ďťż
  Pierwsza pomoc na stoku Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Pomoc w dobraniu nart nart Prośba o pomoc w wyborze: Fischer Rx 8 Fischer Progressor 8 + Rossignol Zenith pomoc w doborze nart mile widziana :) poziom trudnoscii niski - tylko Fischer :) pilnie potrzebna pomoc, plyta rental + wiazania axium 100 - co z tym zrobic ?? Narty dla Dziewczyny, poziom 2+ waga 57kg wzrost 164 PROSZE O POMOC!!! :) Jakie wybrać narty ? pomoc doświadczonych skiamatorów mile widziana :-) Kobieta, pojetna poczatkujaca, 167cm, 55kg - prosze o pilna pomoc! Narty dla kobiety 158 / 52 kg proszę o pomoc w doborze nart Jakie narty dla 7? SL9 czy Volkl Tiger M? Prosze o pilna pomoc! Prośba o pomoc i opinie, poziom: 6, wzrost/waga: 183/81.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Proponuję porozmawiać o wypadkach na stoku i wszystkim, co się z tym wiąże, bo nie znalazłem takiego wątku.

    Zacznę od oznaczenia miejsca gdzie miał miejsce wypadek, wbijamy skrzyżowane narty kilka metrów (ok.3-4m) powyżej poszkodowanego. Uwaga narty wbite zbyt blisko mogą się przewrócić na poszkodowanego.

    Apel do narciarzy przejeżdżających obok aby zachowali rozsądną odległość, bo średnio miło jest zostać obsypanym śniegiem z pod czyichś nart.



    Apel do narciarzy przejeżdżających obok aby zachowali rozsądną odległość, bo średnio miło jest zostać obsypanym śniegiem z pod czyichś nart. Jeśli ktoś nie bierze udziału w akcji ratunkowej to powinien oddalić się z tego miejsca a nie jak to często bywa tworzy się wianuszek gapiów, którzy tylko utrudniają działania ratowników.
    Jeszcze jedna uwaga.
    Do wypadków na stoku dochodzi bardzo często przy złych warunkach atmosferycznych (ograniczona widoczność). W takim wypadku oznakowanie miejsca należy dokonać w dalszej odległości od poszkodowanego i dobrze jest, jeśli w takiej sytuacji ustawimy dwie lub nawet trzy pary skrzyżowanych nart w odległości 2-4 metry od siebie. Pozwala to na wyznaczenie większego obszaru bezpieczeństwa.

    pozdrawiam
    Każda osoba która widzi wypadek jest zobowiązana do udzielenia pomocy poszkodowanemu i wezwanie służb ratunkowych.
    a jak wezwać pomoc? przecież nie zostawię 'ofiary' i nie pojadę na dół. Komórki nie zawsze działają, więc chyba pozostaje proszenie przypadkowych narciarzy.

    Warto jeszcze pamiętać (wzorem wypadków samochodowych), żeby podawać w miarę dokładne miejsce wypadku (tzn. która trasa i mniej więcej na jakiej wysokości (chodzi o pozycję na trasie, nie o wysokość w metrach) leży poszkodowany), ilość poszkodowanych i ich stan (przytomny, nieprzytomny, połamany itp).

    i na koniec - rozpoczynając jazdy, stojąc w kolejce po karnet, warto sobie wklepać w komórkę telefon do lokalnych ratowników :)



    Warto jeszcze pamiętać (wzorem wypadków samochodowych), żeby podawać w miarę dokładne miejsce wypadku (tzn. która trasa i mniej więcej na jakiej wysokości (chodzi o pozycję na trasie, nie o wysokość w metrach) leży poszkodowany), ilość poszkodowanych i ich stan (przytomny, nieprzytomny, połamany itp).
    Dodam tylko że przeważnie słupy od wyciągu posiadają numeracje i warto podać numer najbliższego słupa, oraz określić np. powyżej, po lewej stronie patrząc od dołu.
    I nie pomagać jeśli nie mamy o tym zielonego pojęcia,czasem zamiast pomóc możemy wręcz zaszkodzić.Jeśli już ograniczmy się do wezwania pomocy i zabespieczenia miejsca wypadku.
    Nie wiem w jaki sposób to zrobiłem ale przy upadku uderzyłem się nartą w nerke.... Miałem potem kilka kolorowych dni :cool: Raz zdarzyło mi sie solidnie przyrżnąć w drzewo poza (daleko od wszelakich tras) ale w tym wypadku ucierpiały moje stare Bandity ja wyszedłem bez szwanku ale ze złamaną nartą.....:D
    Witam, wypadek miałem chyba tylko raz a była to wsumie kolizja. Jade sobie spokojnie oryczkiem, aż tu nagle rozpędzony PIJANY chłop we mnie uderzył. Nic mi sie nie stało, troche pobolało i przeszło naszczęście ale kolesia chciałem poporstu zabić!!

    Miejsca wypadku nie musialem zabezpieczać ale kiedyś moja ciotka sie wywrócila za spadem, także jadąc z góry nie było jej widać, także kijki były wbite, i jedna osoba pojechala szybko do punktu medycznego ( to byl chopok ) ściągneli ja na dół skuterkiem i prosto do szpitala
    Numer ratunkowy to:

    601 100 300
    Jedną z ważniejszych spraw na stoku, jest ogólnie pojęta życzliwość.
    Jeżeli widzimy, że ktoś wywinął orła i leży, to postarajmy się zawsze zatrzymać i spytać, czy wszystko w porządku?
    Bardzo często spotkałem się też z sytuacją (obserwując z wyciągu), że ktoś się glebnął i narta czy kijek zostały na stoku. Biedak sam musiał wchodzić nieraz kilkanaście metrów, aby pozbierać sprzęt. W międzyczasie przejechało obok przynajmniej kilkunastu narciarzy i żaden jełop nie pomyślał, aby nieszczęśnikowi podwieźć nartę, czy kijek!!! Nie tylko chodzi o brak życzliwości, ale także o bezpieczeństwo. Przecież leżący na stoku sprzęt stanowi o wiele większe zagrożenie, niż leżący poniżej narciaż. Wystarczy,aby mniej spostrzegawczy,lub niedoświadczony narciarz najechał na taką przeszkodę i nieszczęście gotowe. Sam parę razy podawałem kijek czy nartę i uwierzcie mi, nie jest to nic trudnego, a uśmiech i podziękowanie dają wiele satysfakcji.
    Proponuję, aby wszyscy forumowicze od dziś należeli do stowarzyszenia
    :D:D:DŻYCZLIWY NA STOKU:D:D:D

    Damy innym dobry przykład, to i bezpieczniej na górkach się zrobi!!!
    Pozdrawiam!!!

    Heeej!!!

    :D:D:D:D:D
    W obecnym roku miała miejsce zmiana przepisów dotyczących udzielania pierwszej pomocy. Postaram się trochę o tym napisać.

    Główna różnica polega na zmianie ilości ucisków i ilości wdechów wykonywanych podczas RKO(reanimacji krążeniowo oddechowej), oraz na pominięciu w przypadku ustania oddechu poszkodowanego badania tętna (po stwierdzeniu braku oddechu przystępujemy natychmiast do RKO).

    W świetle obecnych zaleceń reanimacje dorosłych rozpoczynamy od 30 ucisków klatki piersiowej, a potem 2 wdechy, i tak na zmianę 30 : 2 : 30 : 2 : 30......

    Reanimacja dzieci różni się tylko tym, że rozpoczynamy od 5 wdechów, po których reanimacje prowadzimy tak jak u dorosłych 30 : 2 : 30 : 2 : 30 : 2.......

    Algorytm postępowania pozostał bardzo podobny: NIE REAGUJE - zawołaj pomoc – udrożnij drogi oddechowe – BRAK PRAWIDŁOWEGO ODDECHU – zadzwoń 112(999) – 30 uciśnięć – 2 oddechy – 30uciśnęć – 2 oddechy.............

    Szanse przeżycia poszkodowanego z nagłym zanikiem krążenia do którego doszło w obecności świadków, bez prowadzana RKO z każdą minutą spadają o 7-10%. W przypadku podjęcia RKO przez świadków szanse przeżycia maleją tylko o 3-4% z każdą minutą(prowadzenie RKO zwiększa szanse przeżycia 2 lub 3-krotnie!!!).
    A może ktoś zna i zapoda numery ratunkowe przydatne poza granicami naszego kraju. :confused:

    ...Proponuję, aby wszyscy forumowicze od dziś należeli do stowarzyszenia
    :D:D:DŻYCZLIWY NA STOKU:D:D:D

    Damy innym dobry przykład, to i bezpieczniej na górkach się zrobi!!!
    Pozdrawiam!!!

    Heeej!!!

    :D:D:D:D:D
    Może to off-topic ale pomysł godny zastosowania:)

    Numer ratunkowy to:

    601 100 300
    Ten numer jest taki sam na każdym stoku??

    Co sie zaś tyczy krzyżowania nart, to spotkałem się z nieciekawym zachowaniem zawodowych ratowników, którzy wbili narty tuż za zakrętem. Niczego nieświadomy wszedłem ostro w zakręt i... mało co a byłoby więcej ofiar wliczając w to ratowników... :( Więc jeżeli wypadek jest na zakręcie to proponuję narty wbić nieco wyżej nawet te 10 metrów ale przed zakrętem...;)

    Bardzo często spotkałem się też z sytuacją (obserwując z wyciągu), że ktoś się glebnął i narta czy kijek zostały na stoku. Biedak sam musiał wchodzić nieraz kilkanaście metrów, aby pozbierać sprzęt. W międzyczasie przejechało obok przynajmniej kilkunastu narciarzy i żaden jełop nie pomyślał, aby nieszczęśnikowi podwieźć nartę, czy kijek!!! Zgadzam się, sam to przeżyłem bedac dzieckiem i przyplacilem to stresem i placzem, na obozie narciarskim w krompachach wywalilem sie kolo armatki jedna narta i kijek zjechaly na dol reszta zostala kolo armatki ja tez zjechalem na dol, tak z 20 m no i przez 20 minut probowalem sie wdrapac po sprzet bez skutko bo wszystko pod armatka bylo w lodzie, a cala grupa wyjezdzala i na mnie czekali, w koncu pomogly mi jakies dziewczyny ale gdyby nie one to bym tam pewnie siedzial az ktos z mojej grupy by mnie znalazl.
    Także pomagajmy innym na stoku nic nas to nie kosztuje,a komuś moze bardzo pomoc.

    Ten numer jest taki sam na każdym stoku??
    To jest numer podany oficjalnie na stronie TOPR-u i GOPR-u jako numer ratunkowy w górach (coś jak 112, czy 999). Niestety nie wiem czy połączenie przekierowywane jest do najbliższej jednostki, czy do jakiejś głównej jednostki, która przekazuje dane dalej, (czyli do najbliższej jednostki). Mogę zapytać znajomego GOPR-owca jak to dokładnie wygląda.

    Po kilku dniach.......
    Zapytałem i dowiedziałem się, że połączenie na ten numer (601 100 300) przekierowywane jest do najbliższego oddziału GOPR (TOPR) np. będąc na stoku w Wierchomli połączy z oddziałem w Krynicy, a dyżurny ratownik przez krótkofalówkę przekazuje informacje dalej, czyli do GOPRówki w Wierchomli.

    Co sie zaś tyczy krzyżowania nart, to spotkałem się z nieciekawym zachowaniem zawodowych ratowników, którzy wbili narty tuż za zakrętem. Niczego nieświadomy wszedłem ostro w zakręt i... mało co a byłoby więcej ofiar wliczając w to ratowników... :( Więc jeżeli wypadek jest na zakręcie to proponuję narty wbić nieco wyżej nawet te 10 metrów ale przed zakrętem...;)
    Cenna uwaga i na pewno trafna, ale w myśl dekalogu narciarskiego (1,2 i 3 punkt) to osoba znajdująca się na stoku powyżej ma obowiązek tak przejechać, aby nikomu nie zagrażać. Weź pod uwagę, że narciarz mógł doznać cięższego obrażenia i usunięcie ze stoku było utrudnione, a ratownicy podjechali od dołu i priorytetową sprawą było ratowanie zdrowia (a może życia), więc oznaczyli miejsce szybko i co tu ukrywać niestarannie, aby nie tracić czasu.

    Weź pod uwagę, że narciarz mógł doznać cięższego obrażenia i usunięcie ze stoku było utrudnione, a ratownicy podjechali od dołu i priorytetową sprawą było ratowanie zdrowia (a może życia), więc oznaczyli miejsce szybko i co tu ukrywać niestarannie, aby nie tracić czasu. Oczywiście masz racje. Najważniejszy jest poszkodowany i dlatego nie widzę problemu by pierwszy zjeżdżający w tym miejscu narciarz zareagował i poprawił oznakowanie lub zdublował je przy użyciu własnych nart …. no cóż obojętność jest raczej wszechobecna.

    Jeśli ktoś nie bierze udziału w akcji ratunkowej to powinien oddalić się z tego miejsca a nie jak to często bywa tworzy się wianuszek gapiów, którzy tylko utrudniają działania ratowników.
    Jeszcze jedna uwaga.
    Do wypadków na stoku dochodzi bardzo często przy złych warunkach atmosferycznych (ograniczona widoczność). W takim wypadku oznakowanie miejsca należy dokonać w dalszej odległości od poszkodowanego i dobrze jest, jeśli w takiej sytuacji ustawimy dwie lub nawet trzy pary skrzyżowanych nart w odległości 2-4 metry od siebie. Pozwala to na wyznaczenie większego obszaru bezpieczeństwa.

    pozdrawiam
    panowie tak dla sprostowania..zabezpieczenie miejsca wypadku jest sprawą priorytetową!!! odległość wbitych nart (lubi kijków jeżeli jest bardzo twardo) dostosujmy do warunków tzn nachylenie, oblodzenie, widoczność itp.cóż 2 lub 3 pary wbitych na stoku nart- dla zabezpieczenia wypadku daje bardzo dużą szanse na kolejnych "kandydatów na bambus"

    panowie tak dla sprostowania..zabezpieczenie miejsca wypadku jest sprawą priorytetową!!! odległość wbitych nart (lubi kijków jeżeli jest bardzo twardo) dostosujmy do warunków tzn nachylenie, oblodzenie, widoczność itp.cóż 2 lub 3 pary wbitych na stoku nart- dla zabezpieczenia wypadku daje bardzo dużą szanse na kolejnych "kandydatów na bambus" Nie bardzo rozumiem, co autor miał na myśli:confused: :confused: :confused:
    Jeszcze kilka informacji wprost ze strony TOPRu i GOPRu.

    Ratownicy przyjmujący zgłoszenie na pewno będą wypytywać o szczegóły dotyczące lokalizacji miejsca wypadku. Nie jest to przejaw 'biurokracji' lecz czynność niezbędna dla sprawnego i dokładnego dotarcia na miejsce wypadku.

    NIGDY NIE POZOSTAWIAMY POSZKODOWANEGO SAMEGO BEZ OPIEKI, NAWET JEŻELI MUSIELIBYŚMY UTRZYMAĆ Z NIM JEDYNIE KONTAKT GŁOSOWY ZE WZGLĘDU NA TRUDNOŚCI TERENOWE.
    Jeżeli warunki terenowe uniemożliwiają udanie się po pomoc to wzywamy pomocy międzynarodowym sygnałem:

    JAKIKOLWIEK SYGNAŁ OPTYCZNY LUB AKUSTYCZNY POWTARZANY 6 RAZY NA MINUTĘ (CO 10 SEKUND), PO CZYM NASTĘPUJE JEDNA MINUTA PRZERWY.
    ODPOWIEDŹ O ZROZUMIENIU SYGNAŁU TO TAKI SAM SYGNAŁ LECZ 3 RAZY NA MINUTĘ, PO CZYM 1 MINUTA PRZERWY.

    Ten sposób wzywania pomocy należy stosować w tych partiach górskich, z których będzie widoczny i słyszalny: Tatry, Babia Góra, Bieszczady, Karkonosze.
    W partiach zalesionych sygnały optyczne nie będą widoczne, a sygnały akustyczne mogą być tłumione przez drzewa.

    PAMIĘTAJ! KAŻDY MELDUNEK O ZAGINIĘCIU LUB WYPADKU RATOWNICY PRZYJMĄ, NA KAŻDE WEZWANIE WYRUSZĄ W GÓRY, NIE NADUŻYWAJ ICH OFIARNOŚCI GDYŻ W TYM CZASIE MOGĄ BYĆ NAPRAWDĘ KOMUŚ POTRZEBNI.


    Jeszcze kilka informacji wprost ze strony TOPRu i GOPRu.

    JAKIKOLWIEK SYGNAŁ OPTYCZNY LUB AKUSTYCZNY POWTARZANY 6 RAZY NA MINUTĘ (CO 10 SEKUND), PO CZYM NASTĘPUJE JEDNA MINUTA PRZERWY.
    ODPOWIEDŹ O ZROZUMIENIU SYGNAŁU TO TAKI SAM SYGNAŁ LECZ 3 RAZY NA MINUTĘ, PO CZYM 1 MINUTA PRZERWY.


    Ten sposób wzywania pomocy należy stosować w tych partiach górskich, z których będzie widoczny i słyszalny: Tatry, Babia Góra, Bieszczady, Karkonosze.
    W partiach zalesionych sygnały optyczne nie będą widoczne, a sygnały akustyczne mogą być tłumione przez drzewa.
    [/COLOR]
    A Jak nadać sygnał Optyczny lub Akustyczny?? Nikt nie wozi z soba latarki ani bębna, a mysle krzyczeć sie nie bedzie opłacało?
    Zawsze opłaca się cokolwiek zrobić żeby wezwać pomoc, jeśli jest taka potrzeba.
    Sygnał optyczny to może być np. zataczanie kręgów kurtką o jaskrawych kolorach, a dźwiękowy to przykładowo gwizdanie na palcach (o ile ktoś potrafi), lub krzyczenie.
    Wiem niektórzy się uśmiechną, bo kto wzywa tak pomocy w dobie GPS i telefonii komórkowej, kto takiego gościa usłyszy czy zobaczy?
    Bywa że narciarze robią skok w bok z trasy narciarskiej i znajdują się na tyle, blisko że ktoś ich może zauważyć lub usłyszeć, jeśli potrafią odpowiednio zasygnalizować potrzebę pomocy, a znajdzie się ktoś kto będzie wiedział o co im chodzi to czas potrzebny na przybycie pomocy zdecydowanie się skraca.
    Telefon komórkowy to super wynalazek, bo wiele razy uratował i jeszcze nieraz uratuje ludzkie życie.
    Nie powinniśmy się czuć bardziej bezpieczni posiadając telefon, bo przykładowo przy upadku można go uszkodzić.
    Wtedy pozostają inne sposoby wzywania pomocy, dlatego warto je znać.
    Nasze zgłoszenia o wszelkiego rodzaju zdarzeniach (drogowych, w domu, w miejscu pracy, w górach, na stoku itd) najczęściej przekazywane są w sposób werbalny przy użyciu telefonu.
    Poniżej podałem sposób przekazania takiej wiadomości.

    Meldunek o wypadku powinien zawierać następujące dane (dotyczy to wszystkich numerów ratunkowych):

    CO? - rodzaj wypadku (np. zderzenie się samochodów, upadek z drabiny, utonięcie. atak padaczki, wypadek w górach itp.),
    GDZIE? - miejsce wypadku - jak najdokładniej określić gdzie zdarzenie miało miejsce, jeśli nie jest możliwe podanie typowych danych (miasto, ulica, nr drogi itp.) podać należy dane w odniesieniu do terenu czyli tego co widzisz w okolicy w której przebywasz.
    ILE? - liczba poszkodowanych,
    JAK? - stan poszkodowanych,
    CO ROBISZ? - informacja o udzielonej dotychczasowo pomocy,
    KIM JESTEŚ? - dane personalne osoby wzywającej pomoc (numer telefonu z którego dzwonisz).
    Gdy istnieje prwadopodobieństwo wystąpienia dodatkowego niebezpieczeństwa (np. rozszczelniona cysterna, możliwość zejścia lawiny itp.) - należy również o tym poinformować.

    !!! Nigdy nie odkładamy pierwsi słuchawki !!!

    Nie należy ignorować zadawanych pytań przez osobę przyjmującą zgłoszenie, nawet jeśli wydają się ona dla nas głupie i niepotrzebne.

    A Jak nadać sygnał Optyczny lub Akustyczny?? Nikt nie wozi z soba latarki ani bębna, a mysle krzyczeć sie nie bedzie opłacało? tobie jako pomagającemu łatwiej krzyczeć, machać kurtką, walić kijkami o siebie, natami o siebie i robić co się da, niż poszkodowanemu, który ma gdzieś zwracanie na sibie uwagi, w sytuacji gdy leży i zwija się z bólu

    A Jak nadać sygnał Optyczny lub Akustyczny?? Nikt nie wozi z soba latarki ani bębna, a mysle krzyczeć sie nie bedzie opłacało? Oczywiście że nikt nie zabiera ze sobą jakiegoś wymyślnego sprzętu.
    W takiej sytuacji trzeba wykorzystać wszystko co się ma przy sobie lub znajduje się w pobliżu. Kilka przykładów.
    Sygnały optyczne:
    - Zapalniczka,
    - gogle – które mogą zastąpić lusterko,
    - kurtka – rozpostarta gdzieś wysoko na drzewie lub machanie nią.
    - wydeptanie w śniegu albo ułożenie na zboczu (szyszki, gałęzie, kije) słowa SOS,

    Akustyczne:
    - głos (krzyk, gwizd itp.) można wyjąć wkładkę z kasku i użyć go do spotęgowania siły naszego głosu.
    - uderzanie w drzewo jakimś konarem lub nartą (las bardzo potęguje takie odgłosy, góry też),

    Wiem że komuś może wydawać się to śmieszne ale w sytuacjach skrajnych robienie takich dziwnych rzeczy może kogoś uratować.

    Każde nierzeczywiste zachowanie w takiej sytuacji może spowodować że ktoś zwróci na nie uwagę.

    Na koniec aspekt prawny udzielania pomocy osobie poszkodowanej.
    Każdy z nas jest zobowiązany do udzielenia pierwszej pomocy - nie tylko moralnie ale i prawnie.
    Art. 162 Kodeksu Karnego:
    § 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażania siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub poważnego uszczerbku na zdrowiu - podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
    § 2. Nie podlega karze, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu, albo w warunkach, w których możliwa jest natychmiastowa pomoc ze strony instytucji lub osoby bardziej do tego powołanej.

    Podkreślić należy fragment "bez narażania siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub poważnego uszczerbku na zdrowiu" - nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jeżeli nie udzielimy pomocy wiedząc, że przez to narażamy swoje zdrowie, jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności.
    Jeżeli nie jesteśmy specjalnie przeszkoleni, również nie musimy się od razu brać za bardzo trudne przypadki - zadzwonienie po pogotowie, zapewnienie komfortu psychicznego / termicznego, zabezpieczenie miejsca wypadku również jest formą pomocy.

    Najgorsze co może być to całkowita bierność.
    "Reaguj natychmiast, nie oglądaj się na innych. To od ciebie zależy czyjeś zdrowie lub życie!

    Na twoich oczach narciarz albo snowboardzista przewrócił się na stoku. Przekoziołkował kilka metrów w tumanie śniegu... i nie wstaje. Ruszasz więc z pomocą. Zanim jej udzielisz, musisz ocenić sytuację. Od tego zależą twoje dalsze działania. Oto kilka scenariuszy:

    Leży i jest obolały

    Spytaj, czy może się ruszać. Jeśli tylko się potłukł, ból osłabnie po dwóch, trzech minutach. Wtedy możesz pomóc mu wstać. Jeżeli jednak ból nie pozwala mu ustać na nogach, powinien się położyć. W takim wypadku koniecznie wezwij pomoc.

    Jest ranny i krwawi

    Zranienia mogą się czasem zdarzyć np. przy zderzeniu z innym narciarzem, gdy łatwo o spotkanie z ostrą krawędzią narty lub kijkiem. Jeśli krwotok jest obfity, wezwij pomoc. Zanim ona przybędzie uciśnij ranę, by zmniejszyć krwawienie. Użyj do tego np. koszuli lub chustki. Przyciskaj je do krwawiącego miejsca lub zawiąż na kończynie, powyżej rany. Taka opaska nie powinna jednak ściskać rany dłużej niż godzinę (gdy krew nie dopływa do tkanek, te obumierają).

    Bardzo boli go noga lub ręka

    Zapytaj, czy może nią poruszać. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić bez wielkiego bólu, kończyna jest prawdopodobnie złamana lub zwichnięta. Wtedy wezwij pomoc. Jeśli ma ona nadejść szybko (w kilka minut), nie ruszaj chorej kończyny, jednak gdy na ratowników trzeba zaczekać dłużej, unieruchom ją (każdy jej ruch będzie dla pechowego narciarza bardzo bolesny). Nie zmieniając pozycji kończyny, przywiąż ją np. szalikiem do narciarskiego kijka, gałęzi lub do narty.

    Nie próbuj wyprostować chorej ręki lub nogi, jeśli leży ona w nienaturalnej pozycji! Takie działania, podobnie jak zzuwanie z chorej nogi buta, niepotrzebnie sprawią poszkodowanemu ból i mogą znacznie pogłębić uraz. Okryj go swoją kurtką lub swetrem, by nie wyziębił organizmu zanim przyjedzie pomoc.

    Zaraz po upadku boli go głowa

    Jeżeli do tego leci mu krew z nosa lub ma chwilowe problemy z pamięcią (np. pyta "gdzie jestem"), to znaczy, że mógł doznać wstrząsu mózgu. Nie zostawiaj go bez opieki, nawet jeśli już po chwili zapewnia, że dobrze się czuje. Nie powinien też samodzielnie zjeżdżać ze stoku, bo może stracić przytomność: pomóż mu usiąść na ziemi i wezwij pomoc.

    Nieprzytomny? dzwoń po pomoc!

    Jeśli nie możesz nawiązać żadnego kontaktu z poszkodowanym narciarzem, nie reaguje on na twoje pytania, natychmiast zadzwoń do GOPR; potem przystąp do akcji:
    •jeśli oddycha ułóż go na boku, z dolną nogą ugiętą w kolanie, górną ręką pod policzkiem, a dolną wyciągniętą wzdłuż ciała (to tzw. pozycja boczna ustalona). Jeśli możesz, okryj go czymś, by nie przemarzł i czekaj na ratowników. Jeżeli jednak nieprzytomny leży w nienaturalnej pozycji, może mieć połamane kończyny lub kręgosłup. Wtedy nie przekręcaj go na bok, a tylko upewnij się, że nie ma kłopotów z oddychaniem;
    • jeśli nie oddycha (nie widać ruchów klatki piersiowej, nie czuć oddechu); sprawdź, czy bije mu serce (przyłóż mu palce do tętnicy szyjnej, po obu stronach tchawicy). Włóż mu palec do ust, by sprawdzić, czy nie krztusi się śniegiem lub własnym językiem. Połóż go płasko na plecach, odchyl mu głowę do tyłu i zaciśnij palcami nos. Weź głęboki wdech i wdmuchnij powietrze w usta nieprzytomnego. Rób to co dwie sekundy.

    Jeśli nie wyczułaś pulsu, sztuczne oddychanie trzeba połączyć z masażem serca: obie ręce oprzyj na dolnej części mostka i naciśnij mocno, tak, by klatka piersiowa leżącego wyraźnie się ugięła. Po każdych 15 uciśnięciach mostka dwa razy wdmuchuj mu powietrze do płuc. Rób to do czasu, gdy przybędzie pomoc.

    Wpisz do komórki numer ratunkowy w polskich górach 0601 100 300i telefon alarmowy GOPR (numer kierunkowy danego województwa: (XX) 985."

    Tekst pochodzi z magazynu Samo Zdrowie
    Tekst dosc ogolnikowo opisuje zasady pierwszej pomocy... Nie znaczy to jednak, ze jest on nieprzydatny - wiekszosc ludzi nawet tych podstaw nie zna... Samo przeczytanie tego tekstu nie wystarczy - nalezaloby jeszcze pocwiczyc... Ja mam za soba kilka tego rodzajow kursow, miedzy innymi na ratownika WOPR oraz dwudniowy kurs sponsorowany przez mego pracodawce... Dwa razy ratowalem ofiary wypadkow drogowych, raz przypadek zaslabniecia mezczyzny w zakladzie pracy... Uwierzcie mi - zadna teori opanowana na 5 z plusem wtedy sie nie nie sprawdza... 80% ludzi panikuje, a tylko 10% potrafi podjac jakies dzialania... Pozostale 10% jest bierne...

    Teks przypinan na jakis czas... Zycze aby nigdy nikomu wiedza w nim zawarta nie byla przydatna...
    Podpisuje się pod tym, co napisał Chemik. Teoria to jedno a praktyka drugie. Raz nabytą wiedze trzeba szlifować poprzez treningi w innym przypadku sama teoria nic nie daje.

    Mnie osobiście zdarzyło się kilkukrotnie udzielać pomocy osobom poszkodowanym w tym, dwukrotnie na stoku. Poza jednym przypadkiem skutecznie – mężczyzna doznał rozległego zawału serca, w trakcie, gdy udzielałem mu pomocy zmarł – karetka nadjechała już po.

    Warto jest znać choćby podstawy udzielania pomocy przed lekarskiej. Najgorsze, co możemy zrobić to nie zrobić nic.
    Rowniez sie zgadzam z Chemikiem, potrzebna jest praktyka, ale warto przeczytac takie rzeczy:rolleyes: tak na wszelki wypadek...


    • jeśli nie oddycha (nie widać ruchów klatki piersiowej, nie czuć oddechu); sprawdź, czy bije mu serce (przyłóż mu palce do tętnicy szyjnej, po obu stronach tchawicy). Włóż mu palec do ust, by sprawdzić, czy nie krztusi się śniegiem lub własnym językiem. Połóż go płasko na plecach, odchyl mu głowę do tyłu i zaciśnij palcami nos. Weź głęboki wdech i wdmuchnij powietrze w usta nieprzytomnego. Rób to co dwie sekundy.

    Jeśli nie wyczułaś pulsu, sztuczne oddychanie trzeba połączyć z masażem serca: obie ręce oprzyj na dolnej części mostka i naciśnij mocno, tak, by klatka piersiowa leżącego wyraźnie się ugięła. Po każdych 15 uciśnięciach mostka dwa razy wdmuchuj mu powietrze do płuc. Rób to do czasu, gdy przybędzie pomoc.



    Małe sprostowanie do informacji podanych przez Izabele.

    W obecnym roku miała miejsce zmiana przepisów dotyczących udzielania pierwszej pomocy. Postaram się trochę o tym napisać.

    Główna różnica polega na zmianie ilości ucisków i ilości wdechów wykonywanych podczas RKO(reanimacji krążeniowo oddechowej), oraz na pominięciu w przypadku ustania oddechu poszkodowanego badania tętna (po stwierdzeniu braku oddechu przystępujemy natychmiast do RKO).

    W świetle obecnych zaleceń reanimacje dorosłych rozpoczynamy od 30 ucisków klatki piersiowej, a potem 2 wdechy, i tak na zmianę 30 : 2 : 30 : 2 : 30......

    Reanimacja dzieci różni się tylko tym, że rozpoczynamy od 5 wdechów, po których reanimacje prowadzimy tak jak u dorosłych 30 : 2 : 30 : 2 : 30 : 2.......

    Algorytm postępowania pozostał bardzo podobny: NIE REAGUJE - zawołaj pomoc – udrożnij drogi oddechowe – BRAK PRAWIDŁOWEGO ODDECHU – zadzwoń 112(999) – 30 uciśnięć – 2 oddechy – 30uciśnęć – 2 oddechy.............

    Szanse przeżycia poszkodowanego z nagłym zanikiem krążenia do którego doszło w obecności świadków, bez prowadzana RKO z każdą minutą spadają o 7-10%. W przypadku podjęcia RKO przez świadków szanse przeżycia maleją tylko o 3-4% z każdą minutą(prowadzenie RKO zwiększa szanse przeżycia 2 lub 3-krotnie!!!).

    Jest to tekst który zamieściłem w temacie Pierwsza pomoc.
    http://www.skiforum.pl/showthread.php?t=3981

    Zaznaczam że algorytm udzielania pierwszej pomocy podany przez Izabele jest sto razy lepszy od obojętności!!!
    Jednak wskazane jest postępowanie według nowych wytycznych, ponieważ wzrasta szansa przeżycia poszkodowanego.
    Jeśli ktoś ma wątpliwości, bądź chce się dowiedzieć dlaczego zmieniono przepisy to proszę śmiało pytać.
    Cieszy mnie że coraz więcej osób porusza tematy bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy.
    Izo .. bardzo dobrze że umieściłaś tu taki temat, przyda sie mnie i innym osobą zapewne .. Trzeba zawsze być gotowym na wszystko .. Ratująć komuś życie, ktoś kiedyś Ci je uratuje. Pozdrawiam Gorąco! ( ;
    Od tego roku ( chyba 2 styczeń ) wchodzi nowa ustawa o Ratownictwie Medycznym. Teraz z każdego telefonu możemy zadzwonić pod numer 112. Dodzwonimy się do Powiatowej Dyżurki, który po krótkiej rozmowie z osobą dzwoniącą skieruje odpowiednie służby jak najbliższą i najkrótszą drogą, aby zdąrzyć uratować komuś życie. To również dotyczy wypadków na stoku. Nasze życie zależy "od złotej godziny"

    Tak jak pisał Svenson:

    TOPR 601 100 300 lub 018- 206-34-44

    Pamiętajmy!! 112
    Bardzo przydatny tekst

    Dodałbym tylko to o czym każdy instruktor przypomina, a przynajmniej powinien przypominać za każdym razem bo niestety ! mało kto zwraca na to uwage

    Tekst izabeli mowi o ciezszych upadkach - bardzo czesto zdarzaja sie upadki "przy pracy" i gdy delikwent ta chwile lezy i dochodzi do siebie warto podjechac, stanac powyzej nad lezacym aby zjezdzajacy z gory widzieli ze cos sie dzieje - jadac z gory szczegolnie przy gorszych warunkach atmosferycznych i np przed garbem naprawde moze byc ciezko dostrzec lezacego, a wiadomo czym moze sie skonczyc nie dostrzezenie ..... brrrr lepiej nie myslec

    Oczywiscie jezeli lezenie sie przedluza warto, a wrecz trzeba oznaczyc miejsce np poprzez wbicie krzyzowe nart powyzej upadku

    Wazne zeby miejsce upadku/wypadku oznaczyc na tyle dobrze, zeby zjezdzajacy z gory odpowiednio wczesniej widzieli, że coś sie dzieje i mogli wychamowac

    Pozdrawiam i życzę "bezszkodowej" dla siebie i innych jazdy
    Kudik

    Oczywiscie jezeli lezenie sie przedluza warto, a wrecz trzeba oznaczyc miejsce np poprzez wbicie krzyzowe nart powyzej upadku

    Wazne zeby miejsce upadku/wypadku oznaczyc na tyle dobrze, zeby zjezdzajacy z gory odpowiednio wczesniej widzieli, że coś sie dzieje i mogli wychamowac
    tak jak na załączonym obrazku (Laworta):

    http://www.moto.melafoto.pl/img/Law_wyp_01.jpg
    Hej,

    Mam pytanie odnośnie stosowania RKO w przypadku podejrzenia złamania kręgosłupa (szyjny, barkowy).

    Czy może to spowodować większe szkody (np. paraliż kończyn dolnych), niż w przypadku zaniechania resustytacji.

    Zakładam, że może się zdarzyć sytuacja, w której RKO nie jest konieczne(chwilowy zanik pulsu, lub zwyczajnie niewyczuwalny puls/oddech), a my zrobimy delikwentowi uraz do końca życia.

    Może ktoś wie, jak wygląda w takim przypadku sprawa odszkodowań (np. w procesie cywilnym), gdy ktoś taki nas pozwie po nieudolnej próbie udzielenia pomocy (zakładając oczywiście, że będzie żył).

    Dzięki from the mountain:)

    Pzdr.

    Marek

    Hej,

    Mam pytanie odnośnie stosowania RKO w przypadku podejrzenia złamania kręgosłupa (szyjny, barkowy).

    Czy może to spowodować większe szkody (np. paraliż kończyn dolnych), niż w przypadku zaniechania resustytacji.

    Zakładam, że może się zdarzyć sytuacja, w której RKO nie jest konieczne(chwilowy zanik pulsu, lub zwyczajnie niewyczuwalny puls/oddech), a my zrobimy delikwentowi uraz do końca życia.

    Może ktoś wie, jak wygląda w takim przypadku sprawa odszkodowań (np. w procesie cywilnym), gdy ktoś taki nas pozwie po nieudolnej próbie udzielenia pomocy (zakładając oczywiście, że będzie żył).

    Dzięki from the mountain:)

    Pzdr.

    Marek

    przypadku podejrzenia złamania kręgosłupa, równiez stosujemy RKO, mimo ze moze to spowodowac inne szkody- druga osoba powinna stabilizowac głowę

    Jeśli ktoś ma wątpliwości, bądź chce się dowiedzieć dlaczego zmieniono przepisy to proszę śmiało pytać.
    Cieszy mnie że coraz więcej osób porusza tematy bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy.
    Zastanawiam się dlaczego mieniono schemat udzielania pierwszej pomocy.
    Najbardziej zdziwiło mnie, że pomija się sprawdzanie tętna i od razu po zaprzestaniu oddechu przystępuje się do masażu serca. To jakby nielogiczne, mnie uczono, że nie wolno masować jak serce bije
    Mnie uczono że nie sprawdzamy wpierw tetna. Na poczatku przystępujemy do tzw. badani wstepnego. Czyli sprawdzamy przytomność, sprawdzić oddech ( widzę, słyszę, czuję ). Robimy to przez 10 sekund ( sprawdzanie oddechu ).
    Cos innego ale tez w temacie bezpieczenstwa na stoku:

    Wykaz wyciągów oraz ośrodków narciarskich na terenie Grupy Beskidzkiej GOPR, których trasy i stoki narciarskie zostały zgłoszone do GOPR i zostaną odebrane przez GOPR pod wzgl. bezpieczeństwa w sezonie zimowym po wykonaniu zaleceń.

    Rejon Ustronia, Wisły, Istebnej, Koniakowa, Brennej.

    Hotel Stok - Kiczera

    trasa przy orczyku
    trasa przy talerzyku
    ON Soszów

    trasa nr 3
    trasa nr 1
    trasa nr 2
    ON Partecznik

    trasa przy talerzyku II
    Wyciąg Pasieki II - Wisła

    Wyciąg Pasieki - Wisła

    Wyciąg Siglany - Wisła

    ON Rówienki -Wisła

    trasa czerwona
    trasa zielona
    ON Rówienki II - Wisła

    trasa przy wyciągu Rówienki II
    ON Stożek - Wisła

    trasa niebieska
    trasa czarna
    trasa czerwona
    ON Poniwiec Ustroń

    ON Czantoria - Ustroń

    trasa niebieska
    trasa czerwona
    ON Złoty Groń - Istebna
    trasa dla dzieci
    trasa zielona
    Wyciąg Szańce - Koniaków

    Wyciąg przy ośr Maria w Istebnej

    Wyciąg Kisiałka – Brenna
    Wyciąg Gronik - Brenna
    Wyciąg Borynia Brenna

    Wyciąg talerzykowy na Kubalonce
    ON Marek w Istebnej
    Ochodzita - Koniaków

    trasa zielona
    trasa niebieska
    ON Cienków -Wisła

    trasa 4
    trasa 2
    trasa 1
    ON Stary Groń – Brenna centrum

    ON Palenica - Ustroń

    Rejon Szczyrku

    ON Beskid – Szczyrk
    Biały Krzyż - Szczyrk
    Wyciąg Harnaś
    Wyciąg Bartuś
    Wyciąg Biały Krzyż

    ON Czyrna – Solisko - Szczyrk

    trasa 10
    trasa 9 i 9a
    trasa 8
    trasa 7
    trasa 11

    Rejon Korbielowa

    ON Korbielów Kamienna – krzesełko

    trasa 2
    trasa 1
    ON Pilsko – Korbielów

    trasa 5 i 5a
    trasa 6 i 6a
    trasa 8
    trasa 4
    trasa 1 trasa 3 i 3a

    Rejon Zawoji

    ON Mosorny Groń
    Czatoża - Zawoja

    Rejon Zwardonia

    D.Rachowiec - Zwardoń
    Skalanka – Zwardoń
    Ligocki - Zwardoń
    Myto - Zwardoń

    Inne

    Wyciąg Cieślarówka - Cieszyn
    Grojec Żywiec
    Andaluzja – Międzybrodzie Bialskie
    ZUK Skoczów
    Zgadza się! Ja również w pierwszej chwili stwierdziłem że coś jest nie tak, ale są argumenty które tłumaczą te zmiany.

    Schemat (algorytm) udzielania pierwszej pomocy zmieniono tak, aby najefektywniej pomóc poszkodowanemu.

    Sprawdzanie tętna nie jest zbyt dobrym sposobem określenia obecności lub braku krążenia. (Osobiście widziałem jak studenci medycyny prowadzili zajęcia z udzielania pierwszej pomocy i do badania tętna używali kciuka!!!! Kciuk jest tak dobrze unaczyniony, że w stanie zdenerwowania można wyczuć własne tętno!!!)

    Podobnie sprawa wygląda z oddechem gdy po zatrzymaniu krążenia poszkodowany może słabo oddychać czy wydawać pojedyncze westchnienia. Nawet ratownicy medyczni mają trudności z rozróżnieniem prawidłowego oddechu lub jego braku, dlatego jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości czy poszkodowany prawidłowo oddycha, działaj tak, jakby oddech był nieprawidłowy(agonalne westchnienia występują u ponad 40% osób u których doszło do zatrzymania krążenia).

    Zmiana ilości uciśnięć i wdechów (30:2) podyktowana jest wynikami badań.

    Hiperwentylacja ( za dużo wdechów) jest nawet szkodliwa ponieważ zwiększa ciśnienie w klatce piersiowej, co zmniejsza ilość powracającej do serca krwi żylnej, a mniejsza ilość krwi powracającej to mniejsza ilość krwi do wypompowania(mniejszy rzut serca).

    Badania dowodzą że przerwy pomiędzy seriami uciśnięć powodują znaczący spadek przepływu wieńcowego, a po ponownym podjęciu uciśnięć klatki piersiowej trzeba wykonać co najmniej kilka uciśnięć, aby przepływ wrócił do poprzedniego poziomu(jeśli masujemy według starej zasady 5 ucisków:1 wdech to więcej czasu tracimy na powracanie do optymalnego przepływu niż na efektywny masaż).

    RKO należy rozpocząć, gdy poszkodowany jest nieprzytomny (nie reaguje) i nie oddycha prawidłowo. Masaż serca jest efektywniejszy gdy prowadzimy go według nowych zasad 30 : 2 z krótkimi przerwami na wdechy i częstotliwością uciśnięć 100/min.
    Czyli miałem rację co do tętna. Dzięki
    Dzięki za wyjaśnienia, teraz rozumiem sens tych zmian.
    Mam jeszcze pytanie czy i gdzie można kupić przystawki „ustniki’ do wykonywania sztucznego oddychania, bo słyszałem że takie są. Jaki jest koszt takiego ustnika.

    PS.Pytanie do moderatorów, dlaczego temat pierwszej pomocy jest dublowany w dziale nauka jazdy?:confused:
    Proste (plastikowe) ustniki kupisz prawie w każdej aptece. Jeśli chodzi o ambu które jest wykonane z silikonu i obejmuje większy obszar części twarzowej to powiem szczerze że nie wiem, ale jest szansa że apteki mogą ściągnąć na zamówienie.
    Koszt prostego (plastikowego) ustnika to dosłownie kilka złotych.
    Równiez wystarcza gaza lub chusteczka higieniczna, a to czesto mamy przy sobie.
    Jest jeszcze jedna sprawa, o której nie wspomnieliście (albo przeoczyłem). Skoro już się kogoś "skosiło" i nic nam nie jest to zajmijmy się tym w kogo wpadliśmy. Niestety są narciarze, którzy po spowodowaniu kraksy wstają i czym prędzej spylają z miejsca zdarzenia nawet się nie oglądając na drugą osobę:mad: do takich powinno się strzelać.

    W niedzielę miałem w Małym Cichym kraksę, naszczęście poza stłuczonym nosem u tej dziewczyny nic sie nie stało. A wszystko przez snowboardzistów którzy urządzili sobie posiadówę na środku stoku :mad:

    Jeszcze raz przepraszam Julka ;)
    no niestety ja tez czesto jestem swiadkiem nieudzielenia przez kogos pierwszej pomocy, narciarze przejezdzaja i nawet uwagi nei zwracaja na poszkodowanego:| takze uczulajmy wszytskich na to, bo kiedys sami mozemy byc w podobnej sytuacji i nikt nam nie pomoze! Jestem za tym, by uczyc narciarzy kultury na stoku
    A do mnie ostatnio po upadku podjechały chyba ze trzy osoby .
    Nie wiem czy wyglądalo to tak groźnie zy tak żałośnie :rolleyes:
    no wiesz.. masz szczescie, ze podjechaly, gorzej by bylo jakbys sobei cos zlego zrobil i nikt by sie nei pofatygowal by podjechac...

    no wiesz.. masz szczescie, ze podjechaly, gorzej by bylo jakbys sobei cos zlego zrobil i nikt by sie nei pofatygowal by podjechac... Tak między Bogiem a prawdą to sobie krzywde zrobiłem ale jaką to się dowiedziałem po ponad tygodniu jak się wybrałem do lekarza .
    Okazało się , że mam złamanie głowy strzałki prawej .
    Nawet nie wiedziałem , że mam taką kość .
    A byłem pewien , że stłukłem kolano i naciągnąłem mięsień .
    No i wygląda na to że koniec sezonu dla mnie .
    Choć może coś jeszcze uratuję .
    Dla mnie zabawa się już skończyła, kontuzja poważna, wybity bark. Ból okropny!!
    Co do pomocy na stoku, pomógł mi koleś. Super facet! Asekurował mnie do samego dołu :) Nawet zrobił prowizorke na uszkodzony staw, bardzo mi to pomogło do czasu pojawienia się GOPR' u. Wiem że pochodzi z Trójmiasta, oby więcej takich ludzi na stoku, którzy w każdej chwili mogą udzielić pomocy! Jestem mu bardzo wdzięczny!

    ps. Rozwaga i realna ocena warunków na stoku- te dwa czynniki u mnie zawiodły.. Pewniactwo i wiara w swoje bardzo dobre umiejętności w każdej cwhili może być ukarana.
    (poskromiony!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
    Chciałbym swoim postem obudzić w każdym chęć udzielania piewszej pmocy. Jeśli nie czujesz się na siłach zapisz się na kurs.
    Moje doświadczenie w zakresie pierwszej pomocy, wykorzystuję głównie przy wypadkach komunikacyjnych, na stoku jeszcze nie musiałem.
    Pierwsza uwaga i myślę podstawowa sprawa, to taka, że ludzie zatrzymują się nie po to żeby pomóc, tylko po to żeby popatrzeć.
    Zawsze jest tłum gapiów, nikt nie zadzwonił po karetkę a poszkodowany dławi się albo wykrwawia bo każdy usprawiedliwia się, że nie potrafi, albo,że zrobi mu większą krzywdę.
    Zawsze zainteresuj się daną sytuacją, czy jesteś potrzebny?
    Pamiętaj, statystycznie najczęściej będziesz udzielał pomocy swojej rodzinie i znajomym. Oni chyba nie są Ci obojętni....?
    Ratownictwo przedmedyczne to wielki zaścianek w Polsce. W Szewcji już przedszkolaki uczą się, w praktyce, udzielać pierwszej pomocy.
    Pozdrawiam wszystkich ratowników.
    w ostatnia niedzielę w Laksowej pewna pani złamała nogę na środku stoku, i muszę powiedzieć że kilka osób zatrzymało się i spytało czy można pomóc, w tym my, ale była też masa gapiów... A czy to wielki problem zjechać i powiadomić ratowników którzy są na każdym stoku!
    Nie sprawdzamy jednoczesnie pulsu po obu stronach , a w zasadzie, wedlug nowych wytycznych resuscytacji, jesli pacjent nie oddycha- od razu przystępujemy do masazu serca. Zaczynamy od 30 uciśnięć , następnie 2 oddechy - na kazdy oddech przeznaczamy 1 sekunde.
    Niezaleznie od tego czy jest jeden ratownik czy dwoch- zawsze robimy 30 ucisnięć mostka i dwa oddechy zaczynając od uciśnięć .

    tak jak na załączonym obrazku (Laworta):

    http://www.moto.melafoto.pl/img/Law_wyp_01.jpg
    Super fotka, bardzo przydatna bo dobry ratownik to żywy ratownik, bezpieczeństwo własne jest bardzo ważne bo jak udzielimy pomocy jak bedziemy sami jej potrzebowali. Narty oddalone jakieś 15-20 m od miejsca gdzie leży poszkodowany. Krajowa Rada Resuscytacji zmieniła wytyczne odnośnie ratownictwa, co w sumie wydaję mi sie bardzo dobrym ruchem. Ponieważ my (nie lekarze traktowani w tej materii jesteśmy jak laicy) i dobrze a kto jest bardziej nadgorliwy powie, że źle. Można też nie prowadzić sztucznej wentylacji tylko uciśnięcia-gdzie chodzi tu o rezerwę tlenową, która pozwoli poszkodowanemu przeżyć czas, który potrzebny jest na przyjazd wyszkolonego personelu. Jednak trzeba też uważać podczas niesienia pomocy, gdyż ze nie udzielenie lub złe udzielenie w najgorszym przypadku grozi nam do 3 lat-ja jestem w 100 % za udzielaniem pomocy poszkodowanym.
    Skoro Zigi przypomnial ten temat, przesledzilem caly wątek i postanowilem tez cos od siebie dorzucic. Wracajac do artykułu na poczatku, wszyscy zwrocili uwage na bledna ilosc ucisniec, ale nikt nie napisal, ze nie uciska sie dolnej czesci mostka, tylko w jego polowie. Ktos pozniej pytal o sprawe odszkodowan w przypadku uszkodzenia kregoslupa ratowanego. Zigi pisal, ze mozna zostac skazanym za nie udzielenie, albo za zle udzielenie pomocy. Za nie udzielenie napewno tak, ale za zle udzielenie juz nie, chyba ze jestes wykwalifikowanym ratowniekiem i to twoja praca. Wracajac do tych odszkodowan za ewentualne uszkodzenie kregoslupa to jesli kogos ratujesz, a nie jestes ratownikiem to nic ci zrobic nie moga co wynika z tego, co napisalem wczesniej. Jesli jestes lekarzem, tez Ci nic nie moga zrobic, bo nikt tego nie udowodni, ze krekoslup byl ok po wypadku, a ty go uszkodziles(no chyba ze facet machal nogami i widzialo to kilku swiadkow:)). I na koniec jeszcze jedno. Im wiecej ludzi jest na miejscu wypadku, tym masz mniejsze szanse na uratowanie. Teoria spychologii:)
    Krótko mówiąc

    Najgorsze, co możemy zrobić to nie zrobić nic.
    A mam jeszcze pytanie. Przez jaki czas można stosować masaż? No bo jeżeli mija 15 minut, my go masujemy i wtłaczamy powietrze, pacjent nie reaguje a pomocy ciągle nie ma??:eek:
    Masaż serca wykonuje się aż do odzyskania krążenia lub też do przyjazdu odpowiednich służb.

    Zigi pisal, ze mozna zostac skazanym za nie udzielenie, albo za zle udzielenie pomocy. Za nie udzielenie napewno tak, ale za zle udzielenie juz nie, chyba ze jestes wykwalifikowanym ratowniekiem i to twoja praca. Wracajac do tych odszkodowan za ewentualne uszkodzenie kregoslupa to jesli kogos ratujesz, a nie jestes ratownikiem to nic ci zrobic nie moga co wynika z tego, co napisalem wczesniej. Nie czuję sie zbyt mocno w tym temacie, bo... za sobą mam tylko teorię; nie miałam możliwości sprawdzenia jej w praktyce (z drugiej strony: i dobrze).
    Jednak jako nauczyciel już 2-krotnie brałam sama udział w szkoleniu na temat udzielania pierwszej pomocy, parę razy też byłam obecna podczas szkolenia uczniów klas, w których uczę...
    Za każdym razem WYRAŹNIE SŁYSZAŁAM, że my, jako ratownicy, także ponosimy odpowiedzialność za to, co dzieje się z poszkodowanym.
    Inaczej mówiąc: nie ma racji Barttt, ponieważ odpowiadamy za nieudzielenie pomocy, ale odpowiadamy też za złe udzielenie pomocy. Wyraźnie było to podkreślone: jeśli źle udzielimy pomocy, możemy potem płacić na rzecz poszkodowanego odszkodowanie, o ile on będzie miał takie przyznane na drodze sądowej.

    A co do urazów kręgosłupa. Jeśli nie masz pewności, czy kręgosłup jest cały, nie ruszaj poszkodowanego, zwolnić Cię od tego może tylko zagrożenie jego życia, np. musisz obrócić poszkodowanego na bok, żeby nie zadławił się (=udusił) własnymi wymiocinami.
    To tylko w Polsce tak jest, że przez ratowanie komuś życia można jeszcze mieć problemy w przyszlości:|??
    Ja myślę, że to pewne zabezpieczenie... :confused:
    Ludzie są przeróżni. Chodzi o to, aby decydując się na udzielenie pomocy, na pewno przynajmniej na tyle byli pewni swego działania, by nie wyrządzić nim poszkodowanemu więcej szkody niż już doznał.
    To osoba przeszkolona jest w stanie ocenić.
    A ktoś, kto nie wie, co robić... na pewno w tej sytuacji mocno się zastanowi.

    Nie wyobrażam sobie, że świadomość odpowiedzialności za własne działanie może powstrzymać mnie przed podjęciem działań ratujących poszkodowanego.
    Bardziej chyba chodziło właśnie o tę odpowiedzialność działania.

    I zupełnie nie wiem, jak te sprawy rozwiązano za naszymi granicami...

    Jednak jako nauczyciel już 2-krotnie brałam sama udział w szkoleniu na temat udzielania pierwszej pomocy, parę razy też byłam obecna podczas szkolenia uczniów klas, w których uczę...
    Za każdym razem WYRAŹNIE SŁYSZAŁAM, że my, jako ratownicy, także ponosimy odpowiedzialność za to, co dzieje się z poszkodowanym.
    Inaczej mówiąc: nie ma racji Barttt, ponieważ odpowiadamy za nieudzielenie pomocy, ale odpowiadamy też za złe udzielenie pomocy. Wyraźnie było to podkreślone: jeśli źle udzielimy pomocy, możemy potem płacić na rzecz poszkodowanego odszkodowanie, o ile on będzie miał takie przyznane na drodze sądowej.
    Nie wiem czego ucza was na tych kursach, ale wedlug dostepnej mi wiedzy, a ktorej nauczaja na zajeciach klinicznych na akademii medycznej, prawo w przypadkach zagrozenia zycia jest takie jak pisalem. Jesli natomiast ktos np. zlamal palec, a my postanowimy mu pomoc dokonujac defibrylacji przy uzyciu paralizatora, no to faktycznie mozemy skonczyc w sadzie...
    To i ja cos dorzuce :)
    Zgodnie z obecnymi wytycznymi ERC (AHA sie nieznacznie rozni, ale w zakresie podstaw sa zgodni) jest obecnie schemat BLS (PPZ - ew. RKO, choc dla 'niemedycznych' sie odstepuje od tego okreslenia, podobnie jak nie mowimy 'pacjent' na poszkodowanego - blad popelniany nawet przez 'medycznych' - 'pacjentem' sie staje po przejeciu przez sluzby stricte medyczne a nie przedmedyczne, czy w ogole nie przeszkolone) obrazuje sie jako 30:2. Pisal juz ktos o hiperwentylacji itd. - przede wszystkim chodzi o ilosc wdmuchiwanego jednorazowego powietrza (zwykle zbyt dlugie wdechy ludzie robia) a nie faktyczna ilosc wdmuchniec. De facto wazniejsze sa uciski. Tlen z krwi nie znika, wiec powinnismy od razu zapewnic jej krazenie, aby dostarczyc ten tlen do mozgu. To jest najistotniejsze.
    Czemu nie badamy tetna? Bo prawie nikt nie potrafi tego dobrze zrobic, jesli nie jest zawodowcem. CZesto ludzie znajdywali tetno, gdy go nie bylo (swoje na kciuku, lub wydawalo im sie, ze czuja). Do tego zwykle nie ma tetna bez oddechu. Baaardzo rzadko taki stan sie utrzymuje - moze byc chwilowy. Czemu 30 uciskow? Serce jak pompa tloczaco-ssaca dziala - pierwsze 2-3 uciski wytwarzaja cisnienie i dopiero nastepuje ruch krwi w mozgu (dostarczenie tlenu), zatem dawne cykle 1:5 dla 2 ratownikow byly najmniej efektywne. Z 15 dobrych bylo 12 a z 30 juz ok 27 efektywnych mamy. Czemu pominieto wentylacje wstepna? Jak wczesniej wspomnialem - tlen jest we krwi, zwiazany z hemoglobina i chodzi o czas - trzeba ten tlen dostarczyc do mozgu a potem dac nowy tlen do krwi przez wentylacje pluc. Oto glownie chodzi i wynika to ze statystyk... zgonow prowadzonych przez ERC i w oparciu o ktore, co 5 lat publikuja nowe wytyczne dla sluzb ratowniczych (obecne sa z grudnia 2005).
    W tekscie tez byl blad - nie wstrzas, tylko wstrzasnienie mozgu jesli juz, choc opisane objawy moglyby raczej swiadczyc o peknieciu podstawy czaski, co jest bardziej powazna sprawa. Ogolnie jak nie trzeba, to nie ruszamy poszkodowanego. Zwykle sam sie uklada w pozycji, ktora sprawia najmniejszy bol. Boczna ustalona jest wyjatkowo stosowana, nie jak czesto na kursach jeszcze mowia, zawsze u nieprzytomnego. Stosujemy tylko, gdy jest za duzo nieprzytomnych poszkodowanych, bysmy kazdego mogli stale obserwowac i kontrolowac oddech. Drugim przypadkiem jest, gdy jestesmy sami i musimy go zostawic, by wezwac pomoc. W innych sytuacjach nie manewrujmy czlowiekiem, jesli oddycha - po prostu go okryc i kontrolowac co minute oddech.

    Masaż serca wykonuje się aż do odzyskania krążenia lub też do przyjazdu odpowiednich służb. Owszem, ale prawo dopuszcza jeszcze jedna opcje - do wyczerpania ratownika. ALe nie tak, ze stwierdzisz, ee mam dosc, nie udalo sie. Kiedy karetka dociera na miejsce, to Ty lezysz obok poszkodowanego, bo juz nie jestes w stanie dalej go ratowac. Wowczas nie bedzie powaznych konsekwencji dla Ciebie, tylko dla sluzb, ze tyle czasu im zajelo dotarcie na miejsce.

    A zabezpieczenie miejsca wypadku i bezpieczenstwo wlasne sa w udzielaniu pomocy najwazniejsze :) Dlatego zawsze wbijajmy skrzyzowane narty powyzej, przed feralnym zakretem, przed hopa itd. Jesli rzecz sie dzieje w Polsce, to najlepiej wbijac narty poszkodowanego, bo moze byc akcja symulant i zostawimy narty, zejdziemy do klienta a w miedzy czasie nasze narty znikna, klient wstanie i tez zniknie... Smutne, ale to jak na drodze - wziac apteczke, zamknac samochod i ostroznie ruszyc na pomoc :/
    "...mieszkam w Polsce..."
    pzdr.

    Nie wiem czego ucza was na tych kursach, ale wedlug dostepnej mi wiedzy, a ktorej nauczaja na zajeciach klinicznych na akademii medycznej, prawo w przypadkach zagrozenia zycia jest takie jak pisalem. Jesli natomiast ktos np. zlamal palec, a my postanowimy mu pomoc dokonujac defibrylacji przy uzyciu paralizatora, no to faktycznie mozemy skonczyc w sadzie... No cóż, trudno mi było podjąć dyskusję z Tobą przede wszystkim dlatego, że dysponowałam tylko własną pamięcią ;) (a ta bywa złudna). Poza tym wytoczyłeś ciężkie działo: rozumiem z Twojej wypowiedzi (i profilu :p ), że masz do czynienia z medycyną...
    Postanowiłam więc sięgnąć po argumenty do innych. Napisałam do RATOWNICTWA (pierwsza pomoc przedmedyczna), szukając tam odpowiedzi: potwierdzenia lub zaprzeczenia moich słów....

    Dołączam ten list ( a w zasadzie całą historię :D ). Mam nadzieję, że to się uda otworzyć. ;) Chciałam dołączyć go w takim formacie, żeby nie było wątpliwości, czy coś przy nim grzebałam :p ;)

    I jeszcze jedno.
    Nie do końca rozumiem drugą część Twojej wypowiedzi (tej o palcu). Zakładam, że to był żart, chociaż... Nie potrafię połączyć ze sobą: złamania palca, defibrylacji i paralizatora... - to przynajmniej o jedno za dużo :eek:

    No i mam dla Ciebie propozycję: może i Ty zapytasz kogoś kompetentnego w czasie swoich zajęć... Jestem ciekawa, co usłyszysz poza wykładem czy ćwiczeniami...

    Pozdrawiam :)

    Pozwolę sobie jeszcze na krótką refleksję :confused:
    Zacząłeś swoją wypowiedź od słów "Nie wiem czego ucza was na tych kursach (...)." Zapewne wiesz, że takie słowa dyskredytują osobę/osoby, wobec których je stosujesz: brzmi w nich powątpiewanie co do jakości tu: kursów lub też wątpliwości w ogóle co do prawdziwości słów... Co gorsza, tak sformułowane słowa mogą stać się przyczyną agresywnej odpowiedzi (nie każdy liczy się z drugim człowiekiem, dla wielu osób własne emocje są najważniejsze), bo takie słowa - mówiąc najkrócej - mogą uniemożliwić dialog...
    Brzmi to jak uwaga?
    To nie uwaga, to troska o to, aby ludzie mieli ochotę ze sobą rozmawiać, szczególnie wtedy, gdy mają odmienne zdanie... Tylko tyle...
    Bardzo ciekawy i przydatny wątek :)
    Również mogę potwierdzić ostatnie zmiany w zasadach udzielania pierwszej pomocy. W naszej firmie regularnie robimy pracownikom szkolenia wraz z ćwiczeniami z tego zakresu i wydaje mi się, że jesteśmy na bieżąco - korzystamy z wiedzy i doświadczenia praktykujących ratowników medycznych.
    Do wymienionych wcześniej wskazówek i porad (również tych dotyczących warunków ratowania w Polsce ;) ) pragnę dodać jeszcze jedną, o której wcześniej nie było mowy. Chodzi o sposób proszenia o pomoc innych świadków zdarzenia (np. wezwanie służb ratowniczych) w sytuacji, gdy nie tylko my udzielamy pomocy.
    Otóż bardzo istotne jest to, aby wskazać konkretną osobę - pokazujesz palcem na takiego "ochotnika" ;) i mówisz zdecydowanym (jeżeli to możliwe) głosem: wezwij proszę ratowników (lub pomoc).
    Oczywiście wszystkie omówione wcześniej (i teraz) zachowania obowiązują w każdym przypadku znacznego uszczerbku na zdrowiu lub zagrożenia życia ludzkiego, jeżeli tylko nie stanowią zagrożenia dla życia i zdrowia osób ratujących.
    Pamiętajmy, jeżeli nie udzielimy pomocy osobie bez oddechu z powodu podejrzenia uszkodzenia kręgosłupa, prawdopodobieństwo śmierci takiej osoby gwałtownie wzrasta. W przypadku śmierci fakt, że kręgosłup został uratowany nie będzie miał najmniejszego znaczenia :(
    ----------
    Życzę wszystkim, aby nie mieli okazji praktykować zawartej tutaj wiedzy :)


    Dołączam ten list ( a w zasadzie całą historię :D ). Mam nadzieję, że to się uda otworzyć. ;) Chciałam dołączyć go w takim formacie, żeby nie było wątpliwości, czy coś przy nim grzebałam :p ;)
    Wszsytko sie zgadza - tez tak na kursach mowilismy zawsze. Faktem jest, ze odbycie kursu ma 2 strony - wiecej umiemy, ale tez jestesmy zobowiazani do zrobienia wiecej, niz zadzwonienia (pod warunkiem, ze nie stwarza to zagrozenia dla nas). Kiedy ktos sie zajmuje zawodowo ratownictwem, to nawet z narazeniem wlasnego tylka (uprzednio je minimalizujac przez zabezpieczenie miejsca zdarzenia) powinien podjac stosowne dzialania. Jak juz bylo wspomniane w innych watkach - najgorsze, co mozna zrobic, to nic nie zrobic. Z odpowiedzialnosci karnej zwalnia nas samo wezwanie odpowiednich sluzb, jesli nie jestesmy w stanie udzielic innej pomocy bez narazania wlasnego zdrowia lub zycia. Czyli mozna miec problem, jak sie tylko zadzwoni po pomoc, gdy ktos na naszych oczach sie zadlawi a my nie pomozemy mu (jest okazja, by w dobrej wierze komus przywalic :D). Tu tez dyspozytor pogotowia ma obowiazek udzielic wskazowek (dlatego warto dzwonic na 999, a nie 112 - nawet z komorek [kierunkowy trzeba wbic], bo to centrum ciagle kuleje i zwykle laczy z policja, ktora to tylko przekaze a nic nie doradzi od strony ratowniczej).


    I jeszcze jedno.
    Nie do końca rozumiem drugą część Twojej wypowiedzi (tej o palcu). Zakładam, że to był żart, chociaż... Nie potrafię połączyć ze sobą: złamania palca, defibrylacji i paralizatora... - to przynajmniej o jedno za dużo :eek:
    W prawdzie nie byla to moja wypowiedz, ale sie z nia zgadzam :) Najzwyklejsze w Swiecie przejaskrawienie. Tak, jakby przy zlamanym paznokciu amputowac reke, zeby ladnie go posklejac, albo zlamac noge, zeby sie dana osoba przestala przejmowac paznokciem :)

    pzdr.
    dopisał bym tam jeszcze parę punktów ale teks jest dobry
    Sorry KaBeSz za ton mojej poprzedniej wypowiedzi. Widocznie źle ją zredagowałem:) Ale wracając do sprawy... Nasza dyskusja na początku, dotyczyla zupełnie czegoś innego...ale ok, niech będzie... Chcialem więc, nawiązać do treści listów, które zamiesciłas. Najpierw ktoś z redakcji tej strony straszy nas art. 155, 156, 157, 160 i 162 kodeksu karnego, a nastepnie mówi o ustawie o ratownictwie medycznym, a dokladnie chodzi o art4, i twierdzi że laik ma jedynie obowiązek powiadomić slużby ratownicze: Ten art. stoi w sprzeczności np. z art 44 Prawa o ruchu drogowym, które mówi: Ciagnac dalej, przytaczany przez redakcje przepis jest sprzeczny z kodeksem karnym (Wedlug wikipedii: Kodeks karny (skrót: KK, kk, k.k.) – akt normatywny stanowiący zbiór przepisów regulujących odpowiedzialność karną obywateli danego państwa.), a ktory mowi: Wracając do art4 ustawy o ratownictwie medycznym, nie ma w nim żadnej sankcji (wedlug wikipedii: Sankcja-konsekwencja naruszenia prawa). Sąd karny, nie moze więc brać pod uwagę tego przepisu, ponieważ nie wiadomo co może nam za to grozić, a jak nie wiadomo, to nie można kogoś skazać na coś, co jest niewiadome (brak sankcji karnej) Teraz wracam do tego, czego pierwotnie dyskusja dotyczyła. Jest jasnym, że każdy może wystąpic przeciwko nam z pozwem cywilnym. Np. możemy kogoś pozwać o to że powiedział, że brzydki mamy sweter (oczywiscie inną kwestia jest to, czy sąd rozpatrzy taka sprawę). Jesli więc chodzi o laików ratujących czyjeś życie, to osoby, które ja pytalem, a które mają coś do powiedzenia w tej kwestii, nie znają przypadków wyroków skazujących w takich sprawach.
    Barttt nade wszystko bardzo Ci dziękuję za zrozumienie. To naprawdę ważne. :)
    Pozwolę sobie wrócić na chwilę do Twojej wiadomości.

    Zupełnie nie rozumiem Twoich słów:

    Nasza dyskusja na początku, dotyczyla zupełnie czegoś innego...ale ok, niech będzie... "Na początku" - jeśli nie odnosisz tego do naszej wymiany zdań, to do czego? - bo jeśli do 1. wiadomości w temacie, to... ja nie nadążam. Skoro miałam wątpliwości co do informacji zawartych w Twoim poście, to chyba nie oczekiwałeś, że będę dyskutowała z tym, co napisała Iza.
    A jeśli są to słowa kierowane pod adresem naszych konkretnych wypowiedzi, to co w nich jest nie na temat?; rozmawialiśmy przecież o odpowiedzialności karnej osoby (która nie jest ratownikiem medycznym) udzielającej pomocy.

    Najpierw ktoś z redakcji tej strony straszy nas art. 155, 156, 157, 160 i 162 kodeksu karnego Pozwól, że będę polemizowała. Nie odebrałam tego jak straszenia. Ktoś mi po prostu powiedział o odpowiedzialności. Ja zrozumiałam te słowa tylko tak: jeśli nie umiesz, lepiej się nie bierz, bo jeśli zaszkodzisz bardziej, możesz ponieść odpowiedzialność.

    a nastepnie mówi o ustawie o ratownictwie medycznym, a dokladnie chodzi o art4, i twierdzi że laik ma jedynie obowiązek powiadomić slużby ratownicze: Ten art. stoi w sprzeczności np. z art 44 Prawa o ruchu drogowym (...) W ogóle nie jest sprzeczny, bo w jednym i drugim jest mowa o powiadomieniu służb ratunkowych.
    Chyba... chyba że myślisz o tym fragmencie:
    Nie jestem prawnikiem, więc nie wiem, czy dobrze rozumiem..
    Jednak słowo "niezbędnej" nie może mieć zbyt szerokiego znaczenia, bo jeśli poszkodowanemu niezbędna by była operacja, to też miałabym ją wykonać? Na pewno nie.
    Zresztą cytowany i przez autora "tamtych" odpowiedzi, i przez Ciebie art. 162 k.k. posiada zapis (który jednocześnie wyjaśnia to, o czym pisałam przed chwilą):
    tu szczególnie zwracam uwagę na słowa:albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej. Skoro ja nie umiem udzielić pomocy, to jej nie udzielam. Prawo zostawia mi taką furtkę.

    Ciagnac dalej, przytaczany przez redakcje przepis jest sprzeczny z kodeksem karnym Po pierwsze autor tamtych odpowiedzi tłumaczył: czyli mówił o tych dwóch przypadkach, a po drugie... zauważ, że w odpowiedzi autora jest odwołanie do art. 155, 156, 157, 160 i 162 k.k., Ty piszesz, że stoi on w sprzeczności z art. 162 k.k. (artykuł w sprzeczności sam do siebie?)...
    Wciąż jeszcze analizuję Twoje słowa... A może chodziło Ci o to, że jest on sprzeczny z cytowanym art. ustawy o ratownictwie medycznym? No ale przecież to są przepisy szczegółowe dotyczące określonych grup zawodowych, nie możemy więc oczekiwać, że będą powielały całą informacje z innych miejsc: ważne, by nie były sprzeczne z tymi przepisami (a nie są, bo podobnie jak prawo drogowe, mówią o wezwaniu ratowników).


    Sąd karny, nie moze więc brać pod uwagę tego przepisu, ponieważ nie wiadomo co może nam za to grozić, a jak nie wiadomo, to nie można kogoś skazać na coś, co jest niewiadome (...) A ja myślę, że sąd szybko znajdzie przepisy, które będą pasowały do takiego przypadku. Bo jeżeli w wyniku wypadku doznałam np. zmiażdżenia miednicy, a ktoś, udzielając mi pomocy, doprowadził jeszcze do złamania kręgosłupa, to chyba nietrudno będzie to udowodnić i zaliczyć do odpowiedniej grupy przewinień, które mają określone konsekwencje. (np. art.156 lub 157 k.k.).

    Jesli więc chodzi o laików ratujących czyjeś życie, to osoby, które ja pytalem, a które mają coś do powiedzenia w tej kwestii, nie znają przypadków wyroków skazujących w takich sprawach. To zupełnie inaczej niż ci, którzy prowadzą szkolenia z zakresu pierwszej pomocy. Z reguły powołują się na rzadkie, ale jednak przykłady.

    Kończąc tę wypowiedź, chciałabym jeszcze raz podkreślić to, co powinno się tu pojawić.
    To prawda, że niewielu niemedycznych ratowników (o ile w ogóle jakiś) zostało oskarżonych i ukaranych za niewłaściwe udzielenie pomocy, ale musimy pamiętać, że jest to możliwe. Nieumiejętne (tu: szkodliwe) udzielanie pomocy nie jest bezkarne. A zdania te powinny nas skłaniać ku tylko jednej refleksji: szczególnie w takiej sytuacji powinniśmy działać rozważnie i odpowiedzialnie. A jeśli nie wiemy, co zrobić i obawiamy się, że możemy bardziej zaszkodzić niż pomóc - lepiej ograniczmy się do wykonania telefonu po służby ratownicze (zawsze w czasie zgłaszania możemy zapytać, co w danej sytuacji powinniśmy zrobić, aby pomóc poszkodowanemu).

    Bardzo wszystkich przepraszam za długość tej wypowiedzi. W przyszłości postaram się poprawić :p

    W ogóle nie jest sprzeczny, bo w jednym i drugim jest mowa o powiadomieniu służb ratunkowych.
    Chyba... chyba że myślisz o tym fragmencie:
    Jak nie jest sprzeczne, jeśli jeden artykuł twierdzi, że wystarczy wezwać pomoc (co potwierdza osoba, która odpowiedziala na Twój mail) i już jesteśmy rozgrzeszeni, a drugi twierdzi, że należy udzielić niezbędnej pomocy ofiarom wypadku oraz wezwać pogotowie ratunkowe i Policję. Dla mnie kluczowe jest słowo oraz.


    § 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.
    tu szczególnie zwracam uwagę na słowa:albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej. Skoro ja nie umiem udzielić pomocy, to jej nie udzielam. Prawo zostawia mi taką furtkę.
    Ty uważasz, że wezwanie pomocy podciąga cię pod ten artykuł, ponieważ rozumiesz przez to, że przyjadą natychmiast wezwane przez Ciebie, wykwalifikowane slużby i udzielą niezbędnej pomocy. No przyznam, że nie rozumiem tego toku myslenia, ponieważ pogotowie przyjeżdża po czasie ok 8 minut, co i tak jest fikcją, a nieodwracalne zmiany w mózgu zachodzą po 4-6 minutach. Więc pomoc przez samo zadźwonienie to pomoc po byku! Ja ten przepis rozumiem tak; że przypadkiem, oprócz nas, na miejscu wypadku znalazła sie osoba wykwalifikowane, albo np. walnęliśmy w szpital:)


    Najpierw ktoś z redakcji tej strony straszy nas art. 155, 156, 157, 160 i 162 kodeksu karnego

    Pozwól, że będę polemizowała. Nie odebrałam tego jak straszenia. Ktoś mi po prostu powiedział o odpowiedzialności. Ja zrozumiałam te słowa tylko tak: jeśli nie umiesz, lepiej się nie bierz, bo jeśli zaszkodzisz bardziej, możesz ponieść odpowiedzialność.
    Mój komentarz do tych przytoczonych artykulów z kodeksu karnego dotyczacych m.in. odpowiedzialności karnej za nieumyślne spowodowanie smierci: Jeżeli ktoś nie oddycha i nie ma krażenia tzn. że jest martwy (oczywiscie z punktu widzenia teorii medycyny smierć następuje w momencie smierci pnia mózgu). Żeby być precyzyjniejszym powiem tak; prawdopodobienstwo śmierci tej osoby, jeżeli ktoś nie przystapi do RKO jest równe 100%. Więc trudno nieumyślnie spowodować śmierć osoby "martwej".
    A ja myślę, że sąd szybko znajdzie przepisy, które będą pasowały do takiego przypadku. Bo jeżeli w wyniku wypadku doznałam np. zmiażdżenia miednicy, a ktoś, udzielając mi pomocy, doprowadził jeszcze do złamania kręgosłupa, to chyba nietrudno będzie to udowodnić i zaliczyć do odpowiedniej grupy przewinień, które mają określone konsekwencje. (np. art.156 lub 157 k.k.).
    Cytat:
    Jesli wiesz jak to udowodnic to proszę napisz jak, chcialbym wiedzieć. Poza tym widze, że dalej nie czujecie pewnych spraw... na co komu cały kręgosłup skoro ten ktoś nie żyje.
    Nawiązujac do Twojej końcowej refleksji: moim zdaniem, wcale nie trzeba wiedzieć, że należy uciskac 30 razy na dwa wdechy. Jakbym ucisnąl np 13 razy i dmuchnął 3 razy, to gorzej niż jakbym nic nie zrobił? Chyba nie chcialaś tego powiedzieć, a może sie mylę?
    jak ktoś zaliczył konkretna glebe i coś mu sie stało to pierwsze co robimy to wbijamy narty w śnieg tworząc znak X poniewaz jest to znak rozpoznawczy ze zdarzył sie wypadek, NIE MOZNA RUSZAC poszkodowanego, bo mozemy mu tylko zaszkodzic jezeli cos mu sie stało z kręgosłupem. Musimy cały czas z nim rozmawiac i nie mozemy sie oddalać. jak mamy mozliwosc to dzwonimy po pomoc lub prosimy innych ludzi aby zadzwonili.
    Brattt, to nie ma sensu.
    Sądzę, że kruszymy kopie, a tak naprawdę różnica naszych poglądów wcale nie jest tak drastyczna; tymczasem rozpisujemy się tak, że ten wątek przestaje mieć sens. Współczuję czytającym :o :)

    Ty mówisz, że należy pomagać, a za nieudolną pomoc nie ma żadnej odpowiedzialności. Ja twierdzę, że należy pomagać, ale tylko wtedy (lub: w takim zakresie), żebym wiedziała, że komuś bardziej nie zaszkodzę (to nie znaczy w ogóle nie pomagać, co próbujesz mi wmówić; choć w pewnych sytuacjach być może jest to równoznaczne). Myślę, że żaden ratownik nie zakłada, że osoba, której pomaga, wyjdzie po tej pomocy bardziej poszkodowana niż w wyniku wypadku. I tylko dla takich sytuacji stworzono nasze prawo, aby zapewnić poszkodowanemu pewną ochronę: otrzyma odszkodowanie lub rentę od kogoś, kto w trudnej dla niego sytuacji działał zupełnie nieodpowiedzialnie.

    Nie będę już roztrząsać Twoich słów, choć troszkę mnie korci (taka moja natura :p ), ale... chyba oboje widzimy, że to na pewno nie prowadzi nas samych do zmiany przekonań, przynajmniej nie w tej chwili... A czytający... niech sami wyciągną wnioski... I... życzę nam wszystkim, aby NIGDY nikt z nas nie miał sposobności przekonania się, która z tych racji jest prawdziwa, bo nigdy nie znajdzie się w takiej sytuacji....

    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    PS
    Co do Twojego ostatniego pytania. Tak. Ucisnęłabym 13 razy i wdmuchnęła 3 razy powietrze: przykład, który przedstawiłeś nie zaliczam do tych, które uniemożliwiłyby mi udzielenie pomocy, bo takim postępowaniem wg mojego przekonania nie mogłabym pogorszyć stanu poszkodowanego (skoro i tak nie oddycha).
    Widzisz, tak właśnie rozumiem te przepisy: odpowiedzialnie (w stosunku do swojego stanu wiedzy) decyduję się na działania...
    Czytając te wszystki istotne artykuły które dają dużo do myślenia na myśl nasuwa mi się tylko jedno stwierdzenie : przy jakichkolwiek upadkch zawsze podejrzewamy uraz kręgosłupa więc co za tym idzie nie przenosimy rannego chyba że wytępuje bezpośrednie zagrożenie jego życia. Pozdrawiam!
    Hehe. Ciekawa dyskusja miedzy Bartem, a Kabesz. Wciagnela mnie.
    Mimo wszystko, gdyby cos mi sie stalo, wolalbym zeby w poblizu byl Bart:D

    Hehe. Ciekawa dyskusja miedzy Bartem, a Kabesz. Wciagnela mnie. To może jednak ją kontynuować? :D Słowa mojego rozmówcy zmusiły mnie przecież do pewnej refleksji... Chętnie się nią z Wami podzielę :p

    Mimo wszystko, gdyby cos mi sie stalo, wolalbym zeby w poblizu byl Bart:D Po pierwsze zapytam: a kto to jest Bart :eek: :p
    A jeśli myślimy o tej samej osobie, to... wcale mnie to nie zdziwiło (w końcu Barttt studiuje medycynę, a ja... dawno temu skończyłam studia i na pewno nie była to ani medycyna, ani nic, co by było w najmniejszym stopniu z nią związane. ;) )
    Dodam więcej: to dobry wybór!
    ...każdy rodzaj pomocy jest potrzebny,dobrze jeśli wiemy jak pomocy udzielić.Myślę,że podstawy każdy jakieś ma,inna sprawa-udzielenie pomocy i tu zacytuję noblistkę/może niedokładnie/-tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono-i nie chodzi o to ,że nie umiemy ale raczej ,że nie chce nam się bo to kłopot lub nam czasu szkoda albo niech to zrobią inni...Zawsze usprawiedliwieniem będzie,że nie wiemy jak to zrobić,że zaszkodzić moglibyśmy.W kazdym wypadku jednak możemy oznakować miejsce by zabezpieczyć poszkodowanego,okryć go i może ...być przy nim...

    A odpowiedzialność-o tym po tym-nie martwmy się na zapas.
    W dyskusji pominięto jeszcze istotna dośc sprawę a mianowicie możliwość wystąpienia wstrząsu pourazowego. Wiem, że może być groźny dla życia zwłaszcza przy silnym bólu i wychłodzeniu. Co radzicie? Czy podawać coś ciepłego do picia, środki p. bólowe? Oczywiście, jeśli są akurat w plecaku.
    Osobiście wożę w plecaku specjalną folię aluminiową i nie jestem pewny czy nie uratowała mi tyłka, gdy pow. 3000 m zaskoczyła mnie burza śnieżna trwająca 3 godziny, widoczność 0 a wokół pełno przepaści.
    Pozdr.
    Rolnik
    Dobrze, ze ten temat sie pojawil...
    Wielki apel - nigdy nie podawajcie zadnych lekow, nic do jedzenia a najlepiej tez zadnych napojow, jesli doszlo do jakiegos powazniejszego urazu. Opoznia to mozliowosc wykonania zabiegu w szpitalu, do ktorego najlepiej miec czlowieka z pustym zoladkiem. Leki... jesli czlowiek ma jakies swoje, ktore stale zazywa, potrafi powiedziec, jaka dawka itd, to jesli sam moze, to niech sam bierze - mozemy pomoc, ale nie mozemy nic do ust wpychac, namawiac do zazycia tego itd... Zakladajac, ze do zdarzenia dochodzi na stoku, to po prostu nic nie podawajmy, gdyz chcac pomoc, mozemy zaszkodzic. Pomagajmy w zabezpieczeniu miejsca, urazu, tamowaniu krwotoku etc, ale nie ingerujmy wglab ustroju zadnymi pokarmami, czy farmaceutykami. Pomoc na stoku nadejdzie szybko, wiec tego rodzaju decyzje zostawcie ratownikowm medycznym i lekarzom, ktorzy od ratownikow GOPR (lub odpowiednika) przejma poszkodowana osobe.
    A folia NRC to dobra rzecz - miejsca duzo nie zajmuje i bywa nieoceniona wlasnie przy wtrzasie, do ktorego bardzo czesto dochodzi przy urazach i zawsze przy silnych krwotokach. Najwazniejsze wtedy jest pozostanie przy czlowieku i wspieranie go, by odwrocic mysli od tej nieciekawej sytuacji...

    Jeśli krwotok jest obfity, wezwij pomoc. Zanim ona przybędzie uciśnij ranę, by zmniejszyć krwawienie. Użyj do tego np. koszuli lub chustki. Koszuli? Chustki? Polaru i higienicznej chusteczki chyba...
    Ja rozumiem że ten tekst przeklejany skądś jest ale chyba można to uwspółcześnić (a nie zostawiać w realiach rodem z PRLu) i dostosować do warunków narciarskich ;) (żeby ktoś nie spanikował jak przyjdzie co do czego i zacznie szukać po kieszeniach "o matko, ja nie mam żadnej chustki!" ;))

    Koszuli? Chustki? Polaru i higienicznej chusteczki chyba...
    Ja rozumiem że ten tekst przeklejany skądś jest ale chyba można to uwspółcześnić (a nie zostawiać w realiach rodem z PRLu) i dostosować do warunków narciarskich ;) (żeby ktoś nie spanikował jak przyjdzie co do czego i zacznie szukać po kieszeniach "o matko, ja nie mam żadnej chustki!" ;))
    Niestety polar nie bardzo się do tego celu nadaje :( Do ucisku otwartych ran należy stosować tkaniny zwarte, tzn. takie, które nie pozostawią w ranie włókien (włosków) stanowiących dodatkowe utrudnienie przy późniejszym opatrywaniu rany. Polar można zastosować jedynie w ostateczności, kiedy naprawdę nie mamy pod ręką innego materiału :)
    -----------------
    Pozdrawiam - Wojtek
    pierwszą i najważniejsza sprawą jest zabezpieczenie miejsca zdarzenia, aby narciarz udzielający pierwszej pomocy nie stał sie za chwile kolejną ofiarą.. A co do resuscytacji to od jakiegoś czasu zmieniły sie proporcje uciśnięć do wdechów- teraz wynosi to 30:2 pozdrawiam- ratownik
    Czyzby kolega 'ratownik' zapomnial, ze podstawowa sprawa to ocena sytuacji i dopiero zabezpieczenie miejsca wypadku?? O zabezpieczeniu napisales, ale z ocena sytuacji nie jest dobrze - bylo juz na forum to, co napisales i to w tym wlasnie watku. Zatem ocena sytuacji / rozpoznanie wyszly tutaj blado. Zatem bezpieczenstwo wlasne 'ratownika' jest tu nienajwieksze, gdyz naraza sie on na zlosliwe komentarze forumowiczow :P
    Bez urazy - to tak przyjaznie - widze, ze dopiero zaczynasz, dzieki za dobre checi, ale na przyszlosc staraj sie czytac, co juz napisano, zanim cos napiszesz w danym temacie :)
    pzdr.
    Nie wiem czy ktos już o tym wspominał w tym temacie ale 2. niezwykle przydatną rzeczą podczas ratowania czyjegoś życia (prócz folii NRC) są rękawiczki, te lateksowe do kupienia w każdej aptece za grosze. Uczono mnie na takim podstawowym kursie na młodszego ratownika że jeśli osoba ratowana jest cała zakrwawiona i boimy sie o własne życie to wcale nie musimy rozpocząć reanimacji, gdyż może być zakażona (choćby HIV). Co innego jeśli ratujemy np. czlonka rodziny i dobrze wiemy zę nie jest zarażony. Te rękawiczki zawsze warto mieć gdzieś przy sobie, w torebce czy w wiekszym portfelu...

    Co do odpowiedzialności za udzielenie pierwszej pomocy - od 2 różnych ratowników usłyszałem że za udzielenie jej niewłaściwie nie będziemy karani. Poza tym wątpie zebyśmy byli ciągani po sądach za próbe uratowania życia.;)

    Aha i podczas ratowania małych dzieci musimy być bardzo ostrożni podczas wentylacji płuc, ponieważ takie dziecko ma dużo mniejszą objetość płuc i przy zbyt "obfitych" wydechach możemy po prostu doprowadzić do pęknięcia płuc... Nie wtłaczamy powietrza na siłe, tylko tak, aby był widoczny ruch klatki piersiowej.
    na pewno nie musimy dbac sie o rozcięcie kurtki, rozerwanie guzikó itp..
    Co do niewlasciwej pomocy to chyba kwestia nie jest tak prosta.
    ktos rozciol moje spodnie za 2000zl. bo musial unieruchomic mi noge. Czy mozna wnosic wnioski o odszkodowanie. ??

    "Reaguj natychmiast, nie oglądaj się na innych. To od ciebie zależy czyjeś zdrowie lub życie!

    Na twoich oczach narciarz albo snowboardzista przewrócił się na stoku. Przekoziołkował kilka metrów w tumanie śniegu... i nie wstaje. Ruszasz więc z pomocą. Zanim jej udzielisz, musisz ocenić sytuację. Od tego zależą twoje dalsze działania. Oto kilka scenariuszy:

    Leży i jest obolały

    Spytaj, czy może się ruszać. Jeśli tylko się potłukł, ból osłabnie po dwóch, trzech minutach. Wtedy możesz pomóc mu wstać. Jeżeli jednak ból nie pozwala mu ustać na nogach, powinien się położyć. W takim wypadku koniecznie wezwij pomoc.

    Jest ranny i krwawi

    Zranienia mogą się czasem zdarzyć np. przy zderzeniu z innym narciarzem, gdy łatwo o spotkanie z ostrą krawędzią narty lub kijkiem. Jeśli krwotok jest obfity, wezwij pomoc. Zanim ona przybędzie uciśnij ranę, by zmniejszyć krwawienie. Użyj do tego np. koszuli lub chustki. Przyciskaj je do krwawiącego miejsca lub zawiąż na kończynie, powyżej rany. Taka opaska nie powinna jednak ściskać rany dłużej niż godzinę (gdy krew nie dopływa do tkanek, te obumierają).

    Bardzo boli go noga lub ręka

    Zapytaj, czy może nią poruszać. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić bez wielkiego bólu, kończyna jest prawdopodobnie złamana lub zwichnięta. Wtedy wezwij pomoc. Jeśli ma ona nadejść szybko (w kilka minut), nie ruszaj chorej kończyny, jednak gdy na ratowników trzeba zaczekać dłużej, unieruchom ją (każdy jej ruch będzie dla pechowego narciarza bardzo bolesny). Nie zmieniając pozycji kończyny, przywiąż ją np. szalikiem do narciarskiego kijka, gałęzi lub do narty.

    Nie próbuj wyprostować chorej ręki lub nogi, jeśli leży ona w nienaturalnej pozycji! Takie działania, podobnie jak zzuwanie z chorej nogi buta, niepotrzebnie sprawią poszkodowanemu ból i mogą znacznie pogłębić uraz. Okryj go swoją kurtką lub swetrem, by nie wyziębił organizmu zanim przyjedzie pomoc.

    Zaraz po upadku boli go głowa

    Jeżeli do tego leci mu krew z nosa lub ma chwilowe problemy z pamięcią (np. pyta "gdzie jestem"), to znaczy, że mógł doznać wstrząsu mózgu. Nie zostawiaj go bez opieki, nawet jeśli już po chwili zapewnia, że dobrze się czuje. Nie powinien też samodzielnie zjeżdżać ze stoku, bo może stracić przytomność: pomóż mu usiąść na ziemi i wezwij pomoc.

    Nieprzytomny? dzwoń po pomoc!

    Jeśli nie możesz nawiązać żadnego kontaktu z poszkodowanym narciarzem, nie reaguje on na twoje pytania, natychmiast zadzwoń do GOPR; potem przystąp do akcji:
    •jeśli oddycha ułóż go na boku, z dolną nogą ugiętą w kolanie, górną ręką pod policzkiem, a dolną wyciągniętą wzdłuż ciała (to tzw. pozycja boczna ustalona). Jeśli możesz, okryj go czymś, by nie przemarzł i czekaj na ratowników. Jeżeli jednak nieprzytomny leży w nienaturalnej pozycji, może mieć połamane kończyny lub kręgosłup. Wtedy nie przekręcaj go na bok, a tylko upewnij się, że nie ma kłopotów z oddychaniem;
    • jeśli nie oddycha (nie widać ruchów klatki piersiowej, nie czuć oddechu); sprawdź, czy bije mu serce (przyłóż mu palce do tętnicy szyjnej, po obu stronach tchawicy). Włóż mu palec do ust, by sprawdzić, czy nie krztusi się śniegiem lub własnym językiem. Połóż go płasko na plecach, odchyl mu głowę do tyłu i zaciśnij palcami nos. Weź głęboki wdech i wdmuchnij powietrze w usta nieprzytomnego. Rób to co dwie sekundy.

    Jeśli nie wyczułaś pulsu, sztuczne oddychanie trzeba połączyć z masażem serca: obie ręce oprzyj na dolnej części mostka i naciśnij mocno, tak, by klatka piersiowa leżącego wyraźnie się ugięła. Po każdych 15 uciśnięciach mostka dwa razy wdmuchuj mu powietrze do płuc. Rób to do czasu, gdy przybędzie pomoc.

    Wpisz do komórki numer ratunkowy w polskich górach 0601 100 300i telefon alarmowy GOPR (numer kierunkowy danego województwa: (XX) 985."

    Tekst pochodzi z magazynu Samo Zdrowie
    Jestem pielęgniarką z długoletnim stażem pracuje na "R".
    Chciałam dodać coś ważnego, gdy znajdziemy się przy osobie , która leży i wygląda na to, że jest to poważna sprawa nie stawajmy nigdy z tyłu za jej głową , stańmy z przodu żeby nas widziała, pochylmy się i często tak robi się przy wypadku na ulicy kładziemy naszą rękę na jej czoło (przyczymując głowę przed odruchowym uniesieniem) i dopiero wypytujemy o jej stan. Ponieważ jeśli doszło do uszkodzenia kręgosłupa a my staniemy z tyłu odruchowo ten ktoś może chcieć nas zobaczyć i niepotrzebnie wykręci lub podniesie głowę, a to przy urazach kręgosłupa jest nie wskazane

    ktos rozciol moje spodnie za 2000zl. bo musial unieruchomic mi noge. Czy mozna wnosic wnioski o odszkodowanie. ?? a co dla Ciebie ważniejsze: noga czy spodnie???; przecież sam napisałeś "musiał"...
    Brzoza256, sprawdź czy Twoje ubezpieczenie nie obejmowało takich strat. Jeśli chodzi o odszkodowanie od ratownika, to pomijając aspekt moralny według polskiego prawa byłbyś raczej bez szans (tzw. stan wyższej konieczności). Podejrzewam, że w innych krajach europejskich podobnie

    Brzoza256, sprawdź czy Twoje ubezpieczenie nie obejmowało takich strat. Jeśli chodzi o odszkodowanie od ratownika, to pomijając aspekt moralny według polskiego prawa byłbyś raczej bez szans (tzw. stan wyższej konieczności). Podejrzewam, że w innych krajach europejskich podobnie Wiem coś na ten temat i często mi sie zdarza , że w moim zespole podejmujemy decyzję , czy tniemy ciuchy? , czy uda nam się je ściągnąć.bez szkody? Niestety zdarza się tak iż nie ma wyjścia i trzeba ciąć. ubezpieczyłam się od odpowiedzialności cywilnej i moje ubezpieczenie jako osoby ratującej uwzględnia takie sytuacje. Niestety wcześniej zdarzyło nam się ratować życie młodego chłopaka, który po paru miesiącach leżenia w stanie ciężkim na R upomniał się o markową koszulkę, którą przecieliśmy.
    Uwierzcie mi, że jeżeli można coś ściągnąć to się próbuje, lecz kiedy liczą się minuty to nie mocujemy się z garderobą bo w końcu ratujemy człowieka , a nie garderobę!! Ludzie nie zdają sobie sprawy bo przeważnie nie wiedzą , jak jest kiepsko z nimi w takiej chwili , ale wkurza mnie to jak ktoś nie powie cholera dziękuję po długoletniej opiece, ale pierwsze co pyta się o koszulkę, wtedy myślę , że to następna pusta osoba, której przemieszały się w życiu wartości, a to co ją spotkało niestety nie przewartościowało jej życia
    To tyle

    Wiem coś na ten temat i często mi sie zdarza , że w moim zespole podejmujemy decyzję , czy tniemy ciuchy? , czy uda nam się je ściągnąć.bez szkody? Niestety zdarza się tak iż nie ma wyjścia i trzeba ciąć. ubezpieczyłam się od odpowiedzialności cywilnej i moje ubezpieczenie jako osoby ratującej uwzględnia takie sytuacje. Niestety wcześniej zdarzyło nam się ratować życie młodego chłopaka, który po paru miesiącach leżenia w stanie ciężkim na R upomniał się o markową koszulkę, którą przecieliśmy.
    Uwierzcie mi, że jeżeli można coś ściągnąć to się próbuje, lecz kiedy liczą się minuty to nie mocujemy się z garderobą bo w końcu ratujemy człowieka , a nie garderobę!! Ludzie nie zdają sobie sprawy bo przeważnie nie wiedzą , jak jest kiepsko z nimi w takiej chwili , ale wkurza mnie to jak ktoś nie powie cholera dziękuję po długoletniej opiece, ale pierwsze co pyta się o koszulkę, wtedy myślę , że to następna pusta osoba, której przemieszały się w życiu wartości, a to co ją spotkało niestety nie przewartościowało jej życia
    To tyle
    nam na PO ratownik na goscinnych wystepach mowil ze w przypadkuratowania zycia odpowiedzialnosci za szkody typu ciecie ciuchów nie ponosimy
    Ja mam takie pytanie.. Mianowicie czy w przypadku gdy poszkodowany jest grubo ubrany a jest koniecznosc zastosowania RKO i w zasadzie nasz ucisk moglby zostac zamortyzowany przez kilka warstw ubran powinnismy go czesciowo "porozpinac" i dopiero wtedy zaczac reanimacje?

    Ja mam takie pytanie.. Mianowicie czy w przypadku gdy poszkodowany jest grubo ubrany a jest koniecznosc zastosowania RKO i w zasadzie nasz ucisk moglby zostac zamortyzowany przez kilka warstw ubran powinnismy go czesciowo "porozpinac" i dopiero wtedy zaczac reanimacje? Tak przez grubą kutkę nie wykonamy prawidłowo masażu oczywiście nie trzeba wychładźać organizmu ale najważniejszy jest skuteczny masaż więć trzeba rozpiąć kurtkę nieskuteczny masaż nie pobudzi pracy serca, co dalej przekłada się do jeszcze większej utraty ciepła, poprzez zastój krążenia
    Czy brak pomocy poszkodowanym jest karalny??, bo ktoś se połamie noge i jak ktoś nie pomorze..moze byc ukarany??
    Brak udzielenia pomocy jest karalny, przy czym myślę, że jak nie potrafisz pomóc i po prostu zawołasz GOPR to nikt się nie będzie czepiał...
    Przede wszystkim nigdy nie wykonałbym sztucznego oddychania, nie mając maseczki- czort wie, co osoba poszkodowane w sobie nosi. Dalej, nie bawiłbym się w nic jakby było pełno krwi, a ja bym nie miał rękawiczek etc... Na początku kursu pierwszej pomocy mówili- najpierw twoje bezpieczenstwo, dopiero potem ratowanego...
    Według statystyk niewielki odsetek ludzi nosi w sobie coś szkodliwego (no chyba że agresję). Największym niebezpieczeństwem dla potencjalnego ratownika są niezrównoważeni "zjazdowicze" i tu powinieneś zadbać o swoje bezpieczeństwo.
    Co z tego, że niewielki odsetek ? To ty możesz trafić na tą osobę zawierającą się w jednym promilu tych "stwarzających niebezpieczeństwo" dla ratującego. A nuż jakąś rankę masz na dłoni, a ratowany jest nosicielem HIV i krwawi. I co wtedy ?

    Ja pomógłbym tylko w gumowych rękawiczkach, a usta-usta tylko przez maseczkę. Zgadzam się z atogiem.
    Chyba należy więc założyć, że w razie potrzeby nie powinniśmy na Was obu liczyć...
    ... no chyba, że ten zestaw (gumowe rękawiczki i maseczkę) macie zawsze przy sobie (ręczę Wam, że żaden narciarz nie wozi ich przy sobie i nie będzie ich mógł Wam użyczyć w razie potrzeby na stoku...)

    Aha, a może macie takie własne zestawy zawsze przy sobie?
    ...w końcu - nie daj Boże - i Wam może się coś stać i traficie na "ratownika" o Waszych poglądach....

    No i żeby było zupełnie jasne: i ja uważam, że bezpieczeństwo jest bardzo istotne, ale... udzielenia pomocy nie uzależniam od posiadania maseczki i rękawiczek (gumowych). Czasami można znaleźć "coś" w zastępstwie.
    nie no, ma rację- na kursie tak uczyli, wpierw bezpieczeństwo ratownika, potem ratowanego...

    ja tam bym się nie wypowiadał tak ochoczo, co do możliwości noszenia pomocy w każdych warunkach, każdemu, zawsze i wszędzie... to naprawdę, gdy dochodzi do takiej sytuacji, człowiek się może zachować naprawdę różnie... wiem bo byłem w takiej sytuacji i wówczas rzuciłem się do pomocy (ale byłem wtedy służbą porządkową), bez maski i rękawiczek (wtedy jeszcze na kursie nie mówili o takich cudach). Zawsze zresztą rozważam sytuacje że takowych fruktów nie mam, więc gdyby co trzeba byłoby łatać chusteczką do nosa, kondomami czy torbą foliową...

    Brak udzielenia pomocy nie jest karalny. Dotyczy on tylko lekarzy i ratowników (kwestia osób po przeszkoleniu ratowniczym nie jest do końca oczywista). Prawo nie zmusza nikogo do czynów heroicznych czy wymagających nadzwyczajnego działania... tymbarzdziej że udzielanie czynności leczniczej (do ktorej można zaliczyć nawet dmuchanie nosa) wykonywane bez uprawnień, bez właściwej wiedzy już karalne jest i aby uwolnić się od powstałej odpowiedzialności karnej, trzeba wykazać że było to w Stanie Wyższej Konieczności (SWK)
    jako Ratownik WOPR tz przechodzilem wszytskie nie zbedne preszkolenia RKO itp. Tak uczyli nas ze trzeba dbac o swoje zdrowie!ale... Opisze kortka sytuacje nie zwiazana z nartami ale zwiazana z pierwsza pomoca!
    -na kapielsku miejskim, ja odworcony przodem do wody obserwuje basen, za mna natryski, kfelki i slisko.nagle sltysze gluche BACH i placz-RYK dziecka, obracam sie i widze cale zalana krwia rozcieta glowa.i wtedy dzialam jakautomat od razu biore dziecko na rece i lece do dyzurki opatrzyc i tam dopiero zakladam rekawiczi gumowe.oczywiscie po drodze jak nislem dziecko caley bylem w jego krwi co bylo nie uniknione... ale co mialem zrobic leciec 50m do dyzurki na innym stanowisku do apteczki po rekawiczki gumowe a dziecko w tym czasie dalej by krwawilo itd.??poza tym to byl uraz glowy i kazda osoba po urazie glowy powinna byc pilnie opatrzona a nei ze ja wroce po minucie a dziecko bedzie dalej plakalo!jest to przykakld delikatny bo nic sie dziecku nie stalo poza rozcieta glowa ale wime ze jakby np. (odpukac) mialo stac sie jakikolwiek inny niebezpieczniejszy wypadek dzialabym najszybciej jak sie da, jasne jakby byla mozliwosc szybkiego sie zabezpicznia rekawiczkami bym to zrobil ale najwazniejszy jest czas tym bardziej przy krotokach.
    co do sztucznego oddychania i maseczki... osobiscie zawsze nosze w plecaku mala maseczke, ale z powodzeniem zmiast ego mozna uzyc bye szmatki nawet z koszulki, poza tym watpie czy gdyby doszlo do takiej sytuacji amrtwilbym sie ta maseczka... kursy maja to do siebie ze ogromna ilosc cwiczen przeprowadzanych wywyluje np u mnie dzialanie automatyczne nie zastanawiajac sie zbytnio, robie to co sie robilo na kursie...
    Witam
    Właśnie takie podejście jest mi bliskie. A nie jak kolega atog napisał, że: nigdy nie wykonałby... Jak się nie ma - a najczęśćiej się nie ma chyba, że jest się zawodowcem to sie improwizuje a nie leci do sklepu po maseczkę.
    Pozdrawiam
    A co to za problem nosić przy sobie taki zestaw wart może 20 zł ? Poza tym zawsze można jakąś ochronę zaimprowizować.
    w przypadku braku maseczki można zastosować sam pośredni masaż serca...

    ryzyko zarażenia wcale nie jest małe - nie chodzi tu tylko o HIV, ale o wirusowe zapalenie wątroby np.

    nie udzielenie pomocy jest karalne - ale już wezwanie służb ratowniczych jest udzieleniem pomocy...

    ktos rozciol moje spodnie za 2000zl. bo musial unieruchomic mi noge. Czy mozna wnosic wnioski o odszkodowanie. ?? witam ,

    proponuję , żebyś następny raz kupił sobie spodnie za 20 zł ( to ja Ci je oddam) , a jeżeli za 2000 to zdejmuj je sobie sam ...

    A co to za problem nosić przy sobie taki zestaw wart może 20 zł ? Poza tym zawsze można jakąś ochronę zaimprowizować. Czy zawsze nosimy przy sobie to co powinniśmy teoretycznie nosić,czy postąpiłbyś inaczej jak Jozio :confused:
    ja bym zrobił tak jak on ...
    A gdyby ratownicy brali grubą kasę za ratowanie, a potem chirurg za unieruchomienie... - to Brzoza za nic nie dałby sobie potem ściągnąć firmowego gipsu!!!
    Sorry za sarkazm ale temat aż mnie zmroził! Ratownikom życzę "zdrowych" połamanych ;P i wdzięcznych uratowanych!!!

    (ręczę Wam, że żaden narciarz nie wozi ich przy sobie i nie będzie ich mógł Wam użyczyć w razie potrzeby na stoku... To mnie mozesz wykreslic, bo ja nawet gdy jestem na trasie, bez plecaka, to saszetke ratownicza z maseczka, rekawiczkami, gazikiem, opaska, skalpelem i paroma innymi detalami mam. Zajmuje to mniej miejsca, niz paczka fajek - moze palacze sie zreflektuja i zaczna wozic cos bardziej przydatnego w tej samej kieszeni, zamiast kurzyc, co potrafi irytowac (inny watek o tym wspomina). Zatem nie 'zaden' - nie generalizujmy az tak pod wplywem emocji :)

    udzielenia pomocy nie uzależniam od posiadania maseczki i rękawiczek (gumowych). Czasami można znaleźć "coś" w zastępstwie.[/SIZE] Amen! Przyznaje, ze czasem sie gdzies zaplacze bez apteczki, czy chocby wspomnianej saszetki, ale kawalek tkaniny jest lepszy, niz nic. Od biedy nawet chusteczka, choc utrudnia dzialanie. Zapewniam, ze jesli juz ktos sie wezmie za ratowanie obcej osoby, to najczesciej rozejrzy sie za czyms, do polozenia na ustach poszkodowanego - taki 'zdrowy odruch', coby tej granicy nie przekraczac. Niemniej warto miec przy sobie cos, co moze nas ochronic. Podstawa jest bezpieczenstwo wlasne, ale oczywiscie to my sami o nim decydujemy i od nas tylko zalezy, co mamy przy sobie oraz czy bez 'czegos' zrobimy cos wiecej, procz zadzwonienia (a co jak telefonu nawet nie mamy akurtat...). Nie bac sie - ratowac, ale w miare mozliwosci zabezpieczac sie, aby w przyszlosci moc rowniez ratowac :)

    Co do dozorowania kapieliska - dziwne Jozio, ze nie miales plecaka przy wiezy!? To troszke nie zgodnie z zaleceniami :) No chyba, ze u Was inaczej dzialacie. Dla mnie norma jest 'siedzenie na sprzecie' a nie bieganie po niego, czy z kims do sprzetu, do dyzurki. Na krytych plywalniach, to sie jeszcze zgodze, ale wszelkie kapieliska... dziwna sprawa, za to zachowales sie moim zdaniem slusznie - z reszta przysiege skladales... Niemniej wniosek prosty - mozna miec przy ?????? apteczke i tak samo skutecznie ratowac, minimalizujac ryzyko dla siebie.

    Najgorzej jest nie zrobic nic, szukajac dla siebie usprawiedliwienia (brak tego, czy tego...)
    A nieudzielenie JEST karalne i warto przesledzic poprzednie strony, czy zajzec do KK, zanim sie napisze, ze jest inaczej. Warto wiedziec, ze wystarczy powiadomic sluzby, jesli wiecej nie potrafi sie zrobic, ale jesli sie nic nie zrobic, to wtedy sie ma perspektywe 3 lat ubezwlasnowolnienia w celi, na zreflektowanie swojej postawy wobec zycia innych ludzi... Chyba nie warto...

    To mnie mozesz wykreslic, bo ja nawet gdy jestem na trasie, bez plecaka, to saszetke ratownicza z maseczka, rekawiczkami, gazikiem, opaska, skalpelem i paroma innymi detalami mam. [...] Zatem nie 'zaden' - nie generalizujmy az tak pod wplywem emocji :) No i masz świętą rację! Choć zakładam, że takich, jak Ty, jest zapewne poniżej 1%, to jednak... znam znaczenie słowa "żaden" :eek: i ... też denerwuje mnie generalizowanie.
    Biję się więc w piersi aż huczy! Publicznie!
    To, że jestem kobietą :eek: zapewne wyjaśnia moje emocje... Naprawdę trudno było je stłumić po przeczytaniu tych dwóch wypowiedzi...
    Dzięki. :)
    Szczerze mówiąc to bez względu na to co powiem i tak nie wiem jak zareagowałbym w takiej sytuacji. Podobnie z resztą forumowiczów. Jeśli ktoś nie był w takiej sytuacji nie wie jak się zachowa - czy nie spanikuje, czy będzie wiedział co robić itd.

    Szczerze mówiąc to bez względu na to co powiem i tak nie wiem jak zareagowałbym w takiej sytuacji. Podobnie z resztą forumowiczów. Jeśli ktoś nie był w takiej sytuacji nie wie jak się zachowa - czy nie spanikuje, czy będzie wiedział co robić itd.
    i dlatego obowiazkowo w szkole powinny byc takie kursy organizowane, anie taka prowizorka co byla na lekcjach PO gdzie sama babka nie wiedziala co rzeba robic!swojego czasu Jurek Owsiak wprowadzal takie kursy w szkolach ale wiadomo w tmy zamroczonym kraju znalzl cale grono przeciwnikow tego projektu!OK ja rozumie nie kazdemu musi opdowiadac to co robi itd wolna sprawa miec sowj poglad ale jesli robi cos w dobrej wierze a co najwaznijesze moze to pomoc komus to niech to robi!nawet jakby nawet jedna osoba z tych setek szkolen mogla komus by uratowac zycie to wg mnie warto je robic bo zycie jest bezcenne...
    Hehe, nie warto sie klocic o 1%, wystarczy dopisac magiczne slowo 'statystycznie' i wtedy OK. Ale jak zaden, to zaden :P Ja zachecam do ksztalcenia w tym zakresie, sam tez szkolilem i nadal zamierzam szkolic, glownie mlodziez, czasem i doroslych, ale wlasnie w szkolach, widzac, co maja w programie PO, moglem robic wiecej na kolach po lekcjach - tylko chetnych statystycznie (slowo klucz :P) za malo :/
    Zgadza sie - czesto ludzie po roznych kursach, w realnej sytuacji sa 'sparalizowani' i nie wiedza, co robic, mimo posiadania niezbednej wiedzy - radzenie sobie takimi emocjami jest trudne do 'nauczenia', pozorowane akcje na kursach pomagaja, ale to nie to samo - choc zawsze krok blizej...
    Jozio - wszystko sie zgadza - mentalnosci 'wszystkich' nie zmienimy, ale zgadzam sie z Toba calkowicie - warto probowac, szkolic tych, ktorzy chca, nawet jesli mialoby to uratowac tylko jedno zycie, bo to zawsze jest AZ jedno zycie. Jak zaczniemy na to w ten sposob patrzec, tj. jak inni zaczna tak na to patrzec, to Swiat bedzie piekniejszy :D
    Witam
    Racja - REAGOWAĆ - walnij to jeszcze - TAK NAPISAŁEŚ (MIAŁOBY TO URATOWAĆ TYLKO JEDNO ŻYCIE) w paru obcych językach i roześlij bo chyba nie jest dobrze w narodzie, nie walczymy o niepodlegość ani nic takiego a Polacy bez orła na piersi mało są wyrywni!!
    Pozdrawiam
    MITEK
    Przeczytałem dyskusję i opnie w tym wątku. To co mnie niepokoi trochę to nacisk i dużo pisania o RKO w tym temacie. Na nartach prędzej spotkamy się z różnymi urazami, załamaniami.

    Obawiam się że osoba nieprzytomna z urazem kręgosłupa zostanie niepotrzebnie odwracana na plecy lub tez przenoszona. Zostanie niepotrzebnie ruszona głowa aby sprawdzić tętno. Apeluje jednak o rozwagę i ostrożność. Czasami nie da się sprawdzić oddechu i tętna bez ruszania danej osoby. Wtedy jednak najlepiej odgarnąć śnieg sprzed twarzy poszkodowanego, zabezpieczyć miejsce i dzwonić po pomoc.

    Nie da się przewidzieć niczego. Nie ma standardowych procedur każdy wypadek jest inny.

    Pozdrawiam
    PIĘKNIE
    troszkę czasu zajeło mi przeczytanie tak ważnego tematu jakim jest "NIESIENIE POMOCY BLIŹNIM I RATOWANIE IM ŻYCIA"
    miałem już nic nie pisać bo chyba wszystko zostało napisane, ale czytając wszystko co jest powyżej nasówa mi się jedna myśl:
    WYPOWIADAJĄ SIĘ TUTAJ :llekarzel lratownicy medyczni / innych nie ma/l losoby przeszkolne na różnych kursachl lpozostalil każdy w razie zagrożenia zrobi tyle ile może
    i chwała mu za to
    sam jestem ratownikiem medycznym z zaliczonym kursem jakoś 1,5 roku temu
    mówię o tym dlatego że pewnych "nawyków" /nabytych na kursie w moim przypadku / się nie zapomina, zaś czytanie i próba tłumaczenia jak nawet na obrazkach nic nie daje.
    OSOBIŚCIE PROPONUJĘ OSOBOM KTÓRYM MOŻE WYDAWAĆ SIĘ PO LEKTURZE ZAMIESZCZONYCH POWYŻEJ POSTÓW IŻ BĘDĄ NIOSŁY SKUTECZNĘ POMOC NIECH LEPIEJ A L A R M U J Ą MOŻE W POBLIŻU ZNAJDUJĄ SIĘ OSOBY PRZESZKOLONE W TYM WZGLĘDZIE.
    na koniec przynudzanki różnice które wpadły mi w oko
    WAŻNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    1.nigdy nie sprawdzaj tętna-pulsu kciukiem tylko palcami : wskazującym, dużym i serdecznym złączonymi razem / oczywiście opuszkami pionowo nad tętnicą/
    2.w razie krwawienia ucisk zawsze na ranę - proszę nie stosować ucisk powyżej rany, w razie przesiąków dokładać mat opatrunkowego.
    3.zawsze w przypadku .........
    i tu znowu ja się zapędzam
    jeżeli ktoś ma ochotę to mogę udostępnić materiały multimed. z mojego kursu w celu dokładniejszego wyjaśnienia procedur RKO.
    POZDRO :)
    pepek_69

    ktos rozciol moje spodnie za 2000zl. bo musial unieruchomic mi noge. Czy mozna wnosic wnioski o odszkodowanie. ?? czlowieczku na naszym rynku można kupić spodnie któtre po zewnętrznej stronie mają suwaki i mozna je zdjąć bez rozcinania a jeśli uratowali ci złamana lub skrecna noge to się ciesz bo spodnie można kupic a nowej nogi nie -pozdrawiam i życze duzo zdrowia

    Przeczytałem dyskusję i opnie w tym wątku. To co mnie niepokoi trochę to nacisk i dużo pisania o RKO w tym temacie. Na nartach prędzej spotkamy się z różnymi urazami, załamaniami.
    Obawiam się że osoba nieprzytomna z urazem kręgosłupa zostanie niepotrzebnie odwracana na plecy lub tez przenoszona. Zostanie niepotrzebnie ruszona głowa aby sprawdzić tętno. Apeluje jednak o rozwagę i ostrożność. Czasami nie da się sprawdzić oddechu i tętna bez ruszania danej osoby. Wtedy jednak najlepiej odgarnąć śnieg sprzed twarzy poszkodowanego, zabezpieczyć miejsce i dzwonić po pomoc.
    Nie da się przewidzieć niczego. Nie ma standardowych procedur każdy wypadek jest inny.
    Pozdrawiam
    masz rację odnośnie poszkodowanej osoby mam przeszkolenie sanitarne ale jak czegos nie wiem nie ruszam należt zapewnić oddech i dzwonic po lekarza życze wszystkim dużo zdrówka i ludzie rozgrzewajcie sie przed pierwszym zjazdem nie jeżdzijcie na szpanie zdrowie mamay jedno a narty są piękne jeśli jeżdzimy rozsadne spójżcie na te piękne górskie krajobrazy lepiej je podziwiać jadąc wolno więcej zobaczycie nie udawajcie zawodników ich jest niewielu a my jesteśmy na urlopie więc sie bawmy -miłych wrażen ze stkow pozdrawiam ludzi z jajami/w tym mężczyzn i kobiety/
    Witam,

    Niemal każdemu kto uprawia narciarstwo szeroko pojęte, przydażył się mniejszy lub większy wypadek. Jest to temat dosyć poważny, którego nie należy bagatelizować i któremu należy się przyjrzeć nieco bliżej.

    Jeżeli ktokolwiek miał doświadczenia w owym temacie, proszę podzielić się swoimi przeżyciami. Będę wdzięczna także za wszelkie informację odnośnie udzielania pomocy.

    dzięki! :)
    Witam! Dodam jeszcze, że ustawienie ciała w literę Y oznacza wezwanie pomocy. Litera N oznacza,że tej pomocy nie potrzebujemy!
    Hej,

    Ktoś wątek przywołał to się odniosę do dość starego postu:


    Meldunek o wypadku powinien zawierać następujące dane (dotyczy to wszystkich numerów ratunkowych):

    CO? - rodzaj wypadku (np. zderzenie się samochodów, upadek z drabiny, utonięcie. atak padaczki, wypadek w górach itp.),
    GDZIE? - miejsce wypadku - jak najdokładniej określić gdzie zdarzenie miało miejsce, jeśli nie jest możliwe podanie typowych danych (miasto, ulica, nr drogi itp.) podać należy dane w odniesieniu do terenu czyli tego co widzisz w okolicy w której przebywasz.
    Schemat jest powszechnie akceptowany i właściwie stabndardowy jedkaże wymaga drobnego komentarza. Dzwoniąc do służb ratunkowych działających w górach w Polsce warto mieć na uwadze troszkę inny algorytm postepowania na samym poczatku:

    1. Przedstaw się i podaj numer telefonu z którego dzwonisz (uwiarygodnienie siebie, możliwość oddzwonienia ratownika - co prawda w centrach koordynacji ratownictwa góskiego teoretycznie wyświetla się numer dzwoniącego ale czasami system może być niesprawny lub tez macie zastrzezony numer który się wtedy nie wyslwietla. Zaczynając w ten sposób rozmowę "stawiamy ratownika w gotowości" - po prostu 90% telefonów nan umery alarmowe to głupie żarty - taka prezentacja od razu mówi, że to nie żart)

    2. Podać miejsce wypadku (GDZIE?). Dlaczego? Po prostu dlatego, że w górach często korzystamy z komórke kóre mogą mieć słabe baterie, czy też zasięg jest słaby i faluje. Jeżeli zaczniemy klasycznie od CO? to gdy powiemy "Zosi urwało nogę" i łacznośc zdechnie to ratownicy będą się błąkać po południowej Polsce w poszukiwaniu nogi i ewentualnie Zosi. Gdy podamy miejsce to nawet jeśli nie powiemy co to służby są zawiadomione i zwykle skierowany zostanie tam patrol.

    3. CO? i dalej już klasycznie.

    Dodatkowe komentarz to taki, że z reguły ratownik jest przeszkolony i wie jak prowadzić wywiad - dajmy mu przejąć inicjatywę.

    Pozdrawiam,

    Kuba
    sluchajcie . W jakim stoprniu sprawność fizyczna wpływa na urazowość narciarza?? co wy o tym myślicie . Czy sprawność fizczyna jeste jednym z głównych czynników wpływających na nasz bezpieczeństwo?
    Wiem że było już to pisane ale chciałem to jasno i dokładnie ująć jak to teraz jest według obecnie panujących zasad.
    Postaram się wam napisać jak to powinno wyglądać.
    1) Zanim przystąpimy do jakichkolwiek czynności RKO (Resuscytacja krążeniowo-oddechowa) to najpierw zwracamy uwagę czy JEST BEZPIECZNIE (jeżeli nie to przenosimy poszkodowanego w bezpieczne miejsce bo jeśli tego nie zrobimy to nic z naszej pomocy może nie wyjść jak nas coś albo ktoś potrąci) UWAGA istnieje zasada że ratujemy najpierw ŻYCIE A POTEM ZDROWIE oczywiście można się potem spodziewać powództwa jeżeli delikwentowi się coś stanie ale najpierw ratowaliśmy życie a potem zdrowie.
    2) Zobaczyć czy kontaktuje, spytać się czy nas słyszy i jak ma na imię.
    3) Jeżeli nie kontaktuje zawołać o pomoc.
    4) Przez 10 sec sprawdzać oddech na zasadzie widzę, słyszę, czuję i w ciągu tego czasu powinny wystąpić 3 pełne oddechy. WAŻNE by nie odchylać głowy do tyłu za potylice tylko jedną ręką za czoło a drugą za brodę.
    5) Nie oddycha to dzwonić po pogotowie lub 112.
    6) Rozpocząć pierwsza pomoc przez uciśniecie klatki piersiowej 30 razy następnie 2 wdechy ratownicze i sekwencje powtarzać do momentu gdy poszkodowany nie zacznie samemu oddychać lub do przyjazdu pogotowia lub do wyczerpania ratownika.

    Jeszcze kilka uwag
    - jeżeli nas coś brzydzi (wymiociny, krew, ślina) lub obawiamy się zarażenia jakąś chorobą nie musimy wykonywać wdechów ratowniczych, już same uciśnięcia klatki piersiowej powodują wtłaczanie powietrza do płuc,
    - wdmuchiwana ilość powietrza powinna być tak duża jaka jest dostarczana do płuc przy spokojnym oddechu siedząc sobie przed telewizorem bo za duża ilość wdmuchiwanego powietrza spowoduje ze ofiara nam sie ładnie zwymiotuje,
    - co minute sprawdzać czy gość nie odzyskał oddechu,

    to i tak tylko teoria, żeby wszystko opanować w miarę dobrze to trzeba iść na kurs,

    jeszcze apropo rękawiczek i maseczki do oddychania, ja po przeszkoleniu też nie wiem czy bym sie podjął akcji ratunkowej bez tych rzeczy ale skoro nabyłem już taką wiedzę ratowania życia to inteligencja mi podpowiada żeby nosić ze sobą zawsze te dwie rzeczy abym nigdy nie musiał sie zastanawiać nad tym czy ratować czy nie. Koszt na allegro takiego bezpieczeństwa to 9zł chyba nie dużo w zamian za zdrowie.

    Zranienia:
    1) Żylne (powrót krwi do serca) - krew ma kolor ciemno czerwony, normalny wypływ krwi, zakładamy opatrunek na ranę i uciskamy dalej od serca.
    2) Tętniczy - krew wypływa w rytm pracy serca pod dużym ciśnieniem, należy uciskać od rany bliżej serca.

    Złamania:
    1) Nie nastawiamy.
    2) Kończynę unieruchamiamy tak jak ją zastaliśmy.
    3) Unieruchamiamy dwa sąsiednie stawy.
    4) Schładzać lodem albo śniegiem.

    Troche się rozpisałem ale myślę że nie zaszkodzi :p i tak jak ktoś już pisał w tym wątku, oby ta wiedza nam się nigdy nie przydała.
    Z racji mojego wykształcenia w danym temacie mam troszkę do powiedzenia. Ale zamiast suchych słów mam dla was coś lepszego:

    http://www.prc.krakow.pl/wyty/02.pdf

    Tutaj macie najdokładniej opisane i pokazane wytyczne co do RKO (resuscytacji krążeniowo-oddechowej). W chwili wolnego czasu przeczytajcie sobie spokojnie to co tutaj pisze i będziecie wiedzieć wszystko, reszta należy do was, czy odważycie się użyć w razie potrzeby tego co tutaj przeczytacie.

    Napisze tutaj tylko kilka ważnych punktów, które zapamiętajcie!!:

    1. Jak ktoś jest nieprzytomny, a oddycha nigdy nie przekładajcie go do pozycji bocznej ustalonej, ten ktoś może mieć złamany kręgosłup i wtedy dopiero zrobicie mu bu! W takim przypadku należy wsiąść jego głowę między swoje kolana (jest to najlepszy rodzaj ustabilizowania kręgosłupa szyjnego) i tak czekać na służby ratunkowe, kontrolujecie wtedy tylko czy oddycha, jak przestanie to przystępujecie do RKO. I jak tylko macie czym przykryjcie go.
    2. Jeśli brzydzicie lub obawiacie się sztucznej wentylacji nie musicie tego robić. Wystarczy że będziecie uciskać klatkę piersiową, we krwi jest jeszcze odpowiednia ilość tlenu, która ktoś sobie powdychał przed zatrzymaniem, aby dostarczyć go do ważnych organów.
    3. Jak mocno krwawi, zawiązujecie coś zawsze w miejscu krwawienia, nie pod nie nad, tylko dokładnie w tym miejscu. Jak spodziewacie się że służby ratunkowe nie dotrą zbyt szybko piszecie godzinę zawiązania. Nie popuszczajcie ani nie odwiązujcie po jakimś czasie. Jak nawet będzie związane 3 godziny nic się nie stanie, tylko w szpitalu będą musieli zastosować odpowiednie lekarstwa.
    4. Jak jest coś złamane to jak już wcześniej pisali, przywiązujemy czym się da w takiej pozycji w jakiej zastaliśmy złamaną kończynę, więc jeśli ręka jest zgięta to przywiązujemy ją zgiętą do klatki piersiowej, jeśli noga jest zgięta przywiązujemy ja do drugiej nogi, po ówczesnym jej zgięciu. Bandaż jak możecie zawsze ze sobą woźcie, zajmuje on mniej miejsca co paczka fajek.
    5. Jak rozpoznać zawał mm. sercowego, wystarczą te trzy rzeczy: ból w klatce piersiowej zlokalizowany w okolicy mostka, ale i często w okolicy karku, piekący, dławiący, rozpierający, promieniujący do żuchwy, lewej kończyny górnej, duszność, panika, lęk przed śmiercią, człowiek jest zlany potem i blady. Co możecie zrobić?! Wezwać pomoc, dać mu więcej powietrza przez np. rozpięcie kurtki i czekać co się będzie dalej działo.

    Z racji mojego wykształcenia w danym temacie mam troszkę do powiedzenia. Ale zamiast suchych słów mam dla was coś lepszego:

    http://www.prc.krakow.pl/wyty/02.pdf

    Tutaj macie najdokładniej opisane i pokazane wytyczne co do RKO (resuscytacji krążeniowo-oddechowej). W chwili wolnego czasu przeczytajcie sobie spokojnie to co tutaj pisze i będziecie wiedzieć wszystko, reszta należy do was, czy odważycie się użyć w razie potrzeby tego co tutaj przeczytacie.

    Napisze tutaj tylko kilka ważnych punktów, które zapamiętajcie!!:

    1. Jak ktoś jest nieprzytomny, a oddycha nigdy nie przekładajcie go do pozycji bocznej ustalonej, ten ktoś może mieć złamany kręgosłup i wtedy dopiero zrobicie mu bu! W takim przypadku należy wsiąść jego głowę między swoje kolana (jest to najlepszy rodzaj ustabilizowania kręgosłupa szyjnego) i tak czekać na służby ratunkowe, kontrolujecie wtedy tylko czy oddycha, jak przestanie to przystępujecie do RKO. I jak tylko macie czym przykryjcie go.
    2. Jeśli brzydzicie lub obawiacie się sztucznej wentylacji nie musicie tego robić. Wystarczy że będziecie uciskać klatkę piersiową, we krwi jest jeszcze odpowiednia ilość tlenu, która ktoś sobie powdychał przed zatrzymaniem, aby dostarczyć go do ważnych organów.
    3. Jak mocno krwawi, zawiązujecie coś zawsze w miejscu krwawienia, nie pod nie nad, tylko dokładnie w tym miejscu. Jak spodziewacie się że służby ratunkowe nie dotrą zbyt szybko piszecie godzinę zawiązania. Nie popuszczajcie ani nie odwiązujcie po jakimś czasie. Jak nawet będzie związane 3 godziny nic się nie stanie, tylko w szpitalu będą musieli zastosować odpowiednie lekarstwa.
    4. Jak jest coś złamane to jak już wcześniej pisali, przywiązujemy czym się da w takiej pozycji w jakiej zastaliśmy złamaną kończynę, więc jeśli ręka jest zgięta to przywiązujemy ją zgiętą do klatki piersiowej, jeśli noga jest zgięta przywiązujemy ja do drugiej nogi, po ówczesnym jej zgięciu. Bandaż jak możecie zawsze ze sobą woźcie, zajmuje on mniej miejsca co paczka fajek.
    5. Jak rozpoznać zawał mm. sercowego, wystarczą te trzy rzeczy: ból w klatce piersiowej zlokalizowany w okolicy mostka, ale i często w okolicy karku, piekący, dławiący, rozpierający, promieniujący do żuchwy, lewej kończyny górnej, duszność, panika, lęk przed śmiercią, człowiek jest zlany potem i blady. Co możecie zrobić?! Wezwać pomoc, dać mu więcej powietrza przez np. rozpięcie kurtki i czekać co się będzie dalej działo.
    w sumie dobre uwagi ,

    pare rzeczy: co dokregoslupa: mozna delikwenta ruszac ale tylko wtedy jezeli sie utrzymuje te sama pozycje glowy w stos do tulowia.
    jezeli delikwent ma kask nalezy go zdjac: robi sie to w dwie osoby: jedna wsuwa rece pod kask i utrzymuje glowe w tej samej pozycji, druga osoba odcina pasek i zdejmuje

    co do zawalu: te objawy moga oznaczaz zupelnie inna jednostke chorobowa (chociazby wstrzas hypowolemiczny) , ale dla przecietnego narciarza nie ma to znaczenia . w przypadku w/w objawow warto sie rozejrzec za tlenem: nawet tlen z butli zawierajacej tlen do uzytku technicznego pomoze zmniejszyc niedotlenienie miesnia sercowego jezeli to jest faktycznie zawal.........
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne