ďťż
  Podsumowanie sezonu 2005/ 2006 Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne Val di Sole-PROMOCJA na zakończenie sezonu-27.03.2010-03.04.2010 Rozpoczęcie sezonu 07-11.11.2008 Rozpoczęcie sezonu: Kaprun - Austria 06-11.11.2009r. Hotel Toni + testy nart +DJ Zkończnie sezonu w Livigno! Tydzień przed oficjalnym Free Ski 10.04 - 17.04.2010 Zakończenie sezonu Majówka w Tignes / Val d'Isere 23.04.2010 - 02.05.2010 Rozpoczęcie sezonu: Kaprun - Austria 10.11 - 17.11.2007r. Aparthotel Toni Zakończenie sezonu Livigno kwiecień 10.04 - 17.04.2010 Hit sezonu - Val Gardena 13 - 20.12.2008 - testy rossignola Zakończenie sezonu ciekawa oferta Maso Corto 18-25.04.2009 sprzedam narty narty narty
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • effulla.pev.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Cóż, wydaje mi się że nadszedł ten moment żeby podsumować ostatni sezon...

    Według mnie był naprawdę udany!!! Śniegu mieliśmy pod dostatkiem, a czasem nawet (w Warszawie) za dużo... :) Dzieki temu sezon był długi a stoki całkiem nieźle przygotowywane
    W tym roku udało mi się wreszcie sprawdzić swoje narty i spróbować trochę fun'u. Całkiem spoko mi to chyba wychodziło.
    Mieliśmy też olimpiadę i 2 medale.. szkoda że nie w konkurencjach alpejskich ale z drugiej strony...
    Trochę żałuję bo niestety zbyt mało miałem wyjazdów żeby się nacieszyć jazdą ale i tak uważam że było super!

    Teraz pozostaje tylko czekać na pierwszy śnieg...

    Wasza kolej na podsumowanie... piszcie o wszystkim co wydarzyło sie w tym sezonie i warto o tym wspomnieć !!!


    był to pierwszy sezon w którym tak wielu obcych sobie ludzi spotkało sie na stoku i świetnie się bawili
    To niesamowite jak śnieg i narty mogą zblizyc zupełnie obce i przypadkowe osoby

    Smarujcie narty i zbierajcie kase, w grudniu kolejny zlot narciarzy ze SKIFORUM.PL :rolleyes: ;)
    Jeżeli o mnie chodzi, to był mój pierwszy sezon. Zacząłem dość późno, bo dopiero 29 stycznia b/r, ale wzieło mnie nie na żarty. Przez te wyjazdy miałem trochę spięć z żoną, po prostu jeździełem kiedy się dało i gdzie się dało. Tego się nie das opisać, po prostu "biała gorączka", niewiem czy ktoś kiedyś przeżywał coś takiego.
    Macie rację sezon był długi i śnieżny, ale ja się nie wyjeździłem. Z utęsknieniem czekam na pierwszy śnieg w nadchodzącym sezonie, ale tym razem spróbuje namówić żonę. Mam nadzieję, że zaszczepi w sobie tego białego bakcyla.

    Pozdrowienia Salem
    Dla mnie sezon był Ok. Tydzień ferii w górach plus kilka 2-4 dniowych wyjazdów to przy odległości od najbliższego, porządnego pagórka 500 km jak dla mnie jest osiągnięciem. Co najważniejsze udało mi się nareszcie oduczyć starych nawyków (jeżdżę od 25 lat) i poczuć co to jest jazda w innym stylu. Jestem naprawdę zadowolony choć zima mogła by trwać o jakieś 6 miesięcy dłużej.


    Jeżeli o mnie chodzi, to był mój pierwszy sezon. Zacząłem dość późno, bo dopiero 29 stycznia b/r, ale wzieło mnie nie na żarty. Przez te wyjazdy miałem trochę spięć z żoną, po prostu jeździełem kiedy się dało i gdzie się dało. Tego się nie das opisać, po prostu "biała gorączka", niewiem czy ktoś kiedyś przeżywał coś takiego.
    Macie rację sezon był długi i śnieżny, ale ja się nie wyjeździłem. Z utęsknieniem czekam na pierwszy śnieg w nadchodzącym sezonie, ale tym razem spróbuje namówić żonę. Mam nadzieję, że zaszczepi w sobie tego białego bakcyla.
    Pozdrowienia Salem
    Ja pierwszy raz deski na nogi założyłem 25 lat temu i od tamtej pory wiem że to działa jak narkotyk. Co prawda miałem dłuższe lub krótsze przerwy ale zawsze w zimę mnie ciągnęło na stok. Od 8 sezonów jeżdżę regularnie i co najważniejsze udało mi się zaszczepić tego bakcyla żonie i córce. Na początku żona trochę sceptycznie się odnosiła do takiej formy spędzania wolnego czasu a teraz nie można jej wypędzić ze stoku. Sama twiedzi że jest uzależniona. Spędzenie całego dnia z rodzinką na stoku to jest dopiero radocha. Zabierz żonę na stok, najlepiej w jakiś słoneczny dzień (nie wiem dlaczego babki strasznie lubią słońce) i taki gdzie są piękne widoki (może Białaka) a gwarantuję Ci że po dwóch dniach bedziesz musiał siłą zabrać jej deski. Pozdrawiam i powodzenia.


    Salem jeszcze jedno. Pamiętaj by instruktor przynajmniej z wyglądu przypominał emeryta.

    Salem jeszcze jedno. Pamiętaj by instruktor przynajmniej z wyglądu przypominał emeryta. Nie sposób się z tobą nie zgodzić, ale najpierw spróbuję sam jej czegoś nauczyć. Nie wiem czy to będzie w nadchodzącym sezonie, czy może jeszcze w następnym, bo moja żona nie bardzo się kwapi do nart. Jeżeli nie dam rady nauczyć jej podstaw jazdy to postawie na "emeryta" :)
    Miejmy nadzieję, że nie będzie to potrzebne, czuję że jazdę na nartach mam we krwi, tylko za późno zacząłem. Być może jest uczucie początkującego nowicjusza, ale może się mylę.

    Pozdrowienia Salem
    u mnie sezon zawsze jest za krutki abym mógł się nim nacieszyć:( ogólnie dosyć pojeździłem i trochę w tym sezonie podszkoliłem dziewczynę- to był jej drugi sezon i już czerwone trasy jej nie straszne:)

    najpierw spróbuję sam jej czegoś nauczyć. Jeżeli nie dam rady nauczyć jej podstaw jazdy to postawie na "emeryta" :) Moja rada- postaw na „emeryta”. Po pierwsze profesjonalista nauczy podstaw jazdy szybciej eliminując nieprawidłowości od samego początku. Po drugie zaoszczędzisz sobie i żonie zbędnego stresu gdy coś nie będzie wychodzić tak jak trzeba (a na początku to norma). A po trzecie i najważniejsze - jak się babka czegoś nauczy to będzie miała okazje się przed tobą pochwalić. Sam przez to przeszedłem próbując nauczyć jazdy żonę i córkę. Nie powiem bo jakoś to szło ale po kilku razach postawiłem na „emeryta” i byłem w szoku jak zobaczyłem co umieją po dwóch lekcjach. Teraz dopiero gdy dość dobrze trzymają się na deskach dzielę się z nimi swoimi umiejętnościami i taka kolejność dopiero przynosi oczekiwane efekty. Powodzenia Salem.

    Moja rada- postaw na „emeryta”. Po pierwsze profesjonalista nauczy podstaw jazdy szybciej eliminując nieprawidłowości od samego początku. Po drugie zaoszczędzisz sobie i żonie zbędnego stresu gdy coś nie będzie wychodzić tak jak trzeba (a na początku to norma). A po trzecie i najważniejsze - jak się babka czegoś nauczy to będzie miała okazje się przed tobą pochwalić. Sam przez to przeszedłem próbując nauczyć jazdy żonę i córkę. Nie powiem bo jakoś to szło ale po kilku razach postawiłem na „emeryta” i byłem w szoku jak zobaczyłem co umieją po dwóch lekcjach. Teraz dopiero gdy dość dobrze trzymają się na deskach dzielę się z nimi swoimi umiejętnościami i taka kolejność dopiero przynosi oczekiwane efekty. Powodzenia Salem. Napewno jest dużo prawdy w tym co mówisz. Do sezonu jeszcze trochę czasu. Napewno Twoje rady nie pójdą na marne.

    Dzięki
    Piękny sezon, ale mógłby trwać przynajmniej do końca maja:) Szczyrk ciąłem najczęściej, troche pozjeżdżałem na Chopoku i jeszcze kilka drobnych wyjazdów...
    Wczoraj wróciłem z Zakopanego, ale to już zupełnie inna sprawa. Cudna wyprawa graniami i szczytami TATR ZACHODNICH (bez nart, ale w śniegu) i piękne panoramki z Czerwonych Wierchów:D A z Kasprowage ktoś jeszcze próbował śmigać:)
    pozdrawiam
    To był ja dotychczas najlepszy sezon dla mnie pod każdym względem.
    Teraz już mogę go podsumować choć wczoraj jeszcze chodziłem po mokrym, miękkim śniegu o miejscami 1m pokrywie, ( będąc na rowerze pod Skrzycznem ) a z okna nadal widzę biały szczyt Pilska.. Pozostaje mam się modlić o kolejne takie.
    Pzdr.

    Jeżeli o mnie chodzi, to był mój pierwszy sezon. Zacząłem dość późno, bo dopiero 29 stycznia b/r, ale wzieło mnie nie na żarty. Przez te wyjazdy miałem trochę spięć z żoną, po prostu jeździełem kiedy się dało i gdzie się dało. Tego się nie das opisać, po prostu "biała gorączka", niewiem czy ktoś kiedyś przeżywał coś takiego. Ja swoj pierwszy sezon zaczalem na przelomie marzec/kwiecien... Tez wtedy mialem spiecia z byla dziewczyna (a obecnie zona) gdyz wczesniej widywalismy sie tylko weekendami, a jak mnie chwycil narkotyk nart to tylko w niedziele albo wcale... Rok pozniej juz mieszkalismy razem oraz jak zobaczyla jaki szczesliwy wracam z nart zrozumiala ile to dla mnie znaczy i sama zaczela mnie wypychac w gory...
    Finanse... Coz, tlumaczenie, ze nie pale, nie pije a jakis nalog trzeba miec pomoglo...
    A co do tego sezonu - tak, zdecydowanie udany... Sam sie podszkolilem (zawsze jest cos do poprawy) i nauczylem jezdzic 3 osoby (jedna calkiem niezle)... Nie spowodowalem zadnej kraksy, w nikogo nie uderzylem (jak zwykle zreszta)... Poznalem kilka nowych stokow... Trafilem na to Forum...
    sezonik bardzo fajny - zaliczyłem Czechosłowację :D, praktycznie co tydzień w Bełchatowie, Szczyrkol, no i lokalne "skocznie" narciarskie... Generalnie same plusy - nie połamałem się, sprzęt zdrowy, da się śmigać.

    Teraz wielki minus - złapałem bakcyla i teraz nie mogę doczekać się następnego sezonu....

    Oby szybko przywaliło śniegiem - na przykład w październiku :D

    pozdrawiem wszystkich "niecierpliwych".
    To był naprawdę udany sezon przynajmniej dla mnie. Mam do najbliższego stoku nie mniej niż 400km (nie liczę Kamieńska) i szusowałem 3razy po tygodniu, a i tak bym jeszcze pozjeżdżał. Zaliczyłem Zakopane i Szczyrk. Ten ostatni polecam każdemu, kto lubi urozmaicone trasy, nawet jeżeli czasami mają kłopoty z przygotowaniem tras to zawsze znajdzie sie jakiś stok do zabawy z deskami. Czekam na następny sezon z niecierpliwością i życzę wszystkim słonecznego lata i jeszcze bielszej zimy.
    Swój sezon uważam też za udany,nowi przyjaciele,udane wypady,nowe deski się sprawdziły,kontuzii nie było.Moim marzeniem jest jazda przez cały rok;)
    Ten sezon wypadl dla mnie dobrze. Tak jak zawsze w lutym zaliczylem Chopok. Ale po zrownaniu przeszlorocznego sezonu, jezdzilem tylko na 50% swych moźlivoąči.Nie wiem od czego to zaleźy,chyba po prostu bylo za wiele "tusu":D W tym sezonie bylo bardzo duźo na Chopku polamancow, dlatego jeździlem bardzo ostroźnie.Czekam następnego sezonu, a latem przejdę na windserfing.:rolleyes:
    Sezon b. udany, chociaż oczywiście mogłoby być lepiej.
    Główny wyjazd to Dolomity ,tydzień, a właściwie 7 noclegów i 8 dni na nartach (wykorzystanie do maximum możliwości lokalowych - no ale trzeba się poświęcić i jechać 1200km na raz całą noc i od razu na stok - ciężko było ale nie żałuję).

    Potem, a i przed tym wyjazdem byłem ze znajomymi kilka razy po 1 dniu w Szczyrku, tak żeby nie wypaść z wprawy. Wariackie wyjazdy, rano 4 start , 8.00 na stoku 16.00 koniec jazdy, jakieś żarcie i do domu niecałe 300km. Lubię takie wyjazdy, bo jeździ się bez zbędnych przestojów, z racji tego, że szkoda czasu, bo do domu trzeba wracać.

    No i był jeszcze jeden niespodziewany wyjazd do Italii przy okazji interesów - w sumie dwa i pół dnia jeżdżenia w połowie marca - takie nieplanowane wyjazdy jak zwykle są najlepsze - tak samo jak imprezy "spontaniczne".
    I obyło się bez jakiejś poważniejszej "bomby", chociaż tzw podpórki, a nawet poważniejsze dachowania zaliczyłem, żebyście nie pomyśleli, że jakiś miszczu jestem.
    Trzeba tylko cierpliwie bądź niecierpliwie( niepotrzebne skreślić) czekać następnego sezonu- żeby tylko kasa była!!!
    Ja nie narzekam.. Mam porownania ostatnich 3 sezonow.. i w tym udalo mi sie byc na nartach 31 razy, w tym 3 razy na Kasprowym chco jeden raz to byl horrorek mleko na 1 metr!! Zgubilem sie dwa razy... ale najwazniejsze ze odnalazlem. Na Goryczkowej TWAJLAJDZONE:P lina zawieszona w prozni.. szok. mam "pare: zdjec..:D. Poza tym kondycja o dziwo OK, i mysallem ze bede zdychal po pierwszym wyjezdzie dwa dni...ale sie okazalo ze zdecydowanie nie! Postrafilem po 73 zjazdy na 8 godzin wykrecic.. ale fakt ze w lecie to jezdze w gory i laze na trekkingowe openheimowskie "wyrypy" i rower tez nie stoi bezuzyteczny... WIEC Polecam wszystkim ruch nawet jelsi z kolanami jzu nie tak jak w mlodosci...
    SNIEGU SNIEGU Mosci Panowie.. I ZDECYDOWANIE MNIE SOLI (CHLORKU) NA DROGACH,m Bo czasem to bylo istne przegiecie...
    :D do Listopada:D na sztucznym;)
    Dla mnie również był to udany sezon. Wymieniłem w końcu sobie narty z tzw. półcarvingów (napisałem "tzw." bo złyszałem że nie ma czegoś takiego jak "półcarvingów" i jest to tylko wymysł sprzedawców a powinno się używać nazwy słabo taliowane, piszcie co na ten temat sądzicie bo sam nie wiem co mam o tym myslec :P) na nareszcie pelno taliowane!
    Ten sezon był moim pierwszym, "prawdziwym" sezonem. Świetnie spędzony tydzien w Szczyrku, nówka sprzet nie połamany, nawet kijek nie wygięty. Do tego nauczyłem się robić 180 w powietrzu, plus leciutki grab ;) plus jazda do tyłu z zamkniętymi oczami Troszeczke pojeździłem carvingiem ;) Moze te rzeczy wydaja sie wam takie "normalne", ale ja w tą zime po raz pierwszy mialem narty na nogach dluzej niz 3 godziny Wiec uznaje siebie jako urodzonego narciarza ;) I juz planuje kolejne etapy mojej nauki białego szalenstwa...

    Cóż. Byle do zimy ;)
    Kurcze, dopiero maj a ja już jestem "na głodzie" .. :(
    mam to samo.:(
    Dla mnie był to najlepszy sezon bo mimo złych ocen byłem całe 2 tygodnie na nartach.I wiele razy nie tylko na feriach.
    taaaa kamilos ... najlepszy od 14-stu lat :cool:
    Sezon jak sezon, ale i tak najlepszy był luty i marzec!:) Życzmy sobie tyle śniegu co ostatnio...
    ... Zetes.... ...14 lat temu to byłem pilnym uczniem:D

    taaaa kamilos ... najlepszy od 14-stu lat :cool: Czemu tak myślisz.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne