ďťż
  Lawina! - co robić? Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Co i jak robić poza trasami? Narty-co robic Doradzcie co robic. lawina może zejść zawsze Lawina pod Rysami Szukam transportu Flowflex i wiązania Fischer XTR RC PRO Sylwester na nartach czy moĹźna gdzieś dostać części do wiązań (neox 412)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Tak sobie właśnie pomyślałem, a chyba czas po temu odpowiedni, że można by sie zastanowić co robić w przypadku kiedy znajdziemy się w sytuacji bliskiego spitkania z lawiną:eek:
    Jasne! Większość z Was odpowie: spier... gdzie narty poniosą i to jak najszybciej! No i pewnie to prawda, ale może widzieliście w kilku filmach taką sytuację: rzecz dzieje się w lesie, stoi facet (ew. niewiasta) i nagle szalony drwal-morderca ścina drzewo (opcjonalnie drzewo samo się łamie), które stoi obok. Co się wtedy dzieje? Oczywiście "przyszły poszkodowany" ucieka na wprost, czyli próbuje uciec poza spadającą koronę drzewa i na koniec (w najlepszym przypadku) przygniata go ta oto korona lub (w najgroszym) pień drzewa. Oczywiście każdy trzeźwo myślący w tej sytuacji człowiek, przesunie swoje ciało dwa kroki w bok i się ratuje.
    To teraz zagadka: co czuje i jak myśli człowiek, który np. właśnie wychodzi w pięknym stylu, na krawędziach, z lewego łuku i nagle słyszy za sobą ryk spadających mas śniegu, które po drodze łamią świerki jak zapałki?
    Co byście w takiej sytuacji zrobili? Uciekać w bok? Na skos? w dół?
    Może temat niecodzienny, ale myślę, że w takiej sytuacji potrzeba wielkiego opanowania nerwów. A może po tej dyskusji, ktoś w przyszłości przypomni sobie na kilka becennych sekund przed "pochłonięciem" przez śnieg, co robić? Oby nie! Ale życie to nie teatr, a człowiek nie reżyser. A może macie jakieś filmiki, możliwe zachowania w takich sytuacjach i mniej lub bardziej szczęśliwe zakończenia? Co na ten temat mówią spece z TOPR-u ew. GOPR-u? Albo ratownicy górscy z innych krajów?
    Zapraszam do dyskusji.


    Tos Pan temat ruszyl :)
    Jak wiadomo lawina, to nie byle co, choc bardzo rozne bywaja. Przy powaznej lawinie szanse sa marne, jakbysmy sie nie czarowali.
    Podstawowa sprawa, to posiadanie odpowiedniej wiedzy, co owocuje posiadaniem odpowiedniego wyposazenia, jesli podejmuje sie swiadome ryzyko skierowania sie w rejon zagrozony lawinami. Cala ekipa freeriders'ow moze tutaj sie rozpisac na temat zabezpieczen, sprzetu, zasad itd. To jest absolutne minimum. Bez tego, nie ma znaczenia, czy pojdziemy w taka, czy inna strone, bo gdy lawina (zaleznie od rodzaju) sie rozpedzi, to nawet najlepszy cwaniak nie pojedzie szybciej od niej (takie rzeczy, to na filmach wlasnie).
    Ja bym raczej byl sklonny podyskutowac o tym, na co zwrocic uwage, by nie wywolac lawiny, jak traktowac podejrzane nawisy, ktora strona zbocza jechac itd.
    Wiadomo, przy miejscu zalamania/osuniecia sniegu, gdzie ped jeszcze nie jest tak duzy, mozna probowac zostac jak najwyzej i odjechac daleko, ew. wiac miedzy drzewa (ktore notabene sa zwykle duuuzo nizej, niz ogniska lawin). Niemniej, gdy znajdujemy sie na wlasnie osuwajacym sie fragmencie, to proba ratowania sie zakrawedziowaniem, by podjechac wyzej moze zaowocowac podcieciem sniegu w kolejnym miejscu i wowczas i tak zjezdzamy w dol, tyle ze bokiem, o ile sie nie przewrocimy, gdy nam sie podloze rozjedzie pod nartami... Pewne jest, ze lawiny nie przegonimy, wiec jesli jestesmy nizej i mamy czas na reakcje, to lepiej szukac sposobu na zejscie jej z drogi, niz probowanie dotarcia na dol przed nia. Wtedy dogoni nas ona z jeszcze wieksza predkoscia :/

    Na szkoleniach prowadzonych przez GOPR mozesz sie dowiedziec, jakich zasad przestrzegac w terenie zagrozonym, jak 'plywac' w niosacym Cie sniegu, jak uzyc balonu, co zrobic z plecakiem (zaleznie, czy specjalny, czy niet) i tego rodzaju numery, oraz jak poszukiwac zasypanych.

    Podstawa jest, rzecz jasna, prewencja, stad tez sie mozna naumiec, jak ocenic stopien zagrozenia lawinowego PRZED zapuszczeniem sie na 'pole minowe', ale tu wlasnie wraca kwestia posiadanego sprzetu, bo czyms dolek wykopac przeca trzeba.

    Moze sie trafia osoby z pomyslami na zachowanie w lawinie, ale obawiam sie, ze moze to poprzestac na podobnych zartach, do niegdysiejszego 'jak sie zachowac podczas lotu?', na ktore to pytanie piekna riposta o sluchaniu stewardessy mnie rozlozyla ze smiechu :)

    Swoja droga temat niebanalny i ciekaw jestem, jak sie rozwinie :]

    To teraz zagadka: co czuje i jak myśli człowiek, który np. właśnie wychodzi w pięknym stylu, na krawędziach, z lewego łuku i nagle słyszy za sobą ryk spadających mas śniegu, które po drodze łamią świerki jak zapałki?
    Co byście w takiej sytuacji zrobili?
    Rafalbro:
    Tu masz jak to widzi BDiamond. Podobno to autentyczne.

    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=6C2eWRvZgKU"]YouTube - Avalanche Burial with Black Diamond AvaLung[/ame]
    Jak wszyscy wiedza, lepiej zapobiegac niz leczyc. Jesli jednak popelnilismy bledy i znalezlismy sie tam, gdzie w danych warunkach nie powinnismy, to jakies niewielkie szanse ucieczki mamy. Pozwole sobie zacytowac fragment ksiazki Marcina Kacperka "Kochaj śnieg - unikaj lawin":
    "Ruszenie lawiny często lub nawet zawsze poprzedzone jest słyszalnym odgłosem. Wyprzedzenie wynosi od ułamków sekund do kilkunastu. Jeśli go usłyszymy, jesteśmy w stanie zacząć reagować odpowiednio wczesniej.
    Ucieczka z lawiny może się udać.
    Szanse rosną, kiedy jesteśmy w trakcie zjazdu na nartach lub na desce, jedziemy w miarę szybko i jesteśmy przy krawędzi, a nie w centrum lawiny. Trzeba tylko dobrze wybrać kierunek ucieczki, żeby nie wjechać w jej tor. Pieszo, ani przy podejściu na nartach lub rakietach, wyścigu z lawiną raczej nie wygramy, możemy natomiast mieć możliwość ucieczki na ścianę żlebu, wbicia gdzieś czekana, czy innych niekonwencjonalnych działań. Niezależnie od wybranej opcji, na pewno nie wolno tracić czasu na wahanie. Jedyna realna szansa na wykonanie jakiegoś ruchu wiąże się z ciągłym przewidywaniem ewentualnego wypadku i planowaniem reakcji".
    Moim zdaniem taka udana ucieczke mozemy traktowac podobnie jak wygrana w Totolotka - bywaja tacy, ktorym sie udalo, ale czy bedziemy to my?
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=6qVwIuznFW0"]YouTube - Avalanche - A warning to all Freeriders[/ame]



    Rafalbro:
    Tu masz jak to widzi BDiamond. Podobno to autentyczne.
    Tu jest ten film w pelniejszej postaci wraz z opisem:
    http://superstoker.com/2009/09/pov-a...burial-rescue/

    Tak sobie właśnie pomyślałem, a chyba czas po temu odpowiedni, że można by sie zastanowić co robić w przypadku kiedy znajdziemy się w sytuacji bliskiego spitkania z lawiną:eek:
    Jasne! Większość z Was odpowie: spier... gdzie narty poniosą i to jak najszybciej! No i pewnie to prawda, ale może widzieliście w kilku filmach taką sytuację: rzecz dzieje się w lesie, stoi facet (ew. niewiasta) i nagle szalony drwal-morderca ścina drzewo (opcjonalnie drzewo samo się łamie), które stoi obok. Co się wtedy dzieje? Oczywiście "przyszły poszkodowany" ucieka na wprost, czyli próbuje uciec poza spadającą koronę drzewa i na koniec (w najlepszym przypadku) przygniata go ta oto korona lub (w najgroszym) pień drzewa. Oczywiście każdy trzeźwo myślący w tej sytuacji człowiek, przesunie swoje ciało dwa kroki w bok i się ratuje.
    To teraz zagadka: co czuje i jak myśli człowiek, który np. właśnie wychodzi w pięknym stylu, na krawędziach, z lewego łuku i nagle słyszy za sobą ryk spadających mas śniegu, które po drodze łamią świerki jak zapałki?
    Co byście w takiej sytuacji zrobili? Uciekać w bok? Na skos? w dół?
    Może temat niecodzienny, ale myślę, że w takiej sytuacji potrzeba wielkiego opanowania nerwów. A może po tej dyskusji, ktoś w przyszłości przypomni sobie na kilka becennych sekund przed "pochłonięciem" przez śnieg, co robić? Oby nie! Ale życie to nie teatr, a człowiek nie reżyser. A może macie jakieś filmiki, możliwe zachowania w takich sytuacjach i mniej lub bardziej szczęśliwe zakończenia? Co na ten temat mówią spece z TOPR-u ew. GOPR-u? Albo ratownicy górscy z innych krajów?
    Zapraszam do dyskusji.
    Po co gadać co by było gdyby??? Lawina to żywioł.
    Spotkałem się ze "specjalistami", którzy radzą by po porwaniu przez lawinę odpiąć narty. Chciałbym takiego specjalistę zobaczyć jak to robi. Wiadomo, że narty będą działały jak kotwica, ale jak same nie odpadną od nóg to niestety pozostaną kotwicą.:)
    Co ludzie czują zapytaj tych, którzy byli w takiej sytuacji. Nie wiem czy cokolwiek Ci powiedzą. Dać się porwać przez lawinę najczęściej oznacza, że człowiek popełnił błąd. Ludzie nie lubią przyznawać się do błędów, zwłaszcza takich.:)
    Wojtek
    Fotki... A po 40 latach wrzucic je w formie zagadki na jakies forum narciarskie...*

    *Post zainspirowany watkiem: http://www.skiforum.pl/showthread.php?t=23701
    Cześć
    Myslę,że w końcu KubaR trafi na ten temat.
    POzdrawiam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne