zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbriefing.htw.pl
|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
Ĺťyczenia ĹwiÄ
teczne
Włąśnie wróciłem z wypadu na narty. Ponieważ wyjazd podporządkowany był potrzebom żony i syna miałem chwilę czasu na obserwowanie zachowań na stoku i myślę, że warto przybliżyć tej rzeszy nowych "uprawiaczy śniegocięca" trochę zasad zachowania. Już przechodzę do wniosków zmoich obserwacji: 1. Niegdyś istniał taki obyczaj, że na wyciągu (orczyk lub tależyk) ludzie zbierali pogubione przez poprzedników rzeczy ( kijki, czapki, rekawice itp.) o ile pozwalały na to umiejetności i położenie zguby. Dzisiaj to rzadko spotykane zachowanie a na potwierdzenie dwa przykłady. Raz na talerzyku na samym dolwe mój synek ( jechał ze mną) zgubił nartę i co? Nie było nikogo kto zabrałby ją na górę, chociaż gość z obsługi próbował ją komuś podać. A drugi przypadek to zostawiony gdześ w połowie kijek ( zdarza się coś upuścić jadąc orczykiem). Tutaj już musiełem zejść per pedes ale moje zdziwienie było duże gdy jadący samotnie instruktor:confused: swobodnym łuczkiem je objechał. 2. Zatrzymywanie na stoku ( z boku trasy) tak jakieś 3-4 m :mad: od jej krawędzi. Wystarczy, żę trasa cała ma szerokość 7-8 m i z dwóch stron staną takowi zboczku (w ich mniemaniu prawidłowo) i zostaje do zjazdu 2 m. Zaobserwowałem zjawisko tym wywołane polegające na tym, że szybko i sprawnie jeżdżący narciarze, aby w ogóle przejechać, tną bokiem trasy. I co odpowiedzieć na pytanie 5- cio latka " Tato, jak mam się zatrymywać z boku skoro tam jeżdżą szybko?"
Może jestem marudny, może staroświecki, ale przeżyłem już zmiany typu "dzień dobry" zamiast "cześć" na górskich szlakach ( to tylko sybol zmian) czy choćby baraku odpowiedzi na pozdrowienie na wodzie( czasem wręcz zdziwienie po co macham) ale to nie wiązało się z bezpieczeństwem. Myślę, że warto zachować parę obyczajów narciarskich z czasów "Kandaharów" i dygania na piechotę pod górkę.
nie znałem tego z podawaniem rzeczy... tylko - jak można zgubić nartę na orczyku talerzykowym? :D
ale chętnie się dowiem o jeszcze jakiś zwyczajach, które zaginęły na przestrzeni wieków.
BTW. na Mazurach ostatnimi czasy bardzo modne jest niezdejmowanie odbijaczy podczas żeglugi (obciach kiedyś to straszny był), nierefowanie żagli przy mocnych wiatrach (to już nie jest komiczne, lecz niebezpieczne), żeglowanie na mocnych wiatrach w fordewindzie i baksztagu na zwiniętym rolfoku i pełnym grocie (to się nazywa: Chcę umrzeć), czy nawet żeglowanie na pełnych żaglach i jednocześnie pagajowanie (brzmi nieprawdopodobnie, ale sam to widziałem). Cóż, takie życie :(
ja odnośnie 2 punktu: trasa szeroka ,ostra i pusta, ja sobie śmigam na prędkości i koryguję jazdę trzech (jeszcze uczestnikóe)jadących przedemną . jest super . mijam gościa po jego prawej stronie a on w tym czasie sie zatrzymał. ja fru poza stok (bo jak bym go zgarnął to razem mamy przelot helikopterem) i totalna gleba . zanim się wydostałem z zaspy to typa nie było. kończąc: moim zdaniem nie ma różnicy gdzie się zatrzymasz czy z boku czy na środku ale najpierw człowieku obejżyj się za siebie czy nikt nie nadjeżdża. byle bezpiecznie pozdro ze szczecina
AD1. Ja tam zawsze zabieram na górę. AD2. Nic z tym nie zrobisz. Nie zabieraj rodziny jeżeli zależy Ci na jej zdrowiu w miejsca gdzie stoki mają 7 m szerokości.
ja odnośnie 2 punktu: trasa szeroka ,ostra i pusta, ja sobie śmigam na prędkości i koryguję jazdę trzech (jeszcze uczestnikóe)jadących przedemną . jest super . mijam gościa po jego prawej stronie a on w tym czasie sie zatrzymał. ja fru poza stok (bo jak bym go zgarnął to razem mamy przelot helikopterem) i totalna gleba . zanim się wydostałem z zaspy to typa nie było. kończąc: moim zdaniem nie ma różnicy gdzie się zatrzymasz czy z boku czy na środku ale najpierw człowieku obejżyj się za siebie czy nikt nie nadjeżdża. byle bezpiecznie pozdro ze szczecina
jak zwykle, nie mogę sie z Tobą nie zgodzić;) W każdej sytuacji na stoku trzeba przede wszystkim brać pod uwagę innych "uczestników ruchu"
nie znałem tego z podawaniem rzeczy... tylko - jak można zgubić nartę na orczyku talerzykowym? :D to dziwne z podawaniem rzeczy to zwyczaj od dawien dawna, sama mam 17 lat :P a znam go odkad jezdze na nartach :) i zawsze staram sie pozbierac pogubione rzeczy i oddac wlascicielowi, wiec Maciek przynajmniej dobrze, ze ten temat powstal bedziesz wiedzial na przyszlosc....:D
Co do ludzi, zatrzymujacych sie na trasie, ja juz do tego przywyklam i nie raz musialam w gwaltowny sposob zmieniac tor jazdy, bo co gorsza wybieraja miescja niebezpieczne, np staja za uskokiem, widzialam wypadek jak wlasnie dziewcyzne wybilo na takim czyms a ponizej stala inna kobitka.... dziewczyna wleciala niczym kula i podciela ta babke z nog tak, ze babka przez kilkanasie dobrych minut nie mogla sie podniesc, ludzie chyba sami musza zrozumiec, ze nie powinni stawac na trasie, my im tego do glowy nie wbijemy
a ja miałem taka przygodę: śmigam sobie na niezadużej prędkości ,wyjędżam z za zakrętu , a tu na tyłkach deskarze siedzą prawie po całej szerokości stoku (niebieska trasa- wolniutko) mijam ich , zatrzymuję się kilkanaście metrów niżej żeby zwrócić im uwagę ale jakieś towarzycho początkujące zrobiło to przede mną - tak im wjechało w tyłki że hoho (na szczęście nic się nikomu nie stało) pamiętajmy - najważniejsze to bezpiecznie i nie przeginajmy z własnymi umiejętnościami
ad1. jak jestem w stanie,to zabieram-tak samo jak nartę,po czyims upadku kiedy leży ona parę metrów wyżej....Ostatnio nawet trochę smiechu było bo wziąłem nartę-zwiozłem i jak oddawałem to wyrżnąłem obok:D ad2 tak było,jest i będzie-niestety,póki ludzie nie nauczą sie myśleć
ad1. jak jestem w stanie,to zabieram-tak samo jak nartę,po czyims upadku kiedy leży ona parę metrów wyżej....Ostatnio nawet trochę smiechu było bo wziąłem nartę-zwiozłem i jak oddawałem to wyrżnąłem obok:D ad2 tak było,jest i będzie-niestety,póki ludzie nie nauczą sie myśleć
to prwda i to bolesna. tutaj mniej ważne są umiejętności narciarskie , a przewidywanie warunków jezdnychy użytkowników stoku
a ja miałem taka przygodę: śmigam sobie na niezadużej prędkości ,wyjędżam z za zakrętu , a tu na tyłkach deskarze siedzą prawie po całej szerokości stoku (niebieska trasa- wolniutko)
wiedziałem, że w końcu ktoś zahaczy o temat snołbordziarzy :D jeszcze tylko brakuje stwierdzenia, że zsuwają śnieg :D:D:D
dobra, to jakie jeszcze są zapomniane zwyczaje? W sumie to jeżdżę dopiero trzeci sezon i nigdy nie interesowały mnie tradycje narciarskie... Chętnie poczytam o pozytywnych zwyczajach narciarskich zatraconych na przestrzeni wieków [ups, brzmi to jak temat na maturę :D]
wiedziałem, że w końcu ktoś zahaczy o temat snołbordziarzy :D jeszcze tylko brakuje stwierdzenia, że zsuwają śnieg :D:D:D
dobra, to jakie jeszcze są zapomniane zwyczaje? W sumie to jeżdżę dopiero trzeci sezon i nigdy nie interesowały mnie tradycje narciarskie... Chętnie poczytam o pozytywnych zwyczajach narciarskich zatraconych na przestrzeni wieków [ups, brzmi to jak temat na maturę :D]
jak do tej pory było tylko o narciarzach, a że temat taki to i deskarzom sie przypadkiem oberwało
prawda jest taka ze niektorzy ludzie zgubili gdzies rozum bedac ostatnio na stoku sam widzialem jak za zakretem i nadodatek jeszcze uskok a tak jeden z drugim zrobili sobie przerwe na srodku stoku.
po drugie primo :D prawda jest taka ze czesciej na srodku stoku robia sobie przerwe deskarze niz narciaze nie wiem skad przyszla do nas ta glupia tradycja moze oni wychodza z zalozenia ze jak sobie posiedza na stoku to odrazu wzieksza sie ich umiejetnosci...
po trzecie primo :D odnosnie zbierania kijkow nart itp. jechalem na orczyku zapatrzylem sie i stalo sie kijek mi wypadl gosciu jadacy za mna prubowal go podniec, niestety nie udalo mu sie jak dojechalem na gore to poczekalem sobie ok 5 minutek i wkoncu ktos mi go przywiozl
no ale taka jest kultura na naszych stokach
a i na koniec po czwarte primo corza bardziej mnie wkurzaja dzieci ktore sie wpychaja w kolejke na orczyku , stoje sobie w kolejce parenacsie minut i widze ze co chwile jakis gowniaz sie wpycha ja rozumie ze mozemy czasami wposcic w kolejke 3 czy 4 latka ale bezprzesady bo zaczyna tak byc ze nawet 10 latkowie sie wpychaja bo sie tak nauczyli a jak im zwrocisz uwage to wielce obrazeni
no wedlug moich informacji (to prawda ze kodeks narciarski znam z grubsza:), to narciarz jadacy z gory zawsze powinien uwazac na jadacych ponizej niego, wiec to nie osoba zatrzymujaca ma sie patrzyc do gory, tylko osoba jadaca z gory ma brac poprawke na nieprzewuidywalnosc jadacych ponizej(jedyny wyjatek to wlaczanie sie do ruchu oraz jazda w gore stoku-czesto spotykana przez uzytkownikow nart carwingowych). idac Twoiim tokiem myslenia, jesli wjedziesz na osobe ktora sie wlasnie wywrocila, to bedie jej wina bo wczesniej nie zasygnalizowala upadku...proponuje poczytac kodeks a nie wymyslac swoich zasad...jak jedziesz autem po ulicy to jak ktos wjedzie Ci w tylny zderzak to bedzie jego wina a nie Twoja:P pozdro
kapitan1982 moze sam jeszcze nie doswiadczyles takiej sytuacji ale porblem wlasnie w tym ze ci ludzie stoja czesto tak, ze nie sposob ich zauwazyc, albo za jakims uskokiem albo za jakims zakretem i jedziesz sobie z srednia szybkoscia, wyjezdzasz za zkretu a tam grupka osob i wtedy trzeba sie ratowac, zeby nie uszkodzic i siebie i tych ludzi, kodeks mowi, ze narciarz z gory ma obowiazek patrzyc na to co sie dzieje przed nim, ok to jest jasne, ale narciarze i snowboardzisci powinni myslec gdzie sie zatrzymuja
jak mam się zatrzymać to zawsze zerknę co sie dzieje z tyłu. odnośnie jazdy samochodem to jak zmieniasz pas z prawego na lewy czy odwrotnie - albo nawet jak masz pierwszeństwo to pewnie też zerkasz w lusterka i się rozglądasz. moim zdaniem to kwestia przewidywania jak w poprzednim poscie napisałem pozdro robert
Nie zatrzymywać się w wązkich miejscach (no chyba że gleba) To po pierwsze. A po drugie: Starać się zatrzymywać w miejcach gdzie jest się bardzo dobrze widocznym dla innych co zarazem nie będzie kolidować z ich trasą przejazdu. Odnośnie gubienia rzeczy: kijki, rękawiczki itp. zawsze reaguje tak samo, próbuje podnieść, przeważnie mi się udaje:D Przy wsiadaniu zawsze mówię dzień dobry:D I spotykam się zawsze z odwzajemnieniem:) i chyba nie jest tak źle
Ad1. Zawsze (jeśli mogę) zabieram zgubiony sprzęt na górę. W tym roku na Kasprowym zabrałem ładne gogle; stałem czekałem z goglami w ręce przed sobą ale nikt się nie zgłosił (Później okazało sie ze mają szkła korekcyjne :o )
Ad2. To jest chyba najgorsza rzecz na polskich stokach, ale przynajmniej są te korytarzyki 2m z boku gdzie można pojeździć. Np. Małe Ciche tam prawie zawsze ludzie tak stają. A boczki są ładnie wyślizgane przez "lepszych" narciarzy. Jednak niektórzy ćwiczą tam jazdę pługiem :mad: . Na Białce tak samo, na ostatnim etapie czyli już na samym końcu gdzie często robią się muldy ludzie stają w wąskim przejeździe i zastanawiają się "Jechać czy nie jechać" :mad: A nachylenie takie, że moja 6 letnia siostra nie ma tam większych problemów.
Pozdrawiam
Mojemu ojcu raz się zsuneły nowiutkie google z kasku na wyciągu. Nie dość, że nikt ich nie zabrał na góre to jeszcze po nich ktoś przejechał i cała szyka pękła...
Co do punktu 1: Ja zawsze staram sie podniesc kijki (inny sprzed) i na wyciagu, i na stoku jesli widze ze ktos lezy par metrow nizej, a nawet jak ktos lezy pare metrow wyzej (tutaj moze mala przesada bo podchodzic trzeba, ale dla chcacego nic trudnego)
Co do punktu 2: Prawda jest taka, ze niewazne gdzie musisz patrzec na innych na dol czy w gore, ZAWSZE, ale to ZAWSZE musisz uwazac bo ZAWSZE znajdzie sie jakis idiota.
Pozdrawiam
P.S. Jakie sa jeszcze zwyczaje narciarskie ?
Nie wiem czy to zwyczaj, ale czesto jak jade z kims obcym na wyciagu to sobie rozmawiamy normalnie. Niestety niezawsze tak jest, a szkoda bo w wiekszosci przypadkow nawet sympatycznie jest.
Taka historyjka:
Jak bylem ostatnio na Jaworzynie to straszne muldy byly na koncowej sciance "jedynki". Na jednej z muld zaliczylem glebe, wypiela mi sie jedna z nart i lezala okolo 5 metrow ode mnie. Podjechal jeden narciarz i podal ja. Dziekuje mu za to, a on cos do mnie mowi w innym jezyku, po chwili zorientowalem sie ze to Anglik :) wypytal sie mnie czy wszytko jest "okey" i "clear" i pojechal dalej. Bylem zdziwiony bo moj upadek nei byl jakis naprawde grozny i z reguly nikt mi nie pomagal. A tu taka sytuacja.
Pozniej sam pomagalem tym ktorym potrzeba bylo podac narty, bo to w koncu nic nie kosztuje.
Pod tym co napisal Kajro podpisuje sie obiema rekami, wiec kolezanki i koledzy pomagajmy sobie :)
Ad.1 zawsze jeśli jest to tylko możliwe zbieram pogubiony sprzęt. Ad.2 problem stary jak stare jest narciarstwo. Dobrym obyczajem jest być pomocnym dla innych na stoku. Miejmy w sobie troszkę więcej wyrozumiałości i serdeczności dla siebie. Przecież jedziemy na stok by wypocząć i dobrze się bawić a nie prowadzić wojnę.
Ja tez staram sie zawsze pozbierac wszelkie "odlamki :D" pozostawione przez innych uczestnikow czy wyciagu czy stoku, nie ukrywam ze czasem nie zauwaze albo nie jestem w stanie, w tym temacie mam czyste sumienie (wbrew pozorom dzieki tego typu akcjom poznalem naprawde wiele milych i sympatycznych kobiet :P).
Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na kolejne problemy pojawiajace sie coraz czesciej na stokach i to nie tylko polskich.
1. Coraz czesciej obserwuje poglebiajace sie "kozactwo". Coraz czesciej na czarnych, rzadziej czerwonych spotykam ludzi, ktorzy nie maja pojecia o tym jak sie wykonuje łuki płóżne a co dopiero jazdę rownolegla. Zatrzymuje sie przy stromej czesci stoku i moim oczom ukazuje sie kilku "Batmanow (narty w odleglosci 1m od siebie a rece w literke T)". Paradoksalnie jadac pewna czarna trasa tuz przy wyciagu (jezdze tak dlatego ze nikt kto nie umie jezdzic tam sie nie wypuszcza) dostalem opierdziel od 70 letniej baby jadacej plugiem z predkoscia 3km/h ze jade za szybko :O .
Kolejna sytuacja to rycie sie do kolejki na wyciagach. Jezdzac juz pare lat przyzwyczailem sie do tego ze palme pierwszenstwa w tej konkurencji posiadaja ruscy, niestety coraz czesciej widze ze nasz prezny narod ich dogania. Przerazajace jest to ze osoba ryjaca sie na maxa zaoszczedzi maxymalnie 2 min.
Jednak najbardziej denerwuje mnie jak jade sobie na krzeselku a tu nagle jeden z wspoltowarzyszy zaczyna jarac papierosa, nie spytawszy sie nawet czy komukolwiek sie to podoba. W tej sytuacji przynajmniej moge wykorzystac swoj wyglad dresiarza :)
Ad 1. Staram się zabierać: raz ty pomożesz, raz tobie pomogą Ad 2. Oczywiście że należy się tak zatrzymywać, aby innym nie przeszkadzać. Z drugiej strony wielu bardzo dobrze jeżdżących narciarzy zachowuje się tak jakby startowali w zawodach i mieli cały pusty stok tylko dla siebie. Niestety z reguły na stoku jest nas więcej i nie można jechać tak szybko jak by chcieli. Jak z samochodami: jak jest duży ruch to jedziemy wolniej a nie tyle co fabryka dała
A widzicie jakieś zmiany na lepsze ? bo ja tak, papierosy znikają ze stoków!
Czy ja zauwazam zmiane na lepsze? Wiele razy spotkalem sie z tym, ze ktos pali papierosy na kanapie nie pytajac sie innych, rycie sie do wyciagow tez jest wg mnie powszechne, a nawet teraz kiedy wiele osrodkow jest zakmnietych i ludzi w tych jeszcze otwartych jest multum to zjawisko sie nasila i to bardzo, bo kazdy chce byc pierwszy :mad:, moze z tym pomaganiem jest troche lepiej.
Jeszcze nauczylbym snowboardzistow troszke kultury, bo strasznie denerwuje mnie ten ich "zwyczaj" siadania na pupie na srodku stoku, a szczegolnie w tych najbardziej niebiezpiecznych miejscach. No ale coz, wazne zeby nasze zachowanie bylo odpowiednie oraz sprawialo, ze innym uczestnikom z nami jest dobrze :)
Może trochę w obronie:) bardzo młodych ludzi na stoku. Leżę na muldzie, sprawdzam czy aby napewno jestem cała i podjeżdża do mnie dzieciak ok. 12 latek i pyta czy pomóc. Następne pokolenie:D narciarzy .....................grzeczne rośnie:)
A ja ostatnio jak byłem na Wierzycy, to widziałem takie "perełki": 1. Gość posuwał pod górkę środeczkiem stoku niosąc w obu rączkach pifko :confused: 2. Na tymże stoku śmigających narciarzy ganiał śliczny piesek, najwyrażniej dając powód do dumy swojej właścicielce. Może to jakaś nowa, świecka tradycja ?:p No i oczywiście deskarze parkujący na środku stoku w rządku. Ale były też pozytywy. Jak wyrżnąłem na glebę unikając zderzenia, to narciarz zwiózł mi nartkę. A deskarze po uprzejmym zwróceniu uwagi równie uprzejmie się uśmiechnęli z przenieśli obozowisko na sam skraj stoku. Więc summa sumarum, nie jest tak żle.
To i ja obronię młodych adeptów (bynajmniej młodszych ode mnie) kiedyś bardzo usłużny maluch pomagała mi wypinać się z nart - Byłem w dość dziwnej sytuacji i bez kijków sprawiło by mi to problem;)
Co do meritum:
- Mam wrażenie, że cała sprawa rozbija się o tzw. kulturę osobistą - mało istotne czy jesteśmy na stoku, drodze, basenie czy w innej sytuacji - jeśli można to dobrze pomagać innym - Ot co.
- I jescze jedna sprawa - myśle, że wzór zachowań leci z góry - Czyli sami dajmy przykład i "nowi" narciarze jak z automatu zaczną powtarzać pewne zachowania, bo tak pewnie było, jest i być musi.
[ Dwie dygresje: co do dobrego wychowania na stokach - zaczyna się na szlakach powyżej 1000 metrów ;) wtedy ludzie zaczynają mówić sobię cześć. Co do palaczy - kiedyś facet wyrzucił - stojąc tuż obok mnie kiepa prosto w śnieg - Tak mną trąciło, że popukałem go w ramie pokazałem mu niegrzecznie palcem, że coś mu wypadło i mógłby to sobie schować - Jego mina BEZCENNA :)
1. Niegdyś istniał taki obyczaj, że na wyciągu (orczyk lub tależyk) ludzie zbierali pogubione przez poprzedników rzeczy ( kijki, czapki, rekawice itp.) o ile pozwalały na to umiejetności i położenie zguby. Dzisiaj to rzadko spotykane zachowanie a na potwierdzenie dwa przykłady.
Moze faktycznie rzadziej, ale jakiegos radyklanego pogorszenia nie zauwazylem. Ja w kazdym razie zawsze podaje :)
Przyznam, ze ja jestem jednym z tych narciarzy. To najbezpieczniejszy dla mnie sposob jazdy. Ale stojacy na poboczu narciarz, zwlaszcza taki malutki, nie stanowi problemu - po prostu sie go wymija.
Jakem stary (56 lat) nie pamietam zwyczaju mowienia sobie "czesc" w dawnych czasch. Jesli juz, to jest to stosunkowo nowy. Jako dziecko bardzo duzo chodzilem po gorach. Ojciec, przewodnik gorski, wrecz zmuszal mnie do tego. Byly to lata 60-te. Mowilo sie wtedy powszechnie "dzien dobry" mijajac sie na szlakach. Wydaje mi sie, ze "czesc" pojawilo sie duzo pozniej. Byc moze wiec nastepuje "powrot do przeszlosci". :)
jak w wielu wątkach pojawiających się na tym forum, tak i w tym chodzi o to by nie myśleć tylko o sobie nie jestem księdzem, ale znam taki fragment Biblii: "wszystko co chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie" to tak zwana złota reguła dziękuję za możliwość zabrania głosu
ja odnośnie 2 punktu: trasa szeroka ,ostra i pusta, ja sobie śmigam na prędkości i koryguję jazdę trzech (jeszcze uczestnikóe)jadących przedemną . jest super . mijam gościa po jego prawej stronie a on w tym czasie sie zatrzymał. ja fru poza stok (bo jak bym go zgarnął to razem mamy przelot helikopterem) i totalna gleba . zanim się wydostałem z zaspy to typa nie było. kończąc: moim zdaniem nie ma różnicy gdzie się zatrzymasz czy z boku czy na środku ale najpierw człowieku obejżyj się za siebie czy nikt nie nadjeżdża. byle bezpiecznie pozdro ze szczecina
Hej ! Ja miałem podobną przygodę. Jechałem sobie na swojej prędkości w dół stoku, gdy nagle wyskoczył mi w poprzek stoku jakiś "świeży" narciarz, z którym zderzenie zaowocowałoby podobnym skutkiem, wobec czego odbiłem i wyleciałem z trasy wpadając tyłem i głową w dół między drzewa w głębokie zbocze stoku. Cud, że nie walnąłem głową w jakiś konar (kłania się kask, którego nie mam ;-)). Śnieg w tamtym parowie miał jakiś 1,5m i weź tu się człowieku sam wydostań. Każdy mój ruch powodował zapadnięcie się jeszcze głębiej w "śniegowe czeluście" . Jakimś cudem dopiąłem jednak narty i powróciwszy do pozycji głowa wyżej niż reszta ciała - chwytając się gałęzi - wygramoliłem się na stok.
Gdybym się spotkał głową z jakimś konarem (a leciałem sobie elegancko w tył między nimi) mogłoby nie być tej relacji na forum ... :-(
pzdr.:-)
PS Gość - oczywiście - nawet nie próbował mnie szukać w tym śniegu ...
(...) Kolejna sytuacja to rycie sie do kolejki na wyciagach. Jezdzac juz pare lat przyzwyczailem sie do tego ze palme pierwszenstwa w tej konkurencji posiadaja ruscy, niestety coraz czesciej widze ze nasz prezny narod ich dogania. Przerazajace jest to ze osoba ryjaca sie na maxa zaoszczedzi maxymalnie 2 min. (...)
Pozwolę sobie zacytować klasyka: Co Ty wiesz o ryciu? :D Lata 80-te: Szczyrki, Lubomierze, Koninki, Kasprowe, koniki, dwumetrowe muldy, uprzywilejowane kolejki, tabuny ludzi, wyrwirączki, powolne orczyki, rycie do potęgi a Rosjan nie było - to były piękne lata... :D ;)
Z drugiej strony wielu bardzo dobrze jeżdżących narciarzy zachowuje się tak jakby startowali w zawodach i mieli cały pusty stok tylko dla siebie. Niestety z reguły na stoku jest nas więcej i nie można jechać tak szybko jak by chcieli. Jak z samochodami: jak jest duży ruch to jedziemy wolniej a nie tyle co fabryka dała
dobrze powiedziane. O ile kiepskiemu narciarzowi można wybaczyć, że nagle się wywali, zaparkuje w nieodpowiednim miejcu, czy zrobi coś nieprzewidywalnego (w końcu się uczy i to narty go wożą, a nie na odwrót), o tyle od świetnie jeżdżących narciarzy można wymagać, żeby jeździli z głową. Szybka jazda to olbrzymia frajda, ale i duże ryzyko. A chyba wszyscy dobrze wiemy, że większość groźnych kontuzji wynika właśnie z upadków i zderzeń przy dużych prędkościach.
dobrze powiedziane. O ile kiepskiemu narciarzowi można wybaczyć, że nagle się wywali, zaparkuje w nieodpowiednim miejcu, czy zrobi coś nieprzewidywalnego (w końcu się uczy i to narty go wożą, a nie na odwrót), o tyle od świetnie jeżdżących narciarzy można wymagać, żeby jeździli z głową. Szybka jazda to olbrzymia frajda, ale i duże ryzyko. A chyba wszyscy dobrze wiemy, że większość groźnych kontuzji wynika właśnie z upadków i zderzeń przy dużych prędkościach.
Predkosc jest jednym z elementow narciarstwa, wiadomo ze na zatloczonym stoku szybka jazda jest niebezpieczna i zadko kto tak jezdzi( a jak juz cos to z boku). Z reguly szybko jezdzacych narciarzy widze na Kasprowym (tam sa do tego warunki i nikomu sie nie zagraza). Dlugie narty sa po to zeby szybko jezdzic. Ktos kto sie wychował na długich nartach zawsze bedzie lubil "docisnac". Bardziej niebezpieczna wydaje mi sie jezda wszez stoku niz szybka w lini spadku.
Hej ! Ja miałem podobną przygodę. Jechałem sobie na swojej prędkości w dół stoku, gdy nagle wyskoczył mi w poprzek stoku jakiś "świeży" narciarz, z którym zderzenie zaowocowałoby podobnym skutkiem, wobec czego odbiłem i wyleciałem z trasy wpadając tyłem i głową w dół między drzewa w głębokie zbocze stoku. Cud, że nie walnąłem głową w jakiś konar (kłania się kask, którego nie mam ;-)). Śnieg w tamtym parowie miał jakiś 1,5m i weź tu się człowieku sam wydostań. Każdy mój ruch powodował zapadnięcie się jeszcze głębiej w "śniegowe czeluście" . Jakimś cudem dopiąłem jednak narty i powróciwszy do pozycji głowa wyżej niż reszta ciała - chwytając się gałęzi - wygramoliłem się na stok.
Gdybym się spotkał głową z jakimś konarem (a leciałem sobie elegancko w tył między nimi) mogłoby nie być tej relacji na forum ... :-(
pzdr.:-)
PS Gość - oczywiście - nawet nie próbował mnie szukać w tym śniegu ...
Prawdopodobnie ne załapał nawet o co chodzi??? Niestety coraz więcej pokrak jeździ po stokach- zachowują się tak jakby byli sami na stoku (wszystkie ruchy dozwolone)
Z dobrych obyczajów na stoku najfajniejsze są rozmowy z innymi narciarzami podczas wspólnej jazdy wyciągiem. Oczywiście to nie grzech, że się nie gada (wiadomo: zły humor, nerwy, nieśmiałość :) ), ale przy schodzeniu z wyciągu wypada podziękować za towarzystwo (milczące też). I nawet wydaje mi się że jest to dość powszechnie praktykowane zarówno przez starszych jak i dzieciomłodzież.
No i najważniejsze :D , jak ktoś się wywali podczas jazdy np. orczykiem to wypadałoby przesunąć się poza trasę przejazdu, chociaż trochę :cool:
Ja zawsze dziekuje przy wysiadaniu z wyciagu :) niewszyscy odpowiadaja, ale wiekszosc, raczej tak. Nawet ci milczacy. I to jest fajne w narciarstwie.
Dobrym obyczajem (nie tylko narciarskim) jest używanie, na co dzień trzech „magicznych” słów – proszę, dziękuję, przepraszam. i oczywiście :)
Z dobrych obyczajów na stoku najfajniejsze są rozmowy z innymi narciarzami podczas wspólnej jazdy wyciągiem. :cool:
Zwłaszcza jak się ładna dziewczyna trafi na krzeselku czy orczyku :p Wtedy się nie odezwać to nawet nie grzech TO CHAMSTWO ! :D Że o głupocie nie wspominam nawet ;)
nie znałem tego z podawaniem rzeczy...
Ja też nie znałem, a od początku staram się podnosić, przecież to oczywista reakcja. Tak samo nie zdziwiło mnie, kiedy na wyciągu facet z obsługi podał mi kijek upuszczony przez poprzednika. Ale to, że ktoś robi inaczej, może wynikać z tego, że po prostu nie pomyślał. Uczmy więc innych, że właściwe zachowanie to podnieść zgubioną rzecz (oczywiście jeśli ktoś potrafi).
Hej ! Ja miałem podobną przygodę. Jechałem sobie na swojej prędkości w dół stoku, gdy nagle wyskoczył mi w poprzek stoku jakiś "świeży" narciarz,
Pozwolę sobie na pytanie kontrolne: to była trasa czarna czy niebieska?
Ja bym dodała jeszcze pomaganie osobom które upadły na stoku. Ewentualnie zwiezienie kijka, rękawiczki, czy czapki...
Dzisiaj w Białce miałem żywy przykład jak lekkomyślni są niektórzy ludzie. Przejeżdżając zwróciłem pewnemu narciarzowi uwagę, że nie stoi się na środku zwężenia (zwłaszcza, że pół tego zwężenia to duże przetarcie :( ), a gość dogonił mnie, gdy stałem w kolejce i powiedział mi, że stok jest szeroki i jeśli nie umiem go ominąć to mam problem :confused: , a poza tym co bym zrobił gdyby tam stało drzewo. :eek: Wmurowało mnie, ale odpowiedziałem mu, że istnieje coś takiego jak dekalog narciarski, a do kumpla mruknąłem, że drzewa nie posiadają mózgu, więc gość użył trafnego porównania. :D Najciekawsze że przy kolejnych zjazdach klient zatrzymywał się dokładnie w tym samym miejscu. :confused: Nie dość, że jesteśmy narciarskimi analfabetami to okazuje się, że lubimy zrobić komuś na złość, na szczęście większość narciarzy zabiera ze sobą mózg na narty.
Dzisiaj w Białce miałem żywy przykład jak lekkomyślni są niektórzy ludzie. Przejeżdżając zwróciłem pewnemu narciarzowi uwagę, że nie stoi się na środku zwężenia (zwłaszcza, że pół tego zwężenia to duże przetarcie :( ), a gość dogonił mnie, gdy stałem w kolejce i powiedział mi, że stok jest szeroki i jeśli nie umiem go ominąć to mam problem :confused: , a poza tym co bym zrobił gdyby tam stało drzewo. :eek: Wmurowało mnie, ale odpowiedziałem mu, że istnieje coś takiego jak dekalog narciarski, a do kumpla mruknąłem, że drzewa nie posiadają mózgu, więc gość użył trafnego porównania. :D Najciekawsze że przy kolejnych zjazdach klient zatrzymywał się dokładnie w tym samym miejscu. :confused: Nie dość, że jesteśmy narciarskimi analfabetami to okazuje się, że lubimy zrobić komuś na złość, na szczęście większość narciarzy zabiera ze sobą mózg na narty.
Dobrze ,że nie chciał Ciebie bić- bo tacy też się zdarzają
jak zwykle, nie mogę sie z Tobą nie zgodzić;) W każdej sytuacji na stoku trzeba przede wszystkim brać pod uwagę innych "uczestników ruchu"
Robi ma rację, czasami trudno lub wręcz niemożliwe jet przewidzieć co niektórzy frywolni narciarze wykonają na stoku. Odrobina wyobraźni nie zaszkodzilaby nikomu.Niektórzy tak są zaasorbowani swoją jazdą, że nie widzą świata wokół.
Ja bym dodała jeszcze pomaganie osobom które upadły na stoku. Ewentualnie zwiezienie kijka, rękawiczki, czy czapki...
oczywiscie pomoc przy zbieraniu sprzetu to podstawa! nieskromnie powiem, ze jeszcze mi sie nie zdarzylo przejechac obojetnie obok sprzetu upadkowicza.
co do pomagania np przy podnoszeniu bylbym jednak ostrozny. w ostatnia sobote probowalem podniesc poczatkujaca narciarke (siedziala na tylach nart i bezwladnie, powoli jechala w dol stoku:). skonczylo sie na tym, ze oboje musielismy wypinac narty bo jakims cudem jedna jej narta wjechala pod moja, a moja druga na jej. do tego stalismy dosc blisko do siebie przytuleni... dobrze, ze zona byla w tym czasie na dole;)
z przerazeniem czytam o palaczach na stoku:eek: nie mowiac o wyciagach! to zwyczajne chamstwo.
ostatnio mam okazje pojezdzic na nartach w ameryce. dosc ciekawie rozwiazano tu problem wpychania sie do kolejek. sa zrobione tory, przedzielone tasma. 2 dla singli, 1 dla dwojek, jeden dla 3jek i jeden dla 4rek. na koncu stoi koles z obslugi i "kieruje ruchem" wpuszczajac po kolei narciarzy z poszczegolnych torow. nikt sie nie pcha, a kolejka rozladowywuje sie b. szybko. jesli chcemy jechac na krzeselku z rodzina stoimy troche dluzej w 4ce. jesli chcemy czekac krocej, ustawiamy sie w lini dla singli.
nie lubie gadac z obcymi na wyciagu :) ostatnio koles (snowboardzista) opowiadal mi jak jego znajomy zlamal kosc udowa skaczac z jakiegos wzniesienia i teraz nie moze nawet biegac (ma kilka srub w kosci). slabo mi sie zrobilo i caly zjazd mialem zmarnowany (jechalem asekuracyjnie jak pierdola:)
z przerazeniem czytam o palaczach na stoku:eek: nie mowiac o wyciagach! to zwyczajne chamstwo. :) Na wyciagu to się zgadzam - chamstwo . Ale co Ci wadzi , że ktoś sobie stoi OBOK kolejki do wyciągu i pali papierosa ? Oczywiscie przy zalożeniu , ze kiepa wyrzuca do kosza .
Na wyciagu to się zgadzam - chamstwo . Ale co Ci wadzi , że ktoś sobie stoi OBOK kolejki do wyciągu i pali papierosa ? Oczywiscie przy zalożeniu , ze kiepa wyrzuca do kosza .
przede wszystkim kluci sie to z moim wyobrazeniem wypoczynku na swiezym powietrzu.
palenie w miejscach publicznych jesli nie jest, to powinno byc zabronione. przeszkadza mi to i swiadczy w podobnym stopniu o kulturze osobistej palacza jak nieswiezy zapach potu.
oczywiscie jesli ktos musi zapalic to niech to robi (swoja droga jak mozna dopuscic sie do stanu uzaleznienia...;) nie chce mi sie jednak wierzyc, ze taki palacz odejdzie od ludzi na tyle daleko, zeby nie dymic. jesli jadnak jest na tyle zdeterminowany, ze jednak ta sztuka mu sie uda, to po "powrocie do ludzi" i tak bedzie smierdzial jak popielniczka.
palenie w miejscach publicznych jesli nie jest, to powinno byc zabronione. przeszkadza mi to i swiadczy w podobnym stopniu o kulturze osobistej palacza jak nieswiezy zapach potu.
A nie jest to czasem efekt tzw. "pierdolca" amerykanskiego, gdzie trudno o tzw. zdrowy umiar. Kiedys palilo sie tam na potege, we wszystkich filmach faceci wystepowali z papierosami w kaciku ust. Do przesady. Teraz goni sie palaczy w sposob absolutny, bez umiaru. Szkoda, ze w tym samym stopniu nie goni sie tam grubasow, ktorych tez wszedzie pelno.
Kiedys sam palilem, ale do glowy by mi nie przyszlo, by zachecac do zakazu palenia w otwartych miejscach publicznych. Nawet w knajpach powinny byc wydzielone miejsca dla palaczy, byc moze z dobra wentylacja. Jak dla mnie kazda skrajnosc swiadczy o pewnym niezrownowazeniu czy wrecz patologii. Zawsze istnieje cos takiego jak zloty srodek. I stare rosyjskie powiedzenie: "zyj i daj drugiemu zyc".
A nie jest to czasem efekt tzw. "pierdolca" amerykanskiego, gdzie trudno o tzw. zdrowy umiar. Kiedys palilo sie tam na potege, we wszystkich filmach faceci wystepowali z papierosami w kaciku ust. Do przesady. Teraz goni sie palaczy w sposob absolutny, bez umiaru. Szkoda, ze w tym samym stopniu nie goni sie tam grubasow, ktorych tez wszedzie pelno.
Kiedys sam palilem, ale do glowy by mi nie przyszlo, by zachecac do zakazu palenia w otwartych miejscach publicznych. Nawet w knajpach powinny byc wydzielone miejsca dla palaczy, byc moze z dobra wentylacja. Jak dla mnie kazda skrajnosc swiadczy o pewnym niezrownowazeniu czy wrecz patologii. Zawsze istnieje cos takiego jak zloty srodek. I stare rosyjskie powiedzenie: "zyj i daj drugiemu zyc". popieram w całej rozciągłości. Każdy niech sam decyduje o tym, czy chce żyć zdrowo, czy mniej zdrowo. Sama nie palę i nie lubię dymu papierosowego, ale bez przesady, ktoś może nie lubić zapachu moich perfum, co nie znaczy, że nie będę ich używać. Jeżeli tylko nie pali sie w takim miejscu, że inni nie mają wyjścia i muszą się truć, to "dajmy innym żyć" ;)
Teraz goni sie palaczy w sposob absolutny, bez umiaru. Szkoda, ze w tym samym stopniu nie goni sie tam grubasow, ktorych tez wszedzie pelno.
...i bardzo dobrze, ze sie goni. grubasow tez powinni :) wlasciwie to cos powoli w szolnych stolowkach zaczyna sie dziac.
Kiedys sam palilem, ale do glowy by mi nie przyszlo, by zachecac do zakazu palenia w otwartych miejscach publicznych. Nawet w knajpach powinny byc wydzielone miejsca dla palaczy, byc moze z dobra wentylacja. Jak dla mnie kazda skrajnosc swiadczy o pewnym niezrownowazeniu czy wrecz patologii. Zawsze istnieje cos takiego jak zloty srodek. I stare rosyjskie powiedzenie: "zyj i daj drugiemu zyc".
jak sam paliles to oczywiscie, ze podobny zakaz ci nie przyszedl do glowy. co do wydzielonych miejsc dla palaczy w knajpach to bardzo dobry pomysl. tylko chyba sie nie sprawdza (nawet tzw kurtyny powietrzne nie dzialaja w 100%) nie lubie jesc w dymie papierosowym. dlaczego mam cierpiec z powodu kogos "widzimisie"... a stare indianskie (czy tez ruskie) powiedzenie jest bardzo madre. dlatego chcialbym, zeby palacz dal mi zyc i nie wchodzil z buciorami tam gdzie jest nie proszony.
co do kultury na stokach... to z przykroscia musze przyznac, ze coraz rzadziej sie to zdarza:confused: ja osobiscie jak widze narty, kijki lub cosik innego zostawionego badz zgubionego przez narciarza na orczyku, czy tez bezposrednio na trasie to zawsze podniose i podaje... kultura musi byc... skoro sami jej wymagamy, to sami tez musimy ja okazac:cool:
jesli chodzi o rozmowy podczas jazdy to badzo chetnie w nich uczestnicze:) przynajmniej umilaja podroz na gore:)
a jesli chodzi o temat palaczy, to z przykroscia musze stwierdzic, ze palacze nie zwracaja uwagi na osoby niepalace.. niestety... jak chca palic to niech sie sami truja a nei wszystkich wokol...a pozniej taki podchodzi do Ciebie otwiera usta, a tam smrod papierosow .. idzie doslownie zwymiotowac:confused: .... z taka osoba prowadze mozliwie jak najkrotsza konwersacje:D
Włąśnie wróciłem z wypadu na narty. Ponieważ wyjazd podporządkowany był potrzebom żony i syna miałem chwilę czasu na obserwowanie zachowań na stoku i myślę, że warto przybliżyć tej rzeszy nowych "uprawiaczy śniegocięca" trochę zasad zachowania. Już przechodzę do wniosków zmoich obserwacji: 1. Niegdyś istniał taki obyczaj, że na wyciągu (orczyk lub tależyk) ludzie zbierali pogubione przez poprzedników rzeczy ( kijki, czapki, rekawice itp.) o ile pozwalały na to umiejetności i położenie zguby. Dzisiaj to rzadko spotykane zachowanie a na potwierdzenie dwa przykłady. Raz na talerzyku na samym dolwe mój synek ( jechał ze mną) zgubił nartę i co? Nie było nikogo kto zabrałby ją na górę, chociaż gość z obsługi próbował ją komuś podać. A drugi przypadek to zostawiony gdześ w połowie kijek ( zdarza się coś upuścić jadąc orczykiem). Tutaj już musiełem zejść per pedes ale moje zdziwienie było duże gdy jadący samotnie instruktor:confused: swobodnym łuczkiem je objechał. 2. Zatrzymywanie na stoku ( z boku trasy) tak jakieś 3-4 m :mad: od jej krawędzi. Wystarczy, żę trasa cała ma szerokość 7-8 m i z dwóch stron staną takowi zboczku (w ich mniemaniu prawidłowo) i zostaje do zjazdu 2 m. Zaobserwowałem zjawisko tym wywołane polegające na tym, że szybko i sprawnie jeżdżący narciarze, aby w ogóle przejechać, tną bokiem trasy. I co odpowiedzieć na pytanie 5- cio latka " Tato, jak mam się zatrymywać z boku skoro tam jeżdżą szybko?"
Może jestem marudny, może staroświecki, ale przeżyłem już zmiany typu "dzień dobry" zamiast "cześć" na górskich szlakach ( to tylko sybol zmian) czy choćby baraku odpowiedzi na pozdrowienie na wodzie( czasem wręcz zdziwienie po co macham) ale to nie wiązało się z bezpieczeństwem. Myślę, że warto zachować parę obyczajów narciarskich z czasów "Kandaharów" i dygania na piechotę pod górkę.
Może jestem z TYCH innych, ale ZAWSZE w miarę możliwości zbieram i podaję zgubione po drodze "sprzęty" ... To chyba normalne na stoku i na wyciągu, więc nie wiem o czym tu w zasadzie mówić ...
pzdr.:-)
No to czas na moje 0.02 PLN. Co do zabierania rzeczy pogubionych, i to nie zależnie czy na wyciągu czy w wyniku gleby, zawsze zabieram i tego bym oczekiwał od innych. To naprawdę nic nie kosztuje. Kolejnym zwyczajem powinno być naprawdę zatrzymanie sie jak ktoś spotka się z glebą i spytanie czy nie pomóc. Czasem drobna wywrotka może być grożna. Ludzie, chcoć człowiek to istota myśląca, siedzący lub stający na środku stoku to bardzo duże zagrożenie. Jak ktoś ma kontuzję na stoku i znajduje się na środku to stawia się skrzyżowane narty przed nim (to choć trochę chroni). Kolejna sprawa to palacze. Sam jesem palaczem, jednak do głowy mi nie przychjodzi palić na wyciągu lub w kolejce do niego. Tu jednak mała uwaga do smiglostopego:
. Nie wiem jak Ty ale ja jeżdżąc kilka godzin na deskach a nie siedząc w knajpie potrfię być spocony i Twoja uwaga chyba jest nie na miejscu. Wszak pot raczej towarzyszy większości sportów, no może poza brydżem i szachami, choć nie mam pewności. Jako dobry zwyczaj, który chyba powinien być kultywowany, to pomoc osobą pczątkującym. Ostatnio zdarzyło mi się na wierchomli że zobaczyłem dziewczynę która ze łzami w oczach zsuwa się w dół po stoku. Okazało się że jej towarzystwo miało ją nauczyć jeździć, ale po 10 minutach sobie dali spokój i pojechali, a ona została sama ze swoim strachem. A wystarczyło poświęcić jej kilka minut i pokazać podstawy, oraz zjechać z nią do końca tyłem żeby się nie zraziła do nart. Ot zwykły ludzki gest. A co do reszty obyczaji, to chyba jak w życiu - kultura, rozwaga, życzliwość i dużo uśmiechu to powinny być obyczaje narciarskie.:)
Na wyciagu to się zgadzam - chamstwo . Ale co Ci wadzi , że ktoś sobie stoi OBOK kolejki do wyciągu i pali papierosa ? Oczywiscie przy zalożeniu , ze kiepa wyrzuca do kosza . A to naprzykład że ja przyjechałem ze znajomymi, rodzinną itp. na narty, po uprawiać sport i pooddychać świeżym powietrzem i cieszyć się czasem spędzonym na nartach a nie smrodem papierosów. kulturą jest nie palić przy innych albo chociaż ich się o to spytać, bo napewno nie kulturalnym jest odpyskiwanie ( a tak sie niestety zdaża) na grzeczną prośbę o zgaszenie takieo papierosa lub przemieszczenie się. To że jesteśmy jak to się przyjeło nazywać "na świeżym powietrzu" nie znaczy ze mozemy smrodzić innym i to ze nagle ludzie dop okoła nas nie beda nic wdychać. Najlepiej jest sie zawsze oddalic od ludzi i w samotnosci pozostac ze swoim wymarzonym papierosem. Ale jak to napisano nie zawsze chce sie zdjac narty, no i przeciez po co to robic jak mozna jednoczesnie juz stac w kolejce do wyciagu (posrod ludzi) i palic sobie. ( To tak samo jak po co przysstanąc samochodem i zapalić papierosa jak mozna odkrecic troche okno i dymić swoim dzieciom siedzącym na tylnych siedzeniach (a co tam niech im zawiewa) Po prostu szok a niestety obrazek częsty :eek: .
Niestety drodzy palacze na stokach i w górach trzeba wybrać sobie które hobby jest dla nas ważniejsze: papierochy czy narty i odpowiedz bedzie prosta co dalej robić zostać czy pojsc sobie palic. Na szczescie w Polsce jest juz wielu swiadomych i kulturalnych palaczy którzy wiedza ze nie nalezy truc innych :) .
Zycze miłego nartowania, a palaczom zeby jak juz musza "delektowali" sie w samotności papierochami. :) Pozdr.
A to naprzykład że ja przyjechałem ze znajomymi, rodzinną itp. na narty, po uprawiać sport i pooddychać świeżym powietrzem i cieszyć się czasem spędzonym na nartach a nie smrodem papierosów. kulturą jest nie palić przy innych albo chociaż ich się o to spytać, bo napewno nie kulturalnym jest odpyskiwanie ( a tak sie niestety zdaża) na grzeczną prośbę o zgaszenie takieo papierosa lub przemieszczenie się. To że jesteśmy jak to się przyjeło nazywać "na świeżym powietrzu" nie znaczy ze mozemy smrodzić innym i to ze nagle ludzie dop okoła nas nie beda nic wdychać. Najlepiej jest sie zawsze oddalic od ludzi i w samotnosci pozostac ze swoim wymarzonym papierosem. Ale jak to napisano nie zawsze chce sie zdjac narty, no i przeciez po co to robic jak mozna jednoczesnie juz stac w kolejce do wyciagu (posrod ludzi) i palic sobie. ( To tak samo jak po co przysstanąc samochodem i zapalić papierosa jak mozna odkrecic troche okno i dymić swoim dzieciom siedzącym na tylnych siedzeniach (a co tam niech im zawiewa) Po prostu szok a niestety obrazek częsty :eek: .
Niestety drodzy palacze na stokach i w górach trzeba wybrać sobie które hobby jest dla nas ważniejsze: papierochy czy narty i odpowiedz bedzie prosta co dalej robić zostać czy pojsc sobie palic. Na szczescie w Polsce jest juz wielu swiadomych i kulturalnych palaczy którzy wiedza ze nie nalezy truc innych :) .
Zycze miłego nartowania, a palaczom zeby jak juz musza "delektowali" sie w samotności papierochami. :) Pozdr.
nic dodac nic ujac: palacze maja prawo palic ale nie maja prawa mnie zatruwac: to proste na szczescie tam gdzie jezdze na nartach palaczy jest znikoma ilosc, w czasie jednego dnia mozna zobaczyc moze jednego z papierosem ale zawsze na uboczu. przez wiele dni palaczy w ogole nie widac.................. sam kiedys bylem takim idiota palacym uwazam to za najidiotyczniejsza rzecz ktora kiedykolwiek robilem......... na szczescie juz ponad 16 lat nie pale i jest swietnie. obecnie na sam widok papierosa mam odruchy wymiotne......:)
to chyba jak w życiu - kultura, rozwaga, życzliwość i dużo uśmiechu to powinny być obyczaje narciarskie.:)
i to jest TO. :) jak sie przestrzega tych zasad to nie ma tego wszystkiego co slusznie krytykujecie.
mysle jednak ze wieksze niebezpieczenstwo stwarzaja narciarze pod wplywem alkoholu niz palacze na czy obok stoku. tez mam odruch wymiotny tyle ze na smrod dymu papierosowego
i to jest TO. :) jak sie przestrzega tych zasad to nie ma tego wszystkiego co slusznie krytykujecie.
mysle jednak ze wieksze niebezpieczenstwo stwarzaja narciarze pod wplywem alkoholu niz palacze na czy obok stoku. tez mam odruch wymiotny tyle ze na smrod dymu papierosowego alkoholu juz w ogole nie rozwazam: dla mnie nawet piwo kloci sie z intensywna jazda na nartach...........
No to opinie więkrzosci mnie rozwalaja ,:confused: dlaczego palacz ma nie jezdzić na nartach?, a morze jeszcze zabronic gejom i lesbijkom a także tym co sie na panienki gapią?, jak ja zaczynałem przygodę z nartami to najlepiej ta zabawa wychodziła tym co pili ,palili i panienek uzywali ,a wiekrzosc ortodoksów do tej pory nie wie o co chodzi:p i tutaj podzielam zdanie a_seniora narty to zabawa a nie wojsko, a jak ktoś odjeżdzi swoje to i zasad sie nauczy , nadmieniam ze ja nie palę:)
No to opinie więkrzosci mnie rozwalaja ,:confused: dlaczego palacz ma nie jezdzić na nartach?, a morze jeszcze zabronic gejom i lesbijkom a także tym co sie na panienki gapią?, jak ja zaczynałem przygodę z nartami to najlepiej ta zabawa wychodziła tym co pili ,palili i panienek uzywali ,a wiekrzosc ortodoksów do tej pory nie wie o co chodzi:p i tutaj podzielam zdanie a_seniora narty to zabawa a nie wojsko, a jak ktoś odjeżdzi swoje to i zasad sie nauczy , nadmieniam ze ja nie palę:)
patrzenie na ladne dziewczyny ikomu nie szkodzi: wtorne palenie tak picie alkoholu zwieksza ryzyko wypadku.......
to by bylo w wskrocie na tyle
[QUOTE=o.tisk;66369] 2. Zatrzymywanie na stoku ( z boku trasy) tak jakieś 3-4 m od jej krawędzi. Wystarczy, żę trasa cała ma szerokość 7-8 m i z dwóch stron staną takowi zboczku (w ich mniemaniu prawidłowo) i zostaje do zjazdu 2 m. Zaobserwowałem zjawisko tym wywołane polegające na tym, że szybko i sprawnie jeżdżący narciarze, aby w ogóle przejechać, tną bokiem trasy. I co odpowiedzieć na pytanie 5- cio latka " Tato, jak mam się zatrymywać z boku skoro tam jeżdżą szybko?" Tak jest prawidłowo. Nigdy nie zamyka się trasy z boku zostawiając miejsce właśnie dla szybko jadącego kolegi. Powiedz dziecku że zatrzymując się musi zostawić kawałek miejsca z boku trasy. Jadąc w dół stoku ,też pamiętaj- nie zamykal trasy do końca
widzę że nietórzy do jazdy na nartach dporawiają sobie jakąś ideologię - co jest raczej śmieszne, owszem dekalog obowiązuje ale pewne nakazy i zakazy to już przesada -chodzi mi o papierochy i alkohol.
Hmm, bardzo dziwne:mad: Kto dał Wam prawo do oceniania innych, to że nie palicie nie upoważnia Was do oceny że jesteście lepsi. Dziś wypędzicie palaczy, jutro źle pachnących a następnie tych po 1 piwku. Zamknijcie stok dla siebie ,nie pomagajcie słabszym, przecież to Wy jesteście najważniejsi.
Pozdrawiam Bzyk / choć też nie palący- pozwalający innym żyć /
Żyj i daj żyć innym, a może by tak mniej agresji
Hmm, bardzo dziwne:mad: Kto dał Wam prawo do oceniania innych, to że nie palicie nie upoważnia Was do oceny że jesteście lepsi. Dziś wypędzicie palaczy, jutro źle pachnących a następnie tych po 1 piwku. Zamknijcie stok dla siebie ,nie pomagajcie słabszym, przecież to Wy jesteście najważniejsi.
Pozdrawiam Bzyk / choć też nie palący- pozwalający innym żyć /
Drodzy koledzy, niema tu zadnych ideologii a tym bardziej agresjii :). Nierozumiem tylko ze moze was denerwowac to ze komuś przeszkadza wasze palenie kolo niego. Nikt nie zabrania palaczom jeżdzic na nartach :eek: Poprostu chodzi o to zeby nie palic przy innych i nic więcej!!!! :) Nikt nie pisal ze jest lepszy, dlatego naprawde jest wszystko ok i chetnie napewno spotkalibyśmy sie z wami na stoku i poszusowali razem. Staram się pomagać innym :) . Dlatego naprawde uwazam ze niema sie czym denerwowac, lepiej śmigać na nartach. A my was poprostu ładnie prosimy, nie palcie w pobliżu innych. I tylko tyle :D
Drodzy koledzy, niema tu zadnych ideologii a tym bardziej agresjii :). Nierozumiem tylko ze moze was denerwowac to ze komuś przeszkadza wasze palenie kolo niego. Nikt nie zabrania palaczom jeżdzic na nartach :eek: Poprostu chodzi o to zeby nie palic przy innych i nic więcej!!!! :) Nikt nie pisal ze jest lepszy, dlatego naprawde jest wszystko ok
mam podobne zdanie jak wyzej:) nie dostrzeglam tu agresji, podkreslania ze jest sie lepszym ani tez zakazow czy nakazow. raczej byla mowa o kulturze i zyczliwosci i rozwadze :)
" Bzyk / choć też nie palący- pozwalający innym żyć /"
- a tak w ogole to myslisz ze wlasnie w ten sposob pozwalasz zyc? tym palacym?...........
pozdrawiam :)
Można palić o ile nie stoi się w środku gromady ludzi czekających na wyciąg. Bo wtedy dużo osób cierpi, ale jak gdzieś sobie zapalisz na boku to nikomu to nie bedzie przeszkadzać.
ps. palenie to głupi naług - dajcie sobie z tym spokuj...
Taka historyjka:
Jak bylem ostatnio na Jaworzynie to straszne muldy byly na koncowej sciance "jedynki". Na jednej z muld zaliczylem glebe, wypiela mi sie jedna z nart i lezala okolo 5 metrow ode mnie. Podjechal jeden narciarz i podal ja. Dziekuje mu za to, a on cos do mnie mowi w innym jezyku, po chwili zorientowalem sie ze to Anglik :) wypytal sie mnie czy wszytko jest "okey" i "clear" i pojechal dalej. Bylem zdziwiony bo moj upadek nei byl jakis naprawde grozny i z reguly nikt mi nie pomagal. A tu taka sytuacja.
Kropka w kropkę, identyczna sytuacja. Gleba na końcowej jedynce. Podjeżdźa domnie mały chłopak (ok 6 lat), podaje mi moją nartę i pyta się czy wszystko wporzadku. Po tym, zapomniałem nawet o upadku :) Jak dla mnie to norma, że należy pomóc innym.
Co się tyczy zwracania uwagi na narciarzy jadących z przodu, to oczywiście nie podlega dyskusji, z tym że ja zwracam też uwagę na tych jadących za mną. Nigdy nie wykonują gwałtownego skręty, nie upewniwszy się czy aby nie jedźie za mną jakaś "rakieta".
I może taki jeden ze zwyczajów panujących na stoku, o którym pisali już moi przedmówcy. Dość często jeźdźę sam na narty i prawie zawsze zdarza się, że jadę z kimś na orczyku (chyba, że jest to pojedyńczy) i chcąc niechcąc zaczyna się rozmowę. Kiedyś jeden z narciarzy bardzo grzecznie za taką rozmowę mi podziękował. Od tego czasu i jak tak czynię.
Kropka w kropkę, identyczna sytuacja. Gleba na końcowej jedynce. Podjeżdźa domnie mały chłopak (ok 6 lat), podaje mi moją nartę i pyta się czy wszystko wporzadku. Po tym, zapomniałem nawet o upadku :) Jak dla mnie to norma, że należy pomóc innym.
Co się tyczy zwracania uwagi na narciarzy jadących z przodu, to oczywiście nie podlega dyskusji, z tym że ja zwracam też uwagę na tych jadących za mną. Nigdy nie wykonują gwałtownego skręty, nie upewniwszy się czy aby nie jedźie za mną jakaś "rakieta".
I może taki jeden ze zwyczajów panujących na stoku, o którym pisali już moi przedmówcy. Dość często jeźdźę sam na narty i prawie zawsze zdarza się, że jadę z kimś na orczyku (chyba, że jest to pojedyńczy) i chcąc niechcąc zaczyna się rozmowę. Kiedyś jeden z narciarzy bardzo grzecznie za taką rozmowę mi podziękował. Od tego czasu i jak tak czynię.
Ale i tak miło jest poznać czasami kogoś nowego a szczeólnie porozmawiać miło z ludzmi. Od tego są także narty. Wyczytałem w książce z chyba 1972 i pozniej słyszałem taki pogląd iż narty to obok aktywnej formy spedzania czasu, sport itp. doskonała możliwość poznania ludzi. Także bądzmy mili, pomagajmy sobie i rozmawiajmy jak trzeba :). A z takich rozmów można sie czasami wiele ciekawego o nartach,narciarstwie, warunkach na innych stokach czy trasach itp. dowiedzieć.
Salem masz pełną rację co do spogladania za siebie przed wykonaniem gwałtownego i często długiego skrętu, i za to ładnie dziekuje :D .
Życie uczy. Schodzę do metra, trochę tłoku. Idzie sobie koleszka przede mną. I nagle stop, koleszka staje. Ja walę go w plecy kartonem, na mnie wpada babcia i babcia jeszcze od kogoś obrywa. Tak jest też na stoku.
Jadę wczoraj samochodem. Koleszka wyprzedze mnie tuż przed przejazdem kolejowym.... i po hamulcu, bo przecież tory. Całe szczęście że nikogo nie było na lewym pasie. Tak jest też na stoku.
Jadę sobie z kolegą na stoku, tłoczno. Suniemy szybko. Przed nami siedzą snowboardziści. Trzeba przejechać obok. Mijam ich, ale słyszę, hałas. Odwracam się, kolega ściął z nóg dziewczynę. Opowieść kolegi: mijasz ich, a ona nagle wstaje i skok w bok. Nie było gdzie uciekać. Położyłem się, sciąłem jej nogi, fiknęła nademną. Nic się nie stało. Ale była w szoku, wykręciła salto 360. Życie jest brutalne.
Co się tyczy zwracania uwagi na narciarzy jadących z przodu, to oczywiście nie podlega dyskusji, z tym że ja zwracam też uwagę na tych jadących za mną. Nigdy nie wykonują gwałtownego skręty, nie upewniwszy się czy aby nie jedźie za mną jakaś "rakieta".
Zwlaszcza przy dluzszych skretach carvingowych albo przy zmianie strony stoku. Pisal o tym dobitnie MirekN, jak bardzo boli glowa po zjezdzie. Od krecenia nia. :)
Tzn. juz nie rozmawiasz czy tez dziekujesz, gdy ktos zaczyna gadke? To ladny zwyczaj i bardzo pozyteczny. Przeciez czlowiem jest gatunkiem stadnym. Czesto sam zaczynam rozmowe, choc natychmiast wycofuje sie, gdy nie widze "entuzjazmu" u rozmowcy. Sporo rzeczy sie w ten sposob dowiedzialem. O nartach i nie tylko.
Gubimy jakośducha solidarności górskiej ... Nie dajmy porwać się wszechogarniającemu chamstwu ... Pomóż innemu a kiedyś ktoś pomoże Tobie ...
Gubimy jakośducha solidarności górskiej ... Nie dajmy porwać się wszechogarniającemu chamstwu ... Pomóż innemu a kiedyś ktoś pomoże Tobie ...
Oczywiście że tak.
Jeśli sami zachowujemy obojętną postawę wobec tego co się dzieje wokół nas to w przypadku gdy nam będzie potrzebna pomoc jedyne na co będziemy mogli liczyć to obojętność innych.
ale nie popadajmy w taką dekadencję. pomimo wszystko śmiało można stwierdzić, że na nartach w pozytywnej większości jeżdżą sympatyczni ludzie. to pogadają na wyciągu, to podwiozą kawałek sprzętu i zagadną przy upadku. co do palaczy to nie po to jadę w góry, żeby jeden z drugim mnie truli. w sumie jednak nie jest źle. :)
Witam. Myśle że warto dodać jeszcze jedno zachowanie ktore powinna byc rzecza normalna na stoku mianowice: kiedy ktos sie zaliczy glebe i np. odepnie mu sie przy tym narta zostanie u gory a on znajdzie sie juz na dole to uwazam ze kazdy powinien wziasc zgube i podwiezdz ja pechowcowi bo sam nie lubie wchodzic po swoje rzeczy 30 metow w gore... a niestety zadko zdaza sie ktos uprzejmy i co wazne myslacy. Kolejna rzecza jest pomoc takiej osobie byle glupie zapytanie czy wszystko ok moze podniesc kulture na stoku bo ile razy widze ze ktos lezy a kazdy przejezdza kolo delikwenta i z checia posypala by go jeszcze sniegiem, sam zawsze podjezdzam i pytam sie o jego stan... nie stety jest to zadkosc na naszych stokach. Pozdrawiam
Nie jest tak żle -(popatrzcie na życie codzienne i nie tylko) na nartach jednak widać uśmiech ,narciarze pozytywniej patrzą na innych potrafią być uprzejmi rozmowni zadowoleni z życia (wymieńcie inny rodzaj wypoczynku ludzi tak powszechny -i tak pozytywnie nastawionych do innych) Patrzmy na siebie - uśmiechajmy sie , bądżmy pozytywnie nastawieni do innych i życia(nie tylko na stokach)
Pozdrawiam Jarek
Nie wiem jak Ty ale ja jeżdżąc kilka godzin na deskach a nie siedząc w knajpie potrfię być spocony i Twoja uwaga chyba jest nie na miejscu. Wszak pot raczej towarzyszy większości sportów, no może poza brydżem i szachami, choć nie mam pewności.
sorki ze tak pozno odpowiadam, ale jakims trafem przeoczylem, ze ten post byl skierowany do mnie... a moze myslalem cale lato nad riposta?
wlasciwie to nie mam zbyt wiele dodania co do meritum, ale... jak powszechnie wiadomo i co zostalo wykazane w licznych analizach naukowych, lacznie z niedawnym raportem instytutu zapachologii uniwerytetu kalifornijskiego, wyrozniamy kilka odmian woni potnej. ja mowilem o kategorii IV, czyli smrodzie kilkudniowym. oczywiscie, gdy spocimy sie swiezo po kapieli zmiescimy sie w limicie tolerowalnej zapachowosci. ba, nawet perfum bedzie bardziej intensywny i chyba nikt nie bedzie mial z nami wiekszego problemu. no chyba, ze wpocimy to w ubranie nieprane od kilku sezonow... :D
Witam
Ad1. - od zawsze zbieram zgubione na stoku narty, kijki, gogle..... Mam z tego skompletowany całkiem fajny sprzęt. ;):D:D:D:D:D
A tak poważnie: Z pewnym zdziwieniem dowiedziałem się z tej strony, że wiele zachowań, wydawało by się oczywistych, jest albo negowanych przez niektórych z nas, albo dopiero odkrywanych.
O ile to drugie, to dobry znak, to to pierwsze trochę mnie przeraża.
Uznawanie za dopuszczalne picie alkoholu na stoku, palenie w taki sposób, ze dym leci w oczy i nosy innych, stawanie gdzie popadnie.... Przecież to są zachowania, które w najlepszym przypadku stanowią preludium do uszkodzenia lub wręcz zabicia siebie (i wtedy faktycznie, nikogo postronnego to nie powinno obchodzić) lub kogoś innego (a tutaj to już nasz wspólny interes w piętnowaniu takich zachowań).
Zgadzam się, ze jesteśmy w górach po to, żeby się zrelaksować, pobawić, pooddychać czystym (?) powietrzem, ale uważam, ze dopuszczenie do wolnej amerykanki i brak poszanowania pewnych zdroworozsądkowych norm, może być bardzo niebezpieczne.
Optymistyczne jest to, ze jednak większość z nas podchodzi do sprawy roztropnie. Reszta się pewnie nauczy... oby nie na zbyt bolesnych przykładach.
pzdr k.
Podstawa to zdrowy rozsądek i uprzejmość na stoku i poza nim. A największe chamstwo to kradzież cudzych nart.Kara śmierci bez wyroku.
A czy spotkaliście się z zamianą ... czasami niektórzy poznają niby swoje narty po kolorach nie po markach. Mam przyjaciół, dobrych narciarzy , którzy mówią moje żółte lub czerwone i później tak szukają na stoku.
Wiem, że wydaje się to śmieszne , ale nie raz byłam świadkiem takich sytuacji. Pozdrawiam SKIBLONDI :cool::cool::cool:
Dziwne ze nikt nie poruszyl jak dla mnie rownie waznego zwyczaju, czyli podania sprzetu ludziom ktorzy upadli i "zostawili" go na gorze stoku ;) ja zawsze podaje i czerpie duza satysfakcje z tego ze komus pomoglem ;) a rodzice jacy dumni wtedy sa :D
Viren początek tego tematu jest praktycznie o "podawaniu".:D
Heh dawno mnie tutaj na forum nie bylo i widze ze tutaj sporo osob teraz pisze :D
Dokladnie o podawaniu sprzetu jest na samym poczatku :) Takie podawanie to podstawa :)
Jakoś nikt tak specjalnie nie pisze nic o uczciwym staniu w kolejce do wyciągu. Bo chyba tam najbardziej widać zanik dobrych obyczajów. Rycie się ,popychanie,rzucanie mięsem,podchodzenie z boczku...itd,itp.
Jakoś nikt tak specjalnie nie pisze nic o uczciwym staniu w kolejce do wyciągu. Bo chyba tam najbardziej widać zanik dobrych obyczajów. Rycie się ,popychanie,rzucanie mięsem,podchodzenie z boczku...itd,itp.
Chyba bylo o tym troche. Ale i tak wiekszosc przymyka na to oko, bo zdaje sobie sprawe z tego, ze to polska rzeczywistosc i nie latwo bedzie to zmienic o ile znajda sie do tego chetni. Pozdrawiam.
Zgadzam się z tym, że jest to duży problem w Polsce, ale jak się okazuje jest również dość powszechny poza granicami Polski. Jednak zdarza się i tak, że niesłusznie oskarżamy innych. Pamiętam jak dziś rozkrzyczaną z pianą na ustach Holenderkę w Val Gardenie w ubiegłym sezonie, która niemal zmieszała z błotem gościa "wpychającego się" do kolejki na Piz Sella, a który tak naprawdę pilnował jedynie swoich pociech średnio widoczych w tłumie oczekujących. Żałosne to było... i niesprawiedliwe :(
Heh - niestety duży problem zwłaszcza w Polsce to jazda w 2 osoby dajmy na to cztero-osobową kanapą. Żałosne i dziecinne zachowanie - potrafię zrozumieć dzieci, które boją się jechać z nieznajomymi, ale dorośli??? Najlepsze z tego wszystkiego jest fakt, że tacy ludzie najwięcej się pienią ...
Heh - niestety duży problem zwłaszcza w Polsce to jazda w 2 osoby dajmy na to cztero-osobową kanapą. Żałosne i dziecinne zachowanie - potrafię zrozumieć dzieci, które boją się jechać z nieznajomymi, ale dorośli??? Najlepsze z tego wszystkiego jest fakt, że tacy ludzie najwięcej się pienią ...
A do tego tacy, na dole sie pchaja w kolejke i wyklinaja dlaczego ona taka dluga. Oby mniej takich na stokach.
Jestem ciekaw jak u Was ze staniem w kolejce do wyciągu. Obserwując rodaków w kraju i zagranicą to jest mi wstyd.
W kolejce i na stoku podobnie jak na drogach,mało kultury więcej kulturwy.
W kolejce i na stoku podobnie jak na drogach,mało kultury więcej kulturwy.
W takim razie dobrze, że nie jeździ sie u nas tak jak na przykład na Ukrainie bądź w innych krajach rosyjsko języcznych. Tam to dopiero jest sodoma i gomora. Nie wyobrażam sobie nawet co by się działo gdyby taka "uprzejmość" panowała na stoku... Hehe zamiast trenować umiejętności narciarskie to trenowałoby się boks :P
W takim razie dobrze, że nie jeździ sie u nas tak jak na przykład na Ukrainie bądź w innych krajach rosyjsko języcznych. Tam to dopiero jest sodoma i gomora. Nie wyobrażam sobie nawet co by się działo gdyby taka "uprzejmość" panowała na stoku... Hehe zamiast trenować umiejętności narciarskie to trenowałoby się boks :P
w usa i canada jest po prostu oddzielna "kolejka' dla singles: jezeli stoja np 2 osoby do 4 osobowego krzesla to obsluga prosi 2 z singli do zajecia miejsca razem: pisze "kolejka" bo rzadko czeka sie wiecej niz 10 min:)
Dobra sprawa... Rany co ja bym dał by tak było u nas. ;/
Heh - niestety duży problem zwłaszcza w Polsce to jazda w 2 osoby dajmy na to cztero-osobową kanapą. Żałosne i dziecinne zachowanie - potrafię zrozumieć dzieci, które boją się jechać z nieznajomymi, ale dorośli??? Najlepsze z tego wszystkiego jest fakt, że tacy ludzie najwięcej się pienią ... W zeszłym roku moją żona trafiła na prawdziwego idiotę. Dosiadała się do kanapy czwórki jako trzecia a facio coś tam wykrzykuje, :eek: że zajęte :eek: Na szczęście obsługa wyciągu wykazała sie czujnością i ostro zwróciła mu uwagę.
W zeszłym roku moją żona trafiła na prawdziwego idiotę. Dosiadała się do kanapy czwórki jako trzecia a facio coś tam wykrzykuje, :eek: że zajęte :eek: Na szczęście obsługa wyciągu wykazała sie czujnością i ostro zwróciła mu uwagę.
A sam nie zareagowales? :)
A sam nie zareagowales? :) jak bym był to bym zareagował. :rolleyes: Ze względu na dzieci u mnie aktualnie panuje narciarski system zmianowy. ;)
ad1. jak jestem w stanie,to zabieram-tak samo jak nartę,po czyims upadku kiedy leży ona parę metrów wyżej....Ostatnio nawet trochę smiechu było bo wziąłem nartę-zwiozłem i jak oddawałem to wyrżnąłem obok:D ad2 tak było,jest i będzie-niestety,póki ludzie nie nauczą sie myśleć
Jeśli chodzi o zwożenie nart.. Kiedyś na Velkiej Raczy gościu wyglebil i narty zostaly a on zjechal na plecach ladny kawaleczek(stromy odcinek).Więc ja niewiele myśląc zebralem sprzęt i zwiozlem mu je na dól ale podjechalem z tak wielką "gracją" że nóżki mi sie poplątaly i wyrżnąlem orla i polecialem z 50m.jego i moje narty zostaly wiec koleś pozbieral wszystko do kupy wpiąl sie w swoje i przywiózl mi moje. Byliśmy na 1:1 i zwożenie sprzętu skończylo się na wspólnym malym piwku:D
czasem jednak na polskich stokach można spotkać się z jakąkolwiek uprzejmością, jak widzę ;)
Na Pilsku bywa sytuacja ze kolejka do wyciagu na sam szczyt stoi na drodze zjezdzajacych, kto byl jak jest duzo ludzi ten wie o czym pisze, i w tej kolejce co kilka metrow ludzie robia przerwy zeby inni mogli przejechac. Mialem sytuacje jako poczatkujacy ze jade na snowboardzie w taka przerwe zeby przejechac na druga strone a tak starsza pani (takie sa zazwyczaj gorsze od calej mlodziezy) specjalnie zastapila mi droge no i oczywiscie gleba zeby nie wjezdzac w ludzi. A ja jej grzecznie : "jest Pani starsza od mojej mamy wiec ja Pani kultury uczył nie bede" grzecznie dalem jej do myslenia, mine miala nie wyrazna, mam nadzieje ze na przyszlosc poskutkuje
powiem szczerze że mi czasem zdarza sie troche powpychać w kolejki ale jak mam kogoś na przodzie, ściągam nartki i ide do niego,a potem przed wyciągiem zakładam, ale mnie np strasznie denerwuje jak ktoś po zjechaniu z krzesełka czy orczyku od razu 5m za zjazdem zatrzymuje się żeby poprawić buty, założyć rękawiczki itd.. To jest po prostu masakra, bo już kilka razy tak sie zdarzało ze tak ludzie stawali że sie przejechać nie dało... a nie każdy przecież poprawia coś tam tylko niektórzy chcą od razu zjeżdzać :D
Rodacy ot i moja historyja:
Będąc rok temu na szymoszkowej (o zgrozo! :mad:) śmignąłem sobie powoli na dół, elegancko, z kulturą, nie powodując żadnych kolizji na stoku. Zatrzymałem się a tu ni z gruchy jebudu! dostałem od jakiegoś typka w plecy(wjechał na mnie).No i to bym jeszcze przeżył-nie zawsze sie wyhamuje, ale moja ekscytacja zaistniałą sytuacją wystrzeliła jak jakiś frajer mnie opierdzielił że wjechałem mu na narty!zaczał mi jechać że jak nie umiem jezdzic no to mam na oślej łączce fruwac...super... dodam że w momencie udzerzenia stałem na samiutkim koncu stoku, tam gdzie sie juz nie jedzie tylko decyduje co dalej.(wjazd czy z buta do góry)..
ot i tyle wchodzi z bycia uprzejmym na stoku..ale cóż, próbujmy...są ludzie i taborety nie?:)
Rodacy ot i moja historyja:
Będąc rok temu na szymoszkowej (o zgrozo! :mad:) śmignąłem sobie powoli na dół, elegancko, z kulturą, nie powodując żadnych kolizji na stoku. Zatrzymałem się a tu ni z gruchy jebudu! dostałem od jakiegoś typka w plecy(wjechał na mnie).No i to bym jeszcze przeżył-nie zawsze sie wyhamuje, ale moja ekscytacja zaistniałą sytuacją wystrzeliła jak jakiś frajer mnie opierdzielił że wjechałem mu na narty!zaczał mi jechać że jak nie umiem jezdzic no to mam na oślej łączce fruwac...super... dodam że w momencie udzerzenia stałem na samiutkim koncu stoku, tam gdzie sie juz nie jedzie tylko decyduje co dalej.(wjazd czy z buta do góry)..
ot i tyle wchodzi z bycia uprzejmym na stoku..ale cóż, próbujmy...są ludzie i taborety nie?:)
Ja nie moglbym wytrzymac takiego najazdu na moja osobe za nic. Ale niestety jak taboret to nie przetlumaczysz. Moze mu droge jakos zajechales? :)
Przewruciliście się kiedyś jak jechaliście na orczyku talerzu ????
Przewruciliście się kiedyś jak jechaliście na orczyku talerzu ????
Ja tak ,ale przez "Ó" :) Deczko respektu dla języka.
Chyba każdemu się to zdarzyło - dlatego też pragnę przytoczyć pewną sławną w całym świecie sentencję: " Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz" xD.
jest taki orczyk na chopoku gdzie jest trudniej wyjechac do gory niz zjechac w dol 50% tam sie wywraca chodzi "deressky kotol" w dwoch miejscach wyciag jedzie w dol i to zalatwia sprawe:D wyciag jest od 12 roku zycia
Punkt 1: Zawsze staram się pomagać innym: zbieranie sprzętu, a w czasie wywrotki pomoc w postaci pozbierania osoby do "kupy" i zawsze pytanka "czy nic się nie stało?". Punkt 2: Myślenie wszędzie jest wskazane. Staram się nie popełniać błędów natury technicznej (tarasowanie itp., itd.). Zwykle zwracam uwagę, oczywiście delikatnie, innym, wiedząc czym może grozić nierozwaga.
Mój punkt 3: Ważny jest uśmiech. Na stoku, w kolejce, na wyciągu i wszędzie. Inaczej się człowiek czuje jak atmosfera wokół wydaje się "nice". Fajny sport-fajni ludzie a fajni ludzie = uśmiech. On załatwia wszystko. Jestem totalnym wrogiem cwaniactwa i chamstwa w zachowaniu i słowach;)
Jestem totalnym wrogiem cwaniactwa i chamstwa w zachowaniu i słowach;) No wlasnie takich jest nas wielu :) Ale nie zawsze kazdy potrafi opanowac emocje.. nawet ten najbadziej spokojny czasami potrafi wybuchnac. ale co sie dziwic jak juz 10 osoba z rzedu najezdza mu na swiezo zakupione narty :D
No wlasnie takich jest nas wielu :) Ale nie zawsze kazdy potrafi opanowac emocje.. nawet ten najbadziej spokojny czasami potrafi wybuchnac. ale co sie dziwic jak juz 10 osoba z rzedu najezdza mu na swiezo zakupione narty :D
Zgadzam się. Ale niektórzy specjalnie to robią na złość:)
Ja pomgam innym a co! Kiedyś narciaż przede mną się przewrocił i mu się narty wypięły. A ja wzięłam je i mu podałam. Albo mała dziewczynka się wywróciła to ja się zatrzymałam i jej pomogłam wstać bo sama nie mogła.
Trzeba sobie pomagać.
Ja pomgam innym a co! Kiedyś narciaż przede mną się przewrocił i mu się narty wypięły. A ja wzięłam je i mu podałam. Albo mała dziewczynka się wywróciła to ja się zatrzymałam i jej pomogłam wstać bo sama nie mogła.
Trzeba sobie pomagać.
Zdecydowanie należy sobie pomagać, nie tylko na stoku... dlatego pozwolę sobie delikatnie zwrócić uwagę na słowo narciarz pisane przez "rz" :)
Dzięki rzeczywiście sie pomyliłam bo byłam strasznie zmęczona po 7 godzinach w szkole. Ale na prawdę dzięki za zwrócenie uwagi.
Dzisiaj sam mialem okazje sprawdzic jak to jest z tymi obyczajami narciarskimi i powiem wam, ze wcale nie jest tak rozowo...
Zaliczylem glebe, a ze byla przy dosc duzej predkosci to wygladala dosc groznie (opinia kumpla) i poturlalem sie kilkanascie metrow na dol... jedna narta sie wypiela i zostala w tyle razem z dwoma kijkami...
Liczylem na to, ze ktos zwiezie mi zgubiony sprzet, ale sie przeliczylem...pomimo tego, ze obok sprzetu zjechalo 7-8 narciarzy to nikt nie raczyl go podniesc i mi go podac... woleli skrecic i zrecznie go ominac...:mad:
Stary ja miałem ostatnio bardzo podobnie z kijkiem, został na ziemi i nikt nawet nie próbował sie nim zainteresować, nie zostało mi nic innego jak samemu sobie po niego podejść.
...podanie kijów,nart czy upuszczonej rękawicy to na naszych stokach wyczyn tyle wielki ile rzadki...Bylejakość warunków w naszych "stacjach" wyzwala wiele negatywnych emocji...Tu bym może taki pomysł dał-uśmiechajmy sie do każdego,nawet do tych co nam przeszkadzają,co się zachowują jak dresiarze...Bądżmy mili.Często wkręcających się w kolejkę proszę żeby się nie krepowali,skoro im sie śpieszy a tych co słowem wulgarnym sieją dookoła proszę aby może głośniej bo nie wszystkie dzieci uważały...To skutkuje. Ale uśmiecham sie też bezinteresownie/...z różnym skutkiem/.
Jak to mawia mój tata - chamstwu należy przeciwstawiać się siłą i godnością osobistą.. Próbowalem aluzjami, ryjących się na potęgę w kolejkach przepuszczałem z uśmiechem i co? Ano, stałem w kolejkach jak ostatni frajer :) No to teraz chamstwem, jak ktoś się pcha to drę ryja, z racji rozmiarów i łysej glacy zazwyczaj skutkuje, jak się trafi ktoś większy i też się drze, to zazwyczaj okazuje się, że robi się nas dwóch i już mamy bandę ;) A jak jakiś troll większy się trafi, co gorsza z kolegami, to trzeba uciekać :) :) :) Na szczęście trolle zazwyczaj jeździć nie umieją więc można sobie poradzić.
A czy się witać? W gondolce, na kanapie czy kilofie - zawsze mówię cześć lub dzień dobry.. Choć czasem jak na debila się patrzą :(
no patrza patrza;/ a to taka fajna sprawa pogadac z kims obcym, dowiedziec sie co robi, jak mu sie warunki podobaja, co innego by poleciil... naprawde to nie boli
Super sprawa.. Najlepsze było, jak kiedyś w Korbielowie na kilofie jechałem z babką taką ok 40-stki, miło się gadało, od słowa do słowa okazało się, że mieszka w Gdańsku dwa bloki ode mnie :D:D:D
Super sprawa.. Najlepsze było, jak kiedyś w Korbielowie na kilofie jechałem z babką taką ok 40-stki, miło się gadało, od słowa do słowa okazało się, że mieszka w Gdańsku dwa bloki ode mnie :D:D:D
No to niesamowity zbieg okolicznosci. Co do rozmowy z obca osoba.. bardzo fajna sprawa.. jednak po kilku nie udanych probach i uslyszeniu warkniecia badz ignoracji, mozna sie grubo zniechecic.
Wiecie co jest wg mnie dobrym zwyczajem ? Że jak już się da d*** na stoku i się komuś zrobi kuku to żeby się zainteresować.
Przykład z wczoraj, Ramzova. Jedzie sobie koleś bokiem trasy, przed nim z boku (ale nie przy samym lesie - 5-6 metrów wgłąb trasy) dwie grupki "postojowiczów". Jadę wyciągiem i widzę wręcz dramatyczną sytuację - koleś kładzie się na plecach za nartami, ale dalej jedzie wzdłuż stoku nabierając coraz większej prędkości - zbiera po drodze dwie osoby - kobietę z pierwszej grupki, i faceta z kolejnej. Facet szybko się zbiera ze śniegu i wszystko z nim OK, kobieta leży na śniegu i się zwija z bólu. Myślę sobie "idiota, nie umie się nawet na śniegu położyć to won na ośle łąki, palancie". Jednak po chwili widzę, że koleś (sprawca wypadku) już po zatrzymaniu się wypina narty i biegnie ile sił w nogach do góry (dobre 10-15m) i podchodzi do poszkodowanej kobiety i jej znajomych, coś tam gadają, zainteresował się sprawą w każdym razie. Myślę sobie "przynajmniej tyle dobrego zrobił". Jednak cała sympatia (która jest we mnie wobec każdego narciarza) do jeżdżącego plecami po śniegu wróciła do mnie, kiedy po dobrych 10-15 min. zobaczyłem go dalej stojącego koło potrąconej przez niego kobiety i pomagającego jej się pozbierać. Chyba obyło się bez poważniejszej kontuzji - w każdym razie nie wyglądało to tak źle, jak mogło wydawać się na początku. Wtedy już sobie pomyślałem: "to jest gość, popełnił duży i fatalny w skutkach błąd, ale zaakceptował to i próbował naprawić jego skutki".
Innym fajnym "zwyczajem" jest to, że większość narciarzy jest wobec innych nastawiona raczej od początku pozytywnie. Fajna sytuacja, też z wczoraj. Gościu pcha się w kolejne po nartach innego. Niegrzeczny kolejkowicz został dwukrotnie lekko dźgnięty kijkiem po nogach, skończyło się jednak na uśmiechu, bez większych kłótni.
Innym fajnym "zwyczajem" jest to, że większość narciarzy jest wobec innych nastawiona raczej od początku pozytywnie. Fajna sytuacja, też z wczoraj. Gościu pcha się w kolejne po nartach innego. Niegrzeczny kolejkowicz został dwukrotnie lekko dźgnięty kijkiem po nogach, skończyło się jednak na uśmiechu, bez większych kłótni.
No bo tak powinno być ;] Wkońcu jesteśmy ludźmi z tą samą pasją i z tym samym hobby... Nic tylko się cieszyć, że jest nas coraz więcej =].
Co do kultury, wróciłam niedawno z Murzasichle i Małego Cichego... Ot co, nie jestem jakimś zaawansowanym narciarzem, ale daję sobie radę... Byłam tam na zimowisku. W bodajże przedostatni dzień stałam sobie trochę dalej od kolejki do wyciągu i czekałam na kogoś ze znajomych, na kogoś, kto mógłby mi popilnować narty kiedy ja pójdę sobie doładować punkty... Stoję, narty przypięte, a tu nagle łubudu i ktoś wjeżdża we mnie i zwala mnie z nóg... Ktoś sobie nie wyhamował ; P. Okazało się że to jakiś pan... Ja zaliczyłam glebę, on nie, myślałam, że pojedzie pchać się do kolejki, ale nie, doznałam miłego uczucia keidy zobaczyłam że zmierza do mnie podać mi reke i mnie podnieść =]. Taki drobny, a jaki miły gest. Zawsze, ale to zawsze staram się być pomocna dla innych narciarzy i wymagałabym tego od innych... Przecież to daje tyle uśmeichu, chociażby podanie kijka lub narty =]. Co do rozmawiania na wyciągu... Rozmawiam, owszem, bo jest o czym rozmawiać ^^. Ostatnio nawet na Małym Cichym siedziałam z dwoma Anglikami, którzy jeździli na snowboardzie... Z racji mojej znajomości Angielskiego miło sobie porozmawialiśmy i pośmialiśmy ;D Sama przyjemność.
ja też zwoże pogubiony na stoku sprzęt - w zeszlym roku to na Harendzie w zakopanym sie nazwozilam za wszystkie czasy :D , jak na orczyku cos komus wypadnie to jak sie da też oczywiscie biorę.
rozmowy na wyciagach sa fajne, no i bardzo pozyteczne - jak jezdze bez rodziny (bo rodzinka jezdzi dobrze i wtedy jezdzimy na wyciagach razem,a jak jade ze znajomymi na obozie to nie ma z kim jezdzic,bo oni za wolno) to po paru godzinach mam pelny wywiad nt. warunkow narciarskich na wszelkich stokach w okolicy :D Z obcokrajowcami tez sie fajnie rozmawia-gadalam w Zakopcu na wyciagu kiedys z Dunczykami chyba. Ale np. w Austrii na krzeselkach to ci ludzie jacys nierozmowni.. nikt do mnie nie zagadal nigdy (a bylam 2 razy tam)- moze jak slysza,ze ja do znajomych po polsku to mysla,ze nie znam jezyka i nie zagaduja?? szkoda.. mowie w miare plynnie po angielsku i niemiecku.. chetnie bym porozmawiala..czasem sie tych ludzi sama pytam o jakies trasy czy cos,ale zwykle odpowiadaja mi w dwoch zdaniach i juz sie wiecej nie odzywaja :( -bez sensu, przeciez jak sie jedzie dwa kilometry takim krzeselkiem to czasem nudno, chetnie bym pogadala. Wy tez tak macie czy tylko ze mna ci austriacy/Niemcy nie chca gadac???
....No cóż.... miło prowadzić rozmowę patrząc komuś w oczy lub choćby patrząc na rozmówcę....ale jak ,,TU,, konwersować i do tego konstruktywnie zwracając się do.... ,,BUTA,, :D.... choćby był z najwyższej półki:):)
....ale tak poważnie, to rozmowy na ,,Linie,, ...bywają wspaniałym dopełnieniem każdego wypadu na narty...NIE BÓJMY SIĘ POZNAWAĆ LUDZI!!! nigdy nie wiadomo kiedy trafimy na prawdziwą ,,PERŁĘ,,.... a to czy białą czy czarną ...to już osobny temat;)
zatrzymania "gdzie popadnie" zazwyczaj dotyczą tych ze słabą kondycją - oni po prostu muszą, bo im nogi wysiadają. Ale moja przygoda dotyczyła grupki baranów, którzy zatrzymali się pośrodku czarnej trasy aby zrobić sobie zdjęcie bo stok był nieźle nachylony. Dodam, że barany nie jechały tą trasą tylko ich niebieska przecinała w poprzek czarną. Efekt był taki, że wylądowałem miłej niemce na piersiach (nartami) - troszkę polatała ale przynajmniej nic jej się nie stalo - trafiłem ją ugiętym nogami i odepchnąłem.
Z całym szacunkiem ale dla mnie ocena tego incydentu nie jest juz tak oczywista jak dla Ciebie ale może wynika to z tego ,że podałeś za mało faktów.
zatrzymania "gdzie popadnie" zazwyczaj dotyczą tych ze słabą kondycją - oni po prostu muszą, bo im nogi wysiadają. Ale moja przygoda dotyczyła grupki baranów, którzy zatrzymali się pośrodku czarnej trasy aby zrobić sobie zdjęcie bo stok był nieźle nachylony. Dodam, że barany nie jechały tą trasą tylko ich niebieska przecinała w poprzek czarną. Efekt był taki, że wylądowałem miłej niemce na piersiach (nartami) - troszkę polatała ale przynajmniej nic jej się nie stalo - trafiłem ją ugiętym nogami i odepchnąłem.
Moim zdaniem : jeżeli jechałeś z góry ( nieistotne na jakiej trasie ) i stała tam grupka cyt." baranów, którzy zatrzymali się pośrodku czarnej trasy aby zrobić sobie zdjęcie bo stok był nieźle nachylony. Dodam, że barany nie jechały tą trasą tylko ich niebieska przecinała w poprzek czarną. " to : 1.Ty jedziesz z góry i powinieneś widzieć sytuacje kto i gdzie stoi 2.W związku z tym powinieneś tak kontrolować prędkość , żeby na nikogo nie najechać 3.Z drugiej strony oni nie powinni ( wydaje mi się ) zatrzymywać się na skrzyżowaniu tras 4.Ale też nie można nikomu zabronić robienia sobie zdjęć (stok nie jest tylko dla Ciebie ) 5.Na pewno gdybyśmy mieli więcej wyciągów i tras rzadziej dochodziłoby do takich sytuacji 6.Mimo wszystkiego powyżej Ty jechałeś z góry i nie powinieneś na nikogo najechać ( kontrola prędkości ! ) ukłony
zatrzymania "gdzie popadnie" zazwyczaj dotyczą tych ze słabą kondycją - oni po prostu muszą, bo im nogi wysiadają. Ale moja przygoda dotyczyła grupki baranów, którzy zatrzymali się pośrodku czarnej trasy aby zrobić sobie zdjęcie bo stok był nieźle nachylony. Dodam, że barany nie jechały tą trasą tylko ich niebieska przecinała w poprzek czarną. Efekt był taki, że wylądowałem miłej niemce na piersiach (nartami) - troszkę polatała ale przynajmniej nic jej się nie stalo - trafiłem ją ugiętym nogami i odepchnąłem.
Witam Jeżeli to ma byc historia ilustrująca dobre obyczaje narciarskie to serdecznie gratuluję. Jak sam powiedziałeś ludzie stali a nie wjechali i się zatrzymali. Miejsce napewno było oznakowane. Dlamnie to kolejny przykład braku umiejetności i świadomości narciarskiej. No i ten styl "barany" - naprawdę dobre obyczaje się kłaniają. Odsyłam do tematu bezpieczeństwo. Pozdrawiam mirkan
zatrzymania "gdzie popadnie" zazwyczaj dotyczą tych ze słabą kondycją - oni po prostu muszą, bo im nogi wysiadają. Ale moja przygoda dotyczyła grupki baranów, którzy zatrzymali się pośrodku czarnej trasy aby zrobić sobie zdjęcie bo stok był nieźle nachylony. Dodam, że barany nie jechały tą trasą tylko ich niebieska przecinała w poprzek czarną. Efekt był taki, że wylądowałem miłej niemce na piersiach (nartami) - troszkę polatała ale przynajmniej nic jej się nie stalo - trafiłem ją ugiętym nogami i odepchnąłem.
Nie usprawiedliwiaj się, trzeźwo patrząc to ta grupa naruszyła punkt 6 dekalogu Fis a ty 1,2,3 i 8. Jeśli widziałeś że stoją i robią zdjęcia to już dawno musiałbyś hamować. Na twojej trasie napewno stał znak że będzie skrzyżowanie z inną trasą więc też trzeba zwolnić, moim zdaniem poprostu niepanowałeś już nad prędkością a nazywanie kogoś baranem wcale nie umniejsza twojej winy. Ja też nie lubię ludzi stojących albo deskarzy leżących na środku trasy ale raczej staram się ich nie taranować. pozdrawiam Janusz
Nawiąże 2 zdania do kultury na szlaku. Otoz po moim pobycie w Zakopcu bylam bardzo ale to bardzo mile zaskoczona panujacą tam atmosferą. Po raz pierwszy zjezdżalam ze stoku i siłą rzeczy wpadłam nie raz na ludzi a to przy zejściu z orczyka lub przy zjeździe na samym dole. I co zauważyłam- była tam wieksza tolerancja dla ludzi niz na ulicach w zatłoczonych miastach. Nie spotkalam się ani razu,aby ktos byl "niemiły" przy takich zadrzeniach. Naprawdę super ludzie.
Moi Szanowni przedmówcy dość jasno wykazali Twoją winę (innych też) więc nie będę się pastwił. Jednakże chciałbym Ci zwrócić uwagę, iż używanie określenia "barany" w stosunku do kogokolwiek, jest niestosowne i niegrzeczne. Jeśli nawet na co dzień jest to Twoje "normalne" zachowanie, to będę wdzięczny jeśli nie będziesz używał takich, lub podobnych określeń na tym forum.
Tak poza wszystkim, to mówisz o ludziach z którymi, łączy Cię wspólna pasja.
Co do osób to się zgadzam jednak co do konkretnego zachowania to już inna sprawa. Nie chce się wypowiadać kto bardziej winny a kto mniej bo to nie ma sensu na podstawie tych informacji. Z drugiej strony sam widzałem i widuje sytuacje w których ludzie, aż sami się proszą o to ażeby ktoś na nich wpadł.
Po przeczytaniu ostatnich wypowiedzi w tym watku i części w "predkość na stoku" może warto dołożyć jeszcze jeden obyczaj narciarski:
- przed skrzyzowaniem róznych tras narciarskich (a zwłaszcza przed skrzyzowanienm z trasą niebieską) ZWALNIAMY - nawet jak nie widac zadnego narciarza na horyzoncie.
Co Wy na to? Jak jedzie sie np.2 kilometrowa czarna trasa to nic sie nikomu nie stanie jak na 100metrow zwolni.
Po przeczytaniu ostatnich wypowiedzi w tym watku i części w "predkość na stoku" może warto dołożyć jeszcze jeden obyczaj narciarski:........................
Jak jedzie sie np.2 kilometrowa czarna trasa to nic sie nikomu nie stanie jak na 100metrow zwolni.
Wszystko fajnie ale osób ,które JADA 2 km czarna trasa można policzyc na palcach jednej ręki. Zobacz ile km maja trasy giganta i slalomu. Wszystko sprowadza sie do tego ,że dla różnych ludzi pojęcie "jadę" jest nie tożsame. Jedni jadą a inni tylko "jada" i problem w tym ,że czasami po trudnych trasach.
Po przeczytaniu ostatnich wypowiedzi w tym watku i części w "predkość na stoku" może warto dołożyć jeszcze jeden obyczaj narciarski:
- przed skrzyzowaniem róznych tras narciarskich (a zwłaszcza przed skrzyzowanienm z trasą niebieską) ZWALNIAMY - nawet jak nie widac zadnego narciarza na horyzoncie.
Co Wy na to? Jak jedzie sie np.2 kilometrowa czarna trasa to nic sie nikomu nie stanie jak na 100metrow zwolni.
Witam Sorry ale: - to nic nowego tak po prosru się robi jak ktoś mysli i koniec. Chyba, żw stok zabezpieczony - koleś stoi i zatrzymuje jadących niebieską w czasi zjazdu gościa czarna - sytsem mirkan - to nie obyczaj tylko norma Pozdrawiam
ponieważ oberwało mi się nieźle od wielu osób z tego forum kilka słow wyjaśnienia: nie chciałem pisać eleboratu jak to było, więc wyjaśniam - 1.grupa liczyła 12-15 osób 2. widziałem ich z daleka i nie jechałem na maksa 3. zatrzymali się nagle 4. kiedy ludzie będący niżej niż ja zwrócili im uwagę ROZPIERZCHLI SIĘ w różnym tempie i kieruku, zajmując prawie całą przestrzeń i nie tylko ja miałem z nimi problemy (inny narciarz zrobił gościowi większą krzywdę) 5.PRZEPRASZAM ZA "BARANY" jeżeli to kogoś uraziło, ale nadal uważam, że określenie było słuszne. 6. Bandit dostał prywatną odpowiedź dotyczącą alkoholu, więc nie będę się rozpisywał.Powtórzę jednak, że nie jestem zwolennikiem PICIA na stoku, ale od łyka nalewki nikt nie zgrzeszy i nie jest pijany.
pozdrawiam wszystkich
do Mirekn, mam nadzieję kolego, że teraz naświetliłem sytuację i chętnie wysłucham Twojej opnii. dzięki za to, że nie wyrażłeś opini nie poznając całej sytuacji. Post napisałem w dziale bezpieczeństwo również dlatego, zby uświadomić wielu którzy zaczynają swoją przydogę z natrami jak niebezpieczni mogą być na stoku z własnej bezmyślności.
pozdrawiam
Witam Nie ma znaczenia czy stali czy się rozpierzchli. Podtrzymuję w 100% to co napisałem w porzednim poście i nie sądzę żeby dalsza dyskusja była potrzebna. A co do łyka nalewki to każdy ma do niego prawo nawet nastoku pod warunkiem że nie przesadzi. Pozdrawiam
to ja jeszcze o dobrych obyczajach: nie mam nic przeciwko paleniu papierosów, ale gość lub grupa stojąca w kolejce i ćmiąca faje to u nas norma.Sam paliłem 20 lat, ale zawsze starałem się aby mój nałóg nie był dla nikogo uciążliwy. Niestety o ile pojedynczą osobę da się przekonać aby nie paliła w kolejce do wyciągu, o tyle grupa zazwyczaj nie reaguje na tego typu prośby. Jest to jeden z powodów dla których wolę wyjazdy za granicę (rzadziej, ale przyjemniej). A ludki popalające na stoku "dla odpoczynku" to po prosu frajda. Dużo było o alkoholu a co macie do powiedzenia o papierosach?
pozdrawiam R
Nienawidzę, potępiam palenie, gdyż jest to legalny narkotyk według mnie ^^. Of course nie mam nic przeciwko jak ktoś sobie pali w domu, zaczadza sobie łazienkę tym okropnym gryzącym gardło dymem, ale jeśli publicznie to zawsze pod adresem tego kogoś lecą ode mnie dośc nieprzyjemne słowa ;P. Po prostu nie toleruję, mam psychiczny uraz do papierosów xP. Ale NA SZCZĘŚCIE nie spotkałam jeszcze żadnego narciarza palącego na wyciągu, w kolejce czy wogóle na stoku. I dobrze :].
..Jak jestem na dole to przeważnie z trudem łapię powietrze:cool: ..i jak czasem zaciągnę się od kogoś z boku to tylko same wulgaryzmy cisną mi się na usta..i chociaż jestem pełen szacunku dla ludzi to bywa,że mi się coś wymsknie ...Bo w końcu też od tego uciekamy z miejskiej Jungli!!! ..jest to WIELKIM NIETAKTEM....delikatnie mówiąc!!
ponieważ oberwało mi się nieźle od wielu osób z tego forum kilka słow wyjaśnienia: nie chciałem pisać eleboratu jak to było, więc wyjaśniam - 1.grupa liczyła 12-15 osób 2. widziałem ich z daleka i nie jechałem na maksa 3. zatrzymali się nagle 4. kiedy ludzie będący niżej niż ja zwrócili im uwagę ROZPIERZCHLI SIĘ w różnym tempie i kieruku, zajmując prawie całą przestrzeń i nie tylko ja miałem z nimi problemy (inny narciarz zrobił gościowi większą krzywdę) 5.PRZEPRASZAM ZA "BARANY" jeżeli to kogoś uraziło, ale nadal uważam, że określenie było słuszne. 6. Bandit dostał prywatną odpowiedź dotyczącą alkoholu, więc nie będę się rozpisywał.Powtórzę jednak, że nie jestem zwolennikiem PICIA na stoku, ale od łyka nalewki nikt nie zgrzeszy i nie jest pijany.
pozdrawiam wszystkich
do Mirekn, mam nadzieję kolego, że teraz naświetliłem sytuację i chętnie wysłucham Twojej opnii. dzięki za to, że nie wyrażłeś opini nie poznając całej sytuacji. Post napisałem w dziale bezpieczeństwo również dlatego, zby uświadomić wielu którzy zaczynają swoją przydogę z natrami jak niebezpieczni mogą być na stoku z własnej bezmyślności.
pozdrawiam Nie chcę kopać leżącego, ale niestety sam sobie zaprzeczasz. W punkcie 2 piszesz, że widziałeś ich z daleka a później masz pretensje, że zatrzymali się nagle! Skoro ich widziałeś z góry z daleka, to miałeś obowiązek dostosować prędkość, i nie ma tu żadnego wytłumaczenia. Nawet, jak w innym przypadku upadnie ktoś nagle przed Tobą, to też za wjechanie w niego ponisisz odpowiedzialność. Trochę lepiej wypada, gdy ktoś stoi w iejscu niewidocznym, ale w takich miejscach też trzeba przewidzieć ewentualne przeszkody (a co powiedziałbyś, gdyby nagle za zakrętem leżało własnie co zwalone drzewo w poprzek całego stoku??). Pamiętaj, że Ty też moszesz mieć upadek, nawet jak super jeździsz!
Witam Brawo robertdr. O papierosach jeszcze nie było a rzeczywiście palenie w tłumie czy w zamknietym pomieszczeniu jest tak jak to ładnie napisał zajar wielkim nietaktem. Też paliłem sporo czasu ale nawet wtedydym papierosowy nie był moim ulubionym zapachem nigdzie. A więc nie palmy na nartach a jak palimy to takm żeby nie psuc pobytu innym. To należy do dobrych obyczajów na ogólnie i na nartach oczywiście też. A dla palących mam radę. Jak jeszcze paliłem to wożiłem ze sobą taką hermetycznie zamykaną malutką popilniczkę i nigdy nie miałem kłopotu z wyrzuceniemm nidopałka. Pamiętajcie jeden pet zanieczyszcza około 7m3 wody. Pozdrawiam
Witam Sorry ale: - to nic nowego tak po prosru się robi jak ktoś mysli i koniec. Chyba, żw stok zabezpieczony - koleś stoi i zatrzymuje jadących niebieską w czasi zjazdu gościa czarna - sytsem mirkan - to nie obyczaj tylko norma Pozdrawiam
dla mnie to tez jest jak najbardziej normalne zachowanie, ale niestety nie wszyscy tak robia. Moze niech ci,dla ktorych to nie jest norma sie przywyczjaja... ;). Dlatego o tym napisalam- moze ktos przeczyta i w odpowiednim momencie sobie przypomni.. Generalnie jakby ludzie na stoku byli mili, uczynni, odpowiedzialni, rozwazni i przestrzegali rweguł FIS to w tym sie zawieraja wszystkie obyczaje narciarskie :D
Nienawidzę, potępiam palenie, gdyż jest to legalny narkotyk według mnie ^^. Of course nie mam nic przeciwko jak ktoś sobie pali w domu, zaczadza sobie łazienkę tym okropnym gryzącym gardło dymem, ale jeśli publicznie to zawsze pod adresem tego kogoś lecą ode mnie dośc nieprzyjemne słowa ;P. Po prostu nie toleruję, mam psychiczny uraz do papierosów xP. Ale NA SZCZĘŚCIE nie spotkałam jeszcze żadnego narciarza palącego na wyciągu, w kolejce czy wogóle na stoku. I dobrze :].
To , że Ty potępiasz palenie , nie upoważnia Cię jeszcze do obrzucania jobami kogoś kto sobie spokojnie stoi z boku i pali papierosa . Jeżeli gość robi to w kolejce do wyciągu oczywiście należy zwrócić uwage a w razie braku reakcji faktycznie zbluzgać by sie przydało . Ale nic Ci do tego co ja robie 15 metrów od tej kolejki . Mam ochote sobie zapalić to to robie . Jeżeli nie dmucham komuś w nos to uważam , że jest to moja prywatna sprawa i prosze się do tego nie ładować . Rozwiązaniem problemu było by wprowadzenie przez właścicieli wyciągów zakazu palenia w okolicy wyciągu i wydzielenie strefy gdzie palić można , z popielniczkami i jakąś ławeczką . Niestety to marzenie ściętej głowy . Co do palenia na orczyku to przyznaje się bez bicia , że zdarzało mi się . Oczywiście tylko w wypadku kiedy jechałem sam albo z kolegą który równierz miał na dymka ochote . Fakt , że głupio rzucać niedopałek w śnieg wiec staram sie tego unikać. Mitek : dobry patent z tą mini popielniczką , sprawie sobie napewno . Tyle odemnie.
Witam Jako niepalący chciałem poprzec kolegę Nightgale. Na tym włsnie polegają dobre obyczaje, żeby nie mieszać z błotem innych, którzy robią coś czego my nie akceptujemy w taki sposób że nas to nie dotyka. Mała metalowa o owalnym kształcie z zatrzaskowym izolowanym gumową uszczelką wieczkiem, mieściła się w dłoni. ale mozna sobie przystosować co innego i jesteś niezależny i nie latasz po stoku żeby znależć kosz na smieci.
Jeju, faktycznie trochę źle ujęłam... Ale mniej więcej chodziło mi w mojej wypowiedzi o to, że potępiam tych, którzy palą w towarzystwie innych w miejscach publicznych -,- . Ale jak już powiedziałam, psychiczny uraz do papierosów robi swoje, więc nawet osoba która pali 15m dalej mnie irytuje xD. Czasem sobie idę za kimś 5m na chodniku, ten ktoś pali papierosa, skręca mnie normalnie ^^. No ale dobra, tu jest mowa o obyczajach narciarskich... xD
Jak chcą się truć, niech się trują. Mi nic do tego. Jakbym paliła (oczywiście nikomu przy tym nie smrodząc) i ktoś by mi zwrócił uwagę, to też bym użyła swojego (niemałego) arsenału słownego. W końcu co komu do tego.
Także narciarscy palacze - chcecie palić - rozumiem. Bylebym nie musiała tego wdychać. (i nie wyrzucajcie petów na śnieg - plizzzzzz :) )
(i nie wyrzucajcie petów na śnieg - plizzzzzz :) ) Nie takie łatwe to jest czasami . Nawet w wychwalanej przez wszystkich Austri zauważyłem , że czasem znaleźć kosz na smieci graniczy prawie z cudem.:eek:
Nawiązując do pierwszego - tytułowego postu: zawsze staram się podnosić zgubione fanty na wyciągu - nie zawsze mi się niestety udaje:(
Z zasady uważam, że jadący przede mną ma pierwszeństwo - zatem wybierając tor jazdy staram się przewidzieć co sie może zdarzyć przede mną - niestety czasem zdarza się, że ktoś kto ledwo jedzie na nartach potrafi zatrzymac się w sekundzie - tzn nie widać żadnych zamiarów, żadnych faz przygotowawczych;) po prostu nagle staje jak wryty:eek: Wiadomo, to jest niebezpieczne ale zupełnie chyba nie do zlikwidowania na stoku...
Inna sprawa - chyba dotąd nie poruszona: krzesełka.... Ileż to razy widuję sytuację (często na Kotelnicy) kiedy kolejka do wyciągu jest ogromniasta, wszyscy złorzeczą, że tyle muszą czekać, dłużej się stoi w kolejce niż zjeżdża z góry.... a jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że co drugie krzesełko jedzie na górę tylko w połowie obsadzone....:( Ja rozumiem, że mama z kilkulatkiem nie chce się rozdzielać, że pary zakochane..;) ale no bez jaj - czasem to zakrawa na mega absurd - zamiast 4 osób siedzą 2 a kolejka udaje, że nie ma sprawy. Nawiasem mówiąc chyba wiele do zrobienia mają tutaj pracownicy wyciągów... Jak myślicie?
Inna sprawa - chyba dotąd nie poruszona: krzesełka.... Ileż to razy widuję sytuację (często na Kotelnicy) kiedy kolejka do wyciągu jest ogromniasta, wszyscy złorzeczą, że tyle muszą czekać, dłużej się stoi w kolejce niż zjeżdża z góry.... a jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że co drugie krzesełko jedzie na górę tylko w połowie obsadzone....:( Ja rozumiem, że mama z kilkulatkiem nie chce się rozdzielać, że pary zakochane..;) ale no bez jaj - czasem to zakrawa na mega absurd - zamiast 4 osób siedzą 2 a kolejka udaje, że nie ma sprawy. Nawiasem mówiąc chyba wiele do zrobienia mają tutaj pracownicy wyciągów... Jak myślicie?
A co mają w takiej sytuacji zrobić pracownicy wyciągu ?? Zatrzymać krzesełko , cofnąć i dosadzić jeszcze dwie osoby ??:eek: Ostrzelać z wiatrówki ??:rolleyes: Lecieć za nie wpełni obsadzonym krzesełkiem i jobami miotać ??:rolleyes: Ja wiem , że jest to wk.... ale na to akurat nic się nie poradzi .
Witam Była już o tym mowa napewno. Ale to jest typowy przykład braku dobrych manier, tym bardziej niezrozumiały, że przcieżnikt nie lubi stać kolejkach. Pozdrawiam
Kiedyś widziałem jak nie otwierali tych brameczek przed ruchomą taśmą do momentu aż ustawił się komplet po 30 minutach byliśmy wszyscy jedną karną rodziną :) ale to w Austyji było.
A co mają w takiej sytuacji zrobić pracownicy wyciągu ?? Zatrzymać krzesełko , cofnąć i dosadzić jeszcze dwie osoby ??:eek: Ostrzelać z wiatrówki ??:rolleyes: Lecieć za nie wpełni obsadzonym krzesełkiem i jobami miotać ??:rolleyes: Ja wiem , że jest to wk.... ale na to akurat nic się nie poradzi .
No ale system opisany przez kogoś kto jeździł na nartach w Ameryce chyba by pomógł???
Kiedyś widziałem jak nie otwierali tych brameczek przed ruchomą taśmą do momentu aż ustawił się komplet po 30 minutach byliśmy wszyscy jedną karną rodziną :) ale to w Austyji było.
Czyli da się;):D
Kiedyś widziałem jak nie otwierali tych brameczek przed ruchomą taśmą do momentu aż ustawił się komplet po 30 minutach byliśmy wszyscy jedną karną rodziną :) ale to w Austyji było.
Witam loss, schnell, raus, zawsze robi swoje. Pozdrawiam
O nie w pełni obsadzonych kanapach już było ale .... . Sposób jaki opisał Mirek zapewne zastosowany u nas również przyniósłby pożądany skutek, ale ... zawsze jest jakieś ale. Kolejka do kanapy do generalnie problem narciarzy, a nie obsługi. Jeśli ludziska jeżdżą na karnetach czasowych, to w żaden sposób obsłudze /właścicielowi nie zależy, by na krzesełkach był komplet. W zasadzie na każdej sześcioosobowej kanapie może jechać jedna osoba- nie ma różnicy, pieniądz ten sam. Co innego jeśli są karnety punktowe.
Moim zdaniem jeśli my, stojący w kolejkach do wyciągów, nie potrafimy zadbać o własny interes, nie potrafimy uszanować tych co stoją za nami, to nie liczmy na to, że dbał o to będzie ktoś inny, i ktoś inny będzie nas szanował - bo niby dlaczego???
Moim zdaniem jeśli my, stojący w kolejkach do wyciągów, nie potrafimy zadbać o własny interes, nie potrafimy uszanować tych co stoją za nami, to nie liczmy na to, że dbał o to będzie ktoś inny, i ktoś inny będzie nas szanował - bo niby dlaczego???
Doskonałe podsumowanie. Nic dodać i nic ująć. pozdrawiam kaśka
ale ... zawsze jest jakieś ale. Kolejka do kanapy do generalnie problem narciarzy, a nie obsługi. Jeśli ludziska jeżdżą na karnetach czasowych, to w żaden sposób obsłudze /właścicielowi nie zależy, by na krzesełkach był komplet. W zasadzie na każdej sześcioosobowej kanapie może jechać jedna osoba- nie ma różnicy, pieniądz ten sam. Co innego jeśli są karnety punktowe.
Świadomemu właścicielowi powinno zależeć na rozładowaniu kolejek. Ja unikam stacji gdzie będę stał w kolejce. Wystarczy poczytać posty w stylu "gdzie jechać", pierwsze pytanie czy jest śnieg drugie czy są kolejki. Wole jechać dalej, więcej zapłacić a nie stać w kolejkach. Na narty jadę jeździć a nie stać w kolejce.
Kolejka do kanapy do generalnie problem narciarzy, a nie obsługi. Jeśli ludziska jeżdżą na karnetach czasowych, to w żaden sposób obsłudze /właścicielowi nie zależy, by na krzesełkach był komplet. Niestety - masz rację. Szkoda, że tak rzadko właścicielom wyciągów zależy...na czymś innym oprócz kasy. Jednak minimalne dyscyplinowanie kolejkowiczów/użytkowników wyciągu wydaje mi się możliwe a nawet wskazane. Wiadomo, że największa siła sprawcza tkwi w samych narciarzach ale często ktoś "z zewnątrz" potrafi mieć większą siłę rażenia:rolleyes:
Nightgale
Ja naprawdę coś takiego napisałam, co zacytowałeś ? :eek::eek::eek::eek: Proszę Cię, pokaż mi gdzie.
Mam na myśli nie to o petach, ale to o krzesełkach.
a propos petów i ich nie wyrzucania na snieg, to mam koleżankę, która...
...zawsze zakopuje swojego peta, jesli nie ma go gdzie normalnie wyrzucić :)
Zabawnie to wygląda. I na szczęście, jeszcze nie trafiła na lód, ale przy jej determinacji w zakopywaniu, to nie zdziwiłabym się, gdyby wyciągnęła mini kilofek i wydziubała sobie lodową popielniczkę...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleuro2008.keep.pl
|
|
|
|