zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaczytam.htw.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Wątek wywołany przez Mitka. Otóż nasz przyjaciel twierdzi, że w przypadku awarii narciarza na stromiźnie jeździec nie powinien jej opuszczać na piechotę. Zapytałem o przyczyny. Nie miałem takiego doświadczenia osobiście i nigdy nie przyszło mi do głowy rejterować "per pedes". Owszem bywały sytuacje podbramkowe i trzeba było się dobrze pozbierać w celu opuszczenia stoku z tarczą. Jakie jest najlepsze rozwiązanie ? Na piechotę ? Czy w nartach mimo wszystko ? Tylko jak :eek:?
Zakładając ,że narty są całe :D i narciaż w jednym kawałku za to sparaliżowany strachem. Najlnepiej poprostu zsunąć się powolutku bokiem na nartach. Na wyślizganej stromej trasie nie da się poprostu zejść bokiem trasy. Jeżeli się da to poprostu najlepiej i najbezpieczniej zejść z trasy i wracać spokojnie do baru lasem :D:D A już zupełnie bezpiecznie nie pchać się tam gdzie wiadomo ,że się nie da rady ;)
Najprościej usiąść na nartach i powolutku sobie jechać.Oczywiście poza trasą.Widziałem klientów którzy dojeżdżali do stromizny,odpinali narty ,przesankowali odcinek i jechali dalej w pozycji poziomej.Cała operacja wyglądała dość ciekawie...
Najprościej usiąść na nartach i powolutku sobie jechać.Oczywiście poza trasą.Widziałem klientów którzy dojeżdżali do stromizny,odpinali narty ,przesankowali odcinek i jechali dalej w pozycji poziomej.Cała operacja wyglądała dość ciekawie...
?????????????????? jak to się robi ?????? :D
potrafię jeździć w butach narciarskich, pługiem, nawet na krawędziach :D :D, ale w życiu ni potrafiłbym zjechać siedząc na nartach... a co na to stopery ? :D :D
"awaria" czyli upadek? jesli tak to trzeba rozroznic czy to narciarz zaawansowany czy raczej nie bardzo...a przyczyny upadku moga byc rozne.Ale nwet to nie ma wg mnie znaczenia.dlaczego ma schodzic na piechote??po to sie czlowiek uczy jak zapiac narty na stromym i zjechac dalej na nich.a dlaczego nie na piechote?aby np. przelamac strach(jesli przyczyna wyapdku byl strach przed stromym), wreszcie poprawic swoja technika jazdy po stromym(jesli przyczyna byl brak techniki,umiejetnosci jazdy po mocno nachylonym stoku)
Jakie jest najlepsze rozwiązanie ?
Zakładasz raki,luzujesz klamry i......ze spuszczoną głową powoli....:D
Zakładając ,że narty są całe :D i narciaż w jednym kawałku za to sparaliżowany strachem. Najlnepiej poprostu zsunąć się powolutku bokiem na nartach. Na wyślizganej stromej trasie nie da się poprostu zejść bokiem trasy. Jeżeli się da to poprostu najlepiej i najbezpieczniej zejść z trasy i wracać spokojnie do baru lasem :D:D A już zupełnie bezpiecznie nie pchać się tam gdzie wiadomo ,że się nie da rady ;)
Wit Twoje ostatnie zdanie jest niepodważalne. Temat został wywołany stwierdzeniem Mitka, że najgorsze co można uczynić to schodzenie na piechotę. Jaka jest prawda - nie wiem dlatego pytam. Poczekamy na odpowiedź z uzasadnieniem.
Moja koleżanka w takiej sytuacji nie poddała się. Przed stromym odcinkiem wypięła narty, zjechała na tyłku jakieś 200 m, a dalej znów na nartkach. Czyli mamy już trzy opcje jak wybrnąć z tarapatów:D.
Najprościej usiąść na nartach i powolutku sobie jechać.Oczywiście poza trasą...
taaaa.... i już widzę następny temat ... :D:D:D
"awaria" czyli upadek? jesli tak to trzeba rozroznic czy to narciarz zaawansowany czy raczej nie bardzo...a przyczyny upadku moga byc rozne.Ale nwet to nie ma wg mnie znaczenia.dlaczego ma schodzic na piechote??po to sie czlowiek uczy jak zapiac narty na stromym i zjechac dalej na nich.a dlaczego nie na piechote?aby np. przelamac strach(jesli przyczyna wyapdku byl strach przed stromym), wreszcie poprawic swoja technika jazdy po stromym(jesli przyczyna byl brak techniki,umiejetnosci jazdy po mocno nachylonym stoku)
Dlaczego ? Bo przecenił swoje możliwości, albo z gapiostwa wpakował się na ściankę. Przyczyny nieistotne. Szukamy rozwiązania sytuacji bez odwrotu ( bo z powrotem pod górkę to chyba nikt nie zaproponuje ). Kierunek - w dół. Pytanie - w jaki sposób najwygodniej i najbezpieczniej?
najwygodniej,najbezpieczniej?jesli nie daje rady zjechac, to niech sie zeslizguje najwygodniej i najbezpiczeniej.na piechote?bardzo nie wygodnie na stromym tym abrdziej z nartami na plecach.mysle, ze takze niebezpicznie bo w butach narciarskich ciezko sie schodzi i latiwje o wywrotke...
Nie przewiduję konsensusu w tym temacie, bo ile sytuacji to i tyle rozwiązań. Na Izersku (za Zdiarem w lewo:)) jedna trasa ma trzy "progi", jednego dnia kobitka jeździła normalnie, drugiego dnia stwierdziła że jakaś "blokada się jej włączyła" i progi okazały się za wysokie. Więc dojazd na nartach, wypinanko, grajdolenie na piechotę się przez próg, zapinanko i do następnego. Nie było siły która by Ją zmusiła do jakiegokolwiek zsuwania się przez przeszkodę na nartach. Zwózka na plecach też nie wchodziła w grę z braku chętnych. Tragicznie to schodzenie nie wyglądało bo nie było oblodzenia, jak by było to pewnie trzeba by było kombinować inaczej.
Wątek wywołany przez Mitka. Otóż nasz przyjaciel twierdzi, że w przypadku awarii narciarza na stromiźnie jeździec nie powinien jej opuszczać na piechotę. Zapytałem o przyczyny. Nie miałem takiego doświadczenia osobiście i nigdy nie przyszło mi do głowy rejterować "per pedes". Owszem bywały sytuacje podbramkowe i trzeba było się dobrze pozbierać w celu opuszczenia stoku z tarczą. Jakie jest najlepsze rozwiązanie ? Na piechotę ? Czy w nartach mimo wszystko ? Tylko jak :eek:?
Zawsze i wszedzie na nartach - oczywiscie na bialym stoku, bo bez sniegu to juz oczywiscie niekoniecznie :)
Taka mam zasade, mialem odkad pamietam - wydaje mi sie, ze to zasada ogolna dotyczaca w zasadzie wszystkich, takze poczatkujacych.
Podam przyklad: bardzo zlodzone Paradiso (czarna z lodowca w Tonale), slaba zsuwajaca sie narciarka, no i lekka gleba - pierwsze co zrobila to odpiela niestety narty: i w tym momencie zaczal sie najwiekszy problem - ona nie mogla nawet wstac bez nart(!), podcinalo jej buty bez zadnej kontroli, siadala na tylku itd. - bezradnosc. Bylem w poblizu, poswiecilem kilka chwil, wpielismy narty i jakos zsuwala sie dalej - "bockiem, bockiem, ... wartko ale cichusko" ;) - i jakos dala rade, bez nart to bylo po prostu niemozliwe.
Na nartach czlowiek ma punkt podparcia, punkt zaczepienia - krawedzie, itd. Jesli jest problem, trasa cie przerosla - olewasz stylowosc i wysoka samoocene ;) - zsuwasz sie bokiem na nartach, i zawsze jakos na dol dotrzesz.
Inny przyklad mi sie jeszcze przypomnial - bardziej zabawny: krzeselko; spada rekawiczka czy kijek kilka metrow przed stacja gorna; czlowiek zsiada, odpina narty i idzie po swoja rzecz, ... i po paru krokach wpada w puch po pachy :) ...oczywiscie wygrzebac sie nie moze za diabla :) Obsluga musiala zalozyc jakies rakiety, podreptala i jakos wyciagneli delikwenta, ...tutaj roli nart chyba nie trzeba tlumaczyc :)
Mozna by mnozyc takie anegdoty - ale moja konkluzja jest jedna: narty sa potrzebne na nogach - maja pomagac a nie przeszkadzac w rekach czy na plecach.
(...) ( bo z powrotem pod górkę to chyba nikt nie zaproponuje ).
Moze cie zdziwie ale taki pomysl wydaje mi sie lepszy: w butach narciarskich latwiej sie wchodzi - mozna sie np. "wkuwac" szpicami butów w twardy stok. W sytuacji awaryjnej, np. wyrwanych wiazan itp. lepiej chyba wracac w gore niz pchac sie w dol. Oczywiscie wiele zalezy chocby od tego gdzie jest blizej :)
najwygodniej,najbezpieczniej?jesli nie daje rady zjechac, to niech sie zeslizguje najwygodniej i najbezpiczeniej.na piechote?bardzo nie wygodnie na stromym tym abrdziej z nartami na plecach.mysle, ze takze niebezpicznie bo w butach narciarskich ciezko sie schodzi i latiwje o wywrotke...
Tutaj widzę racje ... Moim zdaniem trzeba się ześlizgiwać na nartach . Zawsze to jest większa stabilność i masz 2 wolne ręce z kijami aby jc się podeprzeć ,pomóc sobie . Na butach normalnym krokiem się bardzo ciężko schodzi jeszcze po oblodzonej trasie , i wtedy jak Cię podetnie lecisz na tyłek i zjeżdżasz na tyłku w dół... z czego odruch jest taki że narty puszczasz i chcesz się zatrzymać a twoje narty mogą kogoś zaskoczyć przez co możesz stworzyć zagrożenie dla innych. Można też zjechać śmigiem mocno akcentując skręt tzn co 1 skręt mocne "wcięcie" czyli praktycznie tak mocno na krawędziach że aż do zatrzymania.
ps1. Poza trasą jeździłem siadając na nartach :) tylko że wtedy trzeba schować stopery lecz jak się tak rozpędzi to już się nie ma zbytnio nad tym panowania.
ps2. Co do jazdy na butach niezła frajda proponuje każdemu spróbować na krawędziach także się da jak pisał kolega. Nie raz się wychodziło na nogach do połowy stoku żeby zjechać na butach .( nie próbowałem tego na oblodzonej trasie)
Wstyd się przyznać, ale zdarzało się musieć nie zjechać, ale raczej zejść ze stromizny po uprzednim łubudu czy podobnym zajściu. :rolleyes:
Ja robiłam, jak to sobie nazwałam idiotycznie - "na Bodego". Kiedyś na jakimś filmiku zobaczyłam, jak Bode M. stoi sobie na czymś stromszym z nartami równolegle, w poprzek stoku, i aby spokojnie powoli zjechać na bokach nart prostym torem w dół prostował się (tj. przyjmował ustawienie: ciało względem stoku 90 stopni) a gdy tylko się chciał zatrzymać przyjmował kąt ostry. Dobry sposób, naprawdę pomocny. Polecam. :)
heh dobry temat... jak masz sprzęt nie uszkodzony to niby czemu masz schodzić ? :confused: dla mnie to by była tragedia widzieć pacjenta co rzuca się na stromą ściankę a potem z niej schodzi :D trzeba liczyć siły na zamiary... nastepny aspekt to o jakiej stromiźnie mówimy... bo o jak b.dużym kącie nachylenia to życze powodzenia w schodzeniu... :p
troche nie widze sensu tematu... jak nie jesteś wstanie zjechać/zsunąć sie to wg mnie tym bardziej schodzić w butach narciarskich po stromiźnie:eek: no a jak jesteśmy wstanie zjechać i uda nam się wpiąć w narty to dlaczego niby zchodzić?:D No i jeszcze 3 możliwość jak nie da sie wpiąć w narty to nie wydaje mi sie żebyśmy się zatrzymali przed końcem stromizny po glebie i wtedy trzeba czekać na uczynnego który narty przywiezie albo jakoś (kurde ciekawe jak:D:eek: ) drałować do góry po narty i na dupie na dół...
Więc żadne schodzenie nie wchodzi w rachube...
A nie lepiej po prostu od lewej do prawej i kontrolować wytracanie wysokości siłą nacisku na krawędzie, a przy bandzie po prostu zwrot płużony i tak aż pokona się stromiznę, najgorsze co można zrobić to narty w łapę i na butach, bo ani na zalodzonym ani na grząskim nie mamy zbyt łatwej sytuacji, pamiętam jak kiedyś jeździłem na parapecie po czarnej trasie w Harrachowie, niby nie jest to jakaś trudna trasa, ale przez to że ratrak tam się nie pojawiał były strasznie kopne muldy, obok mnie z góry wystartowała dwójka narciarzy, ja zjechałem, jadę kolejny raz a oni może ze 200m do dołu przejechali, odpięli narty... i zanim zeszli do wypłaszczenia przed ścieżką w prawo zajęło im to kolejne 4 moje zjazdy, a wyglądali jak śniegowe bałwanki, więc pewnie to schodzenie polegało na wpadnięciu w grząski śnieg, fikołku i taka turlanka aż do dołu ;-)
również jestem zdania jak jesteś w 1 kawałku i masz możliwość wpiąć się w deski - to jakoś pokornie się zsuniesz "do baru" celem rozpamiętywania :), no przecież nie da się zbiesić aż tak bardzo, żeby narty porzucić i na stopach zasuwać po białym.. :D;)
pozdro jahu
i wtedy trzeba czekać na uczynnego który narty przywiezie albo jakoś (kurde ciekawe jak:D:eek: ) drałować do góry po narty i na dupie na dół...
Na porzadnej stromiznie to w takich wypadkach po narty raczej trzeba dralowac w dol i ich szukac :) Stopery nie pomagaja.
A nie lepiej po prostu od lewej do prawej i kontrolować wytracanie wysokości siłą nacisku na krawędzie, a przy bandzie po prostu zwrot płużony i tak aż pokona się stromiznę, najgorsze co można zrobić to narty w łapę i na butach, bo ani na zalodzonym ani na grząskim nie mamy zbyt łatwej sytuacji, pamiętam jak kiedyś jeździłem na parapecie po czarnej trasie w Harrachowie, niby nie jest to jakaś trudna trasa, ale przez to że ratrak tam się nie pojawiał były strasznie kopne muldy, obok mnie z góry wystartowała dwójka narciarzy, ja zjechałem, jadę kolejny raz a oni może ze 200m do dołu przejechali, odpięli narty... i zanim zeszli do wypłaszczenia przed ścieżką w prawo zajęło im to kolejne 4 moje zjazdy, a wyglądali jak śniegowe bałwanki, więc pewnie to schodzenie polegało na wpadnięciu w grząski śnieg, fikołku i taka turlanka aż do dołu ;-)
wydawało mi sie że mówimy o tym co robi sie po GLEBIE a nie jak sie nie daje rady ale stoi sie jeszcze na nartach... O tym przypadku wolałbym nie rozmawiać który przedstawiłeś:D
Na porzadnej stromiznie to w takich wypadkach po narty raczej trzeba dralowac w dol i ich szukac :) Stopery nie pomagaja.
e no najczęściej narta się przewraca na bok i zatrzymuje na jakimś fragmencie luźnego śniegu no ale jeśli tak sie nie stanie to mamy ucieche ze zjeżdżania na 4literach na dół;)
HAVE FUN!!:)
ps1. Poza trasą jeździłem siadając na nartach :) tylko że wtedy trzeba schować stopery lecz jak się tak rozpędzi to już się nie ma zbytnio nad tym panowania.
Może trochę nie na temat ale jak się "chowa stopery"? Pozdrowienia
troche nie widze sensu tematu... jak nie jesteś wstanie zjechać/zsunąć sie to wg mnie tym bardziej schodzić w butach narciarskich po stromiźnie:eek: no a jak jesteśmy wstanie zjechać i uda nam się wpiąć w narty to dlaczego niby zchodzić?:D No i jeszcze 3 możliwość jak nie da sie wpiąć w narty to nie wydaje mi sie żebyśmy się zatrzymali przed końcem stromizny po glebie i wtedy trzeba czekać na uczynnego który narty przywiezie albo jakoś (kurde ciekawe jak:D:eek: ) drałować do góry po narty i na dupie na dół...
Więc żadne schodzenie nie wchodzi w rachube...
Panika, mój drogi potrafi wytrącić racjonalne myślenie na nieodgadnione ścieżki;). Strach przed stromizną, zjazd w pojedynkę, być może pierwszy raz na tak trudnym stoku itd. Strach ma wielkie oczy:eek:. A człek nie obyty jeszcze z dechami pewniej czuje się na nogach. I z konsekwencją godną straceńca będzie naginał na piechotę, bo robił tak od urodzenia. Zresztą opisywanie metod wyjścia z sytuacji pomoże ( mam nadzieję ) jakiejś zabłąkanej owieczce jeśli znajdzie się w takim położeniu.
.... gumkami od weków :D... nie zabierasz ze sobą na stok :confused::D
.... gumkami od weków :D... nie zabierasz ze sobą na stok :confused::D
O cholera. Tyle lat jazdy a błędy jak u początkującego. Od tego sezonu nie ruszę się na stok bez w/w gumek
O cholera. Tyle lat jazdy a błędy jak u początkującego. Od tego sezonu nie ruszę się na stok bez w/w gumek
Proponuję jeszcze wziąźć stopery ... do uszu, aby uchronić nasz ważny organ od straszliwego świstu powietrza, gdy już wprowadzimy ponownie nasze narty w ruch, a będą właśnie pokonywały kolejny rekord w przekraczaniu prędkości ( może i dźwięku, jak stopery kiepskie ;-)) ...
Zdravim :-)
Hej, z tymi zablokowanymi ski-stoperami to chyba zartujecie... I to jeszcze na stromizmie? Przeciez jak taka narta sie wymsknie spod kontroli to masakre na stoku zrobi... Mialem kiedys okazje obserwowac jak na stoku jednemu deskarzowi z kanapy deska spadla... Na nieszczescie na trase zjazdowa... Na nieszczescie na slizg... Na nieszczescie wzdluz, a nie w poprzek stoku... Widzialem jak nabierajac predkosci masakruje sprzet i ludzi... Na szczescie rano to bylo i jeszcze sztruks byl - nie podbilo jej na zadnym garbie i masakra to tak max do wysokosci 1/3 lydki byla... Deska rozbijala wiazania i buty, przewracala ludzi... Co prawda narta ma mniejsza mase, ale mysle, ze puszczona samopas bez skistoperow tez jest w stanie skutecznie uszkodzic osoby ponizej...
Może trochę nie na temat ale jak się "chowa stopery"?
Nie umiesz naciskac dzwigni stoperow posladkami?? :D
Nie umiesz naciskac dzwigni stoperow posladkami?? :D
O cholera. Tego też nie potrafię. Jak dobrze że jest to forum. Od dzisiaj zaczynam trenować.
Panika, mój drogi potrafi wytrącić racjonalne myślenie na nieodgadnione ścieżki;). Strach przed stromizną, zjazd w pojedynkę, być może pierwszy raz na tak trudnym stoku itd. Strach ma wielkie oczy:eek:. A człek nie obyty jeszcze z dechami pewniej czuje się na nogach. I z konsekwencją godną straceńca będzie naginał na piechotę, bo robił tak od urodzenia. Zresztą opisywanie metod wyjścia z sytuacji pomoże ( mam nadzieję ) jakiejś zabłąkanej owieczce jeśli znajdzie się w takim położeniu. Z takim panikowaniem to ja bym wysłał do grania w bierki:P trzeba umieć sobie jakoś dać rade:D No bo ja uwazam że jak ktoś chce to nawet jak sie uczy (ale już w miare daje sobie rade - bo kto w 1 dzień np wali na czarną trase?) to da rade jak powalczy. Znowu nie przesadzajmy z tą paniką:D
Nie umiesz naciskac dzwigni stoperow posladkami?? :D
ja naciskam rękami a steruje wtedy nogami ;p
ps. kije mi ktoś bierze xD
Wątek wywołany przez Mitka. Otóż nasz przyjaciel twierdzi, że w przypadku awarii narciarza na stromiźnie jeździec nie powinien jej opuszczać na piechotę. Zapytałem o przyczyny. Nie miałem takiego doświadczenia osobiście i nigdy nie przyszło mi do głowy rejterować "per pedes". Owszem bywały sytuacje podbramkowe i trzeba było się dobrze pozbierać w celu opuszczenia stoku z tarczą. Jakie jest najlepsze rozwiązanie ? Na piechotę ? Czy w nartach mimo wszystko ? Tylko jak :eek:?
zawsze na nartach! buty. przynajmniej moje, sa zdecydowanie za śliskie na stromy lód. ;) . Dla początkujących problemem moze być wpięcie narty po wywrotce - to wcale nie taka prosta sprawa (slisko, stromy stok, trudno ustać na jednej nodze i jeszcze się zablokować przed zsunięciem... ;) ). A jak? Jeśli nie da się przejechać lodu 'tak jakby go nie było', bo strach, bo nie ma miejsca na hamowanie na dole, to boczkiem na krawędziach. Zsuwamy się , jak trzeba zwolnić to kolanka do stoku = hamowanie, skrobanie krawedziami. W czasach 'przedsztruksowych' była umiejętność z rodzaju tych elementarnych....
jak gleba i narty połamane a jesteś pro, to zjeżdżaj na butach :) jak gleba i narty całe, a jeszcze nie jesteś pro, to ześlig. Sposoby ześlizgu zostały przedstawione powyżej, niektóre dość niekonwencjonalne :))
a ja jeszcze dopowiem, że jak ktoś się boi, nie może zjechać/zejść, to nic nie boli prośba o pomoc skierowana do innego, bardziej doświadczonego narciarza, który się właśnie napatoczy :D... nie sądzę, żeby nie pomógł... warunkiem jest, ażeby rzeczywiście był doświadczony :D :D
tylko nie czepiajcie się słówka doświadczony... ktoś, komu widzimy, dobrze idzie jazda tam, gdzie my nie dajemy rady :D :D a jaką taki zjazd ma wagę integracyjną :D :D
leżymy - nic się stało .... zbieramy to co porozrzucaliśmy, szukamy miejsca by można się zapiąć w narty (jakaś półka, miękki śnieg z boku trasy etc.) i jedziemy ....takie miejsce w zasadzie zawsze znajdziemy...
leżymy - nam nic się nie stało, ale z nartami jest coś nie tak ..... zbieramy sprzęt, prośba o pomoc współużytkowników stoku, ewentualnie zejście bokiem lub poza trasą na dół ..... jeśli do górnej stacji jest blisko i podejście jest możliwe - to kilka metrów pod górę, też nie będzie problemem..... tam sprawdzenie sprzętu lub zjazd wyciągiem na dół.
leżymy - nam się coś stało .... wiele tu od nas nie zależy, a w zasadzie nic
każde pałętanie się po stoku (często ludziska narty dźwigają pod pachą) jest bardzo niebezpieczne dla nas, jak i innych ....
pozdrawiam i .... oby nikt, nigdy nie musiał korzystać z rad zamieszczonych w tym wątku. :)jarek
Jeśli chodzi o zsuwanie, to jest jeszcze sposób na wahadełko, czyli nie zmieniając krawędzi, troszkę do przodu, troszkę do tyłu... i na dół. ;)
Jeśli chodzi o zsuwanie, to jest jeszcze sposób na wahadełko, czyli nie zmieniając krawędzi, troszkę do przodu, troszkę do tyłu... i na dół. ;)
Widziałem kiedyś w Gąsienicowym takie samoczynne wahadło dodatkowo kreślące ramionami dość obszerne okręgi. Można więc powiedzieć ,że był to kompletny zegar tylko zamiast kukułki był dzięcioł :D:D
Wszystko zalezy od konkretnej sytuacja. Mialam w marcu glebe na stromiznie .. przelecialam dobre 100m. Nie moglam sie zatrzymac, jedna narta sie odpiela i zostala 50m wyzej (na srodku stoku). Mialam jechac na jednej narcie czy wracac po narte a moze czekac na kogos zyczliwego (zjezdzajacego)?:) W tym konkretnie przypadku trafilam na tego zyczliwego :)
Nie da sie zaplanowac co zrobic ... Jezeli narty nie wypna sie a stok jest pusty? Co stoi na przeszkodzie by zejsc lub zjechac? Jezeli ten ktos wjechal tam przez przypadek, jezeli to jest czarna trasa ktora go paralizuje? Przeciez zjazd na nartach moze spowodowac, ze sobie zrobi krzywde ... Jego strach moze to spowodowac. Najwazniejsze to w danej sytuacji pomyslec.
Nie mozemy stwarzac zagrozenia a na to wplywa wiele czynnikow ....
Niestety. ludzi dosyć czesto panikują i stwierdzaja,ze beda schodzic. I to niekoniecznie po wywrotce, podjezdza delikwent(ka) do scianki i...twierdzi, ze niue zjedzie... Tyle,ze zycze powodzenia w schodzeniu w butach narciarskich po stroymm jeszcze z nartami i kijkami w rekach. Poza tym jak schodzic - po trasie niebezpiecznie, zreszta na ubitym sniegu na stromym bedzie slisko. Natomiast poza trasa moze byc sniegu po pas, zapada sie czlowiek tak, ze nie da sie isc - to rowniez bezpieczne nie jest. Poza tym jak jest dluga trasa to takie schodzenie,nawet gdyby sie udalo to kosztowaloby baaaardzo duzo energii i zajelo masakrycznie duzo czasu. Wysoko w AlpaCH,np. na lodowcach to moze byc wrecz niebezpieczne, przeciez w sniegu, zwlaszcza z boku trasy moga byc jakies dziury itp. Jak jedziemy na nartach to inaczej sie ciezar rozklada,a jak sie stanie samym butem to moznaby sie zapasc.
co robic?? -ześlizgiwać się powoli -poprosic jakiegos doswiadczonego narciarza o pomoc, przeciez ludzie nie gryza, podpowiedza jak jechac, gdzie skrecic, pomogą -jezdzic prawie "w poprzek trasy" i przy koncowkach robic skret nawet z plugu, w skrajnym wypadku zatrzymac sie, odwrocic na nartach i w druga strone - tylko patrzec przy tym w górę!!.
Gorzej jak jest awaria nart tak, ze np. jednej nie da sie wpiac... wtedy moze lepiej wezwac pomoc... bo dla przecietnego narciarza zjazd na 1 narcie nie jest osiagalny. Mysle,ze w w razie awarii mogą podjechac po człowieka skuterem albo nawet ratrakiem. Widzialam tez kiedys goscia, ktory zjezdzal z boku trasy na tylku trzymajac przed soba narty jakos na skos i one robily za stewrowanie i hamulec - ale nie probowalam :p
Natomiast w przypadku wywrotki i pogubienia sprzetu gdzies wyzej to mysle,ze zwykle nie ma problemu i nie zadawalabym sobie trudu wspinania sie po niego w gore (chyba,ze np. juz zamykaja wyciag i nikt za nami nie jedzie...) tylko czekala aż ktos zwiezie. Generalnie ludzie sa w porzadku i zwoza narty. Tzn. np. w tatrach w czasie ferii to zauwazylam, ze roznie z tym bywa, ale jest tyle ludzi,ze w koncu ktos sie znajdzie. Natomiast w beskidach ani alpach nigdy nie mialam problemu ani ja ani nie widzialam zeby ludzie jakos dlugo czekali na zwiezienie brakujacej narty :). Ja i moja rodzinka przynajmniej zwozimy takie samotne nartki i zdarzalo sie, ze nam tez ludzie zwozili :p .
-jezdzic prawie "w poprzek trasy" i przy koncowkach robic skret nawet z plugu, w skrajnym wypadku zatrzymac sie, odwrocic na nartach i w druga strone - tylko patrzec przy tym w górę!!.
:) Dobry pomysł, tylko jak to zrobić?:)
A tak swoją drogą zejście na nogach w samych butach (bez raków itp) po lodzie (co często występuje na stromych stokach) to chyba ryzykowne posunięcie? Schodził ktoś w takiej sytuacji? Da się w ogóle?? Nie wiem, ja jak już, czy to lód czy inne cuda, to na nartach - boczne zsuwanie. Nie przyszło mi do głowy jeszcze piechotą... :)
Ja jeszcze nigdy nie schodziłem, po pierwsze nie pcham się gdzie mnie nie chcą ;) Po drugie jestem zawzięty podchodzę po nartę (narty) zapinam jadę, potem podchodzę po nartę (narty) zapinam jadę itd. Ale mojej żonie zdarzyło się :D I widzę, że dziewczyną z forum też się zdarza. :D
Ja jeszcze nigdy nie schodziłem, po pierwsze nie pcham się gdzie mnie nie chcą ;) Po drugie jestem zawzięty podchodzę po nartę (narty) zapinam jadę, potem podchodzę po nartę (narty) zapinam jadę itd. Ale mojej żonie zdarzyło się :D I widzę, że dziewczyną z forum też się zdarza. :D
Czasem... zanim dowiesz się, że tam Cię właśnie nie chcieli... jest już za późno :rolleyes:;)
Czasem... zanim dowiesz się, że tam Cię właśnie nie chcieli... jest już za późno :rolleyes:;)
Otóż to! Złota myśl przewodnia! Zdarzyła mi się podobna sytuacja, ale nie przyszło do głowy porzucenie nart. Mimo gonitwy myśli, jęzora na brodzie i serca w przełyku poleżałem sobie z boczku coby myśli pozbierać. Po ochłonięciu zacisnąłem zęby i mieszanką metod opisanych wyżej ( boczkiem, uślizgiem, pługiem "maximusem" ) dotarłem w bardziej przyjazne rejony. Tam właśnie wtedy mnie nie chcieli, a dowiedziałem się o tym jakieś 5 upadków za poźno.
Czasem... zanim dowiesz się, że tam Cię właśnie nie chcieli... jest już za późno :rolleyes:;)
Dobrze powiedziane :) Tez tak mialam .. Jak sie zorientowalam to mnie troszke sparalizowalo .. dobrze, ze na krotko ;)
:)
A co do wspomnianego przez yukisana pługa maximusa, to jest taka chyba zasada, że do pewnego pochylenia pług się sprawdza. Przekraczając pewną granicę, nie ma już znaczenia, jak wielki kawałek pizzy zrobisz - lecisz aż miło popatrzeć :D
:)
A co do wspomnianego przez yukisana pługa maximusa, to jest taka chyba zasada, że do pewnego pochylenia pług się sprawdza. Przekraczając pewną granicę, nie ma już znaczenia, jak wielki kawałek pizzy zrobisz - lecisz aż miło popatrzeć :D
Hmmmm:rolleyes: Koleżanka opowiedziała o tym z wielkim znawstwem tematu.:) Nie powstrzymuj się - rozwiń historię. Na pewno każdy chętnie posłucha. Nic bardziej nie cieszy jak porażki bliźniego;).
Hmmmm:rolleyes: Koleżanka opowiedziała o tym z wielkim znawstwem tematu.:) Nie powstrzymuj się - rozwiń historię. Na pewno każdy chętnie posłucha. Nic bardziej nie cieszy jak porażki bliźniego;).
Cholerka, a myślałam, że mnie ominie... :rolleyes:
No więc jadąc sobie drugiego dnia (w życiu) na nartach, z czarnej góry w jańskich, jadę sobie z góry bliżej nieokreśloną trasą, w pełni radośnie, bo przecież trasa jak stół... Stół nagle uległ rozwidleniu. Po 15 minutach dyskusji, która z tras jest tą właściwą (właściwą dla narciarskich lamerów) skręciłam w... tę złą trasę :D
Było dobrze, aż nie zaczęło być źle. Lód + sztuczny nawiany śnieżek + kopce pod armatkami... No słowem - zaczęło się dziać. Myślałam - wyhamuję na kopcu. Spękałam, i go ominęłam, co dodało mi tylko pędu. Następna okazja - zakręt. Zobaczyłam go jednak post factum, bo gogle mi z wrażenia zaparowały. Jak już je ściągnęłam było za późno :D Na lodowatym zakręcie nabrałam dodatkowego turbodoładowania.
Okazja kolejna - tym razem wykorzystana - mostek... Jako że stanęłam (hurra!) u jego szczytu, pomyślałam sobie - phi! teraz tylko z mostka zjechać, i jesteśmy w domu... No... Nie wiedziałam, że startując z pługa maximusa można mieć przyśpieszenie jak ferrari 430...
Ludzie sikali po gaciach. Ja jak już się cała i zdrowa zatrzymałam, także... :)
Ot, stąd moja prosta rada - pług jest ok, ale tylko do pewnego momentu.:rolleyes:
Hmmmm:rolleyes: Koleżanka opowiedziała o tym z wielkim znawstwem tematu.:) Nie powstrzymuj się - rozwiń historię. Na pewno każdy chętnie posłucha. Nic bardziej nie cieszy jak porażki bliźniego;).
Jak Cie intersuje porazka blizniego to obejrzyj: [ame="http://www.youtube.com/watch?v=1ImhvFRG0Jc"]YouTube- W?ochy narty 2009[/ame] (od poczatku do 0:34) <- filmik jest dlugi a tylko ten fragment Cie zainteresuje ;>
Jak Cie intersuje porazka blizniego to obejrzyj: YouTube- W?ochy narty 2009 (od poczatku do 0:34) <- filmik jest dlugi a tylko ten fragment Cie zainteresuje ;>
Kurtka i kask takie same jak na avatarku... :D Znasz tę osóbkę? ;)
Kurtka i kask takie same jak na avatarku... :D Znasz tę osóbkę? ;)
Oczywiscie, mecze sie z nia codziennie - to ja ;-)
Dzięki za ładny filmik i piękną pokazówkę. Dobrze, że koniec był szczęśliwy. Po moim porażkowym zsuwaniu na brzuchu mam do dziś zniszczoną kurtkę. Noszę ją z dumą i opowiadam wszem i wobec skąd się wzięły bohaterskie szramy:D.
Dzięki za ładny filmik i piękną pokazówkę. Dobrze, że koniec był szczęśliwy. Po moim porażkowym zsuwaniu na brzuchu mam do dziś zniszczoną kurtkę. Noszę ją z dumą i opowiadam wszem i wobec skąd się wzięły bohaterskie szramy:D.
Dobrze, ze tylko na kurtce sie skonczylo;) Ja do dzisiaj czuje snieg w ustach :)
Dobrze, ze tylko na kurtce sie skonczylo;) Ja do dzisiaj czuje snieg w ustach :)
Swoją drogą - czym Tyś się cała nasmarowała, że taki ześlizg całej Ciebie nastąpił?? ;) Pytam, bo sobie tym samy nasmaruję dechy, nawet jak to tylko barani łój :)
Swoją drogą - czym Tyś się cała nasmarowała, że taki ześlizg całej Ciebie nastąpił?? ;) Pytam, bo sobie tym samy nasmaruję dechy, nawet jak to tylko barani łój :)
Heh ... na filmie tego nie widac ale tam bylo stromo (predkosc odczuwalna tez nie jest widoczna) i ujawnily sie prawa fizyki ;) Zawziecie probowalam wbic narte w snieg ale jak widac tylko duzo zadymy zrobilam ;-) Na szczescie skonczylo sie na zadymie i rozcietych spodaniach w paru miejscach ;-)
Heh ... na filmie tego nie widac ale tam bylo stromo (predkosc odczuwalna tez nie jest widoczna) i ujawnily sie prawa fizyki ;) Zawziecie probowalam wbic narte w snieg ale jak widac tylko duzo zadymy zrobilam ;-) Na szczescie skonczylo sie na zadymie i rozcietych spodaniach w paru miejscach ;-)
Znaczy narty miały dobrze naostrzone krawędzie! 1:0 dla serwisanta ;)
Znaczy narty miały dobrze naostrzone krawędzie! 1:0 dla serwisanta ;)
One byly dopiero co zakupione ;-) Musialam je ochrzcic ;-)
Jak Cie intersuje porazka blizniego to obejrzyj: YouTube- W?ochy narty 2009 (od poczatku do 0:34) <- filmik jest dlugi a tylko ten fragment Cie zainteresuje ;> Ładnie jak na 14 dzień ale powiedz po co się wybrałaś na czarną trasę 12 dnia? :D
Ładnie jak na 14 dzień ale powiedz po co się wybrałaś na czarną trasę 12 dnia? :D
bo jest! :D jesli jedzie tak, by nie pokiereszować innych - to czemu nie....
Cześć
A tak swoją drogą zejście na nogach w samych butach (bez raków itp) po lodzie (co często występuje na stromych stokach) to chyba ryzykowne posunięcie? Schodził ktoś w takiej sytuacji? Da się w ogóle?? Nie wiem, ja jak już, czy to lód czy inne cuda, to na nartach - boczne zsuwanie. Nie przyszło mi do głowy jeszcze piechotą... :)
Boczne zsuwanie to po narciarsku ześlizg i to własnie najlepszy sposób pokonania strimzny, która nas przerasta. Niestety większośc kupuje sobie narty mocno taliowane na ktrych zeslizg jest trudniejszy do wykonania a poza tym nie uczy się ześlizgu wogóel bo przeciez jak najszybciej trzeba opanowac skręt cięty. Pozdrawiam
bo jest! :D jesli jedzie tak, by nie pokiereszować innych - to czemu nie....
Ważne jest też aby nie pokiereszować siebie. ;)
Ja osobiście wolę :D z jazdy na nartach :D Niż na tyłku. :D Chociaż w pamięci zostają raczej wspomina właśnie ze zjazdów ala kot Garfild. :D Z wbitymi pazurami w ścianę :D
Jak Cie intersuje porazka blizniego to obejrzyj: YouTube- W?ochy narty 2009 (od poczatku do 0:34) <- filmik jest dlugi a tylko ten fragment Cie zainteresuje ;>
Heh, typowy błąd - obciążenie wewnętrznej nogi w skręcie co na ostrzejszych ściankach prowadzi do tego, co się wydarzyło :) Krawędź złapała, balans się zgubił i taliowane narty wyjechały spod ciebie w mgnieniu oka. Na dłuższych i mniej taliowanych nartach trudniej do tego doprowadzić. Pozdr Marcin
Ważne jest też aby nie pokiereszować siebie. ;)
Ja osobiście wolę :D z jazdy na nartach :D Niż na tyłku. :D Chociaż w pamięci zostają raczej wspomina właśnie ze zjazdów ala kot Garfild. :D Z wbitymi pazurami w ścianę :D
Widzisz może na filmiku apofi możliwość pokiereszowania siebie? Chyba tylko napchania sniegu we wszystkie szczelinki kurtki i spodni... :D i niestety gogli też ... no risk no fun
Ładnie jak na 14 dzień ale powiedz po co się wybrałaś na czarną trasę 12 dnia? :D
Dobre pytanie :) Chcialam zawalczyc z wlasnym strachem :) Po upadku zrobilam jeszcze jedno podejscie i zjechalam. Teraz nie mam zamiaru zjezdzac czarna trasa ale stalam sie "odwazniejsza". Mam zamiar szlifowac sie na latwiejszych trasach :)
Heh, typowy błąd - obciążenie wewnętrznej nogi w skręcie co na ostrzejszych ściankach prowadzi do tego, co się wydarzyło :) Krawędź złapała, balans się zgubił i taliowane narty wyjechały spod ciebie w mgnieniu oka. Na dłuższych i mniej taliowanych nartach trudniej do tego doprowadzić. Pozdr Marcin
Coz, czlowiek uczy sie na bledach :)
Na najblizszy wyjazd grudniowy biore dodatkowo dluzsze narty. Mitek - jeszcze raz dziekuje za wszystkie sugestie i rady :)
nie martw się mi też się tak zdarzało zjeżdżać dawniej tylko na brzuchu jak przeleciałem przy szybszej prędkości i wtedy śnieg nasypał mi się za kołnierz 1 co zrobiłem po zatrzymaniu rozebrałem do koszulki termoaktywnej i wytrzepywałem śnieg :) po zjechaniu na dół nie zauważyłem że miałem rozpiętą kieszeń niezłą snieżke się dało ulepić z zawartości ^^
Każdy upadał w ten czy w inny sposób :) Głowa do góry i szlifować technike na czarnych trasach , nauczysz się dobrze jeździć na czarnych a potem na czerwonych będziesz już wymiatać;]
Cześć
Mitek - jeszcze raz dziekuje za wszystkie sugestie i rady :)
Bardzo mi miło ale o co chodzi?:confused::) Pozdrawiam serdecznie
Cześć
Bardzo mi miło ale o co chodzi?:confused::) Pozdrawiam serdecznie
Widzisz Mitek, Tobie to dziękują nawet, jak nie mają za co :D Mitek to prawdziwy diament! ;)
Coz, czlowiek uczy sie na bledach :)
Tak jest, nie ma innej drogi :) Powodzenia w nowym sezonie! Pozdr Marcin
Cześć
Bardzo mi miło ale o co chodzi?:confused::) Pozdrawiam serdecznie
Rozmawialismy o nartach, ich dlugosci ... Doradziles mi sprzet, ktory mam zabrac :) To tak w skrocie :)
Tak jest, nie ma innej drogi :) Powodzenia w nowym sezonie! Pozdr Marcin
Dzieki i rowniez powodzenia .. Tego sezonu to juz doczekac sie nie moge :)
nie martw się mi też się tak zdarzało zjeżdżać dawniej tylko na brzuchu jak przeleciałem przy szybszej prędkości i wtedy śnieg nasypał mi się za kołnierz 1 co zrobiłem po zatrzymaniu rozebrałem do koszulki termoaktywnej i wytrzepywałem śnieg :) po zjechaniu na dół nie zauważyłem że miałem rozpiętą kieszeń niezłą snieżke się dało ulepić z zawartości ^^
Każdy upadał w ten czy w inny sposób :) Głowa do góry i szlifować technike na czarnych trasach , nauczysz się dobrze jeździć na czarnych a potem na czerwonych będziesz już wymiatać;]
Zawsze to jakies nowe doswiadczenie :) Tak jak mowisz planuje zrobic :) Powoli, powoli ale do przodu :)
Popatrzcie na poniższy film. Wydarzenia pasują do kilku aktualnie omawianych wątków.
Najbardziej trafne jest zdarzenie z końcówki, kiedy rozpędzony bolid-kobieta podcina narciarza od tyłu. "czy dobry narciarz się wywraca?" - ależ oczywiście i nie ma na to najmniejszego wpływu. Choć gdyby był lepszy to miałby oczy dookoła głowy. "czy wozić dziecko w nosidełku?" Ten sam narciarz z nosidełkiem, nawet mimo asekuracji drugiej osoby ( były takie propozycje ) miałby traumę do końca życia. Jak upadać? Jak sterować ciałem po upadku?
A przede wszystkim : co się dzieje kiedy wpakujesz się na stok, który mooocno Cię przerasta!!
[ame="http://www.youtube.com/watch?v=rlg9SrNsFGk"]YouTube- funny crashes from tourists after a world ski championship[/ame]
A przede wszystkim : co się dzieje kiedy wpakujesz się na stok, który mooocno Cię przerasta!!
Trafne podsumowanie... Wiedze praktyczna (narciarska) nalezy zdobywac stopniowo... To nie nauka plywania ze slawna "gleboka woda"...
Popatrzcie na poniższy film. Wydarzenia pasują do kilku aktualnie omawianych wątków.
Najbardziej trafne jest zdarzenie z końcówki, kiedy rozpędzony bolid-kobieta podcina narciarza od tyłu. "czy dobry narciarz się wywraca?" - ależ oczywiście i nie ma na to najmniejszego wpływu. Choć gdyby był lepszy to miałby oczy dookoła głowy. "czy wozić dziecko w nosidełku?" Ten sam narciarz z nosidełkiem, nawet mimo asekuracji drugiej osoby ( były takie propozycje ) miałby traumę do końca życia. Jak upadać? Jak sterować ciałem po upadku?
A przede wszystkim : co się dzieje kiedy wpakujesz się na stok, który mooocno Cię przerasta!!
Niepotrzebnie mieszasz tematy. Ale skoro zacząłeś to przypomnę moim zdaniem doskonałą wypowiedź wiesia na temat o przewracaniu
"Popieram zdanie tych którzy twierdzą, że naprawdę dobry narciarz się nie przewraca. Zdarzało mi się jeździć z takimi narciarzami i nie widziałem aby w normalnej jeździe na przygotowanych stokach kiedykolwiek "leżeli" Oczywiście nie dotyczy to: 1. Jazdy pozatrasowej 2. Jazdy sportowej 3. Wygłupów 4. "Wjechania" w nich osób trzecich"
Co do wożenia dziecka w nosidełku to nawet do głowy mi to nie przyszło.
A z konkluzją się zgadzam należy unikać stoków które przerastają nasze możliwości. Chodzi zwłaszcza o odpowiedzialność za innych uczestników.
Pozdrawiam Wojtek
Mieszam tematy załączając film w jednym miejscu. Mogłem go wkleić w kilku wątkach i zostać posądzonym o zaśmiecanie forum powtórkami. Tak gwoli wyjaśnienia.
Popatrzcie na poniższy film. Wydarzenia pasują do kilku aktualnie omawianych wątków.
Najbardziej trafne jest zdarzenie z końcówki, kiedy rozpędzony bolid-kobieta podcina narciarza od tyłu. "czy dobry narciarz się wywraca?" - ależ oczywiście i nie ma na to najmniejszego wpływu. Choć gdyby był lepszy to miałby oczy dookoła głowy. "czy wozić dziecko w nosidełku?" Ten sam narciarz z nosidełkiem, nawet mimo asekuracji drugiej osoby ( były takie propozycje ) miałby traumę do końca życia. Jak upadać? Jak sterować ciałem po upadku?
A przede wszystkim : co się dzieje kiedy wpakujesz się na stok, który mooocno Cię przerasta!!
Ta w różowym skosiła chyba połowę narciarzy na stoku :eek::eek::eek: Oby mnie ta różowa "przyjemność" nigdy na stoku nie spotkała...
Zastanawiamy się, czy przy tytułowej glebie na stromiźnie lepiej schodzić, czy zjeżdżać. Jeśli nic nie stoi na przeszkodzie (jakiś bardzo silny ból, czy dyskomfort, który uniemożliwiłby nam bezpieczny zjazd) to można stanąć na skraju stoku, ochłonąć, jak emocje zejdą to spokojnie sobie zjechać. Zbyt długie zaleganie na stoku stwarza może jakieś tam niebezpieczeństwo, i pewnie większość tu z krzykiem powie - nie tamować! nie zalegać! zjeżdżać! Owszem - to jest najlepsze rozwiązanie dla wygody zwłaszcza innych narciarzy. Ale poruszę tu inny aspekt. Tego mnie uczono w kwestii upadków z konia - jeśli zaliczysz potężną glebę, to nie zrywaj się od razu do pionu. Daj ciału i sobie chwilkę ochłonąć, bo po kilku sekundach leżenia, kiedy zejdą emocje i hormony blokujące odczuwanie bólu, może okazać się, że zdarzyło się coś poważnego. Oczywiście wiem, kiedy miałam "glebę" która wywołała więcej śmichu niż szkody, ale bywa tak, że zakotłuję się i przyrżnę o grunt na tyle mocno, że daję sobie te kilka sekund na zejście emocji, i ujawnienie się ewentualnych poważniejszych kontuzji, a potem dość powoli składam się do kupy. Ta chwila bywa naprawdę potrzebna i może dać więcej pożytku niż zrywanie się na równe nogi byle tylko nie irytować innych narciarzy. Spokojnie - jeśli inni narciarze mają mózgi (w domyśle-rozum), zmysł przewidywania, i są dobrymi narciarzami to widząc ofiarę stromizny nie wpadną chyba w panikę i gniew.
Popatrzcie na poniższy film. Wydarzenia pasują do kilku aktualnie omawianych wątków.
Najbardziej trafne jest zdarzenie z końcówki, kiedy rozpędzony bolid-kobieta podcina narciarza od tyłu. "czy dobry narciarz się wywraca?" - ależ oczywiście i nie ma na to najmniejszego wpływu. Choć gdyby był lepszy to miałby oczy dookoła głowy. "czy wozić dziecko w nosidełku?" Ten sam narciarz z nosidełkiem, nawet mimo asekuracji drugiej osoby ( były takie propozycje ) miałby traumę do końca życia. Jak upadać? Jak sterować ciałem po upadku?
A przede wszystkim : co się dzieje kiedy wpakujesz się na stok, który mooocno Cię przerasta!!
YouTube- funny crashes from tourists after a world ski championship
Widać, że stok jest dość stromy a ci "narciarze" :( Tragedia. :(
Naprawdę zachęcam do umiaru, dbajmy o swoje i innych bezpieczeństwo.
Jak zobaczyłem poniższy film odechciało mi się jeździć :( a moja troska o siebie i rodzinę wzrosła. http://www.youtube.com/user/bodcob666
Film jest drastyczny!
Ci "narciarze" to jacyś kosmici chyba :p. Mam nadzieje nigdy nie spotkac takiego towarzystwa. Moze to byly ustawione upadki? Albo z ta trasa jest cos nie w porzadku?? Bo padaja jak muchy.. wiadomo,ze stromo, ale bez przesady. Ale w ogole jezdzenia na stromym stoku w takim tlumie to raczej kiepski pomysl -to chyba Kitzbuchel-przeciez tam jest chyba duzo tras, a tu nagle sie wszyscy na jedną rzucili czy jak??
Filmik zapodany przez "Piotrekwawa" rzeczywiście jest traumatyczny. Na szczęście posługuję się angielskim, więc nie wiem jakie były skutki - coś tam napisali, ale... Nic nie usprawiedliwi tego co jechał na "krechę" na tak stromym (mimo skrótu kamery) stoku. Ewidentna jego wina, przecenił swoje (marne chyba) umiejętności. Jednak doczepiłbym się też trochę do poszkodowanego (ściętego) narciarza - nie powinien w tym miejscu stać (a nie widać, by powodem stania był jakiś problem) - trasa tam była dość wąska.
Popatrzcie na poniższy film. Wydarzenia pasują do kilku aktualnie omawianych wątków. [/url]
Myślę że połowa z nas by poległo na tym stoku bo to trasa udostępniona dla zwykłych narciarzy po zakończeniu mistrzostw świata w zjeździe :D Co do ewakuacji ze stoku to dostać się na skraj stoku gdzie śnieg jest nie ubity i schodzić.
Pozdrawiam
Myślę że połowa z nas by poległo na tym stoku bo to trasa udostępniona dla zwykłych narciarzy po zakończeniu mistrzostw świata w zjeździe :D Co do ewakuacji ze stoku to dostać się na skraj stoku gdzie śnieg jest nie ubity i schodzić.
Pozdrawiam
Mam nadzieje, że jako ta połowa to poleglibysmy jednak w bardziej cywilizowany sposób - że skonczyłoby się po prostu na jakimś zeslizgu i zjezdzie przy minimalnej predkosci, ale nie takich wywrotkach z dłuuuugą drogą hamowania :)
Podpisuję się pod tym co napisał Moris, narciarz z filmu przecenił swoje możliwości. Co do tematu to osobiście wydaje mi się to śmieszne. Jeśli się ktoś wywróci na naprawdę stromym odcinku trasy to bardzo prawdopodobnym jest, że i tak zjedzie na dół. Jeśli się jednak zatrzymamy na środku stromizny to zbieramy narty i zjeżdżamy na dół, schodzenie wydaje mi się bezsensowne, no chyba że narty się całkiem rozjechały lub nabawimy się dokuczliwego urazu, który nie pozwoli na dalszą jazdę. Wtedy jednak wypada się pozbierać i zejść bokiem trasy.
Pozdrawiam Tomek.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|