ďťż
  Czarne trasy Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne 7/8 180cm 88kg 2/3slalom 1/3gigant -trasy "różne" -co wybrać gdzie na słowacji szerokie łatwe długie trasy dłuuuuugie zielone i niebieskie trasy, gdzie? :D jutro do szczyrku - które trasy są dobre? - pilne! długie niebieskie trasy we Włoszech Oznaczanie stopnia trudności trasy trasy FIS w Polsce Niebieskie trasy w Alpach ulubione trasy w Polsce niebieskie trasy w Solden?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasiulenka.htw.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Zarażony przez wodza Winetou poszperałem w necie i znalazłem taką oto poradę na temat jazdy po "czarnych" trasach.

    Kategoria: Narty Autor: www.narty.pl

    Tekst adresuję do osób uważających się za lekko zaawansowanych i średniaków.

    Od razu uprzedzam, nie uczcie się tego, zapamiętajcie tylko to co wam się przyda na stoku, ja natomiast trochę poteoretyzuję dla pełnego zobrazowania całości zagadnienia.

    Pamiętam swój pierwszy zjazd z trasy niebieskiej i czarnej. Cóż to było za przeżycie... strach, adrenalina i satysfakcja. Postaram się dać wam kilka rad jeszcze przed sezonem, abyście (jeżeli się zdecydujecie) nie zostali sami z pocieszeniem przyjaciół: "jakoś to będzie.."
    Pierwszy zjazd z fis'owskiej trasy może być naprawdę stresujący, ale nie musi !!

    Wjechaliśmy na górę wyciągiem, wysoko ledwo widać lub nie widać w cale dolnej stacji wyciągu.
    Stromizna której się nie spodziewaliśmy, wstyd schodzić na piechotę....Co robić ?!

    Jak ruszymy to od razu się rozpędzimy i stracimy kontrolę nad sprzętem (chyba, że dobrze jeździmy).
    Jazda pługiem odpada, po kilkunastu minutach takiej jazdy nasze mięśnie będą sztywne...

    Wiec jak jeździć bezpieczne po trasach tzw. (czarnych) ?
    Podstawa do tego jest opanowanie hamowania, wykonywanego na różne sposoby...
    Na takiej trasie aby rozwinąć sporą prędkość w cale nie trzeba przejechać dużego odcinka. Jeżeli w porę nie zredukujemy jej do naszych możliwości to będziemy mieli problem.

    Hamowanie można podzielić na kilka rodzajów:
    -natychmiastowe (aktywne), powodujące silne zredukowanie prędkości narciarza na bardzo krótkim odcinku.
    -powolne, mające na celu tylko korekcję prędkości
    -pasywne, stosowane przy utrzymywaniu stałej prędkości niezależnie od zmian pochyłości terenu.

    Aby kontrolować prędkość można wykonywać kilka następujących po sobie skrętów równoległych, przy czym na każdym stosujemy inną siłę nacisku na nartę oraz pochylenie.
    Inaczej mówiąc im bardziej akcentujemy krawędzie i zacieśnimy promień skrętu tym więcej tracimy na prędkości. Przy tej technice nie starajmy się wytracać większości prędkości.

    Starajmy sobie tek zaplanować trasę (podczas zjazdu) i liczbę skrętów aby nasza jazda była płynna i nie miała charakteru "zacinającej się płyty". Jest to chyba najpowszechniejsza metoda kontroli prędkości na takiej trasie.
    Jeżeli czujemy się na siłach, a na mniejszych wyciągach skakaliśmy z muld (nie wysoko do 40cm) To możemy zredukować prędkość skokiem który w znacznym stopniu nas wyhamuje. To polecam jednak zaawansowanym.

    Jeżeli stok zaczyna być bardzo stromy i dojeżdżamy do tzw. ściany to proponuję tu pojechać prosto(!) wykonując kilka bardzo mocnych skrętów równoległych z mocnym zacieśnieniem promieniu skrętu do góry stoku w końcowej jego fazie. Uwaga! W inicjacji skrętu wychodzimy do góry aby odciążyć narty (ale tylko na początku, później dociążamy je.
    Musimy jednak pamiętać że potrzeba do tego siły i jeżeli nie czujemy się na siłach to nie próbujmy. Podstawą powodzenia takich technik w fazie nauki jest duża wiara we własne siły, nie można w połowie powiedzieć: "ja nie mogę" bo na 90% właśnie wtedy się wywrócimy.

    Technika skrętu równoległego z zacieśnianiem do góry stoku jest stosowana także do nagłego zatrzymania.
    Wtedy poza tarciem krawędzi korzystamy na pod jeździe pod górę. Pamiętajmy aby pod koniec się wyprostować, aby nie stracić równowagi. Warto później przećwiczyć tę technikę, aby pod koniec skrętu narty same nas prostowały do pionu.

    Równie dobrą metodą dla "średniaka" na stromej trasie jest uczepienie się ogona jakiegoś narciarza który dobrze jeździ i wykonywanie podobnych jak on manewrów w tych samych miejscach.
    Plusy tego to to, że widzimy w co się pakujemy oraz co możemy zrobić i on toruje nam trasę.
    Minusem jest to, że nie nadążamy, bądź nie potrafimy (wtedy należy improwizować) tak jeździć jak on.
    Ja osobiście nie polecam tej metody ponieważ można wpaść w niezłe kłopoty...
    Można stosować także łuki płużne, jednak to przy małej prędkości.

    Na koniec zwróćcie uwagę na kilka rzeczy:

    Pierwszy raz jedźcie niezbyt szybko rozpoznajcie ukształtowanie trasy.
    Starajcie się nie zajeżdżać drogi innym i przestrzegać KODEKSU FIS Lepiej się wywrócić niż wpaść na kogoś lub walnąć w siatkę zabezpieczającą bok stoku (siatka często nie jest przymocowana i stoi "o własnych siłach" i można wpaść do lasu.
    Jeżeli zjechaliście przewracając się kilka razy - nie przejmujcie się to trudne trasy!


    Oby więcej takich 'zarażonych', to będziemy mieli fajny poradnik narciarza na forum :D
    Do takich poradników ja bym proponował narysować mniej więcej jak to wszystko ma wyglądać (każdy chyba potrafi coś nabazgrać w paincie :), no albo na kratce papieru i zeskanować (o ile ma się skaner), zawsze łatwiej by było sobie to wyobrazić jak to ma wyglądać. (przynajmniej mi by to pomogło na pewno). W sumie zjeżdżałem już z czarnej trasy, ale zawsze miło jest przeczytać coś takiego :D i poprawić styl tego zjazdu :) , (plus dla tego Pana z żółtymi nartkami :D)
    Pawel...
    A teraz napisz jak zjechac z czerwonej...


    O czerwonych nic nie znalazłem:D Ale zasady podobne tylko że troszkę łatwiej. Uwaga na zaskakujące momenty trasy gdy nagle robi się stromo lub wąsko.
    Jeżeli stok zaczyna być bardzo stromy i dojeżdżamy do tzw. ściany to proponuję tu pojechać prosto(!)

    Hehe to jest chyba najlepszy sposob,
    ja gdy dopiero 3 raz bylem na nartach w zyciu pojechalem z klasa na taka sciane.
    nie wiem czemu gdy skrecalem to zawsze sie 1 musialem wywrocic no i tak dla sprobowania pojechalem 400 m rowno do przodu.
    predkosc okolo jak na moje okolo 150 km ale jazdy byla. no i nogi odbijaly sie jak sprezyny.ale warto bylo.teraz to bym juz tego nie sprobowal bo teraz sobie to uswiadamiam czym by sie to zakonczylo jakbym zaliczyl glebe ;)

    Podstawą powodzenia takich technik w fazie nauki jest duża wiara we własne siły, nie można w połowie powiedzieć: "ja nie mogę" bo na 90% właśnie wtedy się wywrócimy. Z tym zdaniem poprostu nie mozna sie nie zgodzic, na stormych trasach jak ktos sie waha lub nie jest pewny i zdecydowany to przy pierwszym skrecie gleba.
    racja, ale na jazde np. na czarnych trasach nie powninni pchać sie całkiem początkujący, taki narcarz: jest niebezpieczny dla siebie i dla innych, a nie sprawia mu to przyjemnosci tylko stres. Raz widziałem jak jakaś kobieta, chyba na czerwonej, stanęła na gorze i rozpłakała sie, bo sie bała zjechać:rolleyes:

    racja, ale na jazde np. na czarnych trasach nie powninni pchać sie całkiem początkujący, taki narcarz: jest niebezpieczny dla siebie i dla innych, a nie sprawia mu to przyjemnosci tylko stres. Raz widziałem jak jakaś kobieta, chyba na czerwonej, stanęła na gorze i rozpłakała sie, bo sie bała zjechać:rolleyes: Dokładnie. Dlatego poza tym, co pisze Paweł, że trzeba mieć wiarę we własne siły, powinno się umieć odpowiednio ocenić własne umiejętności. Dlatego ja najbliższy sezon spędzę raczej na niebieskich, poszlifuję technikę i jeśli zobaczę, że są znaczące postępy, pokuszę się o czerwoną w następnym sezonie. Narty mają cieszyć, a nie stresować, choć oczywiście dawka adrenaliny jak najbardziej mile widziana :).
    Pozdrowienia dla Forumowiczów

    Dlatego ja najbliższy sezon spędzę raczej na niebieskich, poszlifuję technikę i jeśli zobaczę, że są znaczące postępy, pokuszę się o czerwoną w następnym sezonie. Narty mają cieszyć, a nie stresować, choć oczywiście dawka adrenaliny jak najbardziej mile widziana :). mnie tez by sie pewnie przydalo podszlifowac technike na niebieskich:D
    ale nic za to nie moge,ze lubie gdy mi sie wydziela adrenalina na czarnych i czerwonych...bo to mnie cieszy...nie stresuje:D

    mnie tez by sie pewnie przydalo podszlifowac technike na niebieskich:D
    ale nic za to nie moge,ze lubie gdy mi sie wydziela adrenalina na czarnych i czerwonych...bo to mnie cieszy...nie stresuje:D
    Kazdego adrenalina cieszy, a własciwie endorfiny :)

    mnie tez by sie pewnie przydalo podszlifowac technike na niebieskich:D
    ale nic za to nie moge,ze lubie gdy mi sie wydziela adrenalina na czarnych i czerwonych...bo to mnie cieszy...nie stresuje:D
    Wiesz, jeśli przy tym nie robisz krzywdy sobie, a zwłaszcza innym, to życzę miłej zabawy. Ja dopiero w zeszłym sezonie wróciłem do nart po 17-18 latach przerwy, więc moje umiejętności są raczej znikome (tylko skąd mi się wzięło to 6 w forumowej skali?). Żeby nie było wątpliwości, wzrost poziomu adrenaliny w organiźmie lubię, ale chciałbym mieć nad nim choćby pozory kontroli :)

    Wiesz, jeśli przy tym nie robisz krzywdy sobie, a zwłaszcza innym, to życzę miłej zabawy. Ja dopiero w zeszłym sezonie wróciłem do nart po 17-18 latach przerwy, więc moje umiejętności są raczej znikome (tylko skąd mi się wzięło to 6 w forumowej skali?). Żeby nie było wątpliwości, wzrost poziomu adrenaliny w organiźmie lubię, ale chciałbym mieć nad nim choćby pozory kontroli :) innym z pewnoscia nie :D
    sobie mam nadzieje ze rowniez nie:D
    rowniez lubie miec kontrole nad tym co robie:D
    ja tez wrocilam do nart po dlugiej przerwie(ok 14 lat) i pierwszy sezon preferowalam trasy niebieskie..ale tego sie nie zapomina:)
    zobaczysz:)

    serdecznie pozdrawiam
    Witam u mnie zbut duża pewnośc i brak strachu prędkości skonczyły sie naderwaniem wiązadła. Ale tak to juz jest jak sie myśli ze na trzeci wypad to bedzie dobra czerwona.W tym roku napewno podszkole technike na niebieskich zanim znowu sie odważe na Tobołów Koninki. Dzięki za cenne rady
    Wiecie co... Strominzny, lód? OK z tym sobie daję radę, to lubię... Prędkość to jest to. Ale jest coś co mnie przeraża - MULDY... Nie mam pojęcia jak po nich jeździć :( zawsze psują mi zabawę. No ale nie miałem i nie mam nikogo kto by mnie nauczył po nich jeździć :(
    Ja raz natknąłem sie na dosc spore muldy, snieg był z armatek i to tuz prze ratrakowaniem, weekend wiec sporo narciarzy sie przewinęlo. Na początku zjechałem kilka razy z boku, gdzie były mniejsze muldy, ale jechałem dosc szybko. POznej troche zwolniłem i zacząłem bardzo ostro krecic i taka jazda spraiła mi duzo przyjemnosci choc nogi troche bolały. Oczywiscie nie mozna jechac na full predkosci bo sie nie da rady. I czasami trafi sie jakas 'nieregularna':D muulda to mozna z niej np. wyskoczyć
    Pozdro
    na "czarne" trasy jest jedna rada: jechac na jeszcze "czarniejsze" trasy: stopniowo jezdic na bardziej trudnych trasach:)
    nawet jeżeli tracę ze swojej techniki to adrenalina i to skupienie uwagi tylko na stoku jest nie do przebicia. nie potrzeba już innych bodźców.
    pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach.spokojnie, nie przeszkadzając innym na ile mogłem, ale potem już tylko sporadycznie na czerwone. nie zapomnę uczucia jak stałem na skraju ściany. potwierdzam, że tym co się boją i są niepewni nie udaje się.
    Ja nie jeżdżę po czarnych trasach, nie potrafię zjechać po nich na tyle płynnie żeby mnie to bawiło.

    nawet jeżeli tracę ze swojej techniki to adrenalina i to skupienie uwagi tylko na stoku jest nie do przebicia. nie potrzeba już innych bodźców.
    pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach.spokojnie, nie przeszkadzając innym na ile mogłem, ale potem już tylko sporadycznie na czerwone. nie zapomnę uczucia jak stałem na skraju ściany. potwierdzam, że tym co się boją i są niepewni nie udaje się.
    Ja wiem czy tym co się boją nie udaje się. Głupi tylko się nieboi. Strach to naturalne odczucie przed czyms trudnym, które motywuje (stąd przypływ adrenaliny). Zauważyłem, że na forum modne jest mówienie się o zaliczeniu czarnej trasy w pierwszych dniach na nartach. Dla mnie nieważne jest, kiedy ktoś zjedzie z czarnej trasy, ale styl w jakim to zrobi.

    pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach. Już to kiedyś pisałem na tym forum tylko w innym wątku.

    Nie macie wrażenia że ludzie zaczynający jeździć na nartach (ale nie tylko) traktują pokonywanie trudnych tras w kategoriach wyczynu. Nawet tu na naszym forum jest kilka wypowiedzi w stylu „w tym roku pierwszy raz założyłem narty i 3 dnia jeździłem na czerwonej trasie” w moim osobistym odczuciu to nie jest brak rozwagi to po prostu głupota (nie chce nikogo obrażać).
    Ludzie zachowują się tak jakby jazda po zielonych czy niebieskich trasach była jakimś rodzajem ujmy na honorze lub po prostu traktują to jako rodzaj wstydu.
    Narciarstwo to niesamowity sport i forma relaksu gdzie umiejętności nabywa się w stopniowo. Nawet mimo wrodzonego talentu należy przejść od „pierwszej” do „ostatniej klasy” w tym od teorii do praktyki. Powinien być czas na naukę zasad panujących na stoku (kodeks, oznakowanie tras itd.), czas na przyswojenie wiedzy o samym sprzęcie narciarskim, czas na naukę jazdy i czas na doskonalenie umiejętności.
    Owszem można zjechać pierwszego dnia pługiem (lub jakimś innym niedookreślonym stylem) czerwoną lub czarną trasą ale czy to o to chodzi? Czy to jest radość dla jadącego? Czy to jest bezpieczne dla niego i innych? I ostatnie pytanie. Czy to jest wyczyn?
    Góry uczą pokory (w tym pokonywanie ich na nartach) dlatego na stoku trzeba po prostu być rozważnym. Dobierać stoki i trasy do poziomu swych umiejętności.

    Na koniec drobna uwaga do wszystkich zaczynających przygodę z nartami - Ci których jazdę podziwiacie na stoku zaczynali tak jak wszyscy – od początku.

    Jeśli kogoś ten tekst uraził to z góry przepraszam – nie było to moją intencją.

    Przepraszam za lekkie odejście od tematu.
    pozdrawiam
    :)
    Ja mam różnorakie techniki jazdy po czarnych trasach.

    Umówmy się na wstępie, że czarna trasa jest atestem nierzadko subiektywnym. Nie raz spotkałem się z czerwonymi trasami, co podchodziły pod średnie czarne, ale z nieznanych mi względów na mapce były oznaczone czerwonym kolorem, ale już przy wjeździe na trasę "only for expert skiers" :D

    Punkt pierwszy. Na stromej trasie, zastąpie tu pojęcie czarna trasa, najbardziej oblodzony jest środek, bo ludzie wykonują tam różne manewry ściągając śnieg, (ześlizg, skręt w ześlizgu, skręt na krawędziach, "mata" :) , itd.). Toteż najchętniej wybieram na takich trasach, co są zatłoczone, środek. Dlaczego? Mniejsze ryzyko zderzenia, bo ludzie jadą po bokach oraz poczucie bezpieczeństwa, gdyż mam dużą przesztrzeń z obu stron. Jazda po lodzie nie sprawia mi już większych trudności, toteż mogę wybrać taki tor jazdy...

    Poza tym nie polecam jazdy na krechę na czarnych trasach. Jest to o tyle odważne, co niebezpieczne i głupie. Zdarzają sie przypadki osób jadących od jednej strony trasy do drugiej i nie trudno już o kolizję. Chcesz poszaleć? Idź sobie na tyczki i tam wykaż swoje umiejętności, a nie stwarzaj zagrożenia dla innych...
    B4loco swięta prawda! Co do strachu i adrenaliny, to w moim przypadku strach jest czymś "przyjemnym" - przed zjazdem czarną trasą, w czasie jazdy strach się wyłącza i czuję tylko przypływ adrenaliny, jednak gdy zaczynam mysleć, ze np. jadę za szybko i w razie wypadku, czy czegoś podobnego może się to skończyć źle;) wtedy ogrania mnie strach, czasami nawet paraliżujący i wtedy zazwyczaj zwlaniam i nie mam już tej wcześniejszej przyjemności z jazdy.
    Co do zjeżdżania, czasem na "siłę" z trudnych tras na początku nauki mam pewne doświadczenia - otóż chyba w 3 dniu nauki jazdy na nartach zaliczyłem czarna trasę na Jaworzynie, była to dla mnie katorga i niezbyt przyjemne doświadczenie. Niektórzy mogą się zniechęcić po jeździe na takiej trasie...

    ...Poza tym nie polecam jazdy na krechę na czarnych trasach. Jest to o tyle odważne, co niebezpieczne i głupie. Zdarzają sie przypadki osób jadących od jednej strony trasy do drugiej i nie trudno już o kolizję. Chcesz poszaleć? Idź sobie na tyczki i tam wykaż swoje umiejętności, a nie stwarzaj zagrożenia dla innych... Jak jest szeroko tj. gorna czesc goryczkowej i mozna przygazować, to czemu nie poszaleć? Nie każdy ma aspiracje sportowe. Mnie do tyczek nie ciagnie. Po to wymyslono gigantowe narty zeby szybko jezdzic.
    Zgodze się, że jest coraz więcej szaleńców jezdzących "na kreche" na nartach nie przystosowanych do takich prędkości. Ale nie każdy jadący szybko to wariat i głupek.
    Pozdrawiam lubiących szybką jazdę.
    B4Loco nie chodzi mi o brak strachu tylko o pewnego rodzaju paraliż nim spowodowany :) często po upadku na stoku, który uważamy za trudny następuje efekt "miękich nóg" i jazda w zasadzie się kończy. każdy z nas reaguje inaczej. niektórych strach mobilizuje.

    jark Liebnitz powiedział: "patrz dalej". w efekcie nie zrobiłem ani sobie krzywdy, ani innym. nachylenie stoku pozwalało na swobodniejszą jazdę. jestem jak najdalszy od zachęcania do takich metod nauki i rozpoczynania przygody z narciarstwem, ale dla mnie góry to poza rozrywką również wyzwanie. czy głupota? widziałem groźne wypadki na łatwych zdawać by się mogło stokach ludzi, ktorzy przecenili swoje siły, a przede wszystkim nie posiadali podstawowej wiedzy. sam zanim się wybrałem na trudny stok po kolei zaliczałem: oślą łaczke itd. dzień po dniu. po kilku dniach potrafiłem aktywnie kontrolować prędkość, a góra kusiła...

    piszemy czarne trasy - adrenalina - lubię ją czuć, tylko każdy znas rozumie pod tym pojęciem co innego :) i u każdego różnie jest ustawiony próg strachu i ryzyka. coś co dla jednego jest głupotą dla innego będzie impulsem. gdy widzę narciarza pod wyciągiem, który zalicza glebę i podczas jazdy brakuje mu techniki nie myślę, że to głupota, bo on takiej właśnie jazdy potrzebuje. nie każdy kto jeździ bez stylu jest chyba gorszy. narty to sposób spędzania czasu, ale każdego bawi co innego, a jeśli nie krzywdzi innych to co w tym złego?
    czy taka jazda to namiastka wyczynu? dla mnie tak, póki górka budzi mój respekt.
    prawda pewnie jak zwykle leży pośrodku. czy podczas jazd miałem szczeście? cóż szczęście pomaga gdy brak umiejętności. pewna rozwaga w tym jest zdaje się najważniejsza. więc może nie każdy, kto niepodręcznikowo dobiera sobie trasy jest symbolem głupoty?
    Eismannzle Cię zrozumiałem z tym strachem. Gdy cię strach paraliżuje to już powoli jest panika. Psyche trzeba cwiczyc powoli jezdzic na coraz to większych stromiznach i trudnych trasach. Z czasem okaże się, że coś czego zesmy sie kiedys bali to pikus.
    ja tak miałem, znaczy moze nie paniczny strach, ale adrenalina była ja zjezdzałem z pewnej gorki, w zeszlym sezonie sie tam raz wybrałem, to mialem wrazenie ze stoje a nie jade (coc narty byly dobrze nasmarowane i jechaly), jedyną przyjemnoscia na tej gorce jest jazda tylem(to trasa niebieska)
    troszeczke off topic(wybaczcie) nie rozumie "jezdzenia na kreche" ? przeciez z tego zadnej przyemnosci?to ze predkosc niby troche wieksza?nam zawsze instruktor mowil najwieksza przyjemnosc w nartach to skrecanie, a dzis w dobie carvingow jeszcze wieksza...
    P.S. jak ktos lubi na "kreche" to niech robi to bynajmniej z glowa zeby innym krzywdy nie zrobic :)

    troszeczke off topic(wybaczcie) nie rozumie "jezdzenia na kreche" ? przeciez z tego zadnej przyemnosci?to ze predkosc niby troche wieksza?nam zawsze instruktor mowil najwieksza przyjemnosc w nartach to skrecanie, a dzis w dobie carvingow jeszcze wieksza...
    P.S. jak ktos lubi na "kreche" to niech robi to bynajmniej z glowa zeby innym krzywdy nie zrobic :)
    Masz racje. Największą zabawe sprawia kręcenie carvingowych zakrętasów.
    Ja wogóle na kreche nie jeżdże.
    zupełna racja, taki co jezdzi na kreche(i to najczescie cały czas) uważa ze jest super narciarzem, bo szybko jezdzi, ciekawy jestem co sie dzieje wtedy gdy na drodze stanie mu ktos inny? Jak nie skreci to wpadnie w niego i nieszczescie gotowe. Mysle, że ludzie tak jezdza bo po prostu nie potrafia skrecac i na czarnych trasach tez sie trafiają, tylo tam jest troche gorzej z hamowaniem na dole
    Ja jezdze szusem z poczatku (glownie na czerwonych), na czarnych to predkosc sama przchodzi z czasem, potem gigantowo.
    Co do jazdy "na kreche":
    Pewnego razu mialem okazje zaobserwowac taka scenke: Gosc jechal na kreche od samego poczatku 500 metrowej trasy. Mial tylko jeden problem, a wlasciwie dwa:)
    1. Nie potrafil hamowac (kiedy dojechal do konca musial sie wywrocic zeby sie zatrzymac:eek: )
    2. Nie potrafil skrecac (bedac na stoku przez moze pol godziny wyjezdzil chyba caly karnet i poszedl do domu- caly czas jezdzil na kreche i kilka razy probowal jechac plugiem)
    Niektorzy w dziwny sposob czerpia przyjemnosc z jazdy na nartach:confused:
    Nie widzę nic złego w tym że ktoś, nawet początkujący próbuje zmierzyć się z czarną trasą, początkujący zazwyczaj ostrożnie jeżdzą po takich trasach, no chyba że ktoś boga sie nie boi :) .
    W moim przypadku jest tak: trasy czarne-jeżdzę najwolniej i z pełnym skupieniem, trasy czerwone- tutaj mknę jak rakieta przy pełnym luzie i bez zbytniego zmęczenia(takie trasy preferuje), trasy niebieskie- na nich przysypiam no i troche eksperymentuje, na niebieskich bardzo często ląduje twarzą w śniegu :) co sie nie zdarza na czerwonych i czarnych.
    ALe zeby pojechac na czarną trase trzeba cos potrafic. Po to są rozne stopnie trudnosci tras zeby kazdy znalazł cos dla siebie. NIe sztuka zalozyc pierwszy raz narty i wyjechac na gore, ale stanąc na gorze czrnej, czy czerwonej i co wtedy. Jak ktos zaczyna moze miec problemy(albo w ogole nie potrafic) ze skrecaniem czy hamowowaniem; to niech to pocwiczy na niebieskich i nie meczy siebie i innych ktorzy chcą pojezdzic na czarnych. Uwazam tez, ze jezeli ktos zjezdza plugiem z czarnej trasy to tylko przeszkadza innym, 'zawadzajac im'. Przeciez w taki sposob nic nowego sie nie nauczy i ma mu to dac jakąś satysfakcje? DLa mnie dziwne
    pozdro

    ALe zeby pojechac na czarną trase trzeba cos potrafic. Po to są rozne stopnie trudnosci tras zeby kazdy znalazł cos dla siebie. NIe sztuka zalozyc pierwszy raz narty i wyjechac na gore, ale stanąc na gorze czrnej, czy czerwonej i co wtedy. Jak ktos zaczyna moze miec problemy(albo w ogole nie potrafic) ze skrecaniem czy hamowowaniem; to niech to pocwiczy na niebieskich i nie meczy siebie i innych ktorzy chcą pojezdzic na czarnych. Uwazam tez, ze jezeli ktos zjezdza plugiem z czarnej trasy to tylko przeszkadza innym, 'zawadzajac im'. Przeciez w taki sposob nic nowego sie nie nauczy i ma mu to dac jakąś satysfakcje? DLa mnie dziwne
    pozdro
    też tak uważam, że na czarne trasy powinno sie decydowac po zdobyciu juz jakiegoś doświadczenia.
    Chociaż w zeszłym sezonie widziałem jak jakis instruktor uczył "żółtodziobów" na ściance w Szklarskiej. Efektów takiego szkolenia nie znam, ale mogą być całkiem interesujące jeśli ktoś nie zniechęci sie na początku.
    wg. mnie jak jakis poczatkujący nawet pod okiem instruktora jezdzi na takiej sciance to on nie patrzy zeby poprawic technike tylko zeby 'przezyc'. Mysle ze z takiego szkolenia nic nie wyjdzie dobrego
    Masz rację – to raczej survival niż narciarstwo.

    wg. mnie jak jakis poczatkujący nawet pod okiem instruktora jezdzi na takiej sciance to on nie patrzy zeby poprawic technike tylko zeby 'przezyc'. Mysle ze z takiego szkolenia nic nie wyjdzie dobrego hej
    Własnie zgadzam się z tym co kolega napisał. Po co się meczyć na początek?Jestem zdania, że powinno się umieć panować nad deskami by wyjść w trudniejsze trasy i cokolwiek z tego "mieć" a nie by przeżyć
    Rowniez zgadzam sie z opinia ze c powinno sie jedzic stopniowo po corz trudniejszych trasach a nie uczyc sie na czarnej jak niektorzy to robia, napewno nie wycwiczy sie tak techniki a to technka pozwala jezdzic z przyjemnoscia po naprawde trudnych trasach.
    Ja także się z Wami zgadzam. Przede wszystkim, powinno sie stosować zasadę, że na trudniejszy stok wjeżdżam wtedy, gdy stok o obecnym stopniu trudności mnie nie męczy i potrafie jeździc po nim swobodnie!!!
    Ja jeździłem po czerwonych ze średnią swobodą i stwierdziłem, że muszę spróbować na czarnej. Po "zaliczeniu" w wielkich mękach tego czarnego stoku (na dole byłem mokry i przerażony), stwierdziłem, że jednak jeszcze na to czas i z powrotem wróciłem na czerwone i niebieskie. Teraz czarnymi jeżdżę swobodnie i stwierdzam, że warto poczekać, bo jeździ sie dla przyjemności, a nie za karę!!!
    Heeej!!!
    witajcie

    na nartkach jeżdżę już dosyć długo, sporo widziałem i od kilku lat obserwuję, jak zmieniają się nasze stoki.
    niestety z przykrością stwierdzam, że w kwestii kultury jazdy i odpowiedzialności za swoje poczynania poziom jest często zatrważająco niski.

    ma to również bezpośredni wpływ na sytuacje, kiedy "narciarz" po dwóch - trzech dniach nauki, wybiera się "pokonać" czarną trasę.
    moim zdaniem, jest to zatrważający brak wyobraźni i odpowiedzialności.
    często taki delikwent, ledwo stoi na nartach, ale coś mu podpowiada, ze jak się napnie i będzie jechał powoli i ostrożnie, to będzie spoko.
    niestety narty maja to do siebie, że sterowane jada tam gdzie chcemy, ale niesterowane jadą tam gdzie one chcą.
    ileż razy na stoku widzieliśmy sytuacje, kiedy niesiony przez narty człowiek, wpadał z impetem w innego, bogu ducha winnego tylko dlatego, ze "nie wyhamowałem".
    to samo, tylko z dużo gorszym skutkiem może się wydarzyć, kiedy w wyniku drobnego błędu na trudnym przecież stoku, taki zapaleniec straci kontrole nad deskami.
    to nie jest tak, ze zachowa zimną krew i spokojnie wyłoży się na boczek albo opanuje sprzęt.
    w 9 przypadkach na 10 ktoś taki jedzie tak długo, aż w coś/kogoś wpadnie lub przez przypadek zaliczy glebę.
    sami wiecie, jak łatwo nabiera się prędkości na deskach, do tego dochodzi nagły stres, pewna dezorientacja.....

    jeżeli ktoś, kto sam mówi, ze na nartach jest 3 dzień twierdzi, ze już panuje nad deskami i jak będzie uważał, to zjedzie z każdej góry, to ja naprawdę wolę być daleko od takiego kogoś, bo w najlepszym (dla mnie) przypadku, będę musiał pomagać mu wyjść z lasu, a w najgorszym połamie mnie wpadając z impetem.

    no cóż - wiem, ze zawsze znajda się miłośnicy mocnych wrażeń i tak długo, jak są niebezpieczni tylko dla siebie to mnie to nie przeszkadza, ale kiedy zaczynają być zagrożeniem dla tych, którzy wiedzą co robią, to zaczyna być niefajnie.

    na koniec - to pewnie oczywiste, ale 100% popieram zdanie jark w tym temacie

    pzdr
    k.
    Zgadzam się z Kurm-em, niedouczeni narciarze pchają się na czarne i czerwone trasy chyba tylko dlatego żeby się pochwalić "śmigam po czarnych i jeżdżę na 10", a w rzeczywistości ta jazda polega na zsunięciu się pługiem i na ciągłych wywrotkach. Ja na czarnych trasach nie jeżdżę bo nie sprawia mi to przyjemności, lubię zjechać z góry płynnie i rytmicznie a nie jechać spięty i myśleć uda się czy nie. Apel do początkujących: więcej samokrytyki i odpowiednia ocena swoich możliwości.
    Po pierwsze wiem , że niewprawni narciarze na trudnych trasa ciut zawadzają a robienie tego dla zasady " ja wam pokażę, że zaliczam" i permanentnie nie prynosi efektów w postępie nauki jazdy. Jest jednak jeden aspek pozytywny zabrania początkujecego na zbyt trudną dla niego trasę - to efekt psychologiczny. Pamiętam przerażenie w oczach Żonki pod stokiem jak chciałem ją wyciągnąć dalej niż na oślą łączkę " Ja mam tam jechać ? To za stromo!!!!!!". Po namowach pojechaliśmy na ekstremalnie dla niej trudną trasę i przeżyliśmy. Tak tu może być mowa o kategorii PRZEŻYLIŚMY. I co to dało? Moja Żonka zobaczyła,że jej wtedy skromne umiejętności pozwolą na dotarcie cało na dół tak trudnego stoku. Na tyle podbudowało to jej ego, że zaczęła robić postępy w coraz szybszym tempie, bez oporów podejmując trudniejsze zadania (stopniowane rozsądnie naprawdę drobnymi kroczkami ostrożną jest moja Kobieta:D ). A trasa którą wtedy jechaliśmy dolej czeka na drugi jej zjazd - tym razem z przyjemnością - bo jest jeszcze za trudny. Podobny manewr zastosowałem wobec brzdąca i z radościa patrzyłem jak radzi sobie na trudniejszych odcinkach nowo poznawanych tras. I ta duma, gdy przed stromizną ( w kategorii pięciolatka) berbeć zwalnie i rzuca tekst " to teraz spokojnie, tak jak WTEDY?" i jazda bez "modnego " w tym miejscu ryku " ja się boję!!!". Trochę długawo, sorry.:)
    kajro - niby coś w tym jest.
    pytanie tylko moim zdaniem jest takie:
    czy podbudowanie wiary we własne umiejętności (czy też bardziej, danie złudnego przekonania, że "już jest ze mną bardzo dobrze, skoro sobie na czarnej poradziłem -łam" jest warte ryzyka, które się podejmuje?

    w którymś z działów jest temat o wypadkach, gdzie ludzie opisują swoje upadki.

    proponuję poczytać i zobaczyć, do czego może doprowadzić fałszywe przekonanie o swoich umiejętnościach, wynikające z braku doświadczenia, wyobraźni lub po prostu zwykłej....... (no tak, to słowo mogło by być za mocne).

    inna sprawa z maluchem, którego DOBRZEZ LUB BARDZO DOBRZEZ jeżdżący rodzić zabiera na trudniejszy stok, pod warunkiem, ze jest w stanie zapewnić mu 100% opieki, np w postaci uprzęży i linki.
    wtedy ok - niech się maluch na trudniejszych stoczkach sprawdza, byle też bez przesady, bo się brzdąc wypłoszy.
    (a tak przy okazji - jak się zapatrujesz na sytuację, kiedy ze swoim dzieciaczkiem walczysz na trudniejszej trasie, maluch sobie radzi, a Ty zamiast skoncentrować się na nim, musisz czujnie rozglądać się dokoła, bo kilka metrów wyżej, jakiś pewny siebie, niedouczony technicznie narciarz, co rusz wykonuje dziwne ewolucje i daje się wieźć nartom, bo wybrał za trudny dla siebie stok?
    mnie osobiście krew zalewa.... ale może jestem jakiś dziwny.)

    pzdr
    k.

    p.s.
    kajro - nie bierz tego do siebie. ;)

    kajro - niby coś w tym jest.
    pytanie tylko moim zdaniem jest takie:
    czy podbudowanie wiary we własne umiejętności (czy też bardziej, danie złudnego przekonania, że "już jest ze mną bardzo dobrze, skoro sobie na czarnej poradziłem -łam" jest warte ryzyka, które się podejmuje?

    w którymś z działów jest temat o wypadkach, gdzie ludzie opisują swoje upadki.

    proponuję poczytać i zobaczyć, do czego może doprowadzić fałszywe przekonanie o swoich umiejętnościach, wynikające z braku doświadczenia, wyobraźni lub po prostu zwykłej....... (no tak, to słowo mogło by być za mocne)....
    No tak, ja uważam że wszystko jest dla ludzi takich trochę specyficznych- mających zdrowy rosądek Jak ktos myśli to...., no ale problemem są raczej ci drudzy:D . Mi się udało - Żonka rozsądnie wyciągnęła właściwe wnioski " wiem jak przeżyć to do nauki na prostszych trasach bo braki są jeszcze wielkie"(tak było parę lat temu):)

    Jak narazie to trudna trasa była w kategorii pięciolatka pierwszy sezon na nartkach. Dziacko było asekurowna od góry przez tatusiia, nachylenia stoku na tye łagodne, że niepanujący nie osiągał prędkiości niebezpiecznych dla mnie w przypadku zderzenie. Robiłem za falochron i kilku narciarzy odbiło się odemnie a do dziecka nie dopuściłem. A to zalewanie krwią? ćó ż tak sobie wykombinowałem, że a te trudne trasy dladorosłych to go wezmę dopiero gdy umiejętności pozwolą mu zwiać przed takim niedouczonym . Ale to jeszcze długie lzimy przed nami.p.s.
    To miłe jak ktoś jeszcze na stokach troszczy się o naszych bliskich.
    Dzięki Kurm!:D
    Pewnie że trzeba przełamywać swoje lęki i uprzedzenia bo w innym przypadku wszyscy jeździlibyśmy na oślich łączkach. Problem w tym że należy robić to w pełni świadomie w poczuciu odpowiedzialności za siebie a przede wszystkim za innych. Człowiekowi jest trudno ocenić własne umiejętności bo albo je przecenie albo nie docenia - zawsze jest tu doza subiektywizmu (mniejsza lub większa). Faktycznie trudno jest powiedzieć w jakim okresie własnego szkolenia się w jeździe na nartach można zacząć jeździć na trudniejszych trasach dlatego jest tu bardzo potrzebna rozwaga i pewien dystans w stosunku do samego siebie (czytaj umiejętności).

    Karjo czym innym jest jazda Twojej małżonki i Twojego dziecka pod Twoim bacznym okiem - mniemam doświadczonego narciarza. Bo to Ty brałeś odpowiedzialność za ich umiejętności i to Ty byłeś ich oczami i uszami na stoku. To Ty dbałeś o ich bezpieczeństwo a oni mogli skupić się wyłącznie na jeździe nie rozpraszając uwagi na obserwację innych. To ty wybrałeś miejsce i czas a więc zapewne była to sytuacja gdzie stok nie był naszpikowany narciarzami .Jak widzę określasz swój poziom umiejętności na 6 więc masz pojecie o tym co może się dziać na stoku i zapewne w odpowiedni sposób przygotowałeś żonę i dziecko do tej próby.
    A czym innym jest założenie nart na nogi i po trzech dniach, gdy poczujemy że, dobrze dajemy sobie radę stoku na którym, uczyliśmy się abecadła narciarstwa przenosimy się na najtrudniejszą trasę w okolicy której, stok w naszym odczuciu ma mniej więcej takie nachylenie jak ściana naszego domu. No ale cóż trzeba spróbować bo inni przecież zjeżdżają. Czy ktoś taki pokona tą górkę? Pewnie tak i możliwe że nic mu się nie stanie. Ale czy jego zjazd będzie zagrożeniem dla innych? Na pewno będzie. Czy takie zachowanie to wyczyn? Dla początkującego narciarza zapewne tak. Jednak ja to nazywam inaczej.
    Na forum jest kilka wpisów osób które, zjechały na początku swej „kariery” narciarskiej z b. trudnych tras a potem przeniosły się na łatwiejsze gdyż uznały że jest to dla nich niebezpieczne i musza podnieść swój poziom umiejętności.
    Może jednak warto wykorzystać doświadczenia innych i ich błędach się uczyć niż własnych.
    Uważam że, by jeździć na trudnych i b. trudnych trasach są potrzebne nie tylko umiejętności ale i odrobina doświadczenia – to tylko moje zdanie.

    Sory że długo ale męczy mnie ten temat. Mam przyjaciela który drugi rok jest podawany rehabilitacji po tym jak taki początkujący narciarz wjechał w niego na czerwonej trasie w BT. Normalnie chodził nie będzie nigdy a narty ... .

    pozdrawiam

    ...A czym innym jest założenie nart na nogi i po trzech dniach, gdy poczujemy że, dobrze dajemy sobie radę stoku na którym, uczyliśmy się abecadła narciarstwa przenosimy się na najtrudniejszą trasę w okolicy której, stok w naszym odczuciu ma mniej więcej takie nachylenie jak ściana naszego domu. No ale cóż trzeba spróbować bo inni przecież zjeżdżają. Czy ktoś taki pokona tą górkę? Pewnie tak i możliwe że nic mu się nie stanie. Ale czy jego zjazd będzie zagrożeniem dla innych? Na pewno będzie. Czy takie zachowanie to wyczyn? Dla początkującego narciarza zapewne tak. Jednak ja to nazywam inaczej...
    pozdrawiam
    No to zdefiniowaliśmy problem a teraz jak dotrzeć do takich d.... "wyczyniaczy"?

    Aż mi skóra zcierpła. I czgo ja się uczę dziaciaka ? Narty??
    jark, wytrwałości i powodzenia dla przyjaciela.

    Pewnie że trzeba przełamywać swoje lęki i uprzedzenia bo w innym przypadku wszyscy jeździlibyśmy na oślich łączkach. Problem w tym że należy robić to w pełni świadomie w poczuciu odpowiedzialności za siebie a przede wszystkim za innych. Człowiekowi jest trudno ocenić własne umiejętności bo albo je przecenie albo nie docenia - zawsze jest tu doza subiektywizmu (mniejsza lub większa). Faktycznie trudno jest powiedzieć w jakim okresie własnego szkolenia się w jeździe na nartach można zacząć jeździć na trudniejszych trasach dlatego jest tu bardzo potrzebna rozwaga i pewien dystans w stosunku do samego siebie (czytaj umiejętności). zgadzam się w zupełności z tą opinią.

    dołożę jeszcze jedno spostrzeżenie, często na czarnej w szklarskiej widzę ludzi, którzy pokonują ścianę "na krechę", jeżdżę już trochę ale nie mam natyle odwagi i jest to dla mnie raczej lotto czy zjedzie się czy nie? ci ludzie, mający często duże umiejętności są wtedy groźni, widziałem już kilka takich efektownych upadków, na szczęście bezkolizyjnych. zatem głównymi zagrożeniami są brawura i brak wyobraźni według mnie przynajmniej.

    stosując się do kodeksu fis, wyłączając wyjątki można jeździć bezpiecznie.

    co do uczenia drugiej osoby, to efekt jest chyba taki sam jak to gdy odpowiednio teoretycznie przygotowana wyjedzie sama na trasę, która może być za trudna. może tylko panika mniejsza ale czy napewno? żony na czarną nie wyciagam, bo wiem, że mogłoby się skończyć nieciekawie, mimo, że jeździ już kilka lat. dobrze bawi się na łatwiejszych i nie potrzebuje adrenaliny.

    jark współczucia dla kolegi. sam widziałem jak delikwent na czerwonej trasie hamował kładąc się na plecy i skasował kilkuletniego dzieciaka.


    jark współczucia dla kolegi. sam widziałem jak delikwent na czerwonej trasie hamował kładąc się na plecy i skasował kilkuletniego dzieciaka.
    mam córkę. teraz 4 latka. od zeszlego sezonu na nartach.

    zabił bym skurwiela gdyby cos takiego mojemu dziecku zrobił.
    nic mi bardziej nie podnosi ciśnienia jak głupota i brak wyobraźni.

    przy okazji - dwa sezony do tyłu, w Zieleńcu, na w sumie łatwym stoku, parapeciarz wpadł na pełnym gazie w mojego ojca, bo zamiast ześlizgiem w dół, poszedł w bok na krawędzi, która nagle złapała.
    ojcu na szczęście nic się nie stało, chociaż kolano go bolało jeszcze dwa tygodnie.
    Skurwiel na desce o mało co nie zabił sie o słupek od ogrodzenia wejścia na wyciąg.
    Wszystko działo sie na moich oczach, bo na dole czekałem na staruszka, który elgancko jechał sobie tuż przy wyciągu.

    Przysięgam, ze gdyby nie to, ze ten deskarz nie mógł się ruszać, gdyby krew nie ciekła mu z ust (spokojnie - przegryzł policzek) i gdyby nie wyglądał jak by zaraz miał umrzeć, to bym mu z durnego łba snowboard kijem wybił. :mad: :mad: :mad:

    pzdr
    k.
    Po to są oznaczenia tras zeby ludzie bez odpowiednich umiejetnosci nie wylądowali na stoku, kóry przerasta ich możliwości.
    Zaawansowany narciarz jadący po czarnej trasie zawsze osiąga duże prędkosci i ma swiadomosc, że to jest miejsce, w którym może sobie na to pozwolic. Przy takiej predkosci nic nie jest w stanie zrobic jak wyjedzie mu nagle poczatkujacy narciarz trawersujacy stok.

    Po to są oznaczenia tras zeby ludzie bez odpowiednich umiejetnosci nie wylądowali na stoku, kóry przerasta ich możliwości.
    Zaawansowany narciarz jadący po czarnej trasie zawsze osiąga duże prędkosci i ma swiadomosc, że to jest miejsce, w którym może sobie na to pozwolic. Przy takiej predkosci nic nie jest w stanie zrobic jak wyjedzie mu nagle poczatkujacy narciarz trawersujacy stok.
    praktycznie masz racje ale to on bedzie winny bo wjechal w kogos "pod soba" w dole stoku a kodeks wyraznie mowi ze powinien widziec(przewidziec) to.
    no ale w innym miejscu tez mowi ze zanim ktos ruszy powinien sie zorientowac czy czemus to nie zagraza: ogolnie: na debili nie ma rady: i sto kodeksow nie pomoze jezeli nie beda przestrzegane:)
    Kum28 popieram, na trasach dla początkujacych trzeba bardzo uważac! Rok temu jakas laska nie panująca w ogóle nad snowboardem, przewrócila i przejechała mojej koleżance po twarzy, dziwczyna miała zmasakrowana buzię.

    Swoją dlogą najgorzej jak jest 1 waska trasa, np w kielcach, cześc ludzi jedzie na kreche bo to krótki i bardzo waski stok, a częśc łącznie z malutkimi dziecmi uczą się na nim jeździc. Stok nie jest duży ale wypadki moga byc straszne.


    Swoją dlogą najgorzej jak jest 1 waska trasa, np w kielcach, cześc ludzi jedzie na kreche bo to krótki i bardzo waski stok, a częśc łącznie z malutkimi dziecmi uczą się na nim jeździc. Stok nie jest duży ale wypadki moga byc straszne.
    masz na mysli Telegraf?:confused:

    praktycznie masz racje ale to on bedzie winny bo wjechal w kogos "pod soba" w dole stoku a kodeks wyraznie mowi ze powinien widziec(przewidziec) to.
    no ale w innym miejscu tez mowi ze zanim ktos ruszy powinien sie zorientowac czy czemus to nie zagraza: ogolnie: na debili nie ma rady: i sto kodeksow nie pomoze jezeli nie beda przestrzegane:)
    Dokładnie, a najgorsi są ludzie stojacy za pagórkami na srodku stoku i zastanawiajacy sie jak jechac dalej, bo np lód im przeszkadza. Jak by ciężko było zjechac parę metrów w bok. zero wyobraźni. Ale tak jak mówisz, nie ma co sie gorączkowac bo na debili nie ma rady :)

    masz na mysli Telegraf?:confused: Tak, jeszcze czasem zamykaja połowę i tak juz waskiego stoku bo np, są zawody

    Tak, jeszcze czasem zamykaja połowę i tak juz waskiego stoku bo np, są zawody pamietam ten stok z dawnych lat;)
    rzeczywiscie jest dosc waski:)
    kilka lat temu mial tam miejsce jakis smiertelny wypadek :(

    kajro - niby coś w tym jest.
    pytanie tylko moim zdaniem jest takie:
    czy podbudowanie wiary we własne umiejętności (czy też bardziej, danie złudnego przekonania, że "już jest ze mną bardzo dobrze, skoro sobie na czarnej poradziłem -łam" jest warte ryzyka, które się podejmuje?

    w którymś z działów jest temat o wypadkach, gdzie ludzie opisują swoje upadki.

    proponuję poczytać i zobaczyć, do czego może doprowadzić fałszywe przekonanie o swoich umiejętnościach, wynikające z braku doświadczenia, wyobraźni lub po prostu zwykłej....... (no tak, to słowo mogło by być za mocne).

    inna sprawa z maluchem, którego DOBRZEZ LUB BARDZO DOBRZEZ jeżdżący rodzić zabiera na trudniejszy stok, pod warunkiem, ze jest w stanie zapewnić mu 100% opieki, np w postaci uprzęży i linki.
    wtedy ok - niech się maluch na trudniejszych stoczkach sprawdza, byle też bez przesady, bo się brzdąc wypłoszy.
    (a tak przy okazji - jak się zapatrujesz na sytuację, kiedy ze swoim dzieciaczkiem walczysz na trudniejszej trasie, maluch sobie radzi, a Ty zamiast skoncentrować się na nim, musisz czujnie rozglądać się dokoła, bo kilka metrów wyżej, jakiś pewny siebie, niedouczony technicznie narciarz, co rusz wykonuje dziwne ewolucje i daje się wieźć nartom, bo wybrał za trudny dla siebie stok?
    mnie osobiście krew zalewa.... ale może jestem jakiś dziwny.)

    pzdr
    k.

    p.s.
    kajro - nie bierz tego do siebie. ;)
    Jak już napisałem wcześniej zgadzam się z opinią, że należy rodzaj trasy dopasować do umiejętności.
    ...ale Kurm28, uważam, że za bardzo przeginasz w drugą stronę. Wydaje mi się, że albo masz kompleksy, albo za bardzo wysokie mniemanie o sobie i swoich umiejętnościach narciarskich!!!
    Pamiętaj o przysłowiu:
    Zapomniał wół, jak cielęciem był!!!
    Coś nie bardzo mi się chce wierzyć, że przez trzy sezony jeździłeś na niebieskich trasach i dopóki nie opanowałeś jazdy po niebieskiej do perfekcji, nie ciągnęło cie, by spróbować się na trudniejszej trasie:eek: :eek: :eek:

    Poza tym przemawia przez ciebie tyle niepotrzebnej goryczy i złości !!!
    Właśnie takie podejście, jak twoje, powoduje zawsze pogorszenie atmosfery na stokach!!! Wielu takich jak ty, "narciarzy", spotkałem na stokach, którzy uważają, że każdy "osioł" im pod nartę podjeżdża (choć ich zasranym obowiązkiem jest uważać na narciarzy jeżdżących przed nimi), którzy wszystkich uczących się, widzieliby najchętniej na "oślich łączkach", a "parapeciarzy" najlepiej do lasu!!!

    Tak jak kiedyś byłeś dzieckiem, czy początkującym kierowcą samochodu, tak też byłeś narciarskim "osiołkiem" i na pewno popełniałeś błędy, o których teraz po prostu zapomniałeś!!!

    I uwierz mi, najgorszego zagrożenia nie stanowią niedoświadczeni narciarze "ześlizgujący się" po trudnej trasie, ale przeświadczeni o swojej doskonałej jeździe głupcy i ich brawurowe zjazdy!!!
    Gdy zjeżdżam z trudnej górki, to widzę przed sobą, kto jest niedoświadczony i moim zadaniem jest obserwować i przewidzieć ruch tego goście. I zazwyczaj wyczuwam jego potencjalne ruchy, więc nie stanowi on dla mnie zagrożenia, bo to ja jestem wyżej, a mijając go jadę szybciej, więc prawdopodobieństwo kolizji jest znikome!!!
    Gorzej, jak zza twoich pleców zjeżdża dużą prędkością jakiś zadufany, wszystkopotrafiący idiota, którego mulda wyrzuca i narty prowadzą jak chcą, i ląduje on na tobie. To są ci, którzy stanowią prawdziwe zagrożenie!!!
    I to byłoby na tyle!!!
    Pozdrawiam Wszystkich Ciepło!!!
    Heeej!!!

    mam córkę. teraz 4 latka. od zeszlego sezonu na nartach.

    zabił bym skurwiela gdyby cos takiego mojemu dziecku zrobił.
    nic mi bardziej nie podnosi ciśnienia jak głupota i brak wyobraźni.

    przy okazji - dwa sezony do tyłu, w Zieleńcu, na w sumie łatwym stoku, parapeciarz wpadł na pełnym gazie w mojego ojca, bo zamiast ześlizgiem w dół, poszedł w bok na krawędzi, która nagle złapała.
    ojcu na szczęście nic się nie stało, chociaż kolano go bolało jeszcze dwa tygodnie.
    Skurwiel na desce o mało co nie zabił sie o słupek od ogrodzenia wejścia na wyciąg.
    Wszystko działo sie na moich oczach, bo na dole czekałem na staruszka, który elgancko jechał sobie tuż przy wyciągu.

    Przysięgam, ze gdyby nie to, ze ten deskarz nie mógł się ruszać, gdyby krew nie ciekła mu z ust (spokojnie - przegryzł policzek) i gdyby nie wyglądał jak by zaraz miał umrzeć, to bym mu z durnego łba snowboard kijem wybił. :mad: :mad: :mad:

    pzdr
    k.
    Może bez takiej nienawiści??? To że nie ma wyobraźnii i jeździ jak szaleniec, nie oznacza, że mamy się wypowiadać w taki sposóba na forum. Sam kiedyś miałem taką sytuację, że jechałem sobie spokojnie, jeszcze jako początkujący narciarz, w poprzek, na drugą stronę stoku. Oczywiście wcześniej upewniłem się, czy nic nie jedzie. Jechało dwoje narciarzy, ale mieli mnie wyminąć już za moimi plecami, także spox. Ale niestety zderzyli się, a jeden z nich gwałtownie zmienił tor jazdy i co zrobił??? Wpadł z pełnym impetem na mnie, nawet nie próbując hamować... 6 koziołków razem z delikwentem po stoku i już leżymy. Okazało się, że to jakaś laska której wjechał gość na nartę i musiała odbić. Ja wyszedłem na szczęście bez szwanku, ale ona nie miała już takiego szczęścia... Zerwane więzadło kolanowe... Ale nie wywnętrzniałem się lub nie miałem takiego zamiaru lecz pomogłem jej jako pierwszy przy udzielaniu pomocy...

    Zatem więcej zrozumienia i tolerancji. Leku na głupotę nie ma, ale tych ludzi trzeba uczyć i wychowywać, a nie "zatłukiwać kijem na śmierć" czy "zabić skurwiela" Trochę się to kłóci z kodeksem narciarza...

    A sami dawajmy przykład bycia narciarzem przez duże N :)
    Uczmy swoim przykładem innych kultury na stoku.
    Ciekawe, dlaczego zabrania się uczyc jazdy samochodem na autostradach....:rolleyes:

    Ciekawe, dlaczego zabrania się uczyc jazdy samochodem na autostradach....:rolleyes: mysle,ze tylko dlatego bo...tam sie jedzie caly czas prosto;) :D
    brak mozliwosci zawracania no i nie wspomne juz o parkowniu;) :D
    Tak troszeczkę off topic;) Skoro już padło troszkę na temat początkujących... Wielu z takich ludzi ma problem ze zrozumieniem jednej rzeczy. Jeżeli nabrałeś prędkości i pojawia się przeszkoda to za nic na świecie nie hamuj!! Omiń ją!! (No chyba, że się nie da :confused: ) A widziałem wielu narciarzy którzy po zauważeniu innych narciarzy, ostrego zakrętu, skarpy, dużej muldy po prostu mieli strach w sylwetce, nagle się napinali i szukali dźwigni hamulca. Kończyło się to najczęściej mocną glebą lub skoszeniem innego narciarza. A to drugie jest najgorsze. Narciarz przed nami ma ograniczoną widoczność i ograniczone pole manewru. Przykładowo znajomy rodziny, facet mocno po 50, jechał sobie płynnie carvingowo. Aż miło popatrzeć :D aż tu nagle za nim na krechę zaiwania...DZIECIAK ok 8 lat :eek: rozpędzony malec, przeciął drogę mojemu znajomemu ledwo dotykając jego nart. Dzieciakowi nic się nie stało natomiast mój znajomy wyglebił łamiąc obojczyk i wybijając sobie ramię ze stawu... Powód? Nie widział - nie przygotował organizmu do starcia. A to wszystko na zielonej trasie :(

    mysle,ze tylko dlatego bo...tam sie jedzie caly czas prosto;) :D
    brak mozliwosci zawracania no i nie wspomne juz o parkowniu;) :D
    Chyba anita nie zna praw jazdy i umie jechac tylko.... prosto:D , bo jezdzę samochodem od 1976 roku:o , a na nartach od 1974 roku. Za ten czas mialem tylko dwie lekkie autoawarie i to nie ze swojej winy. Na nartach nie mam ani jednej awarii nie ze swojej i cudzej winy:) Jak się mowi: strzez się i Pan Bog pomoze.:D

    Chyba anita nie zna praw jazdy i umie jechac tylko.... prosto:D , bo jezdzę samochodem od 1976 roku:o , a na nartach od 1974 roku. Za ten czas mialem tylko dwie lekkie autoawarie i to nie ze swojej winy. Na nartach nie mam ani jednej awarii nie ze swojej i cudzej winy:) Jak się mowi: strzez się i Pan Bog pomoze.:D czasami skrecam ale.....wtedy najbardziej lubie w prawo;) :D
    prawo jazdy mam dopiero od 1984 roku:D
    to yanosik

    stary - Ty naprawdę czytałeś to, co napisałem i chociaż przez chwilę starałeś się zrozumieć, czy tez z marszu założyłeś, ze mam siebie za super speca od nart i najchętniej to bym wszystkich początkujących ze stoku wywalił?
    opanuj się, nie krzycz, daruj sobie kolorki, napij się meliski i spróbuj jeszcze raz przeczytać moją wypowiedź.

    specjalnie dla Ciebie powtórzę:
    uważam, ze niedouczeni narciarze, którzy na początku swojej przygody narciarskiej (bo trzeci, czwarty a nawet 10 dzień na nartach, to zupełny początek), starają się udowodnić, jacy to są super i pchają się na trudną trasę, stanowią zagrożenie zarówno dla samych siebie, jak i dla innych narciarzy.
    nie dlatego, ze nagle wyjadą pod moje, pędzące bez opamiętania przedz siebie narty, tylko dlatego, ze ich umiejętności sa za małe, aby skutecznie kontrolować swoje poczynania na trudnej górze, czego efektem może być włałsnie wjehanie w kogoś, lub po prostu w las.

    pokaz mi jedno miejsce, gdzie twierdzę, że wszyscy powinni schodzić mi z drogi kiedy jadę. jedno jedyne.... obawiam się, ze Ci się nie uda, bo akuratnie moja filozofia jazdy na nartach jest zupełnie inna.
    uważam, ze jako ktoś, kto na nartach jeździ ponad 20 lat, mam obowiązek uważać na siebie oraz, albo a zwłaszcza na innych narciarzy ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy się dopiero uczą.
    zawsze staram się przewidywać, co może zrobić ten, który jedzie poniżej i zawsze staram się zachować dużą odległość, od omijanego narciarza.
    Problem polega na tym, że Ty rozpatrujesz narciarstwo w kategorii sprawdzania siebie, a ja w kategorii dobrej, aczkolwiek niebezpiecznej zabawy, w której konieczne jest, aby jej uczestnicy byli odpowiedzialni za swoje postępowanie.

    zarzucasz mi jakieś kompleksy, zadufanie i inne bzdety.
    szczerze mówiąc, to uważam, iż kompleksy mają Ci, którzy za wszelką cenę starają się na siłę udowodnić innym jacy są ekstra.
    daleko mi od takich potrzeb a już, na pwno nie mam zamiaru realizować ich kosztem swojego, albo cudzego zdrowia.

    raz jeszcze - ochłoń, pomyśl, przeczytaj jeszcze raz tym razem ze zrozumieniem) i może dostrzeżesz to, co naprawdę napisałem

    pzdr
    k

    to yanosik

    specjalnie dla Ciebie powtórzę:
    uważam, ze niedouczeni narciarze, którzy na początku swojej przygody narciarskiej (bo trzeci, czwarty a nawet 10 dzień na nartach, to zupełny początek), starają się udowodnić, jacy to są super i pchają się na trudną trasę, stanowią zagrożenie zarówno dla samych siebie, jak i dla innych narciarzy.
    nie dlatego, ze nagle wyjadą pod moje, pędzące bez opamiętania przedz siebie narty, tylko dlatego, ze ich umiejętności sa za małe, aby skutecznie kontrolować swoje poczynania na trudnej górze, czego efektem może być włałsnie wjehanie w kogoś, lub po prostu w las.

    szczerze mówiąc, to uważam, iż kompleksy mają Ci, którzy za wszelką cenę starają się na siłę udowodnić innym jacy są ekstra.
    daleko mi od takich potrzeb a już, na pwno nie mam zamiaru realizować ich kosztem swojego, albo cudzego zdrowia.

    pzdr
    k
    Zgadzam się w 100%.;) Nie mający umiejętnosci napewno się czują jak krowy na autostradzie. Wyniki tego widzialem u nas na Litwie, gdy na prawdę weszly krowy na autostradę i takze na czerwonych i czarnych trasach narciarckich....

    uważam, ze niedouczeni narciarze, którzy na początku swojej przygody narciarskiej (bo trzeci, czwarty a nawet 10 dzień na nartach, to zupełny początek), starają się udowodnić, jacy to są super i pchają się na trudną trasę, stanowią zagrożenie zarówno dla samych siebie, jak i dla innych narciarzy.
    nie dlatego, ze nagle wyjadą pod moje, pędzące bez opamiętania przedz siebie narty, tylko dlatego, ze ich umiejętności sa za małe, aby skutecznie kontrolować swoje poczynania na trudnej górze, czego efektem może być włałsnie wjehanie w kogoś, lub po prostu w las.

    szczerze mówiąc, to uważam, iż kompleksy mają Ci, którzy za wszelką cenę starają się na siłę udowodnić innym jacy są ekstra.
    daleko mi od takich potrzeb a już, na pwno nie mam zamiaru realizować ich kosztem swojego, albo cudzego zdrowia.
    Esencja poruszanego problemu.

    dzięki
    lubię czarne trasy-trudną jest pista negra w folgaridzie i od gondolki w hinterglemm-jeśli boisz sie to nie jedz na czarną-choć one są różne pod względem trudności-jak juz wjechaleś i masz kłopoty to jedż b.krótkimi odcinkami na wprost a następnie hamujacym skrętem do stoku-lód przejeżdżaj zawsze w dół a nie w poprzek no i rada zawsze wybierz na trasie miejsce gdzie możesz upaść-by ci było wygodnie-poza tym czarne trasy mają te zalete że są puste - ale moich rad nie musisz słuchać-jak chcesz sie zabić to jazda czarną trasą jest przyjemniejsza od innych metod

    lubię czarne trasy-trudną jest pista negra w folgaridzie i od gondolki w hinterglemm-jeśli boisz sie to nie jedz na czarną-choć one są różne pod względem trudności-jak juz wjechaleś i masz kłopoty to jedż b.krótkimi odcinkami na wprost a następnie hamujacym skrętem do stoku-lód przejeżdżaj zawsze w dół a nie w poprzek no i rada zawsze wybierz na trasie miejsce gdzie możesz upaść-by ci było wygodnie-poza tym czarne trasy mają te zalete że są puste - ale moich rad nie musisz słuchać-jak chcesz sie zabić to jazda czarną trasą jest przyjemniejsza od innych metod juz nie demonizujcie : czarnych tras: bo sa one takie "dla wtajemniczonych":: moge w kazdej chwili wziac sredniozaawansowanego narciarza i przyjemnie dac mu zjechac z czarnej tak ze nie bedzie wiedzial ze jest tak {"strasznie....":)

    juz nie demonizujcie : czarnych tras: bo sa one takie "dla wtajemniczonych":: moge w kazdej chwili wziac sredniozaawansowanego narciarza i przyjemnie dac mu zjechac z czarnej tak ze nie bedzie wiedzial ze jest tak {"strasznie....":) janek - proszę Cię, przeczytaj cały wątek.
    przecież nikt tutaj nie pisze o średniozaawansowanych tylko o poczatkujących.
    już mi się nie che trzeci raz tłumaczyć. :(

    pzdr
    k.

    lubię czarne trasy-trudną jest pista negra w folgaridzie i od gondolki w hinterglemm Własnie bardzo żałuję tego, że nie mogłem zjechać z Piste Negra, jak byłem w Folgaridzie, bo było za mało śniegu i nie za bardzo pozwalały mi na to umiejętności oraz po trosze sprzęt ;/

    Ale w przyszłym roku postawiłem sobie czarną trase na Arabbie:) Nie ma przeproś ;]
    Ja wole niebieskie i czerwone tam idzie sie pobawić i nie tylko a czarna od czasu do czasu( może to wiek) ale nie chce mi sie wierzyć aby ktoś z Was cały dziń smigał na czarnych i powiedział ale fajna zabawa (chyba że wjedzie rano a zejdzie lub sie zsunie wieczorem - widziałem raz takiego w Szpindlu na Piotrze)-Pozdrawiam aaaaaaaaaa nie zauważyłem to dział >nauka jazdy <-CZYLI to wyzwanie

    Ja wole niebieskie i czerwone tam idzie sie pobawić i nie tylko a czarna od czasu do czasu( może to wiek) ale nie chce mi sie wierzyć aby ktoś z Was cały dziń smigał na czarnych i powiedział ale fajna zabawa w 100% sie z Toba zgadzam....:)
    ale moze to tez wiek:confused: :D

    w 100% sie z Toba zgadzam....:)
    ale moze to tez wiek:confused: :D
    anita..... :D

    Chyba anita nie zna praw jazdy i umie jechac tylko.... prosto:D , bo jezdzę samochodem od 1976 roku:o , a na nartach od 1974 roku. Za ten czas mialem tylko dwie lekkie autoawarie i to nie ze swojej winy. Na nartach nie mam ani jednej awarii nie ze swojej i cudzej winy:) Jak się mowi: strzez się i Pan Bog pomoze.:D Gerius, bardzo lubie czytac Twoje komentarze, nie tylko dlatego, ze madrze piszesz, ale takze i z powodu niewielkich "odmiennosci", ktore czasem mozna znalezc w Twoim pisaniu. :) Nie chodzi o bledy, ale formy, ktorych w Polsce sie nie uzywa albo w nieco innym znaczeniu. Np. "autoawaria". Uzywa sie tego bardziej w znaczeniu, ze cos sie w samochodzie popsulo niz w odnesieniu do stluczki czy wypadku. Albo przyslowie: "strzez się i Pan Bog pomoze" zamiast zwyczajowego "strzezonego Pan Bog strzeze". I napewno mowisz po polsku z takim pieknym, spiewnym akcentem litewskim, ktory slyszalem wedtujac w tym roku w okolicach Sejn. :) Moze bedziesz kiedys na Kasprowym?

    Gerius, bardzo lubie czytac Twoje komentarze, nie tylko dlatego, ze madrze piszesz, ale takze i z powodu niewielkich "odmiennosci", ktore czasem mozna znalezc w Twoim pisaniu. :) Nie chodzi o bledy, ale formy, ktorych w Polsce sie nie uzywa albo w nieco innym znaczeniu. Np. "autoawaria". Uzywa sie tego bardziej w znaczeniu, ze cos sie w samochodzie popsulo niz w odnesieniu do stluczki czy wypadku. Albo przyslowie: "strzez się i Pan Bog pomoze" zamiast zwyczajowego "strzezonego Pan Bog strzeze". I napewno mowisz po polsku z takim pieknym, spiewnym akcentem litewskim, ktory slyszalem wedtujac w tym roku w okolicach Sejn. :) Moze bedziesz kiedys na Kasprowym? Dzięki za poprawki form, bo najwięcej myslę, piszę i rozmiawam w języku litewskim...:o A tam tez bywa, zę nie popadam w odpowiednią formę wypowiedzi...:D Na Kasprowym - nie będę, ale 16-26 lutego będę na Chopoku.:)
    Muszę powiedzieć ,że często spotykam się z ludzmi którzy bez umiejętności starają się okiełznać czarną trasę......Pewnego razu w Spindlerovm Młynie na Czarnej trasie były tak ciężkie warunki(czyt.trasa praktycznie cała z lodu) że ludzie zsuwali się na calej długości kontrolowanie lub nie i to było dopiero niebiezpieczne dla ludzi którzy sobie radzili i nie spodziewali sie takiej sytuacji...także trzeba realnie ocenić swoje możliwości.
    Kiedys lubiłem się bujać po "czarnych" trasach z kilku powodów. Po pierwsze czarność tej trasy budziła respekt i niespotykane byly widoki pani smigajacej wzdluz stoku potężnymi łukami płużnymi, co powodowało małym obciążeniem stoku/kolejki a co za tym idzie dobrymi warunkami. Niestety od kilku lat obserwuję coraz częstsze bagatelizowanie tego typu tras. Każdy "kozak" chce zjechać z czarnej trasy i zazwyczaj wtedy do akcji wkracza helikopter ;/.
    >>>>[QUOTE=kajuJ;30426] ale nie chce mi sie wierzyć aby ktoś z Was cały dziń smigał na czarnych QUOTE]
    <<<

    no to nie wierz jezeli nie chcesz: ja uzywam innych tylko jako drogi dojazdu do blacks i double blacks: jeden zjazd pod koniec dnia jest fajnie zjechac na max'a na niebieskiej np: wtedy tez mozna popracowac nad odzowaniem krawedzi, prowadzeniem w skrecie itp:)
    Zależy ile godzin to dla Ciebie dzień jazdy, ja po jakiś 10 zjazdach na trasach bardzo trudnych i poza nimi, mam dosyć i odczuwam ból w kolanach:( (Chyba robie sie za stary) Tak to na czerwonych moge śmigac cały dzień w każdych warunkach.

    Zależy ile godzin to dla Ciebie dzień jazdy, ja po jakiś 10 zjazdach na trasach bardzo trudnych i poza nimi, mam dosyć i odczuwam ból w kolanach:( (Chyba robie sie za stary) Tak to na czerwonych moge śmigac cały dzień w każdych warunkach. dla mnie dzien "pracy" to od 8:30 do 4 popol z 30-45 min przerwa na lunch
    ale.......... caly rok robie work-out i gram duzo w siatkowke, jezdze mtn bike, narty wodne itp
    ja jestem powiedzmy średnio zawansowanym narciarzem i czarne trasy omijam szerokim łukiem. też lubie niebieskie i czerwone ale te pierwsze są przeważnie rozjechane i tu na nie dużych prędkościach też trzeba się wykazać żeby omijac i muldy i początkujących. pewnie że zdaża się pośmigać na czarnych ( patrz Hochkar czarna piątka - i to trzy razy z rzędu)ale potrafię znaleźć swoje miejsce w szzeregu i czerwone to jest jak na razie szczyt moich możliwości i na tym poprzestanę.
    ludziska nie świrujmy i trzymajmy sie szeregu.
    pozdro robert
    Jan Koval ja też cały rok na rowerze jeżdze i nawet w maratonach startuje, biegam, pływam i gram w piłke nożną, ale jakoś nie moge.

    P.S takie małe sprostowanie dla mnie czarna trasa to zlodowaciałe muldy i trudny snieg, a nie stromizny, żleby i przewężenia :o

    Jan Koval ja też cały rok na rowerze jeżdze i nawet w maratonach startuje, biegam, pływam i gram w piłke nożną, ale jakoś nie moge.

    P.S takie małe sprostowanie dla mnie czarna trasa to zlodowaciałe muldy i trudny snieg, a nie stromizny, żeby i przewężenia :o
    JA dla odmiany calymi dniami siedzie przed komputerem i wszedzie jezdze samochodem i specjalnie nie odczuwam wysilku... moze to kwestia budowy albo organizmu?

    Jan Koval ja też cały rok na rowerze jeżdze i nawet w maratonach startuje, biegam, pływam i gram w piłke nożną, ale jakoś nie moge.

    P.S takie małe sprostowanie dla mnie czarna trasa to zlodowaciałe muldy i trudny snieg, a nie stromizny, żleby i przewężenia :o
    czarna jest czarna :czasami cos co kwalifikowalo by sie nizej jest kwalifikowane jako czarna ze wzgledu na warunki. osobiscie wole swiezy snieg (wcale nie znaczy ze wysilek mniejszy) a oznakowanie??? traktuje to jako generalna wskazowke czego oczekiwac:)

    co do uwagi mr czajfoos: no coz tylko pogratulowac: widze ze nadprzyrodzone sily ukrywa przed n ami: a powaznie: dla mnie narty bez odp przygotowania to pierwszy krok do katastrofy:)
    Kontuzji.
    A teraz parę uwag z ostatniego tygodnia i wyjazdu do S.Pellegrino . Ludzi "jadących" na czarnej trasie można policzyć na palcach jednej ręki co wcale nie znaczy ,że jest na niej pusto :) niestety . Żeby przejechać 3000m trasy "posterunki kontrolne" musiały być wystawione w 5-ciu miejscach.
    Dobry rozwiązaniem była by "automatyczna" bramka przed taką trasą.Ja jadę taką trasę na 3 razy (boję się wyjechać z garba i wpaść na ścianę z ludzmi).
    Moja córa lajtowo jedzie to tak (ta druga traska) :
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=gHx6g3guPws"]YouTube - Passo S.Pellegrino[/ame]
    Jeżeli nadmienię ,że na stoku 80% to rodacy to resztę zostawiam bez komentarzy. Wolę "zamknięte" czerwone.
    Miałem ostatnio okazję pojeździć w takim zróżnicowanym ośrodku - Ischgl, gdzie można powiedzieć że były czarne, czarne z odcieniem szarym, czerwone, i takie bardziej bordowe.
    Pojeżdziłem sobie na czarnych i tych szarych, kilka ładnych godzin w 30 cm świeżego śniegu ... i na koniec sezonu mam takie przekonanie, że jeszcze się muszę dużo uczyć :)

    Myślę że każde bardziej strome nachylenie po prostu jest większym wyzwaniem i musimy sobie realnie odpowiedzieć czy jazda na danym nachyleniu (przewężenia, zakręty itd) jest w danym momencie dla nas dalszym szkoleniem się - wyzwaniem, czy mamy jeszcze na to siłę, czy mamy odpowiednią kondycję, aby nie przekraczać granicy bespieczeństwa i rozsądku ;)
    Dla mnie i niebieska pozwala poćwiczyć styl (większy zapas bezspieczeństwa), czerwone w pięknym otoczeniu dużą przyjemnością.
    To co pisał Mirek o Polakach jednak widać też na forum (patrzyłem na filmiki i jednocześnie na samozakwalifikowanie się tych osób według skali :confused: )

    :D Wiecej realizmu. Przyznanie się do własnych braków i właściwa ocena pozwali mi zawsze polepszać własną jazdę.
    Polacy na czarnych trasach są jak japońscy turyści ,trzeba zaliczyć +jakaś fotka i nieważny styl byle dojechać do dołu.Osobiscie nie przepadam za czarnymi z uwagi własnie na wszystkich tych turystów stojących w róznych dziwnych miejscach lub próbujących jakoś dotrzeć do jej końca .Tak naprawdę idealne rozwiazanie to zamknięta trasa +tyczki i wtedy nie liczy się kolor ,lód czy muldy wiesz że pojezdziłeś.
    PS Mirku może jakis twój filmik bo tylko latorośl promujesz

    co do uwagi mr czajfoos: no coz tylko pogratulowac: widze ze nadprzyrodzone sily ukrywa przed n ami: a powaznie: dla mnie narty bez odp przygotowania to pierwszy krok do katastrofy:) Nigdy specjalnie nie przygotowywalem sie do sezonu. Moze jest to kwestia tego ze dopiero od 3 lat tak prowadze swoje zycie,a przedtem trenowalem 3 razy w tyg. Moze to kwestia tego ze nie jezdze az tak agresywnie tak jak inni. Po prostu tak mam, dodam ze najwieksza kontuzja narciarska jaka mialem bylo rozciecie glowy kiedy sie podknalem i uderzylem w lawke w barze na stoku

    Polacy na czarnych trasach są jak japońscy turyści ,trzeba zaliczyć +jakaś fotka i nieważny styl byle dojechać do dołu.Osobiscie nie przepadam za czarnymi z uwagi własnie na wszystkich tych turystów stojących w róznych dziwnych miejscach lub próbujących jakoś dotrzeć do jej końca .Tak naprawdę idealne rozwiazanie to zamknięta trasa +tyczki i wtedy nie liczy się kolor ,lód czy muldy wiesz że pojezdziłeś. TAYSON :) a ty to kto?? np Szwed???
    rozumiem co chcesz przekazac ale chyba milej by bylo gdybys tak nie generalizowal.:)
    A niby kto miałby mnie nakręcić :) jak latorośl boi się wozić sprzęt a ja głównie śpię http://www.skiforum.pl/galerie/displ...at=13729&pos=4.
    Pomyślę i poszukam :)

    czarna jest czarna :czasami cos co kwalifikowalo by sie nizej jest kwalifikowane jako czarna ze wzgledu na warunki. osobiscie wole swiezy snieg (wcale nie znaczy ze wysilek mniejszy) a oznakowanie??? traktuje to jako generalna wskazowke czego oczekiwac:) Ciekaw jestem czy normy sa takie same wszedzie? W Solden, w ktorym bylem kilka lat temu, czarna znaczy naprawde czarna, czyli trudna. Czasem mniej, czasem wiecej, ale zawsze trudno. Gdy rowno, snieg w miare zmrozony, wtedy jest latwiej, gdy snieg ciezki i muldowaty - wtedy trudniej. Pamietam taka jedna w dojezdzie do lodowca Giggjoch. Myslalem, ze pluca wypluje. Najlepiej sie czulem na ichnich czerwonych, a nawet niektorych niebieskich, nigdy nie narzekalem na brak stromizmy. Ale w Madonna (Wlochy), gdzie jezdzilem w zeszlym roku, wszystkie czarne, z jednym wyjatkiem, byly stosunkowo latwe, dla mnie w sam raz. Natomiast czerwone byly dla mnie przewaznie za lagodne. Np. dwie piekne widokowo trasy z Passo Groste. W Soelden bylyby przecietnie trudnymi niebieskimi. Ciekaw jestem jak to jest po tamtej stronie Atlantyku?

    Ciekaw jestem czy normy sa takie same wszedzie? W Solden, w ktorym bylem kilka lat temu, czarna znaczy naprawde czarna, czyli trudna. Czasem mniej, czasem wiecej, ale zawsze trudno. Gdy rowno, snieg w miare zmrozony, wtedy jest latwiej, gdy snieg ciezki i muldowaty - wtedy trudniej. Pamietam taka jedna w dojezdzie do lodowca Giggjoch. Myslalem, ze pluca wypluje. Najlepiej sie czulem na ichnich czerwonych, a nawet niektorych niebieskich, nigdy nie narzekalem na brak stromizmy. Ale w Madonna (Wlochy), gdzie jezdzilem w zeszlym roku, wszystkie czarne, z jednym wyjatkiem, byly stosunkowo latwe, dla mnie w sam raz. Natomiast czerwone byly dla mnie przewaznie za lagodne. Np. dwie piekne widokowo trasy z Passo Groste. W Soelden bylyby przecietnie trudnymi niebieskimi. Ciekaw jestem jak to jest po tamtej stronie Atlantyku? jest dokladnie tak samo: tzn czarne niebieskie i zielone (bo nie ma czerwonych) sa oznakowane proporcjonalnie do obszaru danego osrodka: tzn single black diamond w jackson hole to zwykle odpowiednik double blacks w osrodkach we colorado. poszcz osrodki np w colorado (a tych glownych jest 18) tez sie roznia trudnoscia: np w winter park blacks sa zdecydowanie latwiejsze niz np arrapahoe basin. w whistler np jest pare oznakowanych triple blacks: te rownaja sie np double blacks w jackson czy w big sky
    itd itp: tak wiec jak patrzysz na mape to daje ci to nieco pojecia, ale tez powinienes cos przeczytac lub porozmaiiwac z ludzmi ktorzy w danej miejscowosci jezdzili.

    najbardziej mi sie podobala ta sprawa rozwiazana w las lenas, arg: maja tam doskonale mapy quasi-topograficzne i tam kazdy zjazd i zleb out of bounds jest okreslony w stopniach przecietnego spadku, tak ze od razu wiadomo o co chodzi.

    celowo nie zamiescilem new england: jak bylem jeszcze w polsce to glownie slyszalo sie o vermont i colorado i niczym wiecej: np vermont mnie kompletnie rozczarowal i w tej chwili nie zawracam sobie glowy zeby tam jezdzic: dolot zajmuje tyle samo czasu co wylot w rockies, a na zach masz przynajmniej gwarancje sniegu i duuuuuuuuuuuzych gor. colorado jak wspomnialem , zalezy gdzie: aspen np ma doskonale stoki ale czesto skapy snieg na stromych, natomiast aspen highland jest boski. vail nie lubie bo nie mo nic extremalnego a poza tym jest to jjedno z niewielu miejsc w usa gdzie snobizm przerasta ludzkie wyobrazenia....... arrapahoe basin jest male, stos nieznane ale ze swietnym terenie........
    podam ci moja pierwsza piatke pod wzgledem terenu:

    jackson hole,wy
    snowbird,ut
    las lenas,arg
    big sky,mt
    kicking horse,bc

    pozostalo mi jeszcze troche miejsc do zaliczenia: silvertone (wylacznie z guides), fernie,bc white,bc i pare miejsc w am pld: no ale zamierzam jeszcze troche pozyc wiec wszystko przede mna:)
    Pozdrowienia dla Mr.Koval. Widze, ze zamierzasz odwiedzic Fernie. To prawie moje podworko. Gdyby sie tak stalo, ze wpadniemy na siebie, to ten mniej poszkodowany stawia piwo.

    Pozdrowienia dla Mr.Koval. Widze, ze zamierzasz odwiedzic Fernie. To prawie moje podworko. Gdyby sie tak stalo, ze wpadniemy na siebie, to ten mniej poszkodowany stawia piwo. staram sie nie szukac takiego pretekstu do poznania ludzi.........

    fernie mnie zaqwsze intrygowalo ale nie wiem czy warto np na caly tydzien. jak bys porownal fernie do innych osrodkow??:)

    Ale w Madonna (Wlochy), gdzie jezdzilem w zeszlym roku, wszystkie czarne, z jednym wyjatkiem, byly stosunkowo latwe, dla mnie w sam raz. Natomiast czerwone byly dla mnie przewaznie za lagodne. Np. dwie piekne widokowo trasy z Passo Groste. W Soelden bylyby przecietnie trudnymi niebieskimi. Ciekaw jestem jak to jest po tamtej stronie Atlantyku? Nie do końca jest tak jak piszesz ponieważ na Passo Groste faktycznie są dwie piekne widokowo łatwe trasy ale żadna z nich nie jest czarna patrząc z dołu do góry po lewej jest niebieska a po prawej czerwona, zresztą na madonnie są tylko łatwe trasy zdecydowanie lepiej jest w Tonale gdzie prawie wszystkie sa dosyć trudne no i w Folgaridzie jest jedna fajna długa czarna trasa zdaje się ze nr 1

    Nie do końca jest tak jak piszesz ponieważ na Passo Groste faktycznie są dwie piekne widokowo łatwe trasy ale żadna z nich nie jest czarna patrząc z dołu do góry po lewej jest niebieska a po prawej czerwona, zresztą na madonnie są tylko łatwe trasy zdecydowanie lepiej jest w Tonale gdzie prawie wszystkie sa dosyć trudne no i w Folgaridzie jest jedna fajna długa czarna trasa zdaje się ze nr 1 Nie napisalem, ze na Passo Griste sa czarne, ale ze czerwone. Na pewno wtedy gdy bylem (2006), obie byly zaznaczone jako czerwone. W razie watpliwosci sluze mapka z tego okresu, bo je sobie przechowuje. A w Madonnie na Monte Spinale masz odcinkami dosc trudna czarna 25-ke. Jej koncowka, slynny Schumacher, jest nawet b. trudna, w kazdym razie b. stroma.
    Mr. Koval. Nie mam porownania, bo nie jezdze na narty do US (z wyjatkiem Whitefish). Fernie to glownie glades i tree skiing. Sa rowniez 4 czy 5 otwarte kotly, wiec mozliwosci sa nieograniczone, szczegolnie jak nie masz nic przeciwko krotkim spacerkom. Snieg jest troche ciezszy niz gdzie indziej (wyzsza temp.), za to jest go duzo. Tydzien to dlugi czas. Po co siedziec w jednym miejscu? Krotki dystans (2-3hr samochodem) na zachod znajdziesz Whitewater kolo Nelson BC (powder!!!), i Red Mountain w Rossland (freeskiing comp. site). W przeciwnym kierunku (ok. 1,5hr) od Fernie jest Castle Mountain Resort w Alberta, prawdziwy ukryty skarb. Zobacz krotki film o Castle:
    [ame="http://www.youtube.com/watch?v=eIfAutsP1lg"]YouTube - Castle Mountain (1of3)[/ame]

    A propos 'czarnych tras'. Czesto jest tak, ze snieg jest znacznie lepszy niz na tych 'latwiejszych', ze wzgledu na to, ze ich kolor odstrasza wielu. Osobiscie uwazam, ze lepiej sie wywalic w miekkim sniegu niz na lodzie, nawet jak jest plasko. Pisze z doswiadczenia. Grunt to sie nie bac - czarne wyszczupla.
    Panowie a wiecie jaki styl jest najlepszy na czarne trasy - "Bodzentyn" :D i pochodzi z Kieleckiego;):)

    Jeśli ktoś wie jak wygląda to czekam na odpowiedzi:eek:

    Powodzenia
    Trasa w Folgaridzie ma rzeczywiście numer 1 ;). W zeszłym roku zjechałem (tryb dokonany nieprzypadkowy ;)) z niej, bez wywrotki, ale i bez specjalnej przyjemności, tym bardziej, że warunki były takie sobie (lód, a na muldach rozjeżdżony śnieg).

    W mojej ocenie pchanie się na taką trasę bez naprawdę przyzwoitych umiejętności i siły mija się z celem. Więcej się nauczę i będę miał więcej frajdy z jazy po czerwonych trasach, nie mówiąc już o tym, że nie jadąc płynnie po czarnej trasie utrudniam życie innym.

    Ale jak będę w tym roku w Madonnie, to na czarną trasę też się co najmniej wybiorę - będę miał przynajmniej sprawdzian, czy czegoś się przez ten czas nauczyłem ;).

    Nie napisalem, ze na Passo Griste sa czarne, ale ze czerwone. Na pewno wtedy gdy bylem (2006), obie byly zaznaczone jako czerwone. W razie watpliwosci sluze mapka z tego okresu, bo je sobie przechowuje. A w Madonnie na Monte Spinale masz odcinkami dosc trudna czarna 25-ke. Jej koncowka, slynny Schumacher, jest nawet b. trudna, w kazdym razie b. stroma. Może i tak nie bede sie klucic :) ale nie sa one w kazdym razie wymagajace


    Trasa w Folgaridzie ma rzeczywiście numer 1 ;). W zeszłym roku zjechałem (tryb dokonany nieprzypadkowy ;)) z niej, bez wywrotki, ale i bez specjalnej przyjemności, tym bardziej, że warunki były takie sobie (lód, a na muldach rozjeżdżony śnieg).

    W mojej ocenie pchanie się na taką trasę bez naprawdę przyzwoitych umiejętności i siły mija się z celem. Więcej się nauczę i będę miał więcej frajdy z jazy po czerwonych trasach, nie mówiąc już o tym, że nie jadąc płynnie po czarnej trasie utrudniam życie innym.

    Ale jak będę w tym roku w Madonnie, to na czarną trasę też się co najmniej wybiorę - będę miał przynajmniej sprawdzian, czy czegoś się przez ten czas nauczyłem ;).
    Tak 1 na folgaridzie jest juz calkeim calkiem pamietam ze jak pojechalem tam na pierwszy zjazd w ciagu dnia z samego rana zaraz po ratrakowaniu, kiedy to zamiast sniegu jest lod ze kijka nie mozna wbic, to jak sie wywalilem gdzies w polowie to na tylku przejechalem z jakies 300 m, a naprawde probowalem sie zatrzymac
    Ja uwazam ze sa rozne rodzaje strachu.Jezeli ten strach jest taki ze nas dopinguje ale jedniczesnie ustala tak bezpieczna granice nazych mozliwosci ktorej nie mozna przekroczyc to jest wszytsko ok natomiast strach ktory powoduje ze nie chcemy posunac sie dalej i sprawdzac nasze mozliwosci na innych trudniejszych trasach jest bardzo nie dobry bo to tak jakbysmy zatrzymali sie w polowie naszych umiejetnosci.

    Ja uwazam ze sa rozne rodziaje strachu.Jesli ten strach pozwala na obiektywna ocene wlasnych mozliwosci i jezeli uznamy ze dana trasa owszem ejst trudna i sie jej troszke boimy ale jednoczesnie mamy swiadomosc ze jst ona dostosowanan do naszych umiejetnosci to taki strach jest na pewno bardzo pozytywny.Gorzej jezeli strach nie pozwala nam sie dalej rozwijajc i jednym slowem zaczynamy panikowac wtedy strach ma bardzo negatywne dzialanie
    Strach poza tym ze nas może zablokować bardzo często dodaje nam odwagi i włącza myślenie co nie występuje np. u 4 -12 latka który pojedzie na kreche wszędzie i w każdych warunkach bo co to nie on.;)
    Jednak nie o tym chciałem. Trasy czarne bardzo czesto (w Polsce i na Słowacji) są w lepszym stanie niż większość czerwonych po ktorych jeżdżą wszyscy. Dzieje się tak bo średniacy oraz początkujący nie chcą jeździć po niebieskich i zielonych.

    W sumie nie dziwi mnie taka sytuacja

    Czerwone trasy są w większości wypadków szersze od pozostałych mniej wymagających. dochodzi nieraz do takiej paranoi że początkujący musi jechać na krechę bo szerokość niebieskiej to ok 7-10 m gdzie z ledwością można sie wyminąć nie mówiąc już o skręcaniu.

    W/g mnie jezeli ktoś się szkoli pod okiem instruktora powinien jeździć tam gdzie jest mało ludzi, trasa jest bezpieczna i szeroka. Najcześciej jest to trasa czarna.

    Pamietam jak ludzie łamali się w szczyrku parę lat temu na wystającej ziemi i kamieniach na czerwonej trasie na skrzycznem tymczasem obok po 2 stronie byla gładka dobrze przygotowana trasa ze śniegiem tylko ze była czarna. Oczywiście nie namawiam aby ktoś po 14 dniach na nartach leciał natychmiast na czarną ale jezeli jest w stanie płynnie jedzić po niebieskiej i nie boi sie nowych wyzwań a ma obok instruktora/osobę szkolącą to powienien iść na czarną w takich warunkach.

    Polacy na czarnych trasach są jak japońscy turyści ,trzeba zaliczyć +jakaś fotka i nieważny styl byle dojechać do dołu.Osobiscie nie przepadam za czarnymi z uwagi własnie na wszystkich tych turystów stojących w róznych dziwnych miejscach lub próbujących jakoś dotrzeć do jej końca .Tak naprawdę idealne rozwiazanie to zamknięta trasa +tyczki i wtedy nie liczy się kolor ,lód czy muldy wiesz że pojezdziłeś. jak ja uwielbiam ludzi postrzegajacych dane zjawisko identycznie jak ja... pozdrawiam TYSON i zycze napotkania jak najmniejszej liczby "japonskich turystow" na czarnych trasach w tym sezonie, chociaz podchodzac do sprawy obiektywnie, to nie tylko polacy sie tak zachowuja, wbrew pozorom, zdarza sie to i nawet dosc czesto populacji Austriackiej...oni bywaja jeszcze gorsi...nasi sie ustawiaja w dziwnych miejscach omawianej przez trasy o podwyzszonym stopniu trudnosci...natomiast taki "japonski austriak" lubi sie np. ulozyc w "dziwnym jej miejscu" ... lub tez ustawic w najbardziej nieoczekiwanym miejscu wychodzac z lasu z trojka dzieci :/ o doswiadczenia zapytaj mojej rozcietej z tylu glowy ... i wielu stluczen... pozdro
    Pierwszy raz i ostatni na kreche zjechalem w BIALCE TATRZANSKIEJ.Na trasie tej stromej najbardziej na lewo patrzac z gory.To chyba to posiadajaca homologacje FIS.Zadna przyjemnosc :D brrrrrrrrrr.
    Po 5 ciu dniach na nartach,na sztucznym sniegu w BIALCE i MALE CICHE chlopaki wywiezli mnie na Kasprowy.Zjechalem Hala Gąsienicowa.Poczatek to walka o przetrwanie,ale po tym stromym odcinku bylo juz bajecznie.Dopiero docenilem co to jest prawdziwy snieg.Nastepnego dnia pojechalismy do TATRANSKIEJ LOMNICY.Znowu chlopaki wywiezli mnie na szczyt.Nie zjezdzalismy po nartostradzie tylko tam gdzie nie byl rozjezdzony snieg.Stojac u gory mialem wrazenie,ze jak sie przewroce to skulam sie calkiem na dol.Powiem szczerze,ze te trudne trasy nauczyly mnie pokory do nart.Ciesze sie,ze to przezylem.Jednak to,ze zjechalem czarnymi trasami,niespowodowalo,ze poczulem sie lepszym narciarzem.Bardziej dalo mi do myslenia ile mi jeszcze brakuje.

    W tym roku jedziemy w ALPY(LES 2 ALPES).Nie dlatego ze juz w polsce sa dla mnie za male gorki :D tylko dlatego ,ze tam jest wieksze prawdopodobienstwo na dobre warunki narciarskie.
    Pozdrawiam.
    Chłopie ubezpiecz się!!!Zwłaszcza OC.

    W tym roku jedziemy w ALPY(LES 2 ALPES).Nie dlatego ze juz w polsce sa dla mnie za male gorki :D tylko dlatego ,ze tam jest wieksze prawdopodobienstwo na dobre warunki narciarskie. HAHAHAHAHA bracie naucz sie jeździć bo krzywde sobie zrobisz, a jak nie sobie to przy upadku komuś innemu. A sa takie sytuacje że jak przjedziesz komuśostra krawedzia przez przypadek po twarzy?? Nie zdajesz sobie wogóle sprawy co robisz.... Prosze o rozwage..

    Pierwszy raz i ostatni na kreche zjechalem w BIALCE TATRZANSKIEJ.Na trasie tej stromej najbardziej na lewo patrzac z gory.To chyba to posiadajaca homologacje FIS.Zadna przyjemnosc :D brrrrrrrrrr.
    Po 5 ciu dniach na nartach,na sztucznym sniegu w BIALCE i MALE CICHE chlopaki wywiezli mnie na Kasprowy.Zjechalem Hala Gąsienicowa.Poczatek to walka o przetrwanie,ale po tym stromym odcinku bylo juz bajecznie.Dopiero docenilem co to jest prawdziwy snieg.Nastepnego dnia pojechalismy do TATRANSKIEJ LOMNICY.Znowu chlopaki wywiezli mnie na szczyt.Nie zjezdzalismy po nartostradzie tylko tam gdzie nie byl rozjezdzony snieg.Stojac u gory mialem wrazenie,ze jak sie przewroce to skulam sie calkiem na dol.Powiem szczerze,ze te trudne trasy nauczyly mnie pokory do nart.Ciesze sie,ze to przezylem.Jednak to,ze zjechalem czarnymi trasami,niespowodowalo,ze poczulem sie lepszym narciarzem.Bardziej dalo mi do myslenia ile mi jeszcze brakuje.

    W tym roku jedziemy w ALPY(LES 2 ALPES).Nie dlatego ze juz w polsce sa dla mnie za male gorki :D tylko dlatego ,ze tam jest wieksze prawdopodobienstwo na dobre warunki narciarskie.
    Pozdrawiam.
    lol n/c chlopie albo za duzo wodzi wypiliscie albo poniosla was ambicja hehe
    czasem mam wlasnie stracha i pietra jak widze takich jak ty na czarnych, zsuwaja sie bokiem, badz skret postoj, skret postoj itd :)
    nie bez powodu sa oznaczenia tras, posmigaj sobie na niebieskiej a nam zaoszczedz strachu :)
    ps. jestem wogole przeciwny temu aby osoby z malymi umiejetnosciami wjezdzaly na czarne, boo tak jak mowilem nie dosc ze strach kolo nich jezdzic, to sciagaja snieg a przez to robia sie muldy, a jezli jets zbity i zmrozony snieg to znowu swoim zamiataniem robia lodowisko :D

    Pierwszy raz i ostatni na kreche zjechalem w BIALCE TATRZANSKIEJ.Na trasie tej stromej najbardziej na lewo patrzac z gory.To chyba to posiadajaca homologacje FIS.Zadna przyjemnosc :D brrrrrrrrrr.
    Po 5 ciu dniach na nartach,na sztucznym sniegu w BIALCE i MALE CICHE chlopaki wywiezli mnie na Kasprowy.Zjechalem Hala Gąsienicowa.Poczatek to walka o przetrwanie,ale po tym stromym odcinku bylo juz bajecznie.Dopiero docenilem co to jest prawdziwy snieg.Nastepnego dnia pojechalismy do TATRANSKIEJ LOMNICY.Znowu chlopaki wywiezli mnie na szczyt.Nie zjezdzalismy po nartostradzie tylko tam gdzie nie byl rozjezdzony snieg.Stojac u gory mialem wrazenie,ze jak sie przewroce to skulam sie calkiem na dol.Powiem szczerze,ze te trudne trasy nauczyly mnie pokory do nart.Ciesze sie,ze to przezylem.Jednak to,ze zjechalem czarnymi trasami,niespowodowalo,ze poczulem sie lepszym narciarzem.Bardziej dalo mi do myslenia ile mi jeszcze brakuje.

    W tym roku jedziemy w ALPY(LES 2 ALPES).Nie dlatego ze juz w polsce sa dla mnie za male gorki :D tylko dlatego ,ze tam jest wieksze prawdopodobienstwo na dobre warunki narciarskie.
    Pozdrawiam.
    Powiedz swoich "chłopakom" , że jak chcą to niech jeżdżą sobie w hardcorowych warunkach a ty szlifuj umiejętnośći niebieskich tudzież czerwonych. Opowiem Ci pewną historyjkę jaką kiedyś przeżyłem. Otóż znalazłem się w złym miejscu nie po tej stronie nartostrady. Stałem sobie spokojnie na zakończeniu tego pokrytego muldami czegoś o gigantycznym nachyleniu i cały w spokoju prawiłem z ojcem o konieczności zjazdu do knajpy i napicia się gorącej kawki gdy niespodziewanie ktoś nie mogąc opanować nart wleciał we mnie z całym impetem. Gdyby jego narta uderzyła troszeczkę wyżej to już nie jeździłbym na nartach. Krawędź przecięła spodnie, i mocno wbiła się w cholewkę buta - do tego stopnia, że resztę wyjazdu przejeździłem w wypożyczonym obuwiu...

    Powiedz swoich "chłopakom" , że jak chcą to niech jeżdżą sobie w hardcorowych warunkach a ty szlifuj umiejętnośći niebieskich tudzież czerwonych. Opowiem Ci pewną historyjkę jaką kiedyś przeżyłem. Otóż znalazłem się w złym miejscu nie po tej stronie nartostrady. Stałem sobie spokojnie na zakończeniu tego pokrytego muldami czegoś o gigantycznym nachyleniu i cały w spokoju prawiłem z ojcem o konieczności zjazdu do knajpy i napicia się gorącej kawki gdy niespodziewanie ktoś nie mogąc opanować nart wleciał we mnie z całym impetem. Gdyby jego narta uderzyła troszeczkę wyżej to już nie jeździłbym na nartach. Krawędź przecięła spodnie, i mocno wbiła się w cholewkę buta - do tego stopnia, że resztę wyjazdu przejeździłem w wypożyczonym obuwiu... Chyba poznaliśmy tego samego "bohatera";) Nawet nie usłyszałem od niego słowa "PRZEPRASZAM". Troszkę więcej skruchy okazała zjeżdżająca za nim jego mama... przeprosiła i nawet zapytała czy nic mi nie jest. Szkoda, że dopiero w domu zobaczyłem przecięte spodnie i nieźle przerysowanego buta:((

    Pozdrawiam
    cg
    Coś w tym jest!!! Bo ja też nie usłyszałem tego sprytnego słówka xD Koleś jak gdyby nigdy nic wstał, poprawił fryzurkę ( bo o kasku to on nie słyszał :P ) wpiął się, zerknął na mnie jak gdyby miał ochotę mnie zabić - szczerze, przestraszyłem jak to dostrzegłem - to spojrzenie :P :P Hehe następnie przejechał z 20 metrów i zaliczył kozła na pierwszej lepszej muldzie xD

    szkoda tylko , że takie numery odstawiane są coraz to częściej...

    Pozdrawiam
    ŁK
    Jańskie Łaźnie-czarny stoku pod Kabinou :D Piękna sprawa. Najlepiej przygotowany i najciekawszy czarny stok w Czechach. Niesamowite przeżycie, które zapamiętam do końca życie. Pierwszy zjazd na nim to byłą czysta improwizacja :P ale odrazu się zakochałem. Polecam wszystkim którzy lubią pośmigać "na czarno";)
    Pozdrawiam Wojtek

    Jańskie Łaźnie-czarny stoku pod Kabinou :D Piękna sprawa. Najlepiej przygotowany i najciekawszy czarny stok w Czechach. Niesamowite przeżycie, które zapamiętam do końca życie. Pierwszy zjazd na nim to byłą czysta improwizacja :P ale odrazu się zakochałem. Polecam wszystkim którzy lubią pośmigać "na czarno";)
    Pozdrawiam Wojtek
    Pamiętam ten zjazd sprzed 4 lat kiedy to załoga Czarnej Góry nie dbała o jego przygotowanie... Muldy na 0.5m i zajefajne nachylenie:cool: .Szkoda tylko , że ostatnio się nim zainteresowano i przemianowano na nartostradę gładką jak pupcia niemowlaka ;/

    Powiedz swoich "chłopakom" , że jak chcą to niech jeżdżą sobie w hardcorowych warunkach a ty szlifuj umiejętnośći niebieskich tudzież czerwonych. Spoko spoko.Taki tez mam zamiar :)
    Napisalem,ze zjechalem tymi czarnymi,ale dzieki temu nauczylem sie pokory do nart.
    OC oczywiascie mam wykupione :p
    Pozdrawiam.

    Zaopiekujemy sie kolegą :D A poza tym twoja skromność jest tu zbędna. Pozdrawiam

    Spoko spoko.Taki tez mam zamiar :)
    Napisalem,ze zjechalem tymi czarnymi,ale dzieki temu nauczylem sie pokory do nart.
    OC oczywiascie mam wykupione :p
    Pozdrawiam.
    No i tak trzymać!!! :o Nabierz umiejętności i zacznij szaleć na coraz to trudniejszych trasach a po czasie może nawet wypuścisz sie poza nie - przyszłość zależy już tylko od Twoich upodobań!
    co do czarnych tras to ja uważam że głupotą jest zjeżdzanie aby zaliczyć . Przykład z Polski.W Wiśle Soszów czerwono-czarna trasa kończy się stromym zjazdem i od razu jest kolejka do wyciągu., koncowka trasy jak napisalem jest stroma i oblodzona czesto, wiec trzeba wbic krawedzie zeby sie zatrzymac lub chociaz srobic maly skręt= plugiem jest cięzko<chyba>.
    No wiec ja sobie wlasnie zjechalem... jem cos slodkiego w kolejce i slysze krzyk!!! nawet sie nie obrocilem a 'cos' mnie podcielo od tylu i polecialo dalej= w bande. oczywiscie jeden kilej mialem totalnie skrzywiony, ale gorzej bylo z nogami... oczywiscie chlopak ten ( okolo 12 lat) nie przeprosil mnie, tylko sie smial ze sie ludzie w kolejce poprzewracali...

    ehh.....

    A co do pokory(pisze ogolnie) to dobrze sie jej uczyć jak sie cos juz umie... na welu czerwonych poczatkujący narciarze tez moga nauczyc sie szanowania gor ;)

    oczywiscie jeden kilej mialem totalnie skrzywiony, ale gorzej bylo z nogami... oczywiscie chlopak ten ( okolo 12 lat) nie przeprosil mnie, tylko sie smial ze sie ludzie w kolejce poprzewracali...
    tym kijem do ziemi bym go przybił :mad:

    Ja nie mam ciśnienia "musze zjechać" jeżdżę tam gdzie mam z tego przyjemność, a nie muszę walczyć o życie.
    Wiecie.. To wszystko przykłady totalnego narciarskiego lamerstwa i nieobycia z powszechnymi już (mam nadzieję) zasadami savoir vivre (no może jednak nie xD). Przyznajmy się do winy, że zaczynając przygodę z narciarstwem wszyscy popełnialiśmy te same błędy. Czuję się z tego miejsca zmuszony uświadomić wszystkich początkujących, że takie zachowanie jest "be" i "fu" bo starsi koledzy z forum mają z tegoż powodu niezłe darcie ... :P

    Po 5 ciu dniach na nartach,na sztucznym sniegu w BIALCE i MALE CICHE chlopaki wywiezli mnie na Kasprowy. Zmień kolegów.

    Sory ale ja takie zachowanie nazywam dość jednoznacznie
    http://www.skiforum.pl/showpost.php?...9&postcount=21

    tu podałem powód
    http://www.skiforum.pl/showpost.php?...6&postcount=46

    mam nadzieję że te przeżycia czegoś Cię nauczyły.

    Wiecie.. To wszystko przykłady totalnego narciarskiego lamerstwa i nieobycia z powszechnymi już (mam nadzieję) zasadami savoir vivre (no może jednak nie xD). Przyznajmy się do winy, że zaczynając przygodę z narciarstwem wszyscy popełnialiśmy te same błędy. Czuję się z tego miejsca zmuszony uświadomić wszystkich początkujących, że takie zachowanie jest "be" i "fu" bo starsi koledzy z forum mają z tegoż powodu niezłe darcie ... :P Starsi koledzy już dużo połamańców widzieli, i nie chcą widzieć następnych

    Wiecie.. To wszystko przykłady totalnego narciarskiego lamerstwa i nieobycia z powszechnymi już (mam nadzieję) zasadami savoir vivre (no może jednak nie xD). Przyznajmy się do winy, że zaczynając przygodę z narciarstwem wszyscy popełnialiśmy te same błędy. Czuję się z tego miejsca zmuszony uświadomić wszystkich początkujących, że takie zachowanie jest "be" i "fu" bo starsi koledzy z forum mają z tegoż powodu niezłe darcie ... :P co to jest lamerstwo??
    niekompetencja, brak elementarnej wiedzy z danej dziedziny

    niekompetencja, brak elementarnej wiedzy z danej dziedziny

    znalazlem takie wyjasnienie:

    Lamerstwo
    Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
    Skocz do: nawigacji, szukaj
    Lamerstwo – ciężka przypadłość dotycząca głównie użytkowników produktów MS, a dotykająca głównie ludzi młodych nazywanych lamami. Charakteryzuje się m.in.:

    paranoicznym przywiązaniem do jednego systemu operacyjnego,
    nieznajomością podstawowego kodu HTML,
    obsesyjnym i bezpodstawnym strachem przed użytkowaniem Linuksa,
    bezskutecznym poszukiwaniem przycisku reset na klawiaturze,
    uciekaniem od monitora i wzywaniu informatyka na widok linii poleceń DOS,
    nieznajomością języka C,
    skłonnością do słuchania komercyjnej muzyki,
    ogólną nieporadnością komputerowo-życiową, starannie jednak ukrywaną przed otoczeniem (w przeciwieństwie do luserstwa).
    Czasami lamerstwo, w przypadku mężczyzn, łączy się z frajerstwem, które polega głównie na generalnej naiwności i noszeniu śmiesznych ubrań w stylu computer nerd. U kobiet lamerstwo przejawia się nieumiejętnością instalacji systemu Windows, przy czym wiedza ich na jego temat, obejmuje jedynie umiejętność pisania w Wordzie i wysyłania maili. Ponadto lamerstwo, to generalnie robienie czegoś z nieznajomością rzeczy, źle, byle jak, prymitywnymi metodami (np. wyliczanie osobno każdej wartości dla komórek w Excelu, zamiast użycia jednej formuły dla kolumny etc.)
    lool powalilo mnie na lopatki to co kolega znalazl :)
    Byłem jednego roku w Sulden przez tydzień i codziennie lądował helikopter raz lub kilka razy a śnieg gdzieniegdzie zabarwiony bywał na czerwono.
    Dla przykładu taki obrazek:
    Jest tam sobie czerwona trasa ale ma 2 ścianki skierowane na południe. Nie muszę chyba nic pisać jak one wyglądały rano i jak w południe (wiosna). Z krzesła widać większośc trasy więc pole obserwacji znakomite. 1 dnia widzę rodziców (chyba) z 2 dzieci płużących na tych ściankach. Pomyślałem, że po jednym razie dadzą sobie spokój. Nic z tego. Z małymi przerwali płużyli tam przez 7 dni! Raz wjeżdżałem kanapą pod górę z 2 Niemcami i tak sobie patrzyliśmy na to widowisko aż jeden z nich rzekł do drugiego "To powinno być jakoś regulowane!" Ta "dzielna" rodzinka też pochodziła zza naszej zachodniej granicy.
    Do całości trzeba dodać 2 gromady parapeciarzy siedzących w porzek stoków i instruktorów (?) włoskich stojących ze swymi szkólkami na środku stoków. Z jednym z nich miałem nawet krótka dyskusję o zasadach poruszania się po trasach.
    Pozdr. rolnik
    Czarne traski? Dlaczego nie? Ale chyba prawdą jest, że jest to bardziej sport niż przyjemność? Tak jest przynajmniej u mnie. Lubię czasem pośmigać na trudnych stokach ale jest bardziej jako ciekawostka.
    czarna trasa lepsza przygotowana jak czerwona nie przygotowana.
    przykład hochkar czarna 5a była dużo bardziej przyjazna niż czerwona 9 której jakoś nie czułem.
    mmmmm lubie czarne ale przeważnie są zle przygotowane jest na nich pełno lodu bo jak ktoś się pusci na czarna a nie umie jezdzić to zjeżdża bokiem i wyślizguje cały snieg

    mmmmm lubie czarne ale przeważnie są zle przygotowane jest na nich pełno lodu bo jak ktoś się pusci na czarna a nie umie jezdzić to zjeżdża bokiem i wyślizguje cały snieg Dlatego ci, nie znajacy swoich umiejetnosci powinni zjezdzac tam gdzie to im dobrze wychodzi, a nie zapuszczac sie na czarne trasy, gdzie tylko psuja zabawe tym lepszym.
    To prawda. Ludzie często zapędzają się tam gdzie jazda nie sprawia im przyjemności ale później z zadowoleniem oznajmiają "zjechałem" i co z tego. A czasem są przyczyną zagrożenia gdyż nie panują do końca nad sprzętem. Często można sobie zrobić krzywdę jeżeli się nie posiada pewnych umiejętności, ale to jescze pół biedy, gorzej jak się wyrządzi krzywdę drugiej osobie i to często tej, która zagrożenia nie stworzyła. Warto o tym czasem pomyśleć zanim się człowiek rzuci "z motyką na Słońce".
    Narty są dla każdego,czarne trasy też,Co byś Wojtku powiedział,gdyby ktoś chciał zakazać Ci jazdy na niebieskich trasach,bo z tymi umiejętnościami to masz jeżdzić na czerwonych lub czarnych.W stacjach karnety są sprzedawane na cały ośrodek,bez ograniczeń,KAŻDY ma prawo jeżdzić tam gdzie mu się podoba.
    Do wielu wypadków dochodzi z winy tych,którym się wydaje,że ze względu na umiejętności mogą na stoku wszystko....zwłaszcza gdy widzą początkującą osobę.
    tak ale ja np widzialem wiele razy rodziców biorących male dzieci na stromą trasegdzie dziecko raczej nie mialo za duzych szans..
    Nie wiem cyz to problem zostawic dzieciaka z małzonkiem i samemu sobie smingac na czarna jak sie jest taki pro...
    Po co go narazac...

    Narty są dla każdego,czarne trasy też,Co byś Wojtku powiedział,gdyby ktoś chciał zakazać Ci jazdy na niebieskich trasach,bo z tymi umiejętnościami to masz jeżdzić na czerwonych lub czarnych.W stacjach karnety są sprzedawane na cały ośrodek,bez ograniczeń,KAŻDY ma prawo jeżdzić tam gdzie mu się podoba.
    Do wielu wypadków dochodzi z winy tych,którym się wydaje,że ze względu na umiejętności mogą na stoku wszystko....zwłaszcza gdy widzą początkującą osobę.
    Nie mam nic przeciwko komukolwiek. Zgadzam się z Tobą, że każdy ma takie samo prawo korzystać z każdego rodzaju trasy. Tutaj sprawa jest oczywista. Ale przyznasz, że na częstotliwość i rodzaj wypadków duży wpływ ma doświadczenie, a raczej jego poziom. Nie wrzucam wszystkich do jednego koszyka i nie mówię, że winę ponoszą niedoświadczeni początkujący, ponieważ jest sporo przypadków gdzie winnym jest osoba doświadczona narciarsko. Na pewno nie mówię o dyskryminacji ale zgodzisz się chyba, że nie jest wielką przyjemnością dla osoby, że tak się wyrażę 'słabo jeżdżącej' jazda po czarnych trasach, na której "walczy z życiem".

    Narty są dla każdego,czarne trasy też,Co byś Wojtku powiedział,gdyby ktoś chciał zakazać Ci jazdy na niebieskich trasach,bo z tymi umiejętnościami to masz jeżdzić na czerwonych lub czarnych.W stacjach karnety są sprzedawane na cały ośrodek,bez ograniczeń,KAŻDY ma prawo jeżdzić tam gdzie mu się podoba.
    Do wielu wypadków dochodzi z winy tych,którym się wydaje,że ze względu na umiejętności mogą na stoku wszystko....zwłaszcza gdy widzą początkującą osobę.
    Moze i tak.
    Jednak wg. mnie kazdy powinien jezdzic po takiej trasie, po ktorej robi to najlepiej i czerpie z tego najwiecej satysfakicji. Oczywiscie, zawsze mozna podejsc do tego troszke na wyrost i sprobowac czegos trudniejszego, jednak nie jezdzac plugiem - wybierac sie na czarne trasy, bo i to juz widzialem.
    Mało tego pługiem. Widziałem już w Austri Polaków, którzy wybrali się na dość wymagającą traskę i "Jezu, jak my stąd zejdziemy?!".
    Ze strachem w oczach, praktycznie schodzili z traski. Inni mało nie zapalą ud, mając całkowićie spięte nogi przy zjeżdżaniu ze stromizny pługiem.
    Ir3k ma w stu procentach rację.

    Narty są dla każdego,czarne trasy też,Co byś Wojtku powiedział,gdyby ktoś chciał zakazać Ci jazdy na niebieskich trasach,bo z tymi umiejętnościami to masz jeżdzić na czerwonych lub czarnych.W stacjach karnety są sprzedawane na cały ośrodek,bez ograniczeń,KAŻDY ma prawo jeżdzić tam gdzie mu się podoba.
    Do wielu wypadków dochodzi z winy tych,którym się wydaje,że ze względu na umiejętności mogą na stoku wszystko....zwłaszcza gdy widzą początkującą osobę.
    niby masz racje... ale ciężko jest mi sie pogodzic z tym jak początkujący narciarze ześlizguja sie bokiem po ściankach zgarniając cały śnieg i zostawiając lód. Ani oni nie mają z tego zbyt dużo (oprócz moze dumy) a do tego inni nie mają juz potem po czym jeździć. Oczywiście ja też tak zjeżdżałem i też wybierałem sie na trasy za trudne dla mnie, ale przynajmniej teraz widze jaki to był błąd i żałuje;/:P Trasy są dla wszystkich, ale należy zachowa zdrowy rozsądek...

    Narty są dla każdego,czarne trasy też,Co byś Wojtku powiedział,gdyby ktoś chciał zakazać Ci jazdy na niebieskich trasach,bo z tymi umiejętnościami to masz jeżdzić na czerwonych lub czarnych.W stacjach karnety są sprzedawane na cały ośrodek,bez ograniczeń,KAŻDY ma prawo jeżdzić tam gdzie mu się podoba.
    Do wielu wypadków dochodzi z winy tych,którym się wydaje,że ze względu na umiejętności mogą na stoku wszystko....zwłaszcza gdy widzą początkującą osobę.
    Brednie wypisujesz. Może Ty na własne oczy nie widziałeś narciarzy początkujących których helikopter zabierał z czarnych tras z urazami na całe życie.
    Widziałem wielu "ekspertów" łamiących się i innych.Trochę latek na stoku w pracy minęło.
    Poza tym mam rodzinne związki z TOPR,zapewniam Cię ,że urazy początkujących to mały pikuś przy tych, które doznają tzw.zaawansowani.
    Ciekawe,jak podchodzisz do początkujących kierowców? Zakaz wstępu na autostrady??
    PS.Wychowałem się w Zakopcu.Mieszkałem blisko obserwatorium meteo na Równi,tam było lądowisko helikoptera,widzałem też trupy zwożone pod heli.....
    Jest subtelna różnica między autostradą a czarną trasą.
    Wpuść świeżego kierowcę na oblodzoną dziurawą drogę bez pobocza... idąc Twoimi porównaniami.

    Wystarczy ten banalny i oklepany "zdrowy rozsądek". Metoda "małych kroków" itd, itp, etc
    może wiele nie widziałem -nowicjuszy połamanych -ale jednak ekspertów i super jeżdżących całkowicie połamanych było więcej a 2 zabitych (jeden na moich oczach) to byli jednak dobrze szusujący narciarze

    przepraszam za takie czarne pisanie

    ważne być wyrozumiałym ,życzliwym i mieć radość w sobie
    Pozdrawiam Kaju
    Czytam Wasze niektóre wypowiedzi i przypomina mi się taka scenka rodzajowa sprzed... chyba 2 lat...
    Zjechałam właśnie z góry zielonej trasy w Szczyrku, zatrzymałam się na szczycie Golgoty... Od wyciągu na tę trasę podjechała para, małżeństwo. On jechał sprawnie, tymczasem jej ruchy nie były zbyt skoordynowane; pewnie dlatego uwierzyłam w prawdziwość tego, co mówiła. Nie byli to młodzi ludzie - byli.. w moim wieku :D Kobieta ze strachem w głosie pytała, jadąc za mężem, jak sobie poradzi, przecież nie potrafi na tyle dobrze jeździć. Mąż nawet się nie zatrzymał. Jechał przed nią i po prostu wykrzyknął: "Daj spokój! Poradzisz sobie! Po prostu jedź za mną!"
    Ta scena utkwiła w mojej świadomści jako klasyczny przykład braku odpowiedzialności. Jak można było?! Jak on mógł tego od niej oczekiwać i tak zbagatelizować jej umiejętności?! Jak ona mogła się na to wszystko zgodzić?

    Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia. Dorośli, wydawałoby się doświadczeni ludzie... Należałoby oczekiwać pewnej mądrości...
    Nie patrzyłam, co było dalej... Długo zastanawiałam się, jak to się skończyło, ale nie miałam odwagi zareagować, choć pewnie powinnam...

    A wracając do Waszej dyskusji.
    Tak, trasy są dla wszystkich. Tylko... oczekujemy od tych "wszystkich" pewnej mądrości, dojrzałości, odpowiedzialności... Liczymy, że będą te trasy dobierali do swoich umiejętności...
    Tymczasem... ludzie są tylko ludźmi. I - jak w innych sprawach - nie można liczyć na to, że wszyscy będą rozsądni, wykażą się mądrością...
    Ratownicy wciąż będą mieli co robić.
    Niestety.
    Nie widze sensu, dla ktorego mialaby sie toczyc tutaj sprzeczka n/t tego co kto widzial.
    Napewno jedni widzieli wiele, inni troche mniej - ale nie o to tutaj chodzi. Zaraz dojdzie do tego, ze tym sposobem zniechecicie innych do jazdy. :)
    Sadze, ze jezeliby kazdy narciarz przystosowywal swoje umiejetnosci do warunkow atmosferycznych i trasy po ktorej ma zamiar zjechac, nie byloby zadnych problemow.
    Jednak tak dobrze byc nie moze. Jest bardzo wiele powodow, dla ktorych wlasnie dzieje sie inaczej, chocby chec zaimponowania komus innemu badz blache podejscie do wlasnych umiejetnosci. Gdyby kazdy mogl sie przystosowac do tej reguly to napewno bysmy widzieli mniej przykrych obrazkow.
    Niestety jest jak jest, moze sie to kiedys zmieni, jednak poki co nie ma na co liczyc.
    Dyskusja ta przypomina mi dyskusję o bezpieczeństwie na drogach: młodych kierowcach, prędkości, alkoholu, stanie dróg itd. Nie mówię , że taka dyskusja nic nie daje ale statystyki niestety pokazują, że niewiele się zmienia.
    kochani, podobnie na stokach, nie zmieni się wiele, ludzi z brakiem wyobraźni nie zabraknie tym bardziej, że narciarstwo jest coraz bardziej popularne i łatwiej dostępne.
    A czasem bywa i tak, ze czarnej trasy sie nie uniknie. Tak jest np. na Rohacach. Prawie cala trasa jest dosc latwa, moze z wyjatkiem srednio trudnego poczatku. Ale koniec jest trudny: stromy, czesto zmuldzony i zalodzony. A uniknac sie go nie da. Nie raz i dwa widzialem tam "interesujace" sceny. No i stara szkola sie klania, tam trzeba o karwingu zapomniec. ;)

    Niekiedy ludzie sie zapedzaja tam, gdzie nie powinni i to niekoniecznie swiadomie. Np. koncowka Buli na Goryczkowej. Jesli pojedzie sie na wprost, w strone krzeselka, wjezdza sie w rodzaj mocno zmuldzonego lejka, z ktorego nie ma ucieczki. ;) Tam tez mozna poczynic interesujace obserwacje. Ale najwieksza pulapka z jaka mialem do czynienia jest czarna 25-ka z Monte Spinale w Madonna di Campiglio. Niby czarna, ale niespecjalnie trudna... z wyjatkiem samej koncowki, 70% stromizny, na szczescie gladkiej. Dojechawszy do niej, nie ma inne mozliwosci - trzeba zjechac. Jakkolwiek. :) Choc widzialem nielicznych, ktorzy potrafili tam zjechac smigiem.
    W końcu nie po to ktoś wymyślił te oznaczenia, w dodatku, że związane są one z poziomem trudności, żeby każdy miał tam swobodny wstęp. Mając na myśli "swobodny wstęp" chcę przekazać, że jednak należy korzystać z tras o stopniu trudności równoległym lub niższym w stosunku do poziomu umiejętności.
    Nie sądzę żeby trasy 'czarne' były dobrym miejscem dla ludzi, którzy czasem nie panują nad sprzętem na płaskim terenie.
    Co do Golgoty to trochę jest nie tak.
    Stok jest stromy jednak jego trudnością największą jest permanentne zamuldzenie, właśnie spowodowane tym że tamtędy zjeżdżają narciarze z "łatwych" Julianów i później zsuwają śnieg tworząc coraz większe muldy.
    Poza tym nie ma innego wyboru, oprócz odpięcia nart i zejścia w butach.
    Aż prosi się o krzesełko wzdłuż Golgoty właśnie po to by Ci którzy czują że sobie nie poradzą mogli spokojnie i bezproblemowo zjechac na dół.
    Ale to raczej w gestii właścicieli wyciągu.
    Korzyśc byłaby doprawdy duża bo raz że "początkujący" skorzystaliby na tym a także Ci którzy lubią "poszalec". Byłoby też znacznie luźniej na stoku.
    A czy ktoś z Was pamięta przeżycie, gdy z oślej łączki wjechał na normalną trasę? :oI nie musiała to być wcale otra czerwona. Zawsze krok naprzód wiąże się dojściem do granic aktualnych umiejętności. Tylko nie należy przesadzać z wielkością tych kroków.:D

    A czasem bywa i tak, ze czarnej trasy sie nie uniknie. Tak jest np. na Rohacach. Prawie cala trasa jest dosc latwa, moze z wyjatkiem srednio trudnego poczatku. Ale koniec jest trudny: stromy, czesto zmuldzony i zalodzony. A uniknac sie go nie da. Nie raz i dwa widzialem tam "interesujace" sceny. No i stara szkola sie klania, tam trzeba o karwingu zapomniec. ;)

    Niekiedy ludzie sie zapedzaja tam, gdzie nie powinni i to niekoniecznie swiadomie. Np. koncowka Buli na Goryczkowej. Jesli pojedzie sie na wprost, w strone krzeselka, wjezdza sie w rodzaj mocno zmuldzonego lejka, z ktorego nie ma ucieczki. ;) Tam tez mozna poczynic interesujace obserwacje. Ale najwieksza pulapka z jaka mialem do czynienia jest czarna 25-ka z Monte Spinale w Madonna di Campiglio. Niby czarna, ale niespecjalnie trudna... z wyjatkiem samej koncowki, 70% stromizny, na szczescie gladkiej. Dojechawszy do niej, nie ma inne mozliwosci - trzeba zjechac. Jakkolwiek. :) Choc widzialem nielicznych, ktorzy potrafili tam zjechac smigiem.

    Taka sytuacja jest normalna. Nie zawsze człowiek jest w stanie przewidzieć co go czeka, ale w większości przypadków jest to możliwe.
    Myślę, że o problemie mogą stanowić tylko Ci użytkownicy stoków, którzy wiedząc o swoim niedoświadczeniu "zapędzają" się właśnie na tego typu trasy.

    A czasem bywa i tak, ze czarnej trasy sie nie uniknie. Tak jest np. na Rohacach. Prawie cala trasa jest dosc latwa, moze z wyjatkiem srednio trudnego poczatku. Ale koniec jest trudny: stromy, czesto zmuldzony i zalodzony. A uniknac sie go nie da. Nie raz i dwa widzialem tam "interesujace" sceny. No i stara szkola sie klania, tam trzeba o karwingu zapomniec. ;)

    Niekiedy ludzie sie zapedzaja tam, gdzie nie powinni i to niekoniecznie swiadomie. Np. koncowka Buli na Goryczkowej. Jesli pojedzie sie na wprost, w strone krzeselka, wjezdza sie w rodzaj mocno zmuldzonego lejka, z ktorego nie ma ucieczki. ;) Tam tez mozna poczynic interesujace obserwacje. Ale najwieksza pulapka z jaka mialem do czynienia jest czarna 25-ka z Monte Spinale w Madonna di Campiglio. Niby czarna, ale niespecjalnie trudna... z wyjatkiem samej koncowki, 70% stromizny, na szczescie gladkiej. Dojechawszy do niej, nie ma inne mozliwosci - trzeba zjechac. Jakkolwiek. :) Choc widzialem nielicznych, ktorzy potrafili tam zjechac smigiem.
    oj Seniorze przy 70% to chyba bys samoistnie odpadal od sciany...:)

    @woytek
    aha:) nie wiedzialem :)
    cos mi wlasnie nie pasowalo
    100% nachylenia to w praktyce 45 stopni. Więc możesz przeliczyć.

    oj Seniorze przy 70% to chyba bys samoistnie odpadal od sciany...:)

    @woytek
    aha:) nie wiedzialem :)
    cos mi wlasnie nie pasowalo
    chyba ci sie pomylily procenty ze stopniami : ja osobiscie wole uzywac procentopw do opisu napojow wyskokowych a KAT nachylenia w stopniach. zeby byc w zgodzie z mat-geom KAT nalezy okreslac w stopniach (radianach wg SI) a nie w procentach

    a np nachylenie 50 stopni to ile to jest %%%% ???:)
    Nie no spotkałem się po prostu z takim odpowiednikiem ponieważ na trasach rzeczywiście nachylenie podane jest w skali procentowej.

    a np nachylenie 50 stopni to ile to jest %%%% ???:) Proste, ponad 119%. Kiedys za komuny wyrabialo sie wieksze normy. :)

    Tez jestem zdania, ze w procentach lepiej mierzyc co innego. Najbardziej lubie 12% plyny w czerwonym kolorze. W pokojowej temperaturze. :)

    Ale podawanie nachylenia stokow w procentach sie niestety przyjelo (pochodzi z budownictwa) i niewiele na to poradzimy. Czasem, rzadko, podaja w stopniach. A najgorsze w tych procentach jest to, ze nie wiadomo co to tak naprawde oznacza. Kiedys byla dluga dyskusja na ten temat.

    Proste, ponad 119%. Kiedys za komuny wyrabialo sie wieksze normy. :)

    Tez jestem zdania, ze w procentach lepiej mierzyc co innego. Najbardziej lubie 12% plyny w czerwonym kolorze. W pokojowej temperaturze. :)

    Ale podawanie nachylenia stokow w procentach sie niestety przyjelo (pochodzi z budownictwa) i niewiele na to poradzimy. Czasem, rzadko, podaja w stopniach. A najgorsze w tych procentach jest to, ze nie wiadomo co to tak naprawde oznacza. Kiedys byla dluga dyskusja na ten temat.
    a moze w procentach mierzymy socjalistyczny "spadek terenu" ???
    :)

    chyba ci sie pomylily procenty ze stopniami : ja osobiscie wole uzywac procentopw do opisu napojow wyskokowych a KAT nachylenia w stopniach. zeby byc w zgodzie z mat-geom KAT nalezy okreslac w stopniach (radianach wg SI) a nie w procentach

    a np nachylenie 50 stopni to ile to jest %%%% ???:)
    no pomylilo pomylilo ;)

    swoja droga w ruchu drogowym tez procenty
    Ten sam sposob przeliczania stosuje sie na drogach ?
    http://pic.wapedia.mobi/thumb/dd3b13...roya.jpg&w=340

    czyli
    http://pic.wapedia.mobi/thumb/dd3b13...&w=110&small=1

    lub

    http://pic.wapedia.mobi/thumb/dd3b13...&w=110&small=1
    z tabliczka podającą nachylenie

    Nie zawsze człowiek jest w stanie przewidzieć co go czeka, ale w większości przypadków jest to możliwe.
    Myślę, że o problemie mogą stanowić tylko Ci użytkownicy stoków, którzy wiedząc o swoim niedoświadczeniu "zapędzają" się właśnie na tego typu trasy.
    Zanim gdziekolwiek wyjadę, szukam, wręcz drukuję mapki z trasami. Teraz już raczej nie, ale nie tak dawno jeszcze na podstawie tych mapek określałam, gdzie i którymi trasami miałam jeździć. Łączyłam to oczywiście ze świadomością na temat moich umiejętności. Wybierałam miejsca, w których mogłam czuć się pewnie...
    W końcu jazda to przyjemność, a nie strach i męka!
    To proste. I to pomaga. :)
    Co sadzicie o czarnych odcinkach tras w Ramzovej lub czrnej górze??? wymagające czy nie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne