zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwidocznie.pev.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Jako, iż na forum coraz częściej pojawiają się pytania dotyczące początkowej nauki jazdy na nartach, postanowiłem w krótki sposób ukazać kolejne etapy nauki jazdy od pierwszego konaktu z dwiema deskami.
Jak rozpocząć by pierwszy kontakt z nartami nie okazał się być ostatnim?
Rada pierwsza,
Wybierz bardzo łagodną górkę, taką, z której zanadto nie rozpędzisz się, a jeszcze lepiej z przeciwstokiem, który okazać się może najlepszym hamulcem. Stawianie pierwszych kroków na czerwonych trasach to jak skok do głębokiej wody bez umiejętności pływania. Dobrze, jeśli kolejka wioząca Cię na górę jest krzesełkowa, choć na oślej łączce i na orczyku też powinieneś sobie poradzić, jeśli tylko spędzisz kilka minut na oswojeniu się z deskami. Lepiej jednak, jeśli pierwszy zjazd poprzedzony zostanie wdrapaniem się na górkę z przypiętymi do nóg nartami o własnych siłach, deski przestaną Cię więzić i załatwisz sobie rozgrzewkę.
Rada druga,
Na stoku pojawiasz się wyekwipowany w odpowiedni dla Ciebie sprzęt:
- narty typu allround (uniwersalne) o długości 15 - 20 cm krótszej od wzrostu (chyba, że masz . lekką nadwagę, wtedy dodajesz 5 cm) i to nie te najdroższe, zwykle przeznaczone dla zaawansowanych narciarzy, zachowasz kilka złotych w kieszeni a narty nie skierują Cię w krzaki
- wiązania o sile wypięcia (sprężyna) dostosowanej do Twojej wagi i ustawione przez serwis narciarski (chcesz jeździć na nartach a nie toboganem)
- miękkie, wygodne buty (znów kilka złotych w kieszeni i brak obtarć spowodowanych twardą konstrukcją buta sportowego).
Rada trzecia i ostatnia,
Rozpoczynasz naukę będąc przygotowanym do niej fizycznie.
1. Ćwiczenia w siłowni domowej przy użyciu wyspecjalizowanego sprzętu takiego jak:
- krzesła i drążek w drzwiach: ćwiczysz barki, klatkę piersiową, ręce - ich siły będziesz potrzebował do podchodzenia na nartach pod górę z powodu awarii wyciągu,
- ściana, żona, koleżanka, plecak: ćwiczysz uda - kiedyś jednak zaczniesz jeździć.
2. Rower - podziękujesz mu za kondycję Eurypidesa i przypomnisz sobie jak wygląda przyroda, na nartach ujrzysz więcej.
3. Jeśli nie posiadasz roweru bądź twardy, wybierz się na jogging.
Po rozgrzewce (nawet po kilkuminutowym, intensywnym marszu z nartami na ramieniu) znacznie maleje ryzyko kontuzji.
Będąc na stoku musimy wiedzieć jak sie uczyć, dlatego poniżej przedstawie podstawowe techniki początkowej nauki jazdy na nartach jak i także sposoby ich nauczania.
Pozycja: http://bi.gazeta.pl/im/1/3099/z3099331Z.jpgNarty rozstawione na szerokość bioder (na początku nauki nawet nieco szerzej), kolana i biodra lekko ugięte tak by rzut Twojego środka ciężkości wylądował między butami, tym samym narty zostaną obciążone ciężarem Twojego ciała równomiernie. Przeciążanie przodów lub tyłów nart jest błędem. Ręce ugięte w stawie łokciowym, nieco przed sobą. Czy zdecydujesz się na kije zależy tylko od Ciebie. Zrób tak byś czuł się komfortowo (choć czy z kijami czy bez, będziesz nie swój). Twoja pozycja w jeździe powinna być zawsze frontalna, korpus ustawiony prostopadle do nart, nie skręcaj ciała.
Pług: http://bi.gazeta.pl/im/0/3099/z3099330N.jpgUstaw się w linii spadku stoku, zbliż dzioby nart do siebie rozstawiając ich tyły daleko, kolana skierowane ku sobie. Zaczynasz zsuwać się w dół. Prędkość zsuwania regulujesz rozsunięciem tyłów nart i stopniem zbliżenia kolan. Sam przekonaj się jak to działa. Przecież nie powiemy Ci wszystkiego, bądź odkrywcą.
Łuki płużne: http://bi.gazeta.pl/im/5/3099/z3099335N.jpgJazda wzdłuż linii spadku stoku to mała frajda, czas skręcić tu i tam. Dotknij obiema rękoma jednego z kolan naciskając je mocniej do wewnątrz, wywarta zostaje presja na nartę, która, co wyraźnie odczujesz, rozpoczyna skręt. Naciskając prawą nartę skręcisz w lewo i odwrotnie, naciskając lewą skręcisz w prawo.
To właśnie teraz zaczyna się zabawa. Ćwicz długo, próbując wyczuć narty, posłuchaj ich.
Jazda w skos stoku: http://bi.gazeta.pl/im/9/3099/z3099379N.jpgNauczyłeś się zmieniać kierunek jazdy i sterować prędkością. Spróbuj teraz, jadąc w skos stoku, zrezygnować na chwilkę z pługu i przyjąć równoległe ułożenie nart. Zrób to, jeśli uznasz, że Twoja prędkość jazdy jest pod kontrolą.
Zwróć uwagę by narty nie ześlizgiwały się a poruszały płynnie na krawędziach. W tym celu zachowaj pozycję lekko poszerzoną (nogi od kolan w dół ustawione równolegle do siebie), dłonie oprzyj o kolana naciskając je lekko w górę stoku. W tej pozycji narta górna ustawiona jest na zewnętrznej krawędzi a dolna na wewnętrznej. Jeśli uda Ci się jazda na krawędziach wyraźnie poczujesz, że skręcasz. Kontynuuj jazdę aż do zatrzymania pod stok. Teraz korzystając z nabytej umiejętności (łuki płużne) zmień kierunek ustawienia i rozpocznij ćwiczenie jazdy w skos stoku w stronę przeciwną.
Jeśli już wycinasz śliczne łuki a pozostawiony za Tobą ślad to perfekcyjne "szyny" pogratuluj sobie, oto nauczyłeś się skrętu dostokowego. Teraz możesz zrezygnować z zatrzymywania się i płynnie, pługiem, zmieniać kierunek jazdy w trakcie dalszego doskonalenia tego skrętu.
Skręt równoległy, odstokowy: http://bi.gazeta.pl/im/2/3099/z3099332N.jpg http://bi.gazeta.pl/im/3/3099/z3099333N.jpg http://bi.gazeta.pl/im/4/3099/z3099334N.jpg Oddalać się od linii spadku stoku oznacza zmniejszać prędkość. To jużpotrafisz znakomicie, czas więc podjąć największe wyzwanie, jakie jest przed Tobą, to znaczy odważyć się przejechać linię spadku stoku nie pługiem a na krawędziach nart ustawionych równolegle.
Zrób to tak: jadąc w skos stoku, kiedy Twoja kontrola prędkości będzie pełna odstaw nieco górną nartę, oprzyj dłonie na kolanie, pod którym jedzie ta właśnie narta i naciśnij je w dół stoku. Narta górna w tej sytuacji zmieni krawędź swojej jazdy z zewnętrznej na wewnętrzną. Ty ze stoickim spokojem zdaj się na pracę tej narty, którą ona niechybnie sama wykona. Skieruje Cię mianowicie do linii spadku stoku. Druga narta niech na razie stanowi dla Ciebie wyłącznie podparcie. Pilnuj tej, która zainicjowała skręt aż do momentu, gdy przejedziesz linię spadku stoku i przestaniesz nabierać prędkości.
To oznacza, że dokonałeś skrętu odstokowego i teraz możesz znów pewnie stanąć na obu nartach (wewnętrzna krawędź dolnej narty i zewnętrzna górnej). Jeszcze sobie nie gratuluj, czeka Cię wiele takich ćwiczeń zanim zainicjujesz ten skręt obiema nartami równocześnie a o to właśnie chodzi.
Kilka uwag końcowych:
W 1992 roku pojawiły się w sprzedaży narty taliowane (karvingowe). Od tego momentu do dziś trwa rozwój techniki pozwalającej na wyciągnięcie z tych nart maksimum możliwości. Ideał jest znany: ciągła, płynna jazda na krawędziach, bez ześlizgu z jednakowym dociśnięciem obu nart do śniegu na całej długości jazdy.
Nowa konstrukcja nart nie spowodowała oczywiście odejścia do lamusa tzw. klasycznej techniki jazdy ze względu na fakt, że technika w pełni "cięta", karvingowa nie w każdych warunkach jest możliwa do zastosowania i nie wyczerpuje całej palety możliwych narciarskich zabaw na stoku.
Dziś zauważalny jest brak monolitycznego programu szkolenia będącego fuzją obecnie znanych sposobów jazdy. Powyższe, bardzo skrótowe porady nie mają na celu przybliżyć techniki klasycznej, karvingowej czy jakiejkolwiek innej. Chcemy by każdy, kto przeczyta tych kilka zdań zbliżył się do śniegu, rozpoczął naukę nie techniki takiej czy owakiej, a po prostu naukę jazdy na nartach.
gazeta.pl
Wyżej mamy opisane jak nauczyć się jazdy na nartach od pierwszego konktaktu z dwiema deskami. Teraz pora na coś dla tych ambitnych jak i bardziej zaawansownaych, technika jazdy carvingowej, ktorej nauka wbrew pozorom nie jest taka trudna, szczególnie pod okiem dobrego instruktora. Oczywiście część informacji zawartych w poniższym tekscie możemy wyrywkowo odnaleźć na forum. Jednak wszytsko połączone w całość powinno ułatwić zrozumienie teorii tym mniej doświadczonym fanom białego szaleństwa.
Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami.
A więc do roboty. Poznajcie się: Ty i Twoje narty.
Trzymaj się kilku podstawowych zasad:
1. Słuchaj nart, jedź łukiem o takim promieniu jaki wycinać będą krawędzie.
Najczęściej spotykana wielkość promienia wpisanego w amatorską nartę zawiera się pomiędzy 11 a 18 metrów. Co to oznacza na stoku? To dobry moment by obalić mocno zakorzeniony mit głoszący, że slalomki wycinają krótkie skręty. Otóż tylko w ześlizgu. Załóżmy, że pod stopą mamy 160 cm narty slalomowej o wpisanym w nią promieniu 12 m. Zachowując wszelkie kanony jazdy karvingowej i nie przeszkadzając narcie wycinamy nią skręt o takim właśnie 12 metrowym promieniu co oznacza, że jedziemy sobie w jedną stronę 12 metrów, przechodzimy linię spadku stoku, jedziemy w drugą stronę kolejne 12 metrów, zmieniamy krawędzie i .. znów dokładamy 12 metrów w dalszym ciągu kierując się w ten sam lasek co przed zmianą krawędzi. Jaki z tego wniosek? Ano wygląda na to, że potrzebujemy stok o szerokości minimum 24 metrów. Pytam, czy to krótki skręt? Z przyjemnością odpowiadam sam sobie, to kawał pięknej jazdy długim skrętem. Niestety z wywodu tego płynie jeszcze jedna nauka, potrzebujemy szerokich stoków i pewnej dozy swobody czyli towarzystwo kilkuset narciarzy na wyciągnięcie kija nie jest wskazane.
2. Zmiana promienia skrętu następuje na dwa sposoby: zmianę kąta zakrawędziowania narty i siły jej dociśnięcia.
Im większy kąt zakrawędziowania, im większa presja na nartę tym krótszy będzie promień wykonywanego skrętu. Trzeba sobie zdawać sprawę z faktu, że planowanie trasy jazdy a w szczególności jej zmiana następować będzie właśnie poprzez regulowanie kąta zakrawędziowania narty, zmianę presji na nią wywieranej oraz definitywnie przez zmianę krawędzi. Oczywistym jest, że metody te są dość delikatne, mało gwałtowne a sytuacja na stoku może okazać się brutalna. Cóż, wtedy przepraszamy się z ześlizgiem i zręcznie unikamy katastrofy.
3. Obie narty powinny być jednakowo dociśnięte podczas całego skrętu.
Wiemy z techniki klasycznej, że występują w niej inne naciski na górną a inne na dolną nartę. Tym razem nic z tych rzeczy. Jednakowo rozłożony nacisk na obie narty. Mało tego, w ekstremalnie wykonywanych wirażach narta górna dociśnięta jest zdecydowanie mocniej a dolna bywa nawet pozbawiona kontaktu ze śniegiem. No ale zejdźmy na ziemię i umówmy się, że dociskamy jednakowo.
4. Nogi ustawione równolegle (nie zbliżaj kolan do siebie).
Wszyscy, którzy liczą sobie już pokaźną liczbę wiosen pamiętają starą szkołę jazdy, ten był królem tras (niegdyś zasłyszałem określenie, które świetnie zda egzamin również jako nazwa "szlachetnego" winka - "Perła Beskidów") kto kolanka trzymał idealnie razem a wewnętrzne powierzchnie butów oklejano plastrami, tak były zdarte.
W tych zamierzchłych czasach pamiętających muldy do nieba urządzano konkursy na dowiezienie kartki papieru między kolanami ze stacji górnej na dolną. Tak, tak.
Ponieważ zależy nam na czystej krawędzi obie narty muszą być ustawione pod jednakowym kątem względem śniegu a to wymaga równoległego ustawienia nóg czyli kolanka trzymamy daleko od siebie.
5. Ustawienie nart na krawędzi możesz osiągnąć kierując kolana do środka skrętu lub wchodząc w środek skrętu biodrami.
W zasadzie nie ma znaczenia, którą z metod obierzesz. Wśród instruktorów i szkół są zwolennicy jednej i drugiej drogi. Tak czy owak obie one prowadzą do ustawienia narty na krawędzi. Wybór pozostaw sobie.
6. Zapomnij o NW. Otwórz oczy na świat kompensacji. Tam gdzie odciążałeś, obniżałeś pozycję zrób odwrotnie, podnieś się.
Najwyżej bądź nad nartami przy przejeżdżaniu linii spadku stoku. Zmieniając krawędzie pomiędzy skrętami niziutko "przefruń" ponad nartami i szykuj się do ponownego, stopniowego dociążania. Dlaczego tak? A o czym rozmawialiśmy w punkcie trzecim? Obie narty jednakowo dociśnięte. Nie można być w zgodzie z tą zasadą statycznie stojąc na nartach. Tam gdzie nas "wciska" poddajmy się temu by nie zwiększać presji na narty a tam gdzie "wyrzuca" przeciwdziałajmy by nie zmniejszyć presji.
7. Jazda na krawędzi techniką karvingową nie wzmaga potencjalnych zagrożeń dla układu stawowo-kostnego.
Między bajki włóżmy kolejny mit, tym razem mówiący o rzekomym przeciążaniu stawu kolanowego podczas jazdy karvingowej ( "i jeszcze, Panie, ta wysoka płyta pod butem" ). Otóż jest zupełnie odwrotnie. Ta technika wykorzystuje wyłącznie fizjologiczne ruchy zginania i prostowania stawu kolanowego (i biodrowego). Kierunek jazdy ciała jest zawsze na wprost. Nie ma zatem żadnych elementów rotacyjnych skręcających staw. Niestety ześlizg odbywa się w płaszczyźnie prostopadłej do ruchów kolana co znakomicie zwiększa ryzyko urazu tego stawu.
Reasumując:
Nie bójmy się krótkich nart, nie bójmy się małego ich promienia, nie obawiajmy się kilkunastu milimetrów płyty pod wiązaniem. Spróbujmy krawędzi, przybliżmy ciało do stoku, wymalujmy cięty ślad na śniegu a z pewnością uzyskamy cudowny efekt przeciążenia wynikający z mocniejszego oddziaływania siły odśrodkowej.
gazeta.pl
Można rozpoczynać różnie naukę. Postępy zależą bardzo od zastosowanej metody. Nauczyłem prywatnie kilka dorosłych osób bardzo szybko jeździć. To były osoby z najbliższej rodziny. Nie jestem instruktorem, więc "zawodowo" się tym zajęciem nie param.
Nie zaczynam nauki, jak na typowym kursie dla dziesięciu osób, od pługu, czy upartego doskonalenia jakiejś ewolucji. Kiedyś, opalając się przy schronisku na Skrzycznym przyglądałem się pewnemu kursowi. Instruktor z grupą osób ćwiczył cały czas uparcie skręty do stoku. Wychodziły im całkiem nieźle, choć nie tak jak on to robił. Podchodzili i skręcali. Obok jeździł mały wyciąg dla dzieci. Zamiast ich puścić na ten wyciąg i niech robią "kilometry", to uparcie podchodzili i robili tą jedną ewolucję. Pomyślałem - może ma rację, bo jak się szybko nauczą, to straci klientów.
Moje zajęcia były indywidualnie(2,3 osoby). Uważam osobiście, że jak ktoś jest w miarę sprawny, to można go odpowiednią metodą nauczyć w ciągu 6, 7 dni tak, że może samodzielnie jeździć na niebieskich trasach(czyli ma prawie 50 % stoków do dyspozycji). A nawet próbować łatwiejszych tras czerwonych.
Pierwszą rzeczą jest właściwie dobrany sprzęt. Odpowiednia długość nart(rzędu -20 cm), narty dla początkujących. Dopasowne buty, dopasowane kijki(nauka wkładania ręki w taśmę). Własny sprzęt. Doradzam przy zakupie. Narty nowe, ale mogą być swobodnie z przed 2,3 sezonów. Kolejna rzecz wyciąg, pierwsze 2 dni - tylko tależyk dla dzieci. Wystarczy 200 m. Trasa powinna być maksymalnie gładka, najlepiej z naturalnym śniegiem. Bardzo pożądany płaski wybieg.
Pierwsze ćwiczenia. Po właściwym założeniu rąk w taśmy kijków, podchodzimy kawałek stokiem do góry. Idziemy w stos stoku, tłumacząc co to znaczy w skos stoku.
Pierwsza jazda. Doszedłszy do pewnego miejsca, kursant zjeżdża bardzo łagodnie w skos. Pokazujemy sposób zatrzymania, przez odstawienie górnej narty w górę i dostawienie dolnej. Ma stać głównie na dolnej narcie, a kijki trzymać na wyciągniętych w przód rękach. Nie opuszczając ich nawet na moment. Ćwiczymy tak w drugą stronę. Zwracać należy na stanie na dolnej narcie, trzymanie rąk w przodzie, naciskanie nogą na języki butów.
Kolejne ćwiczenie(cały czas podchodzimy). Kursant jadąc w skos stoku ma się zatrzymać spychając piętki nart w dół, ale najpierw wbijając kijek. Komenda jest typu: wbij kijek, spychaj tyły nart. Cały czas zwraca się na trzymanie rąk, naciskanie na języki, stanie na dolnej narcie. Zwiększamy najazd, aż do jazdy prosto w dół. Zatrzymanie przez spychanie piętek. Raz w jedną, raz w drugą stronę
Gdy to już jakoś wychodzi przechodzimy do najtrudniejszego ćwiczenia, skrętów odstokowych - które są kluczem do jazdy na nartach. Kursant jedzie w skos stoku. Musi niestety jechać nieco szybciej i nie za bardzo odchylony od linii spadku. Terenu do wypłaszczenia powinno wystarczyć na 2 skręty. Wbicie kijka, zepchniecie piętek nart w górę. Jak kursantowi się uda zrobić jakoś pierwszy skręt, okrzykami zachęcamy, aby się nie zatrzymywał, ale skręcał w przeciwną stronę.
Okazuje się, że można takich prymitywnych skrętów nauczyć osoby dorosłe za kilka godzin. To nie jest teoria. Taką praktykę zastosowałem dla dwóch dorosłych osób pod pięćdziesiątkę dwa lata temu. "Kurs" odbywał się na wyciągach "Baca" w Zawoji. Teraz te osoby, mając obecnie po 20 dni jazdy na nartach, jeżdżą samodzielnie na narty. Trasy w Białce są już dla nich nudne. Jak się spotkamy jest oczywiście dalszy ciąg "kursu", przynajmniej przez kilka zjazdów.
Gdy się już udadzą dwa kolejne skręty odstokowe, udajemy się wyciągiem na górę. Kursant jedzie w dół i ma kolejno skręcać. "Instruktor" jedzie zaraz za kursantem i krzyczy -wbicie kijka, skręt, ręce do przodu. Od tej chwili za każdym zjazdem jest lepiej, bo szybko rośnie ilość wykonanych ewolucji. Kursant też przekonuje się, że nauka nie jest taka straszna, że potrafi już jeździć.
To był pierwszy dzień. Na drugi został wybrany orczyk na Mosornym Groniu, ze względu na bardzo gładki stok. Instruktor wyjaśniał na górze, na co należy zwracać uwagę w czasie jazdy. Następnie jechał z tyłu i okrzykami korygował błędy. Dwa elemety był ważne. Ciągłe trzymanie wysoko rąk w przodzie i naciskanie na języki butów, została dla ułatwienia pochylenia nogi, rozpięta górna klamra. Kursanci wyjechali w tym dniu ok. 8 razy wyciągiem(700 m). Trasa ok. 800 m. Zakładając jeden skręt na 30,40 metrów, kursant zrobił wciągu dnia ok. 200 skrętów. Każdy przejazd był korygowany przeze mnie, okrzykami z tyłu . Nie należy sądzić, że tak "intensywnie" może jeździć osoba, która po raz pierwszy stanęła na nartach. Po dwóch dniach należy zrobić kilkudniową przerwę. Inaczej nogi odmówią posłuszeństwa. Może to spotkać nawet bardzo sprawne osoby. Poprostu są aktywowane inne mięśnie, czy też inaczej.
Ktoś może się zdziwić, że nie było tu pługu, skrętów z oporu, tylko same równoległe. Bo po co uczyć tych elementów. Jak ktoś się nauczy rozpoczynać skręt od kątowego ustawienia nart, to już nieraz mu to zostaje w jakimś stopniu przez całe życie. Uczyłem ww. metodą bliską mi osobę trzynaście lat temu. Kiedyś na jakimś bardzo wąskim i stromym przejeździe powiedziałem: "a teraz zrobimy parę skrętów z oporu". A co to jest? Nigdy tego mnie nie uczyłeś. Popatrz o tak! Nie było problemów ze skrętem! Bo jak ktoś dobrze jeździ na nartach, to zrobienie pługu nie jest dla niego żadnym problemem, mimo że robi to pierwszy raz.
Kiedyś uczenie pługu, skrętów z oporu miało sens. Narty nie były takie skrętne, znacznie dłuższe, stoki bez ratraków. Teraz te narty wchodzą w skręt jak w przysłowiowe masło, szczególnie na wygłaskanym stoku.
Po tym co wyżej napisałem, powiem co by należało dalej robić. Założenie jest takie, że po tych 6,7 dniach jakoś jeździmy po trasach niebieskich. Zdarzają sie upadki raz, czy dwa razy na zjazd. Gdy zaczynają się muldy, czy miejsca "wylodzone" zaczynamy mieć poważne problemy i upadki się mnożą. Nalepiej się nam jeździ, gdy stok jest gładki i z naturalnym śniegiem. Na stromszych częściach trasy narty się nam rozchodzą i ciało obraca się do stoku. Lub też narty w czasie skrętu nagle przyspieszają i siadamy na tyłach. "Podziwiamy" młodych ludzi, którzy ledwo stojąc na nogach jadą dużo szybciej od nas w dół.
Tak mniej lub więcej może wyglądać sytuacja narciarska osoby dorosłej(po ww. dniach), której głównym zajęciem jest siedzenie przy biurku lub stanie przy stole operacyjnym. No więc co dalej, gdy chcemy mieć postępy? Mówią, że najgorsze jest pierwsze pięć lat, potem jakoś leci. Gdy przyjmiemy te pięć lat i 30 dni w sezonie na nartach, to jest 150 dni narciarskich. Każdy spędzony też z myślą, żeby coś się w nim nauczyć, lub przynajmniej przypomnieć sobie poprzednią formę(na początku sezonu). Ktoś, kto zaczyna dopiero jeździć na nartach(lub ma zamiar zacząć) pomyśli w tym miejscu to jakiś nieudacznik, który dopiero po pięciu miesiącach jazdy potrafi sobie radzić na stokach. A przecież w internecie jest bardzo dużo osób, którzy po kilku wyjazdach w Alpy bardzo dobrze jeźdżą. Bardzo dobrze jeżdżących w sieci jest ogromna ilość. Tylko na trudniejszych stokach jakoś ich nie widać!
Po tym przydługim wstępie przechodzę do rzeczy zasadniczej-jak ma dalej wyglądać samodzielna nauka. Piewsze, co nie należy robić, to ambitnie wjeżdżać na czerwone, a dalej na czarne trasy. To nic nie da! Nie poprawi techniki(a to głównie chodzi!). Pojawią się nawyki(skręty cześciowo z oporu, duże ześlizgi, obracanie ciała do stoku itd.), które później nawet zdolny instruktor będzie miał kłopoty wyeliminować. Jeździć dalej po niebieskim. Przydałyby się trasy szerokie, dobrze przygotowane o profilu ścianka-wypłaszczenie. Wypłaszczenie daje nam psychiczny luz, że jak nas narty poniosą, to na nim sobie poradzimy.
Wypłaszczenia(długie) służą też do treningu "szybkiej" jazdy. Ważna rzecz. Przyzwyczajenie do szybkości. Narty na szerokość barków, ręce z kijkami w przodzie(nie opuszczamy ich), łokcie na zewnątrz. Lekki nacisk nóg na języki butów, plecy rozluźnione, dość wysoka pozycja i jazda. Najszybciej jak damy radę(uwaga na ludzi!). Skręt wykonujemy przez lekkie zamarkowanie początku kijkiem i następnie lekkim pochyleniem ciała(kolan) do środku łuku. Nie trzeba robić żadnych gwałtownych ruchów. Przy większej szybkości narty zaczną skręcać bez żadnego wysiłku.
Staramy się, aby ten skręt był długi(nie gwałtowny-bo zatrzymamy się po kikunastu metrach), łagodny i bez straty szybkości. Pilnować równoległych nart i szerokiej jazdy! Może mieć 30, 40 a nawet 50 metrów, jak najdłuższy. Następnie nie tracąc szybkości skęcamy w drugą stronę. Do takich ćwiczeń można wybrać sobie jakąś dłuższą, szeroką "płaską" trasę. Ważne żeby była gładka. Będziemy mieli własną trasę zjazdową na której może się osiągnie 40-50 km/godz. Następnym razem poćwiczymy na stromszych ściankach, ale do tego czasu dobrze byłoby przyzwyczaić się nieco do szybkości na nartach. Na tym kończę, bo muszę iść do piwnicy, nasmarować narty. Jutro jedziemy na Mosorny.
Może jeszcze coś napiszę. narty nasmarowane(czerwone Toko na gorąco). Nie wiadomo jak jutro będzie na Mosornym z kondycją. Dopadł nas wszystkich jakiś żołądkowy wirus. Byłem ostatni w kolejce do leczenia. Wyjazd do Koninek na końcu roku nam nie wyszedł. Więc pojechałem w Sylwestra "przetestować" stok w Myślenicach na Chełmie. Dane techniczne miał ładne. Ale praktyka najważniejsza. Diabeł tkwi w szczegółach. Z góry ruszyłem sobie boczkiem, przy siatce na początku wolnym rytmem. Ujechałem dwie metrów i jestem ugotowany. Zupełny brak sił, pot leje się z twarzy. Stałem z pięć minut, aż nieco przszedłem do siebie. Potem wolno zakosami zjechałem na dół i do mikrobusu. Stok, owszem, fajnie nachylony, tylko ten dojazd. W domu gorączka i do łóżka. Najkrótszy w życiu narciarski dzień.
Co możemy ćwiczyć na stromszych partiach tras niebieskich? Właśnie skręty na stromiźnie. Dlaczego się ludzie boją tras czerwonych, czy czarnych? Głównie z jednego powodu. Nie umieją bezpiecznie skręcać na stromych miejscach. Wiadomo co się dzieje, gdy taki skręt nie wyjdzie. Narty pędzą za moment, jak szalone, w dół. Człowiek siada na tyłach i jedziemy nie wiadomo dokąd. Nie zawsze tak jest tragicznie. Czasem obsunie się narta zewnętrzna, człowiek pochyla się na stok, kładzie na boku i zsuwa w dół. Bardziej ostrożni jadą w skos stoku od jednego kraju do drugiego i mają problemy jak się obrócić w przeciwną stronę. Piszę tu tylko o stokach dobrze ubitych, bez muld, "placków lodu", bo wtedy trudności się zwielokrotniają.
Cała sztuka jazdy po trudniejszych trasach to dosyć pewne wykonanie skrętu na stromej ściance. Do ćwiczeń należy wybrać niewielką ściankę, wystarczającą na dwa, trzy skręty, z wypłaszczeniem. Dobra byłaby taka, aby się można było dość swobodnie ześlizgiwać bokiem nart(dobre ćwiczenie). Najczarniejsze trasy(z zastrzeżeniem muld, "lodu", szerokości, ludzkich tłumów itp.) to takie ścianki, tylko mające setki, czy więcej metrów, w jakiejś swojej części. Trudności fizyczne skrętu będą takie same, choć psychiczne znacznie większe - jak tu stromo!
Problem polega na tym, że jadąc w skos stoku(prawie poziomo) po takiej ściance, należy wykonać skręt na równoległych nartach i jechać w przeciwną stronę, też prawie poziomo. Nie piszę tu o skrętach z pługu, czy z oporu jedna nartą. Bo jak ktoś sobie radzi tą metodą na stromych ściankach, to tak będzie jeździł. Bezpiecznie, ale wolno. A my chcemy dojść w przyszłości do naszego "karwingu".
Jakie trudności napotkamy w wykonaniu takiego skrętu - w stosunku skrętów, które potrafimy wykonać na znacznie bardziej płaskim terenie. Tam wystarczyło się rozpędzić, wbić kijek, lekki ruch ciała(p. wyżej) i już skręcamy. To było łatwe, bo jechaliśmy niewiele odchyleni od linii spadku stoku. Tu nie możemy tak jechać, bo pierwszym skręcie, szybkość nasza gwałtownie wzrośnie. Im jest stromszy stok to jedziemy bardziej "poziomo". Tak się reguluje szybkość. Narty bardziej w dół, lub bardziej poziomo. Teraz, by skręcić musimy "odciążyć" narty, włożyć więcej siły w skręt i jechać nie za wolno, ale szybciej. Szybciej? A tu tak stromo! Szybkość to najlepsza droga do wykonania takiego skrętu. Odwaga i niech się dzieje co chce. Stąd tylko mała ścianka. Najwyżej będziemy leżeć za chwilę na wypłaszczeniu.
Stoimy u góry ścianki, poziomo. Pozycja jak do jazdy w skos stoku. Narty na szerokość barków, obciążenie prawie wyłącznie na dolnej narcie, ręce w przodzie z kijkami. Mocno naciskamy na języki butów. Góra ciała obniżona, z lekkim pochyleniem do przodu. Kierujemy narty lekko w dół(tak 20, 30 stopni od poziomu-zależy to od pochylenia stoku) i jedziemy w skos stoku. Powinny się dość szybko rozpędzić. Wbicie kijka, wyprost ciała i jednoczesne zepchnięcie tyłów nart na stok. Jak narty się ustawią w linii spadku stoku(prosto w dół), zaczną gwałtownie przyspieszać. Wytrzymać, nie wywracając się, za każdą cenę te moment! Trzymając ręce daleko w przodzie i naciskać na języki butów. One skręcą i niebezpieczeństwo minie. Pilnować, aby były w miarę równoległe. Po skręcie jedziemy znowu spokojnie w skos stoku(stąd do nauki jest lepszy szeroki stok). Kolejne wbicie kijka, wyprost, zepchnięcie piętek na stok i już jeździmy po stromiźnie. Dalsza praca to doskonalenie tego skrętu. Na początku pojawią się najcześciej spotykane błędy:
- za wolna jazda, wyjdzie tylko "półskręt" i narty popędzą w dół, - nie naciskanie na języki(można tu poluzować górną klamrę), - opuszczanie rąk, wyciągnięte w przód, pochylają górę ciała do przodu i równoważą pupę, która ma ochotę siadać przy skręcie. - obracanie góry ciała na stok(należy mieć cały czas w polu widzenia dół stoku-wtedy głowa "ustawi" właściwie górę ciała).
Efektem tych błędów będzie właśnie ten "półskręt". Narty się nie obrócą w przeciwną stronę, tylko skierowane w dół i rozchylone w niewielkim pługu przyspieszą a narciarz usiądzie na pupie, narty jeszcze przyspieszą i leżymy. Jeżli zrobimy z kolei ten skręt zbyt energicznie, obrócimy się za bardzo do stoku i narty staną. Energię włożoną w skręt tak dozować, aby dalej jechały z pewną szybkością.
Na zakończenie warto nieraz na znanych stokach szukać jak nastromszych ścianek i na nich potrenować skręty równoległe. Wtedy żadne trasowe stromizny nie będą dla nas straszne.
tym co proponujesz
za chiny do tego nie dojdziesz stara (co nie znaczy zła na stromym) szkoła od co.
Wedlug mnie watek juz sie wyczerpal. Nalezy go zamknac, odkleic. Autorow przepraszam i prosze o ponowne rozpoczecie w bardziej zrozumianej niewyteoretyzowanej formie.
Brawo za ocenę. Dlaczego sie wątek wyczerpał. Zawsze ktoś zaczyna sie uczyć, albo marzy o nartach. Stara szkoła, oczywiście. Kiedyś Mister Ogorzałek propagował jakie to prosty jest karwing. Wystarczy tylko na krawędzie i po sprawie. Teraz spuścił z tonu, bo to proste, ale dla nielicznych na początku. Jak się samemu bardzo dobrze jeździ, i się jest bardzo sprawnym, to się zupełnie nie rozumie ludzi pięćdziesięcioletnich, jakie mają trudności na stoku. Proszę uważnie popatrzeć na przeciętny stok, jak ludzie jeżdżą jakimi technikami skręcają.
Przy okazji możemy się kiedyś umówić na Skrzycznym na FIS(jak będzie czynny). Lubię oglądać świetnie jeżdżących narciarzy. Dużo się od Was nie nauczę, bo niestety wiek, nie te lata. Jeśli tylko któryś z Was należał do jakiegoś klubu w Szczyrku lub Bielsku, a może w Zakopanem, to poziom będzie wysoki.
Wedlug mnie watek juz sie wyczerpal. Nalezy go zamknac, odkleic. Autorow przepraszam i prosze o ponowne rozpoczecie w bardziej zrozumianej niewyteoretyzowanej formie.
Jest to napisane w taki sposob, aby kazdy kto nigdy nie mial do czynienia z dwiema deskami, zrozumial o co tak naprawde chodzi. Wskaz, w ktorym miejscu sa informacje, ktore moglyby byc niezrozumiale dla osob poczatkujacych, a napewno to poprawie. Jednak tekst jest napisany w taki sposob, aby byc zrozumialym dla kazdego. BTW. pojecia typu NW czy kompensacja sa dosyc czesto uzywane na forum. Nawet jezeli ktos nie wie co to moze oznaczac, bez wiekszych trudnosci znajdzie na forum wyjasnienie.
Byłeś u niego na szkoleniach ,przyglądałeś się z boku jak szkoli ? Jeżeli tak to napisz kiedy i gdzie. Ocenianie całości narciarstwa przez pryzmat wąskich ,zmuldzonych tras w sCyrku jest po prostu śmieszne. Lubisz tam jeżdzić ,uwielbiasz takie trasy Twoja sprawa i niech tak zostanie.
To teraz sobie odpowiedz kto tych Ludzi szkolił "pilot wycieczki robiący za instruktora" czy Ogorzałek.
Nie zauwazylem ze to jest przekopiowane z jakiejs gazety. Myslalem ze Ir3k to napisal. Teraz zmylil mnie jeszcze dodatkowo bo chce to poprawiac. Moglem sie zorientowac. ze to gazetowy artykul trudno tak wyszlo. Podaj prosze jaka to gazeta i co to za autor tego artykulu, zeby P. Ogorzalkowi dac spokoj i nie przywolywac jego nadaremnie:) ps. troche male te literki /gazeta/ nie chce nic sugerowac, ale na drugi raz to prosze wyraznie podkreslic ze nie jest sie tego tekstu autorem.
Jak to jaka gazeta... gazeta.pl, taka strona, wejdź sobie.
Nie zauwazylem ze to jest przekopiowane z jakiejs gazety. Myslalem ze Ir3k to napisal. Teraz zmylil mnie jeszcze dodatkowo bo chce to poprawiac. Moglem sie zorientowac. ze to gazetowy artykul trudno tak wyszlo. Podaj prosze jaka to gazeta i co to za autor tego artykulu, zeby P. Ogorzalkowi dac spokoj i nie przywolywac jego nadaremnie:) ps. troche male te literki /gazeta/ nie chce nic sugerowac, ale na drugi raz to prosze wyraznie podkreslic ze nie jest sie tego tekstu autorem.
Niestety na stronie, nie ma zadnych inf. na temat autora. Co do edycji tekstu. Sam tekst jest napisany w taki sposob, ze kazdy go zrozumiec. Napisalem, ze moge poprawic niescislosci.. jednak wiedzialem, ze takowych nie ma i nic nie bede musial poprawiac. Napisalem tak wyzej ze wzgledu na to, abys jeszcze raz (nie majac pewnosci, ze w ogole przeczytales calosc) sprobowal zrozumiec sens merytoryczny wyzej zamieszczonego tekstu.
EDIT: Zachecam takze do obejzenia filmikow: http://narty.gazeta.pl/narty/1,76028,3766771.html Napisane jest, ze prezentujacy to 'Demo Team Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Narciarstwa'. Zauwaz, ze osoba na filmikach jest ta sama co na wyzej zamieszczonych obrazkach.
SP Dziadku Kuby-winę za to jak jeżdżą i jakimi techikami skręcają ludzie ponoszą w większości oni sami.Na palcach obu rąk mogę policzyć tych którzy szkolili się od poziomu 7-8,choćby w ramach warsztatów(a robię w tym 15 lat), w celu opnowania carvingu,ale w takim stopniu by radzić sobie bez ześlizgu i zamiatania również na czarnych trasach. Zapewniam też że osoby po 50 -ce mogą opanować carving doskonale(jest dużo łatwiejszy od tradycyjnego stylu,kwestia tylko odpowiedniego doboru nart).Niedowiarków odsyłam do prof.carvingu Waltera Kuchlera i opinii na temat nowj techniki(wypowiedzi "nawróconych" lat 44,67,73,55,)w "Carving-kurs jazdy dla początkujących i zmieniających technikę jazdy".
Witam Materiał, przytoczony na początku został przygotowany przez Demo Team Sitn chyba w 2005 roku. Można zresztą zobaczyć część a możę wszystko na stronie Sitnu albo kupić sobie w fromie książkowej lub na płycie.
Filinator - dzięki za trzeźwy i krótki osąd. Na nartach uczymy się jeździć na stoku u ludzi którzy są zawodowcami (jeżeli ktoś ma kłopoty z odróżnieniem kto jest zwodowcem a kto uczy bo mu się wydaje, że umie to służę pomocą) Carving to nie jest żadna rewolucja i jeżeli ktoś umiał jeździć jak należy na nartach - nazwijmy to - klasycznych to będzie i dobrze jeździł na narcie taliowanej. A jak ktoś się zsuwał to po prostu musi się doszkolić i koniec. Pozdrawiam
Jako, iż na forum coraz częściej pojawiają się pytania dotyczące początkowej nauki jazdy na nartach, postanowiłem w krótki sposób ukazać kolejne etapy nauki jazdy od pierwszego konaktu z dwiema deskam
Tak zaczynajac przypisujesz sobie calosc. Dalej Ir3k pisze:"Wskaz, w ktorym miejscu sa informacje, ktore moglyby byc niezrozumiale dla osob poczatkujacych, a napewno to poprawie." Chcesz poprawiac PZN? Znales przeciez autora. Dalej Ir3k: "Niestety na stronie, nie ma zadnych inf. na temat autora. Co do edycji tekstu. Sam tekst jest napisany w taki sposob, ze kazdy go zrozumiec. Napisalem, ze moge poprawic niescislosci.. jednak wiedzialem, ze takowych nie ma i nic nie bede musial poprawiac." To juz arogancja duzego kalibru
Brawo za ocenę. Dlaczego sie wątek wyczerpał. Przy okazji możemy się kiedyś umówić na Skrzycznym na FIS(jak będzie czynny). Lubię oglądać świetnie jeżdżących narciarzy. Dużo się od Was nie nauczę, bo niestety wiek, nie te lata. Jeśli tylko któryś z Was należał do jakiegoś klubu w Szczyrku lub Bielsku, a może w Zakopanem, to poziom będzie wysoki.
Z tekstu wynika, ze zapraszasz mnie do Szczyrku i chcesz sie ze mna scigac. Podpowiadam, ze mnie jako starszemu /chocby kilka lat/ przysluguje przywilej wystosowania zaproszenia:)
Jeszcze raz do Dziadka Kuby.Zerkąłem w profil i przy całym szacunku,ale nasuwa mi się jedno pytanie.Po co klasykowi racetigery sl?To jak jazda bolidem w Paryż-Dakar.
Z uwagi na "doświadczenia własne" nie mogę się z tym zgodzic . Znam wielu 45-50 latków (w moim wieku :) ) ,którzy pomimo "perfekcyjnej klasyki" nie są w stanie przełamac bariery . Dla nich kazdy zakręt to hamowanie. To psychika :) a jednocześnie niechęć do nowinek na zasadzie "a po co mi ten kawwing jak i tak zjadę po czarnej". Każdy z nas jest inny i ja ich postawę rozumię natomiast robienie z tego ideologi (Dziadek_Kuby) przyprawia mnie o dreszcze.
Witam Z całym szacunkiem to znaczy, że: albo nazywamy carvingiem co innego albo nie umiałeś jeździć cietym skretem na narcie nie taliowanej Carving to nie rewolucja to ewolucja. Rewolucję zrobili z niego marketingowcy i ludzie którzy mają głowę do interesów. Chetnie rozwine temat Pozdrawiam
Drogi Fredowski, Slowo ukazac nie oznacza napisac.
Czy skrot 'PZN' nie wydaje sie byc 'ogolnym pojeciem"?
Co do poprawy tesktu - czy dodanie kilku zdan w formie wyjasnienia niezrozumialych pojec jest czyms aroganckim? Tekst jest dedykowany tym, ktorzy o narciarstwie maja male pojecie.. wiec z calym szacunkiem, ale kazdy rozumujacy w odpowiednim kierunku domysli sie, ze taki tekst, inaczej napisany po prostu byc nie moze.
Dla jasnosci artykulu i ochrony praw autorskich prosze Ir3k o przeredagowanie wpisow dotyczacych "Podstawy nauki jazdy na nartach" i "Nauka jazdy na krawedzi" przyklad ponizej:
Wyżej mamy opisane jak nauczyć się jazdy na nartach od pierwszego konktaktu z dwiema deskami. Teraz pora na coś dla tych ambitnych jak i bardziej zaawansownaych, technika jazdy carvingowej, ktorej nauka wbrew pozorom nie jest taka trudna, szczególnie pod okiem dobrego instruktora. Oczywiście część informacji zawartych w poniższym tekscie możemy wyrywkowo odnaleźć na forum. Jednak wszytsko połączone w całość powinno ułatwić zrozumienie teorii tym mniej doświadczonym fanom białego szaleństwa. gazeta.pl
Takie przeredagowanie, aby bylo wiadome kto i co napisal. Inaczej mowiac wyartykulowanie wlasnych uzupelnien /np. kursywa/ od orginalu.
Dla jasnosci artykulu i ochrony praw autorskich prosze Ir3k o przeredagowanie wpisow dotyczacych "Podstawy nauki jazdy na nartach" i "Nauka jazdy na krawedzi" przyklad ponizej:
Takie przeredagowanie, aby bylo wiadome kto i co napisal. Inaczej mowiac wyartykulowanie wlasnych uzupelnien /np. kursywa/ od orginalu.
Jezeli wg Ciebie jest juz wszytsko w porzadku, prosilbym o pisanie rzeczy dot. tematu, a moderatora prosilbym o usuniecie zbednych postow.
No i się nie zgodzę dopuki nie sprecyzujemy co znaczy jeździć na nartach. Zwieź dup.. to można na wszystkim natomias przełamać się i nie obślizgiwać co skręt to pomimo "solidnej klasyki" tylko nieliczni. To na podstawie dzisiejszego narciarskiego dnia gdzie slalom "gigant" :D miał 9 skrętów można było go przejachać na nartach o promieniu 21m czysto a "trenujacy" klasycy w moim wieku :D na nartach o promieniu 10/11 obślizgiwali sie co zakręt i tylko proszę nie pisać ,że nie było prędkości albo trasa była za szeroka .
Dziadek Kuby robi sobie zdjęcia z Racetigerami. Żona Dziadka robi sobie z kolei zdjęcia z SL 9. W końcu "wapniaki" też mogą sobie pozwolić na pewien szpan.
Tak przy okazji te tygrysy to bardzo fajne nartki. Podobno według testów są bardzo wymagające. Ale jakoś nie zauważyłem. Przeprowadzałem "dziadowskie " testy na dość twardym śniegu, ale także dość ciężkim wiosennym firnie. Również nieco w puchu. Nie testowałem jedynie na ześlig. Nie było okazji. A wymagające to były wyroby Polsportu z Szaflar.
Muszę jeszcze coś dodać, ponieważ dopiero teraz przeczytałem posty po moich przydługich nieco i nudnych wynurzeniach na temat "jak się nauczyć jeździć na nartach w dwa tygodnie". Ten materiał bazował na moich doświadczeniach ze szwagrem(lekarz), szwagierką i ich córką. "Pracowaliśmy" nad nimi z żoną kilka lat, aby wreszczie dali się namówić na narty. Dwa lata temu pękli i są teraz zachwyceni nartami. Narty mają karwingowe, bo takie sprzedają, prawie wyłącznie, na giełdzie w Rotundzie(Kraków).
Jaka jeżdżą techniką. Nie wiem. Ale narty trzymają równolegle. Zdążyli już jeździć W Białce Tatrzańskiej, Małym Cichym, na Mosornym Groniu w Zverovce Spalenej i gdzieś tam w Krynicy. W sumie ich doświadczenie życiowe wynosi o. 20 dni jazdy. Patrząc na nich, i na ludzi na przeciętnym stoku, nie są wcale gorsi od 80 % tam jeżdżących. Szwagier wie nieco, co to jest ten "karwing" i stara się robić skręty na krawędziach. Ale go nikt nie uczył "kiwnięcia kolankami" od pierwszego momentu, gdy stanął na nartach. Nieznajomość książki pana Kirchlera doprowadziła do zaprzepaszczenia co najmniej dwóch lat i nabrania złych nawyków, jak np. wyjście w górę(przy skręcie) na stromym stoku. A powinien przecież połknąć tą wirtualną muldę. Przecież to proste!
Dziadek_Kuby spokojnie to tylko lekka wymiana poglądów ja odniosłem się do tego co napisał Mitek i jeszcze raz przeczytaj to co napisałem http://www.skiforum.pl/showpost.php?...2&postcount=22 Co do szwagra to nie Kirchlera powinien poczytać tylko poczciwego Waltera http://www.maraton.home.pl/carving.htm fajna pozycja. To co napisałes o szacownym szwagrze to woda na mój młyn :) carving jest prosty ale trzeba sie go nauczyć bo to cos więcej niż inicjacja skrętu przez pójscie do przodu na taliowanej narcie. Się musimu spichnąć na Julianach w marcu :)
kocham to forum !!!
Witam Drogi mirkun. Jeździć na nartach "klasycznych" jak należy to znaczy jexdzić na nich skretem ciętym. Narta "klasyczna" też jest taliowana i skret ciety można na niej wykonać bez problemu i tak nalezało jeździć, taki był kanon jazdy przed rozpowszechnieniem nart taliowanych. Aby uzyskać na narcie klasycznej skret o mniejszym promieniu należało na nią nacisną i ją wygiąć - tak samo jak na narcie taliowanej. Faktem jest że jazda cietym skretem na narcie 205 jest trudniejsza niż na 155 i to o wiele i znacznie częściej jesteśmy zmuszeni jechać śladem lekko slizgowym ale mechanika skręyu jest identyczna jak na narcie taliowanej. Kto mniej więcej 15 lat temu brał udział w jakichs kursach instruktorskich czy pomocniczych ten wie o co chodzi. Więc gdy ktoś dobrze jeździł na narcie klasycznej to po założeniu narty taliowanej poi prostu robi to samo i jedzie skrętem ciętym. Pozdrawiam
Się z tobą zgadzam co do techniki jazdy w 100% natomiast napisałem tu o tym ,że dla takich ludzi blokadą nie jest to ,że nie potrafią jechać tylko ,że narta się rozpędza co skręt i to powoduje podświadome włączenie ześlizgu (pomimo tego,że są idealne warunki i można pojechać). I to tyle.
Witam Piszemy Mirku dokładnie o tym samym tylko moje zdanie jest takie że jak dla kogoś jak napisałeś "blokadą jest to że narta się rozpędza" to znaczy, że musiła popełniać również ten błąd przy jeździe na narcie kalsycznej gdzie w długim skręcie rozpędzała się ona jeszcze bardziej. Ja stosunkowo długo uczyłem się wyeliminować element ześlizgu w jeżdzie skrętem równoległym na narcie kalsycznej i nie do końca mi sie to udało ale jeeli stok jest przyjazny pusty to można spokojnie pojechać cietym skrętem na narcie 200m Jeszcze lepiej widać te róznice w nielubianym przez ciebie smigu. Jeżeli ktoś cały czas jeździł śmigiem hamującym to znaczy że zatrzymał się na pewnym etapie rozwoju techniki narciarskiej. Miniej wiecej od końca lat 80 jeździło się juz tylko smigami cietymi a hamujący był ewolucją sytuacyjną. Ja jestem akurat fanem smigu i bardzo chetnie spotkam się żeby wymienić narciarskie poglądy i namówić cię do polubienia tej ewolucji. Pozdrawiam i pytanie na priv
To co napiszę będzie herezją, ale dyskusja się ożywiła. Kiedyś "zaczepiłem" w dyskusji o technice ŚP. Misia(Kazimierza Szczęsnego) i dyskusja była przednia.
"Karwingowo" na nartach zaczęliśmy żoną próbowawć jakieś osiem lat temu. Tylko, że to były narty klasyczne. Ja miałem dwumetrowe Salomony z prolinkami, kiedyś chwalone przez Bachledę(miał jakieś układy z tą firmą). Kupione za półceny ponad dziesięć lat temu. Już zaczynała się moda na zachodzie na karwingi a ja o tym nie wiedziałem.
Żona też miała okazyjnie kupione w Cervinii Fischery. Więc szkoda było wymieniać tych nart, a poza tym brak było, jak to, mówią kasy. Mając zamiar kupić narty karwingowe doszedłem do wniosku, że można sezon wykorzystać jeżdżąc szerzej(jeździłem b. wąsko- tak że musiałem przynitować blaszki duralowe na wewnętrznych cholewkach butów narciarskich, bo je ścinałem), niżej i bardziej na krawędziach przez wieksze wychylenie do środka skrętu. I to zaczęło działać. Narty musiały być ostre. Skręt był bardziej płynny, dłuższy i szybszy.
Właściwie normalna sprawa. Narciarze, zawodnicy zawsze jeździli na krawędziach. Tylko nie mieli właściwego sprzętu. Już mistrz Joubert opisywał w latach siedemdziesiątych skręt "S", prawie bez zeźlizgu. A mam w domu książeczkę o narciarstwie, napisaną za ponurych czasów Adolfa. Są tam zdjęcia zawodników na slalomie. Sylwetka taka, że jak by ich ubrać w nowoczesny strój i sprzęt, to by ktoś niewprawiony powiedział, że jadą "karwingowo".
Z szacunkiem dla wszystkich dyskutantów!
Witam Zgadzam sie w zupełności. Dlatego własnie jestem wrogiem podnoszenia carvingu do miana prawie, że nowej dyscypliny sportu. Wprowadzenie narty radykalnie taliowanej doradzał juz Stenmark Elanowi pod koniec lat 70 czy na poczatku 80 ale z dwóch głównych powodów tego wtedy nie zrobiono: 1. technologia i materiały 2. (kto wie czy nie najważniejszy) opór znanego z konserwatyzmu srodowiska narciarskich oficjeli z cyklu "jak to porządny narciarz na baletkach" a jeździłem wtedy balet to wiem. Później znaleziono sposoby na produkcje narty taliowanej radykalnie i zmieniono również sposoby nauczania jazdy zbliżając ją znacznie bardziej do jazdy sportowej na której przecież zawsze się wzorowała. Wielkie brawa dla marketingowców za opracowanie idei carvingu i wmówienie ludziom, że to coś zupełnie nowego, oraz dla ludzi takich jak Kuchler czy z naszego podwórka Tomek Kurdziel i inni ideolodzy carvingu którzy szybko zauwazyli jaki potencjał tkwi w narcie taliowanej jakie mozliwości przed uczącymi jazdy na nartach stawarza. Ale tak naprawdę to przecież tylko kolejny etap w rozwoju narciarstwa. Pozdrawiam
Jezeli wg Ciebie jest juz wszytsko w porzadku, prosilbym o pisanie rzeczy dot. tematu, a moderatora prosilbym o usuniecie zbednych postow.
Duskusja stała sie ciekawa i żeby nikogo nie urazić proponuję nic nie usuwać a w przyszłych postach trzymać się tematu :)
Mitek - w latach 80 bodajże nawet stworzono prototyp takiej mocno taliowanej narty, ale problem był trochę gdzie indziej - wtedy uważano że narta zawodnicza nie może być krótka i zrobili te carvery o długości bodajże 190 czy 200cm. Przez to były trochę... dziwne. Dopiero po wprowadzeniu nart funcarvingowych na rynek, co bardziej nowatorscy zawodnicy zaczęli się zastanawiać, czy by się toto nie nadało... Jeszcze w sezonie 1999/2000 Atomic miał w kolekcji nartę slalomową Beta Race 9.36 (czy 9.32 - nie pamiętam) :D.
Co do jazdy na krawędziach - mam taką małą publikację Leszka Wykroty z roku 1985 - jako najbardziej zaawansowaną technikę opisuje właśnie skręt cięty. Jest też stwierdzenie, że niestety nie da się wykonać ciasnego ciętego skrętu - nowoczesne narty to ostatnie stwierdzenie zdeaktualizowały i tyle :)
Z wielkim trudem udalo sie oddzelic artykul PZN ogolnie mowiac /za Mitkiem/ od przedmowy Ir3k. To sprobuje odniesc sie do poszczegolnych czesci. Troche to trudne bo i poczatek drugiej czesci jakis taki niewyrazny ale trudno przeciez nie wszystki jest na tip top. Wstep: "Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami." Zdecydowanie sie z tym nie zgadzam. Narta nie moze mna /narciarzem/ kierowac ani przed, ani w trakcie, ani po jezdzie nie moge sie od naty uzalezniac. Juz srednio zaawansowany narciarz powinien w 100%panowac nad nartami w kazdej okolicznosci /warunki sniegowe, nachylenie stoku/ Proces opanowania nart trwac moze czasami dlugo, ale przewaga narciarza nad nartami musie byc zawsze i bezwarunkowa. Narciarz wie co i jakim skretem chce pojechac a do wykonania tego sluza pomocnicze cwiczenia a nie parametry narty. Zdarzyc sie moze ze narta jest swoja budowa nieprzystosowana do zamierzonego stylu jazdy, i wtedy nalezy to traktowac jako utrudnienie i dalej realizowac swoj zamiar. Uwazam ze wszechstronnosc jazdy jako wyszszy cel jest mozliwy jest do osiagniecia tylko przy w/w swiadomosci Zapraszam do tematu:)
Z wielkim trudem udalo sie oddzelic artykul PZN ogolnie mowiac /za Mitkiem/ od przedmowy Ir3k. To sprobuje odniesc sie do poszczegolnych czesci. Troche to trudne bo i poczatek drugiej czesci jakis taki niewyrazny ale trudno przeciez nie wszystki jest na tip top. Wstep: "Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami." Zdecydowanie sie z tym nie zgadzam. Narta nie moze mna /narciarzem/ kierowac ani przed, ani w trakcie, ani po jezdzie nie moge sie od naty uzalezniac. Juz srednio zaawansowany narciarz powinien w 100%panowac nad nartami w kazdej okolicznosci /warunki sniegowe, nachylenie stoku/ Proces opanowania nart trwac moze czasami dlugo, ale przewaga narciarza nad nartami musie byc zawsze i bezwarunkowa. Narciarz wie co i jakim skretem chce pojechac a do wykonania tego sluza pomocnicze cwiczenia a nie parametry narty. Zdarzyc sie moze ze narta jest swoja budowa nieprzystosowana do zamierzonego stylu jazdy, i wtedy nalezy to traktowac jako utrudnienie i dalej realizowac swoj zamiar. Uwazam ze wszechstronnosc jazdy jako wyszszy cel jest mozliwy jest do osiagniecia tylko przy w/w swiadomosci Zapraszam do tematu:)
Zgadzam się w 100% z każdym słowem jakie tu napisano. Tylko narciarz wszechstronny umiejący jexdzić w kazdych warunkach na kazdym stoku i na kazdych naratach może o sobie opowiedzieć że jest narciarzem pełnym. Do tego dążymy. Pozdrawiam
I tak oto historia zatoczyła koło. Od negacji starej szkoły ześlizgowej , po zachwyty nad jazdą na krawędzi po stwierdzenie że prawdziwy narciarz powinien potrafić jedno i drugie. Szkoda tylko, że Ci początkujący ,co mieli nadzieję na troszkę podpowiedzi jak rozpocząć przygodę z nartami zostali zdominowani przez Starych wyjadaczy i praktycznie już nic się nie dowiedzą.
Przedmiotem wypowiedzi jest wstep artykulu /tylko wstep nic wiecej/cytuje: "Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami."
I tak oto historia zatoczyła koło. Od negacji starej szkoły ześlizgowej , po zachwyty nad jazdą na krawędzi po stwierdzenie że prawdziwy narciarz powinien potrafić jedno i drugie. Szkoda tylko, że Ci początkujący ,co mieli nadzieję na troszkę podpowiedzi jak rozpocząć przygodę z nartami zostali zdominowani przez Starych wyjadaczy i praktycznie już nic się nie dowiedzą.
Nie bardzo widze sens Twojego wpisu w powiazaniu z tematem "wstep do artykulu" moglbys to rozjasnic?
Z wielkim trudem udalo sie oddzelic artykul PZN ogolnie mowiac /za Mitkiem/ od przedmowy Ir3k. To sprobuje odniesc sie do poszczegolnych czesci. Troche to trudne bo i poczatek drugiej czesci jakis taki niewyrazny ale trudno przeciez nie wszystki jest na tip top. Wstep: "Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami." Zdecydowanie sie z tym nie zgadzam. Narta nie moze mna /narciarzem/ kierowac ani przed, ani w trakcie, ani po jezdzie nie moge sie od naty uzalezniac. Juz srednio zaawansowany narciarz powinien w 100%panowac nad nartami w kazdej okolicznosci /warunki sniegowe, nachylenie stoku/ Proces opanowania nart trwac moze czasami dlugo, ale przewaga narciarza nad nartami musie byc zawsze i bezwarunkowa. Narciarz wie co i jakim skretem chce pojechac a do wykonania tego sluza pomocnicze cwiczenia a nie parametry narty. Zdarzyc sie moze ze narta jest swoja budowa nieprzystosowana do zamierzonego stylu jazdy, i wtedy nalezy to traktowac jako utrudnienie i dalej realizowac swoj zamiar. Uwazam ze wszechstronnosc jazdy jako wyszszy cel jest mozliwy jest do osiagniecia tylko przy w/w swiadomosci Zapraszam do tematu:) absolutnie sie z twym zdaniem zgadzam: na urlop to sie jedzie do cieplych krajow: sluchac nart to mozna jak sie nie ma nic innego do zrobienia. normalnie to ty rzadzisz narta i to ty decydujesz co w danym momencie zrobic: ktos kto napisal ten tekst o sluchaniu narty powinien sie nieco leczyc
absolutnie sie z twym zdaniem zgadzam: na urlop to sie jedzie do cieplych krajow: sluchac nart to mozna jak sie nie ma nic innego do zrobienia. normalnie to ty rzadzisz narta i to ty decydujesz co w danym momencie zrobic: ktos kto napisal ten tekst o sluchaniu narty powinien sie nieco leczyc
Myślę, że autor pisząc " rządzi narta " miał na mysli taką oto sytuację,że początkujący narciarz powinien pozwolić ustawionej narcie na krawędzi wykonać łuk aby zorientował się jak jak skręca narta ( zamiast ześlizgów lub rotacji) To że narciarz rządzi nartą jest chyba tak oczywiste,że powyższe komentarze są zupełnie bez sensu
Myślę, że autor pisząc " rządzi narta " miał na mysli taką oto sytuację,że początkujący narciarz powinien pozwolić ustawionej narcie na krawędzi wykonać łuk aby zorientował się jak jak skręca narta ( zamiast ześlizgów lub rotacji) To że narciarz rządzi nartą jest chyba tak oczywiste,że powyższe komentarze są zupełnie bez sensu
Wstep: "Zacznijmy od rewolucji świadomościowej. Dotychczas to Ty zarządzałeś nartą. Zrób sobie urlop. Oddaj się do jej dyspozycji i na czas jakiś niech to ona pokieruje Tobą. Kiedy zrozumiesz sposób jej "myślenia", przyswoisz sobie nowy styl jazdy, już nigdy nie będziesz jej panem, zostaniecie partnerami."
gdyby wstep byl taki jaki ty bys napisal, bylo by wszystko ok: ale ten cytat zdecydowanie mi sie nie podoba........
A ja się z tym nie zgadzam. Nie chcę być narciarzem "pełnym" ,zupełnie wystarcza mi katowanie "skrętu wymuszonego" na idealnie przygotowanych trasach nie mam odchyłów ani freeridowych ani freestylowych. Lubię tak jeździć i wydaje mi się (prawie mam taką pewność),że robię to dobrze i bezpiecznie. Tak ,że mnie takie dzielenie na "pełnych i niepełnych" po prostu "lotto". Mam nadzieję ,że jak się rozwinie infrastruktura to tych "pełnych" będzie można spotkać tylko w takim skansenie jak sCyrku (pomijajc grupę free ride/style bo i jedni i drudzy to inna bajka). Mam Panowie wrażenie ,że przebija z tych postów jakaś nostalgia (coś w stylu żalu ,że po raz kolejny nie załapało się na "trynd") i dorabianie do tego ideologii + dzielenie narciarzy na "pełnych i niepełnych" jest po prostu żenujące. Myślę ,że różnić się w narciarstwie jest rzeczą wspaniałą i niech każdy robi bezpiecznie to co lubi. ps. a to ,że narta mnie "prowadzi" też lubię bo to takie słodkie uczucie. :)
A ja się z tym nie zgadzam. Nie chcę być narciarzem pełnym zupełnie wystarcza mi katowanie "skrętu wymuszonego" na idealnie przygotowanych trasach nie mam odchyłów ani freeridowych ani freestylowych. Lubię tak jeździć i wydaje mi się ,że robię to dobrze i bezpiecznie. Tak ,że mnie takie dzielenie na pełnych i niepełnych po prostu "lotto". Mam nadzieję ,że jak się rozwinie infrastruktura to tych "pełnych" będzie można spotkać tylko w takim skansenie jak sCyrku (pomijajc grupę free ride/style bo i jedni i drudzy to inna bajka). Mam Panowie wrażenie ,że przebija z tych postów jakaś nostalgia (coś w stylu żalu ,że po raz kolejny nie załapało się na "trynd") i dorabianie do tego ideologii + dzielenie narciarzy na "pełnych i niepełnych" jest po prostu żenujące. Myślę ,że różnić się w narciarstwie jest rzeczą wspaniałą i niech każdy robi bezpiecznie to co lubi. ps. a to ,że narta mnie "prowadzi" też lubię bo to takie słodkie uczucie. :)
to dobrze ze lubisz co robisz: dla mnie jest to .......nudnawe nie ukrywam......troche tez z przekory, troche z zasad, ze nie powinno sie ograniczac swobody jaka daje jazda na nartach (poza trasa).
im wiecej ludzi pragnacych doskonalic jazde na sztruksie tym l;epiej dla mnie: bo mniej ludzi pojedzie poza trasy. mirku: absolutnie szanuje twoj wybor: to co robisz zalezy od twoich pogladow i koniec. i nie chodzi o zadne tryndy: uczucie zrozumienia promienia skretu narty nie zaczelo sie z carvingiem.............
No Janie :) tego nie trzeba pisać jest to chyba dla wszystkich jasne. Jednocześnie tak jak już wspomniałem poza jest poza i to też nie ulega dyskusji.
Nie chodzi o to jakie intencje mial autor wstepu tylko jakie jest nasze stanowisko na temat: daje narcie poprowadzic albo nie. Ja w zadnym wypadku nie dam narcie prowadzic nikomu tego nie zaproponuje. Rozumiem dalej, ze Mirekn i Bzyk zgadzaja sie z tym ze "trzeba narty posluchac" Nie ma jeszcze nic na temat technik starych czy nowych. W tym artykule jest sporo na temat technik pozycji itd poczekajmy, a na razie zatrzymajmy sie na wstepie.
Rozumiem dalej, ze Mirekn i Bzyk zgadzaja sie z tym ze "trzeba narty posluchac"
Czy Ty potrafisz czytać ze zrozumieniem, pewnie tak, a więc co robisz ,dalej podpuszczasz. Czasami warto dać narcie pojechać jej skrętem, gdy nogi już palą, i troszkę trzeba odsapnąć, co wcale nie znaczy że to narta tobą kieruje. Gdybym dał odpust swojej RX "Fire" to wywiozła by mnie pewnie w maliny, ona już lekko odciążona zaczyna wyczyniać dzikie harce.
Czy Ty potrafisz czytać ze zrozumieniem, pewnie tak, a więc co robisz ,dalej podpuszczasz. Czasami warto dać narcie pojechać jej skrętem, gdy nogi już palą, i troszkę trzeba odsapnąć, co wcale nie znaczy że to narta tobą kieruje. Gdybym dał odpust swojej RX "Fire" to wywiozła by mnie pewnie w maliny, ona już lekko odciążona zaczyna wyczyniać dzikie harce.
Bzyku ja nie podpuszczam tylko nie moge zrozumiec ze narta to jest jakis instrument ktory sie jakos tam zachowuje. Nie znam nikogo ktory by w mojej obecnosci cos podobnego powiedzial: "Gdybym dał odpust swojej RX "Fire" to wywiozła by mnie pewnie w maliny, ona już lekko odciążona zaczyna wyczyniać dzikie harce" Przeciez mam za soba setki godz, przegadanych o nartach przed i po piwku, gdy jezyk jest rozwiazany czy rozwiazly, ale dotychczas czegos takiego nie slyszalem. Rx fire obojetnie jaki typ roznia sie od epoxow sprzed 25 laty tym, ze ulatwia mi w znacznym stopniu to wszystko co bede na nich chcial wykonac.
Nie wiem jak Bzyk ale ja się nie zgadzam żeby mnie moja własna narta woźiła. A to moje ps. w pierwszym poście to było z :) i dotyczyło tego ,że czasami pomimo ambicji też rekreacyjnie dupę przewiozę.
Bzyku :I tak oto historia zatoczyła koło. Od negacji starej szkoły ześlizgowej , po zachwyty nad jazdą na krawędzi po stwierdzenie że prawdziwy narciarz powinien potrafić jedno i drugie. Szkoda tylko, że Ci początkujący ,co mieli nadzieję na troszkę podpowiedzi jak rozpocząć przygodę z nartami zostali zdominowani przez Starych wyjadaczy i praktycznie już nic się nie dowiedzą.
Witam Myslę, że właśnie wiele sie dowiedzą. Tekst który zapoczatkował całą dyskusję jest własnie dla poczatkujących. Inna sprawa czy ma on sens czy nie.Każdy kto chce zacząć przygodę z nartami powinien poprostu jechać na jakąś górkę i zacząć jeździć, najlepiej z instruktorem. Innej recepty chyba nie ma.
Mirekn :A ja się z tym nie zgadzam. Nie chcę być narciarzem "pełnym" ,zupełnie wystarcza mi katowanie "skrętu wymuszonego" na idealnie przygotowanych trasach nie mam odchyłów ani freeridowych ani freestylowych. Lubię tak jeździć i wydaje mi się (prawie mam taką pewność),że robię to dobrze i bezpiecznie. Tak ,że mnie takie dzielenie na "pełnych i niepełnych" po prostu "lotto". Mam nadzieję ,że jak się rozwinie infrastruktura to tych "pełnych" będzie można spotkać tylko w takim skansenie jak sCyrku (pomijajc grupę free ride/style bo i jedni i drudzy to inna bajka). Mam Panowie wrażenie ,że przebija z tych postów jakaś nostalgia (coś w stylu żalu ,że po raz kolejny nie załapało się na "trynd") i dorabianie do tego ideologii + dzielenie narciarzy na "pełnych i niepełnych" jest po prostu żenujące. Myślę ,że różnić się w narciarstwie jest rzeczą wspaniałą i niech każdy robi bezpiecznie to co lubi. ps. a to ,że narta mnie "prowadzi" też lubię bo to takie słodkie uczucie.
Mirek a co sie dzieje kiedy zaczyna padać snieg lub deszcz kiedy nie ma warunków, jest mgła itd. idziesz do domu ?? Jeżeli się da to w porządku ale jeżeli jesteś na 3000?? Tu nie chodzi o to, że ktos preferuje jakąs formę uprawiania narciarstwa. Zgodzisz się chyba, że ten kto potrafi zjechać po wszystkim i w każdych warunkach jest lepszym narciarzem niż ten kto tego nie potrafi (vide skala oceny umiejetności narciarskich) Zgadzam się z tobą w 100% że fajniej jest dać ognia na przygotowanym pustym stoku niż taplać się w świeżo spadłym mokrym sniegu jeszcze na slepo. Ale to też jest fajne. Ja na przykład też (tak jak i ty) bardzo lubie jazde wiosną na ostatkach sniegu kiedy trzeba niemalże skakać z placka na placek i musisz podejmować w moment decyzje którędy jechać. Zabawa super a nie ma tu mowy o jeździe cietym skretem i narcie taliowanej którą tu wychwalam cały czas. Nikt tu nie krytykuje upodobań tylko rozmawiamy o tym co powinien umieć narciarz. Pozdrawiam cię serdecznie PS Chyba wybiorę Kluszkowce na ten weekend
Jak już kiedyś pisałem na Forum jak są "syfiaste warunki" to nie jeźdzę (dla mnie 0 przyjemności :) a chyba o przyjemność w tym chodzi no chyba ,że mus a mus to Mus). Jak mnie "zaskoczą" takie warunki to bardzo ostrożnie jadę w dół techniką dostosowaną do warunków (staram się jednak na krawędziach ,kiedyś nawet uczyłem się takiego krawędziowania w złych warunkach śniegowych). Co nie znaczy ,że nie można kolejką jak ktoś nie czuje się na siłach. Ostatni raz takie "załamanie" (i mówimy tu o załamaniu pogody w Alpach a nie słabo przygotowanym stoku lub 2 cm białego na przygotowanej trasie) dopadło mnie 4 lata temu w Kaprun (majowy weekend) więc są to sytuacje sporadyczne i nie można robić z tego normy. ps. z 3000 zawsze można kolejką na dół :)
Tu nie chodzi o to, że ktos preferuje jakąs formę uprawiania narciarstwa. Zgodzisz się chyba, że ten kto potrafi zjechać po wszystkim i w każdych warunkach jest lepszym narciarzem niż ten kto tego nie potrafi (vide skala oceny umiejetności narciarskich)
Według mnie masz rację - żeby powiedzieć umiem jeździć na nartach to trzeba umieć zawsze i wszędzie. Czyli w każdych warunkach trzeba mieć pewien bazowy zasób umiejętności. A w zależności od tego co się dzieje można się specjalizować w jakichś warunkach/miejscach które nam sprawiają największą radochę. Niestety część ludzi wychowanych już tylko na nowych nartach ma problem z przeskokiem z "przygotowanego, twardego placu" np. w teren i o takim trudno powiedzieć, że dobrze jeździ.
Chyba na nieprzygotowanym i nieskażonym nartą pustym stoku.
Eee, ja tak lubię, ale chyba jestem z tych "odchylonych" (na jakieś 20 kilka dni spędzonych w tym sezonie na nartach na wyciągu byłem 2 razy :-)) i do tego masochista....
Jak mnie "zaskoczą" takie warunki to bardzo ostrożnie jadę w dół techniką dostosowaną do warunków (staram się jednak na krawędziach ,kiedyś nawet uczyłem się takiego krawędziowania w złych warunkach śniegowych).
Ale potrafisz pojechać w tych złych warunkach, nawet jeśli jest to ostrożne. Natomiast Mitkowi chyba chodziło o tych którzy jak się przygotowany stok skończy to może i owszem zjeżdżają ale trudno wtedy powiedzieć coś o technice;)
Pod warunkiem, że gdzieś jest kolejka :D
Pozdrawiam,
Kuba
Bardzo fajna odpowiedz ale też w/g mnie skażona "jazdą pozatrasową" :) . Nam wszystkim piszącym na tym Forum chyba (z uwagi na to,że to nasza pasja) brakuje dystansu. Bo jeżdzą/albo im się wydaje miliony a w internecie skionline/gazeta/skiforum/narty.pl + parę regionalnych + usernet pisuje "kilka" osób. Stańmy sobie kiedyś z boku stoku i zobaczmy z czego frajdę mają te miliony.
Witam Kuba zawsze fajnie pisze bo to bardzo fajny gość. Właśnie o to mi chodziło. Ty umiesz ale bardzo czesto nawet całkiem nieźle wygładający narciarze z ubitych tras, stają sie kompletnie zagubieni gdy trzeba je opuścić. To nie tylko kwestia znajomości techniki jazdy ale i innej potrzebnej narciarzowi wiedzy: - znajomość sprzętu i podstaw jego konserwacji - wiedza dotycząca ubioru,zabezpieczenia sie przed wiatrem, mrozem, słońcem itd. - znajomość topografii rejonu - wiedza o górach jako takich o ich zmienności o nieprzewidywalności pogody itd. - wiedza o tym jak zachowac się na stoku (dekalog) - podstawy pierwszej pomocy i reakcji na wypadek i pewnie jeszcze sporo innych rzeczy. Właśnie dlatego tak się rozwodze nad tymi sprawami w temacie o podstawach by osoba która tu trafi zrozumiała, że narciarstwo to dużo więcej niż tylko sama jazda po kilku lekcjach. Moja praca na stoku przez ostatnie kilka lat polega głównie nie na szkoleniu ale na opiece i prowadzeniu grup na wyjazdach. Nie masz pojęcia Mirku do jakich rzeczy są zdolni dorośli ludzie i dobrzy wydawałoby się narciarze z niewiedzy i z ilu rzeczy które mogą ich spotkac na nartach nie zdają sobie sprawy. Z nartami jest tak jak z jazdą samochodem. Dopiero jak jesteś wyszkolonym kierowcą umiesz wyjść z tudnej sytuacji nie boisz się jazdy po lodzie itd. to sprawia ci jazda prawdziwą przyjemnośc i jesteś bezpieczny dla siebie i innych. Ostatnio miałem okazję stać na stoku i popatrzeć z czego frajdę mają miliony. Jazda bez kijków na narcie taliowanej skrętem przypominającym skret równoległy często z dużym elementem ześlizgu z dużą szybkością bez specjalnej kontroli nad nartami i często bez poszanowania podstawowych zasad bezpieczeństwa na stoku. Tak poruszała się większość. Sam osobiście miałem to nieszczęście asystować przy dwóch śmiertelnych wypadkach narciarskich na stoku i nie chcę więcej. Dlatego uważam, że powinniśmy włąśnie my pasjonaci te miliony edukować żeby wszystkim było fajniej. Pozdrawiam serdecznie
W tym watku jan, kubaR, mirekn,mitek czy ja zostalismy strona, dobrze byloby poczytac innych, szczegolnie poczatkujacych. Dlatego dla mnie bardzo cenna jest wypowiedz Bzyka (harcujaca narta), bo to przeciez dla nich zostal napisany ten artykul.
Napisz gdzie to było i czy to aby na 100% byli rodacy a nie przyjezdni ze Wschodu (mamy początek stycznia ) :)
Witam Było to w Bałtowie niedaleko Ostrowca Św. Miejsce raczej do mini jazdy rodzinnej a nie jakiegoś poważnego narciarstwa i to co widziałem było tym bardziej bulwersujące. Co mnie zawsze zastanawia to sporo opisanych przeze mnie pzrypadków to luidzie dorosli. Pozdrawiam
Napisz gdzie to było i czy to aby na 100% byli rodacy a nie przyjezdni ze Wschodu (mamy początek stycznia ) :)
to juz troche rasismem zajezdza..:)
a tak na powaznie: nie obchodza mnie miliony: obchodzi mnie to, ile "wyciagne" przyjemnosci z jazdy na nartach. "przyjemnosc" definiowana nie jako bezwolne wozenie sie po sztruksie: to takze pokonanie trudnych warunkow, nieco inny rodzaj sniegu, inne nachylenie, POGODA (np -20 i silny wiatr.. jak po raz kolejny przebrne przez to wszystko w dobrym stylu, dopiero wtedy jestem zadowolony. nie znaczy ze od czasu do czasu nie przejade sie "po ubitym".
Witam Jan ko, pamietaj o temacie. Przeciez nikt z poczatkujących czy sredniozaawansowanych nie pojedzie poza trasę. Myslę, że tak naprawde to ta dyskusja jest o sposobie prezentowania narciarstwa ludziom którzy chcą się nim zainteresować i to co jednoznacznie wynika ze wszystkich postów to fakt, że narciarstwo nie jest sportem "na chwilkę" bo akurat mam taki kaprys. Nieważne jakie są (czy będą) osobiste preferencje jeżdżącego trzeba się nartom w pewien sposób poświęcić i cały czas się dokształcac wtedy sie je w pełni odbiera.
Witam Jan ko, pamietaj o temacie. Przeciez nikt z poczatkujących czy sredniozaawansowanych nie pojedzie poza trasę. Myslę, że tak naprawde to ta dyskusja jest o sposobie prezentowania narciarstwa ludziom którzy chcą się nim zainteresować i to co jednoznacznie wynika ze wszystkich postów to fakt, że narciarstwo nie jest sportem "na chwilkę" bo akurat mam taki kaprys. Nieważne jakie są (czy będą) osobiste preferencje jeżdżącego trzeba się nartom w pewien sposób poświęcić i cały czas się dokształcac wtedy sie je w pełni odbiera.
no niestety nie masz racji czesciowo: juz sa np heli skiing dla malo zaawansowanych. oczywiscie po to zeby wyciagnac, niemala, forse. deprecjonuje to prawdziwie mucho obraz samotnego jezdzca w dzikim terenie. no ale karuzela sie kreci czy tez karawana idzie dalej...
na takich "heli skiing" przewodnicy dobieraja bardzo latwy teren i dalej: i wiesz co?? w takuim terenie nawet malo zaawansowani daja sobie rade......
Właściwie to mnie ta dyskusja nieco znudziła. Co uczyć, jak uczyć, jakim kto stylem jeździ. To dla mnie mało ważne. Ważne jest dla mnie tylko to, aby się nie zabić i nie zrobić krzywdy innym. I o to mi głównie chodzi w nauce jazdy. Reszta jest mało ważna.
Piszę jeszce o tym, bo dzisiaj się dowiedziałem, że koleżanka córki leży w szpitalu ze złamaną nogą. Podobno ma rozszczepioną kość. Na nartach! Ona wieloletnia instruktorka narciarska i w Spytkowicach? Jakiś palant ważący ponad sto kilo najechał nią z tyłu. Jej wina, bo nie miała drugiej pary oczu. A on, być może zasuwał na swoich karwingach, przekonany że świetnie jeździ.
Gienek Przecież własnie po to pod tymtematem jest tyle o technice iświadomości jazdy aby ludzie którzy tu wejdą zobaczyli o co chodzi i zaczeli od razu jeździc bardziej swiadomie. Może i to wygląda na bicie piany i (nie oszukujmy się) każdy z nas w tej dyskusji zabiera głos trochę z własnej próżności i żeby zabić tęsknotę za jazdą ale myslę, że taka publiczna wymiana poglądów ludzi którzy jeżdżą na nartach jakiś czas i prezentują różne podejście jest potrzebna i może być komuś pomocna. Na pochybel stukilowym bolidom. I szybkiego powrotu do zdrowia twojej koleżance. Pozdrawiam
no niestety nie masz racji czesciowo: juz sa np heli skiing dla malo zaawansowanych. oczywiscie po to zeby wyciagnac, niemala, forse. deprecjonuje to prawdziwie mucho obraz samotnego jezdzca w dzikim terenie. no ale karuzela sie kreci czy tez karawana idzie dalej...
na takich "heli skiing" przewodnicy dobieraja bardzo latwy teren i dalej: i wiesz co?? w takuim terenie nawet malo zaawansowani daja sobie rade......
Na takich heliskiing czy innych zorganizowanych zjazdach z przewodnikiem trasa jest znana, ale przejazd i sposob prowadzenia zjazdu dostosowuje do najslabszego uczestnika i do tego z nadmiarem.
no niestety nie masz racji czesciowo: juz sa np heli skiing dla malo zaawansowanych. oczywiscie po to zeby wyciagnac, niemala, forse. deprecjonuje to prawdziwie mucho obraz samotnego jezdzca w dzikim terenie. no ale karuzela sie kreci czy tez karawana idzie dalej...
na takich "heli skiing" przewodnicy dobieraja bardzo latwy teren i dalej: i wiesz co?? w takuim terenie nawet malo zaawansowani daja sobie rade......
Na takich heliskiing czy innych zorganizowanych zjazdach z przewodnikiem trasa jest znana, ale przejazd i sposob prowadzenia zjazdu dostosowuje on do najslabszego uczestnika i do tego z nadmiarem.
Właściwie to mnie ta dyskusja nieco znudziła. Co uczyć, jak uczyć, jakim kto stylem jeździ. To dla mnie mało ważne. Ważne jest dla mnie tylko to, aby się nie zabić i nie zrobić krzywdy innym. I o to mi głównie chodzi w nauce jazdy. Reszta jest mało ważna.
Piszę jeszce o tym, bo dzisiaj się dowiedziałem, że koleżanka córki leży w szpitalu ze złamaną nogą. Podobno ma rozszczepioną kość. Na nartach! Ona wieloletnia instruktorka narciarska i w Spytkowicach? Jakiś palant ważący ponad sto kilo najechał nią z tyłu. Jej wina, bo nie miała drugiej pary oczu. A on, być może zasuwał na swoich karwingach, przekonany że świetnie jeździ.
Pomijajac osobiste przykrosci nie jest wazne kto w kogo i kiedy to - przypaek. Istota poczatku tego tematu jest to, ze byc moze to byl wlasnie taki co to dal narcie pojechac czy chcial jej posluchac, zapominajac ze na niej stoi. Moze to za ostro co teraz powiem ale narta to ma byc sztacheta i jezeli potrzebuje, to ja wezme na zabawe wiejska we wiadomym celu.
Witam Choć może gromy na nas sypną ale zgadzam się z tobą (może trochę za radykalnie bo przecież sprzęt ma znaczenie) ale ja ie przywiązuję specjalnej wagi do sprzetu. Oczywiście dbam o narty w sensie ich uzytkowania, smarowania, ostrzenia itd. My jeździmy a nie narty to pewne a ten kto chce z nimi rozmawiać powinien udać się po poradę do PZP. Narazie
Witam Kochani! Pierwszych kilka tekstów było ok. bez względu na to czy własne czy przytoczone, byle zrozumiałe. Dalej to w zasadzie wszyscy macie rację, ale wątkiem przewodnim są ,,podstawy nauki jazdy na nartach,, a nie propagowanie określonego stylu jazdy. Dla większości nowicjuszy to co czytają i tak jest tylko ble..ble..ble. i jakaś odległa wizja albo niedościgłe marzenie. Narciarstwo to przede wszystkim zabawa,,białe szaleństwo,,...to forum ma przybliżyć, zachęcić , zarazić ludzi miłością do nart w KAŻDEJ!!! postaci. Nikomu nie umniejszam subiektywnych wartości jego stylu jazdy, ale na miłość boską nie ograniczajmy ludzi do ,, końskiej jazdy z klapami na oczach,, czyli stylu który, ze sportowym zacięciem niemalże narzuca nam kol. Mirekn ...(ALBO ,,STERYLCARVING,, NA WZORCOWYM SZTRUKSIE....ALBO NIC !!!) Trzeba nam zachęcać przyszłych pasjonatów do radosnej zabawy, umiejętności jazdy w każdych warunkach śniegowych i pogodowych i zawsze zachowania ostrożności i rozwagi. I tu takie małe,ALE!....dlatego uważam ,że instruktor powinien być przede wszystkim pedagogiem,a nie robokopem z (... , lub ...)
I pszepraszam kol. Mirekn-a za ten atak:o;) ale i tak....patrz niżej:D
Ja nic nie narzucam :) a nawet napisałem
i podtrzymuję swoje zdanie z naciskiem na BEZPIECZNIE ale jednocześnie napisałem
i to też podtrzymuję. Dla mnie EOT no chyba ,że zaczniemy faktycznie o "nauce jazdy" ale wtedy niech głos zabierają Ci co się uczą (a uczymy się cały czas) i Ci ,którzy UCZĄ i są na bieżąco z AKTUALNYMI PROGRAMAMI.
NO DOBRZE JUŻ!!!..DOBRZE!!..dobrze:):):) Ja tak tylko;) Ale i tak uważam, że za bardzo łączy się na tym forum MIŁOŚĆ DO NART--(rekreację).....z WYCZYNEM--(Robokopomania)!!!
przecież...MIŁOŚĆ TO POEZJA.... a nie... HARDCORE!!!!
aha, a przesiadłem się na carvingi... fuj!!.. (nie lubię już tego słowa bo to dla niektórych jak...NOVA RELIGIA..) nie z powodu,,TRYNDU,, czytaj - nova religia!- a z powodu większych możliwości jakie dają mi na mojej ,,Białej Drodze,,
ale i tak..patrz poniżej:D
Ale i tak uważam, że za bardzo łączy się na tym forum MIŁOŚĆ DO NART--(rekreację).....z WYCZYNEM--(Robokopomania)!!!
przecież...MIŁOŚĆ TO POEZJA.... a nie... HARDCORE!!!!
E... chyba nie :) myślę tylko ,że staramy się żeby to była "BEZPIECZNA MIŁOSC" ;)
E... chyba nie :) myślę tylko ,że staramy się żeby to była "BEZPIECZNA MIŁOSC" ;)
Przekonaj tych którzy stoją poniżej stoku, patrzą jak mkniesz od skraju do skraju i mając śmierć w oczach myślą...!!! ... Boże!!!...,(przyp.... doli) we mnie czy nie!:eek::eek::eek:
Na stoku się nie stoi (to taki kanon bezpieczeństwa) :) a co do przy... to podczas swoich 35 lat na nartach jeszcze w nikogo nie przyp... i mam nadzieję ,że tak już zostanie. Natomiast parę razy zostałem celnie "trafiony" (i to zarówno przez "carvingowców" jak i "klasyków") pomimo tego ,że po natrach bardziej boli mnie szyja (od rozglądania się) niż nogi.
Napisałem poprzednio, że mnie jest obojętne, jakim stylem kto jeździ. Ważne, by jeździł bezpiecznie. Dla siebie i dla innych. Narty dla ludzi, którzy z tego nie żyją, to tylko pasja, zabawa, wyżycie się, zdrowa gimnastyka z pięknym tłem.
Wczoraj na Mosornym spotykam starszego pana "goprowca". Przywitał się "poważnie" z Kubą. I stwierdził, że wyrośnie z niego duży narciarz. Pan miał narty "tradycyjne" i pewnie jeździł "tradycyjnie". Ale był bardzo sympatyczny.
Na innym miejscu tego forum nieco zażartowałem z funowców, proponując niełatwe ćwiczenie. Co to wszystko ma wspólnego ze sobą? Tylko to, że to tylko zabawa, gimnastyka. I z tego punktu widzenia żadna technika nie jest lepsza od innej. Bo niby dlaczego ma być lepsza? Że nowoczesniejsza, że na "topie". Jak ktoś w swoim stylu jeździ bezpiecznie z oporu, to jest gorszy od innych.
Nie ma więc lepszych, czy gorszych ewolucji narciarskich. Są tylko ewolucje lepiej dostosowane od innych do: szybkości, stoku, rodzaju śniegu, kondycji itd. W tym sensie idealny karwingowiec wcale nie jest lepszy od "klasyka", jeśli ten drugi zachowuje się bardziej bezpiecznie na stoku. Dla własnej przyjemności można sobie ćwiczyć np. balet na śniegu(było to kiedyś modne)Wszystko więc się sprowadza do panowania nad nartami. I to byłoby na tyle.
100% racji...święte słowa....SZACUNEK DLA DZIADKA KUBY:):)
ale i tak....
Na stoku się nie stoi (to taki kanon bezpieczeństwa) :) a co do przy... to podczas swoich 35 lat na nartach jeszcze w nikogo nie przyp... i mam nadzieję ,że tak już zostanie. Natomiast parę razy zostałem celnie "trafiony" (i to zarówno przez "carvingowców" jak i "klasyków") pomimo tego ,że po natrach bardziej boli mnie szyja (od rozglądania się) niż nogi.
podziwiam ze jeszcze jezdzisz na nartach skoro to takie niebezpieczne..............
moze jednak przeniesiesz sie na nieubite szlaki??? tam zdecydowanie mniej ludzi.....
Napisałem poprzednio, że mnie jest obojętne, jakim stylem kto jeździ. Ważne, by jeździł bezpiecznie. Dla siebie i dla innych. Narty dla ludzi, którzy z tego nie żyją, to tylko pasja, zabawa, wyżycie się, zdrowa gimnastyka z pięknym tłem.
Wczoraj na Mosornym spotykam starszego pana "goprowca". Przywitał się "poważnie" z Kubą. I stwierdził, że wyrośnie z niego duży narciarz. Pan miał narty "tradycyjne" i pewnie jeździł "tradycyjnie". Ale był bardzo sympatyczny.
Na innym miejscu tego forum nieco zażartowałem z funowców, proponując niełatwe ćwiczenie. Co to wszystko ma wspólnego ze sobą? Tylko to, że to tylko zabawa, gimnastyka. I z tego punktu widzenia żadna technika nie jest lepsza od innej. Bo niby dlaczego ma być lepsza? Że nowoczesniejsza, że na "topie". Jak ktoś w swoim stylu jeździ bezpiecznie z oporu, to jest gorszy od innych.
Nie ma więc lepszych, czy gorszych ewolucji narciarskich. Są tylko ewolucje lepiej dostosowane od innych do: szybkości, stoku, rodzaju śniegu, kondycji itd. W tym sensie idealny karwingowiec wcale nie jest lepszy od "klasyka", jeśli ten drugi zachowuje się bardziej bezpiecznie na stoku. Dla własnej przyjemności można sobie ćwiczyć np. balet na śniegu(było to kiedyś modne)Wszystko więc się sprowadza do panowania nad nartami. I to byłoby na tyle.
Witam Jak zwykle masz racje. A ja jak zwylke musze dołozyc swoje pięć groszy. Idealnym narciarzem jest ten kto się nie zatrzymał i nie chce byc tylko modny. Dlatego naprawde dobry narciarz dla mnie to taki który potrafi pojechać fun na narcie 150 cm, ale i szybko cietym na narcie 185 cm i smig na narcie 205 nietaliowanej a i balet bysie przydał (sam jeździłem balet jakieś 5 lat jeszcze z Tomkiem Wińskim i to wspaniała zabawa - trzeba odkurzyć - nawet mam jeszcze sprzęt) No i oczywiście musi umieć się zachowac poza trasą. Każdy dobrze przygotowany zawodnik zjedzie po wszystkim i to na dodatek jeszcze szybko a techinke sobie dostosuje. Pozdrawiam PS. Gienek z Amelką zwyciestwo, ale wszystko mnie boli od jeżdżenia przz trzy dni pługiem tyłem a rekami na sniegu.
Życzę dalszych sukcesów z Amelką. Kuba zrobił już ze sto metrów na nartach(w kilku częściach). Pogoda nam zrobiła psikusa. Mój komputer też i nie było mnie na forum.
Pozdrawiam
Witam Jak zwykle masz racje. A ja jak zwylke musze dołozyc swoje pięć groszy. Idealnym narciarzem jest ten kto się nie zatrzymał i nie chce byc tylko modny. Dlatego naprawde dobry narciarz dla mnie to taki który potrafi pojechać fun na narcie 150 cm, ale i szybko cietym na narcie 185 cm i smig na narcie 205 nietaliowanej a i balet bysie przydał (sam jeździłem balet jakieś 5 lat jeszcze z Tomkiem Wińskim i to wspaniała zabawa - trzeba odkurzyć - nawet mam jeszcze sprzęt) No i oczywiście musi umieć się zachowac poza trasą. Każdy dobrze przygotowany zawodnik zjedzie po wszystkim i to na dodatek jeszcze szybko a techinke sobie dostosuje. Pozdrawiam PS. Gienek z Amelką zwyciestwo, ale wszystko mnie boli od jeżdżenia przz trzy dni pługiem tyłem a rekami na sniegu.
zgadzam sie, no moze poza tym baletem... bez przesady :p Co to za zaawansowany narciarz,ktory pojedzie tylko na narcie 160 cm,a jak mu dadza 10-15 cm dluzsza albo np.nietaliowana to juz koniec jazdy? Inna kwestia to preferencje- ja najbardziej lubie wyratraczone, przygotowane stoki, ale jak np. sa muldy to przeciez tez sie nie zabije (co najwyzej zmecze).
"jeżdżenia przz trzy dni pługiem tyłem a rekami na sniegu" - współczuje.. to musialo byc bolesne :eek:.. Ale czego sie nie robi dla dzieciakow (bo to Twoje pociechy rozumiem)- satysfakcja gwarantowana jak juz zaczna jezdzic same :D. Jak mi sie podobaja takie maluszki smigajace sobie na stoku :D rewelacja :D
Witam fanka - dzięki serdeczne. A balet to naprawdę super zabawa. Myslę, że dlatego właśnie się nie do końca przyjął bo jest taki zupełnie inny od wspólczesnej jazdy nakrawędzi. Pozdrwiam Mitek
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|