ďťż
  Czy narty są tylko dla bogatych ? Strona startowa          rossignool          Freestyle          Dobór Butów          Velka Raca          Mam Pytanie


Podstrony Ĺťyczenia Świąteczne NArty !!!!!!!!!!freestyle freestyle freestyle Narty Białka 01.01.07-06.01.07 Narty w Maso Corto-Van Senales 17.03-24.03.2007, 24.03-31.03.2007 jakie narty, jakie buty Środek buta a środek narty. Gdzie na narty 5 stycznia<-> 18 stycznia Prośba : jakie narty?jakie buty? Nowe narty i czy nie powinny nowe buty? Skóra / skóra ekologiczna - właściwości, zastosowanie na narty Sprzedam Narty Salomon Equipe 10 3V dł 150 sezon 02/03,03/04
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • smsownia.htw.pl

  • Newsletter Your E-mail Address:

      Subscribe
      Un-Subscribe



    Login here
    Uid 
    Pwd
                
                         
             

     

    Search This Site
    two or three keywords

              
    Tell a Friend About This Web Site!

    Your Email  
    Friend's Email
    Message

         

                                           

                                                                                                                                         

     
    Welcome to ArticleCity.com

    Życzenia Świąteczne

    Dzisiaj spotkałem się z zarzutem,że narty to sport tylko dla bogatych. Nie pomogly moje tłumaczenie, że nie zawsze trzeba paradować ze sprzetem z najwyższej klasy.
    Jakie jest wasze zdanie? Czy za niewielkie pieniadze można poszaleć na stoku?


    No niewiem! Jak chcesz sie wyszalec na stoku, pojechac naprawde agresywnie i pokazac na co cie stac to niestety ale musisz miec dobry sprzet tzn narty buty, zapiecia. A to sa najwieksze pieniadze. Przy tanszym sprzecie moze ci sie to nie udac.
    Jeszcze niezapominajmy o cenach wyciągów
    Narty to nie jest najtańszy sport. Pomijając kwestie sprzętu, ubioru itp. trzeba doliczyć koszty karnetów, dojazdów do wyciagu itp.

    ps. ja sobie policzyłem, że jak stoje na stoku to cały mój sprzęt i ubrania to jakieś 3000zł, a wcale nie mam sprzetu najwyższej klasy, a o ubraniach już nie wspomne. Ale jestem zadowolony :)


    To bardzo relatywne pytanie. Dla jednej/jednego 2-3kzł za tydzien pobytu na nartkach gdzieś np. we Włoszech to pestka a dla drugiego to wielomiesięczne, z trudem uciułane oszczędności.
    Wychodząc z założenia że średnia krajowa to ok. 1,5 tyś zł netto - to drogi sport:mad:
    Jeden wyjazd do Szczyrku to wydatek co najmniej 100 zł od osoby na dzień. Jeśli jedzie rodzina to są to już poważne kwoty.
    http://www.skiforum.pl/showthread.php?t=295

    Temat juz kiedys sie pojawił :) . A co do sprzetu to mozna kupic bardzo dobry ale używany i cena jest o wiele nizsza i tym sposobem bedac np. mlodym czlowiekiem mozna miec dobry CAŁY sprzet do np. nauki jazdy za 300, 400 zł. :) A jak przyjdzie czas na prace i wieksze zarobki to zawsze mozna go wymienic na lepszy. Dlatego nie zniechecajmy ludzi do tego wspanialego sportu :)

    A cena karnetow na innych wyciagach to zupelnie odrebna rzecz :)
    Nikt tu nikogo nie zniechęca, tylko przedstawiamy fakty. A to że w naszej rzeczywistości jest tak, a nie inaczej...
    Generalnie narciarstwo nie jest sportem tanim. Jednakże to taki specyficzny sport, którego uprawianie może być bardzo drogie albo tanie (nie bardzo tanie). Na pewno nie da się przeskoczyć pewnego pułapu kosztów.
    Narciarstwo drobi sport... Nie dośc że trzeba dojechać ( a w dzisiejszym naszym państwie paliwo ma jakąś śmieszną cenę) to doliczyć trzeba noclegi, narty i karnety.... DROGO!!!!

    A tak na marginesie.... Żaden sport nie jest tani.....
    Spędzić np. Sobotę w PUBIE też tanio nie wychodzi. A na drugi dzień tak dobrze jak po nartach człowiek się nie czuje .

    A co do sprzetu to mozna kupic bardzo dobry ale używany i cena jest o wiele nizsza i tym sposobem bedac np. mlodym czlowiekiem mozna miec dobry CAŁY sprzet do np. nauki jazdy za 300, 400 zł. :) Ja nabyłem lekko używane komórkowe narty gigantowe za 300 PLN (ponoć nie ma na nie popytu), więc jak się chce, to się da :) . A karnety przy średniej krajowej niestety drogo wypadają :( .

    Jeden wyjazd do Szczyrku to wydatek co najmniej 100 zł od osoby na dzień. Jeśli jedzie rodzina to są to już poważne kwoty. Jednodniowy wyjazd do Szczyrku w zeszłym sezonie kosztował mnie 130-150zł, uwzględniając oczywiście coś do zjedzenia i napicia się, po szaleństwie, oraz benzyne lub bilet na pociąg:)
    NARTY TO DROGI SPORT jeżeli chce się go uprawiać często...
    ...sporadyczne wyjazdy na narty nie uszczuplają bardzo portwela
    Nie zgodzę się ,że jest to sport tylko dla bogatych.Wszystko zależy od stopnia zaangażowania "delikfenta".Owszem, tak jak Wojto napisał 130-150zł za dzień trzeba liczyć,ale przecież coraz wiącej ludzi się za narciarstwo bierze.Największym bólem jest fakt, że w tej kwocie ok.3/4 to cena skipasa i na tym się nie zaoszczędzi jeśli się chce konkretnie pośmigać.
    Jesli tak naprawdę zajmowac się sportem byle jakim, to wszystkie sporty są bardzo drogie. Ale to zalezy od czlowieka, jak chce, to wszystko się zbędzie:)
    Czy wiecie ile kosztuje zajmowac się windserfingiem, nurkowaniem, mysliwstem, lowiectwem- nie mniej niz narciarsrtwem;) A sprzęt mozna nabyc na prz. przez parę lat, albo wziąsc pozyczkę albo kredyt w banku.:)
    Według mnie zależy jak kto podchodzi do tego sportu. Mam kumpla w pracy, który za swój sprzęt (narty buty, kijki) dał 100 zł. Dwa razy w tygodniu jeździ na takim małym stoku niedaleko mnie. Jest zadowolony jak mało kto i nawet nie myśli inwestować w lepszy sprzęt. Po prostu sprawia mu to przyjemność.
    Więc jak widać nie musi to być drogi sport. Zależy czego się oczekuje.

    Dla kogoś kto chce wydać trochę więcej kasy (ze 4 tyś zł), a zarabia 1500 zł na rękę i do tego ma rodzinę, jeden wyjazd na narty kosztuje 150 zł, to rzeczywiście zabawa na nartach staje się drogim sportem.

    Nie mnie jednak "wrażenia są bezcenne", jak to mówi jedna z reklam.:)
    W sumie troche kasy idzie na zimowe szaleństwa. Ale teraz przynajmniej wiem po co są pozostałe trzy pory roku :-) Przez wiosnę, lato i jesień trzeba zbierać pieniążki na zimę :-) Jedni robią zimowe zapasy do spiżarni - drudzy na narty!
    Wiadomo że na każdy sport potrzebne sa pieniadze , polularne sporty to tez koniuktura , samonapedzanie. Ale czy nie tracimy niepotrzebnie kasy na np. palenie, słodycze.:)
    Narciarstwo należy traktowa jak inwestycje we własne zdrowie. Wiec należy to zrobic z głową. Ja nie napalałem się od razu na najlepszy sprzęt - wszystko powoli byle do przodu. Zaczynałem od porzyczanych, potem własne butki, potem jakies nowe ale dosc tanie nartki typu blizard, potem jakies kijaszki, kurtka, kask. A w tym sezonie zafundowałem sobie na raty nowe nartki. Nie zarabaim kokosów mam rodzinę na utrzymaniu a mimo to jakoś sie uzbierało. Moje byłe deski zostana teraz dla zaczynającej przygode z narciarswem żony a i starsza córka tez juz coś używanego za 200 łz dostała ( 100 cm 2 letnie "fiszerki" i butki).
    Także myslę ze dobrze zaplanowane wydatki narciarskie na kilka sezonów az tak strasznie nie bolą.

    Wilhelm
    Dokładnie skompletować cały sprzęt dla rodzinki to spory wydatek ale wystarczy raz w sezonie coś zmienić i od razu koszty są inne a sprzęcik całkiem całkiem.:D
    ja się podliczyłem i mam na sobie ok. 1350zł :D i też jestem zadowolony :P
    Najważniejsze, że jest wygodnie, nie krępuje ruchów i nie przeszkadza w przyjemności szusowania po stoku
    mnie się zdaje że to drogi sport, całe studia jeździłem na takich starych polskich rzepach - jantarach-a spodnie narciarskie to miałem ze flomarku za 20 DM, teraz jest znacznie lepiej tylko już nie dam rady wyskoczyc w tygodniu bo trza ciężko pracować na ten sprzęt i jakieś tam inne droższe wyjazdy
    pozdrav
    Na pewno nariarstwo kosztuje. Ja na rodzinny (2+1) wyjazd dwutygodniowy w zeszłym roku puścilem ok. 3500 zl bez sprzętu i przy małym "obciażeniu" karnetami -dziacko jest w wieku "bezpłatnym';) . Znam formy spędzania czasu mniej kosztowne. No i ten sprzet. Mozna wydać na niego krocie i poszpanować na parkingu:D , można też wykorzystać go na maxa. Mozna też kupić coś tanszego i też czerpać masę przyjemności. Ale nic zadarmo (niestety).
    No niestety,u mnie jest to samo 2+1 tyle że mala ma 10 lat,nie jest to tania impreza:)
    Gaz jak twoja mała będzie miała 18 a nie 10, to dopiero wtedy poczujesz że nie jest to tanie.
    Ja nic nie mówie, bo co najwyżej płace za siebie samego, ale współczuje mojemu ojcu - jak w ferie wyjedziemy na tydzien to w 4 osoby jeżdżac caly dzien sie zjeżdża majątek.
    Domyślam się Krzysiu,dzięki za słowa otuchy:p
    Są tacy, którym szczęście sprzyja!!! Pracuję w stowarzyszeniu, które organizuje czas wolny dla dzieci i młodzieży. Mamy trochę sprzętu narciarskiego (stary sprzęt, ale daje wiele radości), dobre chęci, oraz własne samochody. Dotacje, które otrzymujemy pozwalają organizować regularne wyjazdy na narty dla dzieci. Organizujemy również ferie z nartami.
    Przy okazji takiej pracy można się całkiem fajnie najeździć. :)

    Najlepsze wyjazdy są ze swoją zgraną paczką:D No i kolegami z okolic Zakopanego:D
    generalnie: mas zto za co sie placi: mozna usypac gorke przed domem i miec fun: wiekszosci to nie wystarcza: mozna sie kisic w polskich gorach: ale cos ciagnie zeby widziec wiecej: tak dalej i to jest wspaniale w nartach ze zawsze zostanie cos do odkrycia i zjechania:)

    Są tacy, którym szczęście sprzyja!!! Pracuję w stowarzyszeniu, które organizuje czas wolny dla dzieci i młodzieży. Mamy trochę sprzętu narciarskiego (stary sprzęt, ale daje wiele radości), dobre chęci, oraz własne samochody. Dotacje, które otrzymujemy pozwalają organizować regularne wyjazdy na narty dla dzieci. Organizujemy również ferie z nartami.
    Przy okazji takiej pracy można się całkiem fajnie najeździć. :)
    O wlaśnie. Mam to szczęście pracować w takiej firmie, która kilka razy w sezonie organizuje takie wypady na narty. Płacimy groszę, a jeżdzimy cały dzień, potem obfita kolacja i do domu. Wiem, że nie każda jest taka myśląca.
    Moja zona pracuje w zagranicznej kompanii, to tam kazdy raz w roku wszyscy pracownicy firmy, jesli zrobili plan wyjezdzają do Austrii, Wloch na tydzien gratis! W tym sezonie mają jechac do Wloch.:)
    gerius, to żona ma świetną firme i wszystko za free tylko pozazdrościć, niestety nie da się ukryć że narciarstwo jest jednak drogim sportem, jeśli robisz coś a chcesz robić to dobrze to niestety są to jednak koszty i to nie małe. nie ma co porównywać jak ktoś to porównał do nurkowania tam to już jest utopia, skarbonka bez dna. zgadzam się że można kupić sprzęt za kilka stów, ale niestety nie pośmigasz na maksa, zaczynałem swoją przygode z nartami od takiego sprzętu nie dawało mi to wielkiej satysfakcji, jeśli masz dobry sprzęt i potrafisz go wykorzystać to jest to wspaniała zabawa. pamiętajmy jeszcze o kosztach podróży są to koszty!!! i nieszczęsne karnety nie mogły by być tańsze? pytanie do GAT. ja jeżdżę i będę jeżdził ale są tacy co niestety budżet im na to nie pozwala, i wybór narty czy nowa pralka nie ma najmniejszego sensu. pomimo tych wszystkich przeciwności jakimi są same ceny gorąco polecam i zapraszam na narty.
    Narciarz jak narkoman zawsze znajdzie środki aby sfinansować swoje hobby.
    :D :D :D

    Narciarz jak narkoman zawsze znajdzie środki aby sfinansować swoje hobby. Święte słowa.
    Dlatego dobrze (mimo wzrostu kosztów) jak jeździ rodzinka. Wtedy nie ma kłopotów z rozdysponowaniem domowego budżetu bo wszyscy są na „głodzie”.
    :D :D :D
    nie da się ukryć jest to drogi sport, co nieznaczy, że tylko dla bogatych!Ja jestem biedny, a mimo wszytsko udaje mi sie w zimie pojezdzic w miare czesto, a do tego sprzet tez mam nie najgorszy(co prawda używany kupilem :D )...Ale na sprzet i wyjazdy ciezko pracuje w wakacje i odkladam pieniazki na konto, a zimą "przejezdzam je" :)Juz za 2 miesiace jade w alpy(my first time) na oboz z uczelni bo mamy obowiazkowy, mimo ze koszt jego jest spora czescia moich wakacyjnych zarobkow to wcale mi nie jest zal kasy, bo jak sie ma hobby to sie robi wszytsko aby sie w tym w pelni realizowac :P
    Jezu Chryste!
    Jak sobie uświadomię
    ile jest warty ekwipunek narciarski
    od bielizny po czubki nart jaki mam na sobie gdy idę na narty
    (nie licząc bogatego życia wewnętrznego)
    to aż mnie ciarki przechodzą.:D:D :D
    Hej
    Moje zdanie jest takie ze to nieprawda że tylko dla bogatych. Ja należe do klasy chyba raczej biednej, kiedyś o narty w ogóle było ciężko a jakieś były i człowiek się cieszył, teraz natomiast jest wybór niesamowity i różne możliwości okazje etc. Pozatym przez całe moje doświadczenie zaobserwowałam że ci którzy naprawdę mieli świetny sprzęt, ubranie nie umieli go wykorzystać w pełni a tylko z nim parodiowali siedząc przy browarku paląc malborko.......-oczywiście nie mam na myśli wszystich...
    Ja sama wzięłam w obecnych czasach raty aby mieć w końcu dobry sprzęt odpowiadający moim preferencja i nowy. Spłacałam przez 3 lata i choć teraz jest już przestażały nie narzekam, gdyż zawsze mogę sprzedać np na allegro, oddać do komisu i ponownie wziąść na kreche nowy, lepszy o ile zaistnieje taka potrzeba.
    To sport dla pasjonatów i jakikolwiek sprzęt posiadają potrafią czerpać z niego niesamowitą przyjemność i wykorzystać go w pełni należycie, nie bacząc na trendy narciarskie
    NarTa!
    No tanio nie jest, niestety, ale pięknie k..., pięknie. Tak kombinuję, żeby coś oryginalnego napisać i nic, ale każdy , kto zalapal, ten wie, że trudno się potem wycofać, wlaściwie to sie nie da
    Przez caly rok oszczedzalam na sprzet.Czasami bylo tak, ze wydawalam cala swoja wyplate.Nie bylo latwo!Ale mysle, ze bylo warto!
    Teraz pozostaje tylko czekac na snieg i go wyprobowac:)
    Ja sobie zarabiam na sprzet narciarski jak i rowerowy w anglii. Tak bylo do tej pory kiedy to jeszcze bylem szczesliwym studentem. Udalo mi sie zgromadzic sprzet ktory nie byl tani a teraz pozostalo mi jego utrzymanie. Ostatnio myslalem nad przemytem :D
    jak ktos poprosto kocha ten sport tak jak ja to nie bedzie załował szmalcu na narty. Ja mam juz wyprubowany sposob. Przez cały rok dzien w dzien wrzucam 4zł do skarbonki. Co daje wynik 365*4=1460!!! no i juz mam troche kasy na szusy. No a poza tym jeszcze odkładam na nartki przez cały rok. I tak własnie uciułałem sobie na nowiutkie Fischer-RX-Fire , buty X-fire noi reszte sprzetu. :)
    Oczywiście nie jest to tani sport, oprócz sprzętu trzeba liczyć dojazd, nocleg, jedzenie, karnety ale nie trzeba być bogaczem, żeby uprawiać narciarstwo. Są jeszcze droższe sporty np: rajdy samochodowe, nawet żeby ścigać się amatorsko potrzeba dużo pieniędzy. Uważam, że warto spełniać swoje marzenia i dążyć do nich nawet najbardziej krętą drogą. Jeśli chemy kupić topową narte to pijmy mniej piwka, nie jedzmy słodyczy, odpuśćmy sobie kupno jakiegoś gadżetu, a z pewnością będziemy szczęśliwi.
    dla prawdziwego entuzjasty narciarstwa nie ma znaczenia ile to kosztuje. Jak byłem dzieciakiem, brałem narty jechałem pociągiem w góry i na pieszo wchodziłem na górę, bo kochałem wyzwania i wysiłek. Później kilka minut zjeżdżałem w dół szlakiem turystycznym albo poza trasą. Przyjemność sprawiała świadomość, że być może nikt jeszcze tędy nie jechał. Jak zacząłem zarabiać, wydawałem wszystko na narty i wyciągi. Na moje dzisiejsze zarobki to nie jest sport tani, ale przyjemności, o której pisałem powyżej nie przeliczam na pieniądze, tylko na poziom emocji!
    Zgadzam się z wami wsyztskimi że te emocje i cała frajda z jazdy na nartach jest warta prawie wszytskiego, ale mogło by to być troche tańsze
    No niestety nie jest to tani sport, ale wiekszość sportów w tych czasach nie jest tanich:). Ja żeby mieć cos kasy na wyjazd do Austri w Lutym załatwiłem sobie prace po godzinach po szkole od Grudnia do Lutego. Całą kase odkładam tylko na wyjazd. Sprzet mam z zeszłego roku wiec o to sie nie martwie:)
    Oczywiście, że jest to drogi sport. Tak samo jak bardzo drogie jest żeglarstwo, windsurfing, rajdy samochodowe, czy nawet poważnie uprawiane kolarstwo górskie. Narciarstwo od zawsze było sportem tzw. "elitarnym" i było przez wielu postrzegane jako sport dla zamożnych ludzi. Mam paru znajomych obcokrajowców, którzy uważają, że sprzęt narciarski jest cholernie drogi i stanowi dla nich spory wydatek, pomimo, iż zarabiają cztery razy więcej niż Polacy. Niestety na narty musimy też jakoś dojechać, a na górę wywozi nas wyciąg. Za to wszystko się płaci, niestety dużo. Nie liczę już kosztów towarzyszących, jak np. gastronomia przy wyciągu. Aha, byłbym zapomniał: przecież na narty trzeba się też jakoś ubrać, czyli znowu ogromne koszty. Nigdy nie dam się przekonać, że narty są tanie. Z jednej strony pasja i ogromna przyjemność z każdych pięciu minut na stoku, a z drugiej refleksja: ile w tym roku przejeździłem już kasy. Jak człowiek policzy to włosy stają na głowie.
    Narciarstwo to drogi sport, nie ma co gadać. Porównajmy sobie wyposażenie przeciętnego biegacza i narciarza.
    Narciarz musi wydać na komplet sprzętu(co to się czarować, słabego,mocno zużytego sprzętu) i ubrania przynajmniej 1000zł, do tego dochodzą skipassy i dojazd.
    Biegacz kupuje "wypasione" buty za 500zł, strój za kolejne 400zł, jakieś napoje energetyczne itp 100zł. Niby wychodzi też 1000zł. Ale tam mamy ekwipunek marnej jakości a w przypadku biegacza b.dobry. No i gdy zajmujemy się bieganiem nie płacimy za Skipassy, dojazdy.

    A Windsurfing-sprzęt pierońsko drogi, dojazdy w zasadzie też, bo daleko ale nie płacimy za to ,że możemy pływać po akwenach.
    Narciarstwo to drogi sport, w tym roku wydałem na nie prawie 2.5k pln, a wcale nie brałem sprzętu z najwyższej półki. Nie jestem może biedny, ale narty wziąłem na raty. Do tego dochodzą skipassy, dojazd... z tym ostatnim to akurat nie mam takiego wielkiego problemu, bo mnie raczej stać, ale jeżdżę zwykle na jedno dniowe szusowanie, bo dłuższe jednak trochę już kosztuje a nartami raczej się nie najem...:( Po za tym jeżeli ktoś lubi dany sport to ładuje w niego kasę, Ja np. widzę to po wędkarstwie, sport niby taniutki, ale w w tym roku na same wędki wydałem 500zł (2), do tego dolicz odpowiednią żyłkę, bądź plecionkę (tylko, że ta druga już kosztuje więcej, 200m, dobrej to jakieś 150-200zł) niestety na kołowrotek nowy do gruntu już mnie nie było stać, a to wydatek rzędu 150zł, zważając na to, że nie biorę tanie chłamu tylko coś co mi posłuży parę lat (zazwyczaj firmy shimano), doliczyć wszystkie przynęty, osprzęt (a łowie głównie na spinning) to też ładna sumka dochodzi, bo same przynęty kosztują. Jeżeli coś się lubi to ładuje się w to kasę (lol nie wspomnę o kompie ;) )
    Oczywiście, że drogi sport. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć np. cen sprzętu.
    Ale pewne koszty można zmniejszyć.
    1. Koszt dojazdu
    Starać się na każdy wyjazd zebrać pełen skład auta, w celu rozłożenia kosztów.
    2. Koszt noclegów
    J/W - jest wiele pensionatów, czy kwater, gdzie można negocjować ceny noclegów w zależności od ilości osób
    3. Koszt wyciągów (skipassy)
    bardzo wiele osób wyjeżdża często na ten sam ośrodek kilka razy w sezonie i za każdym razem kupuje skipass kilkudniowy. W takim wypadku po przeliczeniu ceny skipassu całosezonowego przez ilość spędzonych na stoku dni, bardzo często cena z 1 dzień bywa 2-krotnie wyższa. Ale po prostu nie każdy umie używać kalkulatora ( ...i rozumu)
    Ja z Jurkiem M robimy np. tak:
    http://www.skiforum.pl/showthread.php?t=4895

    Policzcie to wszystko sami, a stwierdzicie, że przy takim podejściu jesteście jakby "bogatsi" i stać was na więcej biało spędzonych dni :D:D:D:D:D

    Heeeej!!!
    Pewnego poziomu kosztów nie da się przeskoczyć, ale można je zminimalizować. To, co pisał yanosik – sposób zakupu skipasów, jazda w kilka osób zamiast samemu, poszperanie w promocjach przy zakupie sprzętu lub ubrań zamiast przepłacanie w sklepach itd.
    Suma sumarum nie wychodzi to wszystko zbyt tanio i tanio nie będzie może być tylko taniej. No cóż, ale każde hobby kosztuje a skoro takie sobie wybraliśmy to musimy cierpieć.
    Moim skromnym zdaniem cena za godzine jazdy z instruktorem jak na nasze polskie warunki jest zbyt wygorówana..

    Moim skromnym zdaniem cena za godzine jazdy z instruktorem jak na nasze polskie warunki jest zbyt wygorówana.. Ładnie to ująłeś.
    Ja nazwał bym to bardziej dobitnie ale jednak nie wypada psuć świątecznego nastroju.

    Oczywiście, że drogi sport. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć np. cen sprzętu.
    Ale pewne koszty można zmniejszyć.
    1. Koszt dojazdu
    Starać się na każdy wyjazd zebrać pełen skład auta, w celu rozłożenia kosztów.
    2. Koszt noclegów
    J/W - jest wiele pensionatów, czy kwater, gdzie można negocjować ceny noclegów w zależności od ilości osób
    3. Koszt wyciągów (skipassy)
    bardzo wiele osób wyjeżdża często na ten sam ośrodek kilka razy w sezonie i za każdym razem kupuje skipass kilkudniowy. W takim wypadku po przeliczeniu ceny skipassu całosezonowego przez ilość spędzonych na stoku dni, bardzo często cena z 1 dzień bywa 2-krotnie wyższa. Ale po prostu nie każdy umie używać kalkulatora ( ...i rozumu)
    Ja z Jurkiem M robimy np. tak:
    http://www.skiforum.pl/showthread.php?t=4895

    Policzcie to wszystko sami, a stwierdzicie, że przy takim podejściu jesteście jakby "bogatsi" i stać was na więcej biało spędzonych dni :D:D:D:D:D

    Heeeej!!!
    Dużo w tym racji co napisałem, ale jak by nie liczyć ja jeżdżę na narty z synem który ma 14 lat, przyjmując że jadę do Zakopanego na jeden dzień muszę wydać na jedną osobę ok. 120 zł, na dwa dni ok 220-250 zł, jakkolwiek nie liczyć to jest więcej pieniędzy, pełny skład samochodu i tańsze skipassy nie zrekompensują noclegu i wyżywienia nawet najtańszego. Jak widzisz wiem jak używać kalkulatora i ... rozumu, ale matematyka mówi - w tym przypadku inaczej. Jakkolwiek byś nie liczył zawsze pobyt kilkudniowy w przeliczeniu na jedną osobę jest droższa niż na jeden dzień, oczywiści jezeli nie jesteś z Gdańska bo to już inna bajka
    Serdecznie pozdrawiam
    Niestety droga to rozrywka , zwłaszcza jak cała rodzina jeździ, no i taniej raczej nie będzie. Można różnymi sposobami trochę obciąć koszty ale i tak nie będzie tanio. Jedyne rozwiązanie to wykombinować jak by tu lepiej zarabiac. Niby proste, niby....

    Dużo w tym racji co napisałem, ale jak by nie liczyć ja jeżdżę na narty z synem który ma 14 lat, przyjmując że jadę do Zakopanego na jeden dzień muszę wydać na jedną osobę ok. 120 zł, na dwa dni ok 220-250 zł, jakkolwiek nie liczyć to jest więcej pieniędzy, pełny skład samochodu i tańsze skipassy nie zrekompensują noclegu i wyżywienia nawet najtańszego. Jak widzisz wiem jak używać kalkulatora i ... rozumu, ale matematyka mówi - w tym przypadku inaczej. Jakkolwiek byś nie liczył zawsze pobyt kilkudniowy w przeliczeniu na jedną osobę jest droższa niż na jeden dzień, oczywiści jezeli nie jesteś z Gdańska bo to już inna bajka
    Serdecznie pozdrawiam
    ...chyba odwrotnie!!!:eek:
    Im więcej dni, po mojemu, tym taniej wychodzi koszt/dzień !!!
    (analogicznie np. zbiorowe żywienie jest tańsze, niż dla pojedyńczej osoby)
    Chyba, że ja uczyłem się innej matematyki???:D
    Tak, czy siak na żarciu też można zaoszczędzić zabierając większość prowiantu z domu, bo w większości kwater są przecież lodówki, mikrofalki, czy gazówki. Na miejscu natomiast kupować tylko np. pieczywo, ewentualnie ciepłą herbatkę do kanapek na stoku.
    W/g mnie, nie jedziemy w góry, aby jadać wykwintne obiadki w drogich restauracjach (no, może dla niektórych jest to ważny element:p ), tylko po to, aby na maxa wykorzystać czas na stoku, do przysłowiowego padnięcia na pysk!!! No, chyba, że ktoś chce korzystać ze wszystkiego, ale wtedy niech nie narzeka na wysokie koszty, bo sam je sobie generuje!!!:mad:
    :D :D :D AMEN:D :D

    ...chyba odwrotnie!!!:eek:
    Im więcej dni, po mojemu, tym taniej wychodzi koszt/dzień !!!
    (analogicznie np. zbiorowe żywienie jest tańsze, niż dla pojedyńczej osoby)
    Chyba, że ja uczyłem się innej matematyki???:D
    Tak, czy siak na żarciu też można zaoszczędzić zabierając większość prowiantu z domu, bo w większości kwater są przecież lodówki, mikrofalki, czy gazówki. Na miejscu natomiast kupować tylko np. pieczywo, ewentualnie ciepłą herbatkę do kanapek na stoku.
    W/g mnie, nie jedziemy w góry, aby jadać wykwintne obiadki w drogich restauracjach (no, może dla niektórych jest to ważny element:p ), tylko po to, aby na maxa wykorzystać czas na stoku, do przysłowiowego padnięcia na pysk!!! No, chyba, że ktoś chce korzystać ze wszystkiego, ale wtedy niech nie narzeka na wysokie koszty, bo sam je sobie generuje!!!:mad:
    :D :D :D AMEN:D :D
    Poniżej zamieszczam krótka analizę wyjazdu na narty przyjąłem stawkę żywieniową na dobę 20 PLN (w tym śniadanie, obiad i kolacja), nocleg 30 PLN, a ceny skipass'ów przyjąłem z Białki i nijak nie wychodzi średnia doba taniej.
    Proszę pokaż twoja analizę kosztów - tylko nie słowami, a matematycznie.
    ilość dni pobytu 1 2 3 4 5 6 7
    dojazd i powrót 100 100 100 100 100 100 100
    skipass 70 135 185 235 280 320 355
    jedzenie [20zł / dobę] 20 40 60 80 100 120 140
    nocleg [30 zł/ dobę] 0 30 60 90 120 150 150
    suma: 190 305 405 505 600 690 745

    1 dzień pobytu 95 153 135 126 120 115 106
    Pozdrawim

    Poniżej zamieszczam krótka analizę wyjazdu na narty przyjąłem stawkę żywieniową na dobę 20 PLN (w tym śniadanie, obiad i kolacja), nocleg 30 PLN, a ceny skipass'ów przyjąłem z Białki i nijak nie wychodzi średnia doba taniej.
    Proszę pokaż twoja analizę kosztów - tylko nie słowami, a matematycznie.
    ilość dni pobytu 1 2 3 4 5 6 7
    dojazd i powrót 100 100 100 100 100 100 100
    skipass 70 135 185 235 280 320 355
    jedzenie [20zł / dobę] 20 40 60 80 100 120 140
    nocleg [30 zł/ dobę] 0 30 60 90 120 150 150
    suma: 190 305 405 505 600 690 745

    1 dzień pobytu 95 153 135 126 120 115 106
    Pozdrawim
    Oki:D
    No to jedziemy!!!:)

    Symulacja na wyjazd z Bydgoszczy na Velką Racę na Słowacji.
    Korzystamy z cennika karnetów ze strony VR
    http://www.velkaraca.sk/index.php?act=cen
    Przyjmujemy średni kurs Korony na 0.12 zł ( 12 groszy/Sk)

    Przyjmijmy na Razie pewne stałe:
    Dojazd - 243 zł (w obie strony)
    Nocleg - 35 zł
    Jedzenie - 20 zł

    A.Robimy najpierw dla 1 osoby na 1 dzień

    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 35 zł
    -żarcie - 20 zł
    -skipass - 89 zł
    -----------------
    razem - 387 zł/dzień/os. DROGOOO!!!!!

    B. 1 osoba na 3 dni:

    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 105 zł
    -żarcie - 60 zł
    -skipass - 244 zł
    ------------------
    razem - 652 zł, aaale 652/3 dni/1os.= 217 zł/dzień/os.
    Taniej???

    C. 4 osoby na 1 dzień:
    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 140 zł
    -żarło - 80 zł
    -skipass - 355 zł
    -------------------
    razem: 818 zł, aaale 818/ 4 os. = 204,5 zł/dzień/ os.

    D. 4 osoby na 3 dni:
    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 420 zł
    -żarło - 240 zł
    -skipass - 731 zł
    -------------------
    razem: 1634 zł, aale 1634 zł/ 4 os. /3 dni = 136 zł / dzień / osobę

    Mogę jeszcze zrobić symulację na cały sezon, przy wyjazdach 3 dniowych, 7 razy w sezonie, dla dowolnej liczby osób, przy zakupie skipassu całosezonowego (na który ja się zazwyczaj, po obliczeniach decyduję!!!:))
    Myślę, że to ci powinno wyjaśnić.
    Jeżeli to nie pomoże, to proszę się zwrócić do jakiegoś ucznia liceum, najlepiej o profilu mat-fiz, o wytłumaczenia, lub do nauczyciela tegoż :D:D:D

    Pozdrawiam i życzę w nadchodzącym Nowym Roku obniżenia wszelakich kosztów wyjazdów na narty!!!
    yanosik, nie obraź się, ale dyrdymały prawisz.
    Idąc Twoim tokiem rozumowania, lepiej od razu 3 miesiące spędzić na Velkej Racy. Na Skipassa dostaniesz dużą zniżkę, gospodarze kwatery będą wniebowzięci, za dzień zapłacisz pewnie z 70 złotych... małe ale - będziesz musiał wydać na dzień dobry jakieś 5 tysięcy pln.
    Zrozum yanosik, że tutaj chodzi o koszty sumaryczne. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Pięć tysięcy to pięć tysięcy - i nie ważne czy daje to 70pln/dzień, czy 150pln/dzień.
    Narty ZAWSZE byly sa i beda przez dluzszy czas sportem drogim jelsi porownujemy to do jakiejs sredniej nawet.KARNETY... ktos musi Finansowac wyciagi.. CIESZMY sie ze jakies powstaja.. byleby wiecej niz nowych ludzi bedzie stawalo na stokach bo kolejki sie nie zmniejsza...
    masz rację Wilhelz- to inwestycaja we własne zdrowie. Nie wszystko od razu.
    Liczy się chęć i zapał. Sprzet nie jest najważniejszy. Kiedyś jeździło sę na Polsportach i w butach Kasprowy Epoxy kosztowały majątek ok 4000zł (śtednia pensja). Było swojo i wesoło.

    Oki:D
    No to jedziemy!!!:)

    Symulacja na wyjazd z Bydgoszczy na Velką Racę na Słowacji.
    Korzystamy z cennika karnetów ze strony VR
    http://www.velkaraca.sk/index.php?act=cen
    Przyjmujemy średni kurs Korony na 0.12 zł ( 12 groszy/Sk)

    Przyjmijmy na Razie pewne stałe:
    Dojazd - 243 zł (w obie strony)
    Nocleg - 35 zł
    Jedzenie - 20 zł

    A.Robimy najpierw dla 1 osoby na 1 dzień

    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 35 zł
    -żarcie - 20 zł
    -skipass - 89 zł
    -----------------
    razem - 387 zł/dzień/os. DROGOOO!!!!!

    B. 1 osoba na 3 dni:

    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 105 zł
    -żarcie - 60 zł
    -skipass - 244 zł
    ------------------
    razem - 652 zł, aaale 652/3 dni/1os.= 217 zł/dzień/os.
    Taniej???

    C. 4 osoby na 1 dzień:
    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 140 zł
    -żarło - 80 zł
    -skipass - 355 zł
    -------------------
    razem: 818 zł, aaale 818/ 4 os. = 204,5 zł/dzień/ os.

    D. 4 osoby na 3 dni:
    -dojazd - 243 zł
    -nocleg - 420 zł
    -żarło - 240 zł
    -skipass - 731 zł
    -------------------
    razem: 1634 zł, aale 1634 zł/ 4 os. /3 dni = 136 zł / dzień / osobę

    Mogę jeszcze zrobić symulację na cały sezon, przy wyjazdach 3 dniowych, 7 razy w sezonie, dla dowolnej liczby osób, przy zakupie skipassu całosezonowego (na który ja się zazwyczaj, po obliczeniach decyduję!!!:))
    Myślę, że to ci powinno wyjaśnić.
    Jeżeli to nie pomoże, to proszę się zwrócić do jakiegoś ucznia liceum, najlepiej o profilu mat-fiz, o wytłumaczenia, lub do nauczyciela tegoż :D:D:D

    Pozdrawiam i życzę w nadchodzącym Nowym Roku obniżenia wszelakich kosztów wyjazdów na narty!!!
    Nie miej do mnie żalu, ale jak wcześniej pisałeś trzeba umieć liczyć i racjonalnie wydawać pieniądze. Uważam że taniej jest za 95 zł wyjeżdżać na jednodniowe wypady niż w super cenie za 136 zł na wielodniowy wypad - to jest moja opinia. Uszanuj moje i nie tylko moje zdanie, i nie udowadniaj że 95>136. Nie wysyłaj mnie do uczniów itd, w tym forum nie chodzi o stawianie swojego zdania ponad wszystkie, przede wszystkim każdy ma prawo wyrażenia swojego poglądu - tak Ty, jak i moja skromna osoba. Polemika owszem ale brak szacunku i ta forma - kategorycznie protestuję !, Wierzę, że to był z Twojej strony tylko incydent.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Z wyrazami szacunku Andrzej
    A jak ci wyszło to 95zł za dzień?
    Ja takze uwazam Andrzeju,ze jestes w bledzie.
    Z Twoich obliczen wynika,iz 1 dniowy wypad kosztuje Ciebie 100+70+20+0=190 zl dziennie
    2-dniowy : 100+135+40+30=305 : 2 = 153 zl dziennie
    3-dniowy : 100+185+60+60=405 : 3 = 135 zl dziennie
    190>153>135 - im wiecej dni tym koszt 1 dnia na nartach nizszy !!!!

    yanosik, nie obraź się, ale dyrdymały prawisz.
    Idąc Twoim tokiem rozumowania, lepiej od razu 3 miesiące spędzić na Velkej Racy. Na Skipassa dostaniesz dużą zniżkę, gospodarze kwatery będą wniebowzięci, za dzień zapłacisz pewnie z 70 złotych... małe ale - będziesz musiał wydać na dzień dobry jakieś 5 tysięcy pln.
    Zrozum yanosik, że tutaj chodzi o koszty sumaryczne. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Pięć tysięcy to pięć tysięcy - i nie ważne czy daje to 70pln/dzień, czy 150pln/dzień.
    Chłopaki, nie chcę was obrażać, ani krytykować!!!
    Nie takie było mój zamiar!!!
    Ja tylko poczyniłem pewne wyliczenia, a zostałem zbesztany jak mały dzieciak, który rozlał mleczko!!!
    Wasz tok rozumowania przypomina pewną anegdotę:
    Pewien jegomość przechodząc się po ZOO, zobaczył żyrafę i głośno stwierdził:
    "Nieee, to nie jest możliwe, takiego zwierzęcia nie ma !!!!" :D:D:D

    Takie są liczby i matematyka, która jest nauką ścisłą, jak wiecie, więc jeżeli gdzieś popełniłem błąd, to łatwo go wskazać!!!
    Z tymi 3 miesiącami na stoku to już konkretnie przegiąłeś, ale jak to powiedział Jasiu do pani :"To jest proszę pani ŁUK, ale podoba mi się tok pani rozumowania :D"

    W takim razie Maćku i Krzysztofie, odpowiedzcie mi na takie pytanie:
    Aby w sezonie (3 m-ce) spędzić 15 dni na stoku taniej będzie:
    -co tydzień jeździć na 1 dniowy wypad ???
    -co 3 tygodnie jechać na 3 dniowy ???
    -inne ???
    Policzcie i nie obrażajcie się jak panienki!!!
    Jeżeli ktoś nie jest bardzo bogaty, to zastosowanie ekonomii i matematyki naprawdę może pomóc zaoszczędzić sporo grosza. Trzeba tylko przed sezonem usiąść z ołówkiem i policzyć i zaplanować, a nie jeździć na dzika!!!
    Moim zamysłem było komuś pomóc, a nie deprymować kogokolwiek!!!
    Pozdrawiam!!!

    :D:D:DSZAKUNEC I RESTEK-PA:D:D:D

    :D:D:D:D:D
    Nie zgadzam się z toba ze na ubranie narciarskie trzeba wydac ogromne pieniądze.Ja kupilam za calkiem nieduza kaske fajne ciuchy 4 funa, jak sie poszpera po internecie i sie chce przedewszystkim to mozna calkiem tanio sie zaopatrzyc w potrzebny sprzet do jazdy. Najdrozsze z tego wszystkiego to sa chyba narty :-(


    Oczywiście, że jest to drogi sport. Tak samo jak bardzo drogie jest żeglarstwo, windsurfing, rajdy samochodowe, czy nawet poważnie uprawiane kolarstwo górskie. Narciarstwo od zawsze było sportem tzw. "elitarnym" i było przez wielu postrzegane jako sport dla zamożnych ludzi. Mam paru znajomych obcokrajowców, którzy uważają, że sprzęt narciarski jest cholernie drogi i stanowi dla nich spory wydatek, pomimo, iż zarabiają cztery razy więcej niż Polacy. Niestety na narty musimy też jakoś dojechać, a na górę wywozi nas wyciąg. Za to wszystko się płaci, niestety dużo. Nie liczę już kosztów towarzyszących, jak np. gastronomia przy wyciągu. Aha, byłbym zapomniał: przecież na narty trzeba się też jakoś ubrać, czyli znowu ogromne koszty. Nigdy nie dam się przekonać, że narty są tanie. Z jednej strony pasja i ogromna przyjemność z każdych pięciu minut na stoku, a z drugiej refleksja: ile w tym roku przejeździłem już kasy. Jak człowiek policzy to włosy stają na głowie.

    W takim razie Maćku i Krzysztofie, odpowiedzcie mi na takie pytanie:
    Aby w sezonie (3 m-ce) spędzić 15 dni na stoku taniej będzie:
    -co tydzień jeździć na 1 dniowy wypad ???
    -co 3 tygodnie jechać na 3 dniowy ???
    -inne ???
    Policzcie i nie obrażajcie się jak panienki!!!
    Jeżeli ktoś nie jest bardzo bogaty, to zastosowanie ekonomii i matematyki naprawdę może pomóc zaoszczędzić sporo grosza. Trzeba tylko przed sezonem usiąść z ołówkiem i policzyć i zaplanować, a nie jeździć na dzika!!!
    Moim zamysłem było komuś pomóc, a nie deprymować kogokolwiek!!!
    Pozdrawiam!!!
    widzisz yanosik, ciągle operujesz liczbami względnymi, dlatego nie widzisz esencji.
    To, co podajesz, to sposoby na obniżenie kosztów przyjemności jakimi są narty (i bardzo dobrze, na pewno przyda się to wielu ludziom, w tym i mnie :D)
    oczywiście, można dywagować, czy 100pln/dzień jest dużo, czy mało, w jaki sposób zamiast 150pln/dzień zapłacić 135pln/dzień i warto prowadzić o tym dyskusje.
    Ale nie można oszukiwać samego siebie, że narty to nie jest drogi sport.

    Załóżmy optymistyczną wersję, że płacisz 100pln/dzień szusowania (wszystkie koszty), to daje na 15 dni -> 1500pln, czyli ładny kawałek średniej pensji. A najgorsze jest to, że nikomu te 15dni nie wystarczą i będzie chciał częściej jeździć.

    No cóż, cudów nie ma, ktoś na górę wciągnąć Cię musi i jakoś w te góry dostać się trzeba. Za to trzeba płacić (no chyba, że ktoś jest freeraidowcem :D). I to generuje koszty. Dlatego narty nigdy nie będą sportem tanim, bo zawsze przegra porównanie z graniem w piłkę, czy jazdą rowerem.
    Na pocieszenie zostaje fakt, że są droższe sporty (żeglarstwo, lotnictwo, sporty samochodowe).

    PS. żeby nie było, że rzucam pieniędzmi na prawo i lewo -> w zeszłym roku 6 dni jazdy na Velkej Racy w okresie między Sylwkiem a Nowy Rokiem wyszło mnie około 600pln, łącznie z jedzeniem, transportem i skipassami, a cały sprzęt (buty, narty, ubiór) skompletowałem za około 700pln.
    Całe to liczenie kosztów wyjazdów jest troche bezsensu, rzecza oczywista jest to ze w przypadku jednodniowych wypadow n anarty koszty sa mniejsze jesli chodzi o noclegi bo ich nie potrzeba, ale sa wieksze jesli chodzi o podroz, odwrotnie jest w przypadku kilku diowych wyjazdow, wynika z tego ze im dalej jedziemy na narty to im dluzej zostaniemy tym taniej nas to bedzie kosztowac w przeliczeniu na jeden dzien czyli w ogolnym rozrachunku poprostu taniej zaplacimy za tygodniowy wyjazd na narty niz za 7 jednodniowych wyjazdow.
    Możemy dyskutować przez cały rok na temat kosztów uprawiania narciarstwa, jedno jak dla mnie jest pewne, nie wydaję mało pieniędzy na wyjazdy, dla naszej 4 osobowej rodziny to już niezły wydatek. Ale dorobiłam sobie filozofię : jedziemy w Alpy, wyżywienie wieziemy z sobą, więc jego koszt naprawdę niewielki( w porównaniu z całą resztą) , skipas drogi:) ale tyle kilometrów przez tydzień w dużych ośrodkach Alp , w Polsce nie mam szans wyjeździć przez cały sezon zimowy. Przeliczając koszt na jeden kilometr jazdy .... u nas jest drogo:cool:
    U nas na Litwie liczy się trochę inaczej: Austria, Italia: osob/6dni- 3000-4500Lt
    Slowacja: osob/10dni: 1200-1800Lt. To od punktu "A" do "Z"' i z powrotem ze skipasem, ubespieczeniem, wynajęciem nart, jedzeniem, basenami i tp... :)
    Zapomnialem dodac, ze to wiezie turystyczna firma, a to duzo co znaczy...
    Co by tu nie wyliczać, obliczać, oszczędzać na tym i owym, to trzeba obiektywnie patrząc, stwierdzić,że narciarstwo to drogi sport!!!
    Powiem wam, że na wyjazd na narty jest mnie stać dopiero od 2 sezonów. Wcześniej narciarstwo w prawdziwych górach było dla mnie daleko poza zasięgiem. Ale jak to śpiewał Krawczyk:
    "Pokochaj swoje marzenia..."
    ...a kiedyś się spełnią!!!
    Czego wszystkim życzę!!!

    :) :) :) :) :) :) :) :)

    Ale na to zabawe tez trzeba miec kase... .....wiem, wiem, ale wychodzę z założenia, że w ciągu całego roku dużo kasy wydaje się na "pierdoły" więc coś za coś, poza tym ja trochę inaczej na to patrzę bo do najbliższego stoku mam jakieś 30 km
    Ja swoja przygode z narciarstwem rozpoczalem w tamtym sezonie i zaliczylem wiele znanych wyciagow (Wierchomla, Szczyrk, Szczawnica). Mieszkam 20km od Tarnowa. Nie jestem jakos bogaty, taki norrmalny obywatel. Ale stac nas z tata zeby wyjechac sobie rano w sobote czy niedziele na narty. Np do Wierchomli mamy w jedna strone 95km. Wiele ludzi dziwi sie ze wyrzucamy pieniadze w bloto placac za paliwo, karnety, jakies jedzenie na stoku. Ale wg mnie kazdy potrafi chco troszke odlozyc i wyjechac na te narty. Wiadomo niektorzy mieszkaja dalej niz i musza wynajmowac pokoje. Jednak wg mnie dla chcacego nic trudnego :)
    Na poczatku kupiłem używane narty oraz buty od znajomego za 200 zeta i na tym sprzecie przejeździłem cały sezon. Mam wyciagi narciarskie w odległości powyżej 100 km i tam jeździmy na jednodniowe wypady. Łaczny koszt to około 70-80zł ( paliwo, karnet, jedzenie na stoku + jakieś piwko). Nie jest to mało, ale za cały dzień na świerzym powietrzu w zimie i tylu emocjach uważam, że zabawa warta jest tych pieniędzy. Dla porównania 10 minut jazdy gokartem na torze kartingowym kosztuje 20 zł...

    pozdrawiam

    Dla porównania 10 minut jazdy gokartem na torze kartingowym kosztuje 20 zł... ale w tej cenie masz wynajęcie gokarta (czyli sprzętu) i paliwo.
    A jak masz swój pojazd, to możesz pośmigać cały dzień za 30 złotych plus paliwo po torze. Tylko trzeba wiedzieć gdzie, bo o Imoli i centrach handlowych z rozkładanym torem to należy zapomnieć :D

    to takie małe sprostowanie, żeby z wątku nie zrobił się paranoiczny wątek typu: "ale przecież są sporty jeszcze droższe". W końcu to jest forum pasjonatów, a nie politykierów :D
    Nie trzebna być bogatym żeby miec dobry sprzęt np mój kuzyn kupił w tym roku nowe fishery cx za 550 zł tylko że zamiast w markowym sklepie to w komisie. Gorzej jest na wyciągach np jeśli ktoś ma 5-cio osobową rodzine i sam pracuje zarabiając ok 2 tyś złotych i mieszka w krakowie to trudno mu zarobić na częste wyjazdy np do krynicy.

    Nie trzebna być bogatym żeby miec dobry sprzęt np mój kuzyn kupił w tym roku nowe fishery cx za 550 zł tylko że zamiast w markowym sklepie to w komisie. Gorzej jest na wyciągach np jeśli ktoś ma 5-cio osobową rodzine i sam pracuje zarabiając ok 2 tyś złotych i mieszka w krakowie to trudno mu zarobić na częste wyjazdy np do krynicy. Święta prawda. Na sprzęt można sobie pozwolić. Przyzwoite, nowe narty na posezonowych wyprzedarzach można kupić za 1.000 zł. Buty, kije i tani kombinezon kolejne 1.000zł. Taki sprzęt jest kupiony na kilka lat. Ale wyjazd na narty (paliwo, kwatery, jedzenie i przede wszystkim skipasy) to jest wydatek. 4 osobowa rodzina, (dobrze jeżdżąca, więc Szczyrk, Chopok, itp) na tydzień wydaje około 3.000 - 4.000zł. I to bez rozrzucania się.
    Wiadomo, zeby jezdzic trzeba miec troche kasy,ale jesli ktos zarabia przecietnie i wystarczają mu polskie stoki, to moze sobie kupic tanio uzywany starszy sprzet i jezdzic. Czym wiecej kasy tym wieksze mozliwosci, ale niektorzy bogaci to jezdza na nartach nie dla przyjemnosci tylko dla szpanu. Sadze ze nawet ten na starszych nartach moze miec wiecej przyjemnosci z jazdy niz ktos na sprzecie za kilka tysięcy. Oczywiscie mowie oglonie, są przeciez wyjątki (na szczęscie):D
    pare lat temu: polonezem na gaz z poznania do szklarskiej (jesli szczegółowo wyliczać to polonez jakies 2.500 ubezpieczenie 1.000 :) ) gaz około 50l + 50l (powrót) LPG = wtedy 180zł, na miejscu wypozyczalnia narty plus buty 30zł /os za dzien, ski pasy 50zł /os dzien, nocleg za osobe 30zł /noc + jakies jedzonka z cieplym obiadkiem 30zł /os (piwka nie było :( ) i tak 5 dni niezłej jazdy. czyli 180 + (~150zł/dziennie * 5 * 2 osoby) = 1680 czyli osoba za 850 zł! Od tego czasu własny sprzet (poznan ma sporo sklepów i wiele wyprzedaży wiec sprzet juz jest wcale nie rewelacyjny bo na zawody nie jade) wiec rok temu w szklarskiej: we czworke samochodem firmowym dieslem wyszlo cos 60zł za osobe na miejscu bierzemy 2pokoje na 7 sni wiec schodzimy do 25ł (niestety daleko od skiarena ale poranna rozgrzewka jest) skipass wielodniowy wychodzi dzien za 55zł, jodzonka sie nie zmieniło okolo 30 zł /dzien wiec jeden dzin kosztował = 25+55+30 = 110zł czasam jazda wieczorna) wiec srednio 150zł dzien.
    Nie wiem czy drogo czy tanio ale przez rok mozna nazbierac! w miesiącu odkladasz 150-200 zł i jest 10dni! Tu podaje szklarska ale miałem tez wypad do Maddony/Włochy wieksza grupa w okresie freeweekpass z busikiem wyszło o troszke taniej ale jakie górki!!!
    Odkrycie radości z szusowania na nartach :) , tej żyłki sportu i emocji :eek: , wyjazdu z przyjaciółmi i miło spędzonego czasu:cool: , relaksu, oderwania się od monotonnej rzeczywistości, wpadnięciu w zachwyt nad pięknem przyrody - to sens ślizgania się na nartach. Jak to się polubi, a nawet pokocha - to człowiek szuka takich rozwiazań, które pozwolą mu na realizację swej pasji. Zarabiam przeciętnie, więc mam przeciętny sprzęt. Mieszkam w Krakowie, także mam możliwość wypadów 1 dniowych, a odkryłem tzw. wypady wieczorne. Po pracy z kuzynem lub z kumplem jedziemy na wieczorny karnecik. W tygodniu ludzi mniej na stokach, coraz więcej stoków oświetlonych, wieczorne karneciki są tańsze. To stwarza dla przeciętnej kieszeni mozliwość soczystego pojeżdżenia sobie na nartach. W tamtym roku udało mi się raz w tygodniu wyskakiwać, z nadzieją patrzę, by udało się podtrzymać tę tendencję i zakochać najbliższą rodzinę w tym pięknym sporcie. (Pozdrawiam.:)
    Każda pasja wymaga pewnych poświęceń. Jak ktoś może wydać na narty więcej peiniędzy to będzie miał wiecej kompfortu i możliwości. Jeżeli jednak kogoś nie stać na spory wydatek a jednak chce zakosztować radości szucowania to znajdzie dla siebie takie rozwiązania, które będą na jego kieszeń.
    Trzeba wziac pod uwage to, czy zakup calego osprzetu takze zaliczamy do "wielkich narciarskich wydatkow" fakt ze kurtka, spodnie buty etc, kosztuja dosc sporo, jednak jak madrze postapimy to ww sprzet starczy nam na lata. Dodatkowo dobrze organizujac nasz wyjazd takze mozemy duzo zaoszczedzic. Jestem studentem, niepracujacym, nie otrzymujacym od rodzicow zadnych srodkow gotowkowych, a pomimo tego jestem w stanie uciułać przez rok na wyjazd na narty + jakis nowy gadzet (w tym roku narty , w zeszlym kurtka). Wszystko zalezy od tego jak gospodarzysz swoja gotowka :). Dodam ze od 4 lat sa to wyjazdy do wloch i austrii. tylko rok temu nie bylem w stanie nigdzie wyjechac a to glownie za sprawa problemow z sesja :P
    Co racja to racja, ze jest to często jednorazowy wydatek. Ale nie zawsze. Np. rodzina w ktorej jest np. 2 dorastających dzieci to raczej na nowiutki sprzęt nie może sobie pozwolic (mowie o przeciętnej rodzinie, nie zarabiającej miliony) bo np. co roku buty są za małe itp. wiadomo ze to przez jakis czas i potem sie skonczy ale wtedy w gre wchodzi raczej uzywany sprzet
    Moim skromnym zdaniem narciarstwo nie jest dla bogatych ale do tanich ( a są takie:confused: ) sportów nie należy. Trzeba realnie szacować swoją kasę i piorytety! Ja nie mam dzieci tylko żona ( uczy sie jeździć na nartach) tak że mogę pozwolić sobie na wyjazd w góry i kilka wyjazdów na narty blisko domu bez większych problemów. Ale rodzina z 2-3 dzieci to już jest duży wydatek.
    wg. mnie najwiecej pieniedzy wydaje się na karnety i wyjazdy. Policzyłem ze w ttamtym roku w całym sezonie na same karnety wydałem (z całą rodziną) ponad 1000 zł:eek: Dosc sporo:rolleyes:
    zgadzam się w 100% cena sprzętu przy cenie wyjazdów to pikuś :).
    Jeżeli spędzam na stoku 35 dni w roku a średnio (różne ośrodki :) ) karnet 50 zł to już jest ponad 1500 a że prawie zawsze z córą to 3000 a że żona conajmiej 2 tygodnie to około 3600 same karnety ,że o paliwie/noclegach/jedzeniu/piciu nie wspomnę. A najgorsze są wyjazdy jednodniowe :).
    Zgadzam się że same karnety to duży wydatek tak z 1/3 ogólnych kosztów.
    1. dojazd w góry i powrót ( jak dla mnie to 1400 km.) - 400 zł
    2. spanko 30 zł x 7 dni = 210 zł
    3. jedzenie (jak kto lubi) ale na okragło = 250 zł
    4. skipassy 7 x 65 zł = 455 zł
    5. inne:D = 40 zł
    razem = 1355 zł
    Z tego można oczywiście coś zaoszczędzić ALE NIE SKIPASSY!!!!!
    na dzień ? :)

    Jeżeli spędzam na stoku 35 dni w roku a średnio (różne ośrodki ) karnet 50 zł To jest najsmiesniejsze, w Polsce za 50zl dziennie otrzymujesz gorke 800m z zaludnieniem 100os/m^2 , a za granica za porownywalne pieniadze dostajesz cos nieporownywalnie lepszego. Dlatego od pewnego czasu moja polityka narciarska zdecydowanie popiera wyjazdy do Austrii czy Włoch.
    Wiesz to tak jak ze ściankami wspinaczkowymi :) Ja potrafię doskonale bawić się na stoku 800m warunek musi być idealnie przygotowany a jak jeszcze można rozłożyć "zabawki" to już 7-dm niebo. Nie należę do osób ,które muszą przejechać dziennie na nartach 75km. wystarczy mi machnąć te 800m na max-a ze 20 razy :) Te 50 zł to taka średnia dla Austria/Słowacja/Polska :)
    inne to 2,3 zl x 3 x 6 = 41 zł Trochę zaokrągliłem w dól. A że 6 dni to dla tego że 7 wracam do domu i jestem driver:D .
    co do wyjazdu w Alpy to myslałem o tym. Koszt jest wiekszy ale jakość usług równiez. Pojade w przyszłym roku, jak żona będzie dobrze (w miarę) jeździć:D
    Od 5 lat nie bylem w polsce na nartach(no moze z 1nym wyjatkiem).W ferie jeszcze jako licealista i pozniej jako student jezdzilem na zorganizowane wyjazdy i jeszcze nigdy nie wydalem wiecej niz 1400zl (ze wszystkim karnet jedzenie przyjemnosci, dojazd itp). Z wyliczen pawla wynika ze cena jest porownywalna z podobnym wypadem do polski. Co prawda zazwyczaj wiaze sie to z pewnymi niedogodnosciami, jednak mimo wszystko wg wszystko przemawia za wyjazeem zagranicznym
    Wiesz dla ludzi pracujących na etatach problemem jest urlop. A ja mieszkając w katowicach co weekend staram się być w "górach" przynajmniej na jeden dzień w ramach sobót/niedziel :) lub piątkowych popołudni. I dlatego wychodzi mi minimum te 35 dni za sezon co kosztuje mnie tylko 12/14 dni urlopu :).
    No tak to jest problem jednak popatrz na to z drugiej strony. Jadac w Polske decydujesz sie czesto na dluzsze stanie w kolejce niz faktyczne jedzienie, musisz dojechac do osrodka a jakie drogi i służby mamy (czytaj "zima zaskoczyla drogowcow"). Nie chce w tym momencie mowic ze wyjazdy jedniodniowe sa zle (niektorzy nie maja alternatywy), ale jednak ja jadac na taki wyjazd po tygodniu (przynajmniej ja) odstawiam narty bo czuje sie "wyjeżdzony"
    I spędzasz tylko 7 dni w sezonie na nartach ? W dobie zorganizowanych wyjazdów z Krakowa (antałki i takie tam) to nie być na Kubinskich to duże niedopaczenie :)
    Ja też jestem w sezonie na minimun 2 wyjazdach 7 dniowych + około 2 wyjazdy 3 dniowe + reszta i nie czuję się "wyjeżdzony" . Tak jak pisałem nie jestem typem narciarskiego turysty/zwiedzacza tras
    A inni są niezadowoleni jadąc na 2 tygodnie bo wybieraja takie ośrodki w których stoi się po 40- gpdzinę czasu żeby chodź raz wjechać... A oni tego nie rozumieją... :rolleyes:
    Antalki odpadaja bo nienawidze wstawac rano (5am brrrrr), dodatkowo nie ukrywam ze wielkim fanem jazdy czymkolwiek czego nie prowadze nie jestem. Jadac na tydziej jezdze 7 dni non stop i 8mego juz ciesze sie ze wracam.
    Moze wyjde na bufona ale ja nie potrafie sie bawic na stoku w polsce, powodow jest kilka : kolejki, zachowanie typowo "polskie" (nie mowie ze wszyscy ale zdazaja sie przypadki), wszechobecnosc pieknego polskiego slowa na K, po prostu za granica wydaje mi sie jest tak ladniej........
    Ja napisałem,że potrafię się "bawić" NARCIARSKO całą reszte popieram :)
    Przy odpowiednim zorganizowaniu mozna sie wyjezdzic za stosunkowo nieduze pieniadze i to w Alpach.W tym sezonie jezdzimy co 2,3 tygodnie na 3-4 dniowe wypady w Alpy na Hochkar.Kupilismy tam karnet sezonowy za 250 euro (ok.950 zl)Dojazd wychodzi 120 zl/osoba z Bydgoszczy.Noclegi 10 euro/dziennie(80 zl-2 noce,120 zl / 3 noce)Mysle,ze uda sie w tym sezonie pojechac 7 razy,czyli dwadziescia kilka dni na nartach w Alpach,co wyjdzie wliczajac dojazd,nocleg i skipass ok.2500 zl.

    Od 5 lat nie bylem w polsce na nartach(no moze z 1nym wyjatkiem).W ferie jeszcze jako licealista i pozniej jako student jezdzilem na zorganizowane wyjazdy i jeszcze nigdy nie wydalem wiecej niz 1400zl (ze wszystkim karnet jedzenie przyjemnosci, dojazd itp). Z wyliczen pawla wynika ze cena jest porownywalna z podobnym wypadem do polski. Co prawda zazwyczaj wiaze sie to z pewnymi niedogodnosciami, jednak mimo wszystko wg wszystko przemawia za wyjazeem zagranicznym Czajfoos,
    nie wiem jak ty to liczysz, ale wydatki w Alpach należy mnozyć x2 w porównaniu z Polską. Oczywiście frajda jest też x2.
    tutaj sie nie zgodze - wydatki porownywalne,a frajda 10 x wieksza:)
    Jedziesz samochodem w 4 osoby zakladamy ze benzyna srednio kosztuje 4zl dystans to 1200km i palimi 10 l/100km to daje nam jakies 120zl w jedna strone na pasazera . (total 240)

    Apartament zarezerwowany odpowiednio wczesnie 1000-1200 zl na 4 = total 300zl

    Karnet = 120e = 500zl (nie mowie tutaj o karnecie na wszystko najbardziej szpanerskim ktorego prawdodopodobnie i tak nie wykorzystasz.

    Koszta do tej pory 500 + 300 + 240 = 1040zl

    Odejmujesz od ilosci ktora przeznaczasz na wyjazd tj szacunkowe 1400-1040 = 360 czyli zalozmy ze jest to 100e jako ze wczesniej zaokraglalismy do gory.

    masz 100 e na jedzenie, alkohol kupujesz na slowacji a gadzety na sniadanie/kolacje kupujesz i sam sobie robisz. 100e starcza spokojnie
    zwykle z puknktu a do p-tu nb mozna dotrzec roznymi sposobami: sa,olotem samochodem, rowerem nawet'

    tak samo z nartami: mozna na pobliskiej gorce a mozna heli skiing. nie znaczy ze jeden narciarz jest lepszy a inny gorszy: tak dlugo jak sprawia to przyjemnosc, radosc i mile doznania to w sumie nie ma znaczenia jak sie to robi: oczywiscie dla mnie ma ale w sumie wymagania rosna w miare doswiadczenia: tez lubilem wypady do zielenca...... ale preferuje prawdziwe gory z prawdziwym sniegiem i cale szczescie ze zdrowie pozwala korzystac, i srodki finansowe tez...........

    :) :)
    Przyszło mi do głowy iż skoro na forum było ostatnio tak trochę nie skirodzinnie to może odgrzanie kilku starych tematów pozwoli poklikać o czymś innym niż problemach i doborze nart. Z drugiej strony jest dużo nowych osób które zapewne nawet nie dokopały się do tych tematów.

    :)
    Zgadam się że zakochałem się z żoną w drogim sporcie. Ale gra jest warta świeczki tak mi się wydaję.
    Jeszcze jak sobie pomyślę, że z kumplami jak zaczynaliśmy dopiero jeździć mówiliśmy "narty to tani sport" po tym jak na giełdzie kupiony został sprzęt na "start", to teraz się nabijamy z siebie, że hej.
    zawsze mozna kupic sprzet na gieldzie
    Dzisiaj to już snobizm :D sam się czasami na tym łapię ale generalnie sprzęt można kupić za przyzwoite pieniądze ;) najgorzej jest później, noclegi -jeszcze jak cię mogę ale wyciągi już stają się problemem,szczególnie gdy brak kolejek ( paradoks ) ale możemy jęździć bez przerwy i tutaj okazuje się że w polskich warunkach zaczyna brakowć kasy i to jest przykre:mad: Mała przerwa i jeździmy dalej:p:)
    Chociaż dla kilku ślizgów warto przemierzać kilometry;):)

    Pozdrawiam
    witam,ja zarabiam 950 pln miesiecznie,nie klamie, mam motocykl enduro warty 15 tys pln jezdze zawodowo duzo kasy na to idzie miesiecznie na sama eksploatacje ok 400 pln ale na wyjazd zbieram caly rok jesli ktos z glowa oszczedza i wie czego chce to wcale drogo nie wychodzi,poza tym mam takie szczescie ze mimo malych zarobkow sam sie nie utrzymuje starzy daja zrec :) i mieszkac:)

    PS nie zawodowo a wyczynowo pomylilo mi sie wyczyn tzn wypady co neidziele z wariatami do lasu na bagna ostry terent itp:)
    .... czy da sie wyliczyc koszt wspaniałej pasji...???
    jesli czegos mocno chcemy to nic nam nie stanie na przeszkodzie,nie wierze ze przez caly rok nie da sie uzbierac troche grosza
    A propos snobizmu.Dynastar wypuścił serię z logo Ferrari (deski i buty).
    Ciekawe ilu gości u nas się pokusi..?

    jesli czegos mocno chcemy to nic nam nie stanie na przeszkodzie,nie wierze ze przez caly rok nie da sie uzbierac troche grosza ja mam nawet taką specjalną "skarbonkę" :), wszystko ponad normę do niej wrzucam i właśnie wyliczyłam, że sezon w tym roku będzie udany :D

    A propos snobizmu.Dynastar wypuścił serię z logo Ferrari (deski i buty).
    Ciekawe ilu gości u nas się pokusi..?
    Tez sa narty Volkl Porsche, ale jakos specjalnie nie widzialem w nich ludzi. :)
    i to dostajesz je zupełnie gratis,warunek-kupujesz w salonie nowe porsche...
    kolezanko skarbonka to tez dobry pomysl tylko ja musze dawac kase w taka koperte do mojej babi co miesiac bo ja jak bym mial skarbonke to wyciagalbym z niej kase a moja babka jest taka ze ona mi nie da kasy z koperty chocbym nie wiem co przed wyjazdem i to jest dobre w tym wszytskim u babki lepiej niz w banku i zawsze cos dorzuci babinka w kopertke od siebie:)

    Tez sa narty Volkl Porsche, ale jakos specjalnie nie widzialem w nich ludzi. :) byly w lecie na allegro i poszly za 200pln
    ... a ja miałam kilku klientów , którzy kupili Porshe i podobno były OK , ale to już dobrych kilka lat temu.
    Pozdrawiam SKIBLONDI :D:D:D

    ... a ja miałam kilku klientów , którzy kupili Porshe i podobno były OK , ale to już dobrych kilka lat temu.
    Pozdrawiam SKIBLONDI :D:D:D
    Znam jednego osobnika, ktory kupil te narty wlasnie dla napisu.
    Musze dodac, ze jezdzi na nich jakby mial Trabanta.
    1. Blizzard SLR - 1600zł
    2. Strój narciarski - 1500zł
    3. Karnet w Małym Cichym - 40zł
    4. Wrażenia ze wspinaczki na górny parking bo zabrakło prądu - bezcenne

    To tak a propos kosztów ;)
    kolego Shireikan ten karnet 40 pln na ile zjazdow byl?? PS.czy na twoim foto widze moze africe twin lub transalpa??

    kolego Shireikan ten karnet 40 pln na ile zjazdow byl?? PS.czy na twoim foto widze moze africe twin lub transalpa?? 40zl, to cena poza sezonem w godzinach 9.00 - 14.00, w sezonie 13.00 - 18.00. Co do zmiany cennika to nie wiem, Lutek mzoe bedzie wiedzial przedsezonem :)
    Pelny cennik masz tutaj: http://www.skimaleciche.com/?strona,...ennik,ant.html
    cóż... mam dwie pasje : rower i narty... obie uprawiam czysto hobbystycznie... latem rower - zimą narty. Czy narciarstwo jest drogie - jest niezbyt tanie - sprzęt, karnety, dojazdy.... a to trzeba nowe buty a rękawice... Obiektywnie rower kosztuje mnie trochę taniej - a dokładnie taniej o cenę karnetów - bo wyjazd ( noclegi, wyżywienie...) kosztuje tyle samo... kurtkę też trzeba kupić.... przygląd też trzaba zrobić... i też ciągle się dokłada - to rękawiczki a to nową lampkę - może ceny są inne ale to też pieniądze... wiec nie przedłużając.... lubię moje hobby a podejrzewam, że zbieranie znaczków też kosztuje.... ( same znaczki, klasery...)
    Aście się czepli :mad: nie pamiętam ile za ten karnet dałem więc te 40 zł to tak z niczego... Najważniejsza jest wspinaczka :p

    A to ostry żaden z Twoich typów. To Suzuki Bandit 600N K3 :P

    Aście się czepli :mad: nie pamiętam ile za ten karnet dałem więc te 40 zł to tak z niczego... Najważniejsza jest wspinaczka :p Wybacz, myslalem ze podajesz wiarygodne informacje. :)

    Znam jednego osobnika, ktory kupil te narty wlasnie dla napisu.
    Musze dodac, ze jezdzi na nich jakby mial Trabanta.
    Tak bywa bardzo często , ale kto bogatemu zabroni ???
    POZDROWIONKA SKIBLONDI:cool::cool::cool:
    ...czy narty dla bogatych?-tak dla takich ale czy bogactwem duża ilość kasy,czy składowisko rzeczy różnych,czy też pasja jaka mamy?Wyceń pasję swoją-ile warta?-pewnie każdą kasę jeśli pasja szczera...
    Czy bogatym ludek w wypasionym sprzęcie,w metkach jak choinka stojąc łapie oddech czy też koleś,który na wyklepanych dechach i karnecie
    kumpla i bez przerwy na ten oddech śmiga i upłynie wiele zanim
    ...jak choinka stanie...
    Dodam jeszcze,że tej górnej półki sprzętu co sięgamy do niej jednak nie ma -zawsze nad nią półka wyższa...
    Pamiętam dobrze moje początki z tym sportem... biedny, bezrobotny student;) – nie licząc korepetycji i stypendiów:)) Nazbierała się nas takich bidaków grupka z 10 osobowa(+-4), każdy o podobnych zasobach finansowych, ale i każdy z fantazją:)
    Zawsze rozgrywaliśmy to tak, że wybieraliśmy jakąś dziurę, ale z bliską lokalizacją pkp, tak max do 30km.
    Następnie ktoś tam załatwiał tańsze bilety z pkp (grupa=członkowie 50%zniżki +opiekun za free), ktoś wyszukiwał jakieś tanie kwatery - 17-20zł (od 2 do 5 lat temu).
    Przy takich mniej znanych kurortach, znachodziły się też wypożyczalnie gdzie dostawaliśmy sprzęt za 20zł/doba. A później ostre negocjacje z karnetami;). Pomimo małej grupy zawsze dostawaliśmy spore zniżki (około 20% na karnet + kilka zjazdów gratis, raz dostaliśmy 50%;)
    Oczywiście zaopatrzenie przywoziliśmy z sobą, obiady przygotowywaliśmy we własnym zakresie, jakieś piwo też częściej w domu niż w barze i jakoś wszystko dało się załatwić tańszym kosztem.
    Wydaje mi się, że ten sport może nie jest dla wszystkich, ale na pewno dla większości. Tylko biedniejsi muszą umieć to odpowiednio rozegrać, znaleźć odpowiednie miejsce, później znaleźć jakieś zakwaterowanie w rozsądnej cenie i najważniejsze dobrać odpowiedni termin. A jeszcze jak się zbierze jakaś grupka... ;)

    Pozdrawiam
    cg
    Moim zdaniem nie,ale pod pewnymi warunkami:
    1.Mieszkasz blisko gór
    2.Kupujesz używany sprzęt
    3.Masz fantazję i nie zwracasz uwagi na lepiej wyposażonych,tylko cieszysz się z jazdy.
    To trudne ale nie niemożliwe
    Czy wiecie, że narciarze z Polski - to jedni z najlepiej ubranych, jeżdżących na topowym sprzęcie i najwięcej wydających klientów w Dolomitach ????
    Prowadzę swoje Narciarskie Biuro , od lat w zimie mieszkam w Dolomitach Włoskich i od lat obserwuję Polaków przyjeżdżających na narty - to wspaniali i bogaci - lubiący się bawić i wydawać kasę . A od 2-3 lat zainteresowanie nie tanimi kwaterkami 10-20 km oddalonymi od stoku , a najchętniej hotel 4*
    przy stoku.
    Pozdrowionka SDKIBLONDI :cool::cool::cool:
    Duże ośrodki narciarskie to frajda dla bardzo wielu ludzi ale też bardzo duże koszty infrastruktury. Myśle, że aby to mogło działać i być dostępne dla wszystkich większość musi płacić koszty utrzymania tego biznesu. Inaczej nie byłoby po prostu gdzie jezdzić :)
    Kiedyś widziałem gdzieś w polskich górach świetną parę. Oboje ubrani prześlicznie. Ona tleniona blondi ze snieżnym makijażem, długie paznokcie, seksowna przepaska na głowie, on w bajeranckich sunglassess:D. Stali tak z półtorej godziny w tym samym miejscu. Po czym zapakowali się do swojego merca i pojechali - numery warszawskie:D A wieczorkiem pewnie w gronie przyjaciół:
    "Byliśmy dziś na nartach, ależ było bosko":D
    Oni akurat mi nie przeszkadzaja. Gorzej jest z ludzmi, którzy wpychają się bez kolejki na wyciąg, jadą na krechę po pijaku albo klną równo z byle powodu nie bacząc, że komuś to może przeszkadzać.

    Oni akurat mi nie przeszkadzaja. Gorzej jest z ludzmi, którzy wpychają się bez kolejki na wyciąg, jadą na krechę po pijaku albo klną równo z byle powodu nie bacząc, że komuś to może przeszkadzać. Zdecydowanie tez sie przychylam ku tej opinii, niech sobie stoja. Byle nie na srodku stoku. Sprzet najnowszy i z najwyzszej polki tez nich sobie maja, byleby umieli go wykorzystac :)
    Doliczyć do tego trzeba tych co zwykli rozsiadać się na stoku, często za zakrętami lub za wzniesieniami:mad:

    Kiedyś widziałem gdzieś w polskich górach świetną parę. Oboje ubrani prześlicznie. Ona tleniona blondi ze snieżnym makijażem, długie paznokcie, seksowna przepaska na głowie, on w bajeranckich sunglassess:D. Stali tak z półtorej godziny w tym samym miejscu. Po czym zapakowali się do swojego merca i pojechali - numery warszawskie:D A wieczorkiem pewnie w gronie przyjaciół:
    "Byliśmy dziś na nartach, ależ było bosko":D
    Oby więcej snobów tak postępowało :) Będzie mniejszy tłok i mniej chamstwa na stoku.

    Oby więcej snobów tak postępowało :) Będzie mniejszy tłok i mniej chamstwa na stoku. :eek::eek::eek: LOl :P

    Lansik się szerzy - no i dobrze...

    Powaga, zgadzam się z kolegą żeby tak częściej było. Według mnie narciarstwo nie polega na chwaleniu się nim tylko na pewnej subiektywnej odmianie narcyzmu xD - innymi słowy robie to dla siebie a nie dla znajomych, przyjaciół czy cholera wie dla kogo innego.:p
    No pewnie ze tak jest kiedyś nawet się naciałem we francji w 3dolinach na takiego jednego- ubrany jak choinka kurtka spyder, narty chyba gs11 buty salomona jakieś x-wave 9. A koleś jeździł jak pokraka bo akurat dłuższy czas mijałem go na tym samym stoku, no i mówie do ojca że po c*** mu taki sprzęt, póxniej jak jechaliśmy w gondoli okazało sie że to polak :)

    Tak jest że w polsce jest taka głupia mentalnośc że jak sobie kupisz najlepszy sprzęt to wszyscy na Ciebie patrzą i Cię podziwiają. W alpach ludzie nie przywiązują tak do tego wagi bardziej chcą wypocząć i jak już to pokazują co potrafią a nie wydają nie wiadomo ile na sprzęt.
    mike71 - Jak to mówią " nie szata zdobi człowieka" choć w tym przypadku tak jest, pociesza mnie jednak fakt że ( tak z własnej obserwacji i doświadczenia) że ludzie częściej zwracają uwagę, jeśli już, na dobrze jeżdżących narciarzy u których mogą coś podpatrzeć i czegoś się nauczyć, niż na tych bogato ubranych i wyposażonych.
    Nie zapominajmy jednak że jest również spore grono ludzi dobrze jeżdżących i dobrze ubranych ale to już inna inszość!!!
    Czy to drogi sport ? - jeden powie że nie, a inny że tak. Według mnie do tanich nie należy. Ładnie to ujął "skimen6" kilka wpisów wcześniej.

    Pozdrawiam
    koledzy jak sie cos kocha to nic nie stanie nigdy na przeszkodzie
    Dosyć często zdarza się , że widać typową choineczkę stojąca koło baru i sączącą piko dla odwagi by zjechać oślej łączki, która wpatruję się ze swoimi znajomymi w tłum narciarzy i snowboarderów wypatrując czarnej owcy na stoku (czytaj: w ich pospolitym mniemaniu ubogo przystrojony koleś) i śmieją się z takiego biedaka bez żadnego wstydu i opanowania. W takich momentach warto poczekać aż sami nowobogaccy wejdą na stok i zaprezentują swoje "wybitne" umiejętności xD Wtedy dopiero słychać komentarze hehe :p

    Dosyć często zdarza się , że widać typową choineczkę stojąca koło baru i sączącą piko dla odwagi by zjechać oślej łączki, która wpatruję się ze swoimi znajomymi w tłum narciarzy i snowboarderów wypatrując czarnej owcy na stoku (czytaj: w ich pospolitym mniemaniu ubogo przystrojony koleś) i śmieją się z takiego biedaka bez żadnego wstydu i opanowania. W takich momentach warto poczekać aż sami nowobogaccy wejdą na stok i zaprezentują swoje "wybitne" umiejętności xD Wtedy dopiero słychać komentarze hehe :p najlepiej byc dobrze ubranym miec sprzet i jezdzic jak body m.........

    osobiscie nie mam zadnych awersji do dobrze ubranych osob: spotkalem wsrod nich prawdziwych specow: ale z innej beczki: czy sie zgodzicie ze poznajecie danego delikwenta czy jest dobry narciarz czy nie, juz po samym sposobieporuszania sie, noszenia nart, zakladania nart, wkladania w stojak itp????
    Dlaczego wśród nas tak dużo zawiści ? Co Wam przeszkadzają ludzie którzy mają dużo pieniędzy? Mają bo na nie zapracowali, i wydają na co chcą.A że czasami wśród nich zdarzają się tacy co nie potrafią wykorzystać tego sprzętu to inna sprawa.

    Dlaczego wśród nas tak dużo zawiści ? Co Wam przeszkadzają ludzie którzy mają dużo pieniędzy? Mają bo na nie zapracowali, i wydają na co chcą.A że czasami wśród nich zdarzają się tacy co nie potrafią wykorzystać tego sprzętu to inna sprawa. Tu nie chodzi o to że mają pieniądze ale o pozerstwo. Jeżeli taka persona uważa że kwota wydana na sprzęt świadczy o jej umiejętnościach i tak się zachowuje to jest to co najmniej niepoważne.
    Olej to, bądź ponad to. Czerp przyjemność z jazdy i nie zawracaj sobie głowy pierdołami. Spójrz na góry i się odpręż. To jest czas na odpoczynek

    Olej to, bądź ponad to. Czerp przyjemność z jazdy i nie zawracaj sobie głowy pierdołami. Spójrz na góry i się odpręż. To jest czas na odpoczynek i jezdzij tam gdzie takich osob NIE MA:)
    jan koval - albo tak szybko że ich nie zauważymy:D:)

    a najlepiej bawmy się tym super zajęciem jakim są narty i jak możemy podpatrujmy tych najlepszych a jeśli potrafimy coś podpowiedzieć słabiej jeżdżącym ( zarówno gorzej jak i lepiej wyposażonym ) to radźmy im jak nawięcej a (tak myślę ) może będzie i weselej na stokach i bezpieczniej:)

    Pozdrawiam

    Doliczyć do tego trzeba tych co zwykli rozsiadać się na stoku, często za zakrętami lub za wzniesieniami:mad: Do tych bym strzelał . ;)
    Nightgale - ale jak trafić gościa którego nie widać:D;):)

    Do tych bym strzelał . ;) Nie kuś.. nie kuś...:cool:

    Do tych bym strzelał . ;) Ja też...;)
    hi
    Co do glownego zapytania . Powiem tak ze w Polsce narty sa dla bogatych gdzie indziej NIE .

    Dlaczego a no prosta sprawa bo w Polsce ceny za ta przyjemnosc nie sa dostosowane do srednich zarobkow (dajmy na to 1,5tyz zl ) lub odwrotnie .

    Owszem i tu nie nie sa za darmo ale wlasciciele stokow maja na tyle oleju w glowie ze kombinuja jak zarobic na wszystkich i jak wszystkim dogodzic nawet tym mniej zarabiajacym i tak np na gorkach kolo mnie (wysokosc cos ala zieleniec , moze szczyrk ) roznego rodzaju promocje , np dany dzien 5klassci za darmo , inny strazacy , seniorzy , a raz do roku w marcu wszyscy za darmo , dalej jazdy wieczorne(weekend) od 3-22 polowa ceny czyli 30usd , w dni od pon do piatku caly dzien za 25 $ sob i niedziela 50-60 $ ,od15marca do konca czyli gdzies 2 tydzien kwietnia (zalezy ) kazdy dzien z weekendami za 25$ (1,5godz pracy zwyklego pracownika , a 1 godz np fachowca kafelkarza )
    kupony online znizka 20$ , jesli zakupie bilet w sklepie sportowym 12$ mniej, zaplace niz na stoku (44$za1dzien w weekend a nie 56$), wyjazdy ktore organizuja sklepy w kazdy weekend ,place 80$ dostaje bilet na wyciagi i wsiadam w autobus pod sklepem ktory mnie wiezie (350km w jedna strone ) na gorke na ktorej jest 200tras i ponad 20wyciagow w tym 3 gondole (no ta juz troche wieksza niz zieleniec) czyli za 80$ przejezdzam 700km i w tym mam bilet na ponad 20wyciagow.

    Nie pisze zeby sie chwalic jak to nie ma w hameryce ba sa osrodki za 100$ za dzien a pokoj za 350$ na dobe , ale chodzi w tym o to ze wlasciciele walcza i dbaja o kazdego bo lepiej jest zarobic 25 $ za dzien niz nic a zwykly zjadacz ma zawsze wybor i trafi cos pod swoja kieszen .
    Odnosząc się do średnich zarobków w kraju,to narty nie należą do tanich sportów,na początek sam sprzęt jest drogi,a jego cena rośnie wprostproporcjonalnie do umiejętności.Sam wyjazd,to też duży wydatek,szczególnie jak ktoś jedzie całą kilkuosobową rodziną.
    A tak w ogóle,to sport nie jest tani,kupmy dobry rower do jazdy po górach,albo sprzęt do nurkowania,to wszystko sporo kosztuje.
    żaden sport nie jest tani, jeśli chcemy go uprawiać na poważnie (a nie tylko mówiąc, że uprawiamy), startując w imprezach, zawodach, zwracając uwagę na jakość sprzętu, na odpowiednią odzież, do tego wyjazdy, odpowiednie żywienie, karnety wstępu, instruktorzy, trenerzy, itp....

    a co do narciarstwa - na początek używane narty za 250zł, najtańsze buty za 300-350zł, kijki 50zł, spodnie mogą być takie jak do zimowych spacerów, jak nie to są poniżej 100zł, kurtke jakąś mamy, rękawiczki też, kask 150zł, gogle 50zł,
    wychodzi poniżej 1000zł, a jest to wydatek na pierwsze 2 sezony,
    potem to już jak się wciągniemy to sukcesywnie sie dokupuje, najlepiej po sezonie, na prawdziwych wyprzedażach,
    jeśli ktoś wczesniej uprawiał/uprawia inne sporty (rower, bieganie, wspinaczka, czy nawet ostra turystyka) to ma sporo gadżetów, bielizny, ciuchów, które się przydzą także w narciarstwie
    Nie - narty nie są tylko dla bogatych.
    Oczywiście wyjazdy w Alpy, sprzęt kosztują, ale można w Polsce "pojeździć" z rodziną w małych ośrodkach za mniejszą kasę.
    Trzeba tylko zdefiniować pojęcie, co to znaczy "narty"
    1. Jeśli za "narty" rozumieć będziemy wyjazdy w dobre ośrodki alpejskie, zwłaszcza rodziną - to tak, są kosztowne.
    2. Jeśli przyjmiemy, że celem jest przebywanie na świeżym powietrzu, aktywny ruch - to już to inaczej wygląda - pamiętam jak czasów szkolnych z kolegami sami ubijaliśmy trasę, nie było wyciągów, narty i buty najprostsze - jazda praktycznie bezkosztowa, a radości pewnie nie mniej, niż dzisiejsze moje jazdy w Alpach - trzeba tylko umieć cieszyć się z tego, na co możemy sobie pozwolić

    Wyjazd do małej stacji narciarskiej (orczyk 1,4 dorośli, dzieci - 1,2) dla rodzinki 2+2 przy założeniu po 15 zjazdów na osobę wyjdzie około 78 zł (karnety) plus jakiś dojazd i coś do picia - to chyba nie jest aż tak dużo, by mówić o bogatych. Przebywanie na świeżym powietrzu - bezcenne

    Nie - narty nie są tylko dla bogatych. Pozdrawiam
    H.
    Narty to też sport dla osób rozumnych, myślących i umiejących poruszać się w wielu (w tym pozanarciarskich) zagadnieniach. Nie sztuką jest pojechać do zatłoczonego Zakopca, czy innego Szczyrku i wydać niemałą kasę, aby postać w kolejce, a następnie być złupionym przez "góralską lichwę" na kwaterce, parkingu, czy w knajpie.
    Dlatego wielu spośród nas kupuje karnety sezonowe w Austrii, które jak w przypadku oferty na 7 ośrodków są ... naprawdę symbolicznej ceny http://www.skisport.com/de/2/00-2796...sunnycard.html

    Tylko pięc wyjazdów w sezonie da średnią cenę skipasu na wyjazd niecałe 60 E - rzecz zupełnie nieosiągalna w przypadku pojedynczych wyjazdów ...

    Zdravim :-)
    Pewnie,że można tanio spędzić dzień na nartach,ja mam ten plus ,że dojazd w Beskidy zajmuje mi nieco ponad godzinę,jak mam jakiś dzień wolny,to pakuję się o 6 rano jadę do Szczyrku,karnety godz 8-13 38 zł/osobę ,benzyna
    50 zł,herbata w termosie 0 zł ,wrażenia z jazdy - bezcenne
    A w tygodniu w ciągu 5 godzin można się najeździć i na obiad jestem w domu.
    Ile trzeba mieć żeby być zaliczanym do bogatych ?
    Bo od tego trzeba wyjść aby można było odpowiedzieć na to pytanie.

    Spokojnie można założyć że jak 4 osobowa rodzina chciała by uprawiać ten sport na przyzwoitym poziomie to 4 tyś na sezon to jest mało (bez wyjazdu tygodniowego).

    Dlatego wielu spośród nas kupuje karnety sezonowe w Austrii, które jak w przypadku oferty na 7 ośrodków są ... naprawdę symbolicznej ceny http://www.skisport.com/de/2/00-2796...sunnycard.html Jeżeli uważasz, że wydatek 290 E jest symboliczny to utwierdzasz w przekonaniu, że narty nie są dla zwykłego Kowalskiego. Co zresztą jest prawdą. Zakładając, że mamy jakąś parę, która chciałaby kupić taki skipass to muszą jednorazowo wydać ok. 2400 PLN. A to nie jest mała kwota. Jeżeli dochodzą do tego dzieci to robi się jeszcze większy wydatek. Jak pisałem dwa zdania wcześniej narty nie są dla wszystkich bo jest to drogi sport. Jednodniowy wypad na narty do Czech dla dwóch osób to wydatek min. 300zł. Ile ludzi stać na takie jednorazowy wydatek? Również dla mnie narty nie zawsze były osiągalne, dopiero przy pewnych zarobkach mogłem sobie pozwolić na wyjazdy czy to do Czech, czy to w Alpy. Często zdaje nam się, że coś jest powszechne, dla każdego, ponieważ zarówno my jak i nasi znajomi np. jeżdżą na nartach. A rzeczywistość jest taka, że otaczamy się znajomymi o podobnym statusie finansowym i pewne rzeczy traktujemy jako coś normalnego. Można to porównać do fajnego przykładu z zycia, mianowicie posiadania zmywarki do naczyń. Pewnie większość z nas ją ma, nasi znajomi też. Od taki sam podstawowy sprzęt jak lodówka. A jak pokazują badania społeczne tylko 7% gospodarstw ma zmywarki (taki porównawczy przykład) Narty może nie są tylko dla bogatych, ale też nie dla zwykłego Kowalskiego. Prawda jest taka, że wiele osób chciałoby np. jeździć na nartach ale jest to dla nich sport za drogi.


    Ile trzeba mieć żeby być zaliczanym do bogatych ?
    Bo od tego trzeba wyjść aby można było odpowiedzieć na to pytanie.

    Spokojnie można założyć że jak 4 osobowa rodzina chciała by uprawiać ten sport na przyzwoitym poziomie to 4 tyś na sezon to jest mało (bez wyjazdu tygodniowego).
    GUS albo jeden z ośrodków badawczych publikował wskaźniki zarobków i wyszło, że bogaty to ten co ma 5 kpln brutto na osobę (ok. 3500 netto). Poniżej są zamożni, średniozamożni, itd itp.
    Właśnie czytałem wywiad z Andrzejem Bachledą,jego słowa są dobrym komentarzem do tej dyskusji.

    Nie widać szans na poprawę?

    "Sporty zimowe są domeną zamożnych społeczeństw. Zabierzemy się więc najpierw za jakość naszego życia, to zabierzemy się też za jakość tych dyscyplin. Dziś dla większości ludzi utrzymywanie np. małego narciarza alpejskiego to zbyt duży wydatek. Mamy więc do czynienia głównie z dziećmi z zamożnych rodzin, co siłą rzeczy ogranicza wybór, selekcję. Narybek powinien pochodzić głównie z klasy średniej, która w Polsce nie żyje jeszcze na poziomie swoich odpowiedników z Niemiec czy Austrii"
    Jak się chce to się poszaleje ;]. Przed sezonem kompletowałem sprzęt na najbliższe 2-3 lata. Narty to używane Fischery za 380 zł, buty kupiłem nowe dalbello za 600 zł kijki za 50 zł co nam daje 1030. Jest to kwota realna dla szesnastolatka. 1,5 miecha przepracowane w wakacje to jeszcze na "pierdoły" zostało. Ubranie rodzice się zaparli, że sami kupią i żebym sobie wybrał. Wszedłem na allegro i kupiłem kurtkę http://www.allegro.pl/item905590425_...l.html#gallery.
    Spodnie kupiłem za 190 zł, bardzo podobne jak poprzednie które miałem i mi pasowały. Do tego odzież (kalesony jakby) rękawice ( ok. 100 zł) kask za 130 a gogle miałem. Więc za ubiór zapłaciłem ok. 570 zł. W sumie na wyposażenie wydałem 1600 zł. W wakacje zarobiłem 1500 za ponad miesiąc pracy. Wychodzi na to, że każdy kto uwielbia narty jest w stanie zapewnić sobie sprzęt. Na razie wszystko działa bez najmniejszych zarzutów, tylko na kurtkę czekam, bo poprzednia mi się rozdarła na gałęzi.;o.
    Może ceny zjazdów. Bierzemy 7 osobowego Voyagera i lecimy do Czech 2 razy w sezonie tak na 2-3 dni. Cena to ok 300 złoty w sumie od osoby.
    Kupujemy konserwy chleb kawę herbatę i co tam konieczne na śniadanie i kolację. Obiad jemy w restauracji i wychodzi nie drogo. Czasem, szczególnie w ferie przepracowałem cały poprzedni tydzień i zarobiłem 400 zł. 2 razy pojechałem do Zieleńca za własną gotówkę ( Transport + Gryglówka od 9 do 17 kosztuje 75 zł). Nie jestem wymagającym narciarzem, nie śmigam na krawędziach i Zieleniec czasem może sprawić mi frajdę.

    Podsumowując. Nie trzeba kupować sobie rękawic Rossignola za 400 zł. Można pójść do dehatlona i kupić wedgze za 40 zł. Moi rodzice jako utrzymujący rodzinę nie zarabiają zbyt dużo i nie możemy pozwolić sobie na Austrię w zimę a Grecję w lato co roku, ale myślimy tak, żeby za jak najmniejsze pieniądze zapewnić całej rodzinie udany sezon letni i zimowy za rozsądną cenę i jak dla mnie Polska i 2 razy Czechy mi wystarczają ;]
    Pozdrawiam.

    Właśnie czytałem wywiad z Andrzejem Bachledą,jego słowa są dobrym komentarzem do tej dyskusji.

    Nie widać szans na poprawę?

    "Sporty zimowe są domeną zamożnych społeczeństw. Zabierzemy się więc najpierw za jakość naszego życia, to zabierzemy się też za jakość tych dyscyplin. Dziś dla większości ludzi utrzymywanie np. małego narciarza alpejskiego to zbyt duży wydatek. Mamy więc do czynienia głównie z dziećmi z zamożnych rodzin, co siłą rzeczy ogranicza wybór, selekcję. Narybek powinien pochodzić głównie z klasy średniej, która w Polsce nie żyje jeszcze na poziomie swoich odpowiedników z Niemiec czy Austrii"
    Tylko że wywiad z A. Bachledą dotyczył głównie sprawy zawodników i możliwości by Polska miała dobrych alpejczyków.
    Tu zgoda - mamy marne szanse, bo mamy trochę inne uwarunkowania i zamożność. Kraje alpejskie mają dla dzieciaków oferty obozów w ramach szkoły (np. Francja - około 2 tygodnie w roku dzieciaki mają obozy narciarskie - nie wiem, czy cała Francja, ale na pewno rejony alpejskie) i z takiej duużej masy można wcześnie wyłowić dzieciaki z talentem - i tak tam właśnie sie robi.

    Ale myślę, że nasza dyskusja dotyczy raczej amatorskiego uprawiania narciarstwa - tutaj istnieją możliwości jazdy na nartach za naprawdę akceptowalne pieniądze (oczywiście wiem, że nie dla wszystkich, ale tak jest z całym naszym życiem)
    Przykład - moja żona organizuje od 4 lat "Białą Szkołę" dla dzieciaków - tygodniowy pobyt pod Tatrami z transportem z Krakowa, wyżywieniem, 4 dni na nartach (po około 4-5 godzin) z karnetami (15 zjazdów dziennie na osobę, trasa 500 metrów, orczyk - reszta za swoje pieniądze), wypożyczeniem nart (dla tych co nie mieli) w pozostałe dni wyjazd do Aquaparku, kulig, Wyjazd na Gubałówkę i mnóstwo zabawy i spacerów wyszedł po 400 zł od dziecka. (przy liczbie uczestników 52 dzieci). W ramach było też szkolenie narciarskie w grupach. Oczywiście znalazła dofinansowanie (około 30 % kosztu pobytu)

    Po powrocie wszystkie dzieci potrafiły zjechać z górki i teraz zaczynają z rodzicami jeździć w na stoki w okolicy i się tym cieszą. A nie wszystkie z nich są "bogate"

    Właśnie czytałem wywiad z Andrzejem Bachledą,jego słowa są dobrym komentarzem do tej dyskusji. Najgorsze jest to, że wiele dyscyplin sportowych idzie w tym kierunku. Dla przykładu tenis. Załóżmy, że dziecko chce zacząć grać w tenisa. O ile koszt początkowy może być niski (rakieta z Decatchlona za 70zł) o tyle wynajęcie kortu, instruktor, zajęcia, to już kupa kasy. Potem strój sportowy, lepsza rakieta, więcej zajęć i kasa leci. Uważam, że rząd powinien w pośredni sposób wspomagać sport wśród dzieci i młodzieży, np. firma kupuje działkę pod halę sportową. Państwo sprzedaje ją taniej lub nakłada niższe podatki za część czasu przeznaczonego gratis dla dzieciaków na zajęcia. Podobnie można robić ze stokami narciarskimi. Ciekawi mnie ile dzieciaków mieszkających w górskich miejscowościach mających ośrodki narciarskie na wyciągnięcie ręki miało zajęcia w szkole na nartach, desce, etc. Pewnie zero lub jakaś klasa o profilu sportowym. Żeby nie było tak jak z Afrykańczykami, którzy pytani czy widzieli dzikie zwierzęta, większość odpowiadała że dopiero w ZOO w Europie.

    Najgorsze jest to, że wiele dyscyplin sportowych idzie w tym kierunku. Dla przykładu tenis. Załóżmy, że dziecko chce zacząć grać w tenisa. O ile koszt początkowy może być niski (rakieta z Decatchlona za 70zł) o tyle wynajęcie kortu, instruktor, zajęcia, to już kupa kasy. Potem strój sportowy, lepsza rakieta, więcej zajęć i kasa leci. Uważam, że rząd powinien w pośredni sposób wspomagać sport wśród dzieci i młodzieży, np. firma kupuje działkę pod halę sportową. Państwo sprzedaje ją taniej lub nakłada niższe podatki za część czasu przeznaczonego gratis dla dzieciaków na zajęcia. Podobnie można robić ze stokami narciarskimi. Ciekawi mnie ile dzieciaków mieszkających w górskich miejscowościach mających ośrodki narciarskie na wyciągnięcie ręki miało zajęcia w szkole na nartach, desce, etc. Pewnie zero lub jakaś klasa o profilu sportowym. Żeby nie było tak jak z Afrykańczykami, którzy pytani czy widzieli dzikie zwierzęta, większość odpowiadała że dopiero w ZOO w Europie. No niestety masz sporo racji - sport będzie prawie zawsze drogi, ale moim zdaniem nie jest rolą państwa, by dofinansowywać stoki narciarskie czy korty tenisowe - zdecydowanie wolałbym, by w naszym kraju więcej osób zarabiało lepiej i mogło samemu decydować w jakie dyscypliny sportu/rekreacji inwestować.
    Sport wyczynowy na całym świecie jest drogi i nie dziwmy się, że np. w narciarstwie alpejskim dominują Szwajcarzy, Włosi, Francuzi czy Austriacy. Nie ma i nigdy nie będzie równości w sporcie (życiu zresztą też). Technologia, zaplecze techniczne itp - praktycznie w każdej dziedzinie sportu.
    Natomiast w rekreacji raczej nie ma przeszkód - jak byłem dzieckiem, to graliśmy w tenisa na "korcie" zaadaptowanym z "boiska" piłkarskiego czyli w miarę równego placu, na którym przed grą układaliśmy linie do tenisa przytrzymując je szpilkami od namiotów. Dla nas było super, nawet nie przeszkadzały nam występujące nierówności. O udeptywaniu trasy pisałem wcześniej.
    Dzisiaj też można pograć w tenisa na asfaltowych kortach (bezpłatnych, tylko czasem trzeba poczekać). Trener nie jest potrzebny - teraz myślę o rekreacji
    Drogie jest też teoretycznie żeglarstwo, ale tez da się za niewielkie pieniądze pobawić na żaglach - nie zawsze musi być to jacht kabinowy i full wypas (lodówka, silnik, rollfok). Można pożeglować np. omegą, spać w namiocie - widywałem takie grupy na Mazurach.
    Pozdrawiam

    Ale myślę, że nasza dyskusja dotyczy raczej amatorskiego uprawiania narciarstwa - tutaj istnieją możliwości jazdy na nartach za naprawdę akceptowalne pieniądze (oczywiście wiem, że nie dla wszystkich, ale tak jest z całym naszym życiem) Pewnie ,że amatorskiego i na szczęście są organizowane takie białe szkoły,szkoda tylko,że te dzieci,które rokują na prawdę dobrze,najczęściej nie będą miały możliwości uprawiać narciarstwa w kategoriach zawodniczych.
    Dla mnie najważniejsze jest to zdanie.

    "Narybek powinien pochodzić głównie z klasy średniej, która w Polsce nie żyje jeszcze na poziomie swoich odpowiedników z Niemiec czy Austrii"

    Pewnie ,że amatorskiego i na szczęście są organizowane takie białe szkoły,szkoda tylko,że te dzieci,które rokują na prawdę dobrze,najczęściej nie będą miały możliwości uprawiać narciarstwa w kategoriach zawodniczych.
    Dla mnie najważniejsze jest to zdanie.

    "Narybek powinien pochodzić głównie z klasy średniej, która w Polsce nie żyje jeszcze na poziomie swoich odpowiedników z Niemiec czy Austrii"
    Zdanie jak najbardziej prawdziwe. Pewnie, że wolałbym, byśmy mieli takie możliwości - niestety na razie chyba poziom zamożności społeczeństwa jest jaki jest i jeszcze chwilę taki będzie. Nie dziwmy się zatem, że nasze kluby piłkarskie w Lidze Mistrzów (swoją drogą co to za LM, skoro graja w niej zdobywcy trzecich czy czwartych miejsc w "bogatych " ligach typu angielska, włoska czy hiszpańska) dostają baty, że w sportach zimowych praktycznie nie istniejemy.

    Co do szans młodych - niestety, biedniejszemu zawsze trudniej jest niż bogatemu - w każdej prawie dziedzinie życia. Duża rolę w dziedzinie "narybku" mogą spełniać sponsorzy - tylko jak widać firmy wolą bardziej medialne i rozpoznawalne w naszym kraju dyscypliny) zwłaszcza letnie.

    Ale póki co cieszmy się, że w ogóle mamy po czym jeździć - mogło być i tak gorzej

    No niestety masz sporo racji - sport będzie prawie zawsze drogi, ale moim zdaniem nie jest rolą państwa, by dofinansowywać stoki narciarskie czy korty tenisowe - zdecydowanie wolałbym, by w naszym kraju więcej osób zarabiało lepiej i mogło samemu decydować w jakie dyscypliny sportu/rekreacji inwestować. tez wolałbym aby wszyscy więcej zarabiali ale do tego jeszcze pewnie długa droga
    Razem z żoną dość mocno "inwestujemy" w aktywność sportową naszych dzieci (basen, narty, piłka) ale zdaję sobie sprawę że są to dość duże koszty dla średniozarabiających.
    Państwo (może niekoniecznie budżet centralny ale gminy) powinno inwestować w sport dla dzieci i młodzieży. Każde dziecko powinno się w podstawówce nauczyć pływać, jedzić na rowerze - państwu się to opłaci: zdrowe i aktywne dzieci to obiecujący przyszli podatnicy (w myśl "czym skorupka za młodu nasiąknie..."). Sport nawet ten czysto amatorski typu drużyna szkolna uczy współpracy, współzawodnictwa, wytrwałości, realizacji celów itp...

    Bardzo podobała mi sie wypowiedź "Tosieka" który sam zarabia na swoje hobby - mam nadzieję że i moje chłopaki na tak zaradnych wyrosną

    A narciarstwo jest dla przede wszystkich chętnych - ten kto będzie chciał to znajdzie sposób.

    Na koniec pamiętam że jak zaczynałem swoją przygodę z tym sportem to pewien pan w sklepie powiedział "Panie co tam sprzęt, ubiór, wyjazdy to dopiero ciągną!" i coś w tym jest...

    Jak się chce to się poszaleje ;]. Przed sezonem kompletowałem sprzęt na najbliższe 2-3 lata. Narty to używane Fischery za 380 zł, buty kupiłem nowe dalbello za 600 zł kijki za 50 zł co nam daje 1030. Jest to kwota realna dla szesnastolatka. Fajnie poczytać, że młoda osoba sama sobie zarobiła na sprzęt i nie korzystała z pomocy rodziców. Ale odpowiedź sobie sam na pytanie czy zarabiając 1600zł nawet miesięcznie (Ty zarobiłeś w 1,5 miesiąca) byłbyś w stanie utrzymać rodzinę tzn. opłacić rachunki, żarcie i dopiero za resztę bawić się w narty?

    Zgadzam się z stwierdzeniem, że dla ludzi ze "starej" Unii narty nie są drogim sportem. Dla Polaków (zwykły Kowalski) niestety tak.

    I trochę danych statystycznych:
    Średnia krajowa w PL to ok. 3200 brutto, co daje 2300 netto. Zarobienie dwukrotnej średniej krajowej wydaje nam się "majątkiem”, bo tyle - czyli nieco ponad 6,4 tysiąca złotych brutto - zarabia tylko 6 procent Polaków. Najczęstsze miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto otrzymywane przez pracowników wynosiło 2091,35 złotych, czyli było niższe od statystycznej średniej o ponad 1000 złotych. Z kolei aż 10 procent najniżej zarabiających pracowników otrzymało wynagrodzenie w wysokości co najwyżej 1306,78 złotych brutto.

    Kto więc zarabia dobrze? Pracownicy otrzymujący miesięczne wynagrodzenie brutto mniejsze lub równe przeciętnemu wynagrodzeniu miesięcznemu to ponad 65 procent ogółu pracowników. Jedna dziesiąta statystycznych Polaków ma wynagrodzenie w wysokości ponad 5,3 tysiąca złotych brutto. Dziesięć razy tyle - czyli powyżej 50 tysięcy złotych miesięcznie - zarabia około 2 promili zatrudnionych w naszym kraju.

    Państwo (może niekoniecznie budżet centralny ale gminy) powinno inwestować w sport dla dzieci i młodzieży. Każde dziecko powinno się w podstawówce nauczyć pływać, jedzić na rowerze - państwu się to opłaci: zdrowe i aktywne dzieci to obiecujący przyszli podatnicy (w myśl "czym skorupka za młodu nasiąknie..."). Sport nawet ten czysto amatorski typu drużyna szkolna uczy współpracy, współzawodnictwa, wytrwałości, realizacji celów itp... Zgadza się - i tak właśnie w naszej przynajmniej gminie jest - wszystkie dzieci (no, może za wyjątkiem tych, którym rodzice załatwili zwolnienie) w czwartej klasie mają basen w ramach lekcji w-f. Nie ma też większych problemów na uzyskanie dofinansowania z funduszu Wójta na imprezy sportowe, prowadzona jest szkoła tańca Współfinansowana przez gminę itp. Więc nie jest w tym temacie aż tak źle - oczywiście - powiemy, że obiektów sportowych powinno być więcej, że jest drogo - to prawda, ale jesteśmy społeczeństwem raczej nie bogatym, a jednak można znaleźć sposób na finansowanie turystyki i rekreacji.

    Fajnie poczytać, że młoda osoba sama sobie zarobiła na sprzęt i nie korzystała z pomocy rodziców. Ale odpowiedź sobie sam na pytanie czy zarabiając 1600zł nawet miesięcznie (Ty zarobiłeś w 1,5 miesiąca) byłbyś w stanie utrzymać rodzinę tzn. opłacić rachunki, żarcie i dopiero za resztę bawić się w narty?
    Myślę, że nie byłbym w stanie zapewnić więcej rozrywek moim dzieciom niż piłka nożna, która jest chyba najtańszym sportem. Dlatego ja mając świadomość, że moi rodzice nie zarabiają kokosów staram się dorabiać w wakacje i ferie zamiast siorbać od nich więcej, niż dostaje miesięcznie kieszonkowego. Wtedy bardzo czuję wartość każdej złotówki, gdy stoję w sklepie i wybieram coś do kupienia.

    Tu nie chodzi o to że mają pieniądze ale o pozerstwo. Jeżeli taka persona uważa że kwota wydana na sprzęt świadczy o jej umiejętnościach i tak się zachowuje to jest to co najmniej niepoważne. A nie przyszło Ci na myśl, że to, co nazywasz "pozerstwem", to Twoje subiektywne odczucie ? Kwota wydana na sprzęt nie świadczy o umiejętnościach, ale też ktoś od Ciebie gorzej jezdżący, a nawet dużo gorzej, nie jest od Ciebie gorszy.

    A nie przyszło Ci na myśl, że to, co nazywasz "pozerstwem", to Twoje subiektywne odczucie ? Kwota wydana na sprzęt nie świadczy o umiejętnościach, ale też ktoś od Ciebie gorzej jezdżący, a nawet dużo gorzej, nie jest od Ciebie gorszy. A spróbuj takiemu nastąpić na nartę w tłoku przed wyciągiem. Zostaniesz spopielony wzrokiem bazyliszka. Przecież każdy wie, że ranga narciarza i jego umiejętności zależą od nieskazitelności sprzętu ;
    Narta za 2000 zł musi pozostać bez ryski przez cały sezon.

    Pomijam aspekty kultury, nikomu specjalnie nie "depczę" nart, ale widuję wielu tego typu "pasjonatów". Moim zdaniem narty mają służyć do jeżdżenia, a nie szpanowania.
    -------------------------------------------------------------------

    Narty to bardzo drogi sport, szczególnie w Polsce.
    Ekwipunek:
    kask, gogle, kurtka, polar, bielizna, spodnie, rękawice, spodnie, narty, buty, kijki - 2500 do 3000 to średnia. Jeśli kupisz coś tanio, to później i tak musisz ponieść ten wydatek drugi raz (np. kask za 100 zł to ryzyko).

    Dojazd i mieszkanie, wyżywienie.

    Skipasy i w polskich warunkach parking (np. Jaworzyna 65 zł na dzień + 8 zł parking). Regułą jest 3 zł za orczyk wjazd na niespełna 1 km trasy.
    ---------------------------------------------------------------------
    W tym roku byłem w Austrii i...... wyszło mi taniej za 1 km przejechanej realnie trasy (nie orczykiem w górę ;). Dodać jeszcze trzeba wykupienie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. 6 dni od 9 do 16 to ok. 180 euro + zupa gulaszowa z 4 eu, parking darmowy.

    Austriacy, Włosi itd (kraje alpejskie) zawsze będą lepsi w narciarstwie, ponieważ tam jeżdżą wszyscy - na nartach z wypożyczalni zresztą.

    A spróbuj takiemu nastąpić na nartę w tłoku przed wyciągiem. Zostaniesz spopielony wzrokiem bazyliszka. Przecież każdy wie, że ranga narciarza i jego umiejętności zależą od nieskazitelności sprzętu ;
    Narta za 2000 zł musi pozostać bez ryski przez cały sezon.

    Pomijam aspekty kultury, nikomu specjalnie nie "depczę" nart, ale widuję wielu tego typu "pasjonatów". Moim zdaniem narty mają służyć do jeżdżenia, a nie szpanowania.
    -------------------------------------------------------------------

    .
    Ja nie mam takich doświadczeń, ale to pewnie sprawa miejsca. A deptać po nartach nie należy. Jednocześnie postawiłeś tezę, Ci z lepszym sprzętem, mają nizszą kulturę. Teza nieuprawniona.

    Austriacy, Włosi itd (kraje alpejskie) zawsze będą lepsi w narciarstwie, ponieważ tam jeżdżą wszyscy - na nartach z wypożyczalni zresztą. Dzięki stary za info. Nie wiedziałem o tym. Czuję się teraz dowartościowany.

    Zdravim :-)

    Dzięki stary za info. Nie wiedziałem o tym. Czuję się teraz dowartościowany.
    Zdravim :-)
    Oczywiście skrót myślowy ;) Mają łatwiejszy dostęp i przy ogólnej zamożności oraz dostępności stoków jeździ tam procentowo znacznie większa część populacji, a co za tym idzie na średnio wyższym poziomie.
    Z tego co zauważyłem (gondole) bardzo dużo ludzi jeździ na nartach z wypożyczalni (nalepki, napisy, nr) i zapewne jest to najbardziej ekonomiczne rozwiązanie.

    --------------------------------

    Oczywiście, teza nieuprawniona, ale nie rozwinąłem myśli.
    Pod wyciągiem, gdy na upragniony orczyk czeka spragniony tłum - czasem 10 i więcej minut - tego typu sytuacje są nieuniknione.
    Nie sądzę, aby ktoś komuś specjalnie przejeżdżał krawędzią po narcie, ale myślę, że nawet taki incydent nie jest wart negatywnych emocji, bo narty mają sprawiać przyjemność, a najważniejsza jest jazda.

    Generalnie - najfajniej gdy na stoku dominuje uśmiech, dobre maniery i przyjacielska atmosfera. Relaks, euforia, uśmiech. Kompleksy i nadęcie najlepiej zostawić na dole. Tak ja uważam. Narty mam porysowane i gwiżdźę na to, ważne aby od spodu były dobrze zregenerowane.

    Zgadzam się z stwierdzeniem, że dla ludzi ze "starej" Unii narty nie są drogim sportem. Dla Polaków (zwykły Kowalski) niestety tak. Tez jest drogim, przynajmniej dla przecietnego mieszkanca. Przez ponad siedem lat mieszkalem w okolicach Paryza, moje dzieci chodzily do francuskich szkol, przyjaznily sie z "tubylcami", a my z ich rodzicami. Mieszkalismy w niezle sytuowanej podparyskiej miejscowosci, otoczeni ludzmi z tzw. sredniej klasy. Na regularne, w ogromnej wiekszosci raz na sezon, wyjazdy alpejskie wyjezdzalo ok. 10 % uczniow, a moze i mniej. Czesc nie byla zainteresowana nartami, ale wiekszosc nie wyjezdzala z powodow finanansowych, bylo to dla nich za drogie. W bogatej Francji! My oczywiscie wyjezdzalismy co roku, ale w okresie poferyjnym, gdy ceny, kwater i karnetow, znacznie spadaly. Takie "wagary" byly bardzo zle widziane przez tamtejszych nauczycieli, a ukryc sie ich nie dalo, m.in. z powodu opalonych mordek. :) Tlumaczylismy sie niedostatkiem finansowym i wielka miloscia do nart. :)
    Akurat ceny we francuskich Alpach rosną w okresie ferii paryskich nawet 3 X. Przeciętny Francuz nie wymyśli, że można pojechać np do Wloch, czy Austrii gdzie to zjawisko nie występuje.
    A czy w Austrii dogada się po francusku? ;)
    We Włoszech to pół biedy.
    Pozdr
    Marcin

    A czy w Austrii dogada się po francusku? ;)
    We Włoszech to pół biedy.
    Pozdr
    Marcin
    To jezdżenie na nartach polega na gadaniu ? Ale jak ktoś lubi, to jest Szwajaria

    Przeciętny Francuz nie wymyśli, że można pojechać np do Wloch, czy Austrii Bo francuz jest dziwny. Nie chce gadać po ludzku, je żaby i kupuje małże francuskie, które są mniejsze i droższe od leżących obok hiszpańskich :)

    Akurat ceny we francuskich Alpach rosną w okresie ferii paryskich nawet 3 X. Przeciętny Francuz nie wymyśli, że można pojechać np do Wloch, czy Austrii gdzie to zjawisko nie występuje. Piszesz, że ceny w tym okresie rosną 3x - a możesz mi powiedzieć jakie ceny? bo przecież nie noclegów, skipasów - wiem, bo byłem
    Co do wyżywienia i innych uciech to mogę się zgodzić, ale na pewno wyjazd nie jest trzy razy droższy

    Piszesz, że ceny w tym okresie rosną 3x - a możesz mi powiedzieć jakie ceny? bo przecież nie noclegów, skipasów - wiem, bo byłem
    Co do wyżywienia i innych uciech to mogę się zgodzić, ale na pewno wyjazd nie jest trzy razy droższy
    Ceny noclegów i krótki przykład z Nekermana katalog 2010. Rezydencja Le Village Arc 1950 cena za dobę ap 4-osoby
    13 do 26 02 (ferie paryskie) 1444 zł, styczeń 593 zł, marzec 657 zł, kwiecień 393 zł. Tak jest wszedzie we Francji.

    Ceny noclegów Możliwe, nie rozpatrywałem składników kosztów wyjazdów, tylko całościowo - Francuzi też płacą za całość a nie tylko za nocleg. Wzrost cen całościowy wynosi średnio 40-50 % od terminów nie feryjnych - ale zgoda - to tę dużo (u nas jest pewnie bardzo podobnie0
    Choć płaciłem w biurze za całość z przejazdem i karnetem w styczniu 2000 od osoby za 3 Doliny, a to samo miejsce w połowie lutego kosztowało 2800. Ceny skipasów nie zmieniają się wcale w terminie ferii paryskich (stała cena wysoki sezon od 19 grudnia do 16 kwietnia 232 Euro za 6 dni dorosły)

    PZDR

    Możliwe,
    Choć płaciłem w biurze za całość z przejazdem i karnetem w styczniu 2000 od osoby za 3 Doliny, a to samo miejsce w połowie lutego kosztowało 2800. Ceny skipasów nie zmieniają się wcale w terminie ferii paryskich (stała cena wysoki sezon od 19 grudnia do 16 kwietnia 232 Euro za 6 dni dorosły)
    Napisałem, że chodzi o noclegi. Moja kuzynka mieszka w Paryżu od 30 lat. Polskie biuro mogło podpisać umowę na np trzy miesiace i stąd te ceny. W końcu nie moze być dla nas takich skoków, bo turnus wypadnie i autobus pusty pojedzie w jedną stronę.

    Napisałem, że chodzi o noclegi. Moja kuzynka mieszka w Paryżu od 30 lat. Polskie biuro mogło podpisać umowę na np trzy miesiace i stąd te ceny. W końcu nie moze być dla nas takich skoków, bo turnus wypadnie i autobus pusty pojedzie w jedną stronę. no w pierwszym poście nie zaznaczyłeś, że chodzi o noclegi, tylko że ceny rosną 3x a to nuż nie jest do końca precyzyjnie
    zgadzam się z wilhelmem. wiadomo że jak ktoś chce kupić wszystko od razu i na wypasie i nowe to wyda kupe kasy. Ja zanim zaczałem jeździć, a nie wiedziałem że mnie wciągnie pojechałem na pierwszy wyjazd tygodniowy na Słowację, bedąc wtedy biednym studentem: narty długie , proste dechy - Dynastary, pożyczone od kumpla, kijki również, buty wypożyczone z wypożyczalni, spodnie kupione w macro (nie miałem zielonego pojęcia wtedy co i jak i kupiłem sporo za duże, więc musiałem założyć do tego pasek skórzany;) ), kurtka puchowa nike, taka w której chodziłem na co dzień po ulicy, pod spodem zwyczajna bluza dresowa;). a ha i pod spodniami zwyczajne dżinsy, bo nie wiedziałem czy będzie za zimno w kalesonach czy nie. Także max.
    Całym kosztem był zakup spodni - 100 czy 80 zł i wypożyczenie butów, - około 25 zł na tydzień. A ha i kupiłem sobie wtedy czapkę za 20 plnów, choć to w koronach wtedy było, w której jeżdżę do dzisiaj;)
    Był to chyba dla mnie najfajniejszy wyjazd na narty, mimo iż dopiero się uczyłem od podstaw przerzucania tyłów nart, podczas gdy wszyscy wokół jeździli na carvingach, mimo iż było ciepło i czasami padał deszcz więc moja puchowa kurtka chłoneła wodę jak gabka, mimo iż pociłem się przez nieoddychajacą bluzę , kurtkę i dżinsy w których jeździłem, wtedy właśnie złapałem bakcyla i tak mi zostało do dzisiaj.
    Potem rok po roku dokupowałem sobie coś i tak skompletowałem sobie właściwie cały sprzęt, nie wypasiony, ale dla mnie wystarczajacy - narty uzywane, buty z macro za 200 pln, ale frajdę mam cały czas taką sama.
    Także uważam że narciarstwo wcale nie jest sportem dla bogaczy, bo jak się naprawdę chce jeździć a nie tylko szpanować to można za rozsądne pieniądze z czasem skompletować przyzwoity sprzęt.
    Prawdę powiedziawszy wolę jeździć w tym i na tym na co mnie stać, niż siedzieć w knajpie z piwkiem od stóp do głów ubrany w Spydera, z najnowszymi nartami pod barem, które zakładam tylko żeby potem zjechać do samochodu - pługiem.
    ;)
    Nie uwazam aby narciarstwo odstawalo od innych popularnych sportow. Nurkowanie czy kolarstwo to jeszcze wieksza inwestycja w sprzet. Nie wspominam o zeglarstwie czy nawet tylko amatorskim wyscigom samochodowym. Poza tym wiele zalezy od poziomu zaawansowania, ktory wiaze sie z nowymi wyzwaniami i inwestycjami w graty.

    to jeszcze wieksza inwestycja w sprzet. Nie wspominam o zeglarstwie Akurat żeglarstwo nie, bo w 99% jest na jachtach wyczarterowanych. Dotyczy to oczywiście sprzętu, bo koszty np tygodnia, są podobne, a na morzu wyższe od narciarstwa. A własny jacht morski, to zupełnie inna półka kosztowa.
    Hm. Ja napiszę tak. Jestem studentem uczelni państwowej, także jak u wielu innych z kasą mi się generalnie nie przelewa. Ale mimo to znajduje czas na to żeby sobie od czasu do czasu poszaleć na nartach. I muszę stwierdzić że mam przeważnie problemy z wolnym czasem a nie z kasą. Wiadomo że jakiś minimalny poziom kasy trzeba mieć na taką zabawę, schodź znam ludzi którzy w biurze nie pracują a szaleją, może na jakiś starych prostych. Ale zawsze, zjechać się na tym da. Skoro kiedyś ludzie na tym jeździli to przynajmniej w teorii teraz też można. Oczywiście należy brać poprawkę na zużycie, oraz odmienny styl jazdy, ale jak ktoś się uprze to czemu nie. Dawno, dawno temu jak ośrodki narciarskie nie były tak rozpowszechnione jak teraz, znajomy szalał na jakiejś górce za domem ze swoimi sąsiadami i też miał straszną uciechę... Tak samo jest teraz, można pojechać w Alpy, a można pojechać za miasto. Można mieć graty z bieżącego sezonu z górnej pułki, a można miec używane (pożyczanie na dłuższą metę się nie opłaca). I tu da się jeździć i tu. A żeby poczuć różnicę to naprawdę trzeba już umieć jeździć

    To jezdżenie na nartach polega na gadaniu ? Ale jak ktoś lubi, to jest Szwajaria Nie, ale trzeba jeszcze zamówić jedzenie w knajpie, zrobić jakieś zakupy, jak zdarzy się choroba czy wypadek to trzeba się dogadać w aptece czy tez z lekarzem. Ktoś kto mówi tylko w ojczystym języku (a taki jest stereotyp przeciętnego Francuza) będzie wolał jechać tam, gdzie się dogada. Bo jakościowego skoku, jeśli chodzi o góry, to raczej nie będzie, porównując Francję, Austrię i Włochy, prawda?
    Pozdr
    Marcin

    Nie, ale trzeba jeszcze zamówić jedzenie w knajpie, zrobić jakieś zakupy, jak zdarzy się choroba czy wypadek to trzeba się dogadać w aptece czy tez z lekarzem. Ktoś kto mówi tylko w ojczystym języku (a taki jest stereotyp przeciętnego Francuza) będzie wolał jechać tam, gdzie się dogada. Bo jakościowego skoku, jeśli chodzi o góry, to raczej nie będzie, porównując Francję, Austrię i Włochy, prawda? Troche po swiecie pojezdzilem, zwlaszcza Europie. Myslisz, ze we Wloszech jest lepiej pod wzgledem jezykowym? A w Hiszpanii? Powiedzialbym, ze znajomosc angielskiego tubylcow jest na poziomie Francuzow, czyli bardzo kiepska. :( Tak naprawde ratowal mnie czasami wlasnie francuski, bo sa to jezyki sobie bliskie. Pamietam moje boje w Pejo, gdzie usilowalem zapytac w schronisku, po angielsku, czy ktos nie znalazl zostawionego wczoraj plecaka. Albo w hotelu w Pizzie, gdzie nie moglem sie dogadac w prostej sprawie. Ba, nawet w Austrii, fakt w malym osrodku, nie moglem sie dogadac z mlodymi wlascicielami kwatery. Dodam, ze po angielsku mowie niezle, na pewno skutecznie. :)
    Franole znają angielski, tylko nie chcą w nim gadać cfaniaczki :)
    byłem kilka razy na wakacjach w Alpach i jakoś zawsze można sie było swobodnie dogadać, zwłaszcza z młodszymi, oczywiście jak ich odpowiednio przycisnąć... ;)
    natomiast we Włoszech to faktycznie tragedia :mad:
    po germańsku ewentualnie coś tam mozna popróbować, ale też "szału nima" :p
    jedynie w punktach info coś można sie dowiedzieć - poza tym to tylko "ręcamy" :D
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl
  •  

     


    Copyright Š 2001-2099 - Ĺťyczenia Świąteczne