zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plboszanna.htw.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Oto kilka refleksji na temat wymienionej w tytule ksiazki. Kupilem ja kilka miesiecy temu, przeczytalem i wielokrotnie wracalem do niektórych jej fragmentow. Przeznaczona jest dla ludzi, którzy już o jezdzie na nartach wiedza sporo, rozniez z zakresu nauczania. A wiec dla instruktorow, zaawansowanych amatorow i oczywiście dla maniakow takich jak ja, ale każdy, nawet poczatkujacy narciarz, znajdzie cos dla siebie. Niektóre fragmenty wymagaja glebszego zastanowienia się i poruszenia wyobrazni. Innymi slowy nie sa latwe. :)
Autor zajmuje się glownie fizyka w narciarstwie, probuje nam wytlumaczyc jakie jej elementy: sily, naprezenia, wystepuja w jezdzie na nartach zjazdowych, a to pozwala lepiej zrozumiec mechaniczne aspekty "doskonalej" jazdy. Nie ma trudnych wzorow czy zawilych formul, co najwyzej kilka rysunkow z rozkladem sil, a wiec do zrozumienia tresci ksiazki niekonieczny jest tytul doktora fizyki. Wystarczy matura, nawet bez fizyki jako przedmiotu. :) Nie znajdziemy w ksiazce, z malymi wyjatkami, opisu ewolucji czy elementow kursu jazdy na nartach. Tego nie oczekujmy. Nawet niewiele tu zalecen czy opinii wartosciujacych, co jest lepsze a co gorsze, choc troche porad znajdziemy. Jak dla mnie swietna ksiazka, ale trzeba wiedziec czego sie po niej się spodziewac.
Pierwsze wrazenie, już o tym pisalem, gdy otworzylem ksiazke było: alez ja już to znam! Otoz, przygotowujac się 2-3 lata temu do napisania prezentacji o fizyce wystepujacej w jezdzie karwingowej, naczytalem się sporo ksiazek. M.in. "Narty2" Z.Stanislawskiego, a w niej caly rozdzial pod tytulem "Mechanika w narciarstwie" (ok. 1/5 calej ksiazki). Jakiez wiec było moje zdziwienie, gdy w "Narciarzu doskonalym" znalazlem podobne tytuly podrozdzialow, sformulowania i idetyczne lub bardzo podobne rysunki (np. rys. 3.6, 3.7, 4.8, 4.15, 4.20). Siegnalem jeszcze raz do ksiazki Stanislawskiego, czy przypadkiem nie znajde w niej wzmianki o Ron LeMasterze. Troche znalazlem: w spisie literatury Stanislawski wymienia "The Skier's Edge" R. LeMaster 1996 i materialy kanadyjskie do szkolenia tamtejszych instruktorow. Nie bede dalej rozwijal tego watku, może istnieja jakies wspolne zrodla, z którego korzystali LeMaster i Stanislawski, a może…
Tak wiec z wiekszoscia zagadnien w ksiazce byłem już zapoznany. Jak skrecaja narty, anatomia skretu, co się dzieje ze srodkiem ciezkosci, która noga jest bardziej obciazona w skrecie i wiele innych. Wymienie tylko kilka zagadnien, już znanych ze Stanislawskiego, ale jak dla mnie waznych i powszechnie malo znanych:
- poczatkowy skret sterujacy (str. 22, 42), który Stanislawski - chyba lepiej - nazywa inicjujacym. Warto się z tym zapoznac, by zrozumiec dlaczego w rzeczywistej jezdzie, nawet takiej, o której powiemy "karwingowa", musimy się posluzyc sekwencja czystych skretow cietych w fazie sterowania i zupelnienie niekarwigowych elementow pomiedzy nimi,
- wirtualna mulda (str. 37, 64), która Stanislawski precyzyjnie tlumaczy jako "wirtualny garb" (nawiasem mowiac w przypisie natychmiast wyjasnia pojecie muldy i garbu, cos w tym musi byc :)) Tlumaczy roznice pomiedzy przejazdem po wirtualnym garbie przez dobrze i bardzo dobrze jezdzacego narciarza. Warto się nad tym dobrze zastanowic. Wlasnie to miałem na mysli piszac niezbyt precyzyjnie o "wyzszosci" odciazen typu polkniecie nad NW.
- dlaczego wciaz bardziej obciazona noga w zjezdzie pozostaje ta zewnetrzna (str. 125)
- co to antycypacja (str. 90), jaki jest jej zwiazek z tzw. flexion/extension tlumaczony sprytnie jako napiecie/rozluznienie (wzmiankuje o tym, bo kiedys sam miałem klopty z tlumaczeniem tego terminu, swoja droga nigdy dotad nie spotkalem sie z nim w polskich materialach)
- jak trzymac rece, jak wbijac kijki i dlaczego tak a nie inaczej (str. 93)
Zreszta mozna by wymieniac dlugo.
Co mi sie nie podoba. Tlumacznie jest w sumie dobre, ale kilka znajdzie się kilka "kwiatkow". Stanislawski tych bledow nie robi. Dlaczego np. spotykamy "przeciwrotacja" (np. str. 101) zamiast od lat uzywanej "kontrrotacji"? O "muldzie" i kacie "inicjujacym" już wpisalem wyzej. Niekiedy tlumaczenie jest kalka angielskiego, np. na str. 80 w podpisach rysunkow znajdujemy: "Narciarz ten prezentuje powszechnie spotykany problem". Tak się poprawnie w naszym ojczystym jezyku nie pisze. Ale ogolne wrazenie z tlumaczenia jest dobre.
Mam takze zastrzezenia co do meritum. Niektóre zagadnienia sa prezentowane w niezbyt spojny sposób. Np. to dotyczace odciazen ostatnio tu dyskutowanych. Na poczatku rozdzialu autor wprowadza rozroznienie na rodzaje zgiec pasywne i aktywne (avalement) (str. 69), a nieco dalej odciazenia na dolne i gorne (str. 72). Wg. mnie nie ma sensu rozdzielac tych zagadnien od siebie, a w kazdym razie brakuje proby ich lacznego omowienia. Niektóre fragmenty wydaja mi się przegadane albo niejasne.
Ale ksiazka w sumie jest dobra i wszystkich chcacych lepiej zrozumiec tajniki jazdy na nartach zachecam do jej uwaznego przeczytania. Jej znajomosc przyda sie tez w dyskusjach na temat technik jazdy i pozwoli uniknac niepotrzebnych przepychanek slownych. ;)
Oto kilka refleksji na temat wymienionej w tytule ksiazki. Kupilem ja kilka miesiecy temu, przeczytalem i wielokrotnie wracalem do niektórych jej fragmentow. Przeznaczona jest dla ludzi, którzy już o jezdzie na nartach wiedza sporo, rozniez z zakresu nauczania. A wiec dla instruktorow, zaawansowanych amatorow i oczywiście dla maniakow takich jak ja, ale każdy, nawet poczatkujacy narciarz, znajdzie cos dla siebie. Niektóre fragmenty wymagaja glebszego zastanowienia się i poruszenia wyobrazni. Innymi slowy nie sa latwe. :)
Autor zajmuje się glownie fizyka w narciarstwie, probuje nam wytlumaczyc jakie jej elementy: sily, naprezenia, wystepuja w jezdzie na nartach zjazdowych, a to pozwala lepiej zrozumiec mechaniczne aspekty "doskonalej" jazdy. Nie ma trudnych wzorow czy zawilych formul, co najwyzej kilka rysunkow z rozkladem sil, a wiec do zrozumienia tresci ksiazki niekonieczny jest tytul doktora fizyki. Wystarczy matura, nawet bez fizyki jako przedmiotu. :) Nie znajdziemy w ksiazce, z malymi wyjatkami, opisu ewolucji czy elementow kursu jazdy na nartach. Tego nie oczekujmy. Nawet niewiele tu zalecen czy opinii wartosciujacych, co jest lepsze a co gorsze, choc troche porad znajdziemy. Jak dla mnie swietna ksiazka, ale trzeba wiedziec czego sie po niej się spodziewac.
Pierwsze wrazenie, już o tym pisalem, gdy otworzylem ksiazke było: alez ja już to znam! Otoz, przygotowujac się 2-3 lata temu do napisania prezentacji o fizyce wystepujacej w jezdzie karwingowej, naczytalem się sporo ksiazek. M.in. "Narty2" Z.Stanislawskiego, a w niej caly rozdzial pod tytulem "Mechanika w narciarstwie" (ok. 1/5 calej ksiazki). Jakiez wiec było moje zdziwienie, gdy w "Narciarzu doskonalym" znalazlem podobne tytuly podrozdzialow, sformulowania i idetyczne lub bardzo podobne rysunki. Siegnalem jeszcze raz do ksiazki Stanislawskiego, czy przypadkiem nie znajde w niej wzmianki o Ron LeMasterze. Nie, nie znalazlem, choc w spisie literatury Stanislawski wymienia materialy kanadyjskie do szkolenia tamtejszych instruktorow. Nie bede dalej rozwijal tego watku, może istnieja jakies wspolne zrodla, z którego korzystali LeMaster i Stanislawski, a może…
Tak wiec z wiekszoscia zagadnien w ksiazce byłem już zapoznany. Jak skrecaja narty, anatomia skretu, co się dzieje ze srodkiem ciezkosci, która noga jest bardziej obciazona w skrecie i wiele innych. Wymienie tylko kilka zagadnien, już znanych ze Stanislawskiego, ale jak dla mnie waznych i powszechnie malo znanych:
- poczatkowy skret sterujacy, który Stanislawski - chyba lepiej - nazywa inicjujacym. Warto się z tym zapoznac, by zrozumiec dlaczego w rzeczywistej jezdzie, nawet takiej, o której powiemy "karwingowa", musimy się posluzyc sekwencja czystych skretow cietych w fazie sterowania i zupelnienie niekarwigowych elementow pomiedzy nimi,
- wirtualna mulda, która Stanislawski precyzyjnie tlumaczy jako "wirtualny garb" (nawiasem mowiac w przypisie natychmiast wyjasnia pojecie muldy i garbu, cos w tym musi byc :)) Tlumaczy roznice pomiedzy przejazdem po wirtualnym garbie przez dobrze i bardzo dobrze jezdzacego narciarza. Warto się nad tym dobrze zastanowic. Wlasnie to miałem na mysli piszac niezbyt precyzyjnie o "wyzszosci" odciazen typu polkniecie nad NW.
- dlaczego wciaz bardziej obciazona noga w zjezdzie pozostaje ta zewnetrzna
- co to antycypacja, jaki jest jej zwiazek z tzw. flexion/extension tlumaczony sprytnie jako napiecie/rozluznienie (wzmiankuje o tym, bo kiedys sam miałem klopty z tlumaczeniem tego terminu, swoja droga nigdy dotad nie spotkalem sie z nim w polskich materialach)
- jak trzymac rece, jak wbijac kijki i dlaczego tak a nie inaczej
Zreszta mozna by wymieniac dlugo.
Co mi sie nie podoba. Tlumacznie jest w sumie dobre, ale kilka znajdzie się kilka "kwiatkow". Stanislawski tych bledow nie robi. Dlaczego np. spotykamy "przeciwrotacja" zamiast od lat uzywanej "kontrrotacji"? O "muldzie" i kacie "inicjujacym" już wpisalem wyzej. Niekiedy tlumaczenie jest kalka angielskiego, np. na str. 80 w podpisach rysunkow znajdujemy: "Narciarz ten prezentuje powszechnie spotykany problem". Tak się poprawnie w naszym ojczystym jezyku nie pisze. Ale ogolne wrazenie z tlumaczenia jest dobre.
Mam takze zastrzezenia co do meritum. Niektóre zagadnienia sa prezentowane w niezbyt spojny sposób. Np. to dotyczace odciazen ostatnio tu dyskutowanych. Na poczatku rozdzialu autor wprowadza rozroznienie na rodzaje zgiec pasywne i aktywne (avalement), a nieco dalej odciazenia na dolne i gorne. Wg. mnie nie ma sensu rozdzielac tych zagadnien od siebie, a w kazdym razie brakuje proby ich lacznego omowienia. Niektóre fragmenty wydaja mi się przegadane albo niejasne.
Ale ksiazka w sumie jest dobra i wszystkich chcacych lepiej zrozumiec tajniki jazdy na nartach zachecam do jej uwaznego przeczytania. Jej znajomosc przyda sie tez w dyskusjach na temat technik jazdy i pozwoli uniknac niepotrzebnych przepychanek slownych. ;)
moglbys zrobic editing twojego postu i przy kazdym sformulowaniu podal strone??
dla mnie tlumaczenie tej ksiazki pozostawia sporo do zyczenia zwlaszcza w aspekcie biomechaniki: np tlumacz myli pojecie flexion i internal rotation w stawie biodrowym a jest to zupelnie rozny ruch
moglbys zrobic editing twojego postu i przy kazdym sformulowaniu podal strone??
Oczywiscie, ale troche potrwa. Ksiazke mam w domu, a pisze w pracy (robota mnie dopadla). Tyle, ze moje uwag sa dosc ogolne i latwo znalezc odpowiedni rozdzial, a wiec i strone, z nimi zwiazane. Ale postarm sie, tyle ze nieszybko.
Nawet sie nie sile na zroumienie, bo to nie moja bajka. Ale nawet gdyby taki blad wystapil nie potepialbym w czambul tlumacza. Bardzo trudno sie tlumaczy te terminy. Jak bys przetlumaczyl owe nieszczesne flexion/extension?
... :) Nie znajdziemy w ksiazce, z malymi wyjatkami, opisu ewolucji czy elementow kursu jazdy na nartach. Tego nie oczekujmy...
Cześć! Czy to znaczy, że dla kogoś kto jeździ techniką klasyczną i chce nauczyć się techniki karwingowej to ta książka, nie jest dobrym wyborem? Pozdrawiam. Tadek.
Czy to znaczy, że dla kogoś kto jeździ techniką klasyczną i chce nauczyć się techniki karwingowej to ta książka, nie jest dobrym wyborem?
Nie, nie jest. Jak dla mnie najlepsze do tego celu sa ksiazki Kazimierza Szczesnego. Np. Kurs wspolczesnej techniki.
Nie mam tej książki, nie znam więc właściwego kontekstu, ale w kwestii terminów flexion/extension mogę doradzić, że w mianownictwie anatomicznym musculus flexor to mięsień zginacz, a musculus extensor to mięsień prostownik. Prawdopodobnie chodzi o sekwencje ruchów zginania i prostowania, choć moze to byc nieco bardziej złożone. Pozdrawiam, Adam
Oczywiscie, ale troche potrwa. Ksiazke mam w domu, a pisze w pracy (robota mnie dopadla). Tyle, ze moje uwag sa dosc ogolne i latwo znalezc odpowiedni rozdzial, a wiec i strone, z nimi zwiazane. Ale postarm sie, tyle ze nieszybko.
Nawet sie nie sile na zroumienie, bo to nie moja bajka. Ale nawet gdyby taki blad wystapil nie potepialbym w czambul tlumacza. Bardzo trudno sie tlumaczy te terminy. Jak bys przetlumaczyl owe nieszczesne flexion/extension?
u niego w momencie kiedy pisze o ruchu nog, jego "flexion" to ruch zginania i rownoczesnie rotacji wewnetrznej w w stawie biodrowym.
do tadeusza: lemaster zajmuje sie opisem jak skuteczzcnie jezdzic na nartach . nie rozbija na "klasyke" i "carving". robi analize i podpowiada pare rzeczy. pragne zaznaczyc ze w ersji amerykanskiej jest DVD do tej ksiazki
witam.na deskach tak naprawde jeżdże od dwóch sezonów,ale gdy czytam wasze posty,zaczynam sobie uświadamiać jak wiele musze sie jeszcze nauczyć aby jazda sprawiała mi prawdziwą przyjemność, i niewymagała tak wiejkiego wysiłku jak teraz.pytanie czy tylko mnie bolą nogi już podczas drugiego zjazdu ze stoku o powiedzmy długości 3 km. tak że trzeba się zatrzymać i odpocząć?pozatym mam dziwne wrażenie że nieposuwam sie w nauce tylko powielam stare błędy.
witam.na deskach tak naprawde jeżdże od dwóch sezonów,ale gdy czytam wasze posty,zaczynam sobie uświadamiać jak wiele musze sie jeszcze nauczyć aby jazda sprawiała mi prawdziwą przyjemność, i niewymagała tak wiejkiego wysiłku jak teraz.pytanie czy tylko mnie bolą nogi już podczas drugiego zjazdu ze stoku o powiedzmy długości 3 km. tak że trzeba się zatrzymać i odpocząć?pozatym mam dziwne wrażenie że nieposuwam sie w nauce tylko powielam stare błędy.
Pawle, nie przejmuj sie naszymi postami i wcale nie traktuj tego jako tajemnej wiedzy, ktora zwiekszy Twoja przyjemnosc w nartowaniu. Zaczalem watek z dwoch powodow: bo kiedys prosil o to Jan Koval i po drugie, prosil mnie o to polski wydawca ksiazki (zapewne prosil wszystkich kupujacych). W sumie ta wiedza nie jest potrzebna do przyjemnego czy nawet dobrego jezdzenia. Do tego wystarczy kilka lekcji z dobrym instruktorem i staly trening. Mozna tez dokupic ksiazke o nauce jazdy, np. K. Szczesnego.
Nogi bola po 3 km (mnie jeszcze wczesniej) bo sa zle wytrenowane i nie posiadles jeszcze odpowiedniej techniki, ktora pozwala mniej sie meczyc.
... teraz.pytanie czy tylko mnie bolą nogi już podczas drugiego zjazdu ze stoku o powiedzmy długości 3 km. tak że trzeba się zatrzymać i odpocząć?pozatym mam dziwne wrażenie że nieposuwam sie w nauce tylko powielam stare błędy.
Jazda na "ostatnich nogach" to jedna z głównych przyczyn kontuzji. Nikt nie każe Ci jechać całej trasy bez przerwy. Musisz tylko wiedzieć gdzie można się zatrzymać. (Z grubsza miejsca z boku trasy, najlepiej w rozszerzeniu, doskonale widoczne dla nadjeżdżających z góry).
Proponuję Ci taką taktykę (niedawno ktoś ją opisywał, niestety nie pamiętam kto i w którym wątku - chyba Fredowski, ale nie jestem pewien)
lJeśli to możliwe zaplanuj miejsce postoju jeszcze zanim ruszysz.l
lW czasie jazdy spróbuj powtórzyć, to co robiłeś z instruktorem.l
lW trakcie postoju przemyśl co Ci wyszło, a co nie.l
lZanim ruszysz zastanów się gdzie się zatrzymasz i co tym razem będziesz ćwiczył.l
lPlanuj odcinki na tyle krótkie, byś przejeżdżał je bez zmęczenia.l
Pozdrawiam. Tadek.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|