ďťż
  Wkrótce zaczynamy! Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Zaczynam przygodę z nartami. Carving, 176, 70kg Lodowiec Mölltaler-dla wcześnie zaczynających sezon!! dopiero zaczynam proszę o pomoc !!! Zaczynam Przygode Z Nartami Sezon się zaczyna Palenica Salomon X-wing model i długość do poziomu jazdy STOCLKI RAVER dla ZAWODOWCÓW Rolls Royce DobĂłr nart dla kobiety 171 cm wzrostu, 60 kg wypoĹźyczalnie szczecin?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wirusek33.pev.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Zawsze marzyłem o nartach, tylko jakoś się nie udawało. Kiedy byłem młodszy, to nie miałem pieniędzy. Potem brak pieniędzy wyparł brak czasu. Małe dzieci, obowiązki, itd., itp.
    Trzy lata temu pojechałem z dwójką starszych dzieciaków na Słowację. W wypożyczalni, po wystaniu się w kolejkach, wyfasowałem narty dla siebie i córki (wówczas 7-letniej). Synkowi marudzie nie pożyczałem, bo uznałem, że jest jeszcze za mały (wówczas miał 4 lata). Wybraliśmy się na stok (z hotelu trzeba było dymać dobre dwa kilometry, więc przydały się sanki, na których ciągnąłem dziatwę). Zdążyłem wczłapać wraz z córką ze sto metrów pod górkę na oślą łączkę, następnie dwa razy się wykopyrtnąć, kiedy moja narciarska przygoda nieoczekiwanie się skończyła, ponieważ synek wył na dole (pod opieką sfrustrowanej tym nieco znajomej). Kazałem córce poczekać, sam zlazłem do małego i kiedy już udało mi się go uspokoić i otrzeć mu łezki, usłyszałem szloch córki, która w tzw. międzyczasie wywaliła się i poobijała. Odpiąłem jej nartki, zapakowałem towarzystwo na sanki i wykonałem marszopłacz z nartami na ramieniu (tzn. ja maszerowałem, a dzieci pochlipywały) do hotelu, do którego dotarłem z jęzorem do pasa, bo z powrotem było pod górkę. Kompletna frustracja, byłem wściekły na ten cały cholerny wyjazd, obiecując sobie, że już nigdy więcej.
    Następne dwa dni chodziłem z dziećmi na spacery i zjeżdżałem z nimi na sankach. Wreszcie udało mi się znaleźć opiekunkę dla małego, który po kilkugodzinnych negocjacjach zgodził się mnie wypuścić wraz ze swoją siostrą.
    Poszliśmy z córką na stok. Tym razem postanowiłem skupić się na niej, więc nie zakładałem nart. Wszyscy instruktorzy byli zajęci, ale na szczęście dobrze jeżdżąca koleżanka (dzięki ci Ewa!) postanowiła pouczyć moje dziecko. Na początku były te wszystkie pługi itd., aż wreszcie dziecko jakoś zaczęło się w miarę stabilnie zsuwać. No to poszliśmy na wyciąg.
    I tu klapa. Najpierw ze trzy lagi pojechały same, bo dziecko nie zdążyło się na nich ulokować. Sprostowanie – trzeci orczyk pojechał w towarzystwie rękawiczek córki.
    Mała miała już łzy w oczach, więc odpuściliśmy sobie ten cały wyciąg i transportowaniem dziecka zająłem się sam. Wciągałem ją na górę, a ona zjeżdżała. Mimo, że miałem na sobie tylko lekki polarek, zgrzałem się jak pies. Panie rozczulało moje ojcowskie zaangażowanie, a ich mężowie gratulowali mi kondycji malamuta.
    Tymczasem moje dziecko radziło sobie coraz lepiej. Jechało już na równoległych nartach, robiąc zupełnie fajne skręty i kontrolując tor jazdy. Miałem niesamowitą satysfakcję, którą może zrozumieć tylko inny rodzic. Wreszcie córka zaskoczyła również, o co chodzi z tym orczykiem. O tej pory już tylko stałem na stoku i robiłem jej zdjęcia, a ona sama: orczyk – zjazd, orczyk – zjazd, i tak przez trzy godziny, a ja zacząłem marznąć. Tak spędziliśmy następne dwa dni, aż wreszcie trzeba było wracać do domu.
    Przez następne trzy lata nie byliśmy na nartach. Jakoś nie mogłem wziąć zimą urlopu, a dziecko nie chciało się dać wysłać na obóz narciarski.
    W tym roku udało się! Zabieram córkę i średniego syna (najmłodszy chyba jeszcze zostanie w domu) i w ferie jedziemy. Sprzęt już mamy. Po niezbyt dobrych doświadczeniach z przystokowymi wypożyczalniami w czasie ferii zdecydowałem się kupić deski (sobie nowe allroundy, dzieciakom używane nartki). No i od dwóch miesięcy nieustannie śni mi się, że zasuwam z góry ciętymi skrętami. Czytam fora, oglądam filmiki z lekcjami na youtubie i puchar świata na Eurosporcie, a w głowie tylko carving, carving... Słowem - regularny zajob. Kolega dworuje już ze mnie, że mogę prowadzić korespondencyjny, teoretyczny kurs narciarski. A propos, zna ktoś jakiegoś fajnego instruktora z Witowa?
    Pozdrawiam forumowiczów, gratulując samozaparcia tym co przebrnęli przez mój post.


    Ja przeczytałem od deski do deski fajny post :)

    Zawsze marzyłem o nartach, ........ Życzę udanego wyjazdu.
    bardzo fajny post :)
    pozdrawiam
    kaśka
    No to jesteś "facet po przejściach":D

    [Tymczasem moje dziecko radziło sobie coraz lepiej. Jechało już na równoległych nartach, robiąc zupełnie fajne skręty i kontrolując tor jazdy. Miałem niesamowitą satysfakcję, którą może zrozumieć tylko inny rodzic]
    Ja rozumiem - bezcenne, za wszystko inne........

    Pozdrawiam całą napaloną rodzinę


    Samozaparcie jak się okazuje u mnie w normie... przebrnęłam z wielką przyjemnością :)
    A niesamowitą satysfakcję rozumiem wielce... sama mam taką od kilku dni :)
    Życzę samych dalszych sukcesów
    Życzę Wam super wyjazdu i niezapomnianych przeżyć.
    Super opis :)
    Czytałam z zapartym tchem ;)
    Życzę powodzenia.

    a za dwa tygodnie też zabieram się za naukę moich Potworków (3 i 5)
    Fajowy post. Wyjazd na pewno będzie super. Powodzenia :)
    Powodzonka :)
    Podobało mi się i to bardzo.
    Powodzenia
    :)
    Mała prośba .... napisz jak było.
    aż miło się czyta takie posty xD - super , Pozdrawiam !!!

    (...) No i od dwóch miesięcy nieustannie śni mi się, że zasuwam z góry ciętymi skrętami. Czytam fora, oglądam filmiki z lekcjami na youtubie i puchar świata na Eurosporcie, a w głowie tylko carving, carving... Słowem - regularny zajob. Nie przejmuj się, jak złapiesz bakcyla to będzie jeszcze gorzej. Ja planuję wyjazd w marcu a tak od połowy listopada nie myślę o niczym innym tylko sprawdzam pogodę w górach i oglądam wystawy sprzętu jak dzieciak przed cukiernią ;)
    Poscik cycus malina- przypomnialy mi sie nasze poczatki z naszymi strrrasznymi kapturami (to bylo jakies 15 lat temu). A O TEJ CUKIERNI (POWYZEJ) TEZ MI SIE BARRRDZO PODOBA.
    Widzac Twoje samozaparcie jestem pewy ze wkrotce dolaczysz do naszego "zwariowanego" grona;) zycze udanych cietych skretow!Wez dobrego instruktora!Zycze sukcesów!Pozdrawiam!
    Powodzenia!!!:)
    FELDKURAT witaj w klubie ludzi normalnych inaczej jeżdżę na nartach kupę lat, ale jak tylko jesienią pierwsze chłodne powiewy wiatru przyniosą płatki śniegu to pies zaczyna dziwnie patrzeć na pana biegającego po łące zakosami... :-)

    Najważniejsze już masz MOTYWACJĘ teraz już będzie tylko lepiej bo przecież chcieć to móc...
    Nie odpuszczać! Śnić i szlifować technikę. Lata frajdy przed Tobą. Znam parę osób, którę pod piećdziesiatkę dostały narciarskiego bzika. Według niektórych znajomych zupełnie "zgłupieli". Wstają o piątej rano, gdy ciemno, jadą dwie, trzy godziny w jedna stronę, by jeździć(aktywnie) na nartach 20 minut(dziesięć zjazdów po dwie minuty-reszta to stanie na stoku, wyjazd wyciągiem itp.). Jeszcze inna ciekawostka - można przejechać w ciągu dnia 15 km(po łuku), robić jeden skręt na każde 50 m. W sumie mamy 300 skrętów(a więc odpowiednich ruchów kończyń, całego ciała w ciągu 20 min.). Co za wspaniała gimnstyka. W jakim sporcie można się tak "katować" i to z wielką przyjemnością.

    Powodzenia!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne