tym niezwykła historia Hermanna Maiera, niedoszłego murarza z Flachau, który sławę zdobył jako „król nart”. Jego sportowa kariera może być znakomitym przykładem dla wszystkich, którzy w pewnym momencie załamali się, zwątpili w siebie i odpuścili. Tak upartego, twardego i konsekwentnie dążącego do celu zawodnika trudno znaleźć we współczesnym sportowym panteonie i dlatego warto przyjrzeć się komuś, kto oparł się przeciwnościom losu. ----------------------------------------------------------- Więcej pod linkiem: http://media.wp.pl/kat,69116,wid,968...l?ticaid=17c64
Tak upartego, twardego i konsekwentnie dążącego do celu zawodnika trudno znaleźć we współczesnym sportowym panteonie i dlatego warto przyjrzeć się komuś, kto oparł się przeciwnościom losu. Lance Armstrong-bez komentarza:)
Lance Armstrong-bez komentarza:)
Iven to co wkleiłem to nie moje słowa (na dole link), ale....... zgadzam, się że Lance jest wielki (mimo nie do końca jasnej sytuacji z dopingiem w Jego przypadku....chodź nic mu nie udowodniono) - Herman ze względu na narty - jest mi bliższy sercu.
Szkoda, że naszej Agacie Mróz się nie udało.......mimo wszystko jest dla mnie równie wielka jeśli chodzi o "ducha" sportowego.
Witam
Otóż właśnie ten filmik mnie zaszokował, ten moment wyskoku i uchwytu dosłownie palcami był niesamowity, poczytałem o nim trochę i wiem, że w wieku 35 lat zerwała się lina na której "jechał", to właśnie przez tragiczną śmierć nie jest dla mnie wzorem, mimo błędu technicznego którego też trzeba się spodziewać. Trafne porównanie z McConkey'em...:)
Na zakończenie któregoś z odcinków Masters of Stone jest pokazana sekwencja tego strzału z dwóch rąk ale jak Osman nie trafia i daje radę jeszcze przytrzymac się na jakimś podchwycie - jak widziałem to po raz pierwszy to Mnie po prostu zamurowało. Zginął niestety trochę z własnej winy bo nie sprwadził liny która przez dłuższy czas wisiała pomiędzy dwoma szczytami.
Świetny przykład, facet potrafi wszystkim jeździć... Wiesz może kiedy mogę trafić na Top Gear w TVN Turbo? :)
Z tego co wiem to w Stiga wcielało się dwóch czy nawet trzech kierowców - wszyscy z Formuły 1. Najczęściej chyba Ben Collins. Pozdrowienia
Jak oglądam takie filmy jak z Osmanem to mieszane odczucia. Mam w rodzinie dwóch aktywnych wspinaczy, szwagra i siostrzeńca. Szwagier, mieszkający w Katowicach, opowiadał o pierwszych krokach Kukuczki. Sam go szkolił na początku jego wspinania w skałkach koło Rzędkowic
Sam się dawno temu parę lat wspinałem. Jeździło się z Krakowa, gdzie przemieszkałem znakomita większość życia w skałki. Dolinki Bolechowicką, Kobylańską. W tej drugiej u góry było źródełko, przy którym leżeli na materacach gumowych adepci wspinania słuchając opowieści idoli, którzy już mieli za sobą wspinaczkę w Alpach. Później leżeli tu ci sami, ale już po wyprawach w Hindukusz. Był taki fajny instruktor taternictwa bardzo lubiany przez kursantów Andrzej Heinrich "Zyga". Późniejszy częsty partner Kukuczki. Jeden z najlepszych polskich himalaistów, może nie taki spektakularny jak inni, więc mniej znany. Zginął w Himalajach. A propo tych spraw. Kiedyś jeden z uczestników paru wypraw w Hindukusz powiedział, leżąc na materacu, wiecie co? Obliczyłem, że co dziesiąty aktywny alpinista ginie.
Skałki były zawsze terenem treningowym. Ćwiczyło się podstawowe elementy wspinania- zasadę trzech punktów, umiejętność asekuracji, współpracę z partnerem(komendy). Właściwa asekuracja to była podstawa, bo to bezpieczeństwo. Drugi element bezpieczeństwa to pewność wspinania i nie przekraczanie własnych możliwości. Nie mówiło się od odpadaniu, bo to dyshonor lecieć. A w okresie, gdy jeszcze miałem do czynienia z linami sizalowymi to było bardzo ryzykowne odpaść. Pamiętam jak kiedyś spotkałem się ze szwagrem i gadka zeszła wspinanie i wspomnienia. Coś tam powiedziałem o odpadaniu. A on -słuchaj - teraz się lata. Wiele razy na danej drodze. Faktycznie lata. Gość idący na pierwszego nie może pokonać kluczowego miejsca, dojrzewa i krzyczy-lecę...No ale jaki sprzęcik jest dzisiaj...Lina pochłania energię. Różne wymyślne przyrządziki, oprócz znakomitej różnorodności haków, min. z tytanu. A jak już nie ma żywcem szczeliny tylko gładka skała, więc się wierci małą wiertarka(można wykuć) otworek i wkłada coś w rodzaju nita(spit). Droga ospitowana.
Wspinano się jednak solo. Tylko, że nie do góry...A poziomo robiąc trawersy. Metr, dwa nad ziemią. Teraz to zdaje się nazywa bouldering. Wspinaczka skałkowa była jednak celem, ćwiczeniem do wypraw w prawdziwe góry. Ale stopniowo stała się samodzielną dyscypliną. Pojawiła się grupa ludzi, których interesowała tylko skała w sensie technicznym..., czy da się tedy przejść, tzn. zrobić nową drogę. A jak się przejdzie solo. To adrenalina się zwielokrotnia. Mamy więc wspinaczy solo z niesamowicie mocnymi dłońmi(palcami), koszącymi jak się mówi, co się da - skały i wieżowce. Życie sapera...Tylko, że on to robi, aby ratować życie innym.
Wspinanie to świetna gimnastyka, wyrabianie poczucia odpowiedzialności za partnera. Poznawanie własnego organizmu i jego możliwości w warunkach działanie stresu. Bardzo dobrą robotę robią wszelkie sztuczne ścianki. Jednak solo mi się nie podoba. Wspinanie powinno czemuś służyć.
Nagrałem sobie ostatnio kawałek świetnego filmu. Trzech Austriaków, w tym ojciec i syn, atakują górę na Antarktydzie. Góra ma prawie trzy kilometry, z tym że dwa pod lodem. To co nad nim to prawie pionowa siedmiuset metrowa skała oświetlona letnim, antarktydzkim słońcem. Zimo jak cholera. Minus trzydzieści w słońcu. Jak się załamuje pogoda to jeszcze niże o piętnaście stopni. Przywiezieni samolotem, po roku przygotowań, atakują ścianę. Są w niej szersze pęknięcia, później rysy. Wiec posuwają się do góry, zakładając poręczówki. Atak niepogody przerywa ten proces na tydzień. Mając poręczówki w połowie, trzysta pięćdziesiąt metrów nad lodem, decydują się na atak szczytowy. Ale trzeba wciągnąć ponad sto kilo bagażu, w tym beczkę z pięćdziesięcioma kilogramami lodu, bo coś trzeba pić a na tej skale, ani śniegu, ani źródełka. Fajny obrazek-gość w namiociku z elastyczną podłogą, wiszącym sobie wysoko...gotuje coś na gazie. Wyżej chłopcy walczą o każdy metr w górę..Zupka się przyda i może poleci za chwilę w termosie na górę. No, więc jako pierwsi zrobili ten pion. To są moi idole.
Pozdrawiam
Z tego co wiem to w Stiga wcielało się dwóch czy nawet trzech kierowców - wszyscy z Formuły 1. Najczęściej chyba Ben Collins. Pozdrowienia
Zgadza się, jednak nei jest wiadome kim jest Stig, ale jest to jeden go ść cały czas, tylko p. w 2001-2002 był iunny, 2002-2004 inny i teraz inny, ale jak juzsięzmieniali to nie wiem... Znany jest tylko ten obecny, ale też nie na 100%, ale przy wypadku Clarksona i Hammonda musiał chyba na policji zeznawać. wikipedia.org>> The Stig i wsyzstko jasne :) #Sencei
PS Dziwakashi'owi pisałem na PW, ale napiszę tutaj, zę Top Gear mo,żna oglądać na BBC Knowledge, godziny na życzenie podajena PW
Był taki fajny instruktor taternictwa bardzo lubiany przez kursantów Andrzej Heinrich "Zyga". Późniejszy częsty partner Kukuczki. Jeden z najlepszych polskich himalaistów, może nie taki spektakularny jak inni, więc mniej znany. Zginął w Himalajach. A propo tych spraw. Kiedyś jeden z uczestników paru wypraw w Hindukusz powiedział, leżąc na materacu, wiecie co? Obliczyłem, że co dziesiąty aktywny alpinista ginie. ...
...Nagrałem sobie ostatnio kawałek świetnego filmu. Trzech Austriaków, w tym ojciec i syn, atakują górę na Antarktydzie. Góra ma prawie trzy kilometry, z tym że dwa pod lodem. To co nad nim to prawie pionowa siedmiuset metrowa skała oświetlona letnim, antarktydzkim słońcem. Zimo jak cholera. Minus trzydzieści w słońcu. Jak się załamuje pogoda to jeszcze niże o piętnaście stopni. Przywiezieni samolotem, po roku przygotowań, atakują ścianę. Są w niej szersze pęknięcia, później rysy. Wiec posuwają się do góry, zakładając poręczówki. Atak niepogody przerywa ten proces na tydzień. Mając poręczówki w połowie, trzysta pięćdziesiąt metrów nad lodem, decydują się na atak szczytowy. Ale trzeba wciągnąć ponad sto kilo bagażu, w tym beczkę z pięćdziesięcioma kilogramami lodu, bo coś trzeba pić a na tej skale, ani śniegu, ani źródełka. Fajny obrazek-gość w namiociku z elastyczną podłogą, wiszącym sobie wysoko...gotuje coś na gazie. Wyżej chłopcy walczą o każdy metr w górę..Zupka się przyda i może poleci za chwilę w termosie na górę. No, więc jako pierwsi zrobili ten pion. To są moi idole.
Pozdrawiam
Andrzej Heinrich to wybitna postać - moim zdaniem jeden z 4-5 najwybitnijeszych polskich alpinistów. Czytałem o nim wiele i jedno jest pewne - był jednym z najbezpieczniej sie wspinających. W trakcie zimowej wyprawy na Everest jako jedyny powiedział, że za wejście szczytowe nie oddał by nawet opuszka małego palca choc wszyscy inni uczestnicy wyprawy byli w stanie cos poświęcic. Dowiódł tego dzień czy dwa później mając bardzo realna szanse na wejście szczytowe i podejmując decyzje o powrocie z wysokości bodajze 8350 ze względu na jego zdaniem zbyt duże ryzyko. A mimo to zginął. Góry są bezlitosne dla wszystkich jednakowo czy tych co wydawałoby sie szukają smierci czy tych doświadczonych i ostroznych. Dlatego Mnie własnie tak łamie jak ktos ie przejawia szacunku do gór i traktuje je jak boisko. Ja podziwiam wspinaczy chodzących solo - to jest własnie pokonanie samego siebie i dotarcie do granic. Nie wiem czy wiesz ale w olsce jednym z pierwszych programowo często wspiających sie solo był Konstanty Miodowicz - syn Alfreda. Pozdrawiam
A córka Miodowicza(tego od OPZZ, tak mi się zdaje) zwana bodajże "Mrówką' zginęła jeśli się nie mylę na K2. Był rok takiego pogromu na tej górze. Paru naszych wtedy też zginęło.
Ja z solo wspinaczką się spotkałem dawno. Po studiach wspinaliśmy się z kolegą taką czwóreczką na Jaworowy. Po powrocie do schroniska, ktoś nas się spytał, gdzie byliście? Tam był niedawno jeden Francuz i zrobił tą drogę solo... Kurtyka, częsty partner Kukuczki, też dawno temu zaczął biegać solo po skałkach w dolinkach podkrakowskich. Mają do kilkudziesięciu metrów. Więc to wystarczy...
Solo może być różne. W końcu każdy, nawet idąc po skalistych drogach turystycznych, z dużą ekspozycją, bez jakiejś formy asekuracji, też wspina się, można powiedzieć solo. Jest jednak różnica, gdy ktoś idzie na sto procent swoich możliwości i pozbawia się ostatniej szansy, jaką jest lina... Trudno byłoby mi, np. zaakceptować fakt, że syn siostry wspina się solo. Choć nie wiem dokładnie, co oni tam wyprawiają. Słyszę tylko - jadą do Maroka w zimie, bo ciepła i sucha skała. Próbowali zrobić filar Freney`a na M. Blanc, ale się wycofali... Jadą teraz do Słowenii...
Będąc kiedyś w Austrii kupiłem, wysoko ocenianą przez znanego specjalistę od Hindukuszu - Jurka Walę książeczkę Pita Schuberta " Im Fels und Firn"- w dowolnym tłumaczeniu - W skale i lodzie. Autor był przez dwadzieścia pięć lat szefem Komisji Bezpieczeństwa DAV-Niemieckiego Związku Alpejskiego. Komisja badała przyczyny wypadków w górach, na skałkach i także sztucznych ściankach. Zajmowała się badaniem sprzętu wspinaczkowego. Do głowy człowiekowi nie przyjdzie, jakie są nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, w których giną ludzie. I jak mało, szczególnie niedoświadczony człowiek, wie jakie mu grożą niebezpieczeństwa.
Jestem już stary i może za bardzo zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństw. Mam w domu własnego płetwonurka. Nie byłem spokojny, gdy słyszałem, że wybierają się na nurkowanie pod lodem i jeszcze w nocy. Już w tym klubie zginęło parę osób. W jaskini, pod morzem we Włoszech, trzy osoby naraz. Instruktor i dwóch już doświadczonych. W zmąconej wodzie pomyli wyjścia w górę. I zamiast do właściwego, trafili do nieznanego im ślepego komina. Jak się zorientowali, to zabrakło powietrza w butlach...Straszna śmierć z uduszenia.
Pozdrawiam
Witam
A córka Miodowicza(tego od OPZZ, tak mi się zdaje) zwana bodajże "Mrówką' zginęła jeśli się nie mylę na K2. Był rok takiego pogromu na tej górze. Paru naszych wtedy też zginęło.
Tego samego - Dobrosława/Dobrusia - zginęła niosąc pomoc i nadzieje. Nie chcę juz tego wałkować. Szkoda straszliwa.
Ja z solo wspinaczką się spotkałem dawno. Po studiach wspinaliśmy się z kolegą taką czwóreczką na Jaworowy. Po powrocie do schroniska, ktoś nas się spytał, gdzie byliście? Tam był niedawno jeden Francuz i zrobił tą drogę solo... Kurtyka, częsty partner Kukuczki, też dawno temu zaczął biegać solo po skałkach w dolinkach podkrakowskich. Mają do kilkudziesięciu metrów. Więc to wystarczy....
Kurtyka był zawsze ekstremalny. Wiesz że zrobił solo Chińskiego Maharadżę w Bolechowicach - droga jak na tamte czasy nieprawdopodobna (to był 1993 rok). VI.5 to był wtedy może nie kres ale konkret. Kurtyka to zupełnieinna osobowość niż Kukuczka - myslę , żę nawet nie można ich porównywac. Dla mnie Jerzy Kukuczka przy zachowaniu najwyższego szacunku to rzemieślnik a Kurtyka to wizjoner i poeta - bliżej mi do niego ale i spektakularność jego osiągnięć jest niewymierna. To nie są 8*14, to sa osiągnięcią dla siebie i tylko dla siebie robione myslę. Pozdrowienia
Jacy sportowcy najbardziej wam imponują i dlaczego?
Bode Miller - rebel - to mówi wszystko, trzeba zrozumieć jego filozofię żeby go polubić w przeciwnym wypadku wkurza każdy nieukończony przejazd. Bardzo ciekawa osobowość i interesujący życiorys - polecam wywiady których udziela.
Lindsey Vonn - talent i uroda - nic więcej nie trzeba dodawać :)
Hermann Maier - za niezłomność i wolę walki
Od siebie dodam:
* ze świata nart:
Doug Coombs -- całkowicie oddany temu, co kochał, czyli freeskiingowi i narciarstwu ekstremalnemu; trenował codziennie od bodajże 3 roku życia; dwukrotny mistrz świata w jeździe ekstremalnej; propagator heliskiingu; zginął niosąc pomoc przyjacielowi w górach koło La Grave we Francji (cóż za ironia, że angielskie grave znaczy grób!).
* z poza świata nart:
Emil Zatopek -- kilkukrotny mistrz olimpijski, pierwszy raz w życiu pobiegł w maratonie (!) dopiero na olimpiadzie w Helsinkach w 1952 i od razu zdobył złoty medal; znany z niemalże katorżniczej pracy -- np. biegał w śniegu w ciężkich roboczych butach.
(więcej info w linkach, które podałem)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|