zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgim12gda.pev.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
........warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal........
........kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap............
..........panowie z obslugi nie podawali kotwic..............
.........trzeba bylo podejsc 100 metrow do wyciagu..................
nie wiem jak innych, ale mnie taklie wypowiedzi dobijaja.........nie chodzi o to zeby do jaskin i na drzewa, ale do cholery, chyba troche "trudnosci " mozna pokonac czy nie?????????
w zamian otrzymujac wspanialy dar w postaci flirtu z przyroda, czasami odslaniajaca swe dzikie oblicze, a jakze monumentalna...............
no ale moze to ja ??????? od rzeczy??????????
Witam W ukłonie uniżonym...nie ma emotikonów Janek. Narcirstwo to sport, który powstał po to by łatwiej i szybciej było przebyć lodowe pustkowie, później okazało się że jak stok pozwala można zjeżdżać a dalej to juz poszło. Ktoś kto narzeka na brak podgrzewanych kanap albo na odsypy koło 12.00 po prostu marnuje czas. Niech sobie znajdzie inne hobby, mniej uzaleznione od warunków atmosferycznych albo niech w tym czasie zacznie malować góry. Pozdrawiam
...ludzie na nartach chcą być a już nie koniecznie jeździć. Znam takich, co ze łzami w oczach rozstają się z pilotem od telewizora, ale cóż trzeba bo .... tak wypada , taki trend, sąsiedzi byli, zdjęcia są fajne etc.
Kto pamięta czasy gdy aby pojeździć, najpierw ubijało się stok własnymi nartami, a wyciąg typu "wyrwirączka", do kategorii luksusu był zaliczany. Niech wszyscy przeniosą sie do tych super ośrodków, ja z przyjemnością pojeźdżę na tych archaicznych, niepodgrzewanych kanapach, sam zapnę się w orczyk, "umęczę" się w śniegu/puchu po pas, ect.
Byle dane mi było, czynić to jak najdłużej.
jarek
........warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal........
........kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap............
..........panowie z obslugi nie podawali kotwic..............
.........trzeba bylo podejsc 100 metrow do wyciagu..................
nie wiem jak innych, ale mnie taklie wypowiedzi dobijaja.........nie chodzi o to rzeby do jaskin i na drzewa, ale do cholery, chyba troche "trudnosci " mozna pokonac czy nie?????????
w zamian otrzymujac wspanialy dar w postaci flirtu z przyroda, czasami odslaniajaca swe dzikie oblicze, a jakze monumentalna...............
no ale moze to ja ??????? od rzeczy??????????
Nie nie Mówisz od rzeczy to co napisałeś to kwintesencja narciarstwa tylko niestety oni (marudy) przygodę z nartami rozpoczęli w ostatnich latach gdy wszystko nastawione jest na komercję i masowość.Oni po prostu nie wiedzą jakie wspaniałe przeżycia tracą.Ja na przykład do dziś pamiętam jak w bodajże 1972r śniegu masa a kolejka na Szyndzielnię miała awarie i postanowiliśmy wejść na górę na nogach, Pani w schronisku jak nas zobaczyła to z miejsca zaparzyła darmowej herbatki bo wyglądaliśmy jak kule śnieżne.Ale było warto bo zjazd jako pierwsi zasypaną nartostradą to nie zapomniane przeżycie. Można zauważyć że na warunki narzeka przeważnie że tak powiem młodsze pokolenie narciarzy , starsi piszą raczej o tłoku i braku kultury na stoku. Pozdrawiam Kubos.
Widzę Janku że Cię post ruszył :-). „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”… bym powiedział. Osobiście uprawiam tury, freeride, trasa to jakieś 40% więc im bardziej extremalnie i trudno tym lepsze wspomnienia ale… Potrafię zrozumieć i tego malkontenta.
Byłem teraz trzeci raz z żoną na nartach (nauka), miało być miło, przyjemnie i (na tyle na ile się da) bez znacznego wysiłku. Typowy wyjazd rodzinny bez extrem. Lokalizacja: Małe Ciche (wioska koło Zakopanego, stok 1250m). Jak pewnie wiesz, nasze stoki to zwykle coś w okolicach 1000m. I teraz jak to się ma do tego „malkontenta”:
„warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal” Zgadza się. Zaczynaliśmy wjeżdżać o 9:00 a już o 12:00 na trasie były muldy po 50cm – jak na czymś takim kogoś uczyć ?. Stok oczywiście do 22:00 nie widział ratraka. Dla mnie takie warunki to bajka i wspaniała zabawa ale co z tego ?.
„kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap” Już wyjaśniam. Temperatury od -5 do -15C. Śnieg padał przez tydzień non-stop. Rano, siadając na kanapę, siadałeś w kupę zmrożonego śniegu (obsługa miała to daleko w nosie) tak że zanim wyjechałeś pupa :) i plecy to nieźle odczuły. I tak parę godzin, zjazd 3min./wyjazd 10-30min. (wliczając stanie w kolejce). Rozgrzewki na takim stoku niczego nie wnoszą a zjazd trasą która ma 1200m nie specjalnie rozgrzewa tym bardziej jak nie możesz pojechać „po swojemu” bo koordynujesz uczącego się. Podgrzewane kanapy to luksus, ale mogli by się chociaż przyłożyć do ich przygotowania.
„panowie z obslugi nie podawali kotwic” „trzeba bylo podejsc 100 metrow do wyciągu” No to już faktycznie przesada. Dobrze że dzisiejsze wiązania nie wymagają schylania się,… :).
Zabawa ze śniegiem to nie tylko freeride czy dłuuugie trasy w Aspen czy Whistler Blackcomb :) a sama jazda niekoniecznie musi być od razu wyzwaniem.
[QUOTE=RysiekVR;
„warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal” Zgadza się. Zaczynaliśmy wjeżdżać o 9:00 a już o 12:00 na trasie były muldy po 50cm – jak na czymś takim kogoś uczyć ?. Stok oczywiście do 22:00 nie widział ratraka. Dla mnie takie warunki to bajka i wspaniała zabawa ale co z tego ?.
Hm niby tak ale czy nauka w takich warunkach nie daję mocniejszych podstaw? Jakoś nie pamiętam ratraków jak uczyliśmy się jeździć.
„kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap” Już wyjaśniam. Temperatury od -5 do -15C. Śnieg padał przez tydzień non-stop. Rano, siadając na kanapę, siadałeś w kupę zmrożonego śniegu (obsługa miała to daleko w nosie) tak że zanim wyjechałeś pupa :) i plecy to nieźle odczuły. I tak parę godzin, zjazd 3min./wyjazd 10-30min. (wliczając stanie w kolejce). Rozgrzewki na takim stoku niczego nie wnoszą a zjazd trasą która ma 1200m nie specjalnie rozgrzewa tym bardziej jak nie możesz pojechać „po swojemu” bo koordynujesz uczącego się. Podgrzewane kanapy to luksus, ale mogli by się chociaż przyłożyć do ich przygotowania.
Tutaj zgoda,bo dawniej jak był mróz to na krzesełkach na Skrzyczne rozkładano koce i obsługa jeszcze owijała delikwenta coby nie zamarzł zanim wyjedzie:D
Kto pamięta czasy gdy aby pojeździć, najpierw ubijało się stok własnymi nartami, a wyciąg typu "wyrwirączka", do kategorii luksusu był zaliczany. Niech wszyscy przeniosą sie do tych super ośrodków, ja z przyjemnością pojeźdżę na tych archaicznych, niepodgrzewanych kanapach, sam zapnę się w orczyk, "umęczę" się w śniegu/puchu po pas, ect.
Argument do mnie nie trafia... Moj dziadek jezdzil wozem zaprzezonym w woly... To znaczy, ze ja mam tez porzucic auto na rzecz wczesniej wspomnianego? Wracajac do glownego watku... Na nartach wydaje MOJE pieniadze wiec mam prawo wymagac... Jesli nie pasuje mi niepodgrzewana kanapa to nastepnym razem jade do innego osrodka, gdzie takowa jest... A kolejki zawsze mnie wkurzaja... Bo ja wlasnie przyjechalem na narty, "poobcowac z monumentala przyroda" jak to napisal Jan Koval, a nie stac w ogonku... A niestety w najblizszych mi gorach przepustowosc infrastruktury jest duzo mniejsza niz ilosc narciarzy... I tu tez wkracza rachunek ekonomiczny - moze warto nieco doplacic i jechac w Alpy?
Hm niby tak ale czy nauka w takich warunkach nie daję mocniejszych podstaw?
Zgadza się, ale nie na tym etapie nauki :)
Ja akurat część z tych narzekań rozumiem. Jedną, dokładnie pierwszą. Jak ktoś jedzie na komercyjny stok, gdzie reklamują na stronie, że przygotowany i warunki "bardzo dobre", to chyba może mu się nie spodobać, że nie da stwierdzić którędy idzie "trasa", bo wszędzie śniegu po pas, a ratraka stok nie widział od co najmniej 24h, a pewnie sporo dłużej. Ja tak miałem w zeszłą sobotę na Pilsku. Przyjechaliśmy wcześnie, na stoku jeszcze prawie nikogo. Myślę sobie -- będzie pięknie przygotowany stok, jeszcze nikt nie rozjeździł. I wypożyczyłem do testów Atomica SL12, który jednak lubi twarde podłoże. Wjechałem w warunki do freeride'u, więc dałem 50zł za wypożyczenie nart, które sprawiły się w tych warunkach gorzej niż moje własne. To nie jest w porządku. Nie mówię już o tym, że uczyłem bardzo początkującą dziewczynę i umęczyła się, pochorowała i tak się zraziła dzięki Pilsku do nart, że teraz w ogóle nie chce słyszeć o wyjeździe. Przejdzie jej choroba, to pojedzie, ale mimo wszystko narty mają być przyjemnością, nie udręką. Jak ktoś uwielbia skitury, to idzie pod górkę, jak lubi puch, to jedzie w puchu i fajnie. Ale jak ktoś przyjeżdża się uczyć, albo potrenować sportową jazdę, to chyba może mu się nie podobać nieprzygotowany stok. Zwłaszcza za te ceny, które wcale nie należą do najniższych.
Moim zdaniem ociupinkę przesadzasz. Postęp jest rzeczą dobrą i dobrze jest za nasze pieniądze wymagać odpowiednich standardów.
Jak ktoś ma wątpliwości, to też sam deptałem śnieg, jeździłem na hałdach między węglem na polsportach z plastiku i bez krawędzi w zwykłych butach przypiętych na sprężynie, a do moich pierwszych butów narciarskich laliśmy ciepłą wodę i staliśmy w mokrych, bo inaczej się nie ułożyły. Smarowaliśmy narty świeczkami i ostrzyliśmy pilnikiem do paznokcie Nieraz też zakosztowałem przyjemności wyrwirączki i podchodzenia. I mimo wszystko cieszę się, że teraz są takie warunki do nauki i jazdy i oby były jeszcze lepsze.
Jest masa więc i niezadowolonych w tej masie przybywa, no i jest jeszcze łatwo dostepne miejsce gdzie to niezadowolenie można wyrazic. Kiedyś narciarstwo było bardziej ekstremalne, i jak ktoś już się za to brał to był bardziej świadom tych niewygód. Jechał maluchem 300km i cieszył się że nie musi już na wyrwiraczce ale luksusowo na kotwicy. A dziś bez napędu na cztery łapy nie jeden się już nie ruszy w góry, bez sauny, bez pokoju z łazienką, bez gore, bez ...., i dupka zmarznąć nie może bo już jest za ekstremalnie. Ludzie są coraz wygodniejsi a postep rozpaskudza:) Ale to i tak margines, on pewnie zawsze był. No ale trzeba dodać że malkontent malkontentowi nie równy. Zdrowa krytyka "olewactwa" obsługi jest jak najbardziej potrzebna.
...ludzie na nartach chcą być a już nie koniecznie jeździć. Znam takich, co ze łzami w oczach rozstają się z pilotem od telewizora, ale cóż trzeba bo .... tak wypada , taki trend, sąsiedzi byli, zdjęcia są fajne etc.
Kto pamięta czasy gdy aby pojeździć, najpierw ubijało się stok własnymi nartami, a wyciąg typu "wyrwirączka", do kategorii luksusu był zaliczany. Niech wszyscy przeniosą sie do tych super ośrodków, ja z przyjemnością pojeźdżę na tych archaicznych, niepodgrzewanych kanapach, sam zapnę się w orczyk, "umęczę" się w śniegu/puchu po pas, ect.
Byle dane mi było, czynić to jak najdłużej.
jarek
Pamietam dobrze.. (jeszcze ;-) ) . Jednak wole takie wrażenia doświadczać już tylko we wspomnieniach. Oby jak najdłużej. ;-). Nie chce powrotu do kolejek, kamieni na trasie, wykopywania miesca do zaparkowania, urwanych orczyków i pieknych pasów do wyrwirączki... pozdrawiam
Argument do mnie nie trafia...
I bardzo dobrze, bo to żaden argument jest, tylko .... wspomnienia. Żeby takie wspomnienia mieć, musiałem wówczas przejechać 400/500 km pociągiem i ani mnie, a ni żadnemu z moich kumpli do głowy nie przyszło na cokolwiek narzekać. ... i tak zostało mi do dziś. Wole cieszyć się z tego co mam, niż narzekać na to że, innym lepiej.
jarek
Typowy wyjazd rodzinny bez extrem. Lokalizacja: Małe Ciche (wioska koło Zakopanego, stok 1250m).
Moglbys napisac czy w Malym Cichym jest jakakolwiek szansa na przytrasowy freeride lesny? Mam tam wpasc na dwa dni do kumpla ktory spedza rodzinne ferie i bedzie chyba jezdzil w duzej mierze sam (Ob. Malzonka nie jezdzi za duzo). NIENAWIDZE krotkich, przygotowanych stokow - lubie dlugo i w puchu przez las. Moze trzeba podjechac do jakiegos sasiedniego osrodka?
Moglbys napisac czy w Malym Cichym jest jakakolwiek szansa na przytrasowy freeride lesny? Mam tam wpasc na dwa dni do kumpla ktory spedza rodzinne ferie i bedzie chyba jezdzil w duzej mierze sam (Ob. Malzonka nie jezdzi za duzo). NIENAWIDZE krotkich, przygotowanych stokow - lubie dlugo i w puchu przez las. Moze trzeba podjechac do jakiegos sasiedniego osrodka?
Spokojnie... tam teraz nawaliło tyle śniegu że możesz jeździć gdzie popadnie :) kwestia tylko czy się dostaniesz na interesującą Cię grań. Na stacji MC jak wyjedziesz na górę kanapą to możesz zarówno w prawo jak i w lewo. Lasów wiele nie ma ale po polach się fajnie śmiga (choć krótko) a i właściciele gruntów nie protestowali (a rozmawiałem z paroma). Nie są to Tatry zachodnie ale... jak się nie ma co się chce...
(...)
nie wiem jak innych, ale mnie taklie wypowiedzi dobijaja.........nie chodzi o to zeby do jaskin i na drzewa, ale do cholery, chyba troche "trudnosci " mozna pokonac czy nie?????????
w zamian otrzymujac wspanialy dar w postaci flirtu z przyroda, czasami odslaniajaca swe dzikie oblicze, a jakze monumentalna...............
no ale moze to ja ??????? od rzeczy?????????? Popieram. Osobiście jestem w górach o wiele krócej niż bym chciał, więc po pierwsze wyjazd zawsze przygotowuję tak żeby nie mieć niespodzianek, po drugie jak już jestem w górach to mogę wziąć narty na plecy i podchodzić pół dnia i będę szczęśliwy bo okoliczności przyrody mi wystarczają, po trzecie też zaczynałem na wyrwirączce i własnonożnie ubijanym stoku... Owszem, zawsze można (a nawet warto) skrytykować jakiś ośrodek jeśli warunki są skandaliczne lub ewidentnie odbiegające od reklamowanych przez właściciela ale są pewne granice, po których przekroczeniu krytyka zmienia sie w "narzekanie starej panny". Pozdrawiam i życzę, żeby zawsze było "za dużo" śniegu.
Janie czyż narzekanie nie leży w naturze człowieka ?
Janie czyż narzekanie nie leży w naturze człowieka ?
nie jestem anty polski ale w naturze Polakow jak najbardziej, niestety taka prawda i tego nie da sie nie widziec..............
Janie czyż narzekanie nie leży w naturze człowieka ?
...moze i lezy...ale wszystko zalezy od czlowieka.... jest bardzo prosty sposob na narzekanie: po jaką cholerę jechac tysiące km, wykladac ogromne pieniądze, męczyc się i narzekac?:confused:- siedziec lepiej w domu i oglądac gory przez telewizor...:D;)
Zgadza się Janie taka jest prawda i po to też jest to forum, gdzie każdy może porozmawiać o różnych sprawach związanych z narciarstwem, nawet tych bolących i dających powód do narzekania.
Człowiek jest tylko człowiekiem, każdy jest inny - jeden lubi poobcować z przyrodą a inny pojeździć po ubitym stoku, dlatego trzeba to uszanować.
Jeszcze jedno dla jednych takie wypowiedzi to narzekania, a dla innych cenne informacje o ośrodkach.
Gerius jak poczytasz te narzekające posty to zauważysz, że w większości chodzi o nasze polskie ośrodki i naszą szarą rzeczywistość. :eek:
Pozdrowienia dla narzekających jak i dla narzekających na narzekających. :)
Dla mnie osobiście nie ma problemu z Twoimi wymienionymi przypadkami pod jednym warunkiem - że chodzi tylko o mnie.
Sytuacja diametralnie sie zmienia gdy jade z 5 - letnim synem.... wtedy punkt pierwszy jest dość trudny bo miałem niestety okazję przetestować tydzien temu w Szczyrku i dla dziecka cały fun z narciarstwa w cieżkich warunkach gdy jest mnóstwo swieżego sniegu ginie...
Witam Kaja nie tylko. Mnie własnie najbardziej bulwersuja posty, a nie jest ich tak mało, krytykujące stan tras, zaplecze, kulturę obsługi, stan techniczny wyciągów w ośrodkach we Włoszech, które byłem w większości z nich po pare lub parenaście razy i nigdy nie wyjechałem z uczuciem jakiegokolwiek niezadowolenia. Poza tym zwróc uwage czego dotyczą te zastrzeżenia: - nie przygotowali trasy bo było za dużo sniegu o cały czas padał - nie umieli przygotować - woesz to takie same pretencsje jak pseudokierowców, że jest nie odśnieżone droga jak snieg wali dzień i noc. - za mało sniegu, nie nasniezyli, kamienie na trasie. Jakos nikt nie patrzy na to w ten sposób, że jedank sie postarali i pomimo beraku coś jest. Wiem zaraz ktoś napisze, że przeciez biorą za to pieniądze. Oczywiście. Ale wiecie ile pracy potrzeba aby arobic z niczego cos. Kiedys byłem w Wierchomli na koniec sezonu. Codzinnie na dole 20 stopni i codziennie wszystko płynęło i codziennie rano trasa była bo Panowie pieczołowicie usypywali taki pasek aby dało się zjechac i dociągnąc do końca sezonu zapowiedzianego oficjalnie. Zadnej racji ekonomiczej - jeździło może 20 osób. Jest cos w tym narzekaniu naszych rodaków ale mnie osbiście najbardziej drażnie postawa roszczeniowa: Zapłaciłem i ma byc!. Nikt do płacenia nie zmusza, jak są wątpliowści wyjzad mozna odwołac, przenieść na inny termin. Przy kasach nie widziałem gości z kałachami, którzy zmuszają do kupna biletu. Proste a tak trudne zarazem. Pozdrawiam
........warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal........
........kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap............
..........panowie z obslugi nie podawali kotwic..............
.........trzeba bylo podejsc 100 metrow do wyciagu..................
nie wiem jak innych, ale mnie taklie wypowiedzi dobijaja.........nie chodzi o to zeby do jaskin i na drzewa, ale do cholery, chyba troche "trudnosci " mozna pokonac czy nie?????????
w zamian otrzymujac wspanialy dar w postaci flirtu z przyroda, czasami odslaniajaca swe dzikie oblicze, a jakze monumentalna...............
no ale moze to ja ??????? od rzeczy??????????
Wg mnie osoby piszące takie rzeczy mają trochę pogmatwane w hierarchii wartości. Skoro istotniejszym problemem i tematem do rozmów jest niepodgrzewana kanapa, niż np śmignięcie kawałkiem lasu w imię przygody, adrenaliny i cudnego doznania to ja w zasadzie uważam, że nie rozmawiamy o tym samym (czyli o narciarstwie).
Pomijając fakt, że oni niekoniecznie wiedzą, na czym polega narciarstwo. Chyba, że to ja mam jakiś archaiczny pogląd, a narciarstwo teraz znaczy podgrzewaną kanapę, podającą (lub nie) obsługę, te okropne orczyki i zawody "kto zaparkuje bliżej wyciągu"...
Hmmm...
Ba. To "kto bliżej wyciagu" w zeszłym tygodniu w Krynicy prowadziło do tego, że co i rusz jakiegos *&&^^%$* wypychało się z zasp koło orczyków, bo *&&%^%%$# musiał przeciez podjechac. Ja tam bym ich zostawiła do wiosennych roztopów. I żeby to jeden wykazał się całkowitym brakiem uzwojenia....ale to jakaś plaga jest.
Facet klnie za szybą, gromada narciarzy w butach narciarskich ale z miekkim sercem wypycha gościa z zaspy a lalunia, własność *(&&^&%^%$ stoi obok z nadąsana mina i komórka przy uchu skarżąc się mamie jaki jej facet niedobry, na miejsce pod kanapę (podgrzewana ofcors) jej nie zdołał podwieźć...ech
Mitek, piękne podsumowanie, narzekać zawsze najłatwiej... no i nic nie kosztuje. Należę do tych, dla których pierwsze lata obcowania z nartami to były tylko i wyłącznie dziewicze tereny na których o wyciągu czy czymś takim jak nartostrada, nawet specjalnie nikt nie słyszał, jechało się zawsze po nie ubitym śniegu, chyba że górka była mała i się ją samemu ubiło. Owszem teraz miło jak jest wyciąg, a już super jak kanapa czy krzesło - innych wymagań nie mam, do każdych warunków się dostosowuję bez marudzenia. Pamiętam, kiedy żeby zjechać, trzeba było pół dnia wchodzić na górę, dla kilkunastominutowego zjazdu i cieszę się że nie muszę wchodzić - reszta to już sama radość, na co narzekać? na śnieg że jest, na muldy które się tworzą bo setki ludzi zsuwa zawzięcie śnieg, na nieubity stok bo napadało, na lód bo brakło opadów...... narzekać się da na wszystko - ja jednak wolę się cieszyć że nie muszę podchodzić a na dół i tak sprowadzi mnie grawitacja Zawsze taki malkontent może sobie pomyśleć, że przecież zawsze może być gorzej, więc może warto się cieszyć tym co jest....
pozdrawiam
I bardzo dobrze, że wszyscy się rzucają na podgrzewane kanapy. :) Dzięki temu np. w Austrii można pojeździć na ZUPEŁNIE pustych stokach przy orczykach. :D Oby tak dalej. :D:rolleyes:
A mnie w nartach wkurzają sami narciarze. Przykład z wczoraj. Kolejka do kanapy straszna, stoi się pół godziny. każdy się irytuje, przepycha - norma, trzeba to przeżyć, jak się chce wjechać. Ale do białej gorączki doprowadza mnie paniusia, która przez te pół godziny jęczy, ze kolejki, gorąco, męczą jej się nogi i w ogóle wszystko jest DD, a gdy już do tej kanapy dojdzie, to przepuszcza dwie, na których mogłoby usiąść 4 osoby a siadają dwie, bo ona i koleżanka czekają na trzecią. Nieważne wtedy, że przez nie kolejka nie posuwa się do przodu. Wkurzają mnie też podpici delikwenci, którzy zapominają o podniesieniu blokady przed zejściem z kanapy i zatrzymują cały wyciąg. Ok, może się zdarzyć raz, ale 5 razy podczas jednego wjazdu? Wniosek z tego jeden - narzekamy a często sami sobie utrudniamy życie. Byłoby milej, gdyby każdy starał się wyeliminować to, co utrudnia życie innym osobom korzystającym ze stoku. Dla mnie ważne jest - że jest śnieg i można jeździć, że wyciąg działa lub ew. można podejść pod górkę. Oblodzenia i muldy to efekt po kilku godzinach jeżdżenia i jest to norma. Jeśli ktoś na to narzeka, to sorry - albo niech przychodzi przed otwarciem stoku, albo sprawi sobie prywatny stok, gdzie inni nie będą nartami przesuwali śniegu w jedno miejsce. Jadąc na górkę wczoraj, zdawałam sobie sprawę, że będą kolejki, więc narzekanie na to byłoby niekonsekwencją. Bo skoro mi nie pasuje to mogłam zostać w domu. A tak to byłam, bawiłam się świetnie i najeździłam się do bólu. :D
Jest cos w tym narzekaniu naszych rodaków ale mnie osbiście najbardziej drażnie postawa roszczeniowa: Zapłaciłem i ma byc!. Nikt do płacenia nie zmusza, jak są wątpliowści wyjzad mozna odwołac, przenieść na inny termin. Przy kasach nie widziałem gości z kałachami, którzy zmuszają do kupna biletu. Proste a tak trudne zarazem. Pozdrawiam Popadamy ze skrajności w skrajność niestety :o Jeździć w kasku czy bez? Jeździć na krechę czy nie? Jeździć po kielichu czy nie? Czy uczyć się z instruktorem czy bez? Czy różnica w kącie 88/89 zmieni diametralnie moje narty? Czy stok jest przygotowany czy nie czy można go było przygotować?
Brakuje trochę umiaru!
Tak jak piszesz trzeba się cieszyć i doceniać starania ludzi o przygotowanie trasy przy plus 20 stopniach, czy też braku śniegu. Sam też się cieszę mogąc sobie pojeździć na koniec sezonu. Według mnie jednak należy też piętnować byle jakość i lenistwo przy dobrych warunkach. Według mnie postawa "cieszmy się, że możemy pojeździć" doprowadziła do tego, że my jesteśmy dla właścicieli stoków nie oni dla nas. Kupiłem karnet już zapłaciłem i nagle słyszę od osoby wracającej ze stoku, że nie działają orczyki na górze, czynna jest tylko kanapa, przez co można jeździć tylko "umęczoną po całym dniu" trasą do dolnej stacji. Pytam panią w okienku dlaczego nie ma żadnej informacji na ten temat co słyszę? "niech się pan cieszy, że może jeździć, nastopny wstał lewą nogą" Trudno nie zrażony idę do kanapy a tam.......awaria kanapy! Pani sprzedawała karnety na nie działające wyciągi! Nic tylko się cieszyć:(
Morał z tego taki, że cieszmy się i radujmy ale jednak i wymagajmy.
A gdzie jezdzisz z mojej wsi na narty Violet???:-) Zaraz się okaże, że w jednym domu stoimy :-)
Mnie poza ludzmi którzy wciskaja sie bez kolejki mało co wkurza a już najmniej urodzaj sniegu...w końcu zima i jakby śniegu nie było to z nart nici.
Cześc
Popadamy ze skrajności w skrajność niestety :o Jeździć w kasku czy bez? Jeździć na krechę czy nie? Jeździć po kielichu czy nie? Czy uczyć się z instruktorem czy bez? Czy różnica w kącie 88/89 zmieni diametralnie moje narty? Czy stok jest przygotowany czy nie czy można go było przygotować?
Brakuje trochę umiaru!
Tak jak piszesz trzeba się cieszyć i doceniać starania ludzi o przygotowanie trasy przy plus 20 stopniach, czy też braku śniegu. Sam też się cieszę mogąc sobie pojeździć na koniec sezonu. Według mnie jednak należy też piętnować byle jakość i lenistwo przy dobrych warunkach. Według mnie postawa "cieszmy się, że możemy pojeździć" doprowadziła do tego, że my jesteśmy dla właścicieli stoków nie oni dla nas. Kupiłem karnet już zapłaciłem i nagle słyszę od osoby wracającej ze stoku, że nie działają orczyki na górze, czynna jest tylko kanapa, przez co można jeździć tylko "umęczoną po całym dniu" trasą do dolnej stacji. Pytam panią w okienku dlaczego nie ma żadnej informacji na ten temat co słyszę? "niech się pan cieszy, że może jeździć, nastopny wstał lewą nogą" Trudno nie zrażony idę do kanapy a tam.......awaria kanapy! Pani sprzedawała karnety na nie działające wyciągi! Nic tylko się cieszyć:(
Morał z tego taki, że cieszmy się i radujmy ale jednak i wymagajmy.
Piotrek zgadza sie pełna racja, że trezba czasami stawiać kogoś do pionu bo przecież usłauga to usługa i powinna miec jakość okreslona. Mnie osobiście dziwi co innego i o to mam pretensje do tzw.: malkontentów. Koncentrowanie się na tym co się nie udało, co było źle, co komus świadomie lub z przyczyn obiektywnych nie wyszło. Myslę, że po to janek załozył temat aby uświadomic wszystkim ale przede wszystkim właśnie tym malkonktentom, że błądzą. Zwróc uwage, że to w znakomitej wiekszości ludzie, którzy pisza obszerne posty czy wogóle jakiekolwiek (czyli, kótóre podejmują dziłanie wtedy kiedy cos jest nie tak). Pewnie ilośc wyjazdów udanych do nieudanych ma się jak 10-1 (bo jak ktoś ma same nieudane to powinien iść do psychiatry!) a Oni koncentruja się na tym jednym nieudanym i będą drążyć i drążyć, chociaż 90% było OK tego nie pamietają, pamietaja tylko to co byó nie tak. Postawa przedziwna. Przeciez jeżeli coś nie jest do końca tak jak chcieliśmy to tez mozna w tym znaleźć pozytywy. W każej sytuacji mozna znależć pozytywy i tego powinniśmy się trzymac. Pozdrawiam
Cześc
Zwróc uwage, że to w znakomitej wiekszości ludzie, którzy pisza obszerne posty czy wogóle jakiekolwiek (czyli, kótóre podejmują dziłanie wtedy kiedy cos jest nie tak). Pewnie ilośc wyjazdów udanych do nieudanych ma się jak 10-1 (bo jak ktoś ma same nieudane to powinien iść do psychiatry!) a Oni koncentruja się na tym jednym nieudanym i będą drążyć i drążyć, chociaż 90% było OK tego nie pamietają, pamietaja tylko to co byó nie tak. Postawa przedziwna.
OK! Ja jestem zawsze zadowolony z wyjazdu, macie oczywiście rację, że trzeba szukać POZYTYWÓW nie NEGATYWÓW. Takie negatywne podejście źle wpływa na psychikę. Więc proponuję apel do wszystkich:
Cieszmy się z wyjazdu, a na nieprawidłowości reagujmy na miejscu nie a nie wylewajmy żale na forum.
To gdzie żale wylewać???
Zartowałam :-P
Widzę że ten temat ma się dobrze więc też coś powiem...
Powiedzcie mi, ilu tak naprawdę widzicie ludzi na stoku którzy narzekają, marudzą itp.? Ja osobiście tylko pojedyncze przypadki przez cały sezon w knajpach i kolejkach (staram się być miesiąc na nartach). Skoro ktoś nie pokazuje całemu otoczeniu swojej natury malkontenta, to w czym problem? Indywidualna sprawa...
Jeżeli chodzi o malkontentów poza stokiem, którzy w gronie znajomych lub/i znajomych potrafią z każdego wyjazdu zrobić klapę, to jak dla mnie szkoda czasu na taką znajomość... można się jeszcze tym zarazić :D
........warunki byly by swietne, gdyby nie masa sniegu ktory napadal........
........kolejek nie bylo, ale nie ma podgrzewanych kanap............
..........panowie z obslugi nie podawali kotwic..............
.........trzeba bylo podejsc 100 metrow do wyciagu..................
nie wiem jak innych, ale mnie taklie wypowiedzi dobijaja.........nie chodzi o to zeby do jaskin i na drzewa, ale do cholery, chyba troche "trudnosci " mozna pokonac czy nie?????????
w zamian otrzymujac wspanialy dar w postaci flirtu z przyroda, czasami odslaniajaca swe dzikie oblicze, a jakze monumentalna...............
no ale moze to ja ??????? od rzeczy??????????
Masz oczywiście rację w 150%. Ja też uwielbiam wyzwania i przygodę, i tak wyjechałem sobie w pewną niedzielę o 16 na Żar. To taka fajna górka 20 kilometrów od mojej noclegowni. Chciałem poobcować z przyrodą od 17 do 20. Dwa kilometry od celu z radością zobaczyłem auta stojące na poboczu i uśmiechniętych narciarzy podążających serpentynami do celu. Moja radość przeszła w ekstazę, gdy podjechałem kilometr wyżej i zobaczyłem wspaniałe ogromne kopy śniegu na trasie i przebijający się przez nie tyłem, bokiem i do góry nogami tłum radosnych narciarzy. Szczęścia mojego ogromnego dopełnił widok przepięknej kolejki do kolejki, bo wiedziałem, że będę mógł postać tak gdzieś koło 40 minut, a może nawet z godzinkę wśród pasjonatów narciarskiej przygody. Jednak samokrytycznie stwierdziłem, że nie jestem godzien doznawać takiej przyjemności i pojechałem do Szczyrku na Beskidek. Odległość jest bardzo niewielka, tak że już ok. 18.30 byłem na miejscu. Moja radość sięgnęła zenitu, bo Beskidek był ciemny, a nie ma wiekszej przyjemności jak pojeździć sobie przy szczyrkowskiej łunie w półmetrowym świeżym śnieżku, oczywiście najpierw wyłażąc na górę z buta. Jednak malkontenci, których zabrałem (nie wiadomo po co) ze sobą byli innego zdania, a i auta nie było gdzie postawić, bo matka natura z pomocą pługów wybudowała wspaniałe stosy śniegu przy drodze. Zły na daremne towarzystwo pseudonarciarzy i porę (19 z hakiem) postanowiłem pojechać do domu, jednak narciarskie przeznaczenie miało inny plan w postaci zatoru od Skalitego do powyżej Golgoty. To raptem jakieś siedem kilometrów stania, ale razem z narciarzami, a nie burakami wracającymi z ultramarketu. Zachowałem się jednak jak cham nie potrafiący łączyć się w radości z innymi i pojechałem w stronę Wisły, a po drodze czekała na mnie Golgota, gdzie mogłem sobie przejechać 770 metrów we wspaniałym świeżym przewalającym się śniegu za jedyne 1.2 $ Niestety pół godziny do zamknięcia wyciągu nie pozwoliło przeżyć mi tej przygody. Dalej była już tylko bezsensowna jazda do Wisły, gdzie jednak czekała na mnie miła niespodzianka w postaci korka od Malinki do Ustronia, ale te dwie godzinki wśród pasjonatów przeleciały jak z bicza strzelił i już o 22.30 byłem w domu pełen narciarskich wrażeń. Nie powinienen tego pisać, bo nie ma się czym chwalić, ale wczoraj pojechałem wieczorem na narty na Słowację i stanąłem 15 metrów od wyciągu, stok był gładki i przygotowany, dwadzieścia osób na górce, i jeszcze gościu podawał kotwice, czyli żenada dla mięczaka. Całe szczęście, że byli też tam tacy, którzy na pełnej bombie celowali między uczących się na deskach. Podczas któregoś ( dość ciasnego) skretu minał mnie w odległości 10 centymetrów jadący dwa razy szybciej ode mnie na krechę narciarz. Jako, że narciarstwo to radość wielka pomachałem mu ręką i posłałem całusa. Malkontenctwo to straszna rzecz, ale uzmysłowiłem sobie to trochę za późno, bo sprowadziłbym na ziemię kolegę, który farmazonił mi ostatnio, że jadąc na Skrzyczne został naznaczony przez kapiącą ze słupów wodę ze smarem, a przecież żadne plamy na Bessonie nie powinny zachwiać przyjemności szusowania Ondraszkiem (FIS zamknięty) Wszystkim pasjonatom narciarstwa, trudnych, ale jakże przyjemnych zimowych warunków serdecznie życzę takiej zimy, że z powodu śnieżycy i zamieci gondole na lodowiec stoją przez trzy dni, ale przecież to jest prawdziwa zima i jak się komu nie podoba, to pilot i telewizor. Drogi Janie! Nie utudniaj sobie narciarskiego życia! Wpadnij w ferie w łikend w Beskidy, a już nigdy nie pomyślisz nawet o tych śmiesznych amerykanckich górkach. Pozdro.
No i Leśny Dziad napisał a ja popłakałam się ze śmiechu...to się nazywa O P T Y M I Z M i dobre nastawienie . Gdzieżeś się taki uchował??? :-)
za zaproszenie w beskidy dziekuje. to oczym piszesz wynika z braku RZETELNEJ info; bo ghdybys wiedzial gdzie MOZNA dojechac i gdzie jak dlugo jest cos otwarte, to bys nie bladzil. moze upraszczam.
zgadzam sie tez np z tym, ze jezeli ktos sprzedaje bilet na CALY osrodek zawiera DWUSTRONNA umowe. jezeli nie wszystko jest czynne (nie wiem ile% jest znaczace; 30, 40%???) to wtedy wlasciciel NIE WYWIAZUJE sie z umowy kupna-sprzedazy i powinien cene obnizyc.
a ogolnie; zawsze mozna widziec rzeczywistosc jak "half full" albo "half empty". generalnie sa ludzie ktorzy beda zawsze widzieli ze naczynie jest w polowie puste, a nie dostrzegaja lub pomina fakt,ze pozostala polowa jest przeciez stale do wykorzystania.
jezeli jestes w srodku zimy, mozesz sie spodziewac ze ktos tam nie dosypal itp itd. i mnie to tez by nie zadowolilo. ale np za to nabierasz doswiadczenia w jezdzie samochodem w warunkach trudnych, co moze w przyszlosci pozwoli ci uniknac powaznego wypadku, czy nie?????
half full, half empty............................................
za zaproszenie w beskidy dziekuje. to oczym piszesz wynika z braku RZETELNEJ info; bo ghdybys wiedzial gdzie MOZNA dojechac i gdzie jak dlugo jest cos otwarte, to bys nie bladzil. moze upraszczam.
zgadzam sie tez np z tym, ze jezeli ktos sprzedaje bilet na CALY osrodek zawiera DWUSTRONNA umowe. jezeli nie wszystko jest czynne (nie wiem ile% jest znaczace; 30, 40%???) to wtedy wlasciciel NIE WYWIAZUJE sie z umowy kupna-sprzedazy i powinien cene obnizyc.
a ogolnie; zawsze mozna widziec rzeczywistosc jak "half full" albo "half empty". generalnie sa ludzie ktorzy beda zawsze widzieli ze naczynie jest w polowie puste, a nie dostrzegaja lub pomina fakt,ze pozostala polowa jest przeciez stale do wykorzystania.
jezeli jestes w srodku zimy, mozesz sie spodziewac ze ktos tam nie dosypal itp itd. i mnie to tez by nie zadowolilo. ale np za to nabierasz doswiadczenia w jezdzie samochodem w warunkach trudnych, co moze w przyszlosci pozwoli ci uniknac powaznego wypadku, czy nie?????
half full, half empty............................................
Bardzo się cieszę, ze przyjąłeś zaproszenie, ale uwierz, że nigdy nie zgotowałbym Ci takiej "przyjemności" jak sobotno-niedzielna jazda na nartach w (generalnie) Polsce. Powód jest jeden: to uwłacza ludzkiej godności. Już widzę oburzenie części forumowiczów, bo podejrzewam, ze nie jeden stał wczoraj w korku, żeby dostać się, lub wyjechać ze Szczyrku i przyjmował to jako rzecz normalną i za tydzień znowu będzie stał. Sorki, mnie takie spędzanie czasu nie bawi. Jesli chodzi o rzetelną informację o warunkach i tym, co działa, to nie zawsze jest łatwo, bo na przykład najwyższa góra Beskidu Śląskiego, czyli Skrzyczne praktycznie nie istnieje w internecie, ale jako, że od zawsze jestem "górskim dziadem" radzę sobie z tym bez problemu, powiem więcej, trasy gdzie będę jeździł, a nie stał mam pochwytane "do bulu" Niestety lokalno-beskidzkie miejsca nadające się do jazdy bywają nieprzewidywalne np. rzeczony Beskidek, czyli fisowskie 700m bardzo trudnej górki w centrum Szczyrku, gdzie kiedyś przez 7 dni w tygodniu stały tyczki, a i dla zwykłych śmiertelników bylo miejsce, żeby pojeździć, no w przypadku Beskidka to raczej "pojeździć", a teraz bywa nieczynny w środku sezonu. Teraz powrócę do ciepłych kanap, drałowania z nartami, czy podawania orczyka. Biadolenie, że w tyłek zimno jest trochę bez sensu, bo w czasach goretexów i innych dermizaxów problem się kurczy prawie do zera, a narzekający chyba nigdy nie jeździli na nartach dwadzieścia lat temu jak po jednym wyjeździe orczykiem po nogach lała się woda i gacie robiły się sztywne od lodu. Tematu pretensji o podchodzenie z nartami do wyciągu osobiście nie zauważyłem. Mało tego jestem pełen podziwu:eek: dla dzielnych dreptaczy, którzy zasuwają setki metrów z "parkingów" (płatnych) do wyciągów i nie robi to na nich żadnego wrażenia, a nawet polecają takie miejsca innym (Stożek) To już sport nie dla mnie, choć wiele razy dymałem z plecakiem i nartami pod kolejką na Szyndzielnię. Hehe, jeśli ktoś twierdzi, że w Polsce nie podają dwuosobowych orczyków, to kłamie jak z nut, bo jechałby do góry co dziesiąty orczyk z narciarzami. Nie podaje się często orczyków w Alpach, bo te podjeżdżaja same we właściwe miejsce. Sam kiedyś napisałem, ze na lodowcu były podłe warunki do jazdy i opisałem dlaczego, oczywiście moje zdanie podtrzymuję i pokrótce przypomnę: od 2600 do 3200 w chmurze, nie sypiący a walący śnieg, bezcieniowa widoczność na pięć metrów i tak przez pięć dni. Biedne ludziska będące pierwszy raz w Alpach wiedzieli, że są w Alpach z opowieści i spotkało ich to za ciężko zaoszczędzone pieniądze:eek: Osobiście pretensji do całego świata o pierdoły zupełnie nie rozumię, natomiast pierdołą nie jest już dla mnie chamstwo w postaci beztrzelnego rycia się bez kolejki, idiotyczne deptanie mi po nartach, czy ze strony wyciągowych wpuszczanie deskarzy z zapiętymi oboma nogami (w Alpach nie do pomyślenia) Eee, kurcze rozklepałem się po klawiaturze, zamiast chycić się roboty. Niestety bardzo bym chciał, żeby nic mnie nie wkurzało, czy to w drodze, czy na nartach, ale nie ma takiej możliwości, więc własnymi mi sposobami minimalizuję takie ryzyko i całkiem dobrze mi to wychodzi. Pozdrówka i do zobaczenia w Beskidach, ale w tygodniu:)
A propos malkontentow... Osobiscie nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem takiego zachowania: Ubiegly tydzien.Wisla -Soszow. Pada lekki snieg, na trasie 80-200 cm sniegu. Miejscami muldy ( nic dziwnego, skoro caly czas pada snieg-lekki badz co badz-ale jednak) Najpiekniejsze warunki od paru dobrych lat. Wszyscy zjezdzaja usmiechnieci,ciesza sie. Stoje sobie pod wyciagiem, podjezdza pewien pan ( na moje oko ok.40-letni ) i mowi do zony: "Boze,jakie fatalne warunki". Zamurowalo mnie. Wszystkich wokol tez. Naprawde czegos takiego nie rozumiem.:confused:
dokładnie !! przyjemność z jazdy czerpie się niezależnie od warunków :P
Eee, kurcze rozklepałem się po klawiaturze, zamiast chycić się roboty. Niestety bardzo bym chciał, żeby nic mnie nie wkurzało, czy to w drodze, czy na nartach, ale nie ma takiej możliwości, więc własnymi mi sposobami minimalizuję takie ryzyko i całkiem dobrze mi to wychodzi. Pozdrówka i do zobaczenia w Beskidach, ale w tygodniu:)[/QUOTE]
mysle ze to co napisales malkontenctwem nie jest.. no niestety, nie jest idealnie........
ja tez nie mam recepty na jedna rzecz; brak widocznosci.... pamietam, w valle nevada poruszalem sie na braile'a, moze z zawrotna szybkoscia 5km / h i nagle walnalem wpionowa sciane. do dzis nie wiem co to bylo.....
A propos malkontentow... Osobiscie nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem takiego zachowania: Ubiegly tydzien.Wisla -Soszow. Pada lekki snieg, na trasie 80-200 cm sniegu. Miejscami muldy ( nic dziwnego, skoro caly czas pada snieg-lekki badz co badz-ale jednak) Najpiekniejsze warunki od paru dobrych lat. Wszyscy zjezdzaja usmiechnieci,ciesza sie. Stoje sobie pod wyciagiem, podjezdza pewien pan ( na moje oko ok.40-letni ) i mowi do zony: "Boze,jakie fatalne warunki". Zamurowalo mnie. Wszystkich wokol tez. Naprawde czegos takiego nie rozumiem.:confused:
Fakt. Soszów w niedzielę to sama radość:D http://www.skionline.pl/galerie/?co=...g_numer_zdj=64
mysle ze to co napisales malkontenctwem nie jest.. no niestety, nie jest idealnie........
:D no to choć tyle dobrze a swoją drogą (troszkę obok tematu) kilku moich kolegów z racji "obowiązków" zawodowych bywa przynajmniej raz w roku w USA na nartach i twierdzą. że Alpy w porównaniu ze Stanami to pikuś:eek:
Fakt. Soszów w niedzielę to sama radość:D http://www.skionline.pl/galerie/?co=...g_numer_zdj=64
Mea culpa...Nie sprecyzowalam,ze rzecz dziala sie w czwartek, kiedy na stoku bylo ludzi tyle,co kot naplakal:cool:
:D no to choć tyle dobrze a swoją drogą (troszkę obok tematu) kilku moich kolegów z racji "obowiązków" zawodowych bywa przynajmniej raz w roku w USA na nartach i twierdzą. że Alpy w porównaniu ze Stanami to pikuś:eek:
tzn???:)
tzn???:)
Janie, pikuś znaczy tyle co betka :D ;)
Janie, pikuś znaczy tyle co betka :D ;)
Właśnie:) Po prostu wszyscy stwierdzili, co bardzo teraz uogólniam, że narciarska Ameryka jest superrr.
Właśnie:) Po prostu wszyscy stwierdzili, co bardzo teraz uogólniam, że narciarska Ameryka jest superrr.
hmmmmmmmm z mojego porownania (skromne dosw z alp) wynika ze tez........ mysle tez ze wynika to z szerszej oferty do nartowania w warunkach freeride'owych: sa osrodki ktore specjalnie nie robia zadnego ratrakowania na 95% swojej powierzchni.......
nie wiem tez w jakich miejscach oni byli.......
hmmmmmmmm z mojego porownania (skromne dosw z alp) wynika ze tez........ mysle tez ze wynika to z szerszej oferty do nartowania w warunkach freeride'owych: sa osrodki ktore specjalnie nie robia zadnego ratrakowania na 95% swojej powierzchni.......
nie wiem tez w jakich miejscach oni byli.......
Oczywiście zapomniałem gdzie bywali. Ostatnio jechali autem z Chicago bodajże 12 czy 14 godzin, ale nie chcę zmylać. Tam gdzie byli ostatnio regularnym gościem bywa pewien duży polski boxer, któremu trochę średnio się wiedzie na ringach:D Jak się dowiem to napiszę.
Dla mnie osobiście nie ma problemu z Twoimi wymienionymi przypadkami pod jednym warunkiem - że chodzi tylko o mnie.
Sytuacja diametralnie sie zmienia gdy jade z 5 - letnim synem.... wtedy punkt pierwszy jest dość trudny bo miałem niestety okazję przetestować tydzien temu w Szczyrku i dla dziecka cały fun z narciarstwa w cieżkich warunkach gdy jest mnóstwo swieżego sniegu ginie... rozumiem twoje obawy jak najbardziej........
ale
powiem cos niepopularnego, niestety....... 5 latek juz powinien powoli rozumiec , ze .................ZYCIE TO NIE SZTRUKS............. :confused::confused::confused:
Witam
rozumiem twoje obawy jak najbardziej........
ale
powiem cos niepopularnego, niestety....... 5 latek juz powinien powoli rozumiec , ze .................ZYCIE TO NIE SZTRUKS............. :confused::confused::confused:
To zależy od tego ile pieciolatek jeźzi i jaki ma chrakter. Podrowienia
rozumiem twoje obawy jak najbardziej........
ale
powiem cos niepopularnego, niestety....... 5 latek juz powinien powoli rozumiec , ze .................ZYCIE TO NIE SZTRUKS............. :confused::confused::confused:
no nie do konca, jak napisał Mitek - zależy jaki.... moj starszy syn (12) jak miał 5 lat to dla niego było bez znaczenia czy sztruks czy muldy, a muldy nawet lubił (poidskoki te sprawy),. Młodszy zaczął w zeszłym sezonie bardzo asekuracyjnie i poza płaskie niebieski się nie wypuszczał. W tym roku nabrał wigoru ale nie aż takiego aby czerpać przyjemnośc z muld czy zasp usypanych ze swieżego sniegu - poprostu traci wtedy przyjemność z nart, nie ma zabawy itp a ja zmuszał nie będę. Więc na tą chwilę bedę wybierał takie ośrodki i stoki abym nie musiał po 2 godzinach wracać na kwatere... przyjdzie czas że zrozumie że nie tylko sztruks. :o
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|